opublikowano: 26-10-2010
Błędy lekarskie wciąż ukrywane są przez korporacje - nie tylko lekarskie, ale i sądownicze.
Walkę Pani Anny o prawdę
poruszaliśmy już w tekście: Biegli
lekarze tylko omylni czy skorumpowani? - Czy można autorytatywnie stwierdzić,
że każde dziecko urodzone przedwcześnie będzie wykazywało niedorozwój
umysłowy?
Nie znajdzie się takiej instytucji do której Anna by nie napisała, nie
prosiła o pomoc.
Jednak decyzyjni urzędnicy z sądu czy prokuratury nie wydają się być
odpowiedzialni i kompetentni na pełnionych przez siebie stanowiskach.
Zmowa urzędniczych korporacji jest murem nie przebicia dla poszkodowanej
osoby...
Jego uśmiech dodaje mi siły - będę dalej walczyć
Z Anną K., matką 9-letniego Oskara, który przez błąd lekarzy będzie
do końca życia wymagał stałej opieki rozmawia
- Czy określenie „prokuratura mataczy”
jest odpowiednie w pani sprawie?
- Umorzenie sprawy i wyrok Sądu Rejonowego na umorzenie postępowania jest
odpowiedzią na pytanie.
- Skąd takie przypuszczenia?
- Oddalanie dowodów w sprawie bez uzasadnienia nieprzesłuchanie mnie w
sprawie. Byłam przesłuchana tylko w podczas złożenia doniesienia o popełnionym
przestępstwie.
- Jakie „niezbite” dowody ma pani w tej
sprawie?
- Szpital posiadał II Stopień Referencji był szpitalem specjalistycznym według
standardów świadczenia usług medycznych- materiały dla świadczeniodawców
i płatników. Przy odbiorze tak słabego dziecka powinien posiadać
respirator i inkubator transportowy. Mój synek był transportowany na rękach
po przeniesieniu na OIOM. Nie oddychał. Miał problemy z oddychaniem po
urodzeniu był wcześniakiem. Jego oddech powinien zostać zabezpieczony -
urodził się jako wcześniak - czyli dziecko niewydolne oddechowo. Pani dr
Bielawska Sowa manipuluje zeznaniami , gdyż niosła dziecko, które naraziła
na niebezpieczeństwo. Wobec niej toczy się sprawa z art 160 kk. Podaje rożne
wersje tego wydarzenia. Nawiasem mówiąc pełni funkcje ordynatora oraz
konsultanta wojewódzkiego, a także pracuje w Radzie Lekarskiej. Dlatego w
sprawie i opiniach lekarzy jest źle rozumiana solidarność zawodowa ,a
prokuratura nie dąży do wyjaśnienia sprawy - tylko do jej umorzenia.
Dlaczego? Gdyż w wypadku dalej prowadzonej sprawy trzeba by było postawić
zarzuty konkretnym osobom które maja pozycje i znajomości.
Ja staram się wyjaśnić tą sprawę od 6 lat i przez ten czas pojawiły się
dowody i nowe okoliczności ,które staram się sama – w ramach moich możliwości
wyjaśnić.
- Zdecyduje się pani przenieść sprawę do
innej prokuratury?
- Czy zdecyduję się na przeniesienie? To nie zależy od mojej decyzji. To
rozpatrzy prokuratura rejonowa albo apelacyjna.
- Pisała pani do wielu osób – prosiła
pani o interwencję posłów? Czy dały coś te działania?
- Chcę mocno nagłośnić tą sprawę, bo wierzę, że pomogę też innym
ludziom z podobnym problemem. Mam nadzieję, że w przyszłości coś się
zmieni choćby z tego względu, że będziemy dalej o tym pisać.
- A jak się czuje teraz Oskar?
- Oskarek ma teraz 9 lat. Często się uśmiecha, ale cały czas walczy ze
spazmatycznością. Wymaga opieki 24 godziny na dobę i tak naprawdę nie wie,
co to prawdziwe dzieciństwo. Samodzielnie nie siedzi, trzeba go przewijać,
karmić, ponieważ ma niesprawne ręce. Kiedyś będzie dorosły i nadal będzie
wymagał opieki .
Oskar wymaga rehabilitacji - rokowania mówią, że nigdy samodzielnie nie usiądzie,
nie będzie mówił, ani chodził. To chyba największy argument za tym, aby
wyjaśnić tę sprawę i nie dopuścić do podobnych wydarzeń.
- Czy liczy pani na pozytywne zakończenie
tej sprawy?
- Czy liczę na pozytywne rozpatrzenie sprawy? Walczę tyle lat, mam dosyć
przeżywania tej traumy a szczególnie dnia porodu. Ta sytuacja, podejście
lekarzy jest obrazem, który ciągle widzę, dlatego nikomu tego nie życzę.
Widząc jednak jak cierpi mój synek - moja walka o sprawiedliwość jest
kroplą w morzu. Ale jego uśmiech dodaje mi siły i nie zrezygnuję.
