opublikowano: 26-10-2010
Zbulwersowało mnie wystąpienie
w radiu RMF FM w dniu 11 maja posła PO i wicemarszałka Bronisława
Komorowskiego. Poseł Komorowski krytycznie wypowiadał się na temat wygłoszonego
dnia 10.05.2006r orędzia do narodu Prezydenta Lecha Kaczyńskiego .
Prezydent Lech Kaczyński podkreślał w orędziu, że tylko rząd większościowy
daje możliwość podjęcia zasadniczych reform w państwie.
- Bez rządu większościowego nie da się zmienić państwa, podjąć
reform zasadniczych, dlatego podjęto decyzję o zbudowaniu większości
takiej, jaka jest możliwa - zaznaczył.
Ponadto w jakby skróconym raporcie o stanie Państwa, Prezydent RP
stwierdził że: „Ostatnie pół roku to wysoki wzrost produkcji
przemysłowej, to istotny wzrost, wyższy niż poprzednio PKB, to spadek
przestępczości, szczególnie tej wymierzonej w obywateli, w końcu także
powolny, ale szybszy niż wcześniej spadek bezrobocia”.
Jednocześnie skrytykował polityków z PO, którzy nie przystąpili, jak
zapowiadali przez wyborami do koalicji z PiS, pomimo że podczas negocjacji
koalicyjnych proponowano im fotele Marszałka Sejmu (dla Tuska), wicepremiera,
szef MSZ, ministra finansów, ministra gospodarki i w końcu także
administracji – a w sumie większość ministerialnych stołków. W tej
sytuacji PiS dla uzyskania większości parlamentarnej został zmuszony do
zawarcia koalicji z Samoobroną i LPR.
Sam sfrustrowany Komowski w wywiadzie stwierdził:
- Przedziwne wystąpienie, bo kolejny raz pan prezydent wystąpił niestety
w roli prezydenta jednaj partii, partii swojego brata, i wystąpił chyba pod
wpływem przeczytanych przez siebie wyników sondaży opinii publicznej, które
zdecydowanie źle oceniają rolę prezydenta przy tworzeniu koalicji
PiS-Samoobrona, jak i wejście do rządu Andrzeja Leppera i Romana Giertycha.
Ocenia to krytycznie ogromna większość Polaków, ocenia pozytywnie mniej niż
zsumowane elektoraty PiS-u, Samoobrony i LPR.
i dalej: Ze spadkiem bezrobocia to jest chyba niestety nieprawda, bo
bezrobocie nie maleje, natomiast rzeczywiście jest trwały wzrost
gospodarczy. Tyle że nie jest zasługą ani prezydenta Lecha Kaczyńskiego
ani rządu Kazimierza Marcinkiewicza, bo przecież ten rząd nie skierował do
parlamentu w ciągu siedmiu miesięcy Ani jednej – podkreślam - ani jednej
ustawy gospodarczej, a więc jest to niewątpliwie zasługa pewnej koniunktury
gospodarczej, trwającej na świecie, albo zasługa poprzedniej ekipy.
oraz usprawiedliwia swoją partię: Proponowano różne rzeczy
PO, ale dziś pan prezydent występuje z takimi oskarżeniami w stosunku do
partii politycznej, głównie po to, by z siebie samego zrzucić
odpowiedzialność za to, że wprowadził, bo to on wprowadził do rządu
Andrzeja Leppera.
I tu się pan Komorowski kolejny raz myli - notowania prezydenta Lecha Kaczyńskiego
są stale wysokie (znacznie wyższe od niedoszłego pseudoprezydenta Donalda
Tuska) i nawet koalicja z Lepperem nie wpłynęła na spadek jego popularności.
Za to notowania polityków z PO stale spadają i nic nie pomagają w tym stałe
oszustwa sondażowe liderów PO.
Ale nie to jest jednak
najważniejsze w jego wystąpieniu. Wiadomo, że obie opozycyjne partie
wzajemnie krytykują się.
Mianowicie w swoim wystąpieniu poseł wielokrotnie podnosi fakt, że skazany
Lepper nie powinien w Rządzie pełnić funkcję wicepremiera. Perfidnie
jednak unika odpowiedzi za co Lepper został skazany. A wszyscy wiemy, że za
obronę gospodarstw chłopskich (blokady uliczne i wysypywanie z wagonów
niemieckiego zboża), oraz za pomówienia polityków m.in. z SLD i
Platformy.
