opublikowano: 26-10-2010
MEDIA - NIEWIARYGODNE ZAKŁAMANIE...
Krzysztof
Wojciechowski
W wielu krajach mamy do czynienia
z medialnymi kłamstwami, manipulacjami, wręcz
z medialnym terroryzmem. I nie sposób tego uniknąć, w zależności
od takich czy innych, często przeciwstawnych interesów. Czasami jest tak - ale
tylko czasami, że opinia publiczna nie do końca
i nie zawsze daje się oszukać czy zmanipulować, najczęściej jednak połyka strumień kłamstw, biorąc fikcję czy marzenia za rzeczywistość.
Jest to bardzo smutna konkluzja
ale tak właśnie
jest. Nie ma ani prostych recept ani szybkich rozwiązań
aby zmienić ten stan rzeczy. Prawdę
powiedziawszy to trudno nawet wyobrazić sobie taki utopijny scenariusz, aby nagle większość
społeczeństwa
zaczęła
odbierać rzeczywistość, taką jaka ona jest. A mówiąc już
tak trochę
humorystycznie, to czy naprawę chcielibyśmy aby spełniły się nasze marzenia?
Porównując
media w krajach Zachodu, można odnieść wrażenie, uczestnictwa w jakimś
- raczej marnej jakości, fabularnym filmie, w roli statystów ogłupionego
tłumu.
Sztuka wytwarzania fikcyjnego świata osiągnęła wręcz niewyobrażalne rozmiary i co ciekawe ale zarazem tragiczne,
szeroko rozumiany „tłum” wydaje się być z tego stanu rzeczy, całkiem
zadowolony. Techniki serwowania marzeń, zaspakajania instynktów i własne
mniemania - „mniemanologia stosowana” - wydają
się
być
zdecydowanie ważniejsze od faktów i argumentów. I dopóki
manipulacje medialne są
mało
zauważalne
a społeczeństwo
nie rozumie ich funkcjonowania, dopóty będzie okłamywane
i oszukiwane.
To co w tym wszystkim jest
istotne to skala kłamstwa. Czy informacje zmanipulowane, a więc
kłamstwa
i tzw. półprawdy, czyli pełne kłamstwa, są dominujące czy stanowią margines przekazu? Dla ludzi urodzonych i wychowanych
w systemie komunistycznym, nie jest to bynajmniej pytanie retoryczne. W tamtej
rzeczywistości wszystko było pod totalną kontrolą, i mowy nie mogło być o wolnej, niezależnej myśli.
Albo mówiąc
inaczej, myśleć każdy sobie mógł co chciał, ale wypowiadać publicznie, tylko zgodnie z linią
komunistycznej partii. Obecnie, komunistyczną partię zastąpiła tzw. poprawność polityczna i nie ma w tym cienia przesady.
Polska, mimo że
ciągle
jeszcze odbierana jest przez część zachodnich redaktorów, dziennikarzy, intelektualistów
jako kraj Europy Wschodniej, generalnie mówiąc,
kwalifikowana jest jako kraj Zachodu. Czy jednak aby na pewno słusznie?
W Polsce jak chyba w żadnym innym kraju, skala zakłamania
medialnego osiągnęła granice wydawałoby się nieprzekraczalne. Bardzo zasadnym jest ciągłe
zadawanie pytań: czy w Polsce prawda ma jeszcze jakieś
znaczenie? Przecież „sędziami” przekazu medialnego - jesteśmy
my wszyscy, więc:
gdzie podziała się nasza godność starej daty? Często lubimy ponarzekać na takiego czy innego polityka,
lubimy traktować polityków jak głupców, ale jak ktoś kiedyś
słusznie
zauważył:
„nie ma głupich
polityków”, są tylko głupi wyborcy.
