opublikowano: 06-05-2011
Budżet
2012 - dobre cele, tylko mało realne…
Rząd zajmie się dziś
projektem budżetu na 2012 r. Prace będą toczyły się szybko, po to, aby Sejm
mógł przyjąć ustawę budżetową już w wakacje. Przyspieszenie ma związek
z jesiennymi wyborami parlamentarnymi i rozpoczynającym się 1 lipca półrocznym
przewodnictwem Polski w Unii Europejskiej. Przedstawiony przez Radę Ministrów plan wydaje się
być reakcją na presję ze strony Komisji UE oraz obawy dotyczące możliwego,
silnego wzrostu kosztów obsługi długu publicznego.
Rząd liczy na zejście z deficytem sektora finansów
publicznych do poziomu 3% PKB w 2012 r. To dobry cel, chociaż raczej mało
realny, który ponadto ma zostać osiągnięty w znacznym stopniu przez
statystyczną manipulację. Także rządowa prognoza, zakładająca realny
wzrost inwestycji sektora prywatnego o 14,7%, jest w naszej ocenie zbyt ambitna.
Zbyt optymistycznym założeniem jest również przyjęta przez rząd stopa
bezrobocia rejestrowanego na koniec 2012 r. na poziomie 10 proc. Sprawą budzącą
kontrowersje i opór władz lokalnych jest zamiar zastosowania tzw. nowej reguły
wydatkowej do planowania wydatków w jednostkach samorządowych - zagraża
to realizacji (często już rozpoczętych) inwestycji publicznych.
W odróżnieniu od
dotychczasowej wieloletniej praktyki, tegoroczne prace nad budżetem państwa na
2012 r. rozpoczęły się znacznie wcześniej niż wynikałoby to z terminów
określonych w ustawie o Trójstronnej Komisji do Spraw Społeczno-Gospodarczych
i wojewódzkich komisjach dialogu społecznego. Już 5 kwietnia br. Rada Ministrów
przyjęła prognozę wielkości makroekonomicznych stanowiących podstawę do
opracowania projektu ustawy budżetowej. Tego samego dnia RM podjęła również
uchwałę w sprawie aktualizacji wieloletniego planu finansowego państwa na
lata 2011-2014, który stanowi, zgodnie z ustawą o finansach publicznych,
podstawę do przygotowania zmian w ustawach i projektach ustaw budżetowych na kolejne lata.
Pismem z 6
kwietnia br. minister finansów zwrócił się do Trójstronnej Komisji o zmianę
ustawowych terminów przewidzianych na zajęcie stanowiska przez partnerów społecznych
wobec założeń projektu budżetu państwa na 2012 r. Wynika z tego, że zamierzeniem
rządu jest przedstawienie projektu przyszłorocznej ustawy budżetowej już w
maju br. i następnie, po zaopiniowaniu przez partnerów społecznych TK,
skierowanie go do Sejmu celem uchwalenia ustawy już w lipcu lub najdalej na
początku września br.
Argumentami za tak znacznym przyspieszeniem prac nad budżetem
na 2012 r. są przewodnictwo Polski w Radzie UE oraz jesienne wybory
parlamentarne. BCC uznaje zasadność tych argumentów i w konsekwencji popiera
wniosek strony rządowej o zmianę terminów, o których mowa w art. 3 ust. 1-8
ustawy o TK.
Oceniając ogólnie
przyjęte przez RM założenia projektu budżetu na 2012 r. trzeba stwierdzić, że są one uboższe w
warstwie merytorycznej niż podobne przedłożenia w latach poprzednich. W
szczególności bardzo ogólnikowa jest analiza podstawowych składników
zagregowanego popytu, szacunku bilansu płatniczego, przewidywanego rozwoju
sytuacji na rynku pracy oraz prognoz inflacji, stóp procentowych i kursu
walutowego.
W części wstępnej
opiniowanego dokumentu czytamy, że „Wysoki deficyt strukturalny jest poważnym
zagrożeniem dla stabilności wzrostu gospodarczego w kolejnych latach. W
istotnym zakresie ogranicza on przestrzeń dla działania automatycznych
stabilizatorów koniunktury oraz dyskrecjonalnych działań polityki fiskalnej
mających na celu łagodzenie skutków przyszłych kryzysów gospodarczych”.
