opublikowano: 26-10-2010
Dzieci w roli zakładników – metody działania mafii wymiaru
„sprawiedliwości”.
Niedługo minie trzy lata od momentu jak
dzieci zostały zabrane z domu rozstałem podczas mojego pobytu w pracy za
granicą. Od tego czasu analiza zachowań się sądów i prokuratury, dała mi
obraz hydry zwanej wymiarem „sprawiedliwości”. Sprawę
tę opisywałem już wcześniej na łamach Afer Prawa i pod tym tekstem są
linki do moich wcześniejszych artykułów. Ostatnie jednak fakty nie
pozostawiają żadnych złudzeń co do intencji tych ludzi. Dla wprowadzenia
przedstawię moją historię w skrócie.
Początek był taki, że żona wniosła
pozew o rozwód zarzucając mi znęcanie się nad nią.
Była to oczywiście bzdura, a kobieta jest najprawdopodobniej
manipulowana przez sitwę, która na rozbijaniu rodzin robi niezły interes, a
także być może przez sektę, z którą się związała podczas mojego pobytu
za granicą. Badanie wariograficzne, któremu ostatnio się poddałem, całkowicie
wykazało fałsz oskarżeń.
Wcześniej
podawałem liczne dowody na absurd oskarżenia.
Dla „polskiej” prokuratury i sądów jednak argumenty i fakty się
nie liczą. Jeśli fakty przeczą ich tezie, są ignorowane. Robi się farsę w
postaci śledztwa i rozpraw a wyrok jest z góry ustalony. Charakterystyczne
jest, że tak traktowani są ludzie postrzegani, słusznie czy nie, jako zamożni,
i których można okraść.
Po
kilku miesiącach, gdy dowiedziałem się, że dzieci zniknęły z domu,
zrezygnowałem z pracy i wróciłem do Polski. Od tego czas złożyłem
niezliczone pisma i wnioski w sądach dla uzyskania kontaktu z córkami. Bardzo
często były one ignorowane lub odrzucane z uzasadnieniem wskazującym na obłęd
autorów. Jedyne czym mafia była zainteresowana to pieniądze. Na dzień dobry,
już po moim powrocie z zagranicy i rezygnacji z pracy, sędzia Kącka z Sądu
Okręgowego w Warszawie zaocznie zasądziła od mnie siedem tysięcy alimentów
miesięcznie, zupełnie arbitralnie, bez informowania mnie o rozprawie, bez żadnych
zaświadczeń o pracy czy zarobkach, a przede wszystkim bez upewnienia się czy
chcę przejąć opiekę nad dziećmi. Zaczął się cyrk. Wytoczono mi kilka
spraw karnych, między innymi za próbę spotkania się z dziećmi w szkole bez
pozwolenia sądu! Zaczęła się też egzekucja komornicza. Sztucznie stworzony
dla mafii dług sięgnął już chyba 200 tys. zł.
Przez cały ten czas odmawiam płacenia alimentów dla zasady. Jeśli państwo
polskie zabrało mi dzieci i pozbawiło mnie wszelkich praw rodzicielskich, to
ponosi pełną odpowiedzialność za ich bezpieczeństwo i utrzymanie. Ja dzieci
się nie wyrzekłem i mogą one każdej chwili wrócić do domu, gdzie będą
miały pełną opiekę
Postanowienie Sądu Apelacyjnego o kontaktach zostało skonstruowane pokrętnie,
tak, aby zapewnić jego niewykonalność. Miałem się spotykać z córkami w każdą
sobotę w obecności kuratora (za 180zł), podczas gdy były one wywiezione ok.
300 km ode mnie. Mimo to, pojechałem tam kilka razy i w obecności kuratora i
policji próbowałem doprowadzić do spotkania. Na dzwonek do drzwi nikt nie
odpowiadał. Mój wniosek o egzekucję spotkań został odrzucony przez Sąd w
Tarnowskich Górach pod kuriozalnym pretekstem braku tytułu wykonawczego do
prawomocnego postanowienia Sądu Apelacyjnego. Gdy złożyłem wniosek o taki
tytuł w macierzystym dla sprawy Sądzie Okręgowym w Warszawie, zapadła cisza.
