opublikowano: 26-10-2010
Polski złoty nic nie warty stale idzie w górę... - Nadchodzi wielkie żarcie?
Od jakiegoś czasu wszyscy zachwycają się wzrastającą wartością naszego złotego, który ostatnio „idzie w górę”, niemal z szybkością rakiety. Polskojęzyczne środki masowego ogłupiania aż ślinią się od wizji czekającego nas Eldorado, a im kłamliwszy „telewizorek”, tym bardziej rozpływa się nad czekającymi nas wspaniałościami.Oto wartość dolara leci na łeb na szyję i tylko patrzeć, jak jedna złotówka będzie równa jednemu dolarowi. Słowem pod rządami Platformy Obywatelskiej jest dobrze, a będzie jeszcze lepiej – a nawet super, hiper i w ogóle „raj na Ziemi”.
Pan premier Donald Tusk też jest zachwycony wzrastającą wartością złotówki
i, jak się wyraził (cyt. za PAP): Zdaniem premiera Donalda Tuska mocna krajowa
waluta jest korzystna dla milionów Polaków, gdyż skutecznie broni przed
inflacją. „Z punktu widzenia przeciętnej rodziny mocna złotówka jest
skuteczną tarczą przeciwko drożyźnie. W takim kontekście mocny złoty jest
korzystny dla milionów Polaków”.
Nie jestem aż tak wielkim ekonomistą jak pan premier, dlatego z pewną nieśmiałością
chciałbym tylko przypomnieć wydarzenia z Argentyny, z 2004 roku, gdzie wyrażano
podobne zachwyty wartością tamtejszej waluty, gdy nagle i niespodziewanie
sprawa się rypła – mimo że tamtejsze peso wartością równe było
dolarowi. Nagle nastąpił krach, zamieszki na ulicach, niszczenie
hipermarketów, wojsko tłumiące zamieszki, a wartość ich waluty
niespodziewanie stała się równa wartości papieru, na którym ją
wydrukowano. Widać wyraźnie, że tamten wariant argentyński jest obecnie
jakby przerabiany właśnie w Polsce i jakoś nikt nie chce słuchać przestróg
innych ekonomistów, niż wytycznych pana Balcerowicza i jemu podobnych
fachowców. To, co zrobiono w Polsce od czasu okrągłego stołu, jest, wypisz
wymaluj, powieleniem „Argentyny”, gdzie też wszyscy cmokali na widok napływowego
„dolara spekulacyjnego”. A gdy nagle miliardowi spekulanci wycofali swe
dolary z rynku, wówczas nastąpił krach. Obecnie wartość argentyńskiego
peso (po czterech latach od krachu) wynosi nie jeden dolar, ale ok.1/3 jego
wartości. Pozwolę sobie przytoczyć fragmenty jednego z artykułów
ekonomicznych z 2004r (pana M. Machaja) na temat Argentyny: (-).... Gdzie w
takim razie Argentyna popełniła zasadnicze błędy? Odpowiedź jest prosta -
prezydent uwierzył w to, że zaprzestanie drukowania pieniądza i prywatyzacja
przedsiębiorstw państwowych doprowadzą do prosperity. Popełniono przy tym
zasadnicze błędy - na przykład w czasie prywatyzacji sektora
telekomunikacyjnego podzielono kraj na strefę południową i północną. W
jednej z nich siedmioletni okres monopolu (później przedłużony o trzy lata)
otrzymała France Telekom, a w drugim hiszpańska Telefonica. Przypomina to
wzorowanie się na polskim sposobie likwidacji państwowego monopolu, co nie
oznacza likwidacji, a zamianę na monopol prywatny. W parze z tym powinna iść
deregulacja, z której zrezygnowano, a która jest przecież fundamentem
wolnorynkowych reform. Analogiczne błędy popełniono przy prywatyzacji sektora
energetycznego i wodnego.
