Imieniny:

AferyPrawa.com

Redaktor Zdzisław Raczkowski ujawnia niekompetencje funkcjonariuszy władzy...
http://Jooble.org
Najczęściej czytane:
Najczęściej komentowane:





Pogoda
Money.pl - Kliknij po więcej
10 marca 2023
Źródło: MeteoGroup
Polskie prawo czy polskie prawie! Barwy Bezprawia

opublikowano: 26-10-2010

AFERY PRAWA DZIENNIKARZE SKAZANI ZA ZNIESŁAWIENIE ORZECZENIE TRYBUNAŁU KONSTYTUCYJNEGO

Dziennikarze są stale skazywani za zniesławienie. Trybunał Konstytucyjny udaje że bada, czy przepisy kk. dot. zniesławienia są zgodne z konstytucją RP.

Wiadomo, że udający Bogów  sędziowie są bardzo uczuleni na krytykę prasową. Wiadomo też, że przepisy Kodeksu Karnego o zniesławieniu ograniczają nadmiernie wolności prasy, i są one sprzeczne z artykułem 10 Europejskiej Konwencji Praw Człowieka. Wszystkie cywilizowane kraje odchodzą od stalinowskich metod karnego postępowania o zniesławienie - wszyscy, ale nie polscy sędziowie. 
Po co kolejny raz sędziowie Trybunału robią z siebie zacofanych schizofreników?

Istotne w sprawie jest też zapytanie: czy ochrona dobrego imienia, uzasadnia uznanie zniesławienia za przestępstwo i karanie za nie nawet więzieniem - gdy zarzuty dziennikarzy są prawdziwe?
I ogólnie: Czy należy karać za zniesławienie w sądzie karnym? 

Odpowiada jeszcze "stary Trybunał" pod przywództwem nawiedzonego "boskiego"  Marka Henryka Safjana. 
Pytanie zadał Sąd Rejonowy Gdańsk-Południe. Wątpliwości powziął sędzia Marcin Stażewski, który rozpatrywał wnioski gdańskiej Prokuratury Okręgowej w sprawie o zniesławienie, jakiego mieli się dopuścić dziennikarze: Bianka Mikołajewska z "Polityki" i Maciej Samcik z "Gazety Wyborczej". Opublikowali oni artykuły na temat niejasnych stron funkcjonowania systemu spółdzielczych kas oszczędnościowo-kredytowych i ich powiązań z politykami. Do tej sprawy ściganej z oskarżenia prywatnego włączyła się prokuratura i wystąpiła do sądu o zwolnienie dziennikarzy z tajemnicy zawodowej.

Sąd Rejonowy w Gdańsku skierował do Trybunału pytanie: czy przepisy kodeksu karnego, dotyczące zniesławienia, są zgodne z konstytucyjnymi gwarancjami wolności słowa i wolności prasy. W ocenie sądu przepisy te w sposób niedopuszczalny ingerują w sferę swobody wypowiedzi, gdyż penalizują większość wypowiedzi o charakterze pejoratywnym, czy niepochlebnym.
Art. 212 Kodeksu karnego stanowi, że "kto pomawia inną osobę, grupę osób, instytucję, osobę prawną lub jednostkę organizacyjną nie mającą osobowości prawnej, o takie postępowanie lub właściwości, które mogą poniżyć ją w opinii publicznej lub narazić na utratę zaufania potrzebnego dla danego stanowiska, zawodu lub rodzaju działalności, podlega grzywnie, karze ograniczenia albo pozbawienia wolności do roku". 
W przypadku dziennikarzy maksymalna kara to dwa lata więzienia.

Zdaniem sędziego Stażewskiego przed rozpoznaniem wniosku prokuratury trzeba rozstrzygnąć konstytucyjność przepisów o zniesławieniu. W jego ocenie zbyt ostro, jak na standardy demokratyczne, ingerują one w sferę swobody wypowiedzi. Przewidują bowiem karalność za większość wypowiedzi niepochlebnych, pejoratywnych, a to niejednokrotnie są tylko spory. A wiadomo,  za pochlebstwa nikt się nie gniewa, nawet jeśli są one nieprawdziwe.