Ocenę tę uzupełnia nawiązanie do zalecenia Komisji Europejskiej, że
„Polska powinna do 2012 r. zredukować nadmierny deficyt w sposób wiarygodny
i trwały. Powyższy cel jest wpisany w szereg działań naprawczych i
stabilizacyjnych związanych z prowadzoną konsolidacją finansów
publicznych”. To stwierdzenia przyznające, że problem nierównowagi finansów publicznych jest duży i trzeba go rozwiązywać
stosunkowo szybko. Taka ocena może sugerować zamiar zdecydowanego odejścia od
dotychczasowej praktyki dużego i od trzech lat systematycznie podnoszonego
deficytu sektora finansów publicznych, praktyki nazywanej eufemistycznie i całkowicie
myląco „strategią małych kroków polepszania stanu tych finansów”.
Za trafną
uznajemy syntetyczną ocenę bieżącej sytuacji makroekonomicznej po stronie
popytowej. Wynika z niej między innymi, że źródłami wzrostu popytu w Polsce
w 2010 r. były przede wszystkim odbudowa zapasów (których kontrybucja do
wzrostu PKB wyniosła 1,8 pkt. proc.) oraz konsumpcja indywidualna (która zwiększyła
się o 3,2%, podwyższając wzrost PKB o 1,9 pkt. proc.). Jednocześnie, w
odniesieniu do drugiego z tych czynników, w dokumencie znalazła się teza, że
stosunkowo wysokie tempo wzrostu konsumpcji było możliwe dzięki zwiększającemu
się zatrudnieniu i rosnącym dochodom z pracy. Ale w innym miejscu sam dokument
podaje tę tezę w wątpliwość stwierdzeniami, że „pomimo powolnej odbudowy
popytu na pracę, liczba bezrobotnych zarejestrowanych w urzędach pracy na
koniec 2010 r. była wyższa niż na koniec 2009 r., a stopa bezrobocia
nieznacznie wzrosła – do 12,3%” oraz że „przeciętna płaca w sektorze
przedsiębiorstw w 2010 r. wzrosła w ujęciu realnym zaledwie o 0,7%, natomiast
w całej gospodarce narodowej wzrost przeciętnego wynagrodzenia wyniósł
realnie 1,3%”.
Założenia makroekonomiczne
Przyjęte na
potrzeby projektu budżetu na 2012 r. założenia dotyczące podstawowych wskaźników
makroekonomicznych przewidują wzrost PKB w ujęciu realnym o 4 proc. oraz średnioroczny
wzrost cen towarów i usług konsumpcyjnych ogółem (wskaźnik CPI) na poziomie
2,8 proc. Powyższe prognozy należy
ocenić jako realistyczne. Nawet jeśli wzrost gospodarczy w 2012 r. będzie
nieco niższy niż zakładane przez rząd 4%, to zapewne w latach 2011 i 2012
sporo wyższa będzie inflacja, co oznaczać będzie wyższe wpływy do budżetu.
Inflacja CPI w marcu br. wyniosła już 4,3% w relacji rok do roku. Ponieważ
za realną trzeba uznać możliwość utrzymania się wysokich cen surowców
energetycznych i produktów rolnych na światowych rynkach, to średnioroczny
wzrost cen towarów i usług konsumpcyjnych w br. wyniesie gdzieś między 4 a
5%, a w roku przyszłym między 3 a 4%. Ta, stosunkowo wysoka, inflacja
automatycznie podniesie nominalny
PKB ponad poziom założony zarówno
w br., jak i w roku 2012.
Wyższa inflacja
to wyższy także tzw. podatek inflacyjny. W ten sposób w Polsce może w latach
2011-2012 wystąpić klasyczny mechanizm obniżania deficytu budżetowego i relacji długu publicznego do nominalnego PKB, poprzez znaczny wzrost
faktycznych obciążeń podatkowych bez formalnej zmiany ustaw.
W 2012 r. będziemy mieli do czynienia z ograniczeniem
wzrostu popytu publicznego, którego spadek – jeśli chodzi o tempo wzrostu, a
może także i poziom – związany będzie przede wszystkim ze stopniowym
ograniczaniem inwestycji publicznych. Otwarte pozostaje pytanie, na ile miejsce
inwestycji publicznych w generowaniu globalnego popytu i wzrostu gospodarczego
zostanie przejęte przez inwestycje prywatne. Wydaje się, że rządowa
prognoza, zakładająca realny wzrost inwestycji sektora prywatnego o 14,7%,
jest wysoce optymistyczna.
W opiniowanym
dokumencie tempo wzrostu konsumpcji prywatnej jest szacowane na ok. 3,9%. (łącznie
z dodatkowym wpływem organizacji EURO 2012, który może wynieść 0,5 pkt. proc.). Aby tak się stało, rząd
prognozuje wzrost przeciętnego zatrudnienia w gospodarce narodowej o 1,3 proc.
