opublikowano: 26-10-2010
Prawo i Sprawiedliwość wygrało wybory w 2005r. Podjęło się rządzenia bez większości parlamentarnej. Jak w tej sytuacji politycznej rządzić?
W
spadku po poprzednich rządach SLD -
PiS odziedziczył dramatyczne problemy społeczne: wysokie bezrobocie,
rozległe obszary ubóstwa, korupcja, coraz groźniejsza przestępczość,
niewydolność służby zdrowia, nieudolny wymiar sprawiedliwości, stałe obniżanie
poziomu wykształcenia, katastrofalnie niskie nakłady na naukę i wiele innych.
Stała się pilna debata nad reformą państwa i możliwie szybka i trwała jego
naprawa. Logiczne, że aferzyści, politycy, urzędnicy poprzedniej władzy,
prezesi spółek państwowych i banków zarabiających miliony złotych wszystko
zrobią, żeby ich fotel był niezagrożony i żeby mogli utrzymać swe wysoko płatne
stanowiska oraz obsadzać je według ściśle
partyjnego klucza.
Wszystkie te zjawiska powodują w społeczeństwie wzrost nastrojów rezygnacji,
rozgoryczenia i rozczarowania nie tylko politykami i polityką, lecz wszystkim,
co ma jakikolwiek związek z publiczną aktywnością. To prowadzi zaś do osłabienia
demokracji, do faktów, że mamy polityków aferzystów oszukujących naród, że
nie mamy swoich reprezentantów.
Musimy spróbować kolejny raz to zmienić na szczeblu władzy regionalnej - wybrać
konkretne osoby, zwłaszcza że jak wiemy partie polityczne nie są w Polsce gwarancją funkcjonowania
systemu demokratycznego. Stały się produktem rozkładu sceny politycznej w III
Rzeczypospolitej, tworzone z reguły wokół kolejnych kandydatów na przywódców
oraz jednego hasła, lub jakiejś, najczęściej oszukańczej, obietnicy, okazują
się niezdolne do sensownego i uporządkowanego działania. Ich liderzy zmieniają
ugrupowania tak często, że sami chyba nie wiedzą, do której partii akurat
należą, a z której zdążyli już wystąpić.
Polsce potrzebna jest głęboka korekta głównych linii ustrojowych przemian i
polityki państwa. Musi zakończyć się rabunek państwa trwający od lat
dziewięćdziesiątych na
niespotykaną dotychczas skalę, przekreślający wiele lat pracy i wysiłków
obywateli dla kraju. To wszystko stało się wielką kompromitację Polski na arenie międzynarodowej.
Do naprawy Państwa przystąpił PiS.
Prawo i Sprawiedliwość jest partią, która spełnia wszystkie
marzenia większości Polaków. PiS wygrał wybory, a to
oznacza, że lepszej partii w tej chwili nie ma i taki wybór należy uszanować.
Jednak jakikolwiek
rząd w Polsce, żeby miał minimum komfortu działania, musi mieć stabilną większość
w Parlamencie. Tej większości nie miał zwycięzca wyborów 2005 - obecny
rząd PiS. Zwłaszcza że sfrustrowani politycy PO, którzy pod urokiem
sfabrykowanych sondaży przedwyborczych sprzedali "skórę na żywym niedźwiedziu"
- czyli stanowiska - odrzucili możliwość jakiejkolwiek współpracy z PiS-em.
Po
przegranych wyborach zostało im olbrzymie zadłużenie, tak więc nie mogąc
wywiązać się z przedwyborczych zobowiązań, zdecydowali się na opozycję rządową.
Chcący samodzielnie sprawować władzę.
Celem utworzenia stabilnej większości w Sejmie
PiS w dniu 02.02.2006r zawarł tzw. pakt stabilizacyjny z LPR i Samoobroną.
