opublikowano: 26-10-2010
MÓWI Tu 154M, Z LOTNISKA Z KTÓREGO NIE MA POWROTU... TUSK I KOMOROWSKI ZAMACHOWCY?
Czytając stenogramy zapisu rozmów w kokpicie prezydenckiego Tu 154 w ostatnich minutach lotu 10 kwietnia, mam wrażenie że załoga
usiłuje nam coś powiedzieć zza grobu
o warunkach w jakich przyszło jej pożegnać się z żywymi. Oczywiście,
chciałbym wiedzieć „dlaczego?” ale nie dlatego aby na kogoś znaleźć
„polityczny kij”, lecz by mieć pewność że katastrofa nie była zamachem. Kiedy gdziekolwiek ma
miejsce śmierć Prezydenta, pierwszym standardowym podejrzeniem jest zamach.
W przypadku katastrofy smoleńskiej, ten wariant jest pomijany jakby z urzędu.
A jeśli był to zamach, to „kto za tym stał”? Jeśli polskie służby specjalne, to kto takie polecenie wydał a jeśli obce, to czyje służby i na czyjej służbie? Ale równie dobrze może być to operacja „kolektywna” służb kilku krajów. Fakt że w wyniku gwałtownej śmierci szeregu osób trudnych „do politycznego strawienia” przez PO, tej formacji przypadła władza absolutna w Polsce. Uwzględniając ten dziwny zbieg okoliczności oraz wybuch gwałtownej przyjaźni Tuska i Putina jak też podejrzane konszachty tej pary z Merkel, można podejrzewać zbieżność ich interesów w odniesieniu do Lecha Kaczyńskiego i jego dworu. Każde z tej trójki dysponowało wyspecjalizowanym aparatem zdolnym do wyprawienia nielubiane osoby na tamten świat. Taka „persona non grata”, która mogłaby stanowić przeszkodę w przyjaźni narodów lubujących się w rozbiorach Polski oraz sprzyjającej takim zamiarom PO Tuska.
Może L. Kaczyński nie był decydującym graczem w naszej
części świata ale ze swą rusofobią i
antygermanizmem, był jednak trudnym do połknięcia kąskiem, zamierzającym być kością w gardle „świętej
trójcy” (Putin-Merkel-Tusk), przez następne 5 lat.
Odetchnąłbym z ulgą, gdyby
okazało się że był
to tylko nieszczęśliwy zbieg
okoliczności. Ale nic nie wskazuje na to, abym mógł poznać prawdę, bowiem zanim dotarła by ona do
mnie, może być tak spacyfikowana najpierw
przez Rosję Putina (pamiętać należy o jego KGBowskiej osobowości) jak i
przez miejscową niewidzialną rękę PO. Gdyby rosyjskie organa władzy, nie
miały nic do ukrycia, przekazałyby „czarne skrzynki” prezydenckiego
Tupolewa stronie polskiej, bo to w końcu nasz
Prezydent a tym samym nasza sprawa. Osobiście podejrzewam że nigdy do
Polski te skrzynki nie trafią, bo możliwe jest ustalenie czy była ingerencja w oryginalne zapisy (choć nie da się odtworzyć tego co
zostało wymazane). Strona polska będzie
skazana na kopie, które mogły być
wcześniej spreparowane a dodatkowo zmanipulowane „na miejscu” dla
potrzeb politycznych.
Mam jakieś niejasne przeczucie że Putin, ma na Tuska jakiegoś
„haka” i ten nie będzie ryzykował jego ujawnienia, domagając
się zbyt nachalnie zwrotu
oryginalnych
skrzynek. Może to mieć z związek z
ewentualnym „polskim” wątkiem, prawdopodobnego zamachu.
Najbezpieczniejszym wyjściem dla
tych, którzy mają coś do ukrycia jest obciążenie winą za katastrofę pilotów,
którzy nie mają już szans obronić się.
Taką wersję przywiózł z Moskwy polski przedstawiciel Klich w sposób
jawny, zrzucając winę na pilotów. Jest to tym łatwiejsze, że w każdej katastrofie
lotniczej ma „udział własny” także pilot (przecież zawsze mógł
postąpić inaczej, np. nie lecieć tego dnia).
I tu zaczyna się rozgrywka polityczna. Strona PiSowska
twierdzi, że piloci 36 pułku byli źle szkoleni bo bez użycia symulatora lotów
na Tu 154. Zapominając że to „ich” minister Szczygło, pieniądze na
szkolenia w Moskwie, wpakował na okupację
Afganistanu. Ale i merytoryczny argument jest wątpliwy. Żaden symulator
lotu nie nauczy pilota lądować bez połowy
skrzydła albo bez widoczności ziemi. W sytuacji w jakiej znaleźli się
piloci prezydenckiego Tu 154 10 kwietnia o 8:41, pozostały im jedynie czynności
intuicyjne.