A kim był Komorowski?
Komorowski przez lata działał w Unii Demokratycznej, a później Unii Wolności
(przez rok był nawet sekretarzem generalnym UW). W 1997 r. odszedł do AWS.
Faktycznie był jednym z prounijnych "koni trojańskich" w AWS,
polityków, którzy wspierali zawarcie porozumienia AWS z UW na warunkach
fatalnie niekorzystnych dla "Solidarności". W lipcu 2000 r. został
ministrem obrony. Nie wyróżnił się niczym specjalnym na tym stanowisku. Po
powstaniu PO szybko stał się jednym z jej liderów, szczególnie krytycznym
wobec rywalizującego z nią o wpływy PiS i braci Kaczyńskich.
Tutaj osądzimy kolejne oszustwo polityka PO Bronisława Komorowskiego, który
pomimo wielokrotnego pomówienia prezydenta Lecha Kaczyńskiego - tylko
dzięki układom i odpowiednim znajomościom nie został sam do dnia
dzisiejszego skazany. Jak długo jeszcze takich aferzystów będzie bronił
immunitet?
Bez
wątpienia gadatliwy poseł PO Komorowski popełnił znacznie większe przestępstwo
niż osądzony przez nasze organy (nie)sprawiedliwości Lepper.
Dla przypomnienia:
Komorowski kierując MON dwie trzecie miliardowego budżetu przeznaczył na
konsumpcję, natomiast na uzbrojenie zaledwie kilka procent. Rozdysponował w
wiadomy dla siebie sposób olbrzymi majątek wojska: pałace, lotniska, mieszkania...
Wymienił żołnierzom ze cztery razy czapki, skarpetki - nie dał tylko do ręki
ani jednego egzemplarza nowej broni (...).
Ale tu wydamy wyrok w sprawie prostackiego
nieetycznego postępowania posła -
mianowicie kolejny raz okradł całe społeczeństwo polskie wyłudzając
tylko na zapłatę za swoje rozmowy telefoniczne w 2005r. 170.000 zł od
pracujących podatników!!!
Znaleźliśmy dla oskarżenia posła odpowiedni paragraf:
przestępstwo z Art. 231kk. [Nadużycie uprawnień] § 1. Funkcjonariusz
publiczny, który, przekraczając swoje uprawnienia lub nie dopełniając
obowiązków, działa na szkodę interesu publicznego lub prywatnego, podlega
karze pozbawienia wolności do lat 3.
§ 2. Jeżeli sprawca dopuszcza się czynu określonego w § 1 w celu osiągnięcia
korzyści majątkowej lub osobistej, podlega
karze pozbawienia wolności od roku do lat 10.
Na podstawie tylko tych artykułów karnych społeczeństwo skazuje posła
Bronisława Komorowskiego na łączną karę 5 lat uwzględniając jego
poprzednią niekaralność i znajomości.
Z uwagi na immunitet chroniący posła, wyrok nie jest prawomocny, ale
poczynimy wszelkich starań, żeby za ten i inne przekręty jeszcze poseł B.
Komorowski został prawomocnie skazany.
Posła niedługo spytamy się: czy wie ile chorych osób w
szpitalach miałoby za te przywłaszczone przez niego pieniądze państwowe całoroczne
utrzymanie w szpitalach - czyli opiekę, wyżywienie i lekarstwa?
A podobno dba o służbę zdrowia. Szkoda że tylko w krytykowaniu prezydenta.
Zapytamy się jeszcze: czy wie ile dzieci w sierocińcach nie ma zabawek i
utrzymania przez jego głupotę i podobnych mu posłów wyłudzających pieniądze
na benzynę do samochodem bez samochodu, na latanie samolotami i nic nie załatwianie,
na bzdurne gadanie i wprowadzanie społeczeństwa w błąd?
O tym zapewne gadatliwy poseł Komorowski nie pomyślał, ponieważ mózg
dawno mu się ugotował od tych rozmów przez komórkę.
