opublikowano: 26-10-2010
Naleziński - Media w Polsce i na świecie - majowy cykl krytyczno-informacyjny Mirosława Nalezińskiego

Na ostatniej stronie gazeta Fakt (27 kwietnia 2007) pokazuje niewyraźne zdjęcia (aby nie oskarżono jej o szerzenie pornografiii) angielskich gwardzistów w pięknych (jednak... niekompletnych) mundurach, którzy eksponują swe (tu raczej niezbyt ozdobne) zwisy (męskie, a jakże!) podczas "ohydnych zabaw gwardii" (jak to określono w tytule).
Coraz częściej przeciekają do publiki zdjęcia wygłupów (a to syna księcia Karola, który propaguje faszystowskie znaki, a to naszych wojaków, którzy symulują egzekucje). Głupota (nie)odpowiedzialnych osób ukazywanych na fotkach jest trudnomierzalna, jednak drugim aspektem jest brak lojalności - wszak zdjęcia najczęściej wykonują osoby z tych samych kręgów, zatem jeśli donoszą (i to pewnie nie bezinteresownie), to podważany jest system męskiej solidarności jakże ważny w wojsku. Oczywiście, napiętnować należy wszelakie wygłupy, zwłaszcza przestępcze (profanacje, "fale" i molestowania), jednak wynoszenie informacji poza zamknięte kręgi kompromituje te sfery niejako podwójnie. A przy okazji można zauważyć spadek lojalności wśród oficerów oraz nasilenie zjawiska sprzedajności, no ale może to jedyny sposób walki ze złem? No i można zadać pytanie - czy tak nie było "od zawsze", a jedynie rozwój techniki umożliwia w ostatnich latach sekretne podpatrywanie i rejestrowanie? Należy sądzić, że wszystkie obecne (s)ekscesy miały miejsce także dawniej, jednak nie było technicznych możliwości ich dokumentowania! Iluż dawnych polityków i generałów nie zrobiłoby kariery, gdyby kilkadziesiąt-kilkanaście lat temu skompromitowano ich poprzez ujawnienie podobnych "ptasich" materiałów? Takie wygłupy były zawsze, jedynie szczęśliwie dla tych wipów, nikt ich nie sfotografował i nie doniósł. A słowom raczej się nie wierzy. Ponadto, kiedyś informatorzy musieliby się ujawnić, za co spotkałyby ich rozmaite szykany, a dzisiaj fotkę można anonimowo zamieścić w internecie albo sprzedać redakcji łasej na sensacje przy zachowaniu anonimowości.
Interesująco ułożył się szyk wyrazów w omawianym artykule:
Kilku pijanych mężczyzn, wśród steku ordynarnych wyzwisk, wyma-
chuje przyrodzeniami, robi wulgarne gesty i wypina gołe tyłki.
Przeniesienie dwóch ostatnich sylab do niższego wiersza, niejako dubluje pojęcie "przyrodzenia". Przez przypadek mamy elegancki (niemal wytworny) wyraz poprzedzony przez niezamierzony a rynsztokowy synonim. Ale taki jest urok niektórych polskich czasowników (w czasie teraźniejszym, a najdosadniejszych w trzeciej osobie). Trzeba unikać wyraźnego "sylabowania" podczas przemówień (także kazań w kościele), ponieważ można uzyskać niezamierzony męskoprzyrodzeniowy (dość wesoły, ale wstydliwy) efekt...
Na rozkład wspomnianego słowa (wyma/chuje) wpływ niewątpliwie miało zdjęcie nagiej Patrycji (także w rozkładzie, choć nie w skrajnym, no i oczywiście nie w patologicznym), której figura wcięła się w tekst o królewskiej gwardii. Polska panna ładniejsza niż owi Bryci i z wiadomych powodów nieukazująca i niełapiąca się za ptaka. I wyznanie bardziej subtelne - Moje zabiegi, gdy delikatnie rozciągam, pcham i ustawiam, działają cuda.
I gdzie tu sprawiedliwość? Polska panna może pokazywać swe wdzięki za pieniądze i z rozmysłem, a brytyjscy gwardziści za darmo i bez zgody na publikację - nie mogą? Co na to europejskie komisje równości płci i obywateli wobec prawa? Owszem, ona miała bezmundurowy topless, a oni mundurowy bottomless, ale czy to powód do aż takich szykan? Oni zbrukali wyspiarski mundur, a ona po prostu nie miała czego brukać. Pewnie gwardziści wylecą z roboty, żartownisie. Mundury im zabiorą, ale przecież udowodnili, że bez nich doskonale sobie radzą...
Czy
Polacy to idioci?
Policjanci w Dolnośląskiem zatrzymali
pijanego kierowcę. Niby nic ciekawego, wszak takich delikwentów policja
ujawnia ok. stu tysięcy rocznie. Jednak gościu przejdzie do annałów
polskiego sądownictwa, a może i do księgi Guinnessa. Dlaczego? Bowiem
zaledwie dobę wcześniej został skazany już przez sąd w trybie
przyspieszonym za prowadzenie samochodu po pijanemu, zatem to pierwszy
alkoholowo-drogowy dubel pod mocą 24-godzinnego trybu. Ów facet miał wątpliwą
przyjemność z naszą Temidą już 19 marca, kiedy to owa nazbyt łaskawa (jak
się okazało nazajutrz) pani ukarała samochodowego pijanicę jedynie
pozbawieniem wolności w zawieszeniu oraz na grzywnę. Nie sprecyzowano jakie
wysokie to kary, jednak najwyraźniej miłośnik motoryzacji owo orzeczenie miał
głęboko w rurze wydechowej swego autka, skoro następnego dnia dosiadł owego
metalowego rumaka w stanie wskazującym na wyraźne obcowanie z monopolową butlą
(1,5 promila alkoholu; on, bo naczynie pewnie 40%). W tej groteskowej sytuacji
można się uśmiechnąć, a nawet współczuć naszemu rodakowi z powodu prześladującego
go pecha.
Jednak w jaki sposób zareagowalibyśmy,
gdyby ów niemal 30-letni szosowy potencjalny rzeźnik kogoś zabił tuż po
pierwszym śmiesznie niskim wyroku? Parę lat temu, kiedy zaostrzano kary za
jazdę pod wpływem alkoholu, to wydawało się, że nasze Państwo poważnie
zabiera się za tępienie piratów drogowych. A niskie wyroki i opisane podwójne
przestępstwo ośmiesza nie tylko resort sprawiedliwości, ale i cały nasz
kraj. Po ponownym ujęciu, Policja informuje społeczeństwo, że za prowadzenie
pojazdu w stanie nietrzeźwości owemu kierowcy grozi do dwóch lat pozbawienia
wolności. Ależ szanowna Policjo! My to wiemy! Tyle to mu groziło po pierwszej
wpadce, a teraz to nie ma skończyć się na groźbach, ale na konkretach.
Także na początku wiosny nie oparł
się jej urokowi inny kierowca.
Nachlany (2,5 promila alkoholu) kierowca szarżował ulicami Opola. Nawet
nie tylko ulicami, bo i... chodnikami. Policja próbowała go zatrzymać, ale to
wzmogło jedynie podkręcenie licznika prędkości w uciekającym aucie. Szczęśliwie
ujęto 40-letniego pijaka, który kluczył nie tylko opłotkami, ale także w
zeznaniach - z powodu bełkotu skierowano go do izdebki (a przy okazji - podczas
wchodzenia Polski do UE twierdzono, ze owe wytrzeźwne przybytki będą
zlikwidowane). A niejako na deser sprawy okazało się, że ów gościu nie
tylko nie miał samochodu (pożyczył od kolegi), ale jego majątkowe braki
rozciągały się również w kierunku braku... prawa jazdy. Również i tu
podano irytujący komentarz mediów o groźbie dwuletniej odsiadki. Ludzie!
Gdyby każdy z kierujących pijaczków dostał chociaż pół roku stonowanego
więzionka, ale z pracą fizyczną w programie, to rocznie mielibyśmy budżet
bogatszy o miliard złotych przy założeniu efektów na poziomie 10 zł na
godzinę. Ale zaraz teoretycy (prawa człowieka!) oraz praktycy (brak kombinezonów!)
storpedują takie plany.
