Imieniny:

AferyPrawa.com

Redaktor Zdzisław Raczkowski ujawnia niekompetencje funkcjonariuszy władzy...
http://Jooble.org
Najczęściej czytane:
Najczęściej komentowane:





Pogoda
Money.pl - Kliknij po więcej
10 marca 2023
Źródło: MeteoGroup
Polskie prawo czy polskie prawie! Barwy Bezprawia

opublikowano: 26-10-2010

AFERY PRAWA ZYGMUNT SOLORZ ŻAK AGENT SB WŁAŚCIEL PLATFORMY POLSAT AFERZYSTA FOZZ, ELEKTRIM, BANK STAROPOLSKI

Solorz, Krok, Żak, Zegarek i jeszcze kilka nazwisk właściciela platformy POLSAT, agenta SB. Zygmunt Solorz-Żak i Krok... o przekrętach kolejnego aferzysty. Zawiadomienie CBA ministra Mariusza Kamińskiego.

Właściciel telewizji Polsat Zygmunt Solorz-Żak był współpracownikiem służb specjalnych PRL w latach 1983-85 - podano w programie TVP "Misja specjalna".

Gdyby nie jego zobowiązanie do współpracy, Solorz-Żak nie zbiłby fortuny - uważa historyk Tadeusz Witkowski, który zapoznawał się z dokumentami na temat Solorza-Żaka w IPN. Według autorów reportażu na zachowanych w IPN mikrofilmach zachowały się informacje na temat Solorza-Żaka, który posługiwał się różnymi nazwiskami: Zygmunt Krok i Zygmunt Solorz; jest też zobowiązanie do współpracy z 15 lipca 1983 r., w którym przybrał on pseudonim "Zegarek", później miał też posiadać pseudonim "Zeg".
W dyskusji po emisji reportażu prof. Andrzej Zybertowicz, przedstawiony w programie jako ekspert z dziedziny służb specjalnych uznał, że Solorz-Żak działał jako "element środowiska służb specjalnych". Przypomniał, że w 1989 r. uzyskał on kredyt z FOZZ z operacji kierowanej przez wywiad wojskowy PRL (ta informacja pojawiła się na procesie ws. FOZZ - PAP).
Z akt IPN, na które powołali się autorzy materiału wynika, że w październiku 1983 r. Solorz przeszedł wstępne przeszkolenie zorganizowane dla niego przez specsłużby. "Oficer scharakteryzował go jako osobę przedsiębiorczą i operatywną" - mówił Witkowski.
W materiale podano też, że zanim Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji przyznała telewizji Polsat - jako pierwszej w kraju stacji komercyjnej - ogólnopolską koncesję na nadawanie programu (uczyniła to jednogłośnie), pod adresem Solorza-Żaka pojawiły się "zastrzeżenia Urzędu Ochrony Państwa". "Opinia kontrwywiadu UOP wzbudziła szereg emocji" - powiedział ówczesny szef UOP Gromosław Czempiński.