Według prawa sąd ma trzy dni na wydanie takiego dokumentu, tymczasem po trzech
miesiącach wniosek ten został przesłany do rozpatrzenia do … Sądu w
Tarnowskich Górach! Jest to tylko jeden z wielu przykładów sztucznego przeciągania
sprawy.
W międzyczasie dowiedziałem się przypadkowo, że matka dzieci
zaproponowała sądowi w Tarnowskich Górach zorganizowanie spotkania w ośrodku
fundacji w Zabrzu zajmującej się podobno takim sprawami. Pisma takie składała
kilkakrotnie z prośbą o przekazanie ich mnie. Żadne z nich do mnie nie dotarło.
Zadzwoniłem do owego ośrodka. Kierownictwo znało sprawę, ale odmówiło
pomocy w spotkaniach zasłaniając się brakiem decyzji sądu. Tak, jakby sąd
musiał wydawać pozwolenie na spotkanie się rodziców z dziećmi, szczególnie
jeśli oboje mają pełne prawa rodzicielskie.
Sprawdziłem
ten ośrodek. Jest on sponsorowany przez ministerstwo sprawiedliwości i głównie
pomaga matkom pisać pozwy do sądu o rozwód i alimenty. Jest tam zatrudniony
prawnik i psychologowie. Mediacja i rozwiązywanie kryzysów rodzinnych nie
wchodzą jednak w grę. Ministerstwo też nie było w stanie wskazać mi
wspieranej przez siebie instytucji pomagającej rozwiązywać kryzysy rodzinne.
Charakterystyczne jest, że również w sądach, w sprawach rozwodowych
praktycznie wyeliminowano rozprawy pojednawcze. Moje wielokrotne wnioski o
mediację i oferty ugody, były zbywane milczeniem.
Jednocześnie
trwa bezwzględna egzekucja sztucznie napędzonego długu, szykany i
zastraszanie. Tutaj nie ma odwlekania sprawy i tworzenia problemów formalnych.
Sąd z komornikiem idą na skróty. Posługując się nieaktualnym
postanowieniem Sądu Apelacyjnego, wchodzą mi na rachunek bankowy. We
wspomnianej wcześniej, fikcyjnej sprawie karnej, Prokuratura dla Warszawy-Woli
zanim udowodniła mi jakąkolwiek winę, próbowała zamknąć mnie w zakładzie
psychiatrycznym. Zarzutem było wspomniane wcześniej, znęcanie się nad rodziną,
poprzez próbę spotkania się z dziećmi w szkole. Prowadziła to bezpośrednio
asesor Dołgań-Szymańska, ale tego typu decyzje nie zapadają na poziomie
asesora. Ostatecznie sprawę tę umorzono ze względu na „brak znamion czynu
zabronionego”. Wcześniej jednak, dla pokazania kto tu rządzi, zostałem
zamknięty na 48 godzin z kryminalistami i zawleczony po raz kolejny przed
psychiatrów w celu zamknięcia mnie w psychuszce. Ojciec chcący wychowywać
dzieci to według prokuratury wariat. Wskutek zaskarżenia i
pomocy adwokata, psycholom z Woli nie udało się mnie zamknąć.
Ostatecznie jednak na zlecenie Sądu w Pruszkowie w innej fikcyjnej sprawie
dopadnięto mnie i zamknięto w wariatkowie. Wyszedłem po dwóch tygodniach
jedynie dzięki pomocy dr Pobochy z Polskiego Towarzystwa Psychiatrii Sądowej.
Inaczej nie wiadomo jak długo bym tam siedział.
