WPADKI I PRZEKRĘTY
nie tylko POSŁÓW - IMMUNITET -
czyli co robić z pijanym i rozrabiającym posłem, sędzią, czy dyplomatą? ...
A jest to problem, ponieważ znaczna ilość osób pełniących te odpowiedzialne funkcje cierpi na swoistą megalomanię. Często też jest to powiązane z miernotą intelektualną, co ostatnio potwierdzają fakty, że wielu prawników czy polityków otrzymało te funkcję pod wpływem różnych wyższych "niezidentyfikowanych?" czynników?
Wyjaśnia to fakt wydania przez
komendanta głównego specjalnej instrukcję dla policjantów na wypadek
incydentu, spotkania z pijanym posłem, sędzią czy dyplomatą.
- Wolno przeszkodzić im w dalszej jeździe samochodem, ale bez używania siły...
Instrukcja dotyczy "osób korzystających z immunitetów i przywilejów dyplomatycznych lub konsularnych oraz osób korzystających z immunitetów krajowych".
Według przepisów, takich potencjalnych zabójców policjant nie może zatrzymać, nawet wtedy gdy kierują one autem i czuć od nich
alkohol...
Opowiada policjant z Małopolski:
- Najczęściej mamy do czynienia z osobami typu "pijany poseł", "pijany prorok", "pijany sędzia". Obce się raczej pilnują i nie dopuszczają do tego, aby ich
kierowca był uwalony. Jeżeli odmawia współpracy, wezwijmy sobie posiłki, aby było jak najwięcej świadków obecnych przy tej czynności - niech widzą, jak pięknie pan poseł przeklina. Jeszcze lepiej mieć znajomego dziennikarza pod komórą, który w pięć minut przyjedzie na miejsce z kamerą.
Według wydanej 25 maja instrukcji komendanta policjant ma obowiązek uniemożliwić dalszą jazdę pijanemu. Ale jak? Najpierw funkcjonariusz powinien zakazać dalszej jazdy i wezwać do oddania kierownicy osobie trzeźwej. Jeżeli dyplomata, sędzia albo poseł odmówią, policjant może zażądać, by oddano mu kluczyki. "W przypadku odmowy i gdy osoba kontrolowana znajduje się poza pojazdem, dopuszcza się uniemożliwienie jej powrotu do pojazdu poprzez blokowanie dostępu do drzwi, jednak bez naruszenia nietykalności tej osoby". Samochód można zablokować za pomocą radiowozu czy blokady na koła. Dostęp do drzwi... ciałem. Komendant przypomina, że do aut z tablicami dyplomatycznymi policjant nie może wsiadać, nawet w celu wyjęcia kluczyków ze stacyjki.
W przypadku posiadaczy immunitetów krajowych funkcjonariusz może żądać poddania się badaniu alkomatem, ale... "w razie odmowy policjant nie jest uprawniony do stosowania środków przymusu bezpośredniego w celu doprowadzenia do tego badania."
- Takie zarządzenie wydano po raz pierwszy. To przydatne kompendium obowiązującego prawa - wyjaśnia podinsp. Marek Kąkolewski z Komendy Głównej Policji. Zapewnia, że instrukcji nie wymusiła rosnąca liczba zatrzymywanych po pijanemu posiadaczy immunitetów czy też skarg na działania policji wobec takich osób (szczegółowych danych nie udało nam się zdobyć). Co ma zrobić policjant, jeżeli pijany poseł lub dyplomata na siłę będzie próbował wejść do samochodu, mimo blokowania auta ciałem?
Kąkolewski: - Przyznam, że nie spotkaliśmy się w swojej praktyce z taką sytuacją. A co zrobić, jeżeli człowiek z immunitetem zaatakuje policjanta blokującego dostęp za kierownicę?
- Oczywiście funkcjonariusz zaatakowany ma prawo się bronić - uspokaja Kąkolewski.