Istotne jest, że zgodnie z kodeksem karnym, sam fakt powiedzenia publicznej prawdy typu:" X ma kochankę Y", nie zwalnia od odpowiedzialności za zniesławienie. Trudno dopatrzyć się społecznie uzasadnionego interesu w rozgłaszaniu takiej informacji (sytuacja podpada pod art. 213), chyba że chodziłoby np. o polityka, który pryncypialnie broni tradycyjnego modelu rodziny.
Zdaniem sędziego przepisy o zniesławieniu za bardzo ogólnie określają zniesławienie. Prawo mówienia rzeczy prawdziwych - które powinno być zasadą - staje się więc wyjątkiem, gdyż nie wiemy, czy sędzia (ex post) dopatrzy się uzasadnienia dla takiej wypowiedzi, która "służy obronie społecznie uzasadnionego interesu". 
Zdaniem Stażewskiego sam fakt wykazania prawdziwości zarzutu (tzw. dowód prawdy) powinien zwalniać z odpowiedzialności karnej, ponieważ tak jest w logice i powinno być w sądach.

W ocenie Sąd Rejonowego w Gdańsku, regulacja prawna może prowadzić do sytuacji, w której wolność prasy stanie się iluzoryczna, ponieważ nie obejmuje wolności wyrażania krytycznych poglądów i ocen.

Jednak Trybunał Konstytucyjny nie dopatrzył się niekonstytucyjności przepisów karnych o zniesławieniu, w szczególności w mediach. Trzech spośród dwunastu sędziów zgłosiło zdania odrębne (prezes Marek Safjan, Ewa Łętowska i Mirosław Wyrzykowski). TK ostatnio często krytykowany prze media i Rząd za swą stronniczość,  dyplomatycznie uznał, że przepis Kodeksu karnego, nakazujący prokuraturze ścigać znieważenie funkcjonariusza publicznego, które miało miejsce poza czasem wykonywania przez niego obowiązków służbowych, jest sprzeczny z konstytucją. 
Kolejny raz nieprecyzyjnie (dowód schizofrenii?) stwierdził, że uruchomienie odpowiedzialności karnej na podstawie oskarżenia publicznego jedynie z powodu tego, że wypowiedź znieważająca (w tym przypadku chodziło o znieważenie funkcjonariusza w liście do osoby trzeciej) pozostaje w związku z czynnościami służbowymi, może prowadzić do naruszenia wolności debaty publicznej w państwie demokratycznym.

Nawet i takie niezgodne z prawem unijnym rozstrzygnięcie Trybunału będzie miało znaczenie dla wielu spraw o zniesławienie, które toczą się m.in. przeciw dziennikarzom. 

Fakty:
A chodzi o Andrzeja Marka i Mariana Maciejewskiego, których sprawy są w Trybunale.
Andrzej Marek, redaktor czasopisma "Wieści Polickie", został w listopadzie 2002 r. skazany za pomówienie w swoich artykułach gminnego urzędnika. Marek krytycznie opisał działalność naczelnika wydziału promocji gminy i podał, że prowadzi on prywatną agencję reklamową. Sądy wszystkich instancji utrzymały wyrok skazujący na trzy miesiące więzienia w zawieszeniu i nakazały przeproszenie urzędnika. Kiedy Marek odmówił przeprosin, sąd nakazał wykonanie kary. Wykonanie to zostało wstrzymane po złożeniu skargi konstytucyjnej.

W kwietniu 2004 roku Sąd Rejonowy w Brzegu skazał redaktora dolnośląskiej "Gazety Wyborczej" Mariana Maciejewskiego na blisko 3 tys. zł grzywny za zniesławienie pracowników Sądu Okręgowego we Wrocławiu i Sądu Rejonowego oraz jednego z prokuratorów. Za zniesławiające sąd uznał użyte w artykule "Fałszywe spojrzenie wrocławskiej Temidy" określenia "mafijny układ prokuratorsko- sędziowski" i "złodzieje w wymiarze sprawiedliwości". Wyrok utrzymał Sąd Okręgowy w Opolu.

