opublikowano: 26-10-2010
Biedne te osoby publiczne...Mirosław NalezińskiProf. Tomasz Nałęcz zrezygnował z kandydowania na stanowisko prezydenta RP. Przy okazji zapytano go o legalność zamieszczenia wizerunku innego przywódcy państwa - Baraka Obamy (ale jemu się udało: z kandydata przeistoczył się w prezydenta!). Sprawa ma już parę miesięcy i już w styczniu pytano, czy ktokolwiek uzyskał zgodę amerykańskiego lidera na wykorzystanie jego imażu na wyborczym bilbordzie kandydata Nałęcza. Wówczas prof. Genowefa Grabowska (była eurodeputowana SdPl) powiedziała , że "Tomasz Nałęcz mógł wykorzystać wizerunek prezydenta USA, nawet bez zawiadamiania go o tym fakcie, bowiem wizerunek osoby publicznej jest własnością publiczną. To nie jest tak, że gdziekolwiek chcielibyśmy pokazać wizerunek, musimy się pytać".
Nazajutrz sam profesor wyjaśnił, że
fotkę ściągnięto z publicznej strony, zatem nikt nie musiał nikogo
pytać o zgodę.
Ciekawe... Dwoje profesorów tak mówi, to
pewnie wiedzą, co mówią... Znają prawo zwykle lepiej, niż miliony
przeciętnych użytkowników przestrzeni internetowej.
Kiedy rok temu pewien dyskutant* zamiast fotki
Obamy ściągnął wypowiedzi pisarki z portalu NaszaKlasa i omawiał je
na innych portalach stosując jedynie jej inicjały (choć pani w pozwie
zaznaczyła, że jest osobą publiczną, zatem można było podać nawet
jej pełne dane osobowe), to - jakże godna - nasza rodaczka skasowała
swoje konto wraz z imażem (jednak komentarze pozostały z numerem
profilu i nadal są do poczytania!), udała się ze swoim prawnikiem do
sądu w Gdańsku (miasto-symbol walki z komuną i z... cenzurą) z powództwem
cywilnym, winszując sobie ponad 5 tysięcy europów**, zaś sąd - mimo
przebywania krytyka* na półrocznym zwolnieniu lekarskim (po zawale) -
zebrał się w grudniu 2009 w swoim własnym a zacnym gronie i wydał
wyrok skazujący, którego nie dostarczono dziennikarzowi* przez ponad 4
miesiące (a to jest sporo ponad sto dni!) w dobie... internetu, tudzież
lekko kulejącej Poczty Polskiej.
Kiedy pismak* dochodził do siebie (i czyni to
nadal - dodatkowy okres zasiłku rehabilitacyjnego) i myślał, że
pisarka dała sobie spokój ze swoimi fanaberiami (wszak przez parę
miesięcy nie było żadnych sądowych wieści), na wiosnę 2010 otrzymał
wezwanie na... drugi proces, tym razem... karny (ten jest jednak
utajniony, zatem nie można publicznie zbyt wiele o nim pisać). Aby było
weselej w naszym poradzieckim państwie, o pierwszym wyroku internetowy
pisarczyk* dowiedział się w korytarzu przed salą rozpraw od mecenasa
trójmiejskiej pisarki, zaś na sali rozpraw z daleka okazano mu* stronę
tytułową wyroku (jak można się domyślić - "w imieniu III
RP"), bowiem dostrzegł on* Orła III RP.
Ciekawe, jakie ma samopoczucie sędzia od
cywilnej sprawy oraz mecenas, którzy wiedzieli o zwolnieniu lekarskim i
sobie znanymi sposobami (pewnie zgodnymi z polskim szlachetnym prawem)
poprowadzili proces bez obwinionego*?
Czy uważają, że wynik ich pracy jest owocem
uczciwego postępowania, czy nadaje się po prostu do kosza? A gdzie
zasada fair play, znana w sporcie, która raczej nie ma odpowiednika w
polskim języku, bowiem Polacy (ci z decyzyjnych stołków) od zarania
dziejów specjalizują się w cwaniaczeniu i nie wymyślili stosownego a
krótkiego polskiego określenia (może 'uczciwa/honorowa gra'?).
