Imieniny:

AferyPrawa.com

Redaktor Zdzisław Raczkowski ujawnia niekompetencje funkcjonariuszy władzy...
http://Jooble.org
Najczęściej czytane:
Najczęściej komentowane:





Pogoda
Money.pl - Kliknij po więcej
10 marca 2023
Źródło: MeteoGroup
Polskie prawo czy polskie prawie! Barwy Bezprawia

opublikowano: 26-10-2010

AFERY PRAWA PARANOJE WYROKÓW SĄD REJONOWY NOWY SĄCZ SĘDZIA MARIA TOKARZ-POLAŃSKA

Nowy Sącz - czy sędzia Maria Tokarz-Polańska z Sądu Rejonowego w Nowym Sączu potrafi myśleć? - z cyklu paranoje sądowe z listów od czytelników.

Zwracam się z prośbą o zapoznanie ze sprawą mojego dziecka i moją oraz o udzielenie nam pomocy wobec rażąco krzywdzących nas decyzji sądów godzących w nasze bezpieczeństwo i prawa. Prośba moja podyktowana jest ogromną desperacją i obawą. Konieczności wykonania wyroku może doprowadzić do sytuacji, że nie będę fizycznie i psychicznie zdolna do sprawowania opieki nad moim niepełnosprawnym synem.

Jestem matką 7 letniego chłopca o imieniu Orestes. Dziecko moje jest niepełnosprawne ruchowo i umysłowo ( stopień upośledzenia – znaczne, obecność cech autystycznych).Od pięciu lat samotnie wychowuję syna. Nasze życie rok za rokiem biegnie zgodnie z kalendarzem rozpraw sądowych: od stycznia 2003 roku odbyłam około 50 wizyt w sądzie i posiadam kolekcję absurdalnych postanowień godzących w nasze bezpieczeństwo. Nieobce są mi obelgi i wyzwiska kierowane w moją stronę przez byłego małżonka de facto ukaranego wyrokiem karnym pozbawienia wolności za znęcanie się fizyczne i psychiczne nade mną. Fakt ten nie jest jednak czytelny dla sądu, który nakazuje mi spotkania z moim oprawcą.

Wraz z dzieckiem w grudniu 2005 byłam zmuszona uciekać z domu (współwłasność małżeńska) do wynajmowanego mieszkania. Kiedy bowiem zwróciłam się do sądu okręgowego o wydzielenie jednego niezależnego miejsca zamieszkania , gdzie w poczuciu bezpieczeństwa moglibyśmy żyć i mieszkać, to, pomimo iż dysponujemy z moim prześladowcą trzema niezależnymi lokalami mieszkalnymi, nikt nie wysłuchał moich błagań, tylko lokum na wyłączność otrzymał eks małżonek, a matka z kalekim dzieckiem została skazana na kontakt z tym, który się nad nią znęcał.

Jedynym wyjściem było spakować się i wyjechać, tak jak poradzono mi w Sądeckim Ośrodku Interwencji Kryzysowej, bo tam szukałam pomocy. Sąd nie rozumiał, co to dobro dziecka, na które tak łatwo się powołujemy.

Nie otrzymało ono zapewnienia spokojnej egzystencji, prawa do życia w miejscu swego urodzenia i wychowania, a przypominam ,że mowa tu o dziecku autystycznym. Chciałam zapewnić jemu godne i spokojne życie. Wyjechaliśmy w poszukiwaniu spokoju i bezpieczeństwa.

Kolejny wyrok niweczy jednak ten misterny plan i marzenia o swobodnej rehabilitacji i terapii Orestesa. Ojciec żąda widzeń z synem. Nie jestem przeciwna tym kontaktom i od samego początku sprawy przedstawiam w sądzie czy też wobec kuratora takie stanowisko. Mam bowiem nadzieję, że wspólne przebywanie doprowadzi do wytworzenia więzi emocjonalnej.

Mam jednak też i taką świadomość, że ojciec nic nie wie o stanie zdrowia Orestesa, gdyż nie widział go dwa lata i nie przebywał z nim dłużej niż trzy godziny na przestrzeni ostatnich czterech lat. Zgłaszam się z problemem ustalenia kontaktu między ojcem i synem do terapeuty i psychologa oraz lekarza psychiatry. Cały zespół zajmuje stanowisko, iż ojciec powinien zainteresować się osiągnięciami dziecka i nauczyć się jego zachowań, po to, by nie zakłócać pracy terapeutów. Informację tą przekazuję do Sądu. Nikt jednak na to nie zwraca uwagi, a w czasie trwania procesu nie kieruje nas na badanie do Rodzinnego Ośrodka Konsultacyjnego.
Wyrok, który zapada całkowicie pomija dziecko i jego rozwój. Co z lekami, które Orestes bierze?
Nakaz sędzi Marii Tokarz-Polańskiej z Sądu Rejonowego w Nowym Sączy jest jednoznaczny : w trybie natychmiastowym zawieźć ojcu dziecko! Czy ta kobieta nie ma dzieci?

orest_post.gif (17664 bytes)

Przecież ojciec nic nie wie o konieczności obserwacji, o zaburzeniach równowagi, o ewentualnych napadach padaczkowych, o konieczności podawania zwiększonej ilości płynów. Psychiatra mówi : NIE. Psycholog wyraża wątpliwości. Terapeuta zastanawia się jak pracować. Kontakty stały się dobrem ojca, bo o dobru dziecka nikt nie pomyślał. Dodatkowo bulwersującym mnie faktem pozostaje zapis w wyroku Sądu Okręgowego, iż to ja matka prześladowana od wielu lat mam dowozić Orestesa na miejsce widzeń. Wydaje mi się to niepojęte: stamtąd uciekłam, nie chciałam, żeby mnie mój były mąż maltretował. Jaki sens ma więc to skazanie ofiary na widzenia ze swym katem?

