opublikowano: 26-10-2010
Gross
i po
strachu
- List Otwarty do Polek
i
Polaków ! -
Tomasz Zalewski, Waszyngton
- z cyklu fakty i mity o Ameryce.
Czy Polska ma szansę naprawić swój wizerunek na świecie
po publikacji „Fear” w USA?
Zastrzegający sobie anonimowość polski dyplomata na
placówce w USA mówi z rezygnacją: – W amerykańskich środowiskach opiniotwórczych
utrwala się teraz przekonanie, że Polska w czasie II wojny światowej to tylko
Jedwabne, Auschwitz i Kielce.
Teraz – czyli po ukazaniu się na amerykańskim rynku kolejnej książki
Jana T. Grossa: „Fear: Anti-semitism in Poland after Auschwitz” („Strach.
Antysemityzm w Polsce po Auschwitz”). Dotyczy
ona pogromu Żydów w Kielcach dokonanego przez Polaków 4 lipca 1946 roku. Po
„Sąsiadach” Gross, profesor prestiżowego Uniwersytetu Princeton, uchodzi w
Stanach za autorytet, jeżeli chodzi o sprawę Holocaustu w Polsce i stosunki
polsko-żydowskie. Jego nowa książka została przyjęta tak, jak tylko mógł
sobie wymarzyć: pochwalne omówienia na czołówkach głównych dzienników w
USA, autorstwa wybitnych nazwisk.
Znając
jednak tezy Grossa, trudno się Polakom z tego cieszyć. Jego zdaniem bowiem
polski powojenny antysemityzm wynikał z poczucia winy spowodowanego postawą
wobec Żydów podczas wojny. Gross pisze: „Żydzi byli tak przerażający i
niebezpieczni dla Polaków nie z powodu tego, co Polakom zrobili, lecz z powodu
tego, co Polacy zrobili Żydom”.
Siła recenzji
Książka
„Fear” nie weszła na listy bestsellerów, ponieważ nie jest lekturą lekką
i przyjemną, w której gustują Amerykanie. Jednak inteligencja ją czyta, zachęcana
entuzjastycznymi recenzjami zamieszczanymi przez prestiżowe tytuły. Recenzjami
zdecydowanie nieprzychylnymi Polakom.
John
M. Reed z amerykańskiej agencji Consultants In Public Relations radzi, żeby
nie przejmować się tym, jak książka Grossa wpłynie na wizerunek Polski w
USA. – Nie ma sensu jej atakować, bo tylko zrobicie
jej reklamę – instruuje.
Jednak
z punktu widzenia public relations jest to praktycznie jedyna książka o
pogromie kieleckim na amerykańskim rynku. Nie powstała żadna kontrrecenzja
ukazująca nieścisłości pracy Grossa, która pokazałaby tragedię
powojennego pogromu w szerszym kontekście, z przypomnieniem całej historii
stosunków polsko-żydowskich, skomplikowanej genezy antysemityzmu, także na
tle europejskim. Jaki jest więc obraz Polaków w oczach Amerykanów, którzy
dzieło Grossa bądź jego recenzje czytali?
Emocjonalny
pean Elie Wiesela na cześć pracy Grossa opublikował „The Washington Post”
w dodatku o książkach. Wiesel, laureat pokojowej Nagrody Nobla, napisał
m.in.: „Antysemityzm przetrwał najbardziej w Polsce”, „Gross zmusza Polskę
do stawienia czoła przeszłości”. Choć podkreślił, że nie należy winić
całej Polski za powojenne pogromy, gdyż wina zbiorowa nie istnieje.
Znany
dziennikarz David Margolick orzekł w „The New York Times”, że były
premier Izraela Icchak Szamir miał rację, mówiąc o „wyssaniu przez Polaków
antysemityzmu z mlekiem matki”. „Wypowiedź Szamira, który sam był polskim
Żydem, może razić jako obraźliwa, upraszczająca i rasistowska, ale
cokolwiek Gross może sądzić na ten temat, raczej podpiera on opinię Szamira,
niż ją dyskredytuje” – napisał Margolick.