W uzasadnieniu wyroku
nieetycznego posła wykorzystującego swoje stanowisko dla prywatnych korzyści
łatwo przeliczyć, że wydzwaniając normalną taryfą przez rok na kwotę
170.tys. zł - poseł Komorowski nie miałby czasu na jedzenie, spanie, działalność
w parlamencie. Na okrągło musiałby tylko rozmawiać. To tłumaczy dlaczego
jego napromieniowany mózg nie pracuje normalnie. Logiczne, że taka osoba jak
najprędzej powinna być wyłączona z parlamentarnych obrad i przekazana do
leczenia najlepiej w jakimś szpitalu psychiatrycznym.
Ponieważ - nawet poseł to tylko człowiek, a więc na pewno spał, jadł i imprezował
w parlamencie - co oznacza, że pieniądze ciężko pracujących podatników
nieetyczny poseł musiał przeznaczyć na połączenia "wysoko płatne usługi"
np. udział w głosowaniach na najlepszą parę taneczną, w losowaniu nagród,
wszelkich teleturniejach, seks-telefonach, ściąganiu gierek, tapet z gołymi
babkami, czy łączenie się z stronami pornograficznymi, itp. pierdoły.
Przypuszczalnie zwali to na swoje dzieci, co go bynajmniej nie usprawiedliwia.
Sam poseł znany jest z dużej aktywności seksualnej (która cechują
się politycy, choćby przykład z góry - Reagan), nie tylko w domu - posiada
piątkę dzieci, ale i w delegacjach - ten chłop "babie nie popuści"....
A tak podsumowując, od historyka do histeryka bardzo blisko:-)
Zdzisław
Raczkowski
A co inni mówią o polityce PO i Komorowskim?
W anty-PiS-owskim pieniactwie "dzielnie" sekunduje Niesiołowskiemu i
Gronkiewicz-Waltz Bronisław Komorowski. Zachowuje się skrajnie arogancko i megalomańsko, nie mając
faktycznie żadnych uzasadnień merytorycznych dla eksponowania swego wybujałego
ego. Wręcz przeciwnie, Komorowski fatalnie zapisał się już na swym pierwszym
naprawdę liczącym się stanowisku wiceministra MON w rządzie T.
Mazowieckiego, a później H. Suchockiej. Wiele osób pamiętających go z
tamtych czasów zarzuca mu skrajne skumplowanie się z generałami PRL-owskimi w
miejsce dokonania tak potrzebnych radykalnych zmian personalnych i wpuszczenia
świeżego powietrza do zatęchłej atmosfery MON. Przejmująco ponury obraz różnych
spartaczeń Komorowskiego w MON znajdujemy we wspomnieniowej książce płk. dr.
hab. Józefa Jacka Pawelca "Kulisy Sejmu I kadencji" (Komorów 1995).
Pułkownik Pawelec był w 1989 r. współzałożycielem patriotycznej
organizacji Viritim, dążącej do radykalnego zreformowania armii i jej
dekomunizacji. Pułkownik Pawelec z goryczą opisywał smętny bilans "niedokonań"
Komorowskiego w MON. Pisał o nim m.in.: "Unia uważa Komorowskiego za czołowego
eksperta od spraw wojskowych. Według mojej znajomości rzeczy, jest może niezłym
historykiem i znawcą jakichś spraw, ale nie wojskowych. Byłoby to zresztą
niemożliwe, jako że nie spędził ani dnia w służbie - nie napisał żadnej
rozprawy na temat wojska, nie dał sobie również podpowiedzieć czegokolwiek.
Razem z Onyszkiewiczem odpowiadają za kompletny rozkład armii, wyrażający się
w granicznym rozluźnieniu dyscypliny (...). Komorowski, mimo monitów, nie
zrobił nic, aby ograniczyć 'balonową' biurokrację byłej milionowej armii
komunistycznej (ponad 4 tys. stanowisk w MON). Komorowski rozdysponował w
wiadomy sposób olbrzymi majątek wojska: pałace, lotniska, mieszkania...
Wymienił żołnierzom ze cztery razy czapki, skarpetki - nie dał tylko do ręki
ani jednego egzemplarza nowej broni (...). Dwie trzecie budżetu MON szło na
konsumpcję, natomiast na uzbrojenie zaledwie kilka procent. A przecież
relatywnie MON dostawał tyle samo, co inne armie - 2,5 proc. dochodu. Jak to
robią Niemcy czy Francuzi, że tam 30 proc. budżetu przeznacza się na
uzbrojenie? Biurokracja i jeszcze raz biurokracja, parady, wygodne synekury
(...). Takim ekspertem był Komorowski" (op. cit. s. 291-292).