A z drugiej strony, na kogo mamy
głosować
i kogo wybierać, to podpowiadają nam „nasze” media. „Nasze” media zależne
od „naszych” banków i „naszych” instytucji finansowych. Nigdy też
nie wiadomo, czy „nasze” banki zależne są od „naszych” polityków, czy też
odwrotnie? Tych „wzajemnie uzależnionych”, można by jeszcze wymieniać, tylko że
to niczego nie zmienia i koło praktycznie się zamyka. Ważne jest to, że reprezentują „nasze” interesy, czy tego chcemy czy nie!
A jak my na tym faktycznie wychodzimy? To właśnie
„malują” nam „nasze” media. Wręcz
klasyczny przykład
nowoczesności i postępu: żadnej przemocy, żadnego przymusu, żadnej wojny [keine Krieg]. Ta sfera „naszości”
przenosi się też na „naszych” dyplomatów i na różne
umowy międzynarodowe,
po to aby słabsi i głupsi je przestrzegali. Ba, tylko czy „nasze” media
pozwolą
nam zrozumieć że tymi słabszymi i głupszymi, jesteśmy właśnie my sami? Nie ma wątpliwości,
że
i taka satysfakcja nas kiedyś dopadnie, szczególnie gdy nie będzie
już
konsekwencji i odwrotu od pewnych mechanizmów czy decyzji. My będziemy
pluli sobie w brodę, a „nasze” media i ich „nasi” właściciele
będą
triumfować. Jedno w tym wszystkim, nie jest do końca
jasne, czy to „my” to jeszcze ciągle będziemy my? Ale po co się
na zapas martwić, kiedy mamy „nasze” media - one nam i to wyjaśnią...
Chyba w żadnym
kraju cywilizowanym - do których przecież Polska też
ma aspiracje należeć
- nie ma takiego rozdźwięku pomiędzy pracownikami środków masowej informacji czy bardziej ściśle,
sfery propagandy a ich własnym społeczeństwem. Media w Polsce, poza nielicznymi wyjątkami,
są
jak rakotwórczy ropiejący wrzód. Jeszcze jest czas aby ten „wrzód” wyciąć,
czyli przeprowadzić totalną lustrację środowiska dziennikarskiego, szczególnie tego,
najbardziej skomunizowanego, skupionego w TV, w radio i we wszystkich większych
redakcjach oraz ograniczyć wpływy zagranicznych - szczególnie niemieckich... -
„szczekaczek” na polskim, okupowanym przez nich rynku medialnym.
Przykładem
totalnego skundlenia środowiska dziennikarskiego i ogromnego skandalu równocześnie,
jest choćby stosunek mediów do komunistycznego agenta Lecha Wałęsy.
Po opublikowaniu kompromitujących Wałęsę dokumentów o jego agenturalnej przeszłości,
których tam, jako były prezydent, wcześniej nie ukradł i nie zniszczył - zapadła jakaś dziwna, głucha cisza. Chodzi o książkę
- nota bene wydaną tylko w 4 tys. egzemplarzy, autorstwa doktorów
Gontarczyka i Cenckiewicza pt. „SB a Lech Wałęsa. Przyczynek do biografii”. Chociaż
nie tak całkiem,
„najemnicy medialni” zaczęli atakować autorów książki (na długo zanim się ukazała) w sposób, który może mieć
miejsce tylko w systemach totalitarnych albo może być inspirowany przez ich własną
agenturalność. W polskojęzycznych mediach przelała
się
fala kłamliwej
propagandy wybielającej Wałęsę, i to chyba najlepiej pokazuje w którym miejscu jest
tzw. „polska demokracja”.
Zresztą
różnych
„akcji” przedstawiających Wałęsę z jak najlepszej strony, możemy
spodziewać
się
w najbliższej przyszłości - trzeba przecież podbudować
nadwątlony
autorytet. Aby nie być gołosłownym, oto taki drobny przykład
z licznych propagandowych zabiegów, nie tak dawno red. Hanna Lis w
telewizyjnych „Wiadomościach”
stwierdziła - zgodnie z wyznaczoną
linią
postkomunistycznych „szczekaczek” - że, Lech Wałęsa
dalej cieszy się
ogromnym poparciem, szacunkiem i zaufaniem Polaków. Razem ze swoim mężem
Tomaszem Lisem, ci tzw. „redaktorzy” są żenującym
przykładem
uskuteczniania propagandy w stylu bolszewickim, pokazując
jak bolszewizm może funkcjonować we współczesnych realiach.