Jeśli pisarka i jej mecenas wygrali pierwszą
rundę, to w sposób znany na całym świecie a poznany na meczu***
Francji z Irlandią, co zakończyło się awansem do Mundialu 2010 państwa-ojca
wielu filozofów, demokratów i... żabojadów. Media uznały to za
skandal i oszustwo!
Ktoś mógłby zapytać wielkodusznie - a co, mądralo*,
ma Obama wspólnego w obu przypadkach? Ano ma! Oba/ma przewody w gdańskich
sądach III RP ów ohydny donosiciel**** : cywilny oraz karny - brzmiałaby
odpowiedź.
Znana Kancelaria Prawnicza stanęła po stronie powódki (tak przynajmniej podała w pozwie zainteresowana). Kiedy pytajło* chciał (jako dziennikarz, informując, że zbiera materiały do artykułu) uzyskać wyjaśnienie, potwierdzenie, zaprzeczenie itp., kancelaria nie odpowiedziała na kilka monitów do chwili obecnej. Jeśli coś drgnie w sprawie, będzie to omówione w kolejnym artykule.
Fascynująca jest powyższa sentencja - Każdy ma prawo do szczęścia, ale nie każdy ma szczęście do prawa.
Pasuje do autora* jak ulał a dodatkowo on* nie ma nawet szczęścia do emajlowej skrzynki tejże kancelarii, z której nie napływają żadne komentarze w sprawie...
(Powyższy imaż nie ujawnia danych osobowych, jedynie reklamuje znakomitą kancelarię, która przyjęła nazwę KO; mogła mieć inną nazwę, np. Nadzieja).
Właśnie media podały, że syn
Michaela Douglasa dostał piątkę (jednak nie w znaczeniu powitania) a
groziła mu co najmniej dycha a nawet dożywocie… Rozpieszczony
Cameron miał niedosyt wrażeń i zajmował się handlem… narkotykami.
O litość błagał tata Michael oraz dziadek Kirk - obaj napisali odręczne
listy do sędziego. Trudno powiedzieć, na ile owe listy spowodowały
radykalne zmniejszenie spodziewanego wyroku, ale ten amerykański
„rodzinny” sposób warto polecić naszym prawnie zbłąkanym rodakom
oraz ich protoplastom. Co ciekawe, światowe media, w tym polskie, nie
pozostawiły suchej nitki na owym Cameronie (krytyka oraz pełne dane i
fotki), choć - oczywiście - gdyby był Polakiem, to u nas pisano by wyłącznie
- „Cameron D. (syn znanego aktora Michaela i wnuk sławnego Kirka)”
oraz naoczne opaski na obliczu synka , bowiem mamy taki durny a
kalamburowy system ochrony danych osobowych (wszak podobnie było o
potomku prezydenta RP). Pomroczność jasna rzuca się od lat na mózgi
naszym prawodawcom, co zresztą ma przełożenie w poprzednio
zasygnalizowanej sprawie - polska pisarka, której działalność
(wpisy) na NaszaKlasa zostały omówione na innych portalach, za
ujawnienie jej opinii i za krytykę, rozpętała dwie sprawy: cywilną i
karną. Poza Polską jej pieniactwo byłoby publicznie ośmieszone, ale
u nas ma szanse na wygraną…
PS Autora*
niniejszego artykułu gryzie sprawa delikatnej natury - sympatyczna sędzia
na rozprawie karnej zapytała go* o karalność i tenże* odpowiedział,
że nie był karany, natomiast mecenas strony przeciwnej miał w
zanadrzu wyrok... skazujący w imieniu III RP; kłamcą* jest li ten
dziennikarzyna*?
* - to... ja: Mirosław Naleziński (autor
niniejszego tekstu)
** - euro(p); przeliczono, bowiem za parę lat
Czytelnik nie będzie znał wartości 20 000 złotych z 2009 roku
*** - fatalny błąd sędziego (nie zauważył,
że Thierry Henry zatrzymał sobie piłkę ręką)
**** - określenie powódki stosowane na łamach
NK w stosunku do dziennikarza obywatelskiego*
PS OD REDAKCJI
a wszystko zaczęło się do dowcipów
opublikowanych (chyba na rauszu?) przez zakompleksioną ale ambitną pisarkę,
absolwentkę Uniwersytetu Gdańskiego Magdę Chomiczek
w portalu NaszaKlasa;
PRYSZNIC
Jak kobieta bierze prysznic
Rozbiera sie i sortuje ubranie do koloru i temperatury prania w drodze do
lazienki zaklada dlugi szlafrok, jak mija meza, zaslania wszystkie krytyczne
czesci ciala.
