opublikowano: 26-10-2010
Psychiatra toruński Piotra Melnyczok, eksperymentator, ALKOHOLIK, NARKOMAN, CHORY, PSYCHICZNIE I FIZYCZNIE ZNĘCAJĄCY SIĘ NAD WŁASNĄ RODZINĄ - z cyklu patologie sądowe.
Sprawdza
się stare przysłowie "z kim przystajesz takim się stajesz" i może
nie byłoby to zaskakujące stwierdzenie, gdyby ten fakt nie dotyczy biegłych
psychiatrów sądowych wydających opinie psychiatryczne dla ludzi, które
niejednokrotnie mają istotny wpływ na ich dalsze życie.
Tu, na przykładzie psychiatry toruńskiego Piotra Melnyczoka jesteśmy w stanie
udowodnić jak lekarz przebywając z chorymi z "normalnego" człowieka
staje się psychicznie chorym psychiatrą, który niestety dla swych
podopiecznych w dalszym ciągu wydaje opinie psychiatryczne wiarygodne dla sądu.
Stąd dalszy prosty wniosek dowodzony nie tylko przez czasopismo AFERY PRAWA - o
naszym "schorowanym sądownictwie" i konieczności jego wyleczenia -
czyli niezbędnych zmian prawa dot. sędziów i prokuratorów.
Już wcześniej opisaliśmy zachowanie biegłych, np. chorego alkoholika, mataczącego psychiatrę z Jarosławia Antoniego Ferenca - aresztowanego za oszustwa chorego na histerie biegłego krośnieńskiego Drehera i na schizofrenie jego kolegę po fachu Hejnara.
Jak
rozwijała się choroba psychiczna u psychiatry P. Melnyczoka wiemy
"z pierwszej ręki" - czyli od jego żony - Beaty.
Małżeństwo Melnyczoków przez pierwszych kilka lat było było
bezkonfliktowe. Jeden on się poświęcił karierze i coraz więcej czasu spędzał
wśród chorych starając się zapewnić godziwy byt rodzinie, ona zajmowała się
dziećmi i domem. Niestety, ta sielanka powoli zaczęła się kończyć
jak psychiatra swoje nawyki z pracy zaczął stosować i w domu. Pół biedy jak
tylko eksperymentował na sobie zażywając środki psychotropowe, pijąc
alkohol czy narkotyzując się. A swoją drogą ciekawe jest, jaką wiarygodność
dla sądu mają takie brednie wypisywane przez biegłego "na rauszu" i
czy zostaną zweryfikowane?
Tragizm rodziny zaczął się się jak zaczął eksperymentować na swojej
rodzinie stosując przeniesioną ze szpitala przemoc psychiczną.
W niniejszej sprawie aspekt stosowania przemocy
psychicznej nabiera szczególnego waloru z uwagi na fakt, że dopuszczał się
tego doświadczony lekarz psychiatra i dodatkowo biegły sądowy. Natomiast
specyfika stosowania przemocy psychicznej sprowadza się do tego, że niestety
bezpośrednimi, a przez to i „niemymi” świadkami przejawów znęcania się
psychicznego są „ściany mieszkań”, gdyż tam najczęściej dochodzi do
jej stosowania.
Doświadczenie wskazuje, że wiele spośród ofiar przemocy rodzinnej, pomimo
drastycznych przejawów jej stosowania ukrywa te fakty przed „światem”, gdyż
wstydzi się jej ujawniania.
Tak też było i w tym przypadku. Jednak cierpliwość każdego w końcu kończy
się, pojawia się znany lekarzom „syndrom żony alkoholika”.
Zdeterminowana żona psychiatry postanowiła skończyć z tym i wyszła "na
zewnątrz" ze swoim problemem - wezwała policję do interwencji. I teraz
dopiero wyszło co sobą prezentuje psychiatra Melnyczok.
Miał
władzę i bez skrupułów postanowił ją wykorzystać.
Zaczął wmawiać żonie, dzieciom i otoczeniu że to ona
jest chora
psychicznie, że ją ubezwłasnowolni, zamknie do końca życia w szpitalu
psychiatrycznym i pozbawi praw do dzieci. I nie będzie miał z tym żadnych kłopotów,
gdyż wszyscy jego koledzy biegli potwierdzą jego diagnozę.