Instrukcja budzi wątpliwości funkcjonariuszy. Policjant ze Śląska zastanawia się:- Jeżeli samochód na dyplomatycznych blachach jest eksterytorialny i nie mogę naruszyć jego wnętrza, to co zrobić, gdy legitymowana osoba jest pijana i nie wyjdzie z auta. Albo zwyczajnie
powie spierdalaj?
Aktualności:
i parę tylko faktów poniżej...
Pijany Poseł - nawet na sali sejmowej - nie jest niczym nadzwyczajnym ani nawet specjalnie nagannym. Wszak Posłowie - to reprezentanci Narodu! Skoro ok. 5% Narodu jest na ogół w stanie wskazującym - to byłoby naturalne, by również 5% Sejmu było w takim samym stanie - inaczej głosowaliby inaczej niż Naród;
Granice immunitetu posła - Posłanka bała się testu
alkomatem?
Posłanka SLD Renata Szynalska, prowadząca pod wpływem alkoholu samochód, 21 września potrąciła na przejściu dla pieszych 18-letniego mężczyznę. Parlamentarzystka, przez cztery godziny po wypadku, opierała się przed badaniem alkomatem. Nie miała do tego prawa. Tym samym dopuściła się kolejnego przestępstwa polegającego na utrudnianiu postępowania dochodzeniowego prowadzonego przez policję.
Do zdarzenia doszło w miejscowości Urzut na terenie podwarszawskiej gminy Nadarzyn. Kierowany przez Szynalską volkswagen passat wjechał na przejście dla pieszych mimo, że jadące w tym samym kierunku lewym pasem samochody zatrzymały się, aby przepuścić przechodniów. W efekcie pojazd posłanki SLD uderzył 18-letniego Mariusza W., który doznał urazu głowy oraz złamania lewej nogi.
Prowadzący dochodzenie policjanci zatrzymali Renatę Szynalską i próbowali skłonić ją, aby poddała się badaniu sprawdzającemu poziom stężenia alkoholu we krwi. Parlamentarzystka broniła się przez cztery godziny. Gdy po upływie tego czasu zgodziła się na test alkomatem - w wydychanym powietrzu miała 0,4 promila alkoholu.
- Parlamentarzysta, który spowodował wypadek drogowy nie ma prawa odmówić poddania się badaniu alkomatem. Rozstrzyga o tym artykuł 105 ust. 5 konstytucji, który stanowi, że poseł nie może być zatrzymany lub aresztowany bez zgody Sejmu, z wyjątkiem ujęcia go na gorącym uczynku przestępstwa i jeżeli jego zatrzymanie jest niezbędne do zapewnienia prawidłowego toku postępowania. Przez "zatrzymanie" należy także rozumieć wykonanie niezbędnych badań - stwierdził jednoznacznie w wypowiedzi dla Tygodnika Solidarność Wojciech Odrowąż-Sypniewski, ekspert ds. legislacji Kancelarii Sejmu.
Podkreśla on także, iż funkcjonariusze w razie konieczności nie muszą uchylać się przed zdecydowanymi działaniami. - Policjant przesłuchujący posła-sprawcę wypadku drogowego, który stanowczo nie zgadza się na test alkomatem, ma prawo zastosować wobec niego środki przymusu bezpośredniego. Tego wymaga dobro prowadzonego dochodzenia. Przysługująca parlamentarzyście nietykalność, wynikająca ze sprawowania mandatu, w takiej sytuacji nie obowiązuje - zaznacza ekspert.
Zastosowanie "środków przymusu bezpośredniego" oznaczałoby w tej sytuacji pobranie krwi od posłanki. Niestety funkcjonariusze często są nieświadomi swoich uprawnień. - Policjanci stają nieraz wobec trudnych sytuacji, kiedy zatrzymują pijanego kierowcę, który okazuje się być posłem. Znam przypadki, gdy ów parlamentarzysta wyciąga legitymację poselską, macha nią i odjeżdża, zostawiając bezradnych funkcjonariuszy. To ewidentne nadużycie. Ani immunitet, ani przywilej nietykalności nie są regulacjami, które mają chronić posłów czy senatorów przed odpowiedzialnością za popełnione przestępstwa - nie pozostawia wątpliwości Wojciech Odrowąż-Sypniewski.
