Imieniny:

AferyPrawa.com

Redaktor Zdzisław Raczkowski ujawnia niekompetencje funkcjonariuszy władzy...
http://Jooble.org
Najczęściej czytane:
Najczęściej komentowane:





Pogoda
Money.pl - Kliknij po więcej
10 marca 2023
Źródło: MeteoGroup
Polskie prawo czy polskie prawie! Barwy Bezprawia

opublikowano: 26-10-2010

AFERY PRAWA PORWANIE DZIECKA - PRAWDA CZY FAŁSZ?

Goebbelsowskie Polskie media i schizofreniczny wymiar „sprawiedliwości” lubują się w robieniu z porządnych ludzi przestępców a oszustów niejednokrotnie przedstawiają jako ofiary.

Na początku marca tego roku w mediach podana została informacja o porwaniu uprowadzeniu do Belgii małego dziecka przez Marcina Frymusa wspólnie z jego przyjacielem Robertem. Poniżej przedstawiamy jak sprawa wyglądała naprawdę. Uważna lektura ówczesnych doniesień mediów i doświadczenie z polskimi organami, nakazuje dać wiarę wersji Marcina.

Ojciec to zwierze!!!

To, co się dzieje obecnie w Polsce jest komedią. Nieodpowiedni ludzie na odpowiedzialnych stanowiskach niszczą ludziom życie i marnują pieniądze podatników. Chciałbym tu opisać jak Justyna P. sprytnie wykorzystała naiwność prokurator Małgorzaty Klaus, która rozpowszechniała zmyślone oszczerstwa.

Justyna P. po rodzinnej sprzeczce na temat wychowania naszego syna powiedziała, że jest matką i może robić to, na co ma ochotę! I tak zrobiła.

Nigdy nie miałem zamiaru zabierać jej Alexa. Dla mnie najważniejsze jest dobro naszego syna, to żeby wyrósł na dobrego człowieka, by miał normalną rodzinę i żeby mu niczego w życiu nie brakowało. Byłem też zdziwiony, że Justyna nie chciała wrócić do Belgii, gdzie żyje się na dość dobrym poziomie i szczerze mówiąc nie bardzo rozumiałem, dlaczego woli zostać na malej wsi pod Wrocławiem, gdzie nie ma nawet sklepu. Już nie wspominam o tym, że znalezienie pracy w Bratowicach graniczy z cudem. Cała ta sytuacja była dla mnie zagadką, gdyż nigdy wcześniej się nie kłóciliśmy. Po porodzie Justyna chciała odpocząć i spędzić trochę czasu u rodziny. Od narodzin Alexa byliśmy w Polsce dwa razy. Za trzecim razem postanowiła zostać trochę dłużej. Najpierw miesiąc, a później jej pobyt się przedłużał. Co dwa miesiące przyjeżdżałem do niej i Alexa. Częściej nie mogłem, musiałem pracować. Często rozmawialiśmy przez telefon. Do tego kupowałem na Internecie wszystko, co było im potrzebne.

Przyjechaliśmy z Robertem do Justyny 07.03.2008 Zachowywała się dość dziwnie. Była zdenerwowana i nastawiona do mnie negatywnie, tak jak bym coś zrobił. Alex spał na dworze, tuż koło drzwi werandy. Weszliśmy do środka i poprosiliśmy o herbatę. Justynie wręczyłem kwiaty na dzień kobiet. Robert wyszedł na dwór zapalić papierosa. Zaczęliśmy rozmawiać o Alexie. Gdy Alex żaczą się budzić, wyszedłem na dwór. Podszedłem do wózka, który stał na podwórku. Justyna wybiegła z kuchni i tak szybko popchnęła już otwarte drzwi werandy, że wypadła szyba. Duże drzwi zrobione były domowym sposobem z kantówki i zawsze się chwiały. Justyna twierdziła, że Robert zastawił jej drzwi. Moim zdaniem bardziej prawdopodobne jest to, że to Justyna uderzyła drzwiami stojącego obok Roberta. Jak było, nie widziałem, stałem odwrócony tyłem.