I perwersyjnie, systematycznie wprowadzał swój plan. Pierwszą próbą było
skierowanie żony na badania psychiatryczne przez prokuratora który prowadził śledztwo
... hee ze zgłoszenia żony o przestępstwach fizycznego i psychicznego znęcania
się nad nią przez męża psychopatę - psychiatrę. W dodatku ta próba
robiona była podstępnie metodami pozaproceduralnymi, gdyż znajomy biegłego
lekarza, toruński prokurator Artur
Partyka, po prostu zadzwonił do pełnomocnika żony i
powiedział mu, że powódka ma się stawić na badanie (podał kiedy, gdzie i o której
godzinie), nie wydając w tej sprawie żadnego oficjalnego postanowienia. Tak
działa ta mafia.
Po wpadce prokurator A.
Partyka nie śmie w czy popatrzeć poszkodowanej i umarza dochodzenie jak i jej
zażalenie - to taka (nie)normalna procedura prokuratorska stosowana wszędzie
"po układach". Do
dzisiaj nie zostały przeprowadzone żadne śledztwa w sprawie, co dowodzi że
wszelkie postępowania były pozorowane, stronnicze, tendencyjne i
nieobiektywne. Przewlekano
terminy, akta sobie spokojnie leżały po kilka miesięcy, tak od umorzenia do
umorzenia...
Po każdym umorzeniu postępowania przebiegły Melnyczok naśmiewał się z żony,
przekonywał że robi ona z siebie pośmiewisko i daję dowody na to, że jest pieniaczem sądowym,
a to z kolei jest objawem paranoi. Tym samym potwierdza się jego diagnoza i niedługo
już znajdę się w szpitalu psychiatrycznym. Groził, że podczas snu
wstrzyknie jej lek, po którym każdy biegły psychiatra stwierdzi u niej chorobę
psychiczną. Dla wymuszenia jej uległości zaczął stosować przemoc
ekonomiczną,
tj. żądał pokwitowania przekazywanych przez siebie kwot pieniędzy na prowadzenie
domu, z których rozliczał żonę na podstawie paragonów zakupów. Jednocześnie
zabrał jej karty do kasy banku i bankomatu oraz założył własne konto, do którego
nie miała dostępu. Niejednokrotnie zostawała bez grosza, a dzieciom
trzeba było dawać jedzenie w czasie gdy on po kilka dni dyżurował w
szpitalu.
W sądzie po znajomościach też lekceważono skargi żony. Sędzia założył a priori, że
lekarz psychiatra, biegły sądowy nie może być sprawcą przemocy psychicznej,
chociaż
owa właściwość pozwanego tym bardziej powinna skłaniać go do bardziej
starannego działania, gdyż stosowanie przemocy psychicznej przez tak
„fachowego” sprawcę przybiera bardziej wyrafinowane przejawy.
Tylko czego jak czego, ale logiki w postępowaniu sędziów raczej rzadko można
się dopatrzyć.
Ona szukała pomocy w różnych
rodzaju instytucjach świadczących pomoc ofiarom przemocy, takich jak: Rzecznik
Praw Ofiar, Stowarzyszenie „Pomoc Rodzinie”, korzystała z pomocy
terapeutycznej Miejskiego Ośrodka Pomocy Rodzinie, brała udział w terapii dla
ofiar przemocy oraz udział w terapii dla osób współuzależnionych, szukała pomocy
u psychologa. Nie wiedziała że jej walka o spokój w rodzinie sąd wykorzysta
przeciw niej.
Nie mając innego wyjścia, dla własnego i rodziny bezpieczeństwa w styczniu
2004r wnosi o rozwód, zaczynając tym samym czteroletnią gehennę sądową.
Nie udaje się jej wyłączyć sądu toruńskiego dla którego mąż
jest biegłym psychiatrą sądowym i z tego tytułu pozostaje w ścisłych relacjach służbowych z
wszystkimi sędziami, sporządzając na
ich wnioski (sugestie i zalecenia) opinie sądowo – psychiatryczne, co automatycznie wyklucza możliwość
obiektywnego i bezstronnego rozpatrzenia sprawy. Od czasu wpłynięcia
pozwu rozwodowego i doniesienia o przestępstwie z art. 207 k.k., informował żonę
na bieżąco o swoich znajomościach, kontaktach i układach w toruńskim
wymiarze sprawiedliwości. Oświadczył jej, że nic mu nie udowodni, gdyż
wszystkich sędziów i prokuratorów ma w jednej kieszeni; są jego
dobrymi kolegami, którzy nie mają interesu w tym, aby mu zaszkodzić.