Prokuratura wszczęła śledztwo w sprawie wypadku spowodowanego przez posłankę SLD. - Opinia z zakresu badań retrospektywnych ustali stan trzeźwości parlamentarzystki w chwili wypadku. Biegły na podstawie stwierdzonego stężenia alkoholu we krwi o danej godzinie określi z dużą precyzją jego poziom w momencie kolizji. Istnieje poważne podejrzenie, że poseł prowadziła samochód w stanie nietrzeźwości [wg polskiego prawa przy zawartości alkoholu we krwi przekraczającej 0,5 promila - K. Ś.]. Eksperci odtworzą również przebieg zdarzenia. Dopiero po wynikach tych analiz zostanie podjęta decyzja o postawieniu zarzutów oraz uruchomieniu procedury zmierzającej do uchylenia immunitetu poselskiego - poinformował prokurator Maciej Kujawski z Prokuratury Okręgowej w Warszawie. O ile mogło zmniejszyć się stężenie alkoholu we krwi posłanki w ciągu czterech godzin?
- Organizm dorosłego człowieka spala przeciętnie 0,1 promila alkoholu na godzinę, choć zależy to oczywiście od indywidualnych predyspozycji - mówi dr Zbigniew Babut, lekarz ze stołecznej izby wytrzeźwień. Renata Szynalska odmówiła wypowiedzi. Wydała oświadczenie, w którym zapowiedziała zrzeczenie się immunitetu.
Krzysztof Świątek.
I przypominając fakty,
Członek władz kieleckiego SLD, Zdzisław Chrobot też został zatrzymany na
prowadzeniu po pijanemu samochódu. Zatrzymanie Chrobota przez policję zostało nagrane i wyemitowane przez telewizję, musiał więc zrezygnować z partyjnego stanowiska. Jednak władze partii w regionie nie przyjęły rezygnacji. Szefem świętokrzyskiego SLD był wtedy Henryk Długosz, obecny bohater afery
starachowickiej. Ponieważ decyzja władz okazała się skandalem, Leszek Miller wezwał Długosza na rozmowę, po której zarząd wojewódzki zmienił uchwałę. Chrobot przestał być członkiem władz. Znamienne jest jednak to, że już wtedy widać było wyraźnie, iż Henryk Długosz skłonny jest pomagać kolegom partyjnym, nawet jeśli ci łamią prawo, a późniejszy premier nie zdecydował się na nic więcej niż pogrożenie palcem. Być może gdyby wtedy zareagował inaczej, kilka lat później do skandalu w Starachowicach by nie doszło.
Kolejny pijany poseł Tomasz Mamiński (SLD),
w trakcie libacji w hotelu sejmowym wykrzykiwał wczoraj na pełen głos hitlerowskie pozdrowienia - donosi SuperExpress. Do incydentu doszło, gdy pos. Rutkowski z Samoobrony udzielał po niemiecku wywiadu redaktorowi austriackiego tygodnika. Kiedy Rutkowski wezwał na pomoc straż marszałkowską, Mamiński zwyzywał posła Samoobrony i obraził obecną przy całej sytuacji dziennikarkę
SuperExpressu.
Zaś poseł Samoobrony Waldemar Borczyk,
prowadził po pijanemu samochód w środę wieczorem w okolicach Pruszkowa. Gdy jadące zygzakiem auto zatrzymali policjanci, parlamentarzysta, zasłaniając się immunitetem, odmówił poddania się testowi
alkomatem.
Borczyk nie trafił do izby wytrzeźwień, jak ma to miejsce w przypadku innych pijanych kierowców.
