opublikowano: 26-10-2010
Skoordynowany atak
na rodzinę. Kolejne dowody. Bogdan Goczyński.
W moich artykułach niejednokrotnie
sugerowałem, że tak zwana stronniczość i głupota sądów w sprawach
rodzinnych, nie jest głupotą ale skoordynowanym działaniem dla niszczenia
rodzin i podstaw funkcjonowania społeczeństwa. Mechanizmy tych działań opisałem
między innymi w artykule „Rzeczywiste
oblicze polityki prorodzinnej”.
Zarówno sędziowie jak i prokuratorzy są
ludźmi wykształconymi, którzy formalnie przechodzą przez sito egzaminów i
testów. Przyglądając się zachowaniu tych osobników, nabrałem pewności, że
ich selekcja nie ma na celu przestrzegania ogólnie przyjętych norm międzyludzkich,
lecz wprost przeciwnie, ich celem jest degeneracja społeczeństwa. I właśnie
rodzina jest wygodnym obiektem ataku.
Tym razem chciałem pokazać konkretne dokumenty z kilku różnych przypadków. Jak zwykle największą wiedzę mam o swojej sprawie, jednak dokumenty, które przestawię nie były jeszcze publikowane. Pozostałe sprawy dotyczą ojców od kilku lat zabiegających o prawo do wychowywania swoich dzieci. Ich dokumenty również nie były jeszcze przedstawiane na łamach Afer Prawa. W każdej z tych historii powtarza się ten sam motyw. W prostych zdawałoby się do rozwiązania sytuacjach wymiar „sprawiedliwości” nakręca spiralę kłótni i procesów sądowych dezorganizując życie stron i działając wybitnie szkodliwie na wychowanie dzieci.
Najbardziej drastyczny jest przykład Tadeusza Kowalczyka, gdzie są
ewidentne dowody na znęcanie się matki nad kilkuletnią córką. Jest
obdukcja, są zdjęcia pobitej dziewczynki i nagrania wyzwisk, jakim matka
obdarza dziecko. Mimo to, a może właśnie dlatego, „sąd” przyznał
dziecko matce. Oczywiście ojciec wyrażał wolę wzięcia córki pod pełną
opiekę. Zeznania świadków wskazują, że nie można mu nic zarzucić.
Tradycyjnie próbowano zastosować wobec
niego metodę prowokacji i fałszywych oskarżeń, jednak wskutek sprzecznych
zeznań policji i żony Tadeusza, sprawa upadła. Do sądu trafiła za to sprawa
rzekomego porwania córki przez ojca ze słynnego artykułu 211 kk. Jak wiadomo,
rodzica mającego władzę rodzicielską nie można oskarżać o uprowadzenie własnego
dziecka. Trudno powiedzieć zatem
czy była to jedynie głupota prokuratury, czy celowe nękanie. W każdym razie
zakończyło się to uniewinnieniem.
Charakterystyczne
jest postanowienie o kontaktach Tadeusza Kowalczyka z córką. Mają się one
odbywać w miejscu zamieszkania dziecka, czyli u wrogo nastawionych teściów,
co jest z natury rzeczy niemożliwe. Trudno sobie wyobrazić, żeby sędzia nie
wiedział, czy nie wiedziała co robi. Nie jest to zależne bowiem od płci sędziego.
Podobnej treści postanowienia wydają zarówno kobiety jak i mężczyźni.
Dokumenty przestawione tutaj mówią
same za siebie.
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
Podobna sytuacja ma miejsce w przypadku
Waldemara Kalinowskiego. Znam go osobiście. Jest to bardzo ugodowy człowiek,
sprawny organizator działający w Porozumieniu
Rawskim. Ze swoją sześcioletnią córką nie widzi się już od ponad roku i
praktycznie stracił z nią kontakt. Pierwsze postanowienie o kontaktach było
typowe, u matki, w obecności kuratora, żeby jak najbardziej utrudnić ojcu
emocjonalny kontakt z dzieckiem i obciążyć go finansowo, bo kurator jest płatny.
Od początku zeszłego roku teoretycznie ma on już prawo spotykać się z córką
poza domem matki i bez kuratora lecz matka nie udostępnia dziecka z pełnym błogosławieństwem
sądu, który w sprawie egzekucji kontaktów wyznacza kolejne terminy rozpraw,
przesłuchania świadków itd. A przecież wystarczyłaby groźba pozbawienia
matki władzy rodzicielskiej i pokaźnych alimentów. Tego jednak „sąd” nie
zrobił. Tak więc Kalinowski co tydzień udaje się na spotkanie tylko po to żeby
zastać zamknięte drzwi. Policja oczywiście ogranicza się do sporządzenia
notatki dla sądu i tam też odsyła ojca. Sąd zaś sprawę przeciąga a
ostatecznie wniosek o egzekucję kontaktów oddala. Żeby nie być gołosłownym
załączam skany dokumentów.
![]() |
![]() |
![]() |
W ten sam schemat wpisuje się sprawa
Andrzeja Barańskiego, gdzie w celu zniechęcenia go do kontaktów z córkami,
kazano mu za te spotkania płacić. Gdy mimo wszystko próbował się nimi
spotkać, żona wprost odmówiła wydana dzieci. Sąd był o tym poinformowany
ale nie interweniował.
