opublikowano: 26-10-2010
Zygmunt Jan Prusiński
Listopad
2006, był miesiącem pracowitym. Nie wiem dlaczego to robię, nie mam z tego
żadnego autorytetu moralnego, a już o sprawach materialnych nie wspomnę.
Bez niczyjej podpowiedzi, chciałem być dobrym publicystą – a nim nie
jestem. Błądzę w tym kieracie polskim (po polsku), jak ten robaczek świętojański
– bo tylko późnymi wieczorami mogę pisać do lubej mej „POEZJI”, ale
i takie kawałki felietonistyczne też mnie ogarniają skrzydłami, by komuś
lub czemuś pisaniem swym dowalić. To taka aplikacja sumienia – wyłapywania
dźwięku gdzieś na wysokości górnego C4., nie, ledwie łapie C3,
aczkolwiek sztucznie – już nie tym prawdziwym głosem tenora. To się
nazywa „falset”.
Listopad,
mój Boże, lubię listopad bo jest tak wyciszony jak żaden inny miesiąc. A
tu tyle roboty dla publicysty, więc „zapisałem się” w tym miesiącu
listopada i tak powstały moje dzieła z cukru i z soli:
1.
Komunistyczna
przywara, to zieloni: 2 listopada;
2.
Czy
Polska będzie dla Polaków czy dla żydów?: 5 listopada;
3.
Nie
budujmy cywilizacji na bezprawiu: 18 listopada;
4.
Szymborska
na ostrzu pióra: 19 listopada;
5.
List
do prezydenta Warszawy Kazimierza Marcinkiewicza: 21 listopada;
6.
Dźwięk
z człowieka spływa łzą: 23 listopada;
7.
Anna
Walentynowicz, kobieta z sercem Polki: 26 listopada;
8.
Gorączka
piekła: 26 listopada.
Oczywiście
że jakiś (bączek – wiersz) napisałem. A to do biegnącej nago dziewczyny
z motylami na włosach, a to o jakimś polityku w gębie pełnymi frazesami...
Czy nie zauważyliście Państwo – to zwrot do moich czytelników na całym
świecie, że „oni” pod względem mowy trawy, nie zmienili się nawet i o
jeden milimetr od „moich kochanych” z sekretarzy z PZPR ?! Ta sama
nadzieja – bo nadzieja nie ma kolorów – ma jedynie napięcie, to
wszystko.
I te materiały napisane wrzuciłem do skrzynki nadawczej i rozesłałem do adresatów. A mam ich około 3 tysięcy ! Czy Wy wiecie co się dzieje, jak otrzymują taki krajobraz po bitwie, poukładany w języku polskim ? Toż niejednemu krew się burzy po takich czytankach...
*
* *
No
i zaczęła się "intelektualna rewolucja". Gdyby wszystkie liście
były jeszcze na drzewach, to po takich rzetelnych liścikach od razu z wrażenia
by opadły - mnie co innego opadło, ale jest żylastym gościem... Najpierw Włodzimierz
Jurasz z "Gazety Krakowskiej" - (czemu mnie ten Kraków tak nie
lubi?) - pisze pełen hardy gość tak do mnie, (17.11.2006, 9:33 AM) cytuję:
"This message was transferred wind a trial version of CommuniGate(tm) Pro*
Szanowny Panie proszę nie przesyłać mi swoich materiałów Włodzimierz Jurasz".
