opublikowano: 12-04-2012
Głupczyce - śmiertelny wypadek samochodowy, czy młoda sędzia Bernardeta Zwolińska jest w stanie ocenić błędy w opiniach biegłych Wacława Jurajda i Marcina Wacławek oraz nielogiczne postanowienie prokuratora Artura Piela?
W założeniu biegli sądowi mają pomóc sędziemu w rozstrzygnięciu
problemów w sprawach wymagających wiedzy technicznej, medycznej, księgowej...
a praktycznie we wszystkich dziedzinach życia, ponieważ humanistyczne wykształcenie
prawnika jest tak kiepskie, że tak naprawdę to sędzia na niczym się nie zna.
Wynika to z faktu, że prawo tak jak historia - dwie istotne dziedziny na
studiach prawniczych - nie mają nic wspólnego z wiedzą naukowa i logiką, a
ponadto historia jest stale fałszowana w zależności od zapotrzebowań
politycznych, a przepisy prawa zmieniane w zależności od opcji rządzących.
Można powiedzieć, że kodeksy prawne tworzone są na objętość, czyli mają
pełno dziur prawniczych niczym ser szwajcarski do wykorzystania dla aferzystów,
a jednocześnie dla podniesienia wagi szprycuje się je niczym szynkę woda z
soją dla ukarania wszystkich niepokornych szukających sprawiedliwości w sądach
i logiki w wydanych orzeczeniach.
Wracając do biegłych sądowych, którzy są osobami wykształconymi z
konkretną ścisłą wiedzą - dlaczego w jednej sprawie tak łatwo uzyskać
kilka wzajemnie sprzecznych opinii biegłych? - czyżby nauka, prawa fizyki i
chemii też dawały się zmieniać wg. zapotrzebowań?
Haa, niejeden władca chciałby tego, ale prawa fizyki są nieubłagalne, żadne
dyrektywy i zmiany papierkowe nie są w stanie praw przyrody zmienić, żadne
orzeczenie sędziego w stylu 2+2=22 nie zmieni matematyki ani żaden nakaz
nie spowoduje, że woda zacznie płynąc pod górkę.
Teatralne spektakle sądowe wzięły swój początek i scenerię od obrządków
religijnych, gdzie ubiór i scenariusz przedstawienia na wywrzeć
odpowiednie wrażenie (np. trwogę) na grzesznikach, czy przestępcach. Sędzia,
władca totalitarny, bez odpowiedzialności za swe orzeczenia, niejednokrotnie
uważający się za boga życia i śmierci ma wydać wyrok, tak jak tu w sprawie
wypadku samochodowego, tak naprawdę nie mając "zielonego pojęcia"
(sama to stwierdziła) - ma "dać wiarę" jednemu biegłemu sądowemu
lub drugiemu. Ma opcje co najmniej dwie: uznać winę zmarłego, który
nie ma jak się obronić, lub sprawcy wypadku który wszystko robi żeby nie być
skazanym....
A my dodajemy kolejną wersję wydarzeń do rozpatrzenia przez Sąd - wersję
opartą na wiedzy i doświadczeniach praktycznych ponad 30-letniego kierowcy,
dziennikarza śledczego, który kilkanaście razy rocznie przemierza Polskę wzdłuż
i wszerz od Sanoka do Szczecina, od Jeleniej Góry do Białegostoku, krążąc
stale na trasach Kraków - Wrocław- Poznań - Warszawa.
Po naszej analizie przedstawiamy sytuację.
Bartłomiej służbowym Renault miał jeszcze tylko jedną sprawę załatwić
na koniec pracy. Jechał stosunkowo mało ruchliwą drogą Królowe - Kietlicze.
Przed nim jechał Mercedes który wlókł się za autobusem PKS. Teren
niezabudowany, dozwolona prędkość 90km/h, autobus (jak biegli
sprawdzili) jechał ze średnią prędkością 70km/h. Akurat będąc na górce
Bartłomiej zauważył, że ma prostą drogę i ponad 2 km nie widać żadnego
pojazdu jadącego w przeciwnym kierunku. Ponieważ Mercedes nie sygnalizował chęci
wyprzedzania autobusu mając tak sporą rezerwę zdecydował się na
wyprzedzenie obydwu pojazdów. Włączył kierunkowskaz i zjechał na lewy pas
ruchu. W momencie kiedy mijał Mercedesa kierowca tego samochodu zajechał mu
drogę - jak zeznał chciał sprawdzić czy może autobus wyprzedzić - nie
upewniając sie jednocześnie, czy sam nie jest wyprzedzany. Bartłomiej chcąc uniknąć
kolizji gwałtownie zahamował i zjechał aż na lewe pobocze drogi - dowodzą
tego ślady hamowania na poboczu. Przestraszony piskiem opon kierowca Mercedesa
też odruchowo zahamował i z powrotem schował się za autobusem. Kilkadziesiąt
metrów kierowcy jechali grzecznie za sobą (przerwane ślady hamowania) i Bartłomiej
doszedł do wniosku, że teraz już może spokojnie wyprzedzać. Jednocześnie
do takiego samego wniosku doszedł kierowca Mercedesa i dalej bez sygnalizowania
zmiany pasa wysunął się ponad metr na lewy pas blokując pas jazdy Bartłomieja.