Gdyby ktoś zginął po kiepskim (bo żadnym)
wyegzekwowaniu pierwszej kary w pierwszym opisanym przypadku, to rodzina powinna
wystąpić przeciwko Państwu z żądaniem wysokiego odszkodowania za
dopuszczenie do wypadku. Podobnie wysokie odszkodowanie należałoby się, gdyby
ktoś zginął podczas pościgu za pijakiem w drugim przypadku. Za proceduralne
błędy każdy powinien ponosić konsekwencje, także Państwo!
Niby wszyscy jesteśmy równi (wg
Konstytucji), ale każdy wie, że to nieprawda. Powyższe ekscesy popełnione
zostały przez obywateli z dolnej półeczki (choć przecież znani są posłowie
a sportowcy, także w jednej osobie, co to także popijają przed podróżą).
Niektórzy nawet mają immunitety...
A skoro już o immunitecie, przestępstwach,
różnych półkach w społeczeństwie i głupocie. Jak opisać poniższy
przypadek z prokuratorem w roli głównej? Kilka tygodni temu zatrzymano
niejakiego Krzysztofa W., który przyjął od podstawionych funkcjonariuszy 300
tys. zł za obietnicę wypuszczenia na wolność rodaka podejrzanego o handel
narkotykami. Ponieważ łapownik to znaczniejsza persona, a do tego ze świata
prawa przez duże P, przeto miał pewien drobny przywilej, wywalczony ongiś
przez Temidę dla swoich urzędników, którzy mogliby paść ofiarą niegodziwości
wszelakich. Ów przywilej, nieznany obywatelom drugiej kategorii, to immunitet.
Skoro w praworządnym państwie należy kulturalnie obchodzić się z oficjelami
pełniącymi ważne społeczne funkcje a cieszącymi się szczególnym zaufaniem
społecznym, przeto rozpoczęto żmudną procedurę uchylenia tegoż przywileju.
Ale jeśli ktoś zawiódł oczekiwania społeczeństwa i przywykł do łapownictwa,
to cóż czyni w swej bezmyślności? Otóż ten ważny facet poszedł za ciosem
i wręczył łapówkę... na rzecz nieuchylenia immunitetu. Nie wiadomo, czy owe
dwa czyny nielicujące z zawodem będą uznane za dwa osobne przestępstwa, czy
jako jedno przestępstwo ciągłe? Na przykład wzorem ścigającego się
nocnego maniaka po ulicach pewnego polskiego miasta, który kilkanaście razy
uwiecznił się na fotoradarze, ale uznano to za jedno ciągłe działanie...
Osoby społecznego zaufania powinny mieć
podniesione kary o połowę w porównaniu ze zwykłymi obywatelami. Jest
zasadnicza różnica pomiędzy drobnym rzezimieszkiem a sędzią, jeśli obaj wręczają
łapówki? Tak długo, jak tego nie będzie dostrzegać nasza Temida, tak długo
nie będzie ona poważana. A prokurator ucieka przed karą w wielomiesięczne
zwolnienia chorobowe. Kto to powiedział - Polak potrafi? Istotnie - potrafi!
A tytuł? Owszem, ci opisani Polacy, to
niewątpliwi durnie!
Błędy w
kultowym słowniku!
Poniższe
spostrzeżenia dowodzą, że napisanie definicji w sposób możliwie prosty,
zrozumiały, zgodny z prawdą, a jednocześnie zgodny z zasadami naszego języka,
jest zadaniem trudnym i złożonym.
W każdej rodzinie powinien być słownik
prof. Kopalińskiego, zatem parę lat temu z wielkim zaciekawieniem nabyłem
renomowany Słownik wyrazów obcych i zwrotów obcojęzycznych z almanachem
(Władysław Kopaliński, Świat Książki, Warszawa 2000). Niestety, mimo że
jest to kolejne wydanie, znaczna liczba usterek (łagodnie rzecz ujmując) jest
niepokojąca. Poniżej pozwalam sobie na załączenie (niepełnej!) listy błędów.
Mniemam, że następne wydania będą zawierały mniej błędów językowych, a
definicje będą bardziej precyzyjne.
1.
Błędy logiczne (niepotrzebne zawężenie definicji):
akwarium - zbiornik ze szkła a. o
szklanej ścianie... {bywają akwaria z plastyku};
Cardana przegub - mechanizm do łączenia
dwóch ustawionych pod kątem wałków {pod jakim kątem?; tylko
potocznie - jeśli coś nie jest prostopadłe, to jest pod kątem}...
mikrobus- mały autobus do przewozu
ok. 10-15 osób w ruchu lokalnym {czyżby nie jeździły w ruchu międzynarodowym?};
torus- powierzchnia (w kształcie koła
ratunkowego, opony samochodowej itp.) powstała przez obrót dokoła prostej leżącej
w jego płaszczyźnie i nie przecinającej go {przez obrót okręgu
(przeoczono) wokół prostej oraz nieprzecinającej (łączna pisownia)};
tracheotomia - przecięcie
tchawicy i wprowadzenie w otwór dotchawiczny rurki metalowej, przez którą
duszący się chory może swobodnie oddychać {a jeśli rurka nie jest metalowa,
to już nie jest tracheotomia?};
wat (W) - jednostka mocy prądu
elektr. {zbędne ograniczenie do prądu}.
2.
Błędne (zbyt pochopne) uznanie znaczenia hasła za przestarzałe
(przy poniższych hasłach napisano, że są... przestarzałe
i popełniono... falstart):
aparycja - wygląd zewnętrzny;
mityng - masowe zebranie publiczne,
zawody sportowe;
telemark - ewolucja narciarska;
transza - jedna z części jakiejś
całości...
Przecież wynotowane hasła nadal nam służą!
3.
Błąd przeoczenia innego znaczenia:
andron - część starożytnego domu
{brak liczby mnogiej w znaczeniu pleść banialuki, choć androny
są przywołane w haśle baliwernie};
audytor - członek wojsk. a. kośc.
{brak haseł audytor oraz audyt i audytacja w znaczeniu współczesnym,
zwłaszcza że króluje audit/auditacja};
casting - turniejowa formacja wędkarstwa
rzutowego {brak popularniejszego znaczenia (przegląd przyszłych gwiazd
filmowych)};
chassis - podwozie samochodu...
{a płytki, na których były i są montowane układy elektroniczne?};
domena - dziedzina, zakres, teren
działania... {nie wspomniano znaczenia w informatyce, choć nieopodal poświęcono
aż 10 wierszy określeniu wyłącznie z tejże dziedziny - drag and drop};
kawalkada - grupa jeźdźców,
orszak konny {obecnie także w znaczeniu grupa pojazdów};
kiwi - nieloty, nowozelandzkie ptaki
wielkości kury, nie mające lotek... {jednak niemające; zapomniano
o owocach};
mini - nie podano hasła w
znaczeniu minispódniczka;
moloch - nienasycona, tyrańska potęga,
którą musi się zjednywać uległością i ofiarami {dzisiaj jednak w
nieco innym znaczeniu (moloch biurokracji, betonowe molochy)};
offset - technika (zazw.
wielobarwnego) druku płaskiego {brak w znaczeniu transakcji wiązanej, zwłaszcza
w międzynarodowym handlu bronią};
palant - gra, w której dwie drużyny
po 12 graczy {brak mniej sportowego znaczenia...};
panel - grupa trzech a. więcej
specjalistów z różnych dziedzin, prowadząca dyskusję publiczną (zazw. w
RTV) na jakiś temat... {brak bardziej przyziemnego (tudzież ściennego i
sufitowego) znaczenia - panel podłogowy, ścienny, sufitowy};
pilot - lotnik kierujący statkiem
powietrznym {brak wzmianki o urządzeniu do zdalnego sterowania urządzeniami};
tableau! - (oto) osobliwa (niezbyt
budująca) scena {brak w znaczeniu tablo (pamiątkowe zdjęcie)};
trymer - robotnik portowy zajmujący
się trymowaniem {a element obwodów elektronicznych (trymerzy/trymery)?};
żele - talerze, czynele, instrument
perkusyjny {brak znaczenia kulinarnego i kosmetycznego}.
4.
