opublikowano: 26-10-2010
Rzeszów. Pelc Artur - sędzia Sądu Okręgowego w Rzeszowie, Żak Jacek - dębicki prokurator - kolejni urzędnicy chorzy psychicznie? - skazani za niewinność - z cyklu patologie organów (nie)sprawiedliwości.
Mamy na tapecie kolejny spektakl teatralny w wykonaniu chorych podkarpackich organów (nie)sprawiedliwości.
Aktorzy spektaklu prokuratorsko - sądowego:
1/
Cierpiący na schizofrenie prokurator Żak Jacek ze skorumpowanej
prokuratury dębickiej - w tle
skorumpowani sędziowie sądu dębickiego.
2/ Artur Pelc - jeszcze sędzia? z żydowskiego sądu rzeszowskiego
3/ Roman F. - z zarzutem zamierzonego zabójstwa
4/ Dominik W. - j.w. + jego matka niby inspiratorka
5/ ofiara: Ewa D. - drobna zapracowana osoba...
Z całej tej teatralnej głupoty
prokuratorsko - sędziowskiej można byłoby się pośmiać, gdyby nie
fakt, że dwoje młodych niewinnych ludzi siedzi już drugi rok w więzieniu (od 27.07.2005r) z
powodu schizofrenii funkcjonariuszy niby odpowiedzialnych za przestrzeganie
PRAWA. Faktem jest, że wyróżnieni urzędnicy nie posiadają odpowiednich
kwalifikacji i wiedzy do dalszego sprawowania swych odpowiedzialnych funkcji.
Podstawą
spektaklu sądowo - prokuratorskiego są następujące fakty:
Dnia 25.07.2005r wieczorem zostaje zaatakowana Ewa D. Pomimo
szeregu ran kłutych nożem i uderzeń młotkiem w głowę przeżywa napaść na
siebie.
Powstaje problem dla policji i prokuratury - znalezienie i skazanie dwóch
napastników, którzy zaatakowali ofiarę.
Gdyby to nie wydarzyło się w podkarpackim, może i wszystko byłoby zgodnie z prawem, ale tutaj "władza" jest ponad
PRAWEM a w dodatku podludzie - czyli wieśniaki nie mają żadnych praw w sądach.
Pechowo dla ofiary napadu Ewy dębiccy policjanci akurat w tym dniu mają swoją imprezę medalowo -
alkoholową i nie są w stanie interweniować w godzinach wieczornych zaraz po
zawiadomieniu o wypadku. Tym sposobem swoje czynności służbowe zaczynają na
kacu dopiero następnego dnia... a tymczasem nocny deszcz zmywa większość śladów
i dowodów przestępstwa.
Sprawa bardzo poważna - próba zabójstwa - jednak w tej policyjnej pomroczności
alkoholowej żaden nie wpadł na to, że psy policyjne są po to, żeby jak
najszybciej pójść za zapachem sprawców
napadu, że jak najszybciej powinny być zabezpieczone ślady i dowody celem
znalezienia faktycznych sprawców.
Po zawaleniu podstawowych i obowiązkowych działań śledczych zaczyna się losowanie
- kogo wybrać na przestępcę?
Proste - chory (i na kacu) organ władzy typuje chorego psychicznie, czyli osobę
łatwo podatną wszelkim manipulacjom, a ponieważ wg. zeznań ofiary przestępców było dwóch -
i jego
znajomego.
I teraz nikt już nie myśli, że zgodnie z zeznaniami ofiary napastnik był niski i
łysy, a aresztowano
wysokiego i z długimi włosami, że ma alibi, (zawsze można uznać że świadek
jest niewiarygodny), że nie może być w dwóch miejscach jednocześnie - po prostu kogoś należało zatrzymać i
oskarżyć - mamy typową bezmyślność funkcjonariuszy związaną z brakiem odpowiedzialności za
własny debilizm.
Ponad rok później żydowski sędzia A. Pelc twierdzi, że świadkowie dla sądu
są niewiarygodni ponieważ przesłuchiwani po miesiącu nie pamiętają z dokładnością
co do minuty co robili w dniu popełnienia przestępstwa (a akurat wspólnie
imprezowali), ofiara może mylić się kogo naprawdę widzi, za to "bosski"
sędzia (czyli
ślepa Temida) widzi i wie najlepiej jak było i kto zawinił.