W wielu przypadkach za wyrokami karnymi idą powództwa cywilne. Tak było w przypadku olsztyńskiego dziennikarza Zenona Złakowskiego. Skazany został na osiem miesięcy więzienia w zawieszeniu na dwa lata za zniesławienie sędzi Małgorzaty Jurczyńskiej w książce o "Solidarności". Zgodził się przeprosić Jurczyńską i wydać erratę do książki. Sędzia zażądała jednak 50 tys. zł zadośćuczynienia z powództwa cywilnego.

40 tys. zł miała zapłacić była dziennikarka "Życia Warszawy" Edyta Żyła, autorka cyklu artykułów o majątku b. wiceprezes spółki Ratusz-Wilanów, Beacie Bilińskiej-Yildiz. Na karę 13 tys. złotych zostali skazani dziennikarze "7 dni Kalisza" - Ewa Bąkowska i Krzysztof Ścisły - którzy w dwóch artykułach opisali, jak miejscowy sędzia potrącił w wypadku drogowym obywatela Szwecji.

Pomówiony poczuł się też prezydent Jeleniej Góry Józef Kusiak, który wytoczył sprawę dziennikarzowi "Słowa Polskiego". Wiceprezydent Konina Józef Szymczak wytoczył proces "Przeglądowi Konińskiemu", która opisała zakup przez Dom Kultury w Koninie albumów o tym mieście, wydawanych przez wydawnictwo należące do rodziny byłego wiceprezydenta miasta.

Fundacja Helsińska przypomina, że z tego samego paragrafu 212 Kodeksu zostali także skazani: funkcjonariusz Straży Granicznej Grzegorz B. za zniesławienie przełożonego (na 6 miesięcy w zawieszeniu na 3 lata) oraz Andrzej Lepper - na rok i trzy miesiące więzienia w zawieszeniu na 5 lat i 20 tys. grzywny za pomówienie z trybuny sejmowej o korupcję i związki ze światem przestępczym pięciu polityków PO i SLD.
Przepisy karne dotyczące zniesławienia od kilku lat krytykują środowiska dziennikarskie. Zarzucają, że zwłaszcza groźba kary więzienia (do samego ukarania bezwzględną karą więzienia dochodzi bardzo sporadycznie, a w stosunku do dziennikarzy prawie w ogóle) wpływa paraliżująco na dziennikarzy. Przytacza się wypracowane w Europie pojęcie tzw. mrożącego skutku, gdy z obawy przed odpowiedzialnością karną dziennikarze mogą unikać poruszania drażliwych tematów i wyrażania niepochlebnych ocen.

Przepisy te były krytykowane, zanim powstały, uważany zresztą za liberalny obecny kodeks karny akurat dla mediów nie jest łaskawy. Swego czasu np. posłanka Julia Pitera (PO) przedstawiła pomysł swoistego immunitetu dla dziennikarzy. Często podnoszono, że przepisy te służą do zwalczania politycznych przeciwników i kneblowania mediów.

- Przepisy te odnoszą się do wszystkich i chronią zagwarantowaną w art. 30 konstytucji godność człowieka, która jest źródłem innych praw - podkreślali prokurator Przemysław Piątek i przedstawiciel Sejmu poseł Wojciech Szarama ( PiS). Ich zdaniem odpowiedzialność cywilna nie wystarczy. Może wprawdzie zapewnić naprawienie krzywdy, ale nie ma mocy, skuteczności niezbędnej do zapobiegania zniesławieniom.
za  Gazeta Prawna