Sprawa Anny K. do ponownego rozpatrzenia
Takie postępowanie prokuratury nie dziwi Anny K., która nie ma już siły na walkę z prokuraturą.
- Wygrywane sprawy przeciwko prokuraturze nic nie znaczą . Dzisiaj rozmawiałam z panią prokurator nadzorującą postępowanie przygotowawcze w Prokuraturze Okręgowej namawia mnie do przeniesienia sprawy do innej prokuratury. Dzisiejsza sprawa dotyczącą dokumentacji jest odroczona – mówi załamana Anna K.
Na nasze pytania dotyczące sprawy prokuratura nie chce odpowiadać.
Pani Anna zwróciła się o pomoc do także do Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka. Jednak i tej organizacji na razie nie udało się nic wskórać.
- Dnia 10 stycznia 2008 roku zwróciliśmy się do Pani Minister Zdrowia Ewy Kopacz
z prośbą o przyjrzenie się sprawie Pani Anny K. Do listu załączyliśmy
pełen opis wszystkich postępowań w sprawach z zawiadomienia lub z powództwa
Pani Anny K. - mówi iThink Elżbieta Dukaczewska z Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka.
- Dnia 21 lutego 2008 roku otrzymaliśmy odpowiedź Pani Minister. Pani Minister wskazała, że Ministerstwo Zdrowia nie jest urzędem kompetentnym do oceny prawidłowości działań organów ścigania. Jednocześnie, do wiadomości Fundacji został przekazany list z Biura Praw Pacjenta adresowany do Prokuratora Krajowego, z prośbą o zapoznanie się z treścią listu Fundacji i ewentualne podjęcie działań zmierzających do wyjaśnienia zgłaszanych zastrzeżeń. W związku z powyższym, w chwili obecnej czekamy na ustosunkowanie się Prokuratury Krajowej do treści naszego listu – wyjaśnia Ewa Dukaczewska z Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka.
Przypomnijmy, w dniu 25 września 1999 r. rozpoczęła się akcja porodowa Anny K., która przebywała wówczas w Szpitalu św. Wojciecha Adalberta w Gdańsku. Pomimo próśb Pani K. o konsultację lekarską od godz. 16 do 19 (wieczorny obchód) żaden lekarz nie zainteresował się jej stanem. Gdy zorientowano się, że sytuacja jest poważna, Panią Annę zawieziono na salę porodową i odbył się poród przez cesarskie cięcie. Trzeba zaznaczyć, że Oskar Spyra urodził się przedwcześnie i to znacznie.
Wątpliwości co do prawidłowości zachowania personelu medycznego względem Oskara dotyczą głównie pierwszych minut po urodzeniu. Dokumentacja lekarska w sposób niepełny i nieprawidłowy odzwierciedla przebieg tych minut.
Lekarz asystująca przy porodzie i odpowiedzialna za stan niemowlęcia – Alina Bielawska Sowa - twierdzi, że zainubowała dziecko. Bezsporne jest, że Oskar został na rękach przeniesiony z bloku porodowego na Oddział Intensywnej Terapii i że po przeniesieniu na ten oddział już nie oddychał. Faktu intubacji dziecka nie potwierdzają dwie osoby oczekujące przed blokiem porodowym na informacje o porodzie i stanie zdrowia Anny Spyry. Jedna z nich jest emerytowana pielęgniarką i słuchana jako świadek stwierdziła, że nie widziała aby przenoszone dziecko było zaintubowane. Niezależnie od powyższego zasady wyposażenia specjalistycznych ośrodków, jakim jest Szpital św. Wojciecha Adalberta w Gdańsku, obowiązujące w czasie porodu przewidują, że sala porodowa powinna być wyposażona w inkubator transportowy.
- Gdyby takowy został użyty, wówczas Oskar Spyra nie przestałby oddychać w czasie transportu na rękach i nie doszłoby do niedotlenienie mózgu w wyniku którego Oskar cierpi na czterokończynowe spastyczne porażenie mózgowe i jest dzieckiem całkowicie niezdolnym do samodzielnego życia – mówią iThink lekarz z jednego z oddziałów w województwie pomorskim.
Pani Anna K. zarzuca, iż lekarze Szpitala w Gdańsku nie dochowali przy narodzinach wcześniaka Oskara standardów, które obowiązują przy przedterminowym porodzie, przede wszystkim poprzez nieużycie inkubatora w celu przewiezienia noworodka z sali operacyjnej na OIOM.
- Takie działanie jest niedopuszczalne i karygodne – ocenia lekarz z jednego z oddziałów położniczych w województwie pomorskim.
Także w Prokuraturze Rejonowej Warszawa Śródmieście Północ prowadzone są także inne postępowania bezpośrednio dotyczące niniejszej sprawy. Chodzi tu o składanie fałszywych zeznań przez lekarza – Alinę Bielawską Sowa, fałszowanie dokumentacji medycznej przez personel Szpitala oraz poświadczenia nieprawdy przez byłego Podsekretarza Stanu w Ministerstwie Zdrowia Jarosława Pinkasa oraz konsultant krajowego prof. Ewę Helwich.
