opublikowano: 26-10-2010
KRZYŻ SMOLEŃSKI RAUS - Komorowski pokazuje swoją prawdziwą twarz ?
Krzyż
Smoleński ustawiony przez harcerzy w
okresie kwietniowej żałoby narodowej
w związku z tragedią smoleńską przed siedzibą
Prezydenta R.P. na Krakowskim Przedmieściu w
Warszawie ma już swoją historię.
Widział tysiące Polaków i zagranicznych turystów oczekujących na krótkie pożegnanie śp. prof. Lecha Kaczyńskiego, byłego Prezydenta R.P., który zginął pod Smoleńskiem wraz z 95 osobami, w tym śp. Jego Małżonkę. Obserwował kampanię wyborczą na Prezydenta R.P., w której Pan Bronisław Komorowski , były Marszałek Sejmu R.P. i p.o. Prezydenta R.P. zabiegał o głosy wyborców, którzy zbyt mało uwagi poświęcili działalności kandydata, która pośrednio doprowadziła do tragedii smoleńskiej, chociaż w mniejszym zakresie niż działalność Pana Donalda Tuska, Premiera Rządu R.P., nie mówiąc o odpowiedzialności Pana Władimira Putina, Premiera Rządu Federacji Rosyjskiej. za bezpieczeństwo śp. Lecha Kaczyńskiego i jego współuczestników lotu samolotu TU-154M na terytorium Federacji Rosyjskiej.
Krzyż ten widział także z daleka "Marsz dla Życia" zorganizowany w Warszawie w dniu 30 maja 2010r. oraz Przemarsz Grunwaldzki pod hasłami „ BOG, HONOR, OJCZYZNA” i „CZY GEJE BĘDĄ PLUĆ NAM W TWARZ?” oraz „ CHŁOPAK I DZIEWCZYNA – TO NORMALNA RODZINA”., zorganizowany w Warszawie przed światową paradą gejów i lesbijek w dniu 17 lipca 2010r.
Domyślał się, że ta parada gejów i lesbijek była związana z decyzją CENTRUM ATEIZMU W BRUKSELI, aby uczcić 3-miesięczny okres po tragedii smoleńskiej i podkreślić znaczenie wiodące wspólnoty gejów i lesbijek w zwalczaniu normalnych rodzin w Polsce i innych krajach Unii Europejskiej, która przekształciła się w dniu 1 grudnia 2009r. w IMPERIUM EUROPA zdecydowanie BEZ BOGA i PRZECIW BOGU.
Nie widział natomiast utworzenia i realizacji tzw.” więzienia pod chmurką” dla części uczestników Marszu Grunwaldzkiego, która mogła zakłócić gejowsko-lesbijski piknik w Warszawie w dniu parady. Przypomnę tu, że więzienie to zostało utworzone przez grupy antyterrorystyczne, policję i straż miejską , a wewnątrz zostali zamknięci młodzi ludzie nie lubiący nie reprodukcyjnych wspólnot gejów i lesbijek.
Ten fakt przypomniałem sobie, gdy w dniu 3 sierpnia 2010r. udałem się przed Pałac Prezydencki ze smoleńskim krzyżem, aby udokumentować akcję obrony tego krzyża przed realizacją „chrześcijańskiego życzenia” Pana Bronisława Komorowskiego, Prezydenta elekta R.P., aby usunąć go z Krakowskiego Przedmieścia w miejsce „ bardziej religijne” ( Kościół św. Anny, Sanktuarium Częstochowskie, itp.).
Moje archiwum prywatne składa się aktualnie z kilku tysięcy zdjęć ( na płytach DVD), dotyczących:
a) Marszu za Życiem w Warszawie w dniu 30 maja 2010r.
b) Marszu Grunwaldzkiego w Warszawie w dniu 17 lipca 2010r.
c) Światowej parady gejów i lesbijek w Warszawie w dniu 17 lipca 2010r.
d) Bitwy w dniu 3 sierpnia 2010r. o pozostawienie krzyża smoleńskiego przed siedzibą prezydencką na Krakowskim Przedmieściu w
Warszawie.
Sytuacja w dniu 3 sierpnia 2010r. na Krakowskim Przedmieściu była diametralnie inna niż w dniu 17 lipca 2010r. przy Placu Bankowym.