Thane
Rosenbaum recenzujący książkę Grossa w „The Los Angeles Times” uznał:
„...na zawsze odbiera ona Polsce prawo przedstawiania się jako niewinny
obserwator nazistowskich okrucieństw”. Odnosząc się do tezy Grossa o współudziale
Polaków w plądrowaniu żydowskich majątków jako przyczynie powojennego
antysemityzmu, napisał zaś: „Rezultatem unicestwienia polskiego żydostwa był
natychmiastowy awans społeczny polskich chrześcijan. Hitler zadał druzgocący
cios polskiemu nacjonalizmowi, ale wtórnym efektem jego rasistowskiego szaleństwa
było sztuczne wzmocnienie samooceny polskich chłopów. Z Holocaustu wyszli oni
jako nowa klasa średnia, wytwór grabieży i niesprawiedliwego wzbogacenia”.
Najbardziej
niesprawiedliwa była recenzja Joan Mellen w „The Baltimore Sun”:
„Antysemityzm był tak głęboko osadzony w kulturze Polski, że nawet bycie
świadkiem okropności Auschwitz i Treblinki nie odciągnęło szerokich odłamów
polskiego społeczeństwa od morderczego planu oczyszczenia ich kraju z Żydów.
Różnili się od swych nazistowskich okupantów tylko tym, że byli gorzej
zorganizowani”.
Słaby odzew
Nieliczne
głosy pojawiające się w mediach w obronie wizerunku Polski utonęły w
powodzi nieprzychylnych opinii. Norman Boehm (mąż Aleksandry Ziółkowskiej-Boehm,
pisarki i byłej sekretarki Melchiora Wańkowicza) napisał w „The News
Journal”, że w Polsce „nie ma więcej antysemityzmu niż gdzie indziej” i
przypomniał, że „Polska przyjmowała Żydów wtedy, gdy inne kraje
europejskie ich wypędzały”. Redakcja skontrowała go jednak listami od
czytelników podkreślających, że „...wierzą każdemu słowu napisanemu
przez Grossa”.
Polemikę
z Grossem podjął Charles Chotkowski z Komisji Dokumentacji Holocaustu przy
Kongresie Polonii Amerykańskiej. Ukazała się ona jednak tylko w „Warsaw
Business Journal”, piśmie anglojęzycznym wychodzącym nie w USA, ale w
Polsce. Za oceanem dostępne jest w Internecie.
Ambasador
Polski w Waszyngtonie Janusz Reiter wysłał listy do redakcji „The Washington
Post” i „The Baltimore Sun”. Wytknął w nich recenzentom ahistoryczne ujęcie
stosunków polsko-żydowskich, posłużenie się książką dla podparcia z góry
przyjętych tez i podsycanie antypolskich przesądów. Niestety, takie listy z
ambasad odbierane są jako pisane z urzędu i nie mają dużej siły
przekonywania.
Tak więc
książka Grossa przyczynia się do utrwalania w USA najgorszych stereotypów o
polskim antysemityzmie. „Polskie obozy śmierci” wciąż straszą w amerykańskich
mediach. To wcale nie razi tamtejszego czytelnika wychowanego na uproszczonej
wersji historii II wojny światowej. Ostatnie lata przynosiły pewną poprawę,
m.in. dzięki emisji filmu telewizji CNN o powstaniu warszawskim i monografii na
ten temat Normana Daviesa oraz książce Lynn Olsen i Stanley Cloud o Dywizjonie
303. Dziś jednak znowu odchodzi to w niepamięć. – Tamte książki kupowała
głównie Polonia na prezenty pod choinkę, a książki Grossa czytają elity
opiniotwórcze – mówi polski dyplomata.
Tylko długofalowo
Powołanie
przez polski rząd rzecznika Ministerstwa Spraw Zagranicznych Andrzeja Sadosia
na pełnomocnika ds. ochrony i promocji wizerunku Polski w świecie nie było
reakcją na pogarszający się wizerunek naszego kraju w USA, tylko na artykuły
w niemieckiej prasie ośmieszające braci Kaczyńskich. Trzeba mieć nadzieję,
że pełnomocnik zajmie się jednak wizerunkiem Polski i Polaków, a nie tylko
rządzących polityków. Sadoś zapowiedział w mediach, że „nie będzie
reagował na różnego rodzaju publikacje prasowe, lecz będzie podejmował działania
w perspektywie średnio- i długoterminowej”.
To
ostatnie radzą nam fachowcy od PR z amerykańskich agencji. Chris Hayes z
agencji Edelman Inc. zaleca, żebyśmy odwracali uwagę od przeszłości, a
kierowali ją na teraźniejszość i przyszłość. – Trzeba mówić
Amerykanom o sytuacji w Polsce, jak bardzo Polska się rozwinęła. Są trudności,
lecz jesteście przecież gospodarczą gwiazdą Unii Europejskiej – radzi.