Infantylizmy (infantylne zastosowanie słów w objaśnieniach):
autostrada - magistrala samochodowa
o nawierzchni ulepszonej, przepołowiona wzdłuż dla rozdzielenia obu kierunków
ruchu... {infantylizm techniczny (niefortunne spostrzeżenie - przepołowić
można coś całego, np. jabłko); czy tory kolejowe są magistralą kolejową o
przepołowionej wzdłuż szynie dla poprawienia poprzecznej stabilności pociągu,
albo czy katamaran jest wzdłużnie przepołowionym statkiem dla powiększenia
liczby przewożonych pasażerów? ponadto - raczej o ulepszonej nawierzchni;
purysta mógłby mieć także zastrzeżenia do zastosowania wschodniosłowiańskiej
formy dla, choć dla mnie jest to forma godna polecenia (krótsza od
poprawnej polskiej składni)};
banknot - pieniądz kredytowy; pieniądz
papierowy wypuszczony przez banki emisyjne...{gdyby przyczepić owe papierki
do baloników i otworzyć okno w banku, to i owszem; tu raczej emitowany,
wprowadzany do obiegu};
bookmacher - osoba trudniąca się
prywatnie (i nielegalnie) zawieraniem z publicznością zakładów {proszę
wyjaśnić bukmacherom, że działają nielegalnie; ponadto - piszemy bukmacher};
ekwilibrystyka - rodzaj produkcji
cyrkowych, polegających na zachowaniu równowagi {a cóż to za oryginalna
nazwa w liczbie mnogiej - produkcje cyrkowe?};
ekranizacja - przeróbka sztuki
teatralnej, opery, baletu itp. na film {tak, ale w młodzieżowej wersji Słownika;
tu - adaptacja; infantylizm językowy (reżyser przerabia sztukę,
uczeń przerabia lekturę, mleczarnia przerabia mleko, dżdżownica przerabia
glebę, stocznia remontowa przerabia podstarzałe lub uszkodzone statki?)};
gepard - drapieżny ssak, najszybszy
z rodziny kotów, o wysokich nogach {raczej o długich nogach};
dinghy - gumowa łódź ratunkowa do
nadymania, używana głównie przez lotników, [...] gumowa, nadymana łódeczka
plażowa {chyba zbyt zabawne określenia};
dingo - dziki pies australijski o
wilczym pysku, puszystym ogonie i czerwonawobrązowej sierści, zapewne
sprowadzony do Australii przez człowieka w czasach niepamiętnych {w jakich
czasach? niepamiętnych?};
kabriolet - samochód z nasuwaną
budą...{buda zwykle kojarzy się z tandetą... (może i winda
jest suwaną budą na linach?)}
kawitacja - ... nadżeranie
powierzchni elementów maszyn {uszkodzenie, niszczenie, nie nadżeranie};
mikroskop - przyrząd (optyczny;
elektronowy) do wytwarzania powiększonych obrazów b. małych, niewidzialnych
gołym okiem przedmiotów {nie jest to wytwarzanie; jednak niewidocznych;
może przyrząd pozwalający oglądać przedmioty niewidoczne gołym okiem?};
nawigacja - nauka prowadzenia statku
wodnego a. latającego... {raczej powietrznego};
Pandory puszka - coś, co wywołuje
mnóstwo nieprzewidzianych trudności; źródło nie kończących się smutków,
kłopotów, nieszczęść; w objaśnieniu - pierwsza kobieta na ziemi...
{infantylizm coś, co wywołuje, raczej sytuacja powodująca;
jednak niekończących oraz właściwiej na Ziemi};
papamobile - samochód z obronnym
nadwoziem w postaci pudła ze szkła kuloodpornego {raczej z ochronnym;
pudło?};
paparazzo [paparacco] - zawodowy
fotograf skandali; fotoreporter sensacji; fotograf-chuligan {brak
popularniejszej formy paparazzi; czyżby redakcje opłacały przestępców?};
transkrypcja - przerobienie utworu
muz. na inny instrument, głos a. zespół niż pierwotnie był przeznaczony
{nazbyt potocznie (infantylne), raczej opracowanie}.
5.
Błąd przeoczenia polskiej nazwy (podanie form oryginalnych, choć już są
"bardziej" polskie słowa):
biathlon - dwubój narciarski
{brak uznanej formy biatlon};
clochard - nędzarz {kloszard};
cockpit - zagłębienie (komora) w
części rufowej pokładu jachtu a. łodzi motorowej, służące jako
pomieszczenie dla załogi {kokpit; przy okazji - jak nazywa się
kabina dla załogi w samolocie (i to, bynajmniej, nie w części rufowej...)?};
collage - kompozycja artystyczna
{kolaż, choć nieopodal jest cowboy = kowboj};
cricket - angielska odmiana palanta {krykiet};
kril - skorupiaki [...] stanowiące
główne pożywienie waleni bezzębnych (...), które pokarm ten scedzają przez
rogowe płyty fiszbinów) {kryl, a może nawet kryle, skoro
skorupiaki w liczbie mnogiej};
Jehowy świadkowie - sekta [...]
przeciwna zorganizowanej religii, światu businessu i państwu {biznesu};
leader - przywódca partii {lider};
martini - coctail złożony z dwóch
a. więcej części dżinu i jednej części wytrawnego wermutu...{koktajl,
skoro zastosowano wermut (nie vermouth) oraz dżin};
napalm [nejpa:m] - galaretowaty
materiał zapalający... {niepotrzebnie podano wymowę angielską, wszak od
dawna czytamy to słowo po polsku};
nelson - liczba 111... uważana za
pechowy rezultat w grze w cricketa {chyba w grze w krykieta albo w
krykiecie};
oxford - nisko wcięte obuwie męskie
{wprawdzie miasto nazywa się Oxford, to bucik jako rzeczownik pospolity
jednak oksford (zwłaszcza że nazwę miasta również już spolszczono -
Oksford)};
Pitaval - zbiór kronik spraw i
procesów kryminalnych (od nazwiska francuskiego prawnika) {pitawal};
paddock - przestrzeń ogrodzona, na
której odbywają się parady koni wyścigowych przed biegami {już padok,
nawet nie paddok};
poinsettia [ponsetia] - bot.
wilczomlecz piękny a. nadobny (od nazwiska polityka amer.: Joel R. Poinsett)
{chyba poinsecja}
sex appeal - seks, powab, ponęta
{seksapil};
vendetta - krwawa zemsta rodowa
{wendeta};
tuner [tjuner] - strojnik (zawarta w
osobnej skrzynce) część detekcyjna odbiornika radiowego, z kondensatorem,
skalą i obwodami wielkiej i pośredniej częstotliwości {jednak już
wymawiamy po polsku (pod. [komputer], nie [kompjuter]); a cóż to
jest w nawiasie - zawarta w osobnej skrzynce?}.
6.
Błąd przeoczenia hasła (brak poniższych haseł, choć istnieją podobne
wyrazy):
basket {choć jest futbol,
baseball, waterpolo};
magnes {jest magnez};
krokodyl {jest aligator};
globalizacja {jest hasło global
village (światowa wioska)};
wanilia {jest wanilina};
oranżada {jest oranż};
reklama {jest reklamacja}
oraz brak terminów - antena areszt atak awantura bagaż
balon bandaż barak barakuda bazar belfer chuligan deser fitness frykas gazeta
kontroler konwój koral litera masa masakra metal oficer opus papilot pasażer
peron pigułka pilers pineska resor rolka serweta sylaba tramwaj tunel willa żelatyna
żyrafa żyletka.
7.
Błędy znaczeniowe:
filet - koronka siatkowa [...]; płat
mięsa a. ryby oczyszczony z kości a. ości; potrawa z takiego mięsa (takiej
ryby) {może być mięso ssaka, gada, płaza i ptaka, zaś ryba nie ma mięsa?;
są zwierzęta, ryby i ptaki - stanowisko naukowe czy kucharskie?};
won ton - chiń., pierożki
nadziewane mieloną pikantną wieprzowiną a. kurą {skoro kurą, to
może także nadziewane świnią?; raczej drobiem};
torpeda - samobieżny pocisk
podwodny (...); pop. pociąg ekspresowy (zwł. jedno- a. dwuwagonowy) o napędzie
ropnym {dziwny napęd; raczej napęd spalinowy};
8.
Błędy ortograficzne:
Annasz (od Annasza do Kaifasza) {jednak
do Kajfasza};
liman - płytka zatoka morska na płn.
wybrzeżach mórz Czarnego i Azowskiego {właściwiej Morza Czarnego i
Morza Azowskiego};
kukurużnik - mały, powolny dwupłatowy
radziecki samolot {jednak kukuruźnik};
neptun - chem. pierwiastek; w objaśnieniu
- od nazwy 8. planety układu słonecznego {Układ Słoneczny};
renesans - Odrodzenie; okres w
historii kultury europ. XIV-XVI w. {nieskoordynowane wielkości liter};
oh! le ruisseau de la rue du Bac! -
(w objaśnieniu) okrzyk [...] na widok jeziora Lemańskiego {Jeziora Lemańskiego};
usus - zwyczaj {uzus};
rektyfikat - spirytus rektyfikowany,
o mocy 95-96 procentów objętościowych {procent}.