Mikrofilm (J-9469) demaskujący agenturalną działalność właściciela Polsatu, pochodzący z archiwum Departamentu I Ministerstwa Spraw Wewnętrznych PRL zawiera osiemdziesiąt osiem klatek (z których kilka zawiera trzy lub cztery dokumenty). Zgromadzone materiały dotyczą sprawy rozpracowania operacyjnego o kryptonimie Zeg. W opisie wstępnym akt, w rubryce: „Nazwisko i imię głównego figuranta”, widnieją trzy nazwiska: Zygmunta Józefa Kroka-Solorza, Ilony Solorz i Kazimierza Gossa, ale przytłaczająca większość dokumentów dotyczy pierwszego. Teczkę założono w roku 1983, zamknięto w 1985. Materiały sfilmowane 7 maja 1986 roku obejmują zarówno fazę wstępną opracowywania Zygmunta Solorza (tzw. SMW, to jest Segregator [bądź Skoroszyt] Materiałów Wstępnych), jak i okres formalnie potwierdzonej współpracy.
Służby zainteresowały się Zygmuntem Solorzem wiosną 1983 roku, kiedy przybył do kraju po uzyskaniu paszportu konsularnego wystawionego przez konsulat PRL w Wiedniu na jego rodowe nazwisko Krok. Była to jego pierwsza wizyta w Polsce po blisko sześciu latach nieobecności. Wykorzystano fakt, że młody biznesmen pojawił się w biurze paszportowym w swoim rodzinnym mieście Radomiu po to, by dopełnić jakichś formalności (zresztą, zupełnie niepotrzebnie, gdyż, jak wynika z notatek funkcjonariuszy SB, nie było to obowiązkowe). Między 2 maja a 15 lipca 1983 r. porucznik Eugeniusz Gurba przeprowadził z nim kilka rozmów sondażowych, z których dowiedział się o jego losach po wyjeździe z Polski. Teczka mówi więc również o wydarzeniach sprzed lat, bez których znajomości trudno jest zrozumieć to, co stało się w roku 1983.
Wszystko zaczęło się we wrześniu w roku 1977, kiedy dwudziestojednoletni mieszkaniec Radomia Zygmunt Krok, zatrudniony w jednym z miejscowych zakładów, postanowił udać się z kolegą na urlop do Bułgarii. W czasie podróży skradziono mu dowód osobisty z pieczątką uprawniającą jego posiadacza do przekraczania granicy z tzw. krajami demokracji ludowej. Informacje dotyczące tej sprawy są sprzeczne: raz mówi się w jej kontekście o Sofii, kilka razy o Bukareszcie. Najprawdopodobniej więc to konsulat PRL w stolicy Rumunii wystawił mu w miejsce skradzionego dokumentu paszport blankietowy, umożliwiający powrót do Polski. Zygmunt Krok i jego towarzysz podróży Janusz Dudek wybrali jednak drogę przez Wiedeń, gdzie zamierzali zarobić na czarno trochę pieniędzy.
W tym czasie wydarzyło się jednak coś, co całkowicie zmieniło życie Zygmunta. Najpierw policja austriacka zatrzymała ze względu na stan techniczny syrenę, którą podróżowali. Później stało się coś znacznie gorszego. Zygmunt Krok wszedł do domu towarowego z grupą Polaków, z których jeden dokonał kradzieży. W czasie kolejnych zakupów ochrona poznała go jako członka grupy i wezwała policję. Kosztowało go to trzy miesiące aresztu śledczego, po czym zwolniono go z braku dowodów winy. Ponieważ paszport blankietowy szybko stracił ważność i zabrakło środków do życia, jedynym wyjściem pozostał obóz uchodźców w Traiskirchen koło Wiednia. Po krótkim pobycie w obozie „uciekinier” otrzymał dokument uprawniający do pozostania w Austrii i podjęcia tam pracy.
Dla polskiego uchodźcy nie była to jednak dość atrakcyjna oferta – postanowił udać się do Republiki Federalnej Niemiec. W obawie, że podejrzenie o kradzież uniemożliwi mu legalny pobyt w tym kraju, zgłosił się więc w komisariacie policji w Salzburgu i zameldował, że zginęły mu dokumenty. Wystawiono mu zaświadczenie na nazwisko Piotr Podgórski, które podał urzędnikowi (skądinąd wiadomo, że było to nazwisko kolegi z Polski, ale o tym dokumenty wywiadu milczą). Z tym właśnie zaświadczeniem przekroczył w niestrzeżonym miejscu niemiecką granicę i udał się do Monachium. Po upływie kilkunastu miesięcy władze niemieckie przyznały mu prawo azylu i wydały na przybrane nazwisko dokument uprawniający do podejmowania pracy.
Przez dwa lata Piotr Podgórski pracował w prywatnej firmie transportowej, po czym wspólnie z innym uchodźcą, Tomaszem Kudlejem, założył w 1981 roku firmę przewozową o nazwie Solmex, kooperującą z Polską Misją Katolicką w Monachium. Rok później usamodzielnił się. Spółkę rozwiązano. W jej miejsce powstała nowa firma (Solorz Export-Import) zarejestrowana na nazwisko narzeczonej Zygmunta Ilony Solorz. Pozostało tylko uregulować sprawy rodzinno-majątkowe.
Z akt wynika, że Zygmunt Krok poznał Ilonę Solorz w 1979 roku. W Niemczech mógł ją jednak poślubić tylko pod przybranym nazwiskiem, czego chciał uniknąć. Załatwiono to na terenie Austrii, gdzie Piotr Podgórski mógł występować pod swoim właściwym nazwiskiem. Najpierw za pośrednictwem adwokata załatwił reaktywowanie prawa stałego pobytu i zameldowanie w tym kraju, następnie, używając właściwego nazwiska, zawarł z Iloną Solorz związek małżeński i wystąpił o polski paszport konsularny. Otrzymał go stosunkowo szybko, jako że wyjechał z Polski na dowód osobisty i w biurze paszportowym w Radomiu nie figurował jako uciekinier. Właśnie w takich okolicznościach pojawił się w Polsce. Dla służb był to sprzyjający czas, by rozpocząć połów.
“W wyniku umowy Z. Solorz zobowiązuje się wykonywać w miarę możliwości zlecone mu przez Służbę Wywiadu PRL zadania dotyczące rozpoznania instytucji, organizacji i osób (…)” - to fragment zobowiązania do współpracy z wojskowymi służbami specjalnymi PRL, które podpisał w październiku 1983 roku Zygmunt Solorz, obecny właściciel Telewizji Polsat i Invest-Banku. Dzięki współpracy z wywiadem wojskowym oraz przez pewien czas ze Służbą Bezpieczeństwa Solorz cieszył się wsparciem służb specjalnych w działalności gospodarczej. Po 1989 roku został agentem WSI o pseudonimie ZEG.
“Naszemu Dziennikowi” udało się dotrzeć do odtajnionych już w części dokumentów dotyczących współpracy Zygmunta Solorza z wywiadem wojskowym - najpierw peerelowskim, później z Wojskowymi Służbami Informacyjnymi. Zarówno w jednym, jak i w drugim przypadku Solorza prowadzili funkcjonariusze wyszkoleni przez sowieckich specjalistów. Współpraca Solorza z wywiadem wojskowym PRL i z WSI została podjęta przez niego zupełnie dobrowolnie i z wyrachowaniem. Jak wynika z dokumentów, do których dotarliśmy, Solorz, znany z różnych kontrowersyjnych poczynań “biznesowych”, dzięki wsparciu wojskowych służb specjalnych nie tylko cieszył się bezkarnością, lecz także miał z tego wysokie profity.
