opublikowano: 26-10-2010
„Prorodzinna”
polityka władz RP, czyli jak rozbija się rodziny. Przestępcza organizacja
degeneratów? - z cyklu: Doświadczenia Goczyńskiego.
Niedawno
pisałem o manipulacjach i ewidentnym działaniu w złej wierze Sądu Okręgowego
w Warszawie tak, aby uniemożliwiać mi kontakt z dziećmi i zaogniać konflikt
z żoną. Postanowienie o spotkaniach z dziećmi było wydawane tylko po to, aby
je zaraz uchylić bez żadnego uzasadnienia.
Po
długich zabiegach, 6 października 2006, udało mi się doprowadzić do
rozpatrzenia zażalenia przez Sąd Apelacyjny w Warszawie. Sąd ten w swojej
genialności stwierdził, że oczywiście, mój kontakt z córkami jest
konieczny dla ich właściwego rozwoju i że mam prawo spotykać się z nimi co
tydzień w soboty od godz. 11 do 14. w miejscu ich zamieszkania i w obecności
kuratora ale bez obecności matki. Z czasem miałem zabierać dzieci do domu.
Postanowienie
było kuriozalne, bo cóż to znaczy „w miejscu ich zamieszkania bez obecności
matki”? To znaczy, że miałem z dziećmi chodzić po ulicy? Ponieważ adres
matki był formalnie zastrzeżony z rzekomej obawy przed mną, zwróciłem się
do Sądu Okręgowego o wskazania miejsca pobytu córek i wyznaczenie kuratora do
nadzoru kontaktów. Sąd miał na to tydzień. Po ponad dwóch tygodniach
powiedziano mi w sekretariacie, że sędzia Gromek prowadząca sprawę, tym się
nie zajmie. Od przygodnego znajomego dowiedziałem się, że kuratora mogę załatwić
sam i że robi się to w sądzie rejonowym właściwym dla miejsca zamieszkania
dzieci.
Wydało
mi się to trochę dziwne, ale udałem się z postanowieniem sądu Apelacyjnego
do sądu dla Warszawy-Woli, gdyż w tym rejonie dzieci poprzednio chodziły do
szkoły. Zwróciłem się też do policji o wskazanie mi adresu dzieci. Od
policji do tej pory nie otrzymałem odpowiedzi. Jednak kurator sądowy, młody
chłopak i jeszcze niezdeprawowany, zwrócił się do Sądu Okręgowego o
formalne zlecenie na piśmie, żeby się sprawą zająć.
Zlecenie
takie przyszło po kolejnych kilku tygodniach jedynie po to, żeby okazało się,
że dzieci są na Śląsku w Tarnowskich Górach. Żeby przekazać sprawę do
Tarnowskich Gór, wymagane było posiedzenie sądu i postanowienie, a to trwa i
musi się uprawomocnić! Stronom trzeba wysłać zawiadomienia, czekać na
zwrotki poleconych! W efekcie akta dodarły do Tarnowskich Gór pod koniec
stycznia 2007.
Okazało
się przy tym, że kurator nie jest darmowy i kosztuje 180zł za trzy godziny
asysty przy spotkaniu. Do tego trzeba doliczyć koszt podróży ok. 200zł.
Trochę drogo. Ponieważ liczyłem, że to tylko początek i że pierwsze
spotkania z dziećmi unormują sytuację i będą one ostatecznie przyjeżdżać
do mnie do domu, skłonny byłem na początek taką sumę zapłacić, aby tylko
spotkać się z córkami. Przed wyjazdem zadzwoniłem do sądu i dowiedziałem
się, że matka złożyła oświadczenie w sądzie, że dzieci nie będą dostępne
na spotkanie. Ponieważ powtarzało się to przed każdą sobota, zwróciłem się
pisemnie do sądu w Tarnowskich Górach o umożliwienie spotkania w szkole. Córki
miały chodzić do pierwszej klasy. Prośbę powtórzyłem w sądzie Okręgowym
w Warszawie, centralnym dla sprawy. Odpowiedzi nie doczekałem się. W tym samym
czasie Wydział Oświaty w Tarnowskich Górach odmówił mi jakichkolwiek
informacji na temat szkoły dzieci. Znacznie później zrozumiałem dlaczego.
Aby uniemożliwić im spotkanie ze mną, dzieci w ogóle nie były posyłane do
szkoły. Działo się to oczywiście za wiedzą sądów i władz oświatowych.