Wiem jedno, że Justyna już wcześniej wszystkich moich znajomych oskarżała o to, że mieszają się w nasz związek. Moja mama nie chciała się widywać z Justyną, żeby nie zostać kolejny raz przez nią oskarżona, że się miesza w nie swoje sprawy. Robert też nie chciał jechać do Justyny, a na pewno nie chciałby zostać „porywaczem". Z trudem namówiłem go, aby dotrzymał mi towarzystwa. Nie rozumiem skąd wzięła się historia o rwaniu szelek! Alex wystraszony hałasem tłuczonej szyby, nie przestawał płakać. Justyna zaczęła krzyczeć, żeby był już cicho i uderzyła go w głowę. Na moją prośbę podała mi Alexa i po chwili przestał płakać. Wtedy powiedziała - daj mi go teraz. Odmówiłem oddania jej syna, gdyż dopiero co się uspokoił. Justyna chciała mi go zabrać, a ja ponownie odmówiłem. Zaczęła krzyczeć i złapała szpadel czy też łopatę i próbowała mnie uderzyć. Odruchowo, odskoczyłem. Justyna zaczęła szaleć z łopatą na podwórku. Pobiegłem do samochodu, położyłem Alexa na siedzeniu i wsiadłem za kierownice. Przez chwilę nie mogłem znaleźć kluczyków w kieszeni. Justyna w tym czasie zawzięcie dewastowała szpadlem samochód. Zaczęła od tylu i posuwała się w kierunku przodu pozostawiając głębokie wgniecenia w karoserii BMW. Dopiero przednią lewą szybę udało je się wybić. Całe szkło poleciało na mnie, kalecząc mi lekko palec lewej ręki. Zauważyłem to dopiero później. Justyna nie przestawała dewastować samochodu. Właśnie zabierała się za przednią szybę. W samochodzie miałem gaz łzawiący i prysnąłem nim przez stłuczone okno.

Udało mi się odpalić samochód i odjechałem. Postanowiłem pojechać do domu i na spokojnie wyjaśnić sytuacje. Po przyjeździe do Belgii zgłosiliśmy się na policję. Byłem zaskoczony, że szuka mnie cala policja nie tylko w Polsce i Europie. Szukał mnie również INTERPOL! Wcześniej o Interpolu słyszałem tylko w filmach. A tu okazało się, że byłem jednym z najniebezpieczniejszych ludzi na świecie!

Polska prokuratora nadużyła swojej władzy pozwalając na publikacje naszych pełnych danych osobowych we wszystkich mediach! Zawiadamiając Interpol rozdmuchała sprzeczkę rodzinną do globalnej afery, która pojawiła się w wielu gazetach na całym świecie!

Według opowieści Justyny Alex miał mieć powykręcane ręce i rozbitą wargę. Matka Justyny opowiadała również o krwi. Po przebadaniu Alexa przez lekarza okazało się, że opowieść Justyny P. powstała w jej głowie, aby usprawiedliwić to, że wybiła szybę w drzwiach i zdewastowała samochód. Ciekaw jestem skąd wziął się zniszczony wózek z porwanymi szelkami, skoro ja wózka nawet nie dotknąłem. Prawdopodobnie po przyjeździe matki Justyny, Bożeny P., zniszczyły wózek, aby mieć co pokazać policji. W przeciwnym wypadku nie było by sensacji.

Polska prokurator opowiedziała w dzienniku telewizyjnym na TVN niczym niepotwierdzone bzdury na mój temat, mimo, iż prokuratura relacje znała tylko z opowieści Justyny. Przecież ona musiała opowieść ubarwić, aby usprawiedliwić swoje brutalne zachowanie.

Oto fragment z Gazety Wrocławskiej z wyjaśnieniem rzecznika Komendy Wojewódzkiej Policji we Wrocławiu Arturem Staniszewskim z dnia 08.03.2008

Tak o wczorajszych zdarzeniach opowiadają bliscy Justyny - jej babcia i matka.
Nie były świadkami porwania, bo kiedy Marcin przyjechał, załatwiały sprawy w Urzędzie. Relację znają jedynie z ust Justyny.
- Marcin dzieckiem za bardzo się nie interesował. W ciągu pół roku był u niego Może trzy razy. Zazwyczaj przyjeżdżał na kilka godzin - mówi babcia dziecka.
Po alarmie matki, do akcji włączyła się policja.
- Wysłaliśmy dwa radiowozy i śmigłowiec, powiadomiliśmy straż graniczną i patrole w całej Polsce - wyjaśnia Artur Staniszewski, rzecznik Komendy.
Wojewódzkiej Policji we Wrocławiu. Matkę Alexa zabrano na przesłuchanie.
Kilka razy zmieniała zeznania. Nie chciała też rozmawiać z psychologiem.
Sprawę przejęła prokuratura.”