Podczas przeprowadzania zmian zapomniano o sile napędowej gospodarki - sektorze
małych i średnich przedsiębiorstw. (-)... Argentyna bez przerwy pożyczała
pieniądze, od czasu do czasu kończące się jałmużną od Międzynarodowego
Funduszu Walutowego. Przez cały okres od pamiętnych kroków podjętych w 1991,
nieustannie królowała biurokracja wraz z nieuniknioną korupcją, mocno osłabione
były rządy prawa (-)... Do tego dochodzi sztywne prawo pracy, ciągle rosnące
obciążenia podatkowe wraz z hulającymi wydatkami finansów publicznych, czyli
standardowe problemy, z jakimi stykamy się w Polsce. Argentyna skopiowała
hongkongski system walutowy, ale zapomniała o skopiowaniu całego systemu
gospodarczego, który opiera się na szerokim obszarze wolności ekonomicznej,
prowadzącej do bogactwa i rozwoju. (-)... niektórzy ekonomiści rozważają
tylko i wyłącznie problem organizacji porządku monetarnego, tak jakby o sile
gospodarki jakiegoś państwa decydowała tylko waluta, a nie kodeks pracy,
wysokość obciążeń fiskalnych, stopień regulacji i gąszcz przepisów, wśród
których muszą się poruszać przedsiębiorcy. Przypomina to... polską dyskusję
na temat Rady Polityki Pieniężnej, która to dyskusja odwraca uwagę od
rzeczywistych przyczyn obecnej krytycznej sytuacji. Zresztą w ogóle polska
sytuacja pod wieloma względami przypomina argentyńskie problemy... (-)
Od wielu lat Gazeta Wyborcza rozpływa sie nad pewnym (jak go nazywa)
filantropem o skali międzynarodowej, który jest przyjacielem pana Adama
Michnika, i który jest super, hiper i w ogóle jest wspaniały. Ten wspaniały
i genialny filantrop nazywa się Gerge Soros. Kim jest ten przyjaciel „Gazety
Wyborczej”? W internecie można znaleźć informację, że : George Soros to
genialny spekulant finansowy. Sławę przyniosła mu tzw. „Czarna Środa” w
1992 r. kiedy to sprzedał pakiet funtów, wart ponad 10 miliardów dolarów.
Skutkiem tej transakcji było zmuszenie Banku Anglii do wycofania funta z
mechanizmu wymiany walut. Soros zarobił na tej operacji ok 1,1 miliarda
dolarów! Został nazwany człowiekiem, który złamał Bank Anglii. Ze względu
na działania nazywano go ekonomicznym zbrodniarzem wojennym, ale dużo kasy
wydaje na fundacje i cele charytatywne, więc tak do końca trudno jest go ocenić”.
Przyznacie Państwo, że trzeba być jednak niezłym spryciarzem, aby w jedną
noc obrobić Bank Anglii na ponad jeden miliard dolców. Od lat pan Soros bardzo
interesuje się finansami Polski. Co nie zapowiada nic dobrego, a w obliczu tak
nagłego wzrostu wartości złotówki, wyraźnie widać, że nadchodzi WIELKIE
ŻARCIE i ktoś kombinuje, by się obłowić na Polsce i Polakach.
Jakiś czas temu pisałem, że z początkiem roku, ktoś śmignął naszym
graczom giełdowym blisko sto pięćdziesiąt miliardów złotych i nikt nie
chce się przyznać, kto został obrobiony. Jeszcze niedawno w Polsce była dosyć
spora rezerwa walutowa, w wysokości 30 miliardów dolarów – którą bardzo
interesował się choćby pan Andrzej Lepper. Teraz słychać, że nagle ta
rezerwa wyparowała. Czy ktoś wie, kto nam śmignął te 30 miliardów dolców?
Podobnie jeszcze niedawno w telewizjach reklamowały się przeróżne fundusze
emerytalne, które jak zapewniały: tylko wystarczy kupić ich akcje, a pieniądze
będą nam spadać z nieba, i walić do nas drzwiami i oknami. Teraz nagle okazało,
się, że nie tylko akcjonariusze tych reklamowanych funduszy wyszli na tych
zapewnieniach jak „Zabłocki na mydle”, ale już wkrótce nie będzie z
czego wypłacać w Polsce emerytur. Ciekawe dlaczego?
W ogóle tak sprawy akcji, jak i sama gra na giełdzie jest bardzo ciekawym zajęciem
i na pewno dającym wiele adrenaliny jej graczom.
Aby nieco zobrazować Państwu, na czym to polega, cofnijmy się o wiele lat
wstecz, do czasów Napoleona Bonaparte, gdy dokonano ciekawej operacji giełdowej,
która nieco przypomina obecną sytuację w Polsce.