Większość polskich mediów nagłośniła spodziewane przeniesienie krzyża smoleńskiego o godz. 13-tej w procesji z Krakowskiego Przedmieścia z udziałem księży z Kościoła akademickiego św. Anny oraz harcerzy ZHR i ZHP do Kościoła. Krzyż smoleński miał następnie być niesiony przez uczestników akademickiej pielgrzymki z Kościoła św. Anny do Sanktuarium w Częstochowie. Po powrocie do Warszawy krzyż smoleński miał być umieszczony w kaplicy katyńskiej w Kościele św. Anny .
Byłoby to zrealizowanie życzenia Pana Bronisława Komorowskiego , Prezydenta elekta R.P., które może być zapisane skrótowo: krzyż smoleński - raus ( won) z siedziby prezydenckiej.
Znacznie wcześniej przed godziną 13-tą sytuacja na Krakowskim Przedmieściu była następująca:
Pod
krzyżem smoleńskim Biuro Ochrony Rządu (BOR) przy
pomocy rosłych jego przedstawicieli
zaczęło oczyszczać teren z obrońców
krzyża niezależnie od płci i wieku
stosując chwyty antyterrorystyczne. Utworzone
przejście między barierkami wzdłuż Krakowskiego
Przedmieścia w kierunku Kościoła św. Anny obsadziła
Straż Miejska ( kobiety i mężczyźni w znaczącej liczbie ( 1 osoba
na 0,5m długości barierek}.
Dalszą część Krakowskiego Przedmieścia aż do Kościoła św. Anny obsadzili policjanci ( co najmniej kilkaset osób) tworząc szpaler mający zabezpieczyć procesję krzyża smoleńskiego z kapłanami i harcerzami.
Ale na zewnątrz aż do murów kamienic utworzył się pierścień z „ ludu często o laskach i kulach” , który przyjął groźne oblicze. Ten lud nie był proszony o stanowisko przy negocjacjach między Kancelarią Prezydenta R.P., Kurią Metropolitalna Warszawską , Duszpasterstwem Akademickim Kościoła św. Anny w Warszawie oraz organizacjami harcerskimi ( ZHP i ZHR)., które godziły się na przeniesienie krzyża smoleńskiego spod siedziby Prezydenta R.P.
Ten groźny lud ( nie tłum) dawał do zrozumienia, ze nie akceptuje porozumienia o przeniesieniu krzyża smoleńskiego.
Zmanipulowani księża i ośmieszeni harcerze ( niektórzy płakali) nie mieli innego wyjścia, jak odejść bez krzyża sprzed pałacu prezydenckiego i powrócić w stronę Kościoła św. Anny, gdzie miała być odprawiona Msza św. Nastąpiło szybkie zwijanie szpaleru policyjnego, pozostali członkowie straży miejskiej, którzy na polecenie władz miasta przyjęli przyjazne stanowisko wobec oblegającego ich ludu broniącego krzyża
A jeszcze parę minut temu tenże lud był traktowany gazem pieprzowym.
Po decyzji Kancelarii Prezydenta R.P. odstąpiono od realizacji usunięcia krzyża smoleńskiego w dniu 3 sierpnia 2010r. sprzed pałacu prezydenckiego na Krakowskim Przedmieściu. Obrońcy krzyża oświadczyli jednocześnie, ze będą pełnić całodobowe dyżury przy krzyżu.
Powstaje tylko pytanie, jak Pan Bronisław Komorowski, Prezydent R.P. wytłumaczy się przed władzami CENTRUM ATEIZMU W BRUKSELI, że nie potrafił wyegzekwować na dzień dzisiejszy usunięcia krzyża smoleńskiego przed pałacem prezydenckim na Krakowskim Przedmieściu w Warszawie. Wprawdzie udało mu się nie doprowadzić do poparcia Włoch odwołujących się od decyzji Trybunału w Strasburgu w sprawie krzyża w jednej szkole włoskiej poprzez tworzenie odpowiedniego klimatu parlamentarnego jeszcze w okresie, gdy był Marszałkiem Sejmu R.P. i p.o Prezydenta R.P. Było to jednak działanie , które nie zadowoliło CENTRUM ATEIZMU W BRUKSELI, gdyż wsparło klimatem międzynarodowym przychylnym wyborowi Pana Bronisława Komorowskiego na Prezydenta R.P.