- To był bardzo dobry współpracownik. Nie miał żadnych oporów co do przekazywania informacji, rozpracowywania wskazanych instytucji i osób. Tak w PRL, jak i w III Rzeczypospolitej - twierdzi nasz informator, który z oczywistych przyczyn zastrzega sobie anonimowość.
Na gorliwość Solorza we współpracy z wywiadem wojskowym PRL wskazują również odtajnione niedawno dokumenty znajdujące się w zbiorach Instytutu Pamięci Narodowej. Dotyczą one współpracy Solorza z WSI i nadal przechowywane są w zbiorze akt zastrzeżonych. Mogą zostać odtajnione, podobnie jak akta innego agenta WSI - dziennikarza Krzysztofa Mroziewicza z “Polityki”, tylko i wyłącznie na podstawie decyzji ministra obrony narodowej Radosława Sikorskiego.
- Spośród agentów, współpracowników WSI ulokowanych w środowisku dziennikarzy telewizyjnych, to właśnie Solorz był najbardziej cenny, nazwałbym go nawet perełką. Dysponując ważnym medium, jakim jest telewizja, był agentem specjalnego znaczenia. Zwłaszcza że współpracował chętnie - mówi inny nasz rozmówca.
Solorz chętny był do współpracy już w okresie PRL. Kolaborację z komunistycznymi służbami specjalnymi rozpoczął od bliskich kontaktów ze Służbą Bezpieczeństwa. Bez najmniejszych oporów podpisał zobowiązanie do współpracy. “(…) Ja, Zygmunt Solorz (Krok), zobowiązuję się zachować w tajemnicy fakt współpracy z oficerem SB. Zobowiązuję się wykonywać ustalone ze mną polecenia. Informacje będę podpisywać ‘Zegarek’” - napisał Solorz w deklaracji podpisanej “Zygmunt Krok”. W okresie PRL używał również nazwiska Krok.
18 października 1983 r. Solorz został przejęty przez Służbę Wywiadu PRL. W dokumencie oznaczonym sygnaturą “tajne specjalnego znaczenia” ponownie zobowiązał się do ścisłej współpracy ze służbami specjalnymi. Zmieniły się jednak zasady - przybrał pseudonim “ZEG” i otrzymał zapewnienie o finansowych świadczeniach wypłacanych mu w zamian za przekazywane informacje. “Służba Wywiadu PRL w przekonaniu, że p. Z. Solorz będzie lojalnie i z zaangażowaniem realizował postawione przed nim zadania i zobowiązuje się do: szkolenia i instruowania w zakresie niezbędnym do realizacji zadań, refundowania kosztów finansowych poniesionych w związku z realizacją zadań oraz wynagradzania w formie premii, których wysokość uzależniona będzie od wartości przekazywanych informacji, zachowania ze swej strony pełnej konspiracji faktu współpracy (…)” - napisano w dokumencie podpisanym przez Solorza i przedstawiciela Służby Wywiadu PRL.
W 1983 roku Solorz, jeszcze jako Krok, przebywał w RFN (ożenił się tam z Iloną Solorz, której nazwisko przyjął). Przez służby został usytuowany tam jako “przedsiębiorca”. W Monachium kierował firmą należącą do żony: Solorz Import Export. Do Polski zaczął wysyłać używane samochody. W 1984 r. podpisał kontrakt na dostawy aut z państwową centralą handlu zagranicznego Polimar, w której kierownicze funkcje pełnili ludzie powiązani ze służbami specjalnymi PRL. Kilka lat później, w 1988 r., razem z Andrzejem Ruską założył firmę Solpol we Wrocławiu.
Nie tylko w okresie PRL profity z tytułu współpracy z wywiadem wojskowym były relatywnie wysokie: po przejęciu Solorza przez WSI wykonywanie poleceń zaczęło przynosić mu korzyści finansowe i w niemałym stopniu przyczyniło się do tego, że w 2006 r. znalazł się na 38. miejscu na liście 100 najbogatszych ludzi Europy Środkowowschodniej tygodnika “Wprost”. W 1989 r. rozpoczęto już reorganizację peerelowskiego wywiadu i część wysokich, prominentnych funkcjonariuszy służb specjalnych lokowała się w gospodarce i biznesie. Zadbano też o wzmocnienie pozycji lojalnych współpracowników. W 1990 r., kiedy na bazie peerelowskiego wywiadu utworzono Wojskowe Służby Informacyjne, komunistyczni agenci mieli już zapewnione gospodarcze zaplecze. Nie bez znaczenia w osiągnięciu takiej pozycji biznesowej była pożyczka w wysokości 100 mln zł, jaką dzięki wsparciu wojskowych służb Solorz mógł wziąć z Funduszu Obsługi Zadłużenia Zagranicznego (FOZZ).
Sam Solorz, który słynie z tego, że unika medialnego rozgłosu, nigdy nie zgodził się na ujawnienie okoliczności, w jakich w maju 1989 r. udało mu się uzyskać pożyczkę z FOZZ. W 1999 r. w wywiadzie dla “Gazety Wyborczej” pytany o ten fakt powiedział: “(…) Chodziło o wymianę dewizową. To była czysta transakcja kupna-sprzedaży (…)”. Dzisiaj już wiadomo, że w aferze FOZZ WSI odegrały niepoślednią rolę.
W maju 2004 r. doprowadzony przez funkcjonariuszy ABW na proces związany właśnie ze sprawą FOZZ Solorz powtórzył, że pożyczkę z FOZZ wziął pod zastaw 70 tys. dolarów. Zeznając przed warszawskim sądem okręgowym, w odpowiedzi na pytania sędziego Andrzeja Kryżego zaprzeczył, jakoby kiedykolwiek współpracował ze służbami specjalnymi. W świetle dokumentów, do których dotarł “Nasz Dziennik”, nie ulega wątpliwości - Solorz okłamał sąd.
Pierwszą inwestycją Solorza w dziedzinie mediów był zakup w 1992 r. gazety “Kurier Polski”. Na poważnie jednak biznes medialny Solorza ruszył wraz z Telewizją Polsat, która zaczęła nadawać 5 grudnia 1992 r. 27 stycznia 1994 r. Solorz w kontrowersyjnych okolicznościach otrzymał koncesję na nadawanie w całej Polsce. W 1994 r. Polsat zaczął szukać inwestora. Udziałowcem telewizji z 20 proc. akcji został Universal, kierowany przez Dariusza Przywieczerskiego, byłego pracownika Komitetu Centralnego PZPR. Kilka lat później Przywieczerski odsprzedał Solorzowi swoje udziały w Polsacie.
Polsat to nie jedyna inwestycja Solorza. Kontroluje on również Invest-Bank, Towarzystwo “Polisa Życie” i udziały w Elektrimie. - Z punktu widzenia WSI najważniejsza była dla tej służby Telewizja Polsat. I nie ulega wątpliwości, że Solorz nie był jedyną osobą, która związana była z Wojskowymi Służbami Informacyjnymi. Odtajnienie raportu z likwidacji WSI może w tej stacji wywołać burzę - twierdzi nasz informator.
Wojciech Wybranowski

