opublikowano: 26-10-2010
Goczyński
- Tragiczny Stan Polskiego Sądownictwa Rodzinnego Wywiad dla
AFERY PRAWA - z Jackiem Sztajerem,
prezesem Stołecznego Stowarzyszenia Obrony Praw Ojca – SSOPO. Rozmawia Bogdan
Goczyński.
Czy
mógłby Pan w skrócie powiedzieć czym zajmuje się Stowarzyszenie?
Głównym celem założenia
i działania jest pomoc ojcom dyskryminowanym przez żeńskie sądownictwo
rodzinne. Chodzi oto aby ojcowie nie byli przez to sądownictwo rozwodzeni z
dziećmi przy okazji rozwodu z własną żoną, żeby nie były im zawyżane
alimenty ponad miarę, tak że nie są w stanie wyżyć i co do garnka włożyć.
Żeby nie było tak, że nawet gdy mają zasądzony kontakt z dzieckiem, to nie
są w stanie zapewnić dziecku utrzymania. W skrócie też Stowarzyszenie
zajmuje się współpracą z naczelnymi organami państwa, w tym z Sejmem, celem
nowelizacji Kodeksu Rodzinnego i Opiekuńczego i innych ustaw towarzyszących.
Pole działanie jest bardzo szerokie.
Jest
Pan prawnikiem z doświadczeniem rodzinnym. Jak Pan ocenia profesjonalizm
polskich sędzin?
Chciałbym wyjaśnić, że mam magisterium z ekonomii, a jeśli chodzi o prawo, to mam zaledwie absolutorium. Natomiast mam dwadzieścia lat praktyki w dziedzinie prawa rodzinnego, w tym byłem ponad 8 lat ławnikiem w Sądzie Okręgowym w Warszawie i od wielu lat prezesuję Stołecznemu Stowarzyszeniu Obrony Praw Ojca.
Jeśli chodzi o
profesjonalizm sędzin, to im niższa instancja, tym gorzej jest z
profesjonalizmem. W sądach rejonowych, szczególnie w małych miasteczkach,
zachowanie się sędzin bywa wręcz skandaliczne, polegające na tym, że sędzina
nie dopuszcza ojca do głosu, a tym samym uniemożliwia mu bronienie swoich
racji, skraca lub uniemożliwia odpowiedzi na pytania sądu świadkom tegoż
ojca, bywają krzyki na sali sądowej ze strony sędzin na ojca. Czasem nie są
dopuszczane wnioski dowodowe, natomiast obserwujemy, że im sąd jest wyższej
instancji to jest trochę lepiej. W sądzie okręgowym sędziny są na nieco wyższym
poziomie intelektualnym i wiedzy merytorycznej i praktycznego działania. W sądzie
apelacyjnym jest jeszcze trochę lepiej.
Jak
Pan widzi kwestię dzieci w rozstrzygnięciach sądowych. Czy dobro dzieci jest
rzeczywiście brane pod uwagę?
Według Kodeksu Rodzinnego
i Opiekuńczego sąd powinien kierować się obiektywnym dobrem dziecka.
Niestety w praktyce okazuje się, że jeśli ojciec jest w sądzie bez dobrego
adwokata, lub bez Stowarzyszenia Obrony Praw Ojca, to brane jest przede
wszystkim pod uwagę, nie dobro dziecka, lecz matki dziecka, czyli partnerki
ojca. Sądy przyznają dzieci matkom, ograniczając władzę i opiekę
rodzicielską ojca do jakichś śmiesznych kontaktów jak np. w soboty od
godziny 11 do 13.
A
czy według Pana przestrzegane są procedury prawne. Czy sędziowie korzystają
z pomocy psychologów dla rozstrzygnięcia kwestii, komu powierzyć dzieci.
Bardzo różnie to bywa. Nie można powiedzieć absolutnie, i to podkreślam z całą mocą, że wszystkie sędziny są złe, niedobre i stronnicze. Są bardzo dobre i bardzo złe, bardzo nieobiektywne, i to też się odnosi do tych procedur. Sędziny rzetelne, uczciwe stosują wszelkie procedury, natomiast inne zaniechują procedur, które mogłyby być wykorzystane dla stu procentowego wyświetlenia danej sprawy. Odnosi się to też do pomocy biegłych psychologów, w zależności od tego jak sędzina pojmuje dobro dziecka i dobro matki. Ojciec jest tutaj oczywiście na szarym końcu.