Zaleca też spokój wobec książki Grossa. – Odpowiadając na takie teksty,
trzeba być ostrożnym. Prostować nieścisłości, przekłamania, ale też
uwzględniać delikatność tematu, rozumieć emocje z nim związane i szanować
wrażliwość drugiej strony. Jeśli zrobi się tu coś pochopnie, można wyrządzić
więcej szkody niż pożytku.
Podobnie
uważa Sally Painter, szefowa Dutko Global Advisors, firmy zajmującej się
lobbingiem i PR, specjalizującej się w doradzaniu rządom Europy Środkowo-Wschodniej.
– Książka Grossa traktuje o odległej przeszłości. Tymczasem w ostatnich
dziesięciu latach społeczność amerykańsko-żydowska i polski rząd razem
współpracowały, aby wprowadzić Polskę do NATO. I udało im się to – mówi.
Tylko że w USA nie ma dziś większego zainteresowania naszym krajem. Przebłyski
ciekawości pojawiają się co jakiś czas, jak w okresie debaty przed inwazją
na Irak.
Amerykańscy
spece od PR podpowiadają, że Polska mogłaby zainspirować wydanie w USA książki
napisanej przez amerykańskiego lub polsko-amerykańskiego autora, pokazującej
np. Polaków ratujących Żydów w czasie wojny – i odpowiednio ją wypromować.
Allison
Bozniak, prezes waszyngtońskiej agencji Lincoln Park Public Relations, pracującej
m.in. dla rządu Rumunii, komentując reakcję polskiego ambasadora, mówi, że
listy do redakcji nie zaszkodzą, ale nie można się ograniczać do
jednorazowej akcji. – Trzeba się starać o publikację artykułów w czołowych
dziennikach na kolumnach z opiniami. Nie tylko ambasador mógłby zabrać głos,
przydałby się tekst samego prezydenta. Niektórzy prezydenci tak robią.
Wymaga
to jednak chociażby umiejętności docierania do amerykańskich mediów. Trzeba
mieć kontakty z najważniejszymi redakcjami i sieciami telewizyjnymi. Do
zainteresowania tematem i przekonania do jego podjęcia przydają się
inteligencja i autorytet, a nieraz osobisty urok. Czasem można zadziałać na
zasadzie „przysługa za przysługę”, prosząc media o neutralny tekst i
obiecując im w zamian newsa.
Nie ma
co przy tym liczyć na pomoc amerykańskiej Polonii, która od lat zawodzi w
promocji własnego wizerunku. Jej słabość polityczna utrudnia przebicie się
do amerykańskich środowisk opiniotwórczych. Powodem jest też słabość
intelektualna. Polacy w USA nie wykształcili i nie wykreowali swoich elit
opiniotwórczych, jak np. dziennikarzy, uczonych czy artystów.
Rumunia przed nami
Na
początku tego roku, jeszcze przed wydaniem książki Grossa, ale po kolejnej
serii doniesień w amerykańskich mediach o „polskich obozach zagłady”,
konsul generalny Polski w Nowym Jorku Krzysztof Kasprzyk zwrócił się do
agencji PR Fleishman-Hillard Inc. o pomoc w walce z tym stereotypem.Wiceprezesem
tej firmy jest Jeff Weintraub, znawca spraw polskich, były działacz Komitetu
Żydów Amerykańskich, najbardziej życzliwej Polsce organizacji żydowskiej w
USA. Fleishman-Hillard przedstawiła plan wstępnych badań pilotażowych w
wybranych grupach społecznych, które ustaliłyby, jaki jest wizerunek Polski w
opiniotwórczych kręgach w Ameryce. Od tego bowiem należałoby rozpocząć
działania na rzecz jego poprawy. – Kształtowanie wizerunku to oddziaływanie
na stereotypy: podtrzymywanie pozytywnych i walka z negatywnymi. To drugie jest
trudniejsze. W Ameryce nie jesteśmy w stanie sami skutecznie tego robić.