Mafia
ma do swojej dyspozycji tabuny biegłych, którzy na zlecenie przygotują każdą
obciążającą opinię. Takimi są na przykład psychiatrzy z Pruszkowa Maria
Mioduszewska i Marek Uleniecki, psychiatrzy ze szpitala przy Nowowiejskiej w
Warszawie Joanna Jasionowska oraz Beata Ryszewska – Pokraśniewicz, psycholog
dziecięcy z Zabrza Ewa Maroczkaniec, a także ulubieniec mediów, specjalista
od pedofilii, psycholog Bohdan Bielski z Warszawy. Lekarz Lech Suchcicki z
Warszawy za pieniądze przygotuje dowolną obdukcję. Za dodatkową opłatą
potwierdzi swoje brednie w sądzie. W mafijnej sieci jest też RODK przy ul.
Siennej w Warszawie, gdzie psychologowie
przygotowują tendencyjne i z gruntu fałszywe opinie mające uniemożliwić
ojcu kontakt z dziećmi. Ciekawe, że owi biegli psychologowie nie są członkami
Polskiego Towarzystwa Psychologicznego. Tam trzeba spełniać pewne standardy.
Do
usług sitwy jest policja. W sprawie przed Sądem w Pruszkowie było ewidentne,
że policjanci z Nadarzyna dostali polecenie składania fałszywych, obciążających
mnie zeznań. Jest mało prawdopodobnie, aby dwóch ludzi, niezależnie do
siebie składało identyczne fałszywe zeznania używając dokładnie tych
samych słów. Musieli dostać takie polecenie.
Adwokaci
boją się takich rzeczy. Próbowałem uzyskać pomoc od kilku polecanych mi
przez kręgi katolickie. Nie mieli czasu, lub byli przemęczeni. Jeden z nich,
który mi odmówił, narzekał, że nie ma już siły na ciągłe użeranie się
z sądami a na dodatek, wskutek manipulacji stracił lokal, który zajmował od
wielu lat. Wcześniej, wbrew temu co mi powiedział, dowiedziałem się od jego
sekretarki, że jednak bierze nowe sprawy.
Kierownik
Wydziału Edukacji w Tarnowskich Górach odmówiła mi jakichkolwiek informacji
o tym gdzie dzieci chodzą do szkoły i czułem przez telefon, że łamał się
jej głos. Była wyraźnie zastraszona. Jak się okazało, w czasie gdy byłem
ciągany po sądach i psychuszkach, dzieci przez dwa poprzednie lata nie
były posyłane do szkoły, aby uniemożliwić im kontakt ze mną. Działo się
to za pełną wiedzą sądów w Tarnowskich Górach i Warszawie. Na dodatek Sąd
w Tarnowskich Górach wydał dla mnie zakaz zbliżania się do miejsca
zamieszkania dzieci, podczas gdy formalnie
obowiązuje postanowienie Sądu Apelacyjnego o spotkaniach z córkami w
miejscu ich pobytu. Obłęd urzędniczy, o którym pisałem we wcześniejszych
artykułach, jest właściwym określeniem.
Tam
gdzie nie wiadomo o co chodzi, zwykle chodzi o pieniądze. Dzieci są w tym
wszystkim zakładnikami. Wiadomo, że spotkania z nimi unormowałyby sytuację i
wytrąciły mafii broń z rąk. Ich powrót do domu usunąłby podstawy do
jakichkolwiek alimentów, w tym prowizji od ogromnej sumy sztucznego długu. Bez
jątrzenia stron i podpuszczania ich przeciwko sobie, sądy rodzinne i cała
infrastruktura z nimi związana, straciłyby rację bytu.