Stenogramy rozmów z kokpitu, opublikowano także nie po
to aby zaspokoić ciekawość Polaków - jak twierdzi Tusk. O
nie, byłoby to niepolityczne. W połowie maja Jarosław Kaczyński na sugestie
że decyzję o lądowaniu na lotnisku Siewiernoje w warunkach uniemożliwiających
lądowanie,
podjął L.Kaczyński, oświadczył
że jego śp brat, nie był samobójcą. Jednak w świetle ujawnionych
fragmentów stenogramów, nie jest to takie
oczywiste a raczej łatwo domniemać że w sprawie
lądowania czekano na decyzję Prezydenta. Nie próbując dociekać czy
stenogramy odpowiednio zmanipulowano, czy jest to fragment autentyczny, właśnie
ten fragment dyskredytujący Jarosława i Lecha Kaczyńskich, był powodem opublikowania stenogramów. Stenogramy bowiem w
najmniejszym stopniu problemu katastrofy nie
rozjaśniły z braku odniesienia do
parametrów lotu, zapisanych w drugiej skrzynce
oraz protokołów przesłuchań obsługi smoleńskiego lotniska.
Pomijam tu rozważania na temat
obecności osób postronnych w kokpicie załogi, których obecność mogła
dekoncentrować pilota zmuszonego do
maksymalnej podzielności uwagi. Gen. Błasik zamiast strzec wejścia do kokpitu
samolotu jak Cerber, wdaje się w
instrukcyjne dywagacje z załogą. To zwykły skandal i demokracja w
wojsku. Gdyby jednak okazało się niezbicie, że decyzja o lądowaniu w Smoleńsku
zapadła z udziałem Prezydenta, byłoby mi zwyczajnie wstyd, za frajerską śmierć
głowy mego państwa. Byłoby mi wstyd
za to że swym głosem także, powierzyłem losy mej
Ojczyzny w ręce nieodpowiedzialnego faceta, żyjącego w
świecie decyzji i iluzji politycznych, mających się nijak do
rzeczywistości.
Przeglądając stenogram rozmów, zanotowanych przed
katastrofą w kokpicie pilotów prezydenckiego Tupolewa oraz korespondencji
z wieżą, mam wrażenie że procedura lądowania została zachowana.
Co zatem
mogło się stać między
8:40 a 8:41, że samolot zamiast na pasie startowym „lądował” przed
początkiem pasa startowego. Rzeczywisty poziom pasa lądowania na którym kpt
Protasiuk „lądował”, leży ponad 30 m
niżej niż faktyczny poziom lotniska. Oznacza
to, że dane o wysokości, podawane do wieży lotniska przez załogę, odpowiadały standardowej ścieżce lądowania na
tym lotnisku ale lot zakończył się niemal 1,000 metrów przed początkiem
pasa startowego.
Można to tłumaczyć albo niewłaściwymi
wskazaniami wysokościomierza
barycznego, wynikające z błędnej informacji podanej przez obsługę
lotniska co do wielkości ciśnienia na poziomie pasa albo niedokładnym
wprowadzeniem tego ciśnienia do przyrządu.
I druga możliwość to wystawienie fałszywej bliższej prowadzącej (2
DNB) w stosunku do której, załoga realizowała
procedurę lądowania. Przemawia za tym fakt, że lądujący Tu 154, mimo
iż leciał w osi radiolatarni (1DNB i 2DNB) pokrywającej się z osią pasa
startowego, to faktycznie wykonywał lot równoległy
do wspomnianej osi, przesunięty o 40 metrów na południe od pasa. Gdyby
mimo pułapki, udało się kpt Protasiukowi dolecieć na początek pasa,
to musiałby lądować obok niego czyli i tak czekało go to samo, co go spotkało.
Tu należy się też parę słów
wyjaśnienia, na temat systemu naprowadzania jaki funkcjonował na lotnisku w
Smoleńsku. Podstawą tego systemu są dwie radiolatarnie ustawione
na podejściu do lądowania NDB (Nondirectional Beacon) oraz
znajdujące się na pokładach
samolotów odbiorniki NDB (radiokompasy),
które dostrojone wskazują kurs na radiolatarnię NDB. W standardzie,
dalsza NDB umieszczana jest 4 km przed początkiem
pasa startowego a bliższa 1 km. Na lotnisku
Siewiernoje, dalsza NDB znajduje się na odległości 6
km od początku pasa. Jednak ten element nie wydaje się istotny,
jako że maszyna ma zapas wysokości i czas na korekty lotu, do wyjścia
nad 2NDB a nad tą ostatnią zaczęły się problemy.