W
szczególności NIE powinno być pisane łącznie:
okowita - staropolska nazwa gorzałki,
wódki a. nie oczyszczonego, surowego spirytusu;
non-iron - nie wymagający
prasowania (o koszulach itp.);
padi - ryż (zwł. nie łuszczony);
panama - lekki kapelusz z ręcznie
plecionych nie barwionych włókien...;
parcjalny - cząstkowy, dotyczący
jedynie części, nie obejmujący całości;
profan - nie wtajemniczony, nie będący
znawcą, laik;
szyksa - nieżydowska dziewczyna a.
młoda Żydówka nie wykonująca praktyk religijnych;
tabula rasa - czysta, nie zapisana
karta;
terminator - linia oddzielająca oświetloną
przez Słońce część tarczy Księżyca a. planety od nie oświetlonej;
terra ignota, terra incognita - łac.
nie znany ląd, nie zbadany obszar, teren; nieznana dziedzina;
transgresja - wdzieranie się morza
na nie zajęte przez nie dotąd połacie lądu;
winidur - pot. nie zmiękczony
polichlorek winylu.
We wstępie
książki zapewniono mnie, że terminy zostały zaktualizowane. Chciałem
sprawdzić, czy to prawda - istotnie, sporo jest tam haseł z dziedzin
komputeryzacji i internetu. No i właśnie ów internet (pisany jeszcze
jako Internet) wzbudził moje zdumienie i nieufność do słownika. Nie
wiem, czy szanowni Czytelnicy mają to hasło w tym kultowym słowniku, zatem
przepiszę i omówię ten termin jako istną perełkę słownikowej twórczości,
bo rzecz jest językowo i rozsądkowo nad wyraz szokująca, a ponadto jednak nas
wszystkich dotycząca.
Internet - sieć komputerowa łącząca
większość ośrodków akademickich świata oraz miliony prywatnych użytkowników,
pozwalająca na niczym nie skrępowaną wymianę informacji, danych i
korespondencji wszystkich jej użytkowników. Żywiołowo się rozwijająca sieć
tworzy (zapotrzebowanie na) nowe usługi, bez niej nie do pomyślenia. W sieci
Internet potężnieje góra danych, które chociaż powszechnie dostępne dla
jej użytkowników, są jednak coraz trudniejsze do odnalezienia i
zidentyfikowania.
Zatem - po kolei. Przesada z niczym
nie skrępowaną (jednak są mechanizmy blokujące przesyłanie pewnych
informacji, w tym obrazów i inwektyw); może ładniej: dynamicznie rozwijająca
się sieć? Ponadto zalecenia są, aby pisać nieskrępowaną, choć
w tym
przypadku (poprzedzono przez niczym) pozostawiłbym
w podanej (rozłącznej) formie, jednakowoż w słowniku (przy innych hasłach)
nagminnie (i błędnie!) pisane są podobne wyrażenia.
Zacytowany tekst, choć przecież
nieobszerny, przekazuje myśl poprzez kontrowersyjną składnię, zaś fragment
wpisany w nawiasy, jest... rozbrajający. Zaimek się postawiony przed
imiesłowem w zdaniu twierdzącym także nie wystawia pochlebnej opinii twórcy
tego hasła (owszem, w potocznym języku, ale w definicji?). Mamy również
infantylizmy, określenia nawet poprawne, ale nie nadające się do zastosowania
w encyklopedycznych wydawnictwach) - miliony prywatnych użytkowników
(rodzaj własności jest bez znaczenia; w podobnym stylu można byłoby napisać:
państwo - obszar zamieszkiwany przez miliony mieszkańców), bez niej
nie do pomyślenia (zbyt potoczne), potężnieje góra danych (nazbyt
emocjonalny opis, niemal czujemy swoim jestestwem trudności z ogarnięciem potęgi
i istoty internetu oraz jak potężnieje owa góra...).
Jest to bodaj najbardziej egzaltowana
definicja słownika Profesora. O, gdyby omawiano tsunami, to odwołanie się do
żywiołowo rozwijającej się fali, jako potężniejącej góry wody, byłoby
nawet na miejscu...
Czy w taki sposób powinny być
opracowywane hasła jednego z najsłynniejszych słowników wyrazów obcych?
Owszem, sens jest dość poprawny, poza wątkiem o ośrodkach akademickich (co
odpowiada prawdzie, ale z... początków istnienia internetu, czyli "wieki
temu"), ale realizacja poprzez tekst jest najoględniej... dziwaczna.
Powyższe rozważania dowodzą, że
napisanie definicji w sposób możliwie prosty, zrozumiały, a jednocześnie
zgodny z zasadami naszego języka, jest zadaniem trudnym i złożonym.
PS Omawiany słownik jest ciągle
dostępny w księgarniach. Czyżby knot? Nie! To przecież kultowe dzieło, którego
poloniści będą bronić jak Polacy niepodległości! Zatem będziemy wznawiać
je bez poprawek przez kolejne dziesiątki lat?
Wzięło
udział więcej niż połowa?
Jak poprawnie napisać: "Większość
ludzi uczestniczyło" czy "...uczestniczyła"?
Pytanie przesłano do Poradni Językowej, zaś prof. Mirosław Bańko rozstrzygnął
tę kwestię - "Wielu ludzi uczestniczyło",
ale "Większość ludzi uczestniczyła", por. ogromna większość, większość
absolutna itp.
Inny z korespondentów zgłosił
podobny problem - Czy poprawny jest zwrot "Było
za piętnaście siódma". Bo gdyby poprzestawiać szyk słów, mielibyśmy:
"Była siódma za piętnaście", a nie "było...". Czy to
jest w ogóle jakiś argument i jakaś metoda - przestawić szyk słów w
zdaniu, żeby odkryć rodzaj?
Tenże profesor odpisał 19 maja 2007 -
To ciekawe
i trudne pytanie - argument za tym, że w słownikach poprawnej polszczyzny, wśród
tzw. haseł problemowych, powinno się znaleźć hasło czas, ewentualnie określenia
czasu. Tymczasem zaś Nowy słownik poprawnej polszczyzny w haśle
za podaje przykład "Jest za dwadzieście trzecia", z którego
oczywiście nic nie wynika. Oprócz może wskazówki, że jeśli nie wiesz, jak
użyć czasu przeszłego, to mów w czasie teraźniejszym. Przytoczony argument,
że podmiotem zdania jest siódma, brzmi logicznie. W Korpusie Języka
Polskiego PWN konstrukcje typu "Była za piętnaście siódma"
przeważają. Mniej liczne przykłady typu "Było za piętnaście siódma"
występują tu tylko w zapisach rozmów. Być może tworzone są przez analogię
do zdań typu "Było piętnaście po siódmej", a także "Było późno".
Na ogólne pytanie, czy zmiana szyku
ujawnia rodzaj, mogę odpowiedzieć równie ogólnie: tak. W szczegółach
jednak bywa różnie.
Bogatsi o owe wyjaśnienia, sięgnijmy
zatem do tekstu Konstytucji 1997, w którym czytamy:
Art.
125.3. Jeżeli w referendum ogólnokrajowym wzięło udział więcej niż połowa
uprawnionych do głosowania, wynik referendum jest wiążący.
Czyżbyśmy w ustawie zasadniczej popełniono
błąd? No bo raczej wzięła, nie wzięło? Wynik referendum
jest wiążący, jeżeli udział w nim wzięła więcej niż połowa
uprawnionych do głosowania.
Czy zatem w tekście Konstytucji 1997
narozrabiał jednak chochlik? A może nasz jezyk jest tak trudny, nawet dla nas,
Polaków, że aż... za trudny?
Jak
wymawiać polskie słowo Śahdźahanpur?
Kilkanaście dni temu wysłałem męczący
mnie problem językowy do internetowej poradni, aby znaleźć pocieszenie i
jakieś słowa otuchy.
Panie Profesorze! Nowa encyklopedia
powszechna PWN SA podaje w internecie:
ŚAHDŹAHANPUR, Szahdżahanpur, hindi
Śahjahanpur, ang. Shahjahanpur, m. w pn. Indiach...