Justyna wykorzystała naiwność i łatwowierność prokurator Małgorzaty Klaus z Prokuratury Okręgowej we Wrocławiu, która w 8 marca (br.) roku przed kamerami opowiadała przez nikogo niepotwierdzone oszczerstwa wymyślone przez Justynę na mój temat. Wiedziała, że relację zna tylko z jej ust Justyny P. To, że jestem ojcem i miałem pełnię praw rodzicielskich, nie miało znaczenia dla prokurator. Uwierzyła ona w nieprawdopodobną historie o tym, jak spokojny, pracujący i nigdy nie karany człowiek okaleczył swojego syna na oczach matki i przy świadku. Nie poczekała ona również na zeznania wszystkich świadków zdarzenia, ani na to by dać ojcu prawo wyjaśnienia sytuacji.
Prokurator Klaus opowiadała o faktach, które nie miały miejsca! Zezwoliła również na opublikowanie we wszystkich mediach zdjęć imion i nazwisk oraz numerów samochodów nic nieprzeczuwających "porywaczy".
Oczywiste jest, że prokuratura zachowała się wyjątkowo stronniczo.
Według tego podejścia, Justyna P. atakowała szpadlem nieuzbrojonego ojca z dzieckiem na ręku zgodnie z prawem. Dewastując samochód i wybijając szyby, postępowała zgodnie z prawem. W oczach prokuratury był to akt desperacji lub obrona własna.

Na komisariacie w Belgii w obecności policjantów, Justyna przeprosiła mnie za zaistniałą sytuację, gdyż znała całą prawdę. Na spokojnie cała historia wyglądała zupełnie inaczej. Postanowiliśmy, że Alexa będziemy wychowywać razem, tak, aby miał kontakt z matką i ojcem. Ustaliliśmy, że dobrem nadrzędnym jest przyszłość naszego syna Alexa, tak, jak Justyna P. oświadczyła w wywiadzie dla TVN24 po spotkaniu.

Później wkroczył niszczący i bezwzględny polski sąd z sędzią ASR Martą Nowińską.
Na posiedzeniu niejawnym, bez wysłuchania drugiej strony, przyznała ona opiekę Justynie P. Ustaliła również, że Alex ma przebywać w Polsce. W uzasadnieniu wyroku asesor Marta Nowińska oparła się, tak jak prokuratura wrocławska, tylko na ustnej relacji Justyny. Nie uzasadniła swojego wyroku dobrem dziecka, bo to dla sądu nie ma znaczenia. Opieka nad Alexem została przyznana przez sąd matce, pomimo tego, że jeszcze przed wydaniem wyroku postanowiliśmy wychowywać naszego syna razem.

Dobro Alexa nie ma znaczenia dla sądu, ani to żeby miał kontakt z obojgiem rodziców. Sąd postanowił jednostronnie odebrać mi syna, tak na wszelki wypadek. Justyna widząc, że sąd ma w garści, założyła jeszcze kilka spraw w i zerwała kontakt z Alexem i ze mną. W większości pism dokumentuje moją winę oświadczeniem telewizyjnym prokurator Klaus. Jak oświadczyła w jednej z ostatnich naszych rozmów, sąd przyznał jej opiekę i jak Alexa weźmie, to już go nigdy nie zobaczę. W swoim postępowaniu wykorzystuje głupotę i nieprzestrzeganie prawa przez Polskie Instytucje Państwowe. Alexander nie posiada nawet polskiego dowodu osobistego, gdyż urodził się w Belgii i tam mieszkał. Dla polskiego sądu nie ma to znaczenia.

Nigdy nie udzieliłem zgody na wyjazd Alexa do Polski na stale, a przedstawiane przez Justynę, niby to ustne umowy, na których opiera się polski sąd, są wyssane z palca. Przecież nie mogła powiedzieć, że nie miała zgody, bo całej tej sprawy by nie było. Dziwne tylko, że to ja niby się nie interesowałem moim synem, jeśli wszystko, co posiada Alex i Justyna sam im kupiłem. Od łóżeczek, fotelików do kocyków i skarpetek. Kupiłem Alexowi również rowerek, aby gdy dorośnie, mógł jeździć. Kupiłem konika na biegunach, pomimo, że Alex miał dopiero roczek.

