opublikowano: 21-02-2013
ZATRUTE
PIENIĄDZE czyli Brukselska klęska
Donalda Tuska
Zakończył
się szczyt UE poświęcony perspektywie finansowej na lata 2014-2020. Premier
Donald T. ogłosił wielki sukces i znów mami społeczeństwo widmem wielkich
pieniędzy. Rządowi wtóruje mainstreamowe media. W rzeczywistości szczyt
brukselski zakończył się wielką porażką Polski.
SPADEK ŚRODKÓW NETTO

Miarą
sukcesu rządu jest rzekomy wzrost środków uzyskanych w obecnej
perspektywie finansowej stosunku do tej z lat 2007-2013 wynegocjowanej jeszcze
za rządów PIS ze 101,5 mld Euro do 105,8 mld Euro. Rządzący chwalą się,
że przy oszczędnościach dokonywanych przez UE, nastąpił zatem wzrost środków
o ok. 4,3 mld Euro. Równocześnie jednak rząd zapomina informować o drugiej
stronie medalu czyli naszych składkach do UE. W perspektywie budżetowej
2007-2013 składka Polski do UE wyniesie ok. 24 mld Euro, natomiast w
perspektywie lat 2014-2020 aż 40 mld Euro, czyli o 16 mld więcej. Jak widać
z tych liczb środki netto będą mniejsze zatem o ok. 12 mld Euro, czyli o
ok. 15%. Dodajmy, że cały budżet UE został zmniejszony o ok. 4%, a niektóre
kraje takie jak Wielka Brytania, Szwecja czy Holandia zapewniły sobie tzw.
rabaty składkowe. Rząd polski jedna tego nie uzyskał. Oczywiście składka
do Unii to pochodna opat uzależniony od wzrostu Dochodu Narodowego Brutto,
VATu oraz ceł. A zatem im szybciej kraj się rozwija, tym większa będzie składka.
W celu utrzymania środków netto na dotychczasowym poziomie, składka nie
powinna być wyższa niż 28 mld Euro, co oznacza iż PKB powinien spadać o
ok. 4% rocznie. Mam nadzieję, że takiej perspektywy spadku PKB rząd nie
zamierza nam fundować.
ROLNICTWO
POSZKODOWANE
Na
realizację Wspólnej Polityki Rolnej, Polska w bieżącej perspektywie ma
uzyskać 28,6 mld Euro czyli o 1,9 mld w stosunku do poprzedniej perspektywy.
Jednak gdyby przyjąć jako miernik ostatni rok perspektywy 2007-2013 to
Polska ma otrzymać 5 mld Euro. Gdyby tylko ekstrapolować tą sumę na lata
2014-2020 to kraj nasz winien był otrzymać 35 mld Euro. Przedstawiciele rządu
zapewniają nas iż ewentualnie brakujące środki na obszary wiejskie będzie
można uzyskać z funduszu spójności, co oznacza iż zabierze się je komuś
innemu. Widać w tym żonglerkę liczbami, sumami pieniężnymi, dla lepszego
efektu medialnego.
SPADEK
WYŻSZY Z POWODU INFLACJI
W
rzeczywistości spadek środków netto jest jeszcze większy, gdyż nie uwzględnia
się wskaźnika inflacji. Średnia stopa inflacji dla strefy Euro oscyluje wokół
2%, co w skali 7 lat daje ok.15-16%. Zatem nominalny wzrost środków brutto o
4%, w rzeczywistości oznacza spadek o ok.11-12%. Zatem wartość realnych środków
netto uzyskanych przez Polskę nie tylko nie zwiększył się, ale wręcz spadł
o ponad 25%. W mediach jednak ogłaszano wielki sukces.
KOSZT
UDZIAŁU WŁASNEGO
Jest
także inna strona medalu, o której rząd i media nie wspominają to są
koszty pośrednie. Wykorzystanie środków unijnych często wymaga tzw. udziału
własnego. W warunkach gdy wiele instytucji polskich nie ma własnych środków,
musi zaciągnąć kredyty bankowe, co wiąże się nie tylko z koniecznością
spłaty, ale także płacenia przez wiele lat odsetek. Im wyższy żądany
udział własny, tym większe problemy np. samorządów. Prawdopodobnie
propozycje zwiększenia do 50% udziału własnego nie przejdą, ale realnie można
oczekiwać aż 30%. Przyjmując kredyt 10 letni przy WIBOR+4% czyli ok. 8%
odsetki stanowić będą prawie połowę sumy kredytu. Zatem udział własny będzie
w sumie wynosił prawie 45%. Nie dość na tym, by sfinansować ten udział
samorządy np. będą zwiększały nam obciążenia z tytułu rozmaitych opłat
i podatków. Przypominam ten fakt by wyjaśnić m.in. dlaczego podwyższa się
opłaty wieczystego użytkowania, podatki od nieruchomości, bilety MZK, opłaty
śmieciowe itd. Jedną z przyczyn (choć nie wyłączną) są właśnie
inwestycje finansowane z UE przez samorządy, którymi szczycą się nasi
oficjele.