Dlaczego nie wylądował w izbie? - Musimy mieć niezbity dowód, że ktoś jest nietrzeźwy, a poseł, zasłaniając się immunitetem, nie chciał poddać się badaniu - tłumaczy Mariusz Sokołowski, rzecznik stołecznej policji. Patrol wezwał panią prokurator. Negocjacje z nietrzeźwym parlamentarzystą toczyły się blisko trzy godziny. W końcu Borczyk dał się przewieźć radiowozem do hotelu w Nadrzynie, gdzie spędził noc, jego samochód odholowano na policyjny parking.
"Fakty" TVN pokazały, jak Borczyk ucieka przed reporterką TVN24, która próbowała zadać mu pytanie.
i dalej, pijany poseł Jerzy Pękała oddał
dziennikarce Życia Warszawy dowód
osobisty, myśląc, że jest to jego wizytówka. Jak ustaliło ŻW rozrywkowy
polityk wkrótce stanie przed sądem za prowadzenie auta w stanie "upojenia
alkoholowego". Parlamentarzysta sam zrzekł się immunitetu. - Akt oskarżenia
przeciwko Pękale wpłynął już do sądu - mówi Grzegorz Jędrzejewski,
prokurator rejonowy z Mławy. - Za prowadzenia samochodu po alkoholu parlamentarzyście
grożą dwa lata więzienia - dodaje. Nie tylko Pękała znany
jest z tego, że za kołnierz nie wylewa. Ta cecha przypisywana jest również
jego dawnemu koledze klubowemu Mieczysławowi Aszkiełowiczowi. W marcu Aszkiełowicz
i Pękała pobili się przed hotelem sejmowym. Zostali za to ukarani
wykluczeniem z klubu, musieli się też tłumaczyć przed komisją dyscyplinarną.
Tragicznie skończyła się też jazda posła Józefa Żywca.
Wracał z suto zakrapianej alkoholem imprezy, prowadzony przez niego samochód uderzył w drzewo. Poseł
zginął na miejscu, sekcja zwłok wykazała, że miał we krwi 2,6 promila.
Marian Widz, czyli ten, który
wejdzie za niego do parlamentu, we wrzeniu ubiegłego roku stracił prawo jazdy
za prowadzenie pod wpływem alkoholu... swój swojego zastępuje?
Poselskie zabawy
Najwięcej kłopotów ma PSL, bo... w ich klubie parlamentarnych nie ma żadnej kobiety. Panowie jednak nie tracą fasonu i świetnie bawią się we własnym gronie. Gry i zabawy nomen-omen ludowe odbywają się m.in. w ogródku letnim sejmowej restauracji.
- Mam chusteczkę haftowaną, co ma cztery rogi. Kogo kocham, kogo lubię rzucę mu pod nogi. Tego kocham, tego lubię, tego pocałuję, a chusteczkę haftowaną tobie podaruję... - dziecięca wyliczanka śpiewana przez męskie głosy zwabiła jednego z dziennikarzy wychodzącego wieczorem z pracy.
Reporter nie mógł uwierzyć własnym oczom, kiedy zobaczył posłów PSL całujących się siarczyście i przekazujących sobie chusteczkę...
Większość mieszkańców hotelu poselskiego woli jednak inne rozrywki. Wieczory spędzają gawędząc nad kieliszkiem w restauracji lub drink barze (tzw. "Barze za kratą").
Czasem spokojne rozmowy potrafią skończyć się w zupełnie nieoczekiwany sposób. W marcu dwaj parlamentarzyści Samoobrony, Jerzy Pękała i Mieczysław Aszkiełowicz, zmęczeni całodniowymi obradami relaksowali się w sejmowej restauracji. Kiedy byli już wyraźnie odprężeni odpowiednio przetworzonym ziemniaczanym destylatem, nagle okazało się, że nie potrafią dojść do porozumienia. O różnicach w poglądach postanowili podyskutować tak, jak robi się to na wiejskiej zabawie. Panowie chwycili się za bary. Wytoczyli się z sejmowego budynku. Szybko porzucili wszelkie zasady honorowej walki. Doszło do prawdziwych zapasów i okładania się pięściami. Posłowie tarzali się po betonie wymieniając razy.