E-mail: w.jurasz@gk.pl Gazeta Krakowska kultura@gk.pl
Ani
znaków interpunkcyjnych, a niech tam, no ta ju mu na to:
Witam
serdecznie. Jeśli Pan reprezentuje media, to nic na to nie poradzę, bo taka
jest korespondencja pomiędzy gazetą, radiem, telewizją a twórcą. Jeśli
Pan jest osobą prywatną, przez pomyłkę ewentualnie mam Pana adres, to bez
sensu byłaby ta korespondencja. Ale dziwne, że akurat ten szkic literacki
"Bogowie i człowiek" nie spodobał się... Widocznie (moja
inteligencja) mnie waży od Pańskiej... Ale nie martw się Pan, przodujemy w
"nienawiści" do siebie ! Tego towaru nie chcą od nas kupować -
"mądrości" też nie ! Jako "Włodzimierz Jurasz"
reprezentuje Pan mass media. A mnie uczono w PRL, że adres jest właściwy,
zaprawdę mówili to do mnie (radzieccy fachowcy od kultury). Zapis: (21.11.2006).
* * *
Facet
nie wytrzymuje napięcia. Znowu pisze (27.11.2006, 11:12 AM), to samo zdanie
po angielsku, z dopiskiem:
"Żądam
wykreślenia mnie z Pańskiej listy adresowej. Nie życzę sobie Pańskich
maili. Włodzimierz Jurasz Gazeta Krakowska".
No
to ja teraz nie wytrzymuję, intelektualnie zaznaczam, i piszę (1.12.2006):
Ty
gnojku, Ty byś nie potrafił takiego tekstu "Bogowie i człowiek"
napisać i, nie napiszesz nigdy ! Ucz się "cywilizacji" i
"kultury", bo u mnie byś nie pracował jako dziennikarz. I nie
pisz do Polaka po angielsku, nie chwal się...
* * *
Wtem
ni stąd ni zowąd przychodzi do mnie korespondencja od Stanisława
Michalkiewicza (1.12.2006, 10:07 PM), tej treści, cytuję:
"Szanowny
Panie Prusiński ! Trafił do mnie Pański list zawierający wyzwiska
skierowane do zupełnie nieznanego mi człowieka. Czy mógłby mi Pan łaskawie
wyjaśnić, w jakim celu robi Pan takie rzeczy ? Pozdrawiam. Stanisław
Michalkiewicz".
E-mail: michalkiewicz@michalkiewicz.pl
O, następny nie rozumie o co w Polsce chodzi ? Ale 4 grudnia znajduję czas dla p. Stanisława i tak do niego piszę:
Witam Pana !!! Panie Michalkiewiczu, to nie o Pana chodzi (w tym względzie), a o dziennikarza Włodzimierza Jurasza z "Gazety Krakowskiej". Denerwują go moje teksty, ale będę bronił ten eseik pt. "Bogowie i człowiek". Po prostu wkurzył mnie. A tekst jest o Cyprianie Kamilu Norwidzie. Panie Stanisławie, co się prorobiło w tej naszej Polsce - proponuję zakupić najnowszy nr. 37 "Tylko Polska", zainteresuje Pana relacja autora - redaktora: "700 żydów solidarnie przeciwko Leszkowi Bublowi". Chodzi o pozew do sądu. Niedługo i Panu oni zabronią pisać publicystykę a mnie tym bardziej. Z wyrazami szacunku: (4.12.2006).
* * *
Ale
otrzymuję następne "zdziczenie" nieintelektualne, od już
znajomego Wacława Krupińskiego z "Dziennika Krakowskiego",
(28.11.2006, 4:25 PM) i tylko, i tylko jedno zdanie w subjekcie. Oto ono,
cytuję:
"CHORY
BIEDNY CZŁOWIEKU, nawet nie idź do psychiatry, za późno, na nic
poeta, gdy głowa nie ta (bo chora)".
E-mail:
WKRUPINS wkrupins@dziennik.krakow.pl
Dziennik Krakowski redakcja@dziennik.krakow.pl
W
dniu 8 grudnia wybrałem się "wycieczką myślową" z Ustki do
Krakowa, i do znajomego już Wacława Krupińskiego napisałem tak:
Poprawię
Pana w kulturze językowej. Otóż przyznam, że moje wykształcenie, to
psychiatra ! - Czy psychiatra nie może bywać poetą ? A co, ty mi zabronisz
chory człowieku ? Wiesz Panie Wacławie, mieszkasz w Krakowie, a ja z Północy
pochodzę, i więcej fosforu mam - bo i ryb więcej jem na surowo.