W tym kontekście należy zauważyć, że przyjęta przez rząd stopa bezrobocia rejestrowanego na koniec 2012 r. na poziomie 10 proc.
jest mocno optymistycznym założeniem. Wzrost PKB jest bowiem na tyle
umiarkowany, że może mieć miejsce bez wzrostu zatrudnienia. Ponadto
planowane silne zmniejszenie wydatków na stymulowanie wzrostu zatrudnienia może
podtrzymać obecną dość wysoką (ponad 13%) stopę oficjalnie rejestrowanego
bezrobocia.
Natomiast w
kwestii realnego wzrostu przeciętnego wynagrodzenia w gospodarce narodowej i w
sektorze przedsiębiorstw przyjęte wskaźniki można uznać za realne. Przewidywany
brak waloryzacji wynagrodzeń w 2012 r. w państwowej sferze budżetowej jest
zasadnym posunięciem wobec znacznego w ostatnich latach przyrostu zatrudnienia
w administracji państwowej i samorządowej oraz związanego z tym obciążenia
finansów publicznych. Będzie to czynnik ograniczający wzrost płac w skali całej
gospodarki, ale nie powinien skutkować zahamowaniem tempa wzrostu płac w
sektorze prywatnym. Przy okazji trzeba zauważyć, że obecnie średnie płace
w sektorze publicznym są znacznie wyższe niż w sektorze prywatnym.
Nie ulega wątpliwości,
że w związku z zaplanowanymi działaniami konsolidacyjnymi w 2012 roku należy
oczekiwać obniżenia tempa wzrostu spożycia publicznego. Nie przesądzając
jak duża będzie skala tego obniżenia, dla zachowania relatywnie wysokiego
realnego tempa wzrostu popytu krajowego, niezbędny byłby szybszy niż w tym
roku wzrost popytu sektora prywatnego. Taki szybszy wzrost jest istotnie
prawdopodobny.
Dochody i wydatki
Poważne wątpliwości
budzi możliwość osiągnięcia planowanych dochodów budżetu w 2012 r. oraz w
dwóch kolejnych latach. Rządowego optymizmu w tym zakresie nie da się
uzasadnić umiarkowanie szybkim wzrostem gospodarczym. Szczególnie wątpliwa wydaje się prognoza wzrostu dochodów z podatku
CIT w okresie trzech lat (2012-2014)
aż o 70%, w tym ich zwiększenie o 24% (około 6 mld zł) w 2012 r. w stosunku do przewidywanego ich poziomu
w roku bieżącym. Za ambitny trzeba również uznać zakładany w r. 2012 wzrost wpływów z VAT o 11% (13,2 mld zł) i akcyzy o 8,3% (5,1 mld zł). Przedstawione w opiniowanym dokumencie
uzasadnienie prognozy dochodów niestety nie wyjaśniają tych wątpliwości.
Dodatkowa niejasność związana jest ze wskazaniem, że elementem zwiększającym dochody
budżetu państwa będą prognozowane od 2012 r. wpływy z tytułu sprzedaży
uprawnień do emisji gazów cieplarnianych. Wpływy te zostały wpisane do wieloletniego planu finansowego, jednak bez określenia
ich wysokości. W zależności od przyszłej decyzji rządu w sprawie nabycia
praw do emisji CO2 alternatywą będą wyższe wpływy do budżetu lub wyższe
ceny energii dla odbiorców końcowych (przemysłu i gospodarstw domowych), ze
wszystkimi tego negatywnymi skutkami
dla gospodarki.
Podobnie
nieprzekonujący i mało transparentny jest sposób prezentacji w obszarze
wydatków budżetu państwa. W conajmniej dwóch obszarach: wpływu reguły
wydatkowej oraz publicznych wydatków inwestycyjnych, mamy zbyt mało szczegółów,
aby oceniać realizm wieloletniego planu finansowego. Problem polega na tym, że
nie ma rozbicia wydatków na różne kategorie i nie ma wyjaśnienia dużych
efektów działania reguły wydatkowej na spadek deficytu finansów publicznych.
Sprawą budzącą kontrowersje i opór władz lokalnych
jest zamiar zastosowania tzw. nowej
reguły wydatkowej do planowania wydatków w jednostkach samorządowych. Zgodnie z tym planowanym rozwiązaniem już w przyszłym roku samorządy
nie mogłyby uchwalać deficytu wyższego niż 4 proc. swoich dochodów, zaś w
perspektywie do 2015 r. deficyt nie mógłby być wyższy niż 1 proc. Związany
z tym interes finansów publicznych jest zrozumiały, ale stwarza jednocześnie
zagrożenie dla realizacji części zaplanowanych i – niekiedy już
realizowanych – inwestycji publicznych.