Tego
typu spraw jest więcej. Znajomy kupił w atrakcyjnym terenie w górach stare
zaniedbane gospodarstwo. Chciał tam urządzić ośrodek rehabilitacji. Wziął
kredyt. Przedtem nie był uwikłany w żadne sprawy sądowe. Nagle jego żona
została wrobiona we fikcyjne odszkodowanie, a on w sprawę karną. Owo lewe
odszkodowanie było zasądzone w sposób przypominający moją sprawę. Nawet Sąd
Okręgowy w Warszawie jest ten sam. Zawiadomienie o rozprawie było wysłane na
nieaktualny adres a o wyroku dowiedzieli się od komornika, który zapukał do
ich drzwi. Sprawa karna natomiast w ogóle nie powinna mieć miejsca, gdyż jest
to zatarg finansowy dotyczący praw autorskich i sprawa powinna toczyć się w sądzie
cywilnym z powództwa prywatnego. Tymczasem odbyło się już kilka
„rozpraw” i przesłuchań świadków w mało istotnych kwestiach. Kilka razy
rozprawy były odraczane ze względu nie nieobecność świadków lub błędy sądów.
Sędzia ewidentnie manipuluje też materiałem dowodowym, np. dopuszczając
zeznania oskarżycieli, bez możliwości ich weryfikacji przez oskarżonego. Ze
swoją stronniczością nawet się nie kryje. Po jednej z rozpraw pozostała na
sali rozmowę dłuższą prywatną rozmowę z oskarżycielami. Wniosek o wyłączenie
sędziego, eksponujący ten zarzut, został odrzucony.
Inwestycja
oczywiście stanęła. Bank wycofał się z finansowania a dochody zajmuje
komornik w ramach egzekucji fałszywego odszkodowania. W efekcie cała rodzina
ledwo wiąże koniec z końcem a ów znajomy; sporą ilość czasu i energii poświęca
sprawom sądowym. Jest to typowa strategia sitwy, na zmęczenie i dezorganizację
życia.
Bogdan
Goczyński
Wykrywacz
kłamstw potwierdza zorganizowane ustawianie spraw.
Polski
wymiar sprawiedliwości przestępcza organizacja psychopatów.
Numer
"na wariata" w wykonaniu sądu Rejonowego w Pruszkowie
Czy
minister Ćwiąkalski wspiera korupcję wymiaru?
„Prorodzinna”
polityka władz RP, czyli jak rozbija się rodziny.
Fałszywa
opinia Ewy Maroczkaniec, psychologa klinicznego z Zabrza - zawiadomienie do
prokuratury.
Prawo
nietykalnych w wydaniu Sądu Okręgowego w Warszawie.
Sędzia przyklejony do stołka.
Niepełnosprawny
intelektualnie biegły Lech Suchcicki wydaje opinie dla sądu.
Zawiadomienie
Prokuratury Apelacyjnej w Warszawie o przestępstwach sędziów i biegłych sądowych.
Dowody
zorganizowanej korupcji wymiaru sprawiedliwości. Zawiadomienie
o przestępstwie.
Temida
znów widzi... ale z jej umysłem coś chyba nie tak. Przekręt na zły adres.
Korupcja
polskiego wymiaru sprawiedliwości – raport Transparency International.
Sędziowska Camorra - elita, nietykalni, gang, czy nawet mafia? - czym jest korporacja sędziowska?
Polecam
sprawy poruszane w działach:
SĄDY
PROKURATURA
ADWOKATURA
POLITYKA
PRAWO
INTERWENCJE
- sprawy czytelników
Tematy w dziale dla
inteligentnych:
ARTYKUŁY - tematy do przemyślenia z cyklu: POLITYKA - PIENIĄDZ - WŁADZA
"AFERY
PRAWA" Niezależne Czasopismo Internetowe www.aferyprawa.com redagowane przez dziennikarzy AP i sympatyków z całego świata których celem jest PRAWO, PRAWDA SPRAWIEDLIWOŚĆ DOSTĘP DO INFORMACJI ORAZ DOBRO CZŁOWIEKA |
|
WSZYSTKICH INFORMUJĘ ŻE WOLNOŚĆ WYPOWIEDZI I SWOBODA WYRAŻANIA SWOICH POGLĄDÓW JEST ZAGWARANTOWANA ART 54 KONSTYTUCJI RZECZYPOSPOLITEJ POLSKIEJ.
zdzichu
Komentowanie nie jest już możliwe.