Przechwalał się, że jada kolacje w towarzystwie sędziów, z prokuratorami
natomiast chodzi na koszykówkę i na piwo.
I niedługo się o tym przekonała.
Na jego wniosek zostaje wydana fałszywa opinia z Rodzinnego Ośrodka
Diagnostyczno- Konsultacyjnego przy Sądzie Okręgowym w
Toruniu, która wskazuje na podział dzieci. Biegłe
zalecają powierzyć opiekę nad synem ojcu, gdyż „nie ma u niego zasad, a
dziecko może liczy na większą swobodę poprzez fakt nieobecności ojca w domu”.
Kształt opinii wskazuje na brak obiektywizmu i stronniczość oraz jakieś zależności
z kolegą po fachu. Najgorsze jest to, że godzi w interesy dzieci - jest wyraźnie
wydana
ze szkodą dla dzieci. Biegłe nie zapoznały się nawet z
aktami, gdyż gdyby to zrobiły, opinia wyglądałaby zupełnie inaczej oraz
polegały tylko na informacjach pozyskanych od kolegi.
Ona przedstawiła sądowi pudełko pozwanego z
akcesoriami do palenia marihuany i resztkami tegoż narkotyku pewna, w
przekonaniu że sąd
przekaże to do ekspertyzy (znajdują się tam odciski palców pozwanego). Oświadcza, że pozwany posiada w zgięciach łokciowych liczne zrosty po dożylnym
przyjmowaniu amfetaminy, co właśnie biegły z dziedziny uzależnień jest w
stanie ocenić. Sędzia SSO Zofia Mądraszewska nie wykazuje jednak woli przyjęcia dowodów potwierdzających
uzależnienie pozwanego i wykazania tym samym prawdy, z premedytacją
wszystko odrzuca.
Jednocześnie Mądraszewska w czasie posiedzeń posuwa nie niejednokrotnie do złośliwości,
twierdząc że mówi głupstwa, czy zarzucając powódce lenistwo, jednocześnie
swoje inwektywy oczywiście nie była uprzejma zamieścić w protokole. Ciekawe,
czy w Polsce znalazłby się sędzia,
który byłby zainteresowany dokumentowaniem w protokole swojego niewłaściwe
zachowanie wobec strony?...
Z
dniem 18.04.2007 zostaje wydany salomonowy wyrok przez SSO Z. Mądraszewską,
gdzie:
1. Rozwiązuje przez rozwód związek małżeński - z winy obu stron.
2. powierza rodzicom wykonanie władzy rodzicielskie, z tym że miejscem
zamieszkania syna będzie przy ojcu, a miejsce zamieszkania córki będzie przy
matce.
3/ ustala kontakty rodziców z małoletnimi
4/ zobowiązuje obie strony do przyczyniania się do kosztów utrzymania i
wychowania dzieci
a/ zasądza od pozwanego na rzecz małoletniej alimenty w kwocie 2000zł.
b/ od powódki (niepracującej) tytułem alimentów 1000zł.
Bez
wątpienia sędzi Mądraszeszewska wyrokując
w kwestii powierzenia władzy rodzicielskiej wykazała
się całkowitą
indolencją z dziedziny stosowania przemocy domowej, w tym znęcania
psychicznego i moralnego, przemocy emocjonalnej nad dziećmi oraz problematyki
uzależnienienia i współuzależnienia. Wykazała się także całkowitym
brakiem znajomości problematyki związanej z wychowaniem dziecka oraz mylnie
interpretuje pojęcie dobra dziecka. Całkowicie zlekceważyła stanowisko zajęte
przez Rzecznika Praw Dziecka, Ewy Sowińskiej, która „zwróciła sądowi uwagę
na zagrożenia związane z rozdzieleniem rodzeństwa i na zagrożenia związane
z niewłaściwą postawą rodzicielską ojca”. Jej stwierdzenie, że między dziećmi nie ma więzi emocjonalnych jest dużym
nadużyciem. Bez wątpienia więzi między rodzeństwem zupełnie zanikną
właśnie z powodu rozdzielenia dzieci, ponieważ nie mają kontaktu ze sobą
i się nie widują. To m.in. przewlekłość postępowania pozwoliło ojcu dokonać
ogromnego spustoszenia w psychice dzieci i zrujnowało poprawne relacje miedzy
nimi. Pozwany dostał dużo czasu na manipulowanie i przekupywanie syna, aby
zechciał opowiedzieć się po jego stronie przekupując go markową drogą odzieżą.