Tym razem chcąc uniknąć zderzenia kierowca gwałtownie skręcił w prawą
wolną stronę... droga szybko się skończyła...pechowo trafił i uderzył w
drzewo...
Jak pisze biegły Rzeczoznawca Techniki Motoryzacyjnej Ruchu Drogowego Maszyn
i Urządzeń mgr inż. Marcin Wacławek (RS 000902) :
( ) zgodnie z Kodeksem drogowym: Kierujący pojazdem jest obowiązany przed
wyprzedzeniem upewnić się w szczególności, czy:
1/ ma odpowiednią widoczność i dostateczne miejsce bez wyprzedzania bez
utrudniania komukolwiek ruchu;
2/ kierujący, jadący za nim nie rozpoczął wyprzedzania;
3/ kierujący, jadący przed nim na tym samym pasie ruchu, nie zasygnalizował
zamiaru wyprzedzania innego pojazdu, zmiany kierunku jazdy lub zmiany pasa
ruchu.
Już tylko z tego wstępu ewidentnie i jednoznacznie wynika, że za wypadek winę ponosi kierowca Mercedesa: nie upewnił się że jest wyprzedzany i nie zasygnalizował zmiany pasa do czego sam się przyznał, oraz jak wynika przede wszystkim z zeznań kierowcy autobusu - tylko kierowca Renaulta miał włączony kierunkowskaz.
Biegły M. Wacławek niekompetentnie przyjął dwa warianty wypadku.
1/ Kiedy kierowca Mercedesa wychylając się zza autobusu na prostej drodze ma
widoczność do przodu bez przekraczania osi jezdni - co ewidentnie jest błędnym
założeniem. Autobus ma na tyle duże gabaryty, że taka opcja w ogóle nie
wchodzi w rachubę. Trzeba co najmniej metr się wychylić żeby uzyskać jakąś
widoczność. Co innego pojazd jadący za nim - jemu wystarcza pół metra dla
oceny sytuacji. W tym założeniu biegły też popełnił kolejny błąd - założył,
że autobus jechał z prędkością 70km/h - a samochody za nim (przynajmniej
Renault) z prędkością 110km.h - i co jechały nad autobusem czy
przenikały się w innej przestrzeni czasoprzestrzennej? W korku jedzie się z
jednakową prędkością, tak więc wszystkie samochody miały podobne prędkości
o której decydował kierowca autobusu. Opcja że prowadzący jedzie z prędkością
70km/h, a tuż za nim już 110km/h jest nierealna z przyczyn fizycznych.
Oczywiste, że prędkość podczas wyprzedzania jest większa, ale w efekcie
autobus przecież nie został wyprzedzony, czyli nikt nie osiągnął prędkości
ponaddźwiękowej. Można domniemywać, że gdyby faktycznie kierowca Renaulta
miał taką prędkość to bez wypadku odbyłoby się wyprzedzenie, niestety,
pechowo dla niego nie przekroczył nawet dozwolonej prędkości 90km/h.
A już całkiem bajkowy jest opis ostatnich metrów: kierujący samochodem Renault
rozpoczął gwałtowne hamowanie zjechał z drogi na lewe pobocze stracił
panowanie nad pojazdem, przy prędkości 70-80km/h zwolnił hamulec skręcając jednocześnie
w prawą stronę i nie panując nad pojazdem w poślizgu bocznym co obrazują ślady
znoszenia prawidłowo zabezpieczone na jezdni przejeżdża na przeciwległy pas
ruchu, a następnie przejeżdżając przez pobocze i rów uderza w drzewo.
Po pierwsze, nie ma opcji że zbliżając się do przeszkody, dla uniknięcia
zderzenia puszczamy hamulec - nie da się tego zrobić, ratując życie instynktownie
hamulec wciskamy w podłogę do końca, do wyhamowania albo do zderzenia, po
drugie opcja ślizgania się pojazdu na suchej drodze bez hamowania przy takiej
prędkości nie istnieje. Z tego wynika, że albo biegły M. Wacławek jest
przebiegły i mataczy, albo jest bardzo kiepskim kierowcą a więc nie powinien być
biegłym w takich sprawach.
