opublikowano: 26-10-2010
Gdańsk - Pożar hali stoczni, już historyczny prowadzi od 5 lat nieudolny za to dyspozycyjny sędzia Robert Studzienny.
Proces trwa od 11 lat... Przypominamy
tą tragedię.
Do pożaru w hali stoczni przy ul. Jana z Kolna w Gdańsku doszło 24 listopada
1994 roku. W tym czasie w budynku było kilka tysięcy osób.
Przyszli na koncert rockowego zespołu Golden Life. Ok. godz. 21 zapaliły się
materace składowane pod drewnianą trybuną, a po chwili płonęła cała
trybuna. Ludzie wpadli w panikę i rzucili się do wyjść. Wtedy okazało się,
że nie wszystkie drzwi ewakuacyjne były otwarte. Na miejscu zginęły dwie
osoby, a pięć zmarło w szpitalach. Ponad 300 osób zostało poparzonych. Do
dziś policji nie dało się ustalić podpalacza.
W 1996 roku zakończono śledztwo. Jana S. (komendanta zakładowej straży pożarnej
w Stoczni Gdańskiej), Ryszarda G. (pracownika technicznej obsługi produkcji
stoczni) oraz Jarosława K. i Tomasza T. (organizatorów koncertu z Agencji
Reklamy FM) prokuratura oskarżyła o niedopełnienie obowiązków przy
organizacji i zabezpieczeniu imprezy, przez co mieli przyczynić się do
tragedii (komendant straży ma dodatkowy zarzut "niedopilnowania
opracowania instrukcji przeciwpożarowej"). Grozi im do
ośmiu lat więzienia.
Sprawa toczy się przed Sądem Okręgowym w Gdańsku od marca 1997 roku.
To jedno z najdłużej trwających postępowań w Polsce. Dlaczego twa tak długo?
- Bo już dwa razy zmieniał się sędzia przewodniczący składu orzekającego
i zgodnie z przepisami sprawa musiała zaczynać się od nowa - mówi obrońca
Ryszarda G., mecenas Małgorzata Andryszkiewicz-Zejda.
Obecne postępowanie od pięciu lat prowadzi sędzia Robert Studzienny. Do tej
pory udało mu się przesłuchać wszystkich świadków oraz odebrać opinie
biegłych z zakresu budownictwa i pożarnictwa - razem to ponad 400 osób.
Na środowej rozprawie przez cztery godziny oglądano filmy z pożaru oraz wizji
lokalnej w zgliszczach hali. To ostatnie dowody w procesie.
Podczas emisji obrońcy kilkakrotnie zwracali uwagę, że na filmie widać
otwarte drzwi ewakuacyjne w hali i światełka wskazujące drogę ucieczki.
Materiał nagrany jest na czterech kasetach video. Na kolejnej rozprawie 20
lutego zaprezentowana zostanie ostatnia kaseta. Po tym prokurator i obrońcy wygłoszą
mowy końcowe. Wyrok najprawdopodobniej zostanie ogłoszony w marcu.
Źródło: Gazeta Wyborcza Trójmiasto
Mawiają znajomi adwokaci ,że sędzia Robert
Studzienny, to sędzia dyspozycyjny... Oceńmy to sami. Ponad pięć lat
prowadzi sprawę bez wyraźnych efektów. Agencja, która organizowała koncert
była w jakiś sposób powiązana z kręgiem kościelnym i to być może kładzie
się cieniem na takiej a nie innej pracy Temidy w tej sprawie. Gdzie
indziej ów sędzia potrafił skazywać osoby, którym kneblował usta odbierając
im głos, a tu sprawa ślamazarni się. Ja Panu Bogu dziękuję, że tamtego
wieczoru miałem do napisania materiał dla "Warsaw Voice" i to
powstrzymało mnie od bycia na tym tragicznym koncercie. Może by mnie tu wśród
żywych nie było. Dlatego zbulwersowany jestem tym, że sprawa jest prowadzona
"na czas" przez sędziego Roberta Studziennego. Wszak 11 lat to aż
nadto długo...
Będziemy przyglądać się "dokonaniom" tego urzędnika i będziemy
ujawniać owoce jego pozorowanej pracy.
Temida bowiem nie może być ślepą na ludzką krzywdę.
Mamy też
inne dowody nieetyki tego - jak powiedział to jeden z adwokatów -
dyspozycyjnego, (notabene byłego prokuratora) R. Studziennego.
Czas na ujawnienie jego matactw sądowych.
To on znany jest z tego, że odbierał głos świadkom i fałszywie oskarżanych również nie dopuszczał do głosu.
Jego władza na sali sądowej jest bezdyskusyjna i despotyczna.
Mógł być ukarany kwotą 10 tys. zł, zapłaci tylko dwa tysiące - Sądowa minigrzywna dla milionera
Taką grzywnę nałożył gdański sąd na jednego z najbogatszych Polaków - za to, że po raz kolejny nie stawił się na rozprawie.
