opublikowano: 26-06-2011
Opinie psychiatrów, których trudno nazywać biegłymi, w
niedalekiej stalinowskiej przeszłości były skutecznym narzędziem walki z
opozycją polityczną - z cyklu sędziowie a niezawisłość od rozumu...
Jeżeli sąd przedwcześnie i mało przemyślanie uznaje, że oskarżony jest
osobą, co do której zachodzi uzasadniona wątpliwość jej poczytalności i
wydaje postanowienie o dopuszczeniu dowodu z opinii biegłych lekarzy psychiatrów,
to taka decyzja może być niesłuszna i Skarb Państwa winien ponieść skutki,
w tym również materialne, swoich nieprzemyślanych i ryzykownych decyzji
procesowych.
Kiedyś mój przyjaciel zapytał mnie: "Czy sąd może wszystko?".
Odpowiedziałem: "Tak. Sąd może wszystko". Czy tak jest w
rzeczywistości?
Zgodnie z konstytucyjną zasadą wyrażoną w artykule 178 polskie sądy są
niezawisłe. W praktyce oznacza to niezależność sędziów od władzy, opinii
publicznej, mediów itd. Sędziowie winni podlegać wyłącznie Konstytucji i
ustawom. Słusznie ktoś jednak zauważył, że sędzia nie może być niezawisły
od rozumu!
Ostatnio opinię publiczną poruszyła decyzja warszawskiego sądu, który w
procesie wytoczonym przez byłego ministra Janusza Kaczmarka Jarosławowi Kaczyńskiemu
powołał biegłych psychiatrów dla zbadania stanu zdrowia psychicznego prezesa
Prawa i Sprawiedliwości. Czy sąd mógł i powinien tak postąpić?
Możliwość powołania biegłych psychiatrów dla zbadania stanu zdrowia
psychicznego oskarżonego ma formalne oparcie w przepisie artykułu 202 kodeksu
postępowania karnego, który w paragrafie 1 stanowi, że "...w celu
wydania opinii o stanie zdrowia psychicznego oskarżonego sąd, a w postępowaniu
przygotowawczym prokurator, powołuje co najmniej dwóch biegłych lekarzy
psychiatrów..." i w paragrafie 4 tego przepisu stanowi, że
"...opinia psychiatrów powinna zawierać stwierdzenia dotyczące zarówno
poczytalności oskarżonego w chwili popełnienia czynu, jak i jego aktualnego
stanu zdrowia psychicznego oraz zdolności do udziału w postępowaniu, a w
razie potrzeby co do okoliczności wymienionych w artykule 93 kodeksu
karnego". Przepis ten mówi o możliwości umieszczenia oskarżonego w zakładzie
psychiatrycznym.
Niestety, przepisy postępowania karnego nie przewidują możliwości zaskarżenia
postanowienia sądu o powołaniu biegłych lekarzy psychiatrów.
Czy decyzja sądu o powołaniu biegłych lekarzy psychiatrów może być zupełnie
dowolna?
Oczywiście, że nie może!
Zgodnie z preambułą do ustawy z dnia 19 sierpnia 1994 r. o ochronie zdrowia
psychicznego (DzU 111, poz. 535 ze zm.) jest ono fundamentalnym dobrem osobistym
człowieka podlegającym ścisłej ochronie. Jest to sfera życia niezwykle
intymna, ingerencje w nią zawsze winny cechować szczególna wrażliwość i
przemyślane działanie, także wówczas, gdy dotyczą one zachowań organów
procesowych wobec oskarżonych związanych z opiniowaniem sądowo-psychiatrycznym
w sprawie.
Warto w tym miejscu wskazać na utrwaloną linię orzeczniczą i przytoczyć choćby
wyrok Sądu Apelacyjnego w Katowicach z 7 grudnia 2006 roku, w uzasadnieniu którego
sąd stwierdził, że "...jeżeli sąd przedwcześnie i mało przemyślanie
uznaje, że oskarżony jest osobą, co do której zachodzi uzasadniona wątpliwość
jej poczytalności, opierając się na jego niczym nieudokumentowanych
wypowiedziach, a tym samym niesprawdzonych okolicznościach (...) co skutkuje
wydaniem postanowienia o dopuszczeniu dowodu z opinii biegłych lekarzy
psychiatrów...", to taka decyzja może być niesłuszna i "...Skarb
Państwa winien ponieść skutki, w tym również materialne, swych nieprzemyślanych
i ryzykownych decyzji procesowych...".
Widzimy zatem, że powoływanie biegłych lekarzy psychiatrów dla zbadania
zdrowia psychicznego oskarżonego nie powinno być ani dowolne, ani pochopne,
ani przedwczesne. Musi być przez sąd bardzo wnikliwie przemyślana i mieć
rzeczywiste podstawy. Inaczej można bowiem wyrządzić człowiekowi
niepowetowaną szkodę. Pamiętamy bowiem, że w niedalekiej stalinowskiej
przeszłości opinie psychiatrów, których trudno nazywać biegłymi, były
narzędziem walki z opozycją polityczną. Niewygodnych opozycjonistów
bezpodstawnie okrzykiwano chorymi psychicznie i nawet izolowano w zakładach
psychiatrycznych.
Nie wierzę, aby te czasy miały wrócić, ale to od naszej wrażliwości i
reakcji zależy, jak będzie.
Często zdarza się bowiem, że ktoś wyraża krzywdzącą opinię o innym człowieku
lub grupie ludzi tylko dlatego, że ci myślą i postępują niezgodnie z
"linią władzy" prezentowaną w niektórych mediach. Pamiętamy, jak
próbowano dyskredytować kobiety demonstrujące swoje przywiązanie do Kościoła
i Radia Maryja, nazywając je "moherowymi beretami". Zauważam również,
że cechę "dziwności" przypisuje się osobie, która nie ma telefonu
komórkowego i konta bankowego. Chętnie poddałoby się ją badaniu
psychiatrycznemu właśnie z tego powodu. A może to jest właśnie przejaw
normalności i mądrości, że ktoś nieposiadający tych
"dobrodziejstw" unika ciągłej inwigilacji.
Tak więc apelują do tych, którzy chcą tak chętnie poddać innych badaniu
psychiatrycznemu, aby "włączyli" myślenie.
Mec. Bogdan Borkowski
Autor jest prawnikiem, pełnomocnikiem rodziny Krzysztofa Olewnika.
Więcej o przekrętach psychiatrycznych:
Komentowanie nie jest już możliwe.