Wiesz Panie Krupiński, "głowa" mnie boli, ale z powodu takich
lichych dziennikarzy, jaki ma "Dziennik Krakowski": (8.12.2006).
I jeszcze bardziej się wkurzając, tak leciutko kabaretowo - ja mam takie kabaretowe chwile, zasiadłem na (skrzydła Poezji), i popłynąłem liryką w kierunku Krakowa:
WIERSZ NA POCZEKANIU, Z ROZPĘDU FILOZOFII, MOŻE
- Jesteś panie obłędem szarej chmurki.
Płyń,
płyń do najniższej gwiazdy,
ukryj
w cieniu ziemskie zachcianki,
może
korę na pamiątkę.
Wystrugasz
małą łódeczkę dla dziewczynki,
która
stanie się kobietą za rok.
Wiesz,
wolę ziemskie gwiazdy,
tylko
ty nie wracaj z powrotem.
Po
co masz błądzić w szarym zamknięciu,
w
celi romansu ciasnej jak zawiść.
Zygmunt
Jan Prusiński
8.12.2006 - Ustka
* * *
Tego
samego dnia otrzymuję tylko subiekt od (mistrza polskiego języka), Wacława
Krupińskiego:
"Zamilcz
bałwanie", koniec cytatu, dokładnie o (3:03 PM, 8.12.2006).
Wieczorem
zaoszczędziłem czas i ripostuję:
Poprawię
cię, bo znowu się denerwujesz i źle piszesz. Tak, "Zamilcz bałwanie"...
Widzisz "sieroto", że śniegu nie ma w Polsce, wiosna się robi ! Ja
nie do ciebie mądre wiersze wysyłam, a do "Dziennika Krakowskiego"
!
JESTEM RÓŻĄ DLA CIEBIE
Czego
nie lubisz bałwanów -
są
takie prawdziwe w stadzie ludzkich idiotów,
mają
oczy czarne z węgla i czerwony nos z marchwi.
Chcę
być różą dla ciebie, byś przenosił góry mądrością
a
drzewa liczył za miastem powoli, powoli -
wiesz
ile drzew ginie dziennie ?
Moja
ty śliweczko spadająca -pełna
soczystych słów z
anonimowego wiersza,
patrz
wraca z gór halny wiatr i pasterz z owcami.
Ocknij
się, weź pędzel i fioletowe farby,
namaluj
w oknie przyjaźń do człowieka -
tylko
to namaluj mój papierowy rycerzu !
Zygmunt
Jan Prusiński
8.12.2006
- Ustka
Ps. Pa, do jutra moja śliweczko.
* * *
Wysłałem tę korespondencję także do Janusza Górzyńskiego, a on zaraz odpisał, też wierszem z cyklu "Zamilcz bałwanie":
ERA NOWYCH BAŁWANÓW
W
kraju wiśni i śliwy, gdzie węgiel i ryby,
także
żyją bałwany co są jak pawiany.
Kiedyś
bałwan był biały i w ręku miał wierzbę,
dziś
bałwan chodzi do solarium i żyje sobie nieźle.
Janusz
Górzyński
8.12.2006.
E-mail: ipn.polska.jg@o2.pl.Janusz.Górzyński ipn.polska.jg@tlen.pl
* * *
Jednak chciałbym wrócić do wcześniejszej korespondencji, ponownie od Wacława Krupińskiego otrzymałem subjekt tej treści: "Żądam usunięcia mojego adresu i nie przysyłania mi więcej tego chłamu" !!! (6.12.2006, 2:36 PM).