W tej sytuacji Pan Donald Tusk, Premier Rządu R.P. ratując z opresji Prezydenta elekta R.P. zapewnił, że w ostateczności będzie można podjąć inne formy wyegzekwowania akcji „ KRZYŻ SMOLEŃSKI – RAUS”.
W tym miejscu trzeba przypomnieć Panu Premierowi R.P., że pod jego światłym panowaniem powstało poważne zagrożenie dla narodu polskiego w postaci:
a) działalności Ministerstwa Niebezpieczeństwa Narodowego , tzw. MON – ( Smoleńsk, Mirosławiec),
b) działalności Ministerstwa Eutanazji Narodowej tzw. MZ ( miliony przedwczesnych zgonów Polaków),
c) działalności Ministerstwa Antykultury i Dziedzictwa Narodowego tzw MKiDN ( preferencje antykultury gejów i lesbijek).
Jeżeli zatem chce być zmuszony przez „ lud broniący krzyża smoleńskiego” do odejścia z areny politycznej, to niech podejmuje akcję . , która w języku niemieckim brzmi:”Ordnung muss sein, das Smolensk-Kreuz – raus”, zaś w języku polskim.” Porządek musi być, Krzyż Smoleński – won”.
Zbigniew Dmochowski
PS.
Praktycznie
jestem pod krzyżem od lipca. Pora na małe podsumowanie. Daje się zauważyć
intrygujące działania władzy.
Od momentu rozpoczęcia wyborów prezydenckich, staż miejska i służby porządkowe
wykazywały się niezwykłą gorliwością w pilnowaniu "porządku"
pod pałacem. Co rano przyjeżdżały wielkie ciężarówki, zgarniając jak
lecie wszystko, co ludzie pod krzyżem kładli: palące się znicze, świeże
kwiaty, odezwy, wiersze, dziecięce rysunki, fotografie poległych. Wszystko na
przyczepę i do kosza. Zaraz po wyborach gorliwość władz miasta wzrosła tak
dalece, że co 2 godziny przysyłany był specjalny samochód z pompą wodną i
ogradzając teren pod krzyżem (czyżby było tam najbardziej gorąco?) panowie
ze straży miejskiej obficie polewali trotuar czystą wodą. Cóż, że na tym
chodniku stali modlący się ludzie... - ich sprawa.
Przechodząc zapytałam kiedyś
stojącego policjanta, dlaczego ci ludzie odgrodzeni są od reszty czerwoną
tasiemką. Pan władza odparł, że ogrodzenie jest po to, by nie lać wody
na... ludzi. Przypuszczam, że miał na myśli przechodniów, w odróżnieniu od
przechodniów zatrzymujących się pod krzyżem. Pomijam sprawę, że w dobie,
gdy w Polsce nie ma wody w tylu powiatach po powodzi, do mycia chodnika używa
się wody pitnej. Na zachodzi dawno już tę kwestię rozwiązuje się poprzez
recykling. Ale wróćmy do strategii porządkowych. Woda obfitym strumieniem lała
się na przyciągając chmary komarów, które uprzykrzały stanie pod krzyżem.
Ci, którzy chcieli pozostawić pod pałacem wieńce, kwiaty, znicze lub odezwy,
musieli ich po prostu pilnować.
Mimo nocnych czuwań, władza nad ranem była nieubłagana i sprzątała
wszystko co napotkała na chodniku.
Tak nastał sierpień.
W słynny dzień 3 sierpnia, a właściwie w noc poprzedzającą to wydarzenie,
dało się zaobserwować pełną mobilizację policji. Odgrodzili niewielką
grupkę stojących pod krzyżem garstki ludzi, podwójnym szpalerem. Na ulicach
ustawili barierki, żeby przypadkiem tłum nie dostał się pod krzyż, a na całym
Krakowskim Przedmieściu ustawiły się rzędy uzbrojonych w pałki i kamizelki kuloodporne służb.
Istny stan wojenny.