Tłumaczenie, że zabrałem Alexa, bo nie chciałem płacić alimentów jest niedorzeczne. Obecnie Alex przebywa ze mną i jest szczęśliwym dzieckiem. Chodzimy razem na spacery i łowimy ryby, gdyż sąd Belgijski przyznał opiekę mnie. Zobaczymy czy niszcząca siła polskich sadów dotrze do Belgii.

Cala ta sprawa jest na tyle nonsesowna, że ludzie śmieją się z tego, a na forach internetowych o prokurator Małgorzacie Klaus opowiadają żarty. Niektórzy moi znajomi twierdzą, że Justyna P. wraz ze swoją matką Bożeną P., walczą o alimenty. Justyna wspominała, że potrzebuje około 3000 zł miesięcznie na utrzymanie oraz 1000 zł dla swojej matki za pomoc przy Alexie. Trudno mi uwierzyć, że Justyna chciała rozbić nasza rodzinne tylko dla wysokich alimentów. A może to jej matka Bożena P. chciała wykorzystać sytuacje by móc przestać pracować w kuchni przy zmywaniu garnków. Wszystkie dokumenty tu załączyłem, aby każdy sam ocenił sytuacje.

Alexa wychowuję sam, a od Justyny nic nie chcę. Chciałem jedynie konika na biegunach, ale Justyna odmówiła oddania Alexowi jego zabawki.

Poniżej przestawiam pogląd na ta sprawę obcych mi ludzi:

Andrzej - 10 Mar

Jak ja "lubię" takie jednostronne sądy, gdy twierdzenia ...... jednej ze stron są brane niemal za dogmat, bez jakiejkolwiek ich weryfikacji czy tez wysłuchania słów drugiej strony tego konfliktu (audiatur et altera pars...). Niektóre argumenty tez mogą wręcz powalić na kolana, jak na przykład dominujący argument - "wziął, bo nie chciał płacić alimentów", względnie "zrobić na złość biednej matce, która odchodzi od zmysłów".

Hmm, tak na zdrowy rozum - tylko dlatego, że nie chcę płacić alimentów, to biorę dziecko ze sobą do innego kraju, decyduję się nim zajmować SAM, co więcej bez jakiegokolwiek wsparcia drugiego z rodziców (bo pewnie zdawał sobie sprawę z najważniejszych konsekwencji swego czynu...) oraz licząc się z możliwymi konsekwencjami prawnymi w Polsce. Genialne! Przecież podliczając pieniądze, które będzie łożył na wychowanie syna, poświęcony czas, rezygnację z innych przyjemności (ze zdjęcia, które przedstawiono w mediach nie wygląda za bardzo na playboya i imprezowicza, ale pozory mogą przecież mylić..) przez kilka, może nawet kilkanaście lat, to facet zrobił po prostu "interes swego życia"! Nie ma co wspominać o odmianie "mój, moja, moje" przez wszystkie przypadki przez matkę (bo o zdaniu ojca w tej sprawie jakoś media milczały.[...]

W swoim blogu napisał w poniedziałek, 10 marzec 2008, 09:23 „Wieśniak drogowy”

Dlatego bo uciekał BMW?

Podczas weekendu przetoczyła się przez media sensacyjna wiadomość. Porwano dziecko. I na dodatek prawdopodobnie wywieziono je poza granice naszego kraju. Straszne. Postawiono na nogi pół naszej dzielnej policji. Ba… W pościgu za porywaczem poderwano w powietrze nawet helikopter.
Bandyta uciekał BMW. Widać musiał to być strasznie groźny bandyta. Samochodami tej marki nie jeżdżą przecież przyzwoici ludzie :))
Blokady na drogach, komunikaty w telewizji i na stronach internetowych… Przestępca (przestępcy) pokazani zostali całej Polsce. Przedstawiono ich z imienia i nazwiska. Opublikowano wizerunki (sic!).

Tymczasem…

Tymczasem sprawa małego Aleksa, choć smutna, to „normalna”, rodzinna awantura jakich wiele. Ot, ojciec pokłócił się z matką jego dziecka, powiedział pewnie, że od dzisiaj to on będzie się nim zajmował, do czego ma przecież prawo i odjechał wraz z nim do Belgii, gdzie mieszka. Typowa sprawa dla sądu rodzinnego. Po co w to mieszać policję, helikoptery i media, dalibóg nie wiem.