Poniżej przedstawiam prokuratorskie wypociny, (schizofrenika?) Jacka Żaka z Dębicy przeciwko dwóm młodym ludziom - 21 letniemu Romanowi F. wysokiemu (182) silnemu (92kg) młodemu chłopakowi, i jak sami biegli potwierdzili - 18 letniemu choremu psychicznie Dominikowi W. (183cm z niewładną prawa ręką i charakterystycznym głosem) - te fakty powinny być istotne dla funkcjonariuszy, ale jak zwykle zostały zlekceważone... czyżby umyślnie?
Jak czytamy z aktu oskarżenia,
dwa dni po napadzie na Ewę o godz. 7 zostaje złapany upośledzony umysłowo od
urodzenia Dominik. Przez 5 godzin "urabiają" go funkcjonariusze. Tego
samego dnia o 12 zostaje
aresztowany niby drugi napastnik Roman F. Z dużo późniejszych zeznań świadków
wynika że w godzinach napadu po prostu w sporej młodzieżowej grupie
imprezowali "przy piwie" jak to młodzi.
Obaj przez kolejne dni poddawani są
wielogodzinnym przesłuchaniom z których praktycznie nic nie pamiętają.
Nazywa się to "praniem mózgu" - być może, że byli czymś
faszerowani - wszak cel uświęca środki. Po czymś takim praktycznie każdy przyznaje
się do wszystkiego...
Należy jednak zwrócić uwagę, że nawet wymuszone przyznaniem się kogoś do
winy, które następnie zresztą zostaje odwołane, nie zwalnia wcale funkcjonariuszy od udowodnienia
osobom ich winy.
Tu uczulę
czytelników na pewne fakty - wszak logicznie rozumując winę przestępcy powinno się udowodnić przede wszystkim
na podstawie:
1/ ofiara rozpoznaje sprawców - tak się tu nie stało
2/ odciski daktyloskopijne przestępców na narzędziach zbrodni - tego też nie stwierdzono
3/ krew ofiary na odzieży napastników - nie znaleziono pomimo że lała się naprawdę obficie
4/ zadrapania napastników przez ofiarę w czasie walki o własne życie - nie znaleziono żadnych śladów
5/ badania DNA (naskórek, ślina, sperma, krew: sprawca - ofiara) - nic nie potwierdza, żadnych dowodów nie znaleziono.
6/ zeznania świadków - ośmioro świadków daje alibi oskarżonym, nie ma żadnych naocznych świadków popełniania przestępstwa
7/ motyw przestępstwa spadek - naiwny i bzdurny gdyż ta "trzecia" osoba go nie dostawała
8/ dla
ludzi myślących - czy jest możliwe, że młodzi przestępcy którzy
wierzą że przed chwilą zabili człowieka, idą na imprezę damsko - męsko,
wspólnie się bawią do 3 rano i nikt z wieloosobowego towarzystwa nic nie
spostrzega w ich zachowaniu?, niczym się nie chwalą po wypiciu? nic ich nie
zdradza? - w takie zachowanie można by uwierzyć ale to musiałby być co
najmniej agent 007.
NIC Z
TYCH ISTOTNYCH ZASYGNALIZOWANYCH DOWODÓW DLA ŚLEDZTWA NIE ZNAJDUJEMY W
PROKURATORSKIM OSKARŻENIU!!!
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
Czytając ten prokuratorski kit
każdy fachowiec zwróci uwagę, że w tym scenariuszu brak jakiegokolwiek
oparcia się dowodach materialnych - całość
opiera się wyłącznie na słowach i dywagacjach. Ten scenariusz jest tak kiepski że
nawet do polskiego serialu "Kiepskich" nie mógłby się nadać, a co dopiero mówić o
hitach typu "Kryminalne zagadki" (Miami, Nowego Jorku, czy Las Vegas), gdzie
dowody przestępstwa decydują o winie sprawców, a nie pomówienia. Mamy tu typowe science fiction
jakiegoś wyraźnie niedouczonego w dodatku ograniczonego umysłowo
"jeszcze prokuratora" Jacka Żaka ze znanej nam skorumpowanej prokuratury dębickiej.
Tak tylko czytając sam wstęp, gdzie funkcjonariusz nie zaczyna od faktów, zeznań świadka,
jakiś dowodów, ale dywaguje i wymyśla motyw (fakt - każda zbrodnia powinna mieć motyw)
w stylu, że zawiedziona przestępczyni nie otrzymała spadku (który otrzymali dzieci
spadkodawcy Renata i Janusz) i za to mści się na osobie trzeciej? - dowodzi,
że wyraźnie ktoś jest z logiką na bakier.