- Polała się krew. Oni ewidentnie nie panowali nad sobą - opowiadają świadkowie.
Straż Marszałkowska nie wiedziała jak się zachować, funkcjonariusze pilnowali tylko, by posłowie nie wturlali się do holu hotelowego. W końcu interweniowali sami działacze Samoobrony wezwani przez Andrzeja Leppera, który wychodząc z Sejmu do telewizji zauważył bójkę. Rozdzielono walczących. Pękała, bardziej agresywny, szybko został obezwładniony i wpakowany do samochodu jednego z działaczy Samoobrony. Koledzy zawieźli go do pobliskiego mieszkania.
Zanim doszło do tej bójki, Pękała przechadzał się po Sejmie. Ze spotkanymi osobami usiłował mówić po niemiecku, twierdząc, iż przyjechał do Polski z wizytą, zdradzał go jednak ubogi zasób słownictwa - poseł zna zaledwie kilka zwrotów. W pijackim widzie zaczął flirtować ze pierwszą napotkaną kobietą i, zaskoczonej, wręczył swój nowy dowód osobisty, bo płaska plastikowa karta pomyliła mu się z wizytówką.
W wieczornych zabawach przy alkoholu posłom nie przeszkadza nawet perspektywa publicznych wystąpień. Kilka tygodni temu z galerii prasowej można było dostrzec, jak poseł Tadeusz Urban (Samoobrona) dziwnie zachowuje się podczas wieczornych głosowań. Poseł raz przysypiał, a kiedy indziej zbyt aktywnie gestykulował, miał przy tym ewidentnie problemy z koordynacją ruchów. Uprzejmy kolega przytrzymując jego dłoń pomagał mu trafić ręką w przycisk do głosowania.
Po wyjściu z sali poseł starannie unikał dziennikarzy. Gdy reporterzy dopadli go w kuluarach, partyjny kolega chwycił Urbana za łokieć i zaciągnął siłą do sejmowego pokoju. Na pytania zadawane w biegu poseł w odpowiedzi bełkotał coś niezrozumiale. Zdecydowanie odmówił gdy zaproponowano, aby poszedł z dziennikarzami na komisariat i dmuchnął w "balonik". Być może wiele wyjaśni fakt, że dzień wcześniej wypadały imieniny Tadeusza.
Parlamentarzyści wymyślili też sposób przemycania alkoholu na salę obrad. W restauracji kupują napoje w puszkach, po czym odlewają część zawartości i zastępują ją wódką. Tak przygotowane "drinki" wnoszą na salę obrad. I
nawet bramka za 800tyś zł nic nie wykryje...
Ofiara fałszywych przyjaciół?
Wszelkie rekordy odprężania się przy alkoholu pobił Witold Firak. Poseł miał przedstawić stanowisko komisji regulaminowej w sprawie odebrania immunitetu Andrzejowi Lepperowi. Jednak kilkadziesiąt minut przed przemówieniem znikł bez śladu. Jak głosi korytarzowa plotka, posła załatwili koledzy z Samoobrony, stawiając mu cztery szybkie setki i nie dając zagrychy. Po takiej ilości wódki, Firak był absolutnie niezdolny do pracy. Towarzysze z partii ewakuowali go do pokoju, a dziennikarzom oświadczyli, że ich kolega jest chory.
- Czuję się świetnie. Nie obchodzi mnie, że marszałek przeniósł mój punkt obrad - wybełkotał Firak, gdy reporterzy zadzwonili do niego, aby dowiedzieć się co jest przyczyną jego nagłej niedyspozycji. Gdy ta informacja dotarła do marszałka, ten nie miał innego wyjścia niż odwiedzić "chorego".
Po chwili Marek Borowski musiał przyznać, że obserwując Firaka odniósł wrażenie, iż przyczyną niedyspozycji nie są dolegliwości żołądkowe jak wcześniej mu mówiono.
Historia stała się dla parlamentarzystów pretekstem do wielu zabaw.