2/ W opcji drugiej jednak przebiegły M. Wacławek dopuszcza, że kierowca Mercedesa chcąc zobaczyć czy może wyprzedzić autobus jednak musiał przekroczyć oś jezdni zajeżdżając drogę kierowcy Renaulta czym zmusił go do gwałtownego hamowania i zjazdu na gruntowe pobocze drogi. Jednak dalej nie jest w stanie podać dlaczego traci panowanie nad pojazdem 107m dalej i uderza w drzewo po odwrotnej stronie drogi. z prędkością tylko 45-55km/h. Nie wyjaśnia też dlaczego jadąc z prędkością 110-120km/ h nie mógł fizycznie wyprzedzić autobusu jadącego 60-70km/h Jakoś kiepsko z logiką... Przebiegły Wacławek nie wykazał skąd wziął prędkość 110km/h (chyba z układów) podsumowując swoje bajkowe wywody: W przedmiotowym wariancie niesygnalizowane wjechanie na przeciwległy pas stanowi niewątpliwie przyczynienie się do zdarzenia co nie zmienia jednak faktu, że kierujący pojazdem Renault poruszał się z niedozwoloną prędkością, źle ocenił sytuację panującą na drodze nie zapanował nad pojazdem doprowadzając do wypadku czego to nie mógł niewątpliwie uniknąć dostosowując prędkość do warunków panujących na drodze, istniejących ograniczeń oraz zachowując niezbędną określoną przepisami ruchu drogowego dla manewru wyprzedzania zasadę zachowania szczególnej ostrożności. - proste, umarły nie ma głosu, a że kiepsko z logicznym myśleniem? - przecież sędzia nie zna się, nikt go nie uczył logiki tak więc przyjmie każdy kit...
Dyplomatycznie przebiegły Marcin Wacławek z Lubecka wybranie wariantów wypadku zostawił niekompetentnemu sądowi z Głupczyc...
Podobne, a nawet jeszcze lepsze bajki wypisał przebiegły Wacław Jurajda
z Opola.
Na podstawie jego opinii śledztwo w sprawie wypadku ze skutkiem śmiertelnym
umorzył prokurator Artur Piela z Prokuratury Rejonowej w Głupczycach.
Cóż, wiedza prokuratorska nawet jako kierowcy jak widać jest na tyle kiepska,
że "daje wiarę" nawet abstrakcyjnym wymysłom biegłych.
cdn.
Zapraszamy do Sądu Rejonowego w Głupczycach ul. Kochanowskiego 1 w dniu 18.04.2012r na godz. 12.00.
MY TAM BĘDZIEMY
AP
Polecam sprawy poruszane w działach:
SĄDY
PROKURATURA
ADWOKATURA
POLITYKA
PRAWO
INTERWENCJE
- sprawy czytelników
Tematy w dziale dla
inteligentnych:
ARTYKUŁY - tematy do przemyślenia z cyklu: POLITYKA - PIENIĄDZ - WŁADZA
"AFERY PRAWA"
- Niezależne Czasopismo
Internetowe redagowane jest przez dziennikarzy AP
i sympatyków z całego świata których celem jest PRAWO, PRAWDA
SPRAWIEDLIWOŚĆ DOSTĘP DO INFORMACJI ORAZ DOBRO CZŁOWIEKA |
|
WSZYSTKICH
INFORMUJĘ ŻE WOLNOŚĆ WYPOWIEDZI I SWOBODA WYRAŻANIA SWOICH POGLĄDÓW JEST
ZAGWARANTOWANA ART 54 KONSTYTUCJI RZECZYPOSPOLITEJ POLSKIEJ.
Ograniczenia w zakresie korzystania z konstytucyjnych wolności i praw mogą być
ustanawiane tylko w ustawie i tylko wtedy, gdy są konieczne w demokratycznym państwie
dla jego bezpieczeństwa lub porządku publicznego, bądź dla ochrony środowiska,
zdrowia i moralności publicznej, albo wolności i praw innych osób.
Ograniczenia te nie mogą naruszać istoty wolności i praw.
1 - Każdemu zapewnia się wolność wyrażania swoich poglądów oraz
pozyskiwania i rozpowszechniania informacji.
2 - Cenzura prewencyjna środków społecznego przekazu oraz koncesjonowanie
prasy są zakazane.
Komentowanie nie jest już możliwe.