Jednak jak było to do przewidzenia - w polityce nic nie ma za darmo. Partie
popierające rząd chcą mieć swoich przedstawicieli i reprezentantów
w rządzie, a pomysł,
aby udzielały swojego poparcia dla dobra społeczeństwa, czy strachu przed wcześniejszymi wyborami, albo
innych sympatii, okazał się dość naiwnym. W tej sytuacji dla zapewnienia
sobie większości parlamentarnej PiS nie miał innego wyjścia, jak wejść z
nimi w koalicję. Na szczęście ludzie i tak wiedzą lepiej, o co w
tym wszystkim chodzi. Rząd
ma wystarczające, bezpieczne zaplecze sejmowe, aby spokojnie realizować swoje
plany.
PO, chce
przerwać proces stabilizacji Państwa.
Politycy z szeregów tej partii nie potrafili do dzisiaj otrząsnąć się po klęsce i uznać swej porażki, grożą
nam w imię "dobra Polski". Możemy powiedzieć, że następuje wyraźna
POlszewizacja jej szeregów. A to Polsce nie wróży nic dobrego.
Należy zwrócić uwagę, że tak naprawdę PO nie posiada żadnego programu, a to co proponuje, to albo
populistyczne i demagogiczne postulaty, albo obietnice, których realizacja
zrujnuje finanse państwa prowadząc do inflacji, bezrobocia, kryzysu
ekonomicznego i społecznego.
POLSKA NIEZGODY - Cel PO - dążenie do władzy za wszelką cenę,
destabilizacja w Rządzie.
Tusk jest nieodpowiedzialnym
populistą, liberałem dla którego realnie istniejące problemy i napięcia społeczne,
nie stanowią wyzwania by je rozwiązać dla dobra Polski, lecz służą dla
zaspokojenia ambicji, żądzy władzy, osobistej kariery.
Jest więc typowym politykiem okresu przejściowego, charakterystycznym dla słabej
i nieustabilizowanej demokracji, zwłaszcza po długim okresie dyktatury.
Platforma systematycznie blokuje wszelkie działania PiS, destrukcyjnie i
destabilizująco wetuje ustawy korzystne dla obywateli sprytnie unikając odpowiedzialności za Polskę.
Jednocześnie fałszywie zarzuca obozowi rządzącemu brak osiągnięć
legislacyjnych które przecież sama blokuje.
Ale dzisiaj społeczeństwo nie jest aż tak naiwne, dzisiaj nie wierzy się
politykom, którzy zawiedli zaufanie tych obywateli, którzy na nich oddali swe głosy
licząc że będą dbali nie o własne interesy, ale interesy Państwa. Dlatego
poparcie personalne dla przeciwników braci Kaczyńskich wyraźnie słabnie
w obliczy dobrej koniunktury gospodarczej.
Obywatele mają dość ugrupowania Tuska i jego stałe odwoływanie się do tych samych
urazów, rozczarowań i innych fobii.
W działaniu jego i członków jego partii brak jest uczciwości, lojalności,
odpowiedzialnej postawy, współpracy i gotowości do ponoszenia ryzyka za
niepopularne społecznie, lecz niezbędne dla dobra Polski decyzje.
Takie działanie powoduje, że grozi nam długotrwałe dryfowanie, mniej więcej takie same jak
za rządów AWS z którego wywodzi się większość czołowych członków PO,
lub bezczynność, jak za rządów gabinetu Belki, który też nie miał większości
parlamentarnej. Jest to o tyle dziwne, że zarówno PO jak i PiS są
ugrupowaniami prawicowymi, które wspólnie miały w końcu zrobić coś dla
Polski. Jednak jak zwykle zwyciężyła prywata polityczna i dążenia do zablokowania
działania drugiej strony i próby doprowadzenia do bezradności mniejszościowego rządu.
A
dowodami tego są uciążliwe pikiety organizowane przez młodzieżówki
lewicowe i marsze platformersów, którym towarzyszy niejednokrotnie znacznie więcej
dziennikarzy atakujących na wszelkie sposoby Rząd, niż protestujących. Bez
wątpienia takim śmiesznym postępowaniem było domaganie się dymisji rządu w związku z ujawnieniem przez TVN
prowokacyjnego nagrania z rozmów ministra Adama Lipińskiego z posłanką
Samoobrony Renatą Beger m.in. o jej przejściu do PiS w zamian za
stanowisko w resorcie. Tylko że takie rozmowy między politykami zawsze
były i będą, ponieważ politycy nie dbają o dobro obywateli, ale swoich
interesów. Dlatego niezbędna jest większość parlamentarna, którą należy
uzyskać wszelkimi sposobami. Samo zaś nagłośnienie tego, dowodzi
zdeterminowania zarówno jednej jak i drugiej strony do sprawowania władzy.