Pan Minister
Mariusz Kamiński
CBA

Szanowny Panie Ministrze!

Piszemy do Pana, bo nie chodzi o pojedynczy przypadek korupcji chodzi, o biznesowo-instytucjonalny system korupcyjny, który stworzony przez służby specjalne głównie wojskowe, a potem WSI rozwija się w najlepsze i nic nie wskazuje, by póki co zaszkodziła temu systemowi skutecznie IV RP.

System ten powstał w PRL i rozwinął się na przełomie lat 80/90 ubiegłego wieku. Służby wykorzystały do tego celu swojego współpracownika Zygmunta Kroka-Solorza-Żaka lub inaczej Piotra Podgórskiego, „handlującego” w dawnym RFN i NRD, posiadacza kilku paszportów, w tym dwóch konsularnych (kto inny miał wtedy tyle paszportów – drobny handlarz ?). Ujawnione w ostatnich dniach informacje o „Zegarku” agencie SB czy „ZEG” agencie służb wojskowych PRL, a potem WSI mogą wreszcie stać się przełomem. Ludzie służb PRL, za środki FOZZ i włoskiej mafii poprzez skorumpowanie KRRiT powołały Telewizję POLSAT, która służy im po dzień dzisiejszy do prania pieniędzy, ale przede wszystkim do prowadzenia przestępczej działalności z wszechogarniającą korupcją w tle. Solorz jest po części depozytariuszem majątku innego właściciela. W firmach związanych z tym układem i osobą Solorza znajdują zatrudnienie dawni agenci i współpracownicy służb specjalnych oraz skorumpowani urzędnicy państwowi i ludzie do specjalnych, ciemnych zadań. Spośród agentów PRL można wymienić Nurowskiego, Buchacza, Szeląga. Agent i aparatczyk rządzi PKOL, wstyd i hańba wolnej Polski.

Oto niektóre przykłady korupcji:

  1. Markiewicz i Iłowiecki przyznali koncesję Polsatowi. Do dzisiaj mają synekury w tej telewizji prowadząc żałosną audycję.
  2. Polsat dostał losowanie Toto-Lotka. Coś idealnego dla każdej stacji TV. Daje bajeczne dochody reklam w antenowym czasie losowań. Skorumpowani przez Solorza (czyli służby) prezesi Totalizatora pozbawili Telewizję Publiczną, czyli Skarb Państwa olbrzymich dochodów. A gdzie pracują ci, którzy taką decyzję podjęli. Pracują u Solorza.
  3. Skorumpowany przez Solorza Nadzór Bankowy, czyli H. Gronkiewicz-Waltz i W. Kwaśniak wykorzystując ludzi Solorza do specjalnych poruczeń Cieślę i Kaliszyka doprowadzili do upadku na zamówienie Banku Staropolskiego w Poznaniu, co Solorzowi pozwoliło przejąć za darmo Invest Bank również w Poznaniu. Straty poniósł BFG i klienci Banku Staropolskiego w wysokości co najmniej 1 mld. zł. Gdzie pracują Cieśla i Kaliszuk. Pracują u Solorza. Gdzie pracuje wielu pracowników GINB z lat 1999-2000. Pracują u Solorza. Przestępcza zmowa powinna skutkować natychmiastowym powrotem do sytuacji z jesieni 1999 roku. Invest Bank powinien zostać odebrany Solorzowi i trafić do Banku Staropolskiego, który zabezpieczał.
  4. Ci sami Cieśla i Kaliszyk wyprowadzili z Invest Banku ponad 50 mln zł. tytułem rzekomego najmu pomieszczeń dla Invest Banku od Polsatu.
  5. Prawdziwym skokiem służb i Solorza było przejęcie Elektrimu, matecznika agentury wszelkiej maści. Otworzyło to układowi nieograniczone możliwości złodziejstwa i korupcji.
  6. Elektrim zarządzany przez agentów służb PRL Solorza i Nurowskiego (najbliższy kolega agenta Majkowskiego, ministra u A. Kwaśniewskiego) doprowadził do dramatycznej sytuacji w regionie konińskim poprzez totalne, bezprawne zadłużenie Zespołu Elektrowni PAK i niezrealizowanie inwestycji Pątnów II i Pątnów I. Bezrobocie w tym regionie jest najwyższe w całym województwie wielkopolskim, sięga 30%. Koszty inwestycji przez bankruta wzrosły o setki mln euro. A on bezczelnie wyciąga łapy po 1,3 mld zł KDT.
  7. Elektrim w PAK nie wywiązał się z niczego. Zadłużył PAK, a nie inwestował środków własnych w zgodzie z umową prywatyzacyjną, czyli Elektrimu. ABW w roku 2005 szkody spowodowane przez Solorza i spółkę szacowała na 2 do 6 miliardów złotych, o czym informowała nawet prasa. I co? Nic ! Czyżby korupcja sięgała nawet tam ? Nie powołano nawet biegłych do oszacowania strat !
  8. Okradzeni zostali pracownicy i emeryci - akcjonariusze PAK. Elektrim nie kupił w zgodzie z umową prywatyzacyjną ich akcji w PAK-u, a próbuje je wyłudzić za grosze.
  9. Dramat przeżywają kopalnie węgla brunatnego, dostarczyciele paliwa do PAK. Solorz w zmowie z Ministerstwem Skarbu Państwa próbował doprowadzić je do ruiny, aby przejąć je za grosze, ze szkodą dla SP. Części z nich już nie da się uratować. Pątnów II powinien już odbierać 3 mln ton węgla. Stoi rozgrzebany i zadłużony.
  10. W roku 2005 inwestycja Pątnów II miała być gotowa. Jej niezrealizowanie dawało SP niepowtarzalną szansę odebrania złodziejom PAK, ale MSP podpisało z Solorzem aneks i porozumienie skrajnie niekorzystne dla SP. Kto podpisał ? Socha i Żyndul, a wszystko wynegocjowała i przygotowała dyr. Dep. II MSP Elżbieta Niebisz. Gdzie pracuje dziś pani Niebisz ? Pracuje jako doradca do spraw energetyki u Solorza.
  11. Już powinien być modernizowany Pątnów I. Grozi mu zamknięcie. Całemu regionowi konińskiemu grozi niewyobrażalna tragedia ekonomiczna, wręcz egzystencjonalna. Już tysiące ludzi straciło pracę. A MSP coś robi, ale ospale !
  12. A co na to NIK, który badał wykonanie umów prywatyzacyjnych ? Ustami wiceprezesa NIK Jacka Jezierskiego tyle, że są nieprawidłowości, ale MSP podpisując w 2005 roku porozumienie z Elektrimem zdjęło z niego odpowiedzialność. A czy NIK nie powinna zainteresować się czemu MSP podpisało aneks skutkujący miliardami złotych strat dla SP. Czy aneks nie powinien być natychmiast unieważniony ! Aneks i porozumienie z 2005 roku jako skrajnie korupcyjne natychmiast trzeba zbadać i unieważnić! PAK musi wrócić do SP.
  13. Układ ten zdobył olbrzymie wpływy w środkach masowego przekazu. Nie tylko w Polsacie. Poprzez swoich agentów i skorumpowanych dziennikarzy działa w wielu tytułach prasowych. Np w Forbesie dziennikarzowi udało się nawet podstępnie zmanipulować i wydobyć od J. Kaczyńskiego stwierdzanie, że Z. Solorz to największy polski biznesmen. Premier już wie, że największy, ale złodziej.
  14. Spółka Inwestycje Polskie, własność Solorza w zamian za dług 40 mln zł. przejęła akcje PAK warte 770 mln zł. Operację przeprowadził Kaliszuk. MSP, które ma w PAK-u 50 % akcji zaakceptowało to draństwo oszusta. Złamana została po wtóry umowa prywatyzacyjna. Co robią służby chroniące majątek państwowy ?
  15. Co na to służby skarbowe, urzędy skarbowe, izba skarbowa i wreszcie Ministerstwo Finansów, kiedy Solorz publicznie oświadcza, że wierzycieli Elektrimu jest gotów spłacić nawet z własnej kieszeni (np. Gazeta Prawna nr 112 z 09.06.2006). Chodzi bagatela o ponad 500 mln euro. Jeśli Solorz ma 500 mln euro, to czy zapłacił państwu polskiemu podatek od dochodów osobistych PIT (40 %) w wysokości 200 mln euro. Jeśli jest to
    dochód nieznanego pochodzenie to Urzędy Skarbowe powinny od niego ściągnąć 75% podatku od sumy 500 mln euro. Wszystko można sprawdzić, też ewentualne opodatkowanie dochodów za granicą. Ale to są pieniądze brudne, bardzo brudne! (US wolą ścigać piekarzy, którzy podarowali chleb biednym).
  16. Macki Solorza i osób za nim stojących sięgają daleko. Układ ten próbuje opanować też IV RP. Sięga nawet do Prokuratury Krajowej. Ktoś w tej prokuraturze doprowadził do umorzenia śledztwa wobec Solorza i Birki, chociaż udowodniono im, że przekupili świadka kwotą 0,5 mln zł (kopia uzasadnienia tego umorzenia krąży po prokuraturach, sądach i kancelariach adwokackich w całym kraju wywołując dużo większe emocje niż zdumienie).
  17. Solorz składał przed sądem fałszywe zaznania. Czy był agentem. Czy poniesie odpowiedzialność ?
  18. Służby i Solorz okradły francuski Vivendii na olbrzymią sumę 2,5 mld euro. Solorzem interesują się już sądy w kilkudziesięciu krajach, w tym w USA. Pięknie wyglądać będzie państwo polskie, jeśli nie podejmie zdecydowanych kroków, kiedy stanie się powszechnie wiadomym na całym świecie, że agent służb specjalnych PRL prowadzi bezkarnie zbójecką działalność ekonomiczną na całym świecie, otrzymuje kredyty z EBOiR, banków zagranicznych i jest właścicielem stacji telewizyjnej i wpływa na życie polityczne w Polsce.