Kolejne nielogicznie dywagacje, wielokrotnie zmieniany przebieg zdarzenia,
sprzeczny z opinią biegłego ( dokumenty w ramce poniżej), sam przebieg
walki małej osóbki z dwoma dużymi facetami z których każdy mógłby ją garścią
udusić bez używania noża, czy młotka pozwala domniemać że jakiś przygłup
tylko to mógł wymyślił.
Podsumowując urojenia funkcjonariusza Jacka Żaka:
Redakcja AP posiada informacje, że Jacek Żak ma problemy alkoholowe, że pod
wpływem alkoholu pierdoli różne głupoty, że dostaje tzw. "pomroczności
ciemnej" że ma negatywną opinię otoczenia, że powinien się leczyć
psychiatrycznie...
AFERY PRAWA otrzymują miesięcznie po kilkanaście podobnych spraw sądowych,
ale z takim debilizmem prokuratorskim dawno redakcja nie spotkała się.
W ramkach poniżej, zwane wyrokiem, nie tylko prokuratorskie pierdoły podpisane
przez sądowego urzędnika Artura Pelca i Marzeny Ossolińskiej- Plęs z mataczącego
Sądu Okręgowego
w Rzeszowie
Należy zwróci uwagę, że podobnie jak chory funkcjonariusz J. Żak, sędzia
A. Pelc nie zaczyna od dowodów i faktów, tylko uwierzcie (szkoda czasu na
skanowanie 52 stron tej bajki) , że przez początkowe 22 strony następuje wciskanie
typowego "kitu propagandowego", zanim dochodzimy do
opublikowanych zeznań
poszkodowanej i które dowodzą miernoty intelektualnej zarówno
sędziowskiej, jak i biegłego krakowskiego Tomasza Konopki. Z tego gówno
wartego scenariusza w końcu nie dowiemy się czy "akcja" była
przodem jak twierdzi funkcjonariusz Żak, czy tyłem jak zeznaje poszkodowana, a
może jakaś pozycja boczna jak sugeruje niedouczony biegły Konopka. Pelc chyba
z własnego doświadczenia dochodzi do
wniosku że raczej bokiem, ale nie jest w stanie obliczyć, czy może prawym,
czy lewym :-) - paranoja typowo mierna sztuka teatralna, bez podstawy
dowodowej, bez żadnej wiarygodności a powinien być to poważny dokument sądowy.
Dowiadujemy się o wielokrotnych zmianach zeznań przez ofiarę napaści, co wyraźnie dowodzi, że przez cały czas była "urabiana", aż w końcu sama zgłupiała co i jak było - przodem, tyłem, czy bokiem. Tych pseudo-sądowych głupot nie ma czasu interpretować, ponieważ w przeciwieństwie do sędziów strony czasopisma są czytane przez wykształcone osoby, które są w stanie myśleć logicznie i analizować co jest prawda a co głupotą sędziego. Do końca nie uzgodniono jednoznacznie czym kto i jak uderzał. Napadnięta zeznaje, że najpierw została uderzona pałką, następnie napastnik wyciągnął nóż, który ona mu walcząc wręcz wyrwała i wyrzuciła, a wtedy sięgnął do pasa i wyciągnął młotek. Nijak jej zeznania nie pasują do scenariusza sądowo - prokuratorskiego aktu oskarżenia. Całkiem inaczej przebieg walki przedstawiają ofiara, funkcjonariusze, inaczej też biegli. I komu tu wierzyć?
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
Oczywiście, my też nie jesteśmy gorsi dlatego przedstawiamy w artykule swoją
wersję wydarzeń i niekompetencji funkcjonariuszy na których podatnicy wydają
ciężko zapracowaną kasę.
Należałoby zwrócić też uwagę na jeszcze jeden fakt - ofiara, pomimo że znała osobiście oskarżonych
(Dominika i Romana), to nie nie rozpoznała ich ani po charakterystycznej mowie i
sylwetkach - a w takim stanie zagrożenia życia nasze zmysły są szczególnie
wyczulone na wszystko. Fakt, że według ofiary napastnicy różnili się
wzrostem, a zatrzymani praktycznie są równi nie można tłumaczyć różnica w
terenie, ponieważ nawet w prokuratorskiej wersji nie stwierdzono że którykolwiek
z nich atakował z potoku.
Tak więc "psy" z czym do ludzi?