ŚAIWASIDDHANTA, jeden z 3 gł. ind.
systemów filoz. śiwaizmu; jego gł. kategorie to: Bóg (pati), dusze (paśu)
oraz więzy (paśa)...
ŚAKTYZM, kult śakti; w śaktyzmie
postać boga schodzi na drugi plan...
ŚARAWATI, ang. Sharavati, hydrowęzeł
w pd.-zach. Indiach, w stanie Karnataka, na rz. Śarawati...
ŚIWAIZM, jedna z 3 gł. religii
hinduskich;
BANGLADESZ, Baladeś (bengalskie),
Bangladesh (ang.), Ludowa Republika Bangladeszu, Gana-prajatantri Baladeś
(bengalskie), People's Republic of Bangladesh...
ĆAJTANJA, Czajtanja, właśc. Wiśwambhara
(ok. 1485-1533), ind. mistyk; reformator wisznuizmu w Bengalu...
ĆAJTJA, czajtja, typ świątyni ind.,
gł. buddyjskiej, w formie wydłużonej sali, podzielonej rzędami filarów na
nawę gł. z półokrągłą apsydą, gdzie wznosi się stupa, oraz niższe nawy
boczne, tworzące obejście wokół stupy; przy wejściu przedsionek z emporą i
dużym oknem (kudu); ćiajtje z kamienia, cegły i drewna nie zachowane...
ĆALUKJOWIE, dynastia ind., panująca w
VI-XII w. w Dekanie; założyciel dynastii, Pulakeśin I, ustanowił swą władzę
na terenach wokół Watapi (ob. Badami) w Bidźapurze... i osadził na nich
brata, Dźajasimhę (655)... rywalizację o Wengi podjęła dyn. Ćolów...
ĆANAKJA, Kautilja (IV-III w. p.n.e.),
ind. minister króla Ćandragupty Maurji...
ĆAND BARDAI (XII w.), poeta ind.,
tworzący w dialekcie dingal (dawny dialekt języka radźasthani); nadworny
poeta władcy Adźmeru - Prythwiradźi Ćauhana III; autor wielkiego dzieła
Prythwiradźraso ('poemat o Prythwiradźu')...
ŹOBAL MOHAMMAD HAJDAR, Muhammad Hajdar
Żobal (?-1959), afgański teoretyk literatury...
DŹAMŚEDPUR, Dżamszedpur, hindi Jamśedpur,
ang. Jamshedpur, m. w pn.-wsch. Indiach, w stanie Bihar, na wyż. Ćhota Nagpur...
DŹAJADEWA (ok. XII w.), ind. poeta
sanskr. z Bengalu...
DŹINIZM, dźajnizm, system
rel.-etyczny utworzony w Indiach ok. VIII w. p.n.e. przez Parśwę, w założeniu
ateistyczny; zreformowany w VI w. p.n.e. przez Wardhamanę Mahawirę, zw. Dźiną...
Obecnie zwolennicy dźinizmu grupują się przeważnie w Gudźaracie i Radźasthanie;
DŹUZEL BOGOMIL (ur. 1939), pisarz
maced.
Ponieważ są to oficjalne hasła
zawarte w poważnej encyklopedii, przeto mam pytania - wg jakich zasad
konstruowane są tego typu polskie wyrazy? Jak je Pan znajduje? Czy nie ma Pan
trudności z ich wymawianiem? Dlaczego nie są one "zaokrąglane" do
"bardziej polskich kształtów"? Dam przykład - na cześć Darwina
mamy darwinizm, a (gdyby iść tropem podanych wyrazów) moglibyśmy mieć
daruynizm lub darłynizm. Przewinęła się tam
nazwa Bengladeś zamiast Bengladesz, zatem
już widać, że można było owe ś, ź, ć "zaokrąglić" w
kierunku sz, dz, cz, nieprawdaż? Pozdrawiam z Gdyni!
Liczyłem na krótką i rzeczową
odpowiedź, ale nie przeliczyłem się tylko w pierwszej części moich oczekiwań...
A myślałem, że specjalista w dziedzinie naszego języka będzie bardziej
wylewny.
Oto odpowiedź - Bardzo
proszę zwrócić się z pytaniami i z wątpliwościami do wydawnictwa PWN.
Pozdrawiam serdecznie. Marian Bugajski.
Patrząc na angielskie wersje widzę
(nie bez uczucia zazdrości), że Anglicy przyjęli pisownię np. sh, którą
my moglibyśmy przyjąć jako sz, a przyjęliśmy jako ś. A słowo
typu Ćanakja? Nie dość, że początkowe ća, to jeszcze
niezgodne z obecnymi zasadami kja. Napomknięto o dynastii Ćolów. Czy
nasi językoznawcy bardzo by się obrazili, gdyby ich nazwać Ćólami?
Dlaczego nie tylko w gospodarce,
polityce (i w wielu innych dziedzinach), ale również w dziedzinie słowotwórstwa,
my (jako Polacy), okazujemy się nieudacznikami? Dla mnie jest to sytuacja męcząca
i żenująca. Popadam we frustrację i obcym zazdroszczę ich języka - znowu są
lepsi od nas!
No i nadal, jako Polak interesujący się
swoim językiem, nie rozumiem, w jaki sposób fachowcy od naszego języka, w
rozmaitych encyklopediach i słownikach zamieszczają dziwaczne pseudopolskie słowa,
które przypominają bełkot, bo przeciez nijak nie można ich wymówić.
Dzielnie i z patriotyzmem znoszę wyrazy gżegżółka oraz kszyk,
szlag mnie trafia na "polskie" słowa zamieszczane w dyktandach z
naszego (sic!) języka: beaujolais, businessman, chargé
d'affaires, college'u, five o'clock, randez-vous, scrabble'a,
tournée, vis-a-vis, ale omawiane słownictwo jest po prostu
powalające!
Policyjne
gwałty
Niemal trzy miesiące temu media podały,
że pod "opieką" polskiego prawa spersonifikowanego w postaci jurnego
funkcjonariusza policji, została przezeń zgwałcona studentka po przewiezieniu
do aresztu naszego demokratycznego państwa z powodu... trudności z ustaleniem
tożsamości owej pani. Teraz głośno jest nie tylko w Polsce, ale w całej
Unii, nie tyle z powodu oburzającego zachowania przedstawiciela władzy, ale i
wobec cywilizowanego prawa, które opisane przestępstwo uznaje za tortury na
wolnym obywatelu. Zatem dramat studentki, ale także skandal w policji oraz (a
to oficjalnie nowość w naszych polskich warunkach) torturowanie obywateli
pozostających pod opieką naszej Temidy, czyli poważne przestępstwo wybiegające
poza lokalna zbiorowość. A do tego zagrożone poważnymi sankcjami
odszkodowawczymi uszczuplającymi nasz chudawy budżet.
W jakże innym świetle można teraz
ujrzeć dawne a podobne afery, które zostały w ubiegłych latach umorzone?
Poniżej przypomnienie wydarzeń opisanych przez Wieczór Wybrzeża
(9 kwietnia 2002). Gazeta wówczas donosiła -
Prokuratura
umorzyła wczoraj postępowanie w sprawie domniemanego gwałtu w radiowozie, bo
nie było w tym przypadku znamion przestępstwa.
Tak to bywa, że jeśli już w
radiowozie dochodzi do gwałtu, to okazuje się, że jest on domniemany. Zwykle
bywają jakieś znamiona przestępstwa, ale wyjątkowo nie w tym przypadku...
Prokuratura
oceniła, że do stosunku seksualnego dwóch policjantów z kobietą, która zgłosiła
gwałt, doszło bez użycia przemocy ze strony funkcjonariuszy.
Napisano czego funkcjonariusze nie użyli
(przemocy), ale czytelników raczej zainteresowałoby czego użyli, chyba że
sterczy (sic!) im fantazji i informacja, że u(l)żyli sobie... Prawdopodobnie
owa niewiasta zaatakowała zaprawioną (w bojach) załogę radiowozu swymi wdziękami,
wszak członkowie (sic!) naszej policji są dżentelmenami i nie plamią (sic!)
honoru ni munduru. Wyobraźni nie staje (sic!) - jak dwóch obrońców ładu
publicznego i czci własnej, mogło uskutecznić jeden stosunek? Jeden stosunek
w wykonaniu dwóch panów na służbie? Wiadomo, że Policja to instytucja
publiczna, ale żeby z radiowozu robić instytucyjkę, a raczej domek publiczny,
choćby tylko na kółkach? W godzinach pracy? Za pieniądze podatnika?