Platforma Obywatelska dwoi się i troi ustami swoich propagandzistów, aby
jak najbardziej obrzydzić nam obecny rząd. Każda krytyka jest pożądana, o
ile opiera się o racjonalne przesłanki. To jednak, co i jak wyprawia oszołom
większy od Leppera - Stefan
Niesiołowski, całkiem odpycha od lansowanych przez niego poglądów. Fakt, że w propagandzie powinien robić człowiek wyrazisty i wygadany,
a nie
mdły i niewyraźny jak Jan Maria Rokita, ale prof. Niesiołowski niech lepiej
wróci do swych owadów i nie bierze się za to, o czym nie ma zielonego pojęcia.
Jestem pewny, że prędzej czy później ujrzą światło
dzienne przedwyborcze rozmowy Tuska z bankowcami i biznesmenami - kandydatami na
stanowiska w niedoszłym rządzie, którzy ogromne pieniądze włożyli w jego
kampanię wyborczą i teraz chcą je odzyskać. To właśnie ich naciski zmuszają
stale platformersów do prowokacyjnych produkcji scenariuszy celem
skompromitowania polityków PiS i manipulacji propagandowej społeczeństwem z
wykorzystaniem mediów.
Od tych grup nacisku (GTW) Tusk dostał ostatnią i ostateczną szansa - jego
czas kończy się 12 listopada - z dniem wyborów.
Przegrana platformersów zakończy polityczną karierę Tuska,
dlatego tak zażarcie i bezpardonowo walczy o swój byt.
Samo PO to twór sztuczny powstały ze scalenia frustratów z AWS, UW a nawet dawnych PZPR-owców - czyli pełen hipokryzji. Nie mają właściwie żadnego programu. Nie wyrażają w żadnej trudnej sprawie zdania, tylko wszystko negują. Często nie występują pod własnym szyldem zdając się na redakcje telewizyjne i dziennikarzy, ponieważ to ich zwalnia z potrzeby zajmowania stanowiska w trudnych sprawach. Jest to gra na bardzo krótką metę. Udają, że wprowadzają nową jakość, że są tam nowi ludzie, ale każdy zainteresowany znajdzie tam wyłącznie starych politycznych wyjadaczy, którzy z niejednego politycznego kotła już nażłopali się...
W tej sytuacji konieczne jest podjęcie debaty nad sformułowaniem diagnozy i
podjęcie działań na rzecz naprawy Rzeczpospolitej przed zbliżającymi się
wyborami. To od wyborców zależeć będzie zaplecze do bezkonfliktowego sprawowania władzy i kto będzie
nas reprezentował.
Dlatego PiS wyklucza działania w dobrej wierze byłych agentów SB,
malwersantów z nomenklaturowych spółek, oraz ludzi traktujących państwo jak
partyjny folwark. Warunkiem odbudowania zaufania do polityki, i szerzej, do służby
publicznej jest - obok osobistej uczciwości jej uczestników i całkowicie
przejrzystych życiorysów - wniesienie do życia publicznego takich wartości
jak: honor, odpowiedzialność za losy kraju, obrona prawdy, solidarność z
najbardziej potrzebującymi, poczucie sprawiedliwości, wrażliwość na ludzką
krzywdę i biedę.
Dlatego wszystkich Rodaków, którym leży na sercu dobro Polski,
zapraszam do wzięcia udziału w zbliżających się wyborach.
Nie ulegajmy propagandzie mediów, które od dawna nie są już polskimi
mediami. Swój głos powierzmy tym, którzy gwarantują nam zmiany i polskość,
a nie tym którzy dążą do globalizacji i dalszej rozprzedaży majątku
polskiego.
Od nas zależy, żeby nie znikły granice polskie, nie znikła złotówka, nie
znikła cała Polska z mapy świata.
GŁOSUJMY NA POLSKĘ.