Komorowski przez lata działał w Unii Demokratycznej, a później Unii Wolności
(przez rok był nawet sekretarzem generalnym UW). W 1997 r. odszedł do AWS.
Faktycznie był jednym z prounijnych "koni trojańskich" w AWS,
polityków, którzy wspierali zawarcie porozumienia AWS z UW na warunkach
fatalnie niekorzystnych dla "Solidarności". W lipcu 2000 r. został
ministrem obrony. Nie wyróżnił się niczym specjalnym na tym stanowisku. Po
powstaniu PO szybko stał się jednym z jej liderów, szczególnie krytycznym
wobec rywalizującego z nią o wpływy PiS i braci Kaczyńskich.
Komorowski tak był pewien zwycięstwa Tuska w kampanii prezydenckiej, że w ogóle
nie dopuszczał jakiejkolwiek myśli o możliwości zwycięstwa Lecha Kaczyńskiego.
Z jakąż butą odpowiedział na pytanie dziennikarza "Najwyższego
Czasu!" (nr z 22 października 2005 r.): "Czy przygotowujecie się na
ewentualną współpracę z Lechem Kaczyńskim jako prezydentem? - Nie rozważamy
takiego wariantu".
Ataki Komorowskiego na PiS
Przez ostatnie kilka lat Komorowski wyspecjalizował się w atakach na PiS, wyraźnie
chcąc osłabić pozycję tej partii jako przyszłego koalicjanta. Nic dziwnego,
że w tej sytuacji wysunięcie przez PO akurat kandydatury B. Komorowskiego na
marszałka Sejmu zostało przyjęte w szeregach PiS jako arogancka prowokacja.
Najlepiej skomentował to Lech Kaczyński w wywiadzie dla "Wyborczej",
mówiąc: "Ciągle proponujemy PO stanowisko marszałka. A oni powtarzają
nazwisko: Bronisław Komorowski. Akurat to człowiek, który nas atakował przez cztery lata. I
co, mamy nad tym przejść do porządku dziennego? (...) Poczucie honoru
nakazywałoby Komorowskiemu pozostawanie w cieniu". Dziennikarz "GW"
zapytał wówczas: "A może poczucie wspaniałomyślności wygranego
nakazywałoby zapomnieć?". Kaczyński odpowiedział: "W polityce
zagranicznej i wewnętrznej taka wspaniałomyślność nie może obowiązywać,
bo wtedy okazywałoby się, że każda koza może wejść do naszej zagrody.
Okazałoby się, że PiS można bezkarnie obrażać i jeszcze za to uzyskiwać
stanowiska".
Urażony niewybraniem go na marszałka Senatu Komorowski reprezentuje postawę
skrajnego platformerskiego betonu. Widać to wyraźnie na tle porównania
postawy Komorowskiego z Rokitą. Ten ostatni ciągle wyraźnie ubolewa z powodu
niezawiązania koalicji z PiS, nie wyklucza, że te czy inne sprawy udadzą się
rządowi Marcinkiewicza. Komorowski wręcz przeciwnie, z ogromną arogancją
zapowiada: "Platforma Obywatelska nie chce brać odpowiedzialności za ten
rząd, bo uważa, że ten gabinet skazany jest na porażkę i że niczego
dobrego dla Polski nie zrobi" (z wywiadu dla "Naszego Dziennika",
9 listopada 2005 r.).
Na koniec wypowiedzi
"jeszcze posła" Bronisława Komorowskiego głoszone
w radiu RMF FM.
Poseł Komorowski nie zdaje sobie sprawy, że jak upadnie rząd PiS-u, to będą
nowe wybory, a wtedy na gadatliwego posła Komorowskiego z ugotowanym mózgiem
przez komórkę nie wiele osób będzie głosowało. Nawet fałszowane sondaże
mu nie pomogą :-)
- Będzie to trudna prezydentura. Po Aleksandrze Kwaśniewskim,
którego bardzo wysoko oceniam, zostaną zawyżone standardy, jeśli chodzi o
sposób uprawiania polityki. I tu Lech Kaczyński będzie miał trudności. Np.
w spełnieniu oczekiwać społeczeństwa na równie skuteczne działania w
obszarze polityki międzynarodowej – to nie jest żywioł Lecha Kaczyńskiego.