Czy
zdarza się, że kwestie opiekuńcze są rozstrzygane przez sędziów na
niejawnych spotkaniach, co jest jaskrawym złamaniem artykułu 45 Konstytucji i
artykułu 579 k.p.c., które stanowią o konieczności jawnej rozprawy?
Niestety obserwujemy w
Stowarzyszeniu, a działamy już jedenasty rok, że tego typu rozstrzygnięcia
czasem zapadają na posiedzeniach niejawnych, bez udziału stron,
mimo że chodzi tu o dobro dziecka i należałoby, chociażby wstępnie,
wysłuchać obie strony procesu, a dopiero potem podejmować jakiekolwiek
decyzje. Niestety, czasem spotykamy się z postanowieniami zaocznymi.
Rozstanie
się rodziców, których oboje dzieci kochały, jest na pewno szokiem dla
dzieci. Czy z Pana doświadczenia,
sądy często stosują mediację dla rozwiązania problemów rodzinnych.
Z naszego, Stowarzyszenia,
doświadczenia wynika, że rzadko, niezmiernie rzadko sądy stosują
mediację. Mało tego, wcześniej obowiązywały tak zwane rozprawy pojednawcze,
teraz zanikają, nie ma nawoływania do pojednania się małżonków. W ostatnim
okresie zdarza się, że rodzice dziecka są kierowani na mediację, ale są to
rzadkie przypadki.
A
czy widzi Pan możliwość zastosowania w Polsce modelu szwedzkiego, gdzie
opieka nad dziećmi powierzana jest po równo obojgu rodziców mimo ich
rozstania się.
To nie jest tylko model
szwedzki. W różnych państwach zachodnich się stosuje się wychowanie
naprzemienne dzieci. Jest to absolutnie nieprzyjęte przez nasze sfeminizowane sądownictwo
rodzinne, mimo że to byłoby dobre w przypadkach, gdy rodzice są do siebie
podobni. Byłaby to naprzemienność wychowania dziecka. Niestety jednak, powiem
obiektywnie, jeżeli rodzice są skrajnie różni środowiskowo, jeśli chodzi o
wykształcenie i moralność, to dla dziecka naprzemienność wychowania jest
szkodliwa. To jest możliwe w rodzinach , gdzie oboje rodzice są podobni, na
przykład gdy oboje są intelektualistami, ta naprzemienność powinna być
orzekana. W Polsce jest to niezwykle rzadkie.
W
znanym mi przypadku, dzieci są ukrywane przed ojcem, pod sfabrykowanymi
zarzutami, z pomocą wymiaru
sprawiedliwości, po czym, gdy w końcu ustalone są kontakty z dziećmi, żąda
się wysokich opłat za spotkania, 180zł za trzygodzinne spotkanie w obecności
kuratora. Obecność kuratora jest przy tym mgliście uzasadniona. Czy zna pan
inne takie przypadki?
Tak, znamy takie przypadki
w Stowarzyszeniu, że mimo, że matka utrudnia lub uniemożliwia kontakty z dziećmi,
to ojciec jest niesłusznie obciążany kosztami interwencji kuratora zamiast
matki.
W
mediach spotyka się obraz ojca znęcającego się nad rodziną. Jak w swojej
praktyce ocenia Pan słuszność tego zarzutu? Czy nie odnosi Pan wrażenia że
jest to zorganizowana kampania medialna dyskredytowania ojców?
Nie, Nie zgodzę się
absolutnie. Też obserwuję uważnie media, i widzę że media równie często
pokazują złych ojców jak i złe matki porzucające swoje dzieci po pijanemu,
nie dopilnowujące tych dzieci. W środkach masowego przekazu pokazywane są
przykłady nagannych zachowań nie tylko ojców ale również matek. Szczególnie
w ostatnim okresie dużo matek zostało pokazanych, pamiętam jeden przykład z
telewizji TVN, które źle traktują swoje dzieci, porzucają je, nie wykonują
swoich obowiązków rodzicielskich przy dzieciach i zaniedbują je, najczęściej
po alkoholu.
Wrócę
jeszcze do kwestii stronniczości sądów. W przypadkach z jakimi się spotkałem,
sędziny były tak skrajnie stronnicze, że
podejrzewałem korupcję. Później zaobserwowałem, że ta sytuacja
powtarza się w wyższej instancji, w przypadku składania zażaleń czy
apelacji. Przecież fizycznie jest niemożliwe przekupywanie wszystkich sędziów.