Zgodnie z przyjętymi
założeniami, dynamika wzrostu nominalnych wydatków budżetowych w latach
2012-2014 ma wynieść 12,1 proc. wobec dynamiki wzrostu nominalnego PKB na
poziomie 20,6 proc. Jak wiemy, rząd w planowaniu wydatków elastycznych przyjął
tzw. regułę Belki. Dziesięć lat temu ta reguła się załamała. Dokument rządowy
nie wyjaśnia dlaczego tym razem ma być inaczej.
Deficyt i zadłużenie
Rząd zakłada umiarkowany spadek deficytu budżetu państwa (definicja polska, silnie zaniżająca
faktyczny deficyt w porównaniu z poziomem wg definicji UE) z 40,2 mld zł w
2011 r. do 37 mld zł w 2012 r. i 28 mld zł w 2014 r. oraz zmniejszenie potrzeb
pożyczkowych netto państwa z 49,2 mld zł w 2011 r. do 51,9 mld zł w 2012 i 35,1 mld zł w 2014 r. Ale
tę poprawę ma się osiągnąć w dużym stopniu poprzez zabiegi manipulacyjne,
a konkretnie: zmniejszenie części składki przekazywanej do OFE i niewliczanie
nowych zobowiązań w ZUS-ie (nawet o większej skali) do długu publicznego
oraz finansowanie dużej części
inwestycji publicznych długiem Krajowego Funduszu Drogowego. Niestety tego typu
obniżanie relacji długu do PKB nie jest trwałą poprawą.
Dokumenty rządowe dotyczące budżetu i zadłużenia
nadal unikają pokazywania stanu finansów państwa według metodologii UE. Już
samo włączenie Krajowego Funduszu Drogowego do sektora finansów publicznych
oznaczałoby przekroczenie progu 55% od roku 2010 przez relację długu
publicznego do PKB. Nie jest jasne jak Eurostat potraktuje nowy dług publiczny,
który ma się pojawić w ZUS-ie w rezultacie przyjętej ostatnio ustawy dotyczącej
OFE. W tej sytuacji byłoby wskazane, aby tzw.
tablica Balcerowicza informowała społeczeństwo nie tylko o coraz bardziej
podretuszowanym zadłużeniu wg statystyki oficjalnej, ale także o
gwarantowanym przez państwo, w tej oficjalnej statystyce pominiętym, zadłużeniu
ZUS-u i Krajowego Funduszu Drogowego (KFD) oraz Funduszu Kolejowego (FK).
Wieloletni Plan
Finansowy Państwa informuje, że tylko w latach 2011-2013, KFD wyda na rozwój
infrastruktury drogowej 63,3 mld zł, a FK ma wydać w latach 2011-2014 na infrastrukturę kolejową 1,1 mld zł. Tymczasem z budżetu państwa
„na realizację zadań w ramach funkcji infrastruktura transportowa planuje się
przeznaczyć łącznie w latach 2011-2014 (tylko) 29 mld zł” (str. 45,
funkcja 19 WPFP).
Rząd liczy na zejście z deficytem sektora finansów
publicznych do poziomu 3% PKB w 2012 r. To dobry cel, chociaż raczej mało
realny, który ponadto ma zostać
osiągnięty w znacznym stopniu przez statystyczną manipulację. Przedstawiony przez rząd plan wydaje się być reakcją na presję ze strony Komisji UE oraz obawy dotyczące możliwego silnego wzrostu kosztów obsługi długu publicznego. Tym
niemniej rząd proponuje znaczne, realne zmniejszenie deficytu sektora finansów
publicznych w latach 2011-2012, co by oznaczało zasadniczą zmianę dotychczasowej strategii
w obszarze finansów publicznych, z oczywistą korzyścią dla stabilności
rozwoju gospodarczego w kolejnych latach.
Komentarz do założeń projektu budżetu:
Prof. Stanisław
Gomułka
główny
ekonomista BCC
tel. 609
556 506
e-mail: stanislaw.gomulka@bcc.org.pl
ekspert ds. ekonomicznych
tel. 22 582 61 15
e-mail: janusz.zielinski@bcc.org.pl
Kontakt:
Instytut Interwencji Gospodarczych BCC
Emil Muciński
PR
Manager
Tel.
602 571 395, 22 58 26 113
e-mail: emil.mucinski@bcc.org.pl; instytut@bcc.org.pl
Tematy w dziale dla inteligentnych:
ARTYKUŁY - tematy do przemyślenia z cyklu: POLITYKA - PIENIĄDZ - WŁADZA
Polecam
sprawy poruszane w działach:
SĄDY
PROKURATURA
ADWOKATURA
POLITYKA
PRAWO
INTERWENCJE
- sprawy czytelników
Komentowanie nie jest już możliwe.