Z dalszych wyjaśnień wynika, że kary
były jednakowe (przez 2,5 roku nie mają szans na awans i premie), co sugeruje
rotacyjne i połówkowe rozwiązanie jednostosunkowego problemu (jeden to dwa
razy po pół; może i służbowy gwizdek mieli wspólny; czyżby na pół
gwizdka?). No cóż, awanse (wobec damy) były czynione w państwowym wozie i
zapewne słusznie oceniono, że ich granica (i dobrych obyczajów) została
cokolwiek kroczem przekroczona...
Do
komisariatu została przywieziona, by złożyć wyjaśnienia. Po nich dwaj
funkcjonariusze odwieźli ją do domu służbowym samochodem. Do stosunku
seksualnego doszło w drodze.
Cóż za kultura osobista - składasz
wyjaśnienia, a oni w podzięce odwożą cię do prywatnego domu. Jednak odstawić
powinni prywatną bryką, skoro przystawianie i brykanie im po głowach
chadza... Ponownie wyraźnie sprecyzowano, że jednak nie chodziło im o
matematyczny stosunek, czyli iloraz składający się z dzielnej (pasażerki) i
licznika (kilometrów na resztkach społecznego paliwa). Tak czy owak doszło do
niego w drodze, możliwe że na kolumnie organu sterującego pojazdem (marki nie
ujawniono, wiadomo - reklama jeździdła dźwignią nie rządu naszego jest, ale
motoryzacji). Nie wiadomo, czy w drodze negocjacji finansowych, tak modnych pomiędzy
naszym krajem a wierzycielami, czy w drodze chwilowego zaboru prywatnej własności,
czyli krótkotrwałej nacjonalizacji - maj(ą)tek jednak zwrócono bez
odszkodowania... Czy w rachubę wchodziła gotówka, czy raczej przelew (sic!)?
Skoro o drodze i przelewie mowa - (wy)czyn
miał miejsce w lutym, zatem jeśli funkcjonariusze poczęli sobie na całego, a
życiowe funkcje wożonej obywatelki były równie żywotne, co członków błękitnej
(nie różowej?) formacji, to może samochodowy akt erekcyjny będzie zaczynem
wielkiej nowej tajemnicy życia, która objawi się pod koniec roku. Za
poczynania i poczęcia na służbie odpowiada Skarb Państwa. Niestety, o
ewentualnym rozwiązaniu po dziewięciu miesiącach media nie poinformowały
swych czytelników.
Szokująco wygląda ta historia beznamiętnie
opisana przez sąd. Nawet gdyby przyjąć wersję policjantów, czyli
najskromniejszą. Oto państwowi funkcjonariusze odwożą świadka do domu i
podczas drogi zajmują się amorami za przyzwoleniem. Można by uznać, że to
niemal codzienne i rutynowe zajęcia towarzyszące ciężkiej społecznej służbie.
Że podczas każdego odwożenia osoby zamieszanej w jakąś sprawę dochodzi do
złożenia propozycji i czasami także do konsumpcji. Taka bułka z masłem,
czyli służba na wesoło. A przeciez złożenie propozycji przez
funkcjonariusza przewożonej osobie to chyba już wykroczenie?
I cóż - nic się właściwie nie stało?
No to sobie przemnóżmy liczbę polskich radiowozów przez roczną liczbę
przewozów świadków płci przeciwnej załodze (no bo jeśli obsada żeńska, a
świadek przeciwnie, to w ramach równouprawnienia...). Odliczmy niesprzyjające
warunki, czyli podzielmy na przykład przez dziesięć. Ile podobnych przypadków
ma miejsce w polskiej Policji i jaka jest reakcja sądów na podobne zdarzenia?
W tej nieconocnej sprawie spuszczono się
(*) na właściwe i bezstronne (?) organa sprawiedliwości, stąd umorzenie
sprawy.
Wniosek na gorącą wiosenną porę -
jeśli już musisz dmuchać w furze lub na łące, to raczej przekwitłe mniszki
(**), bo może być płacz niczym od młodej dymki (***) podczas jej
przecierania.
W świetle powyższych sekscesów, mam
poważne wątpliwości, aby uczciwie osądzono sprawę sprzed lat. Zapewne tę
oraz wiele innych, a podobnych spraw, zatuszowano i zakulisowo dogadano się z
ofiarami (prośba, przekupienie lub zastraszenie). Po latach dziennikarze
mogliby odwiedzić poszkodowane panie i wyciągnąć prawdę. Nie tyle, aby ścigać
owych stróżów prawa (sic!), ale aby udowodnić, że tego typu sprawy bywają
tuszowane.
Reasumując - sprawa studentki z
Lublina rzuca nowe światło na dawne a podobne sprawy. Prawdopodobieństwo, że
inne zajścia (sic!) zostały przez Temidę ocenione uczciwie, gwałtowanie spadło
w mojej opinii.
(*) - zdano się
(**) - mniszek = dmuchawiec (roślina
łąkowa)
(***) - dymka = cebulka przeznaczona do
sadzenia (sic!)
31 000 dni JPII
Każde zjawisko, w tym
życie, można zapisać dwoma liczbami - początek i koniec. Różnica obu liczb
jest długością zjawiska (życia). Każdego człowieka (geniusza, zbrodniarza
i przeciętniaka) można określić trzema wymienionymi wartościami.
Encyklopedie podają zwykle daty rozpoczęcia (a dokładniej - narodzin) i zakończenia
życia. Czasami daty urodzenia są podane w przybliżeniu z dokładnością do
roku albo miesiąca, czasami podawane są dwie daty urodzenia, jednak zwykle
nieodległe od siebie. Ostatnie chwile życia niemal zawsze są dokładnie określone
w czasie.
Niektóre źródła podają wiek, którego dożyła omawiana
osoba, jednak z dokładnością do całego roku, przy czym zdarzają się błędy
wynikające z prostego odejmowania lat zaistnienia życia (a dokładniej -
narodzin) i jego zakończenia, bowiem jeśli ktoś urodził się w grudniu 2000
roku a zmarł w maju 2007, to zwykle agencje podają, że miał 7 lat, a w
istocie miał jednak 6 lat. 7 (ukończonych) lat miałby, gdyby zmarł nie wcześniej
niż w swoje siódme urodziny.
Można dobrać 365 osób, które dożyły osiągając
jednakowy wiek (podawany w latach), jednak każda z tych osób przeżyła
rozmaitą liczbę dni.
Najczęściej wiek osoby podajemy w pełnych latach, co jest
mało precyzyjne, jednak wystarczające - zwykle nie ma potrzeby podawania
liczby lat, miesięcy i dni.
Interesujące mogą być dokładne obliczenia wykonane wobec
szeregu znanych osób i umieszczenie swego (zwykle mało istotnego) bytu wśród
tych liczb i porównanie, w którym miejscu znajdujemy się względem
rozpatrywanych osób. Czy żyjemy danego dnia (kiedy naszło nas porównywanie)
dłużej już, czy jednak krócej, od geniusza lub zbrodniarza albo tylko od
znanego człowieka. Można również obserwować bieżące przyrastanie dni
analizowanego żywota, w szczególności własnego... Jeśli zaobserwujemy zmianę
(przyrost o kolejną dobę), to możemy optymistycznie skonstatować ową
obserwację - ciągle żyjemy!
Podczas obliczeń można skorzystać z wiecznych kalendarzy
dostępnych w internecie; Excel umożliwia odejmowanie dwóch dowolnych dat począwszy
od pierwszego stycznia 1900 roku (1900-01-01).
Najpierw należy ustalić nawiasy (od-do) życia
"obliczanej" osoby lub zjawiska. Możliwe, że ktoś (poza urodzinami)
będzie obchodził tysiącznice, czyli np. 7000. dzień swego życia? Jeśli ktoś
urodził się w walentynki 1953, to swój pięciotysięczny dzień życia
obchodził 24 października 1966 (miał 13 lat, 8 miesięcy i 10 dni) i z pewnością
o tym nie miał zielonego pojęcia. Jego 10000. dzień życia przypadł 2 lipca
1980 (miał 27 lat, 4 miesiące i 16 dni, 15000. - 11 marca 1994 (miał 41 lat i
25 dni) i to już historia, natomiast jego 20000. dzień życia przypadnie
(odpukać!) 18 listopada 2007 (będzie miał 54 lata, 9 miesięcy i 4 dni).