Czy Pan też spotyka się z takimi stronniczymi postawami?
Nigdy w Stołecznym
Stowarzyszeniu Obrony Praw Ojca nie mieliśmy przypadku udowodnionej korupcji
czy łapownictwa. Słyszeliśmy o takich podejrzeniach ojców, ale brak było
konkretnych dowodów. Takich dowodów nigdy nie mieliśmy.
A
czy nie uważa Pan, że sfeminizowanie polskiego wymiaru sprawiedliwości a
szczególnie sądów, ma ujemny wpływ na bezstronność w sprawach opiekuńczych?
Ależ oczywiście, w
sprawach rozwodowych, opiekuńczych, owo prawie stuprocentowe sfeminizowanie sądownictwa
rodzinnego, ma zły wpływ na przebieg procesów, spraw ludzkich i dlatego
wielokrotnie występowaliśmy do ministra sprawiedliwości i innych organów z
wnioskiem o odfeminizowanie zawodu sędziego, z wnioskiem, aby chociaż w połowie
sędziami rodzinnym byli również mężczyźni.
W
swoich codziennych dyżurach, spotyka się Pan zapewne z najróżniejszymi
przypadkami. Czy spotkał się Pan z zaangażowaniem sekt w sprawach rodzinnych.
Czy usiłują one wpływać na decyzje sądów?
Słyszeliśmy w
Stowarzyszeniu o przykładach, takich, że matki należą do jakichś sekt a
ojcowie nie należą, ale czy to się lubi czy nie, w Polsce jest wolność
wyznania i każdy ma prawo należeć gdzie chce. Z tym, że to nie ma prawa
odbijać się na dzieciach. To, że matka należy do jakiejś sekty, nie ma
prawa negatywnie oddziaływać na dziecko.
Na koniec spytam Pana jeszcze o sprawy ze sfery politycznej. Czy widzi Pan głębsze zrozumienie problemów rodziny, właściwego wychowania dzieci, wśród partii politycznych, a szczególnie w Sejmie i Senacie? Jest to poważny problem w kontekście jakości polskiego sądownictwa, a szczególnie rodzinnego.
Jeśli chodzi o naszą scenę
polityczną, to największe zainteresowanie rodziną i jej potrzebami wykazuje
Liga Polskich Rodzin.
Czy
miał Pan jakieś szczególne kontakty z Ligą Polskich Rodzin?
Próbowaliśmy, ale oni
jako Partia polityczna, a my jako Stowarzyszenie, nijak się mamy do siebie.
Istniała przez kilka lat stworzona przez Stowarzyszenie, Partia Ochrony Praw Człowieka,
w tej chwili już nie istnieje, z różnych względów. Próbowaliśmy wtedy
skontaktować się z Ligą Polskich Rodzin jako Partia Ochrony Praw Człowieka,
ale niestety bez odzewu.
Z
Jackiem Sztajerem, prezesem Stołecznego
Stowarzyszenia Obrony Praw Ojca – SSOPO. Rozmawiał dziennikarz Niezależnego
Internetowego Czasopisma AFERY PRAWA Bogdan Goczyński.
bgoczynski@yahoo.com.au
bogdan@aferyprawa.com
Polecam
sprawy poruszane w działach:
SĄDY
PROKURATURA
ADWOKATURA
POLITYKA
PRAWO
INTERWENCJE
- sprawy czytelników
Tematy w dziale dla inteligentnych:
ARTYKUŁY
- tematy do przemyślenia z cyklu: POLITYKA - PIENIĄDZ - WŁADZA
"AFERY PRAWA" - Niezależne Czasopismo
Internetowe www.aferyprawa.com
Stowarzyszenia Ochrony Praw Obywatelskich Zespół redakcyjny: Zdzisław Raczkowski, Witold Ligezowski, Małgorzata Madziar, Zygfryd Wilk, Bogdan Goczyński, Zygmunt Jan Prusiński i sympatycy SOPO |
|
WSZYSTKICH INFORMUJĘ ŻE WOLNOŚĆ WYPOWIEDZI I SWOBODA WYRAŻANIA SWOICH POGLĄDÓW JEST ZAGWARANTOWANA ART 54 KONSTYTUCJI RZECZYPOSPOLITEJ POLSKIEJ.
zdzichu
Komentowanie nie jest już możliwe.