- Dużego Firaka poproszę, jestem już po pracy.
W ten sposób zamawiano duże piwo w Hawełce. Dla tych, którzy musieli po obiedzie wrócić na salę przewidywano "Firaka light", a dla prowadzących obrady "Firaka bezalkoholowego". Pięćdziesiąt gram wódki nazwano pieszczotliwie "firakołkiem". A stężenie alkoholu w krwi określano w
"firakach".
Powstał nawet projekt upamiętnienia słynnego wydarzenia i zorganizowania "memoriału im. Witolda Firaka" - zawody miały być proste - cztery razy sto... bez popitki.
W kuluarach parlamentarzyści zaśmiewali się ze starego dowcipu: "Na salę obrad wpada pijany poseł. - Panie marszałku czy nietrzeźwy parlamentarzysta może brać udział w głosowaniach? - bełkocze. - Tak - decyduje po chwili wahania marszałek. - Chłopaki, wnieście Firaka - komenderuje poseł".
Ostatnia
wpadka to pijany jak poseł w Sejmie - Janusz Lisak 12.03.2005
"Fakt" twierdzi, że przyłapał Lisaka w Sejmie "kompletnie pijanego" / Internet
Janusz Lisak, poseł koła Partii Ludowo-Demokratycznej, może otrzymać upomnienie od przewodniczącego partii i koła PL-D za swoje - opisane dziś przez prasę - zachowanie w Sejmie kilka dni temu.
"Fakt" napisał dziś, że w dniu 10.03.05r Lisak był widziany w hotelu parlamentarnym po godz. 22. "kompletnie pijany". "Jest tak pijany, że ledwo trzyma się na nogach. Ma mętny wzrok, plącze się mu język, a alkohol czuć od niego na 1,5 metra" - opisuje "Fakt" wygląd posła PL-D w czwartkowy wieczór.
Jak dodaje gazeta, "kompromitację Lisaka obserwuje kilku posłów i Straż Marszałkowska. Nie reagują. Czyżby w Sejmie było to zachowanie normalne?" . Dziennik napisał ponadto, że poseł popychał jego reportera i zagrodził mu drogę.
Roman Jagieliński, przewodniczący koła PL-D, do którego należy Lisak, zareagował na tą informację z niedowierzaniem. - To chyba żart, to jest bzdura - powiedział. - Wydaje mi się, że jest to wyjątkowo naciągany fakt, jestem o tym przekonany. Kto jak kto, ale po Lisaku nie można by się tego spodziewać - zapewnił.
Do wódki trzeba dwojga
Ile jednak można pić z tymi samymi ludźmi? Posłowie czasem na kielicha zapraszają do Sejmu znajomych. Najoryginalniejszego przyprowadził w poprzedniej kadencji Władysław Adamski. Działacz SLD został przyłapany w Sejmie na biesiadowaniu z Bogusławem
Bagsikiem.
Największy aferzysta III RP zdenerwował się gdy dziennikarze zrobili zdjęcie popijawy w sejmowej restauracji. Żądał oddania negatywu. Musiała interweniować Straż Marszałkowska. A poseł następnego dnia tłumaczył, że spotkał się z Bagsikiem ponieważ prosił go o pomoc finansową dla fundacji, którą się zajmuje.
Do Sejmu był zaproszony także Andrzej Pastwa. Jeden z najbardziej znanych oszustów, który spędził w różnych więzieniach w sumie 15 lat, był gościem prawej ręki Andrzeja Leppera posła Stanisława Łyżwińskiego. Poseł, mimo że spotkanie zostało uwiecznione na fotografii, wypiera się tej znajomości. Co obaj robili w Sejmie nie wiadomo, ponieważ ich rozmowy nie udało się nikomu podsłuchać.