Cały proceder lądowania, rozgrywa się
między 2NDB, gdzie lądujący aparat
powinien znaleźć się na wysokości ostatecznej
decyzji o lądowaniu
[100 m] a pasem startowym. Gdyby
2NDB oddalić od początku pasa startowego o 1 km, lądujący samolot
zachowałby się dokładnie tak, jak prezydencki
TU 154 przed lotniskiem w Smoleńsku. Pytanie tylko czy
radiolatarnię 2NDB można przemieścić? Aparaturę takiego urządzenia można
bez specjalnego problemu, umieścić na pojeździe typu samochód i pojechać w
dowolne miejsce.
Właśnie taką możliwość należy
rozpatrywać do czasu, kiedy wiarygodnie zostanie wykluczona.
Póki co, ten wariant przyczyn katastrofy w
Smoleńsku, jest aktualny choć funkcjonuje w sferze niezależnej.
Poniżej prezentuję opracowanie graficzne autorów (jak należy sądzić
obeznanych z problemem) wpisujące się w moje
„krakanie”.
Z kolei inny prezentowany niżej
wykres pokazuje punkt w którym drugi pilot proponuje przerwanie lądowania (15
sekund przed katastrofą), jednak nie jest
jasne jak zareagował dowódca i czy była jakaś reakcja mechanizmów
samolotu.
Im więcej wiemy o katastrofie tym więcej
rodzi się pytań na które coraz trudniej jednoznacznie odpowiedzieć.
Miejmy nadzieję że jednak „wyjdzie szydło z worka”.
Józef
[Joe] Guzik - 40 dni po katastrofie
========
Od
Redakcji:
Katastrofa Tu 154 z Prezydentem
Polski na pokładzie 10 kwietnia
2010 r. pod Smoleńskiem,
wywołuje
zainteresowanie
światowych mediów, wietrzących łatwy
atrakcyjny news. Jednak większość
informacji jest sfałszowana w celu, jak sądzę uniemożliwienia racjonalnego wyjaśnienia przyczyn tego
zdarzenia.
Prezentujemy interesujący
„dossier” Tatiany Anodinej, w rękach której spoczywa sprawa wyjaśnienia wypadku
polskiego TU 154.
Dla mnie nie ulega wątpliwości,
że był to zamach - nie wykluczałbym
udziału w nim nawet premiera
Tuska, ani premiera Rosji Putina. Tak pierwszy jak i drugi, są przecież zaangażowani
w budowę Nowego Światowego Porządku. Oczywiście są tylko narzędziami
w rękach „starszych i mądrzejszych” z sanhedrynu.
Graś i Bonadryk sprawcami zamachu kryminalno - terrorystycznego na Prezydenta RP ?
Rosjanie chcą przetopić tupolewa! - Nie wolno tego robić! Fragmenty samolotu to dowody w śledztwie – oburza się prokurator Mateusz Martyniuk z Prokuratury Generalnej. – To zacieranie śladów – dodaje mecenas Rafał Rogalski, pełnomocnik rodzin ofiar smoleńskiej katastrofy. Co Rosjanie mają do ukrycia?!
Za co zginął Prezydent Polski Lech Kaczyński - Gazprom kontra gaz łupkowy. Czarny PR przeciw Polsce?
Jak Tu-154 zerwał sieć elektryczną, lecąc nad nią na wysokości 400 metrów?
Rosyjskie śledztwo budzi wątpliwości
TRAGEDIA W SMOLEŃSKU - Hipoteza fałszywych nadajników NDB
"Wszyscy ludzie Bronisława K." - Aleksander Ścios |
TUSKOLAND TONIE? - CAŁA PRAWDA O FAŁSZYWYCH ZARZUTACH TUSKA, KOMOROWSKIEGO, PLATFORMY.
Tematy w dziale dla
inteligentnych:
ARTYKUŁY - do przemyślenia z cyklu: POLITYKA - PIENIĄDZ - WŁADZA
Polecam
sprawy poruszane w działach:
SĄDY
PROKURATURA
ADWOKATURA
POLITYKA
PRAWO
INTERWENCJE
- sprawy czytelników
"AFERY
PRAWA" Niezależne Czasopismo Internetowe www.aferyprawa.com redagowane przez dziennikarzy AP i sympatyków z całego świata których celem jest PRAWO, PRAWDA SPRAWIEDLIWOŚĆ DOSTĘP DO INFORMACJI ORAZ DOBRO CZŁOWIEKA |
|
WSZYSTKICH INFORMUJĘ ŻE WOLNOŚĆ WYPOWIEDZI I SWOBODA WYRAŻANIA SWOICH POGLĄDÓW JEST ZAGWARANTOWANA ART 54 KONSTYTUCJI RZECZYPOSPOLITEJ POLSKIEJ.
zdzichu
Komentowanie nie jest już możliwe.