Od redakcji AP.
W Polsce
nie prowadzi się statystyki błędów lekarskich, co nie znaczy że takich
sytuacji nie ma. To, że na skutek błędów i zaniedbań lekarzy ginie lub
zostaje kalekami więcej osób niż w wypadkach samochodowych, (statystycznie
pierwsze miejsce źródła zgonów), jest stwierdzeniem tylko potocznym, ale
opartym na statystycznych badaniach zagranicznych (USA, Anglia), gdzie taka
ewidencja jest prowadzona.
Niestety, u nas udowodnienie błędu lekarskiego - nawet w tak jednoznacznych
sytuacjach jak pomylenie pacjentów, zabiegów, zostawienie nożyczek, wacików,
igieł itp. w ciele - jest często nie do zrealizowania.
Pamiętamy tragiczny tytuł z czerwca 2005 r. na okładce Wprost - "36000
Polaków umrze w tym roku z rąk lekarzy. Plaga błędów lekarskich". W
artykule powoływano się na badania statystyczne co do liczby zgonów ofiar błędów
medycznych w USA i - przez porównanie z liczbą ludności - napisano o
przypuszczalnej liczbie takich przypadków w Polsce.
Efektem tego artykułu bynajmniej nie stał się fakt naprawy tego stanu, ale
oskarżenie dziennikarza Zbigniewa Wojtasika przez Okręgową Radę
Lekarzy w Warszawie - której istotną rolą jak się wydaje, jest zatajanie
istnienia faktów błędów lekarskich.
Jak tłumaczy Marek Labon, lekarz z gdańskiej Akademii Medycznej, (na jego
publikację powoływał się Wojtasiński) zeznał przed sądem, że ponieważ
nie ma wiarygodnych danych o liczbie zgonów w wyniku błędów medycznych w
Polsce, to porównałem tę liczbę z USA do Polski, uwzględniając wyższe
zaawansowanie medycyny w USA, ale też i szerszy zakres chorób w tym kraju. Dodając,
że to liczba wynikła z obliczeń statystycznych, (podobnie jak przy
prognozowaniu wyników wyborów), tak więc wcale tak nie musi być.
Jednak to, że przypadków błędów lekarskich mamy sporo dowodzi nie tylko
przypadek P. Anny, ale ponad 10tys. rocznie skarg osób poszkodowanych z
powodu utraty zdrowia lub życia. A to stanowi tylko jakieś 10% wszystkich
przypadków.
Problemem, jak widzimy na tym przykładzie - jest fakt, że jeden lekarz ma być
sędzią drugiego.
Niby jak on ma osądzić kolegę po fachu? - zdając sobie sprawę, że też w
każdej chwili może znaleźć się w sytuacji oskarżonego?
Podobną kategorią myślą też sędziowie.
Tak więc na sprawiedliwość nie można liczyć zarówno w korporacjach
lekarskich jak i sądowniczych.
I dla
dyskusji naszych czytelników.
Co należałoby zmienić, żeby w tych korporacjach zlikwidować te patologie?
Plaga błędów
medycznych
BŁĘDY
LEKARSKIE Odpowiedzialność lekarska...? - czym to się je?, jak ukrywa?...
TYLKO
PRZEBIEGLI BIEGLI ? - a może chodzi o coś więcej?
Ministerstwo
Zdrowia wini szpital za nieszczęście mojego dziecka Anna Kranczkowska
Błędy
medyczne - Co roku ponad 45 tys. osób pada ofiarą pomyłek lekarskich -
informacje do wiadomości ministra zdrowia Zbigniewa Religi.
Polecam
sprawy poruszane w działach:
SĄDY
PROKURATURA
ADWOKATURA
POLITYKA
PRAWO
INTERWENCJE
- sprawy czytelników
Tematy w dziale dla
inteligentnych:
ARTYKUŁY - tematy do przemyślenia z cyklu: POLITYKA - PIENIĄDZ - WŁADZA
"AFERY
PRAWA" - Niezależne
Czasopismo Internetowe www.aferyprawa.com
Stowarzyszenia Ochrony Praw Obywatelskich Zespół redakcyjny: Zdzisław Raczkowski, Witold Ligezowski, Emilia Cenacewicz, Małgorzata Madziar, Krzysztof Maciąg, Zygfryd Wilk, Bogdan Goczyński, Zygmunt Jan Prusiński oraz wielu sympatyków SOPO |
|
WSZYSTKICH INFORMUJĘ ŻE WOLNOŚĆ WYPOWIEDZI I SWOBODA WYRAŻANIA SWOICH POGLĄDÓW JEST ZAGWARANTOWANA ART 54 KONSTYTUCJI RZECZYPOSPOLITEJ POLSKIEJ.
zdzichu
Komentowanie nie jest już możliwe.