Żeby się napić, trzeba czasem też wyjechać. Cezary Stryjak (SLD) za pieniądze podatników odwiedził Koreę Północną i na pamiątkę przywiózł sobie "wódkę wężówkę". Usiłował nią nawet częstować dziennikarzy, którzy chcieli się dowiedzieć co parlamentarzyści robili w "muzeum komunizmu". Media odmówiły udziału w libacji. Poseł zapewne wypił alkohol sam. Wypad kosztował podatników ok. 6500 zł. Wyjazd Stryjaka stał się okazją do zabawy dla opozycji. Przygotowano specjalne pismo z wnioskiem do komisji etyki, w którym przypominano, że zwierzęta wwożone do kraju muszą przejść kwarantannę.
- Poseł już pewnie wypił ten alkohol, więc nie mając innego materiału potrzebnego do przeprowadzenia odpowiednich badań, trzeba Stryjaka skierować w miejsce odosobnienia na kwarantannę - przekonywał jeden z autorów wniosku.
Ekspertki od seksu w Sejmie
Nie można jednak cały czas bawić się w męskim gronie. Posłowie zapraszają więc do Sejmu panie. Piotr Gadzinowski kilka lat temu na spotkanie komisji rodziny chciał przyjść z gwiazdą filmów porno Dalilą.
- Pan Gadzinowski oznajmił nam, że przyprowadził ekspertkę, gwiazdę filmów porno, która będzie nam doradzała jak uprawiać politykę prorodzinną przy pomocy rozwiniętego seksu - opowiadał dziennikarzom Jan Rulewski z UW.
"Ekspertka" posła Gadzinowskiego nie została jednak wpuszczona na obrady komisji, więc razem poszli zwiedzać sejmowe zakamarki.
Inni posłowie bardziej kryją się ze swoimi koleżankami. Jeden z posłów uprzedzał funkcjonariuszy Straży Marszałkowskiej pilnujących wejścia do hotelu sejmowego, że przyjdzie do niego siostrzenica. Pytany o nazwisko dziewczyny zakłopotał się i wyznał, że nie pamięta.
- Nawet uwierzyłbym mu w tę historie gdyby nie to, że "siostrzenica" zaraz po przywitaniu się z posłem stwierdziła: "To gdzie idziemy, bąbelku?". A rano pożegnała wszystkich mówiąc "Doswidania" - opowiada jeden ze świadków zdarzenia.
Przez długi czas panienki usiłowały podłapywać klientów w ogródku letnim restauracji sejmowej. Dopiero po skargach posłów zasiadających po prawej stronie sali, zostały przepędzone z terenów sejmowych.
Praca to też rozrywka... Parlamentarzyści potrafią bawić się również w czasie pracy.
Znudzeni czytają prasę. Nie zawsze są to dzienniki informujące o najświeższych wydarzeniach. Wiesław Kaczmarek został przyłapany przez naszego fotoreportera na oglądaniu ciekawych aktów i to wcale nie legislacyjnych...
Posłowie podczas nudnych obrad mogą znaleźć sobie wiele rozrywek. Znacznie gorzej mają marszałkowie, którzy prowadzą obrady i muszą przynajmniej udawać, że słuchają nieciekawych i nie zawsze sensownych przemówień. Co najwyżej ukradkiem korzystają z komputera służącego zwykle do pokazywania wyników głosowań...
cdn.
dalsze ciekawostki z życia parlamentarzystów już niedługo...
Kosztowne podróże zagraniczne posłów?
Czytelniku, jeśli lubisz podróżować, a nie
masz pieniędzy na zagraniczne wojaże, zacznij starać się o miejsce na liście
wyborczej do Sejmu. Niektórym uda się z kasy państwowej opłacić również
podróż małżonki. Takie szczęście miała żona jednego z byłych marszałków
Sejmu. Wycieczka Marii Oleksy do Tajlandii kosztowała podatników prawie 30
tys. zł.
Statystyczny poseł w zeszłym roku wyjechał przynajmniej raz na jedną z 407
podróży zagranicznych. Na wykazie sejmowych podróżników widnieje 850
nazwisk. To oznacza, że każdy z 460 posłów w zeszłym roku wybrał się w
prawie dwie podróże (dokładnie 1,8).