Potem będzie trudniej obchodzić takie równe "tysiączki", bowiem
25000. dzień życia przypadnie na 27 lipca 2021 (68 lat, 5 miesięcy i 13dni),
zaś 30000. - 5 kwietnia 2035 (82 lata, 1 miesiąc i 19 dni). Pod wielkim
znakiem zapytania stoją uroczystości 35000. dnia "urodzin", bowiem
przypadnie on 12 grudnia 2048 (jubilat, jeśli okaże się nad wyraz żywotny, będzie
miał wówczas 95 lat, 9 miesięcy i 26 dni. Jedynie dla formalności można
podać jego 40000. dzień życia, ponieważ nastąpiłoby to 21 sierpnia 2062 i
wówczas miałby onże 109 lat, 6 miesięcy i 7 dni, co wydaje się
nieprawdopodobnym osiągnięciem, zwłaszcza pomiędzy Odrą a Bugiem.
Wyliczanie dalszych a równych okresów co pięć tysięcy dni wydaje się zbędnym
działaniem - jedynie sztuką dla sztuki...
Szacując średnią życia człowieka tu i teraz na 75 lat,
przy każdym omawianym podmiocie (w tabeli) można podać procentowe
"wykonanie planu". Należy owe 75 lat przeliczyć na dni. Założymy,
że statystyczny (wzorcowy) rodak żył pomiędzy 1 stycznia 1926 a 31 grudnia
2000, co zajęło mu 27393 dni. Czyli na jeden rok przypada tu 365,24 dnia.
Z ciekawości (i dla przesądnych) można podać datę
"urodzin" przypadających na 7777. dzień życia. Jeśli ktoś urodził
się 22 marca 1986, to te sympatyczne (z czterema siódemkami)
"urodziny" będzie obchodzić 7 lipca 2007 (z trzema siódemkami i
czterema zerami: 2007-07-07).
Aby mieć 7777 dni życia (w dniu) 2077-07-07 trzeba urodzić
się 22 marca 2056, czyli o problemie można poważnie pomyśleć za niecałe pół
wieku, pamiętając o trzykwartalnym wyprzedzeniu. W obu przypadkach młodzi
ludzie będą mieć po 21 lat, po 3 miesiące i po 16 dni... Jeśli niniejsze
wytyczne będą jeszcze krążyć po internecie, to może ktoś przystąpi do
dzieła...
Po wymyśleniu walentynek ruszyła nawałnica kartek z życzeniami.
Być może przyjmą się kartki wysyłane na 7777. dzień życia albo na równe
tysiącznice?
II Rzeczpospolita trwała od 18 listopada 1918 do 25 września
1939, czyli 7623 dni. Jeśli założymy, że III RP trwa od 4 czerwca 1989, to
18 kwietnia 2010 czasy istnienia obu Rzeczpospolitych będą jednakowe. Tego
dnia będzie można symbolicznie ocenić osiągnięcia przedwojennej Polski oraz
współczesnej demokratycznej Polski.
Nasz papież Jan Paweł II żył 31 tysięcy dni i taki
podobnie "okrągły" czas życia można oczekiwać u co tysięcznej
osoby (w Polsce takie trzyzerowe dane będzie miało ok. 40 tysięcy rodaków
obecnie żyjących). Poza okresami życia znanych osób, można identyczne
obliczenia przeprowadzać dla państw, firm lub tp.
Ponieważ obecnie każda osoba lub firma może wydawać swój
kalendarz, przy liczbie reprezentującej dzień danego miesiąca, można
zamieszczać liczbę dni życia tej osoby lub firmy. Szczególnie w
kalendarzu firmy może być interesujące podawanie czasu istnienia firmy co
100, co 500 albo co 1000 dni. Przy tej ostatniej okazji (co ok. 3 lata)
mogłoby być to związane z odświętnym nastrojem w firmie i zachęcającym
systemem premiowania...
Jednak należy mieć więcej taktu i nie wieszać takiego
kalendarza na sali z ciężko chorym pacjentem, który codziennie będzie
obserwował przybywanie swego stanu posiadania o jeden utęskniony dzień, w
szczególności, kiedy do równego stanu akurat brakuje parę dni. Ktoś mógłby
biedaka "podtrzymywać na duchu" żartobliwymi słowy - panie kolego,
jeszcze 5 dni do równych czterdziestu tysięcy, a na kolejną równą liczbę...
no cóż, nie łudźmy się...
Każdy wynalazek (pomysł) ma swoje dobre i złe strony (nóż,
laser, internet). Kwestia obyczaju, etykiety.
Dyskusyjne portale mogłyby mieć okienko automatycznie
pokazujące liczbę przeżytych dni przez czytelnika (po zalogowaniu się, jeśli
podczas rejestracji podał datę swego przyjścia na świat). Ponadto w okienku
mogłyby się pokazywać co najmniej dwa nazwiska powszechnie znanych osób, których
liczba przeżytych dni plasowałaby czytelnika wśród nich, przy czym jego (być
może jedyną) zaletą byłby niezaprzeczalny fakt - nadal przędzie na tym
padole!
dni |
dni |
||||
I wojna światowa | 1914-07-28 | 1918-11-11 | 4/3/14 | tlife 1567 | 0,057 |
II wojna światowa | 1939-09-01 | 1945-09-02 | 6/0/1 | tlife 2193 | 0,080 |
The Beatles | 1960-08-01 | 1970-04-10 | 9/8/9 | tlife 3539 | 0,129 |
III Rzesza | 1933-03-15 | 1945-05-08 | 12/1/24 | tlife 4437 | 0,162 |
Roman Strzałkowski | 1943-03-20 | 1956-06-28 | 13/3/8 | tlife 4849 | 0,177 |
II Rzeczpospolita | 1918-11-11 | 1939-09-25 | 20/10/14 | tlife 7623 | 0,278 |
Tadeusz Gajcy | 1922-02-08 | 1944-08-16 | 22/6/8 | tlife 8225 | 0,300 |
Krzysztof Baczyński | 1921-01-22 | 1944-08-04 | 23/6/13 | tlife 8595 | 0,314 |
Stanisław Pyjas | 1953-08-04 | 1977-05-07 | 23/9/3 | tlife 8677 | 0,317 |
Arkadiusz Gołaś | 1981-05-10 | 2005-09-16 | 24/4/6 | tlife 8895 | 0,325 |
Joachim Halupczok | 1968-06-03 | 1994-02-05 | 25/8/2 | tlife 9378 | 0,342 |
Tadeusz Borowski | 1922-11-12 | 1951-07-03 | 28/7/21 | tlife 10460 | 0,382 |
Anna Jantar | 1950-06-10 | 1980-03-14 | 29/9/4 | tlife 10870 | 0,397 |
Bronisław Malinowski | 1951-06-04 | 1981-09-27 | 30/3/23 | tlife 11073 | 0,404 |
Maurycy Mochnacki | 1803-09-13 | 1834-12-20 | 31/3/7 | tlife 11421 | 0,417 |
Halina Poświatowska | 1935-05-09 | 1967-10-11 | 32/5/2 | tlife 11843 | 0,432 |
Janusz Kusociński | 1907-01-15 | 1940-06-21 | 33/5/6 | tlife 12211 | 0,446 |
Jurij Gagarin | 1934-03-09 | 1968-03-27 | 34/0/18 | tlife 12437 | 0,454 |
Bronisław Czech | 1908-08-16 | 1944-06-05 | 35/9/20 | tlife 13077 | 0,477 |
Księżna Diana | 1961-07-01 | 1997-08-31 | 36/1/30 | tlife 13210 | 0,482 |
Marilyn Monroe | 1926-06-01 | 1962-08-05 | 36/2/4 | tlife 13214 | 0,482 |