Zdzisław Raczkowski
red. nacz. www.aferyprawa.com
Tekst orędzia wygłoszonego przez premiera Jarosława Kaczyńskiego w TVP:
"Szanowni państwo, rodacy.
Dziś rząd Rzeczypospolitej uchwalił projekt budżetu. Dobrego budżetu, bezpiecznego, z niewielkim deficytem poniżej 3 proc. dochodu narodowego. Z wielkimi środkami na rozwój, na wieś, na służbę zdrowia, dla oświaty, dla nauki, na cele społeczne, w tym dla matek samotnie wychowujących dzieci. Dla celów bezpieczeństwa, bezpieczeństwa nas wszystkich.
Rok 2006, to najlepszy rok ostatniego 17-lecia. Mamy powody do dumy. Mają powody do dumy ci wszyscy, którzy poprali w ostatnich wyborach ideę zmian, poparli Prawo i Sprawiedliwość. Ale nasz optymizm czerpiemy także z tego wszystkiego, co zostało podjęte w ostatnim okresie, albo co ma być podjęte w najbliższych miesiącach. Ze zmian w naszym aparacie państwowym. Z likwidacji Wojskowych Służb Informacyjnych, rozbudowy Centralnego Biura Antykorupcyjnego, bardzo daleko idących zmian w wymiarze sprawiedliwości i w Ministerstwie Spraw Wewnętrznych. Ważne będą także zmiany personalne. Zmiana na stanowisku szefa Narodowego Banku Polskiego, zmiany w Trybunale Konstytucyjnym. Te zmiany powinny umocnić nową, lepszą, nieporównanie lepszą jakość naszego życia publicznego, a poprzez to także życia gospodarczego.
Ale te zmiany mogą niepokoić tych, którzy wedle słów wybitnego analityka polskiej sceny politycznej, tworzą "szarą sieć" nieformalnych i formalnych środowisk, które dotąd, poza jakimkolwiek porządkiem prawnym, a tym bardziej konstytucyjnym, decydowały o polskich sprawach. Ci ludzie, te środowiska, stracą. Ten sam analityk naszej sceny politycznej stwierdził, że jeszcze tej jesieni będą kontratakować. I mamy dzisiaj taki kontratak.
Prawo i Sprawiedliwość prowadzi z posłami, czyli z reprezentantami narodu, rozmowy dotyczące poparcia dla naszego rządu. Poparcia dla zmian. I właśnie jedna z takich rozmów została wykorzystana dla prowokacji. Była ona prowadzona w normalnym trybie, w sprawach, które zwykle są omawiane w trakcie tego rodzaju rokowań. Nazywanie takich rokowań korupcją jest kłamstwem. Jest hipokryzją. Ci, którzy to robią, doskonale wiedzą, że mówią nieprawdę. Chcą doprowadzić do kryzysu politycznego. Chcą przywrócić w Polsce władzę układów. Władzę tych, którzy tworzyli kiedyś "grupy trzymające władzę". Nie pozwolimy na to.
Jesteśmy przekonani, że pod naszym kierownictwem, Polska idzie we właściwym
kierunku. I będziemy tego kierunku bronić. Będziemy go bronić w parlamencie,
będziemy go bronić przed opinią publiczną, jeśli trzeba, będziemy go
bronić w wyborach.
I jestem przekonany, że Polska na starą drogę
nie wróci - że zwyciężymy.
Podobne tematy znajdziesz w dziale dla inteligentnych:
ARTYKUŁY
- tematy do przemyślenia z cyklu: POLITYKA - PIENIĄDZ - WŁADZA
"AFERY PRAWA" - Niezależne Czasopismo
Internetowe www.aferyprawa.com Redaktor Naczelny: mgr inż. ZDZISŁAW RACZKOWSKI |
|
WSZYSTKICH INFORMUJĘ ŻE WOLNOŚĆ WYPOWIEDZI I SWOBODA WYRAŻANIA SWOICH POGLĄDÓW JEST ZAGWARANTOWANA ART 54 KONSTYTUCJI RZECZYPOSPOLITEJ POLSKIEJ.
zdzichu
Komentowanie nie jest już możliwe.