Reasumując - zarzuty sądowo - prokuratorskie są
poronione i nie wynikające z faktów czy materiałów zebranych w
sprawie.
W tej prawniczej mafijnej korporacji wzajemnej adoracji (jeden za wszystkich,
wszyscy za jednego) wystarczy że będzie jeden skorumpowany lub jakiś idiota funkcjonariusz
i wymyśli dowolne nielogiczne pierdoły, a całe to bezmyślne sądowe stado baranów
będzie ciągnąć przekręt łącznie z wyrokiem Sądu
(nie)Najwyższego.
Oczywiście, jak zwykle niedouczonych sędziów informujemy, że wszelkie wątpliwości
proceduralne należy tłumaczyć na korzyść oskarżonych - co my
aktualnie robimy zamiast niekompetentnych urzędników sądu rzeszowskiego.
Jako
przykład postępowania sądowego podajemy dowód w postaci wyroku w głośnej
sprawie linczu we Włodawie, gdzie kary w zawieszeniu otrzymało trzech
oskarżonych o zabójstwo. Sędzia Agnieszka Śmiecińska w uzasadnieniu wyroku
powiedziała, że nie udało się udowodnić, iż skazani zamierzali zabić swoją
ofiarę.
W uzasadnieniu wyroku podkreślała, że na niski wymiar kary wpłynęło wiele
niejasności, których nie zdołali rozstrzygnąć biegli. Nie udało się
ustalić, kto i którymi narzędziami zadał śmiertelne ciosy, a także jaki
czas upłynął między zadaniem ran a zgonem - mógł on wynosić od kilku do
kilkudziesięciu minut. Dlatego nie wiadomo, kto zadał śmiertelne ciosy.
Zdaniem sędzi tych wątpliwości nie udało się rozstrzygnąć też przez
pewne braki w postępowaniu przygotowawczym, m.in. na miejsce zdarzenia nie
wezwano lekarza sądowego. - Te wszystkie wątpliwości należało więc
rozstrzygnąć na korzyść oskarżonych - tłumaczyła sędzia.
cdn.
Czytelników informujemy, że Sąd Apelacyjny cofnął tą sprawę do ponownego rozpatrzenia.
Nowy spektakl ma się odbyć 29.10.2007r o godz. 11.30 sala 123 w Sądzie Okręgowym w Rzeszowie.
ZAPRASZAMY
ZAINTERESOWANYCH WIDZÓW - MY TAM BĘDZIEMY I WSZYSTKO OPISZEMY.
Bystrzonowski
Janusz - adwokat tarnowski i jego przekręt - jak z lokatora stać się właścicielem
mieszkania - specjalista w okradaniu staruszek.
Wrocław
- rażące uchybienia funkcjonariuszy prokuratury, oraz nadzoru
Ministerstwa Sprawiedliwości w wyjaśnieniu upozorowanego samobójstwo Marka
Stróżyka.
Krytyka
wyroków sądowych nie jest godzeniem w niezawisłość sędziowską. Nadmiar
prawa prowadzi do patologii w zarządzaniu państwem - Profesor Bronisław
Ziemianin
Strasburg
- wyroki Trybunału - ukarana Polska i polskie sądy za wydane wyroki naruszające
prawo - efekty skorumpowania polskich sędziów.
Polecam
sprawy poruszane w działach:
SĄDY
PROKURATURA
ADWOKATURA
POLITYKA
PRAWO
INTERWENCJE
- sprawy czytelników
Tematy w dziale dla inteligentnych:
ARTYKUŁY
- tematy do przemyślenia z cyklu: POLITYKA - PIENIĄDZ - WŁADZA
"AFERY PRAWA" - Niezależne Czasopismo
Internetowe www.aferyprawa.com
Stowarzyszenia Ochrony Praw Obywatelskich Zespół redakcyjny: Zdzisław Raczkowski, Witold Ligezowski, Małgorzata Madziar, Krzysztof Maciąg, Zygfryd Wilk, Bogdan Goczyński, Zygmunt Jan Prusiński oraz wielu sympatyków SOPO |
|
WSZYSTKICH INFORMUJĘ ŻE WOLNOŚĆ WYPOWIEDZI I SWOBODA WYRAŻANIA SWOICH POGLĄDÓW JEST ZAGWARANTOWANA ART 54 KONSTYTUCJI RZECZYPOSPOLITEJ POLSKIEJ.
zdzichu
Komentowanie nie jest już możliwe.