George Byron | 1788-01-22 | 1824-04-19 | 36/2/28 | tlife 13236 | 0,483 |
Jerzy Popiełuszko | 1947-09-14 | 1984-10-19 | 37/1/5 | tlife 13550 | 0,495 |
Bruno Jasieński | 1901-07-17 | 1938-09-17 | 37/2/0 | tlife 13576 | 0,496 |
Aleksander Puszkin | 1799-06-06 | 1837-02-10 | 37/8/4 | tlife 13763 | 0,502 |
Bogumił Kobiela | 1931-05-31 | 1969-07-10 | 38/1/10 | tlife 13920 | 0,508 |
Stanisław Wyspiański | 1869-01-15 | 1907-11-28 | 38/10/13 | tlife 14195 | 0,518 |
Władysław Syrokomla | 1823-09-29 | 1862-09-15 | 38/11/16 | tlife 14231 | 0,520 |
Zbigniew Cybulski | 1927-11-03 | 1967-01-08 | 39/2/5 | tlife 14311 | 0,522 |
Juliusz Słowacki | 1809-09-04 | 1849-04-03 | 39/6/29 | tlife 14456 | 0,528 |
Fryderyk Chopin | 1810-03-01 | 1849-10-17 | 39/7/16 | tlife 14475 | 0,528 |
John Lennon | 1940-10-09 | 1980-12-08 | 40/1/30 | tlife 14670 | 0,536 |
Tadeusz Dołęga-Mostowicz | 1898-08-10 | 1939-09-20 | 41/1/10 | tlife 15015 | 0,548 |
Mata Hari | 1876-08-07 | 1917-10-15 | 41/2/8 | tlife 15043 | 0,549 |
Kazimierz Deyna | 1947-10-23 | 1989-09-01 | 41/10/9 | tlife 15289 | 0,558 |
Elvis Presley | 1935-01-08 | 1977-08-16 | 42/7/8 | tlife 15561 | 0,568 |
Stanisław Grochowiak | 1934-01-24 | 1976-09-02 | 42/7/9 | tlife 15562 | 0,568 |
Eugeniusz Bodo | 1899-12-28 | 1943-10-07 | 43/9/10 | tlife 15988 | 0,584 |
Grzegorz Ciechowski | 1957-08-29 | 2001-12-22 | 44/3/24 | tlife 16186 | 0,591 |
Henryk Wieniawski | 1835-07-10 | 1880-03-31 | 44/8/21 | tlife 16336 | 0,596 |
Polska Ludowa | 1944-07-22 | 1989-06-03 | 44/10/13 | tlife 16387 | 0,598 |
Freddie Mercury | 1946-09-05 | 1991-11-24 | 45/2/19 | tlife 16516 | 0,603 |
Jonasz Kofta | 1942-11-28 | 1988-04-19 | 45/4/21 | tlife 16579 | 0,605 |
John Fitzgerald Kennedy | 1917-05-29 | 1963-11-22 | 46/5/24 | tlife 16978 | 0,620 |
Anna German | 1936-02-14 | 1982-08-26 | 46/6/12 | tlife 16995 | 0,620 |
Zygmunt Krasiński | 1812-02-19 | 1859-02-23 | 47/0/4 | tlife 17171 | 0,627 |
Jacek Kaczmarski | 1957-03-22 | 2004-04-10 | 47/0/19 | tlife 17186 | 0,627 |
Tadeusz Ślusarski | 1950-05-19 | 1998-08-17 | 48/2/29 | tlife 17622 | 0,643 |
Klemens Junosza | 1849-11-23 | 1898-03-21 | 48/3/28 | tlife 17650 | 0,644 |
Konstanty Ildefons Gałczyński | 1905-01-23 | 1953-12-06 | 48/10/14 | tlife 17849 | 0,652 |
Ewa Sałacka | 1957-05-03 | 2006-07-23 | 49/2/20 | tlife 17978 | 0,656 |
Józef Beck | 1894-10-04 | 1944-06-05 | 49/8/1 | tlife 18141 | 0,662 |
Stefan Starzyński | 1893-08-19 | 1943-10-17 | 50/1/29 | tlife 18320 | 0,669 |
Daria Trafankowska | 1954-01-05 | 2004-04-09 | 50/3/4 | tlife 18357 | 0,670 |
Barbara Winiarska | 1952-05-29 | 2002-09-18 | 50/3/20 | tlife 18374 | 0,671 |
Bruno Schulz | 1892-07-12 | 1942-11-19 | 50/4/7 | tlife 18391 | 0,671 |
Leszek Herdegen | 1929-05-28 | 1980-01-15 | 50/7/18 | tlife 18494 | 0,675 |
Bolesław Leśmian | 1877-01-22 | 1937-11-05 | 50/9/14 | tlife 18549 | 0,677 |
Stanisław Jasiukiewicz | 1921-05-14 | 1973-06-27 | 52/1/13 | tlife 19037 | 0,695 |
Piotr Czajkowski | 1840-05-07 | 1893-11-06 | 53/5/30 | tlife 19541 | 0,713 |
Maria Pawlikowska-Jasnorzewska | 1891-11-24 | 1945-07-09 | 53/7/15 | tlife 19585 | 0,715 |
Włodzimierz Lenin | 1870-04-22 | 1924-01-21 | 53/8/29 | tlife 19631 | 0,717 |
*************************************** | ************ | ************ | *********** | *********** | ****** |
Tabelka będzie uzupełniana; można rzec - będzie
to żywa tabelka (sic!).
W encyklopediach, w szczególności
internetowych, zwłaszcza w Wikipedii, przy granicznych datach życia omawianych
tam osób, państw, firm, zjawisk, byłyby podane dni istnienia tych podmiotów
przy zastosowaniu frazy "tlife N" (ang.czas, życie), gdzie N
jest liczbą dni. Po wpisaniu frazy do wyszukiwarki, uzyskiwalibyśmy listę osób
spełniających zadane N.
Banki, znając daty urodzenia swych
klientów, mogłyby im uczynić miłą niespodziankę, nadsyłając życzenia z
okazji okrągłej tysiącznicy życia klienta.
Memento
mori!
Mirosław
Naleziński, Gdynia
www.mirnal.neostrada.pl
www.wiadomosci24.pl
AKTUALNOŚCI
luty 2007 MIROSŁAWA NALEZIŃSKIEGO
AKTUALNOŚCI
styczeń 2007 MIROSŁAWA NALEZIŃSKIEGO
PUBLIKACJE MIRKA w 2006r
AKTUALNOŚCI
GRUDZIEŃ MIROSŁAW NALEZIŃSKI
AKTUALNOŚCI
LISTOPADOWE MIROSŁAW NALEZIŃSKI
AKTUALNOŚCI
PAŹDZIERNIKOWY MIROSŁAW NALEZIŃSKI
AKTUALNOŚCI
SIERPNIOWE MIROSŁAW NALEZIŃSKI
AKTUALNOŚCI
LIPCOWE MIROSŁAW NALEZIŃSKI
AKTUALNOŚCI
MAJOWE MIROSŁAW NALEZIŃSKIEGI
AKTUALNOŚCI
KWIETNIOWE MIROSŁAW NALEZIŃSKI
AKTUALNOŚCI
MARCOWE MIROSŁAW NALEZIŃSKI
AKTUALNOŚCI
LUTOWE MIROSŁAW NALEZIŃSKI
AKTUALNOŚCI
STYCZNIOWE MIROSŁAW NALEZIŃSKI
i przechodzimy na 2005r
AKTUALNOŚCI
GRUDNIOWE MIROSŁAW NALEZIŃSKI
AKTUALNOŚCI
LISTOPADOWE MIROSŁAW NALEZIŃSKI
AKTUALNOŚCI
PAŹDZIERNIKOWY MIROSŁAW NALEZIŃSKI
AKTUALNOŚCI
WRZEŚNIOWE MIROSŁAW NALEZIŃSKI
AKTUALNOŚCI
SIERPNIOWE MIROSŁAW NALEZIŃSKI
AKTUALNOŚCI
CZERWCOWE MIROSŁAW NALEZIŃSKI
AKTUALNOŚCI
MAJOWE MIROSŁAW NALEZIŃSKI
AKTUALNOŚCI
KWIETNIOWE MIROSŁAW NALEZIŃSKI
ARTYKUŁY
- tematy do przemyślenia
i wiele innych w kolejnych działach wydawnictwa:
SĄDY
PROKURATURA
ADWOKATURA
POLITYKA
PRAWO
INTERWENCJE
- sprawy czytelników
"AFERY PRAWA" - Niezależne Czasopismo
Internetowe www.aferyprawa.com
Stowarzyszenia Ochrony Praw Obywatelskich Zespół redakcyjny: Zdzisław Raczkowski, Witold Ligezowski, Małgorzata Madziar, Zygfryd Wilk, Bogdan Goczyński, Zygmunt Jan Prusiński i sympatycy SOPO |
|
WSZYSTKICH INFORMUJĘ ŻE WOLNOŚĆ WYPOWIEDZI I SWOBODA WYRAŻANIA SWOICH POGLĄDÓW JEST ZAGWARANTOWANA ART 54 KONSTYTUCJI RZECZYPOSPOLITEJ POLSKIEJ.
zdzichu
Komentowanie nie jest już możliwe.