Bez trudu można stworzyć Alfabet Korupcyjny Solorza. Począwszy od Buchacza, Cieśli .... poprzez kolejne litery alfabetu skończywszy na ...Waltz, Walendziaku, Żyndulu. Korupcyjna forma biznesu i wpływu na politykę powoduje tysiące ludzkich nieszczęść w Koninie, wśród klientów Banku Staropolskiego, wśród tysięcy akcjonariuszy Vivendi i wreszcie miliardowe szkody dla Skarbu Państwa. Jest poważne zajęcia dla CBA. To nie zabawa. Układ jest potężny i bardzo groźny, ale odważne i uczciwe media zaczęły mu już łamać zęby. Ale nie wszystkie. Zastraszającym przykładem jest Trybuna, gazeta niby lewicowa, która broni sprawcę tysięcy ludzkich nieszczęść, a ma za nic okradzionych przez niego pracowników i emerytów PAK-u, okradzionych klientów Banku Staropolskiego, tysiące bezrobotnych w powiatach konińskim i turkowskim. Słusznie pan Minister Z. Ziobro mówi, że trzeba odebrać złodziejskie majątki. Tyle, że Pruszków to przy Solorzu to zupełne nic. Ludzie uwierzą, że rzeczywiście coś się zmienia, jeśli zostanie ukrócona bezkarność takich ludzi jak Solorz i jego protektorzy, a dziesiątki tysięcy okradzionych przez niego nieszczęśników oraz Skarb Państwa odzyskają to co im ukradziono !

Otrzymują: ABW, CBŚ, Rząd i Parlament RP, prasa, TVP

Nieugięci poszkodowani pracownicy i emeryci PAK i poszkodowani przez Z. Solorza-Żaka klienci Banku Staropolskiego.

Roman Sklepowicz - Portal poświęcony osobom pokrzywdzonym przez banki

AKTUALNOŚCI

22.12.2006 Zygmunt Solorz-Żak kontratakuje
- W dniu dzisiejszym wystąpiłem przeciwko profesorowi Andrzejowi Zybertowiczowi z powództwem o ochronę moich dóbr osobistych. Profesor Zybertowicz, występując w programie „Misja specjalna” - emisja w TVP1 w dniu 16. listopada 2006 roku - naruszył moje dobre imię i cześć poprzez rozpowszechnianie bezpodstawnych zarzutów, iż współpracowałem ze Służbami Wojskowymi, czerpałem korzyści finansowe z tej współpracy i uzyskałem wsparcie w działalności gospodarczej, w tym koncesję dla Telewizji Polsat oraz kredyt z Funduszu Obsługi Zadłużenia Zagranicznego.
W wyżej wymienionym pozwie domagam się: zakazania rozpowszechniania nieprawdziwych twierdzeń, opublikowania oświadczenia na antenie TVP1 z przeprosinami za rozpowszechnianie nieprawdziwych twierdzeń i wyrażenia ubolewania z powodu naruszenia moich dóbr osobistych, a także przekazania pewnej kwoty na cel społeczny
- głosi oświadczenie Solorza-Żaka.
Wcześniej Solorz-Żak pozwał TVP za ten program "Misji specjalnej" oraz wydawcę "Naszego Dziennika" za artykuł pt. "Solorz chętnie współpracował".

18.12.06r Właściciel telewizji Polsat Zygmunt Solorz-Żak wystąpił w piątek do Sądu Okręgowego Warszawa Praga przeciwko wydawcy Naszego Dziennika". Według Solorza-Żaka gazeta naruszyła jego dobra osobiste w artykule "Solorz chętnie współpracował", zamieszczonym 17 listopada 2006 r. Solorz-Żak domaga się stwierdzenia, że doszło do naruszenia jego dóbr osobistych, przeprosin na łamach Naszego Dziennika, a także "zasądzenia pewnej kwoty na cel społeczny" - poinformowała PAP rzeczniczka prasowa Polsatu Katarzyna Wyszomirska. Dodała, że prezes Polsatu nie wyklucza też dochodzenia odszkodowania z tytułu utraconych korzyści majątkowych. "Jednocześnie informuję, że przygotowywane są powództwa o ochronę moich dóbr osobistych przeciwko innym osobom, które dopuściły się podobnych naruszeń" - napisał Solorz-Żak w przesłanym PAP oświadczeniu. W spornym artykule Nasz Dzienni" cytował m.in. fragment zobowiązania do współpracy z wojskowymi służbami specjalnymi PRL, które Solorz-Żak miał podpisać w październiku 1983 r. "W wyniku umowy Z. Solorz zobowiązuje się wykonywać w miarę możliwości zlecone mu przez Służbę Wywiadu PRL zadania dotyczące rozpoznania instytucji, organizacji i osób (...)" - brzmi fragment cytowanego przez Nasz Dziennik dokumentu. Gazeta napisała ponadto, że dzięki współpracy z wywiadem wojskowym oraz przez pewien czas ze Służbą Bezpieczeństwa, Solorz cieszył się wsparciem służb specjalnych w działalności gospodarczej, a po 1989 roku został agentem WSI o pseudonimie ZEG. Według "ND" współpraca Solorza z wywiadem wojskowym PRL i z WSI została podjęta przez niego dobrowolnie i z wyrachowaniem, a dzięki wsparciu wojskowych służb specjalnych "nie tylko cieszył się bezkarnością, lecz także miał z tego wysokie profity". W wydanym 17 listopada oświadczeniu Solorz-Żak podkreślił, że zobowiązanie do współpracy podpisał, ale zrobił to pod wpływem szantażu, dodał też, że "nikomu nie wyrządził krzywdy". "Mimo kilku prób nacisku ze strony Służb Bezpieczeństwa współpracy z nią nie podjąłem. Nie przekazałem żadnego raportu, ani innych informacji oczekiwanych przez Służbę Bezpieczeństwa. Nikogo nie zadenuncjowałem, nikomu nie wyrządziłem żadnej krzywdy" - brzmiało oświadczenie Solorza. Podał on w nim, że na przełomie lat 1983-84 doszło do "kilku wymuszonych spotkań". "Ponieważ SB nie uzyskała ode mnie żadnych oczekiwanych informacji - przestała się mną interesować. Od 1985 roku do chwili obecnej nie miały miejsca żadne kontakty ze Służbą Bezpieczeństwa" - dodał Solorz.