Wiemy, co chcemy robić, lecz nie mamy know-how. W sferze masowej komunikacji w
USA public relations jest częścią tego mechanizmu – mówi konsul. Koszty
wstępnego rozpoznania przedstawione mu przez Fleishman-Hillard Inc. wyniosły
100–200 tys. dol. – Naszej ambasady nigdy nie było na to stać – mówi
inny dyplomata. Polska ambasada nie korzysta nawet z usług firm lobbingowych,
chociaż czynią to placówki wielu innych państw – w tym biedniejszych od
Polski, jak Serbia i Rumunia. Natomiast Niemcy wydają w Ameryce na działania
public relations 30–50 mln dol. rocznie.
Autor
jest korespondentem PAP-u i „Polityki”
- Telewizja na zakręcie", czyli o Digital Video Recorder usuwającym
reklamy w USA, czytaj na www.press.pl
KONIEC
CYTATU
List
Otwarty : DO WSZYSTKICH POLEK I POLAKÓW !!
Treść
listu
Infonurt2
: Przykładowo cytujemy powyżej treść artykułu w którym „nasi
„ z polskiej strony reagują na haniebne złodziejskie ataki ŻYDÓW . Innymi
słowy „ robimy co możemy „ he..he..
Trzeba
wyraźnie napisać że ŻYDOM CHODZI WYPŁACENIE
”ODSZKODOWANIA „–
65
MILIARDÓW DOLARÓW ! JEST TO DALSZY CIĄG RZEMYSŁU HOLOKAUST !Tylko
tyle -nawet najbardziej opalony „ czerwony kark „ z USA to zrozumie., a
wtedy Gross może sobie pisać do us...śmierci..Zamiast pisać artykuły dać
reklamę – TYCH PARĘ SŁÓW-do wszystkich pism wspominającliteraturę „RZEMYSŁU
HOLOKAUST „ PODAĆ ILE ZGARNĘLI FORSY I KTO WZIĄŁ PIENIĄDZE
PRAWDZIWYCH OFIAR OFIAR W OBOZACH NIEMIECKICH !!
Dawać ogłoszenia w małych lokalnych pismach dostarczanych do domów za darmo
, pismach utrzymujących się z reklam . Nie należy wypowiadać własnych
opinii tylko powołać sie na poniżej wymienioną książkę . Ogłaszać w języku
danego kraju w którym żyjecie . Do listu załączamy kilka artykułów .
Pracownicy placówek zagranicznych powinni poruszać ten tema na przyjęciach i
prosić o pomoc i radę w tej sprawie.
www.infonurt2.com
Przykład
ogłoszenia
…………………………………………………………………………………………
OBECNIE
ŻYDZI PROWADZĄ AKCJĘ WYŁUDZENIA 65 MILIARDÓW DOLARÓW OD POLSKI- NA
PODSTAWIE CAŁKOWICIE FAŁSZYCH PRZYCZYN. PO 60 LETNIEJ NIEWOLI KOMUNISTYCZNEJ
POLSKA JEST PRZEDMIOTEM RABUNKU I PRZYWŁASZCZEŃ POD NADZOREM BYŁYCH KOMUNISTÓW.POTRZEBUJEMY
TWOJEJ POMOCY- DZWOŃ DO SWEGO PRZEDSTAWICIELA W PARLAMENCIE ŻADAJĄC PROTESTU
W TEJ SPRAWIE.“The
Holocaust Industry”:
Reflections
on the Exploitation of Jewish Suffering'
is a book by Norman G. Finkelstein which argues that an "industry"
has exploited the memory of the
Holocaust to further Jewish and Israeli interests, and has corrupted
the Jewish culture and Jewish heritage of Judaism
as well as the history of the Holocaust.
…………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………..
Mogą to być ogłoszenia przez indywidualne osoby, organizacje polonijne czy tez placówki dyplomatyczne.
Podobne tematy znajdziesz w dziale dla inteligentnych:
ARTYKUŁY
- tematy do przemyślenia
"AFERY PRAWA" - Niezależne Czasopismo
Internetowe www.aferyprawa.com Redaktor Naczelny: mgr inż. ZDZISŁAW RACZKOWSKI |
|
WSZYSTKICH INFORMUJĘ ŻE WOLNOŚĆ WYPOWIEDZI I SWOBODA WYRAŻANIA SWOICH POGLĄDÓW JEST ZAGWARANTOWANA ART 54 KONSTYTUCJI RZECZYPOSPOLITEJ POLSKIEJ.
zdzichu
Komentowanie nie jest już możliwe.