Postulaty usunięcia przepisów karnych o zniesławienia odżywały co jakiś czas, zwłaszcza gdy sądy po nie sięgały. 
I Tak:
> W kwietniu 2004 r. brzeski Sąd Rejonowy skazał Mariana Maciejewskiego, redaktora dolnośląskiej " GW", na grzywnę za pomówienie pracowników dwóch wrocławskich sądów i prokuratora. Za zniesławiające uznał określenia "mafijny układ prokuratorsko-sędziowski" i "złodzieje w wymiarze sprawiedliwości".
> Grzegorz B., pracownik Straży Granicznej, został oskarżony o zniesławienie za to, że skierował trzy skargi do Ministerstwa Obrony Narodowej na przełożonego. Sąd w Kamiennej Górze skazał go (21 września 2005 r.) na 6 miesięcy więzienia w zawieszeniu oraz 1000 zł grzywny. Sąd drugiej instancji wyrok utrzymał.
> Bodaj najgłośniejsza okazała się sprawa Andrzeja Marka, redaktora "Wieści Polickich", o pomówienie w serii artykułów miejskiego urzędnika. W 2002 r. skazany został na 3 miesiące więzienia w zawieszeniu. Nie przeprosił jednak urzędnika, sąd więc odwiesił mu karę więzienia. Nie pomogła nawet kasacja rzecznika praw obywatelskich, który powoływał się na orzecznictwo Strasburga (ta sprawa jest też w TK).


Wypowiedzi:

Prezes Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich MICHAŁ SADOWSKI
Już samo sformułowanie "więzienie za słowo" nie przystaje do współczesności. Faktem jest, że zdarza się, iż dziennikarze w swojej pracy naruszają dobra osobiste różnych osób czy instytucji. W tych sprawach jednak wystarczyłby szybki, sprawny proces cywilny i wysokie odszkodowania. Byłaby to wystarczająca i dotkliwa kara za zniesławienie.

prof. Zbigniew Hołda, Helsińska Fundacja Praw Człowieka 
Uważam, że przepisy kodeksu karnego o pomówieniach (art. 212 i 213 k. k.) są niekonstytucyjne. Jestem zdania, że w tych sprawach wystarczyłby proces cywilny. To byłby właściwy kompromis między wolnością słowa a ochroną czci osoby pomawianej. Państwo otworzyło pokrzywdzonemu obywatelowi drogę do sądu cywilnego i to wystarcza.

JANUSZ KOCHANOWSKI, rzecznik praw obywatelskich
Podstawowymi zasadami są wolność wypowiedzi i wolność słowa. Ważne jest, by były one ograniczone standardami wypracowanymi przez samo środowisko dziennikarskie. Poza wolnością mamy jednak jeszcze cześć, dobro, honor. To wartości bezcenne dla każdego z nas. Państwo musi chronić osoby, które uważają, że ich wartości naruszono. Droga karna w takich sprawach jest więc usprawiedliwiona.

prof. Piotr Kruszyński, Uniwersytet Warszawski
W praworządnym państwie wolność słowa to zasada fundamentalna. Jeśli ktoś pomówi kogoś nieprawdziwie, to powinien za to odpowiedzieć. Uważam jednak, że wystarczy kara grzywny lub ograniczenia wolności. Zagrożenie więzieniem jest w takich sprawach na wyrost. Jestem za odpowiedzialnością karną, ale z racjonalnym zagrożeniem.
Za www.Rzeczpospolita.pl

 „Wzywamy polski wymiar sprawiedliwości o nie stosowanie kary więzienia na podstawie artykułu 212. W przeciwnym wypadku artykuł ten może sparaliżować debatę publiczną w Polsce.” – dodali Reporterzy bez Granic.

        Reporterzy bez Granic bronią uwięzionych dziennikarzy i wolności prasy na świecie, to jest prawa do informowania i bycia informowanym, zgodnie z artykułem 19 Powszechnej Deklaracji Praw Człowieka. Reporterzy bez Granic mają dziewięć sekcji narodowych (Niemcy, Austria, Belgia, Kanada, Hiszpania, Francja, Szwajcaria, Szwecja i Włochy), przedstawicielstwa w Abidżanie, Bangkoku, Londynie, Moskwie, Nowym Jorku, Tokio i Waszyngtonie oraz korespondentów w ponad stu dwudziestu krajach.
Reporterzy bez Granic - Polska jest złym uczniem UE 

Zdaniem Ewy Łętowskiej prawdziwy zarzut przedstawiony za pośrednictwem mediów z reguły uznawać należy za uczyniony w obronie społecznie uzasadnionego interesu. Wolność prasy to fundament demokratycznego społeczeństwa: umożliwia pluralistyczną dyskusję publiczną, obieg informacji, utrudnia manipulacje prawem i jego stosowaniem, służy przejrzystości w życiu publicznym. Chodzi więc o to, by w imię ochrony jednostki (czci, prywatności) nie doprowadzić do zamrożenia debaty społecznej i milczenia mediów o niektórych zjawiskach. Zdaniem prof. Łętowskiej ewidentną słabością obecnych regulacji jest brak wyróżnienia wypowiedzi medialnych spośród publicznych oraz takie samo potraktowanie ochrony osób publicznych i zwykłych.