Solorz i T-Mobile pozwani do sądu w USA
Francuski koncern Vivendi złożył w sądzie federalnym amerykańskiego stanu Waszyngton skargę przeciwko T-Mobile USA, T-Mobile Deutschland, Deutsche Telekom oraz Zygmuntowi Solorzowi-Żakowi, głównemu udziałowcowi Elektrimu. Vivendi zarzuca T-Mobile nielegalne zawłaszczenie inwestycji Vivendi wartych 2,5 mld USD.
Vivendi podał, że skargę złożył na podstawie „Ustawy o organizacjach skorumpowanych i pod wpływem działań oszukańczych” (ang. Racketeer Influenced and Corrupt Organizations Act).
„Vivendi złożył w sądzie federalnym w stanie Washington skargę […], zarzucając, iż firma T-Mobile nielegalnie zawłaszczyła inwestycje Vivendi warte 2,5 mld USD, w PTC Sp. z o.o. Zawłaszczania dokonano poprzez systematyczną defraudację i działania o charakterze oszukańczym” – głosi komunikat Vivendi.
W skardze są wymienieni T-Mobile USA, Inc., T-Mobile Deutschland Gmbh, Deutsche Telekom oraz Zygmunt Solorz-Żak, największy akcjonariusz Elektrimu.
„Sprawa dotyczy dwóch firm, Vivendi i T-Mobile, które prowadzą znaczące interesy na terenie Stanów Zjednoczonych, i z których jedna (T-Mobile) była w zmowie z panem Solorzem-Żakiem w dokonanych poprzez system telekomunikacyjny w USA działaniach, o charakterze oszukańczym, będących nielegalnym przedsięwzięciem mającym na celu przejęcie innej firmy – PTC oraz skorumpowanie innego podmiotu – Elektrimu” – czytamy w komunikacie.
„Vivendi uważa, iż T-Mobile i Elektrim nielegalnie zawłaszczyły jej inwestycje w PTC i za każdym razem ignorowały postanowienia sądów” – powiedział prezes Vivendi Jean-Bernard Lévy cytowany w komunikacie.
Vivendi toczy z Deutsche Telekom spór o 48% udziałów w Polskiej Telefonii Cyfrowej, operatorze sieci telefonii komórkowej Era i Heyah.

Solorz-Żak ma 51 lat. Jest jednym z najbogatszych Polaków. Amerykański "Forbes" szacuje jego majątek na 2 mld dolarów, umieszczając go na 382. miejscu w świecie. Jest przewodniczącym Rady nadzorczej Polsatu, głównym akcjonariuszem Elektrimu, posiada pakiety kontrolne Invest-Banku, Polisy Życie i Towarzystwa Emerytalnego Polsat. Solorz zamierza też wejść też w telefonię komórkową.
Powstaje pytanie: co z funduszem Towarzystwo Emerytalnym Polsat? - to kolejny milionowy przekręt Solorza który czeka przyszłych emerytów?!?