Więc
piszę, bo lubię odpisywać na takie mądrości:
Szanowny
Panie, Pan chyba jest nienormalny, przecież ja Panu nie wysyłam na adres
domowy, tylko do REDAKCJI !!!!! Do Redakcji "DZIENNIKA
KRAKOWSKIEGO"!!!!!!! Wysłałem dzisiaj 6 grudnia 2006 roku życzenia świąteczne
dla całej Redakcji "DK" i wiersze świąteczne, z okazji Świąt
Bożego Narodzenia. Jest to mój autorski "Tryptyk Wigilijny":
"W mroczni słów jest gniazdo Boga", "Gwizd lokomotywy i twój
blues", "Świerkowy zakręt czasu". - Po co ja te wiersze wysłałem
do Działu Kultury "Dziennika Krakowskiego"? A po to, że jest to
moja propozycja do druku w "Pańskiej" gazecie ! Czy nie wolno ? Czy
nie wolno narodowemu poecie wysyłać literackie teksty: wiersze, recenzje,
szkice, eseje ? Co, Pan już kupił całą Polskę ?
Uznany poeta z Niemiec Dariusz Muszer też otrzymał te trzy wiersze, ale w ubiegłym roku, i mi odpisał że bardzo podobał mu się wiersz "Gwizd lokomotywy i twój blues". Czy on i ja, jako dwaj poeci (w Pańskim miemaniu) jesteśmy tak słabi, że nie orientujemy się, co to jest POEZJA ?
Niech Pan nie obraża "narodowego poety", że to co Pan dzisiaj otrzymał - to jest - jak się Pan wyraził od "Kultury" - "chłamem" !
Powiem więcej Panie Wacławie Krupiński od Kultury w "Dzienniku Krakowskim", Pan będzie otrzymywał ode mnie porcję literackich treści - i za to, li tylko za to może Pan mnie pocałować w dupę !!!
Pan narusza Konstytucję Rzeczypospolitej Polskiej, i w niedługim czasie postawię Pana przed sądem jako pozwanego, a ja w roli powoda wystąpię o zadośćuczynienie i w odszkodowaniu zażądam wydania mojej z dwunastu książek. Pozwię Redakcję "DK" - dodatkowo. Lepiej żeby Pana zwolnili natychmiast, za te chamskie zachowania i za niekulturalny język do twórcy i do czytelnika jednocześnie "Dziennika Krakowskiego". Ja nie takich osiłków pozwałem do sądów w minionej III RP:
Prezydenta
- towarzysza z PZPR - SdRP - SLD Kwaśniewskiego Olka I z domu Stoltzman
- 3 razy;
Premiera
- towarzysza z PZPR - SdRP - SLD Belkę Marka;
Wiceministra
MSWiA - towarzysza z PZPR - SdRP - SLD Mazurka Jerzego;
Wojewodę
Pomorskiego - towarzysza z PZPR - AWS Sowińskiego Tomasza;
Wiceprezydenta
Miasta Słupska - towarzysza z PZPR - GRU - SdRP - SLD Gazickiego Andrzeja - i
zapewniam, kilkadziesiąt innych spraw... choćby ostatnio postawiłem do
odpowiedzialności trenera reprezentacji narodowej w piłce nożnej,
towarzysza pod pseudonimem "KIKS" Janasa Pawła i prezesa PZPN,
(czytaj: PZPR) tow. Listkiewicza Michała.
Panie Wacławie Krupiński, proszę iść do kościoła i przeprosić Boga, wyspowiadać się i przyjąć Komunię Świętą ! W Dzień Mikołaja: 6 grudnia 2006 roku.
* * *
Nagle
otrzymuję list od Janusza Górzyńskiego, tego samego dnia: (6.12.2006, 9:20
PM), cytuję:
"Przepraszam
Panie Zygmuncie. Czy ma Pan może certyfikat uprawiający Pana do uprawiania
poezji ? Czy swą pracownię poddał Pan może koniecznej standaryzacji ? Czy
wystąpił Pan o ISO na pisanie dzieł (tzn. na twórcze działania) oraz
ich upowszechnianie (np. za pomocą spamów)? Czy podał się Pan systemowi i
należytej formacji np. za pomocą wielokrotnej irygacji kwasem mlekowym i
osuszania kory mózgowej w celu ograniczenia inteligencji i temperamentu, aby
w ten sposób osiągnąć cel w postaci uzyskania słusznych i poprawnych poglądów,
które nikogo nie urażą ?