Natomiast szef państwowej TV Andrzej Urbański,
po raz kolejny udowadnia, iż niewiele różni się od swoich poprzedników na tym stanowisku - prawie
bez wyjątku,
komunistycznych agentów - w tym szczególnie od rzecznika stanu wojennego
Jerzego Urbana (nie tak dawno gościa w programie red. Tomasza Lisa).
Jeszcze gdy obowiązywały
przynajmniej do pewnego stopnia jakieś zasady przyzwoitości
i honoru a słowa
na sztandarach znaczyły to co było tam napisane: „Bóg, Honor i Ojczyzna”, zdrajców
takiego kalibru jak Wałąsa wieszało się na latarniach. Obecnie, w niewiarygodnie zakłamanych
czasach, gdzie obłuda, fałsz i hipokryzja są dominującymi komponentami otaczającej
rzeczywistości,
robi się
z komunistycznego szpicla, kłamcy i krętacza, niemal narodowego bohatera. Zresztą,
we współczesnym
panteonie polskich bohaterów nie tylko Lech Wałęsa
„oświeca”
swoją
aureolą, ale jednym tchem należy
wymienić:
Gieremka, Mazowieckiego, Kuronia, Michnika (nie tego ze Szwecji ale naturalnie
„naszego” Adasia), Kozłowskiego, Kwaśniewskiego, i wielu, wielu innych „ogrągłostołowców”
o kręgosłupach
z makaronu czterojajecznego, a może nawet samego Jaruzela ps. „Wolski” i jego
ministra od propagandy Urbana - niestety, nie jest to żadna
ironia.
To, że
są
to „ludzie honoru”, „prawi”, „uczciwi” jak „perły
i skarby narodowe” to już wiemy od bardzo dawna z „naszych” mediów. Teraz
tylko, do tej reszty „zakutych łbów”, jeśli takie się jeszcze gdzieś, nie daj Boże ostały, należy wbić raz na zawsze: to jest nasz nowy panteon bohaterów
narodowych! A spis lektur dla młodzieży wg. niego ma być ustalany, koniec i kropka.
Chciałoby
się
powiedzieć, a raczej wykrzyczeć i to w pijackim uniesieniu - bo
bez wódy do tych spraw nie podchodź - prawdę, prawdę racz nam zwrócić Panie! Dzisiaj, prawdy bardziej nam potrzeba niż
chleba i powietrza. I nie wolno tracić nadziei, że tak się kiedyś stanie, bo na razie tylko nadzieja nam pozostała.
Polecam
sprawy poruszane w działach:
SĄDY
PROKURATURA
ADWOKATURA
POLITYKA
PRAWO
INTERWENCJE
- sprawy czytelników
Tematy w dziale dla
inteligentnych:
ARTYKUŁY - tematy do przemyślenia z cyklu: POLITYKA - PIENIĄDZ - WŁADZA
"AFERY
PRAWA" Niezależne Czasopismo Internetowe www.aferyprawa.com redagowane przez dziennikarzy AP i sympatyków z całego świata których celem jest PRAWO, PRAWDA SPRAWIEDLIWOŚĆ DOSTĘP DO INFORMACJI ORAZ DOBRO CZŁOWIEKA |
aferyprawa@gmail.com |
WSZYSTKICH INFORMUJĘ ŻE WOLNOŚĆ WYPOWIEDZI I SWOBODA WYRAŻANIA SWOICH POGLĄDÓW JEST ZAGWARANTOWANA ART 54 KONSTYTUCJI RZECZYPOSPOLITEJ POLSKIEJ.
zdzichu
Komentowanie nie jest już możliwe.