![]() |
Analogiczna sytuacja jest w mojej
sprawie. Od pięciu nie mam żadnego kontaktu z córkami mimo formalnych
postanowień „sądów” w tej kwestii. Owe postanowienia są tak
konstruowane, żeby nie móc ich zrealizować. Sędziowie nie muszą przy tym używać
wyobraźni. Podobieństwo przekrętów wskazuje wyraźnie, że działają według
odgórnych instrukcji. Poniżej przytaczam postanowienie Sądu Apelacyjnego z 6
października 2006r. odnośnie kontaktów. Jest ono bardzo podobne do wcześniej
omawianych. Spotkania miały odbywać się w miejscu zamieszkania dzieci i w
obecności kuratora. Matka mieszkała u swoich rodziców, którzy byli wrogo do
mnie nastawieni. Tak więc o spotkaniach nie było mowy. Mimo to udałem się kilka razy na spotkanie do Tarnowskich Gór odległych o ok. 250km. Jak należało
się spodziewać, drzwi były zamknięte i nikt nie odpowiadał na dzwonek.
Kurator oczywiście porządził notatkę, którą złożył do akt. Była też
policja. Że swojej strony złożyłem też w sądzie odpowiednie pismo. Tak więc
sędziowie nie mogli udawać, że nie wiedzą o co chodzi. Z zachowania się
kuratorów można było wywnioskować, że dokładnie wiedzieli, że mają
ogrywać cyrk i tworzyć fikcję praworządności. Próby wyegzekwowania spotkań
z kolei powodowały przekazywanie sprawy
do innego sądu, gubienie dokumentów, braki formalne etc, etc.
Z drugiej strony, gdy wiedząc, że córkami
nie zajmuje się matka lecz teściowa, pojechałem
tam żeby je zabrać do domu, przy jawnie sfabrykowanych oskarżeniach zostałem
skazany za pobicie teściowej i groźby karalne.
Rzecz tę opisałem w artykule „Szwindlerom
nie płacę”. Tego samego typu prowokacje i fabrykowanie oskarżeń
miały również miejsce we wcześniej przytaczanych sprawach.
Że matka moich dzieci w sposób
ostentacyjny od wielu lat nadużywa władzy rodzicielskiej uniemożliwiając im
ze mną kontakt, nie ulega wątpliwości. Powinna być zatem zgodnie z prawem,
pozbawiona władzy rodzicielskiej. Oczywiście wystosowałem odpowiednie pismo
do sądu. Po kilku tygodniach kazano mi opłacić wpisowe od wniosku, po następnych
dwóch miesiącach wymyślono „braki formalne”, które kazano uzupełnić a
po dalszych trzech miesiącach zwrócono mój wniosek z uzasadnieniem wskazującym,
że sędzia Andrzej Sterkowicz z Sądu Okręgowego w Warszawie (nowy w sprawie)
nie czytał nawet akt.
Powyższe sprawy są typowe. Podczas
protestów przed sądami podchodzą
do nas ludzie i opowiadają swoje historie. Powtarza się tam motyw fałszywych
oskarżeń i wykańczania przyzwoitych ludzi przez mafię sądową. Nie ma zatem
wątpliwości, że nie są to odizolowane przypadki lecz świadome skoordynowane
działanie dla rozbijania rodzin i niszczenia społeczeństwa. Ciekawe jest
jednak, że wielu z działaczy stowarzyszeń walczących z bezprawiem, nie jest
w stanie zauważyć tych oczywistych rzeczy. Opowiadają historie o rzekomym
feminizmie sędziów i koncentrują się na indywidualnych przypadkach bez, broń
Boże, jakichkolwiek uogólnień. Zachowują się jakby przestrzegali tych
samych instrukcji, podobnie jak wysokonakładowe media. Być może instrukcje te
płyną wraz z dotacjami na działanie stowarzyszeń lub groźbami procesów sądowych
w stosunku do mediów.
![]() |
![]() |
![]() |
Bogdan
Goczyński
Sądy
karne niekonstytucyjne? Ławy przysięgłych w Polsce? Telewizja społeczna 11
Minut.
Rzeczywiste
oblicze polityki prorodzinnej.
Jak
działają sądy rodzinne – wypowiedzi działaczy stowarzyszeń obrony praw
ojca i bełkot urzędniczy.
Tematy w dziale dla
inteligentnych:
ARTYKUŁY - do przemyślenia z cyklu: POLITYKA - PIENIĄDZ - WŁADZA
Polecam
sprawy poruszane w działach:
SĄDY
PROKURATURA
ADWOKATURA
POLITYKA
PRAWO
INTERWENCJE
- sprawy czytelników
"AFERY
PRAWA" Niezależne Czasopismo Internetowe www.aferyprawa.com redagowane przez dziennikarzy AP i sympatyków z całego świata których celem jest PRAWO, PRAWDA SPRAWIEDLIWOŚĆ DOSTĘP DO INFORMACJI ORAZ DOBRO CZŁOWIEKA |
|
WSZYSTKICH INFORMUJĘ ŻE WOLNOŚĆ WYPOWIEDZI I SWOBODA WYRAŻANIA SWOICH POGLĄDÓW JEST ZAGWARANTOWANA ART 54 KONSTYTUCJI RZECZYPOSPOLITEJ POLSKIEJ.
zdzichu
Komentowanie nie jest już możliwe.