Cóż, ludzie, którzy przyszli tego dnia do krzyża mieli ze sobą jedynie
kwiaty i flagi, ale widać "ochrona" musi być skuteczna. Co się działo
3 sierpnia br. każdy już wie, łącznie z pełnymi troski komentarzami płynącymi
z TVN, że policjanci zostali tak dotkliwie pobici (obraz na wizji ukazywał coś
z goła innego) że "zmuszeni" byli użyć gazu.. Zaiste... Jako
uczestnik mogę powiedzieć, że na barierki napierali w pierwszym rzędzie
dziennikarze, toteż jednemu z nich policjant(ka?) prysnąła gaz pieprzowy
prosto w nos. Siła tego środka była tak mocna, że dotarła spod Kordegardy aż
pod kościół Seminaryjny, przy którym zgromadzeni tłumnie ludzie zaczęli się
krztusić i kichać. W wieczornym wywiadzie poszkodowany zdawał już posłusznie
relacje, że choć zamroczyło go na 10 minut, to jednak policjant postąpił słusznie...
Cóż, mógłby przecież stracić pracę za inne relacje... Powykręcane przez
policję ręce Joanny, która objęła krzyż, też w przekazach medialnych
zostały zilustrowane m/w w ten sposób: "policja ujęła Joanne pod
ramiona i odprowadziła w bezpieczne miejsce". Chcę tu nadmienić, że
Joanna do dziś nie może się z bólu pozbierać, czeka na wizytę u lekarza...
To, że policjant kopał w brzuch osobę, która wyleciała zza barierki, też
uszło uwadze mediów. A ja to widziałam. Dodam wreszcie, owocem brutalności
policji był atak epilepsji mężczyzny, który dostał w głowę.
Jednym słowem "chłopcy potrafią"...
4 sierpnia punktualnie o 4:00
nad ranem przyjechały 2 wozy ciężarowe i pod osłoną nocy służby ustawiły
metalowe ogrodzenia, czyniąc z pałacu prezydenckiego niedostępną twierdzę.
Krzyż znalazł się po stronie prezydenta elekta... Nikt z nas nie domyślał
się w jakim celu są te fortyfikacje ustawiane, ale szybko sprawa się wyjaśniła.
Od następnej nocy z całej Polski zaczęły nadciągać tłumy chuliganów, w
odwecie za obronę krzyża, organizując antykościelne manifestacje. Na
wszelkie sposoby: a to pojedynczo atakując modlących się lub łącząc się w
grupy skandujące podczas odmawianych modlitw: "zimny Lech na krzyż",
lub "precz z krzyżem", wrzeszcząc, popychając i tratując znicze,
depcąc krzyże i kwiaty.
Za ogrodzeniem spokojnie stał rząd uzbrojonych policjantów obojętnie
przyglądając się całemu zajściu. Na nasze błagania o interwencję - byliśmy
obrzucani najohydniejszymi wyzwiskami i przekleństwami, a nawet bici -
policjanci nie reagowali.
Kogo zatem pilnowali? Trudno zgadnąć. Ale ani profanacja krzyża, pod którym
bydlaki próbowali się wysikać, a podpici mężczyźni całowali się jak
zakochani, inni wreszcie wykonywali obsceniczne pozy i gesty, ani zniszczenia
jakich to bractwo dokonywało, ani stosy śmieci, butelek i puszek z piwem oraz
niedopałków rzucanych na krzyż i porozrzucanych po całej ulicy - nie skłoniły
władz do zaprowadzenia tam porządku...
Chuligani skrzykują się przez Facebooka i walą pod pałac, wiedząc, że mają tam przyzwolenie na wszystko ze strony władz miasta i policji. Ma to być pretekstem do "konieczności usunięcia krzyża z obawy przed narażeniem go na profanację"...
Tematy w dziale dla
inteligentnych:
ARTYKUŁY - do przemyślenia z cyklu: POLITYKA - PIENIĄDZ - WŁADZA
Polecam
sprawy poruszane w działach:
SĄDY
PROKURATURA
ADWOKATURA
POLITYKA
PRAWO
INTERWENCJE
- sprawy czytelników
"AFERY
PRAWA" Niezależne Czasopismo Internetowe www.aferyprawa.com redagowane przez dziennikarzy AP i sympatyków z całego świata których celem jest PRAWO, PRAWDA SPRAWIEDLIWOŚĆ DOSTĘP DO INFORMACJI ORAZ DOBRO CZŁOWIEKA |
|
WSZYSTKICH INFORMUJĘ ŻE WOLNOŚĆ WYPOWIEDZI I SWOBODA WYRAŻANIA SWOICH POGLĄDÓW JEST ZAGWARANTOWANA ART 54 KONSTYTUCJI RZECZYPOSPOLITEJ POLSKIEJ.
zdzichu
Komentowanie nie jest już możliwe.