Czy strach matki i chęć ucieczki, z którymi syn by obcował w czasie przekazywania jego ojcu, to uczucia kojące autystyczne dziecko?

W sądzie przedstawiłam też dodatkowe fakty:
- nie mam czym dowozić dziecka, gdyż nie posiadam samochodu;
- nie jestem w stanie wziąć odpowiedzialnośći za bezpieczeństwo i właściwe zachowanie autystycznego dziecka w środkach komunikacji
- nie mam też możliwości czasowych, gdyż wobec ogromu wydatków pracuję na dwa etaty;
- nie mam możliwości finansowych, by dodatkowo jeździć 40 kilometrów
( ojciec płaci niskie alimenty);
- nie mam sił fizycznych, by podołać kolejnym obowiązkom i wyzwaniom- codzienna praca i opieka nad niepełnosprawnym Orestesem to żmudny i bardzo trudny wręcz niewolniczy kierat;
- nie mam sił psychicznych na spotkania ze swoim oprawcą i uważam, że nikt nie powinien mnie do tego zmuszać ( patrz Karta Praw Ofiar Przemocy).

Wobec powyższego uważam, że wypełnienie wyroku Sądu Okręgowego w Nowym Sączu co do sposobu kontaktów jest:

· Narażeniem mojego dziecka na niewłaściwą tzn. nieprzystosowaną do jego potrzeb opiekę;
·
Narażeniem jego bezpieczeństwa wobec konieczności przerwania leczenia psychiatrycznego;
·
Pozbawieniem dziecka optymalnych warunków rozwoju wynikającym z nieznajomości kierunków terapii;
· Sprzeniewierzeniem się opinii wszystkich tych, którym naprawdę na dobru tego dziecka zależy;
· Zakłóceniem spokojnej uporządkowanej egzystencji tego syna.

Szanowny zwracam się do Pana z prośbą, ja matka, ale w imieniu mojego niepełnosprawnego dziecka. Gdyby Orestes mógł, to myślę, że by powiedział tak:

Chcę spotykać się z moim tatą, bo znam go ze zdjęć, które pokazuje mi mama. Myślę, że mógłby mnie nawet polubić, a może i pokochać. Tyle tylko że dziś on nie wie, jak się ze mną bawić, nie wie co już potrafię a czego nie umiem. Chcę, żeby mnie zrozumiał gdy oczkami dam mu znać, że chcę jeść albo pić i ,żeby się nie złościł, gdy zacznę krzyczeć. Jak mnie pozna to wszystko zrozumie tak jak moja mama i Pani z przedszkola. Przyjedź tato po mnie w piątek tam Marysia opowie ci o mnie wszystko i nauczy cię jak się mną zajmować.

Oczekuję pomocy i zwrócenia uwagi na fakt, że nawet kalekie dziecko ma prawo do optymalnej pomocy lekarskiej i terapeutycznej. Że ważne jest to co mówi psycholog dziecięcy czy psychiatra, że ważny jest komfort podróży i nie narażanie dziecka na obcowanie z negatywnymi emocjami. Mój syn ma prawo do kontaktu z ojcem, ma prawo mieć dwoje rodziców, ale i ma przede wszystkim prawo do podmiotowego traktowania.

cdn.

Polecam sprawy poruszane w działach:
SĄDY PROKURATURA ADWOKATURA
POLITYKA PRAWO INTERWENCJE - sprawy czytelników

Tematy w dziale dla inteligentnych:
ARTYKUŁY - tematy do przemyślenia z cyklu: POLITYKA - PIENIĄDZ - WŁADZA

"AFERY PRAWA" - Niezależne Czasopismo Internetowe www.aferyprawa.com
Stowarzyszenia Ochrony Praw Obywatelskich
Zespół redakcyjny: Zdzisław Raczkowski, Witold Ligezowski, Małgorzata Madziar, Krzysztof Maciąg, Zygfryd Wilk, Bogdan Goczyński, Zygmunt Jan Prusiński oraz wielu sympatyków SOPO

uwagi i wnioski proszę wysyłać na adres: afery@poczta.fm
redakcja@aferyprawa.com
Dziękujemy za przysłane teksty opinie i informacje.

WSZYSTKICH INFORMUJĘ ŻE WOLNOŚĆ WYPOWIEDZI I SWOBODA WYRAŻANIA SWOICH POGLĄDÓW JEST ZAGWARANTOWANA ART 54 KONSTYTUCJI RZECZYPOSPOLITEJ POLSKIEJ.

zdzichu

Komentarze internautów:

Komentowanie nie jest już możliwe.