Pod prysznicem uzywa gabki do twarzy, szerszej gabki do ciala, szczoteczki
do stop, szczoteczki do rak i pumeks.
Myje wlosy szamponem ogorkowym, potem szamponem z 43-trzema witaminami
jeszcze raz myje wlosy, aby upewnic sie, ze sa czyste naklada odzywke z
grejfrutu i naturalnego olejku avocado.
Myje twarz szczoteczka do twarzy z rozdrobniana morela, az zczerwienieje,
reszte ciala myje emulsja z imbiru, orzecha i pomidora.
Splukuje odzywke.
Goli nogi i pod pachami.
Wypuszcza wode.
Gabka wyciera wszystkie krople wody, czysci umywalke i wanne.
Wychodzi spod natrysku, wyciera sie recznikiem o wielkosci malego panstwa,
wlosy wyciera recznikiem super wchlaniajacym wode, az beda suche.
Obszukuje cale cialo czy nie ma pryszczy, wyrywa brwi peseta.
Wraca do sypialni, ma na sobie dlugi szlafrok, a na glowie recznik.
Mijajac meza, zaslania szczelnie wszystko
Jak mezczyzna bierze prysznic
1.siada na brzegu lozka, rozbiera sie i rzuca rzeczy na kupe
2. nago leci do lazienki, mijajac zone, macha ptaszkiem i wola "hu, huu!"
3. patrzy w lusterko, oglada ptaszka i drapie sie po dupie
4. wchodzi pod prysznic
5. jeszcze raz sie drapie, teraz po jajach
6. wacha palce, upajajac sie meskim zapachem
7. bierze pierwszy lepszy szampon i rozprowadza go po calym ciele
8. smarcze w reke, i tak sie splucze
9. myje rowek i jednoczesnie pierdzi
10. puszczajac baki, cieszy sie jak to dziwnie pod natryskiem brzmi
11. wiekszasc czasu spedza na myciu czesci dolnych
12. myje pupe, wlosy zostaja na mydle
13. myje wlosy i twarz
14. szamponem tworzy fryzure irokeza
15. siusiu
16. splukuje sie i wychodzi spod natrysku
17.lekko wycierajac sie recznikiem, sam do siebie mowi, ile wody jest na posadzce, bo zapomnial zaciagnac zaslone
18. jeszcze raz patrzy w lusterko, ocenia wielkosc ptaszka
19. zostawia mokry dywanik i zapalone swiatlo
20. wraca do sypialni z recznikiem na biodrach, mijajac zone, uchyla recznika,
macha ptaszkiem i wola "hu, huu!"
21. rzuca mokry recznik na lozko
Tematy w dziale dla
inteligentnych:
ARTYKUŁY - do przemyślenia z cyklu: POLITYKA - PIENIĄDZ - WŁADZA
Polecam
sprawy poruszane w działach:
SĄDY
PROKURATURA
ADWOKATURA
POLITYKA
PRAWO
INTERWENCJE
- sprawy czytelników
"AFERY
PRAWA" Niezależne Czasopismo Internetowe www.aferyprawa.com redagowane przez dziennikarzy AP i sympatyków z całego świata których celem jest PRAWO, PRAWDA SPRAWIEDLIWOŚĆ DOSTĘP DO INFORMACJI ORAZ DOBRO CZŁOWIEKA |
|
WSZYSTKICH INFORMUJĘ ŻE WOLNOŚĆ WYPOWIEDZI I SWOBODA WYRAŻANIA SWOICH POGLĄDÓW JEST ZAGWARANTOWANA ART 54 KONSTYTUCJI RZECZYPOSPOLITEJ POLSKIEJ.
zdzichu
Komentowanie nie jest już możliwe.