Mimo
wszystko na początku marca 2007, w sobotę wybrałem się do Tarnowskich gór z
nakazem sądowym po wcześniejszym umówieniu się z kuratorem. Na wszelki
wypadek, żeby uniknąć prowokacji i pomówienia mnie o pobicie, wezwałem
policję. Oczywiście drzwi domu teściów
były zamknięte. Po spisaniu notatki przez policję i kuratora ruszyłem w drogę
powrotną, następne ponad 3 godziny jazdy. Przedtem jednak kurator poradził
mi, że mogę poprosić policję o sprawdzenie czy dzieci faktycznie mieszkają
pod tym adresem i do której szkoły chodzą. Miałem i do tej pory mam pełnię
władzy rodzicielskiej, przynajmniej formalnie.
Ze
względu na nakaz sądowy, policja początkowo była skłonna mi pomóc. Było
tak, dopóki nie skontaktowali się ze zwierzchnikami. Oczywiście „zgodnie z
prawem” otrzymałem odpowiedź na moją prośbę. Był to typowy urzędniczy,
nic nie mówiący bełkot, żebym się zwrócił o te informacje do sądu, który
owe postanowienie wydał. Z ciekawości zrobiłem to. Moja prośba do Sądu
Apelacyjnego o wskazanie adresu i szkoły dzieci pozostała bez odpowiedzi. Niedługo
miną już trzy lata od mojego ostatniego spotkania z córkami a wszelkie następne
próby wyglądały podobnie do opisanej wyżej.
Jak
widać władze RP są wyjątkowo bierne, jeśli chodzi realizację praw
obywateli. Były jednak bardzo sprawne w zamykaniu mnie na 48 godzin za odmowę
poddania się, którymś z kolei badaniom psychiatrycznym. Z determinacją
prowadzą również egzekucję lewego
długu 7000 zł alimentów miesięcznie plus 1120 zł działki dla komornika od
bezrobotnego. W międzyczasie byłem też ciągany przez sądach przez psycholi,
którzy usiłowali udowodnić mi, że jestem chory psychicznie i że powinienem
zostać zamknięty w miejscu gdzie będą mogli robić na mnie eksperymenty z
psychotropami. Przyczyną owego „podejrzenia” o chorobę była moja próba
spotkania się w szkole z dziećmi, gdy prze krótki czas chodziły do zerówki
w Warszawie.
Oczywiście
wszystkie moje stwierdzenia są udokumentowane, ale żeby nie zaśmiecać Afer
Prawa, przedstawiam jedynie najistotniejsze dokumenty. Numer na wariata opiszę
innym razem.
Naiwnością
byłoby twierdzić, że jest to wszystko efektem feminizacji sądownictwa. Jest
to zjawisko znacznie szersze bo obejmujące wszystkie struktury władzy. Trafnym
będzie nazwanie tego stanu rzeczy zorganizowaną przestępczością degeneratów.
Bogdan
Goczyński
Załączniki:
Postanowienie Sądu Apelacyjnego z 6.10.2006.
Pismo do Sądu Okręgowego o podanie adresu dzieci i wyznaczenie kuratora.
Prośba do sądu o umożliwienie spotkania z dziećmi w szkole.
Pismo w do policji w Tarnowskich Górach w sprawie ustalenie miejsca pobytu
dzieci.
Odmowna odpowiedź policji z Tarnowskich Gór.
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
Linki do wcześniejszych artykułów.
Dobro
dzieci w polskim sądzie - czy dobro szajki? Przykłady oszustw Sądu Okręgowego
w Warszawie.
Ojciec
bez szans w polskich sądach - haracz dla wymiaru sprawiedliwości.
Numer
na maltretowaną żonę w wydaniu Sądu Okręgowego w Warszawie.
Polski
wymiar sprawiedliwości przestępcza organizacja psychopatów.
Prawo
w wydaniu nietykalnych. Przekręty Sądu Okręgowego w Warszawie.
Niepełnosprawny
intelektualnie biegły Lech Suchcicki wydaje opinie dla sądu.
Zawiadomienie
Prokuratury Apelacyjnej w Warszawie o przestępstwach sędziów i biegłych sądo
Dowody
zorganizowanej korupcji wymiaru „sprawiedliwości”. Zawiadomienie
o przestępstwie.
Ministerstwo
toleruje kor
Kolejne
strony dokumentują stale uzupełniane cykle nieodpowiedzialnego zachowania się
funkcjonariuszy władzy i urzędników państwowych.