To jedno z wielu poważnych pytań, na które odpowiedź musi uzyskać szanująca się europejska Redakcja, nim zacznie oceniać wartość konkretnej twórczości, tj. "chłamu".
Najważniejsze, że pomimo oficjalnego upadku urzędu cenzury, to istnieje doskonale ukształtowany odruch samozachowawczy pozwalający natychmiast przyjąć stosowną postawę.
Oczywiście prawo uzewnętrzniania swych sympatii lub antypatii jest suwerennym prawem każdego. Jednak uderzający jest ten język oznajmiający swą relację od osób, których się nie lubi, lub też do tego, co ktoś czyni.
Rzeczywiście jest to epoka wielkich obyczajów i wzniosłej kultury języka, z której na pewno przyszłe pokolenia będą czerpać garściami ! A całowanie w dupę będzie oznaką przestrzegania najwyższych standardów i etykiety ! Oczywiście tylko wtedy, gdy komuś przyjdzie lub nie przyjdzie do głowy czytanie lub też nie "chłamu".
* * *
Posłowie:
Jeśli
miałbym wybierać redakcje w PRL-u i w tzw. III i IV RP, to wybrałbym jednak
okres "ludowej" Polski. W tamtej epoce redaktorzy i
dziennikarze (od kultury) w literaturze nie wariowali tak. Jeszcze nigdy, od
roku 1973 do 1981 (6 grudnia uciekłem z Polski do Austrii), nie pisali do
mnie aż tacy dzicy ludzie z danej redakcji. Jeśli nie chcieli drukować, to
odpowiadali sloganem: "Z braku miejsca nie opublikujemy". Ale Kraków,
ten dzisiejszy Kraków jest specyficznym miastem, dziwnym i jakimś
bez uczuć.
13 -14.12.2006 - Ustka
Podobne tematy znajdziesz w dziale dla inteligentnych:
ARTYKUŁY
- tematy do przemyślenia z cyklu: POLITYKA - PIENIĄDZ - WŁADZA
WIERSZEM
DO JANA PAWŁA II Zygmunt Jan Prusiński
OJCIEC
KSIĘŻYCA I GWIAZD - Jan Paweł II WIELKI - Zygmunt Jan Prusiński
Zygmunt
Jan Prusiński... tak trochę z jego twórczości żyjącej niespokojną
codziennością...
Zygmunt
Jan Prusiński... jest taki patriotyczny, nieustraszony, walczący poeta...
Motto:
Polacy
to stado baranów - powiedział Adam Michnik w
australijskiej telewizji - A TO TEN, OD BARANÓW!
ROZTAŃCZONE BAŁWOCHWALSTWO
Błazny i judasze
"Chłopy do roboty, towarzysze do muzeum”
LIST OTWARTY DO SENATORA STEFANA NIESIOŁOWSKIEGO
POTYCZKI W ŚWIECIE LITERACKIM NA EMIGRACJI
Podobne tematy znajdziesz w dziale dla inteligentnych:
ARTYKUŁY
- tematy do przemyślenia
"AFERY PRAWA" - Niezależne Czasopismo
Internetowe www.aferyprawa.com Redaktor Naczelny: mgr inż. ZDZISŁAW RACZKOWSKI |
|
WSZYSTKICH INFORMUJĘ ŻE WOLNOŚĆ WYPOWIEDZI I SWOBODA WYRAŻANIA SWOICH POGLĄDÓW JEST ZAGWARANTOWANA ART 54 KONSTYTUCJI RZECZYPOSPOLITEJ POLSKIEJ.
zdzichu
Komentowanie nie jest już możliwe.