Otóż przed decydującą bitwą Napoleona pod Waterloo decydowały się także
losy potęgi gospodarczej ówczesnej Anglii. Gdyby wówczas Napoleon wygrał,
wtedy „Anglia byłaby na kolanach”, zostałaby zmarginalizowana jako potęga
gospodarcza i skończyłoby się jej królowanie na morzach. Na giełdzie w
Londynie wszyscy maklerzy z drżeniem serc oczekiwali wieści z kontynentu. W
grze giełdowej najważniejsze są informacje (podobnie jak obecnie), a wówczas
nie było jeszcze telefonów, radia czy innych wspaniałości obecnej łączności
informacyjnej. Wówczas wiadomości przesyłano czy to konno, czy za pomocą
znaków widocznych pomiędzy punktami obserwacyjnymi. Stąd to, co obecnie można
dowiedzieć się w ciągu ułamku sekundy – wówczas trwało wiele dni czy
godzin. Wtedy też w Londynie znalazł się biznesmen, który znanymi sobie
sposobami potrafił sprawić tak, że tylko on pierwszy i jedyny w Londynie
wiedział o wyniku bitwy pod Waterloo, a cała reszta graczy giełdowych tę
wiadomość otrzymała (chyba) godzinę później. Gdy otrzymał wiadomość o
klęsce Napoleona, natychmiast nakazał swym maklerom (uwaga!) .... sprzedawać
wszystkie posiadane akcje! Zrobiła się niebywała panika, gdyż taka szybka i
natychmiastowa wyprzedaż wskazywała, że Napoleon zwyciężył i w tej
sytuacji akcje angielskich firm nic nie będą warte. W Londynie rozpętało się
istne piekło, ludzie sprzedawali wszystkie akcje, jakie posiadali, a co gorsza,
nikt nie chciał kupować żadnych papierów wartościowych. Wtedy ten sam
biznesmen, drugiej części swoich maklerów nakazał kupować wszystkie akcje,
jakie były do kupienia. Na ten widok wszyscy rzucili się na kupujących
dobroczyńców i każdy, kto mógł, wręcz prosił się o odkupienie od niego
bezwartościowych akcji. Gdy już sprzedaż na londyńskiej giełdzie się
uspokoiła, sprzedano wszystko, co było do sprzedania i za śmieszne pieniądze,
kupiono wszystko, co było do kupienia, wtedy nadeszła wiadomość prawdziwa,
że Napoleon przegrał, a gospodarka Anglii jest potęgą w świecie. Oczywiście
wszyscy gracze giełdowi wpadli w rozpacz, gdyż zostali ogoleni do zera. A w
tym samym momencie rodzina Rothschildów stała się najbogatszą na świecie.
Od czasów Napoleona zasady gry giełdowej do dzisiaj pozostały niezmienne, choć
może nieco bardziej wyrafinowane. W Polsce od czasu „okrągłego stołu”
bardzo dobrze funkcjonują zasady systematycznego „golenia” Polaków,
którzy często wierzą we wszystko, co podają im media. A później (nie
tylko) gracze budzą się „z ręką w nocniku”. I takich to delikwentów,
także na giełdzie, określa się jako „płotki” - których pożerają
rekiny.
Być może wszystko wskazuje na to, że właśnie nadchodzi wielkie żarcie. A
być może jest to tylko opowiastka i „spiskowa teoria dziejów”.
Być może. Pożyjemy, zobaczymy.
www.fulawka.pl
Polecam
sprawy poruszane w działach:
SĄDY
PROKURATURA
ADWOKATURA
POLITYKA
PRAWO
INTERWENCJE
- sprawy czytelników
Tematy w dziale dla
inteligentnych:
ARTYKUŁY - tematy do przemyślenia z cyklu: POLITYKA - PIENIĄDZ - WŁADZA
"AFERY
PRAWA" Niezależne Czasopismo Internetowe www.aferyprawa.com redagowane przez dziennikarzy AP i sympatyków z całego świata których celem jest PRAWO, PRAWDA SPRAWIEDLIWOŚĆ DOSTĘP DO INFORMACJI ORAZ DOBRO CZŁOWIEKA |
|
WSZYSTKICH INFORMUJĘ ŻE WOLNOŚĆ WYPOWIEDZI I SWOBODA WYRAŻANIA SWOICH POGLĄDÓW JEST ZAGWARANTOWANA ART 54 KONSTYTUCJI RZECZYPOSPOLITEJ POLSKIEJ.
zdzichu
Komentowanie nie jest już możliwe.