AKTUALNOŚCI
Nasz Dziennik ma zakaz pisania o Solorzu
Zakaz, w ramach tzw. zabezpieczenia powództwa, nałożył na wydawcę "ND" - spółkę Spes, Sąd Okręgowy dla Warszawy-Pragi.Przed tym sądem będzie toczyć się proces, jaki Solorz-Żak wytoczył gazecie.Redakcja "ND" nie komentuje sprawy i nie informuje, czy odwoła się od decyzji sądu.Członek rady nadzorczej Polsatu mec. Józef Birka podkreślił w rozmowie z PAP, że nie chodzi o ograniczanie wolności słowa, lecz o rzetelność dziennikarską. "Wystarczyło jej dochować, a nie byłoby procesu" - dodał. Birka powtórzył, że Solorz nie zaprzecza, iż podpisał zobowiązanie do współpracy z SB, ale nigdy do tej współpracy nie doszło. "Ziszczenie się współpracy jest niezbędnym warunkiem do uznania, że ona była, to wynika z orzeczeń Sądu Najwyższego i Trybunału Konstytucyjnego" - dodał mec. Birka.
15 grudnia zeszłego roku Solorz-Żak wystąpił przeciwko wydawcy "Naszego Dziennika" z pozwem cywilnym o ochronę dóbr osobistych. Według Solorza-Żaka gazeta naruszyła je w artykule "Solorz chętnie współpracował", zamieszczonym 17 listopada 2006 r.
Właściciel Polsatu domaga się stwierdzenia, że doszło do naruszenia jego dóbr osobistych - czci i dobrego imienia, przeprosin na łamach "Naszego Dziennika", a także 100 tys zł na Fundację Polsatu. Nie wyklucza też dochodzenia odszkodowania z tytułu utraconych korzyści majątkowych - takiego wniosku jednak dotąd nie sformułował, ale ma do tego prawo także w toku procesu.
Zabezpieczenie powództwa, o które wystąpił do sądu Solorz-Żak, polega na tym, że "Nasz Dziennik" do zakończenia procesu nie może pisać, iż właściciel Polsatu "chętnie współpracował z SB i WSI", "czerpał korzyści finansowe ze współpracy z WSI i składał fałszywe zeznania na procesie FOZZ". Poinformowała o tym czwartkowa "Gazeta Wyborcza".
Ten zakaz publikacji - co sąd podkreślił - dotyczy tylko tych stwierdzeń, a nie jakichkolwiek publikacji o Solorzu i jego działalności - "w granicach dozwolonych w Prawie prasowym".
Sąd w postanowieniu podkreślił, że Solorz wykazał, iż po pierwszym artykule pt. "Solorz chętnie współpracował", gazeta opublikowała kolejne. "(Solorz - PAP) wskazał, iż zaprzecza publikowanym przez stronę pozwaną informacjom, zaś dalsze ich publikowanie (...) prowadzi do utrwalenia tych treści w świadomości społecznej, co uzasadnia jego interes w udzieleniu zabezpieczenia" - czytamy w tym postanowieniu sądu.
Zaznaczono w nim zarazem, że analiza złożonych przez Solorza dokumentów prowadzi do wniosku, że "powództwo zostało uprawdopodobnione" i że "sposób opublikowania informacji o współpracy powoda ze służbami bezpieczeństwa, użyte sformułowania i ich wymowa mogą naruszać dobre imię" Solorza. Stwierdzono zarazem, że "na obecnym etapie sprawy nie można stwierdzić, by orzeczeniu zabezpieczenia sprzeciwiał się ważny interes publiczny".
Uzasadniając ostatnie zdanie sąd podkreślił, że Solorz nie jest politykiem, lecz przedsiębiorcą i właścicielem stacji telewizyjnej, zatem ciążą na nim szczególne obowiązki wobec społeczeństwa. "Tym bardziej zatem stawiane wobec niego zarzuty powinny być rzetelnie wyjaśnione z zachowaniem kryteriów z Prawa prasowego i Kodeksu cywilnego" - dodał sąd.
Postanowienie sądu zapadło 22 stycznia na niejawnym posiedzeniu praskiego sądu okręgowego. Można się od niego odwołać do Sądu Apelacyjnego w Warszawie.

Polecam sprawy poruszane w działach:
SĄDY PROKURATURA ADWOKATURA
POLITYKA PRAWO INTERWENCJE - sprawy czytelników

Tematy w dziale dla inteligentnych:
ARTYKUŁY - tematy do przemyślenia z cyklu: POLITYKA - PIENIĄDZ - WŁADZA

"AFERY PRAWA" - Niezależne Czasopismo Internetowe
www.aferyprawa.com
Redaktor Naczelny:
mgr inż. ZDZISŁAW RACZKOWSKI

uwagi i wnioski proszę wysyłać na adres: Z.Raczkowski@aferyprawa.com
Dziękuję za przysłane teksty opinie i informacje.

WSZYSTKICH INFORMUJĘ ŻE WOLNOŚĆ WYPOWIEDZI I SWOBODA WYRAŻANIA SWOICH POGLĄDÓW JEST ZAGWARANTOWANA ART 54 KONSTYTUCJI RZECZYPOSPOLITEJ POLSKIEJ.

zdzichu

Komentarze internautów:

Komentowanie nie jest już możliwe.

~Madera
16-02-2016 / 11:59
~Majan ...TAK.......zmieniał nazwisko i imię chyba pięć lub cztery razy , znajdziesz w Wikipedii.
~qwerty
15-02-2016 / 23:02
Jakby tego było mało płaci podatki na Cyprze. Tacy są ci polskojęzyczni. Polska za czasów rządów PO-PSL traktowała polskie paszporty jak papier toaletowy..........telewizjarepublika.pl/quotrozdajemy-izraelskim-zydom-obywatelstwa-ja
~Fayssal
25-12-2014 / 08:23
zrf3ciłeś uwagę na słowo "znieść" ? To co proponuje SLD to jest" rel="nofollow">jcjayspl.com"> zmniaaa, wiec co najwyzej, SLD proponuje, "wymieść" podatek pod dywan, zeby go nie bylo widac, ale bedzie, bedzie./Basia/
~Wilshere
20-12-2014 / 19:44
ja nie należę do uczciwych, bo przez rok go nie opłacałem, ale jeetsm za taką zmianą. LiS mnie nie obchodzi, nie mam Polsatu. Ale jeśli jego wywalenia było efektem jakiegoś targu czy zastraszania na lini PiS-Solorz, to mamy do czynienia z korupcją.
~alex
26-11-2014 / 00:52
tego zebatego zyda to tylo uspic:( Ubecja, z dawnej post komuny a teraz wielki filatrop. Zlodziej, a nie filatrop
~ja
30-10-2014 / 01:42
naprawde nazywa sie Krok to jego nazwisko, mieszkal w Radomiu na ul.Limanowskiego i byl typowym szmaciarzem, troche hadlowal w tym waluta i nagle prosze bardzo jaka kariera golodupca z radomskiego slamsu...
~alex
20-10-2014 / 22:37
sku...ly zyd z zebami do podlogi...
~Jack
22-09-2014 / 09:29
Agenci UB to w 80% żydzi , tacy ludzie rządzą jak Solorz Polską ,więc przez nich Polska praktycznie już nie istnieje!!!
~hplrbyg
24-08-2012 / 14:36
~uixesrlxg
22-08-2012 / 07:46