Sędziowie
- oszuści. W tym dziale przedstawiamy medialne dowody łamania prawa przez sędziów
- czyli oszustwa "boskich sędziów". Udowodnione naruszania procedury
sądowej, zastraszania świadków, stosowania pozaproceduralnych nacisków na
poszkodowanych i inne ich nieetyczne zachowania. Czas spuścić ich "z
nieba na ziemię" :-)
Prokuratorzy -
czyli tzw. "odpady prawnicze", śmiecie, najczęściej nieetyczni i
nie dokształceni funkcjonariusze władzy. Aktualizacja na rok 2008.
Adwokaci
- czyli mecenasi chałtury prawniczej, a tak naprawdę to jedyni usługodawcy którzy
nie ponoszą odpowiedzialności za odstawiane fuszerki typowi pasożyci społeczeństwa
Oszustwa
polityków - przekręty i wpadki znanych "mniej lub więcej" polityków,
czyli urzędników państwowych oszukujących i pasożytujących na narodzie -
stale uzupełniany cykl: POLITYKA WłADZA PIENIąDZ
Policyjne
afery 2007 - handel tajnymi informacjami ze śledztw, narkotykami, wymuszenia
policyjne, pijani policjanci, policjanci terroryzujący własną rodzinę i świadków...
- słowem "psie przękręty".
oszustwa
komornicze - pasożytów społeczeństwa, często typowych chamów i nieuków,
którzy oszukują właścicieli firm, poszkodowanych i wierzycieli oraz w dupie
mają obowiązujące PRAWO
Urzędnicy
państwowi i ich matactwa 2007 - dokumentujemy tu oszustwa urzędników państwowych
takich jak: polityk, wójt, starosta, burmistrz, prezydent, rzecznik - wszelkich
kombinatorów na których utrzymanie pracujące całe społeczeństwo, a którzy
swoje publiczne stanowisko wykorzystują dla swojej prywaty i zysku.
UDOKUMENTOWANE
FAKTY POMYŁEK LEKARSKICH
Psychiatryczne
przekręty pseudo-biegłych udających lekarzy - aktualny stale uzupełniany
cykl przedstawiający typowych schizofreników, decydujących o zdrowiu i majątkach
ludzi, którzy bez wiedzy za to za kasę wydają opinie niezgodne z prawdą i
nie mające nic z fachowością...
Aferzyści
- czyli wszelkiej maści kombinatorzy grający rolę biznesmenów, politycy mający
dojście do tajnych informacji i wiedzy
Media
manipulują, osądzają i są sądzone - wpadki sądowe, wyroki skazujące na
dziennikarzy za nierzetelność, pomówienie, wprowadzenie w błąd społeczeństwa.
Poseł
to ma klawe życie :-)
Dziennikarz
- to zawód podwyższonego ryzyka.
Krytyka
wyroków sądowych nie jest godzeniem w niezawisłość sędziowską. Nadmiar
prawa prowadzi do patologii w zarządzaniu państwem - Profesor Bronisław
Ziemianin
Strasburg
- wyroki Trybunału - ukarana Polska i polskie sądy za wydane wyroki naruszające
prawo - efekty skorumpowania polskich sędziów.
Polecam
sprawy poruszane w działach:
SĄDY
PROKURATURA
ADWOKATURA
POLITYKA
PRAWO
INTERWENCJE
- sprawy czytelników
Tematy w dziale dla
inteligentnych:
ARTYKUŁY - tematy do przemyślenia z cyklu: POLITYKA - PIENIĄDZ - WŁADZA
"AFERY
PRAWA" - Niezależne
Czasopismo Internetowe www.aferyprawa.com
Stowarzyszenia Ochrony Praw Obywatelskich Zespół redakcyjny: Zdzisław Raczkowski, Witold Ligezowski, Małgorzata Madziar, Emilia Cenacewicz, Zygfryd Wilk, Bogdan Goczyński, Zygmunt Jan Prusiński oraz wielu niejawnych sympatyków AP |
|
WSZYSTKICH INFORMUJĘ ŻE WOLNOŚĆ WYPOWIEDZI I SWOBODA WYRAŻANIA SWOICH POGLĄDÓW JEST ZAGWARANTOWANA ART 54 KONSTYTUCJI RZECZYPOSPOLITEJ POLSKIEJ.
zdzichu
Komentowanie nie jest już możliwe.