Będzie miał jedną bardzo ważną misję do wypełnienia, którą może wypełnić
skutecznie – ze względu na jego osobiste, mocne osadzenie w świecie wartości,
patriotyzmu, rodzinnych tradycji, silnych związków z wiarą, może odegrać
istotną rolę z punktu widzenia kształtowania poczucia wspólnoty narodowej
Polaków. Jeśli będzie chciał, oczywiście, taką szansę ma. I powiem więcej,
tak jak Kwaśniewski mógł powiedzieć i powiedział, co zrobiło ogromne wrażenie
na wszystkich – przeprosił za PRL, to Lech Kaczyński, jeśli zechce – nie
wiem, czy zechce – mógłby powiedzieć - miałby do tego moralny fundament -
wybaczam tym wszystkim ludziom, którzy byli uwikłani system PRL.
- Ja już nie chcę patrzeć z punktu widzenia
partii politycznych, które się zadają z PiS-em, bo one tracą własną tożsamość
– bo skoro będą musiały spytać o zgodę PiS na głosowanie nad poprawkami,
to widać jaki los mógłby czekać Platformę, gdyby chciała zrobić koalicję
z PiS-em. To jest jednostronny dyktat, to jest polityka kija baseballowego w
stosunku do koalicjantów, którą PiS uprawia. To jest jedna rzecz. A co się
stało złego? Polityki w moim przekonaniu za pomocą kija baseballowego nie da
się prowadzić skutecznie. Trzeba umieć się porozumieć, dogadać, a nie
tylko straszyć, szantażować i wymuszać. Spodziewam się, że za chwilę będzie
kolejna runda destabilizacji, bo jeżeli po podpisaniu paktu stabilizacyjnego
– dołowienie parę dni – mamy znowu kryzys, to za 2-3 tygodnie będzie
kolejny kryzys, który wy znowu wywołacie.
- Od kryzysu do kryzysu, od chaosu do chaosu będzie
szedł rząd – który znów zaczyna o sobie mówić, że jest mniejszościowy.
I to są efekty waszej polityki.
Od rządu oczekuje się, że nie będzie się
zachowywał jak Miss Polonia, która ma się podobać
Bronisław
Komorowski, RMF FM, 15.02.2006
Liga Polskich Rodzin i Samoobrona będą
waliły dechą w ten rząd
Bronisław
Komorowski, Radio PiN, 15.11.2005
PiS rośnie na taką trochę lewicę narodową
Bronisław
Komorowski, Program III PR, 15.11.2005
Podobne tematy znajdziesz w dziale:
ARTYKUŁY
- tematy do przemyślenia
i wiele innych w kolejnych działach czasopisma "AFERY PRAWA":
SĄDY
PROKURATURA
ADWOKATURA
POLITYKA
PRAWO
INTERWENCJE
- sprawy czytelników
"AFERY PRAWA" - Niezależne Czasopismo
Internetowe www.aferyprawa.com Redaktor Naczelny: mgr inż. ZDZISŁAW RACZKOWSKI |
|
WSZYSTKICH SĘDZIÓW INFORMUJĘ ŻE
PROWADZENIE STRON PUBLICYSTYCZNYCH
JEST W ZGODZIE z Art. 54 KONSTYTUCJI RZECZYPOSPOLITEJ POLSKIEJ
1 - Każdemu zapewnia się wolność wyrażania swoich poglądów oraz
pozyskiwania i rozpowszechniania informacji.
2 - Cenzura prewencyjna środków społecznego przekazu oraz koncesjonowanie
prasy są zakazane.
ponadto
Art. 31.3
Ograniczenia w zakresie korzystania z konstytucyjnych wolności i praw mogą być ustanawiane tylko w ustawie i tylko wtedy, gdy są konieczne w demokratycznym państwie dla jego bezpieczeństwa lub porządku publicznego, bądź dla ochrony środowiska, zdrowia i moralności publicznej, albo wolności i praw innych osób. Ograniczenia te nie mogą naruszać istoty wolności i
praw.
zdzichu
Komentowanie nie jest już możliwe.