Jednocześnie dyskryminował swoją córkę.
Nasilające się coraz bardziej zachowania agresywne u syna
stanowią namacalne konsekwencje tego wyboru.
Sędzi zignorowała fakt, iż w
wyniku stosowania przemocy psychicznej konsekwencje ponoszą także dzieci. Już
wcześniej obydwoje korzystali z pomocy psychologa, a córka korzystać musiała z pomocy psychiatry z powodu myśli samobójczych, do czego
doprowadził ją ojciec grożąc dziecku, że zamknie jej matkę w szpitalu
psychiatrycznym. Syn stawał się podczas trwania procesu coraz bardziej agresywny
werbalnie i fizycznie.
Nie sposób zaaprobować
wyroku w części
dotyczącej ustalenia wysokości alimentów. Sąd przez 3 lata trwania procesu
zrobił wszystko, aby nie ustalić faktycznych dochodów pozwanego oraz jego
sytuacji finansowej. Ustalając ich wysokość oparł się na oświadczeniach
pozwanego nie popartych dowodami i pobożnych życzeniach zarobkowych powódki.
W domyśle sędzi twierdzi, że mogłabym otrzymywać
wynagrodzenie w wysokości 2.500 – 3.000 jako pielęgniarka? (chyba po
aktualnych strajkach).
Tymczasem
pozwany uzyskuje dochody
wykonując opinie sądowo – psychiatryczne na potrzeby Sądu Rejonowego i
Prokuratury Rejonowej w Brodnicy oraz prowadzi gabinet prywatny w Brodnicy i
uzyskuje dochody z wizyt prywatnych u pacjentów. Enigmatycznie określiła
wysokość dochodów pozwanego na kwotę 3.500 – 4.000 tys. zł. Z kolei on sam wymienił, że jest zatrudniony w Wojewódzkim Ośrodku
Lecznictwa Psychiatrycznego w Toruniu, gdzie osiąga
dochody na kwotę około 4.700 zł.
Jakimi
dowodami dysponuje na poparcie swojej tezy skoro nie wystąpiła do żadnej
z tych instytucji z zapytaniem o wysokość zarobków? - że przekraczają 7.000 zł
miesięcznie?
Bez wątpienia zasądzając alimenty w takim kształcie i
rozdzielając rodzeństwo doprowadziła do dyskryminacji finansowej córki. Zasądzając
od osoby nie pracującej zawodowo 1.000 zł alimentów
na potrzeby syna, w uzasadnieniu ustnym stwierdziła, że potrzeby syna są dużo
większe, niż córki, gdyż uczęszcza do gimnazjum. Tak więc kosztem jednego
dziecka mają być zaspokajane potrzeby drugiego?
To nie koniec paranoi w tej sprawie...
cdn.
Polecam
sprawy poruszane w działach:
SĄDY
PROKURATURA
ADWOKATURA
POLITYKA
PRAWO
INTERWENCJE
- sprawy czytelników
I PODOBNE TEMATY w dziale dla inteligentnych:
ARTYKUŁY
- tematy do przemyślenia z cyklu: POLITYKA - PIENIĄDZ - WŁADZA
"AFERY PRAWA" - Niezależne Czasopismo
Internetowe www.aferyprawa.com
Stowarzyszenia Ochrony Praw Obywatelskich Zespół redakcyjny: Zdzisław Raczkowski, Witold Ligezowski, Małgorzata Madziar, Krzysztof Maciąg, Zygfryd Wilk, Bogdan Goczyński, Zygmunt Jan Prusiński oraz wielu sympatyków SOPO |
|
WSZYSTKICH INFORMUJĘ ŻE WOLNOŚĆ WYPOWIEDZI I SWOBODA WYRAŻANIA SWOICH POGLĄDÓW JEST ZAGWARANTOWANA ART 54 KONSTYTUCJI RZECZYPOSPOLITEJ POLSKIEJ.
zdzichu
Komentowanie nie jest już możliwe.