Marek Safjan wskazał w swym zdaniu odrębnym, że wszelkie instrumenty limitujące wolność słowa muszą odwoływać się do jednoznacznych kryteriów. Przepisy o zniesławieniu nie uwzględniają ukształtowanego od lat orzecznictwa europejskiego, że informacja prawdziwa, odnosząca się zwłaszcza do osób sprawujących funkcje publiczne, nie podlega dalszemu wartościowaniu. Przewidziana przez polskie prawo karne konieczność sięgania po dodatkowe kryteria dla usprawiedliwienia podania takich prawdziwych informacji, zagraża wolności debaty publicznej.

Wyrok Trybunału Konstytucyjnego jest ostateczny (sygn. P 10/06).


Prawnicy i politycy, tak jak Trybunał, różnią się w opiniach, czy prokurator powinien ścigać za zniesławienie.

Wypowiedzi: 
prof.
Zbigniew Hołda,Uniwersytet Jagielloński, Helsińska Fundacja Praw Człowieka
Szanuję wyroki TK. Zgadzam się też, że konstytucja służy zarówno ochronie wolności prasy, jak i godności człowieka. Moim zdaniem w sprawach o zniesławienie wystarczyłby jednak proces cywilny. Nie przekonują mnie argumenty, że chociaż taka kara jest, sędziowie z niej nie korzystają. Trzeba patrzeć na symboliczny wymiar kary, a ten jest jednoznaczny. Dziennikarz pojawia się na sali rozpraw jako oskarżony, a do sądu trafia w jego sprawie akt oskarżenia, nie pozew.

prof. Jacek Sobczak, sędzia Sądu Najwyższego
Rozstrzygnięcie TK mieści się w granicach wyznaczonych przez europejską konwencję o ochronie praw człowieka i podstawowych wolności. Polska nie jest jedynym państwem, w którym zniesławienie przez dziennikarza pociąga za sobą karę. Poszukiwanie odpowiedzialności jedynie na drodze cywilnej może się okazać niewystarczające. Nie znam przypadków, aby sąd skazał dziennikarza na pozbawienie wolności. Dziennikarze muszą pamiętać, że wolność prasy nie oznacza dowolności.

Cezary Grabarczyk (PO),przewodniczący Sejmowej Komisji Sprawiedliwości i Praw Człowieka
Trzeba jak najszybciej zmienić przepisy, aby żaden dziennikarz nie mógł zostać skazany na więzienie za słowa. Lepszym rozwiązaniem jest przyspieszenie postępowania na gruncie cywilnym. Można to osiągnąć przez nałożenie na dziennikarza obowiązku przedstawienia dowodów już w odpowiedzi na pozew osoby, której dobre imię zostało naruszone. Pod rygorem pominięcia ich w późniejszym procesie. Jeśli dziennikarze nie będą mieli dowodów, zapłacą wysokie odszkodowania.

Wojciech Piotr Szarama(PiS),przewodniczący Sejmowej Komisji Ustawodawczej
Te przepisy dotyczą dziennikarzy w niewielkim stopniu i nie służą do ich karania. Są bowiem bardzo potrzebne do ochrony prywatności zwykłych osób. Jak pokazują ostatnie lata, były rzadko stosowane w stosunku do dziennikarzy. Jeśli już, to postępowanie najczęściej kończy się zobowiązaniem do oficjalnego przeproszenia pokrzywdzonego albo zapłacenia grzywny. Co innego, jeśli ktoś odmówiłby wykonania takiego wyroku, wtedy sąd teoretycznie może sięgnąć nawet po karę więzienia.