MARNOWANIE
PIENIĘDZY
Innym
skutkiem pieniędzy z UE jest ich olbrzymie marnotractwo. Mechanizm jest w
sumie dość prosty. Mamy do czynienia z odwrotnością regulacji
ekonomicznej. Normalnie to potrzeba ekonomiczna czyli popyt stwarza podaż, na
którą gospodarka, przedsiębiorcy odpowiadają. Tymczasem w przypadku środków
funduszowych, którymi dysponuje administracja publiczna jest odwrotnie, to
fakt dostępności środków powoduje powstanie popytu na nią w formie
projektów. Mogą to być drogi, szkolenia, inne wydatki. Wiele z nich oczywiście
nie ma racji bytu, bo jedynym ich celem jest wykorzystanie dostępnych środków,
a przy okazji wiele cwaniaków ma możliwość niezłego życia za publiczne
pieniądze. Efektywność tych inwestycji pozostawia zatem wiele do życzenia.
Kostka brukowa może jest ładna, ale jest mało funkcjonalna, a budowę
chodników z kostki nie zawsze się opłaca (pomijam już sprawę butów na
szpilkach dam czy ślizgawicy w zimie). Czy w tej sytuacji należy się dziwić,
iż mamy najdroższe drogi jak odcinki dróg po 200 mln zł za km w terenie
nizinnym, 1 m2 ubikacji za 7000 zł przy autostradach, kafelki za 450 zł/m2
na Stadionie Narodowym? Do tego dochodzi dodatkowy problem tj. braku dochodowości
inwestycji finansowanych w ten sposób. Bardzo wiele z nich bowiem to tylko
wydatki, nie przynoszące żadnego dochodu w przyszłości. Ale politycy
lokalni takimi ładnymi inwestycjami lubią się popisywać, rachunek przecież
nie oni zapłacą, tylko mieszkańcy w bliższej lub dalszej przyszłości.
LIKWIDACJA
NASZEGO PRZEMYSŁU
Nasi
rodacy jednak widzą tylko suche liczby przychodów z UE. Media o drugiej
stronie medalu nie wspominają. Nikt nie mówi jakie kary Polska płaci za
niewdrożone dyrektywy (w tym także te absurdalne) itd. Umyka też gdzieś
fakt, iż przynależność do UE oznacza niszczenie całych branż polskich
gospodarki. Administracyjnie eliminowano polskie rybołówstwo, przemysł
stoczniowy i wiele innych. Likwidacja tych branż oznacza nie tylko rzeszę
bezrobotnych, ale również nie wpłacone podatki, składki ZUS przez lat naście.
Tylko 100 tys. osób zwolnionych to ok. 2 mld zł mniejszych składek i podatków
rocznie, czyli przez 7 lat ponad 14 mld zł. A przecież skutki likwidacji
branży odczuwa się nie przez 7 lat ale przez lat kilkanaście, a w niektórych
przypadkach jeszcze dłużej
KONKLUZJA
Reasumując,
trudno mówić o jakimkolwiek sukcesie, i to niezależnie ile środków
uzyskano lub można było uzyskać na unijnym szczycie. Faktycznie Polska
niczego na obecności w UE finansowo nie zyskuje. Nie przeprowadzono
rzeczywistej analizy przychodów i wydatków włączając koszty pośrednie.
Mami się nas za to ideologicznie sumami rzekomymi przyznanymi przez dobrego
wujka z Brukseli. Nie dodaje się jednak, że są to zatrute pieniądze.
Tematy w dziale dla inteligentnych:
ARTYKUŁY - tematy do przemyślenia z cyklu: POLITYKA - PIENIĄDZ - WŁADZA
Polecam sprawy poruszane w działach:
SĄDY
PROKURATURA
ADWOKATURA
POLITYKA
PRAWO
INTERWENCJE
- sprawy czytelników
"AFERY PRAWA" - Niezależne Czasopismo
Internetowe redagowane jest przez dziennikarzy AP i sympatyków z całego
świata których celem jest PRAWO, PRAWDA SPRAWIEDLIWOŚĆ DOSTĘP DO
INFORMACJI ORAZ DOBRO CZŁOWIEKA
|
uwagi i wnioski proszę wysyłać na adres:
afery@poczta.fm - Polska
aferyprawa@gmail.com
Dziękujemy za przysłane teksty opinie i informacje.
|
WSZYSTKICH INFORMUJĘ ŻE WOLNOŚĆ WYPOWIEDZI I SWOBODA
WYRAŻANIA SWOICH POGLĄDÓW JEST ZAGWARANTOWANA ART 54 KONSTYTUCJI
RZECZYPOSPOLITEJ POLSKIEJ.
Ograniczenia w zakresie korzystania z konstytucyjnych wolności i praw mogą
być ustanawiane tylko w ustawie i tylko wtedy, gdy są konieczne w
demokratycznym państwie dla jego bezpieczeństwa lub porządku publicznego, bądź
dla ochrony środowiska, zdrowia i moralności publicznej, albo wolności i
praw innych osób. Ograniczenia te nie mogą naruszać istoty wolności i
praw.
1 - Każdemu zapewnia się wolność wyrażania swoich poglądów oraz
pozyskiwania i rozpowszechniania informacji.
2 - Cenzura prewencyjna środków społecznego przekazu oraz koncesjonowanie
prasy są zakazane.
Komentowanie nie jest już możliwe.