Gdynianin Maciej Nawrocki od roku nie może przyjechać jako świadek do Sądu Okręgowego w Gdańsku. A to jest za granicą, a to się spóźni na samolot do Trójmiasta. Jego zeznania są potrzebne do zakończenia procesu Daniela Z. ps. "Zachar" - zdaniem organów ścigania jednej z czołowych postaci światka przestępczego. Co łączy "Zachara" z przedsiębiorcą z górnej półki? Otóż Nawrocki w 1998 r. miał wykupić się z rąk gangstera na zasadzie: dam 100 tys. dolarów, a ty nie będziesz już nasyłał na mnie swoich zbirów. Dla biznesmena sprawa była gardłowa, bowiem kilka razy doszło do nieudanych zamachów na jego życie - mieli za tym stać właśnie ludzie "Zachara".
Pieniądze przekazano. W roli kuriera do przewozu gotówki wystąpił zaufany "Zachara", Rosjanin Jurij Fomine-Klinkosz. Jednak 100 tys. dolarów po drodze zniknęło, razem z rosyjskim przyjacielem. Żal "Zachara" był wielki - kazał Klinkosza znaleźć i zabić. Tego właśnie dotyczy proces, w którym Nawrocki występuje jako świadek.
Nawrocki według ostatniego rankingu najbogatszych Polaków w tygodniku "Wprost" zajmuje 37. miejsce. Łączny przychód jego firm w r. 2006 szacowany jest na 750 mln zł. Jest na przyjacielskiej stopie z biznesowym rekinem Ryszardem Krauze. Obecnie Nawrocki to największy we wschodniej Europie producent pianki poliuretanowej, należy do niego m.in. malborska "Organika".
W czwartek 24 stycznia biznesmen poinformował sąd przez adwokata, że na rozprawę nie przybędzie, bo samolot do Gdańska został odwołany. To już czwarta nieobecność. Sędzia nałożył na Nawrockiego 2 tys. zł grzywny. Następna rozprawa jest wyznaczona na 28 lutego. Jeśli Nawrocki się nie zjawi, będzie doprowadzony siłą - grozi mu też tydzień aresztu.
Kontrowersje budzi jednak wysokość grzywny nałożonej na Nawrockiego. Maksymalnie sąd mógł go ukarać kwotą 10 tys. zł. Dlaczego sędzia Robert Studzienny nie wyznaczył wyższej kwoty? Kilka tygodni temu gdański sąd nałożył grzywnę 8 tys. zł na świadka mającego zeznawać w innym procesie - nie była to multimilionerka, a jedynie była narzeczona zamordowanego gangstera o pseudonimie Szwarceneger.
- Dwa albo osiem tysięcy to i tak dla Nawrockiego drobniaki - bronią decyzji Studziennego koledzy sędziowie.
- Ważne jest, że nie będzie już mógł urządzać sobie kpin. Nie przyjedzie na rozprawę, to przekona się, że ręka Temidy jest twarda.
Proces "Zachara" w którym Nawrocki ma wystąpić jako świadek - to jeden z wątków głośnej sprawy tzw. Klubu Płatnych Zabójców. Chodzi o grupę 9 oskarżonych, którzy mają na koncie cztery zabójstwa i nieudane zamachy na życie innych osób. 42-letni Nawrocki miał być jedną z ofiar - według prokuratury zlecił to jego 53-letni brat Maciej N. Motywem prawdopodobnie była zawiść i rywalizacja o względy rodziców.
Źródło: Gazeta Wyborcza Trójmiasto
Polecam
sprawy poruszane w działach:
SĄDY
PROKURATURA
ADWOKATURA
POLITYKA
PRAWO
INTERWENCJE
- sprawy czytelników
Tematy w dziale dla
inteligentnych:
ARTYKUŁY - tematy do przemyślenia z cyklu: POLITYKA - PIENIĄDZ - WŁADZA
"AFERY
PRAWA" - Niezależne
Czasopismo Internetowe www.aferyprawa.com
Stowarzyszenia Ochrony Praw Obywatelskich Zespół redakcyjny: Zdzisław Raczkowski, Witold Ligezowski, Emilia Cenacewicz, Małgorzata Madziar, Krzysztof Maciąg, Zygfryd Wilk, Bogdan Goczyński, Zygmunt Jan Prusiński, Mirosław Rój-Sarnecki, oraz wielu sympatyków SOPO |
|
WSZYSTKICH INFORMUJĘ ŻE WOLNOŚĆ WYPOWIEDZI I SWOBODA WYRAŻANIA SWOICH POGLĄDÓW JEST ZAGWARANTOWANA ART 54 KONSTYTUCJI RZECZYPOSPOLITEJ POLSKIEJ.
zdzichu
Komentowanie nie jest już możliwe.