Ryszard Kalisz (SLD), wiceprzewodniczący Sejmowej Komisji Ustawodawczej
Karanie dziennikarzy za słowa oznacza koniec swobody myśli i wolności słowa. Te przepisy w równej mierze mogą być wykorzystywane w stosunku do polityków i ich pochopnych wypowiedzi podczas publicznych debat. Moim zdaniem osoba publiczna, która wybiera drogę karną sama wystawia sobie świadectwo. Przecież tego samego można dochodzić w postępowaniu cywilnym. Można w ten sposób rozstrzygnąć sprawę, ale bez zagrożenia więzieniem
za www.Rzeczpospolita.pl

Przypominamy:

ZNIESŁAWIENIE:
Kto pomawia inną osobę, grupę osób, instytucję, osobę prawną o postępowanie lub właściwości, które mogą poniżyć ją w opinii publicznej lub narazić na utratę zaufania potrzebnego dla danego stanowiska, zawodu, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo więzienia do roku. Jeżeli ww. czynu dopuszczono się w mediach, kara więzienia może sięgać 2 lat (art. 212 kodeksu karnego).
WYŁĄCZENIA:
Nie ma zniesławienia, jeżeli zarzut uczyniony niepublicznie jest prawdziwy. Nie popełnia też tego przestępstwa, kto publicznie podnosi lub rozgłasza prawdziwy zarzut służący obronie społecznie uzasadnionego interesu; ale jeżeli zarzut dotyczy życia prywatnego lub rodzinnego, tzw. dowód prawdy może być przeprowadzony tylko wtedy, gdy ma zapobiec niebezpieczeństwu dla życia lub zdrowia człowieka albo demoralizacji małoletniego (art. 213 k.k.).

Podobne tematy:

Prześladowanie dziennikarzy, brak możliwości wyrażania swoich poglądów. Wskaźnik wolności prasy: Polska w 2006r. na ostatnim miejscu w UE i dopiero 58. pozycja na świecie.

Pomówienia - stan prawny. Prześladowanie dziennikarza i redaktora Zdzisława Raczkowskiego przez skorumpowanych sędziów i prokuratorów podkarpackich


RAPORT O STANIE SĄDOWNICTWA POLSKIEGO 
czyli "SIEDEM GRZECHÓW GŁÓWNYCH ORGANÓW SPRAWIEDLIWOŚCI"

Cenzura prewencyjna warszawskiego Sądu Okręgowego dla dziennikarza Gazety Polskiej. Tomasz Sakiewicz na zakaz pisania o Komitecie ds. Młodzieży kierowanym przez A. Kwaśniewskiego i przekrętach z udziałem Bogusława Kocura.

Czy instytucja dziennikarza-sprawozdawcy sądowego przejdzie do lamusa, a sądy zamkną się przed społeczeństwem, w imieniu którego wydają wyroki?

Podobne tematy znajdziesz w dziale dla inteligentnych:  
ARTYKUŁY - tematy do przemyślenia z cyklu: POLITYKA - PIENIĄDZ - WŁADZA

"AFERY PRAWA" - Niezależne Czasopismo Internetowe 
www.aferyprawa.com  
Redaktor Naczelny:
mgr inż.  ZDZISŁAW RACZKOWSKI

    uwagi i wnioski proszę wysyłać na adres: Z.Raczkowski@aferyprawa.com 
Dziękuję za przysłane teksty opinie i informacje. 

WSZYSTKICH INFORMUJĘ ŻE WOLNOŚĆ WYPOWIEDZI I SWOBODA WYRAŻANIA SWOICH POGLĄDÓW JEST ZAGWARANTOWANA ART 54 KONSTYTUCJI RZECZYPOSPOLITEJ POLSKIEJ.

zdzichu

Komentarze internautów:

Komentowanie nie jest już możliwe.

~Kgrtkuak
13-08-2015 / 14:05
~Nodin
19-02-2015 / 09:04
increase bestdrugustore.com been shown unanswerable drugssonline.com who buy very edtriallpacks.com both bound goat weed toppharamacy.com triterpenes including