Nie wiem także, na jakiej podstawie prokuratura zezwoliła na opublikowanie zdjęć domniemanych porywaczy. Aż do wyroku sądu (a często także i po) ukrywa się twarze wszelkiej maści prawdziwych przestępców, morderców, gwałcicieli, i pijanych sprawców tragicznych wypadków. A tu proszę. Cała Polska dowiedziała się, nie tylko, że porywacz jest niski, że jeździ BMW, ale także jak wygląda.

Najrozsądniej w tej tragikomedii zachowała się policja belgijska. Zatrzymała „porywacza”, wysłuchała co ma do powiedzenia i puściła wolno. Ośmieszając przy okazji nasz system sprawiedliwości.

Marcin Frymus
przy współpracy Bogdana Goczyńskiego

Linki do pokrewnych artykułów.

Ojciec porwał 11-miesięcznego syna.

Marcin Frymus wraz z synem u siebie w Belgii, poza zasięgiem polskich „organów”.

Policja w Belgii oddała ojcu porwane w Polsce dziecko

Rodzice małego Aleksa spotkali się w Belgii

Dzieci w roli zakładników – metody działania mafii wymiaru „sprawiedliwości”.

Polecam sprawy poruszane w działach:
SĄDY PROKURATURA ADWOKATURA
POLITYKA PRAWO INTERWENCJE - sprawy czytelników

Tematy w dziale dla inteligentnych:
ARTYKUŁY - tematy do przemyślenia z cyklu: POLITYKA - PIENIĄDZ - WŁADZA

"AFERY PRAWA"
Niezależne Czasopismo Internetowe www.aferyprawa.com
redagowane przez dziennikarzy AP i sympatyków z całego świata których celem jest PRAWO, PRAWDA SPRAWIEDLIWOŚĆ DOSTĘP DO INFORMACJI
ORAZ DOBRO CZŁOWIEKA

uwagi i wnioski proszę wysyłać na adres: afery@poczta.fm - Polska
redakcja@aferyprawa.com
Dziękujemy za przysłane teksty opinie i informacje.

WSZYSTKICH INFORMUJĘ ŻE WOLNOŚĆ WYPOWIEDZI I SWOBODA WYRAŻANIA SWOICH POGLĄDÓW JEST ZAGWARANTOWANA ART 54 KONSTYTUCJI RZECZYPOSPOLITEJ POLSKIEJ.

zdzichu

Komentarze internautów:

Komentowanie nie jest już możliwe.

~Rangler
04-01-2015 / 16:44
Short, sweet, to the point, FREelExact-y as information should be! kfmrzywmuha.com [url=bctjnpwv.com]bctjnpwv[/url] [link=yzqotozessm.com]yzqotozessm[/link]
~Juan
24-12-2014 / 05:16
sprawa juz zalatwiona, poza tym , na" rel="nofollow">ralgjpztt.com"> szzecscie udalo sie zebrac potrzebna kwote, wiec juz nie ma o czym mowicCiesze się, że Justyna jedzie do Wiednia i jestem szczesliwa, ze w takiej akcji wzielam udzial. Nie bylam harcerka, ale to jednak sila-super:)
~Pidro
23-12-2014 / 20:41
Czuwaj!Do akcji przyłącza się Harcerski Klub Ratowniczy Sierpc . Jesteśmy z Tobą całym sercem, bo miesiąc temu w" rel="nofollow">obvwqe.com"> wpykdau zginął nasz druh. On już oddał z siebie co miał. Teraz będziemy zbierać pieniądze dla Ciebie. Pierwsza zbif3rka już w ten weekend na Zlocie Stulecia Sierpeckiego HarcerstwaTrzymaj się mocno!
~Gustavo
20-12-2014 / 11:51
Niesamowite! Dwa dni temu przecież prpozadkywo dotarłem do tego miejsca, wykonałem mały przelew a dziś w TV usłyszałem, że zbif3rka się udała! Mam teraz pewność, że dostaniesz skrzydeł, tak jak ja. Leżałem w domu po małym wypadku motocyklowym i martwiłem się kolejką na rezonans magnetyczny, ale czymże mf3j problem wobec Twoich trudności? Niczym. Jeszcze raz, wszystkiego najlepszego.