A tu, tak na wesoło fotki z posiedzeń sejmowych :-) , a co plotkują na ulicach???
Nowe publikacje o tematyce
aferalnej i korupcyjnej:
CO BĘDZIE Z TĄ POLSKĄ POD ŻYDOWSKĄ
WŁADZĄ? PISMO DO KOFI ANANA SEKRETARZA GENERALNEGO ORGANIZACJI NARODÓW
ZJEDNOCZONYCH (ONZ) - SKARGA KOMITETU NARODOWEGO
POLSKI
Dla
kogo elitarne stowarzyszenie "ORDYNACKA"???
KIM
NAPRAWDĘ JEST PREZYDENT R.P.???? ALEKSANDER KWAŚNIEWSKI, CZY MOŻE
STOLZMAN???
NIEZNANE FAKTY Z ŻYCIA KWAŚNIEWSKIEGO - KOLEJNA AFERA SLD?
"CZY JOLANTA KWAŚNIEWSKA
MA SZANSE ZOSTAĆ PREZYDENTEM RZECZPOSPOLITEJ???"
czy fundacje "piorą
pieniądze?" , zostały tylko wspomnienia
J. Kwaśniewskiej?
"Bóg Honor Ojczyzna" - krzyż
narodu polskiego? - Judaizm, czyli "Jak rozpoznać
Żyda".
10 kłamstw
Aleksandra Kwaśniewskiego??? - a co na to Unia Europejska ? - podaj
dalej...
TAJNE
- JAWNE TAJEMNICE PAŃSTWOWE?
Raport o działalności pułkownika Władimira Ałganowa z KGB w sprawach:
Prezydenta RP Aleksandra Kwaśniewskiego, Premiera Józefa Oleksego i Leszka
Millera, szefa MSWiA oraz Ministra Spraw Zagranicznych Włodzimierza
Cimoszewicza, Ministra Skarbu Wiesława Kaczmarka, oraz biznesmena Jana
Kulczyka.
TYLKO ŻEBRZĄCE
"PRUSKIE POWIERNICTWO" ??? , czy kolejny “Drang
nach Osten"???
witryna OBYWATELSKIE NIEPOSŁUSZEŃSTWO
i dodatkowo:
tym samym dochodzimy do setna sprawy, czyli
"Raportu
o stanie sądownictwa polskiego", ale to tylko dla osób myślących, a
więc nie dla prawników...
...jasne, że terror rodzi terror, tak więc
z uwagi na typowo stalinowskie prześladowanie
mojej osoby i prowadzonej działalności publicystycznej, moim celem jest obnażenie
impotencji organów władzy...
POLECANE WITRYNY PATRIOTÓW POLSKICH http://www.polonica.net
I http://www.ojczyzna.pl
WWW.AFERY.PRX.PL
- WITRYNA PRYWATNA PROWADZONA PRZEZ ZDZISŁAWA RACZKOWSKIEGO. Dziękuję za przysłane opinie i informacje. |
![]() |
WSZYSTKICH SĘDZIÓW INFORMUJĘ ŻE
PROWADZENIE STRON PUBLICYSTYCZNYCH
JEST W ZGODZIE z Art. 54 KONSTYTUCJI RZECZYPOSPOLITEJ POLSKIEJ
1 - Każdemu zapewnia się wolność wyrażania swoich poglądów oraz
pozyskiwania i rozpowszechniania informacji.
2 - Cenzura prewencyjna środków społecznego przekazu oraz koncesjonowanie
prasy są zakazane.
ponadto
Art. 31.3
Ograniczenia w zakresie korzystania z konstytucyjnych wolności i praw mogą być ustanawiane tylko w ustawie i tylko wtedy, gdy są konieczne w demokratycznym państwie dla jego bezpieczeństwa lub porządku publicznego, bądź dla ochrony środowiska, zdrowia i moralności publicznej, albo wolności i praw innych osób. Ograniczenia te nie mogą naruszać istoty wolności i
praw.