opublikowano: 26-10-2010
DOKUMENTACJA ZOSTAŁA OPUBLIKOWANA
CELEM PROCESOWEGO ZAŁATWIENIA PRZEZ
MINISTRA SPRAWIEDLIWOŚCI
SPRAWA INTERWENCYJNA - i tobie może to się zdarzyć...
Mieczysław Cebeńko - nauczyciel Zespołu Szkół
Mechanicznych i Drzewnych w Przemyślu, od maja 1998r przestał uczyć... Sprawę
tę publikuję ku przestrodze innych nauczycieli i pracowników tzw. niskiego
szczebla. Nigdy nie krytykujcie szefa - SZEF MA ZAWSZE
RACJE. Nie starajcie się
też naprawiać firmy. Skończy się to waszym zwolnieniem z pracy. Powód? -
powód zawsze się znajdzie, jak nie to się sfabrykuje...
Tych oczywistych faktów nie wziął pod uwagę doświadczony, wychowany na
socjalistycznej, przewodniej sile nauczyciela i nauczania - Mieczysław Cebeńko.
Tak, jak w każdej tego typu szkole technicznej, uczniowie mają zajęcia
praktyczne w warsztatach. Muszą nabrać praktyki zawodowej, musza coś robić.
Są na to odpowiednie subwencje. Co robią? - przeważnie różne drobne fuchy,
dla nauczycieli, dla dyrektora, dla znajomych dyrektora, dla znajomych znajomych
itd. W teorii powinny być to prace na szczytne cele publiczne,
zaewidencjonowane, udokumentowane, materiały i koszta rozliczone. Szkoła ma
obowiązek działać edukacyjnie, a nie uczyć machlojek. To tylko kierownikowi
wydaje się, ze uczeń nie wie, że z tych kawałków będzie okno dla
dyrektora... W praktyce "to okno" dokumentuje się np. nauka
formowania kształtów drewna, surowiec zużyty, i już jest w porządku.
Gorzej, jak ze szkolnych materiałów, rękami uczni robi się "grubsze
rzeczy", albo nawet stałą produkcję nie ewidencjonowaną, a pieniążki
ze sprzedaży wcale nie wpływają na szkolne konto. Taka afera w Zespole
Szkół Mechanicznych i Drzewnych w Przemyślu zdenerwowała p. Cebeńko, doniósł
gdzie trzeba na dyrektora i za dwa dni ten doświadczony, wieloletni nauczyciel
został bez pracy. Zresztą dyrektor też, ale on był pierwszy... Co robi p.
Cebeńko? Naiwny, wierzy w prawo i praworządność naszego sądownictwa. Wnosi
pozew do Sądu Rejonowego IV Wydział Pracy w Przemyślu. A co robi sąd? -
oczywiście oddala pozew. Ale najpierw musimy zapoznać się z tym co robi
dyrekcja szkoły. Nauczyciel ma stosunkowe duże prawa w postaci Karty
Nauczyciela. Jak więc zwolnić upierdliwego podwładnego? Szkoła to przecież
nie prywatna własność, tu nawet dyrektor musi się wytłumaczyć. Dla chcącego
nic trudnego. Można zwolnić, jeżeli likwiduje się etat, więc trudno - żałujemy,
[mógłby jakiś znajomy się załapać], ale likwidujemy. To nic, ze takie
zmianę organizacyjną przewidziano dopiero
w 2000r , to nic, że żadne władze, ani Rada Pedagogiczna nie wiedziała o
nieplanowanych "zmianach organizacyjnych" już w maju, to nic... - cel uświęca środki.
Ponieważ liczba wychowawców się zmniejszyła,
a liczba uczni została taka sama, trzeba było rozparcelować jedną klasę. To
nic, że teraz przy dziesięciu stanowiskach musi być piętnastu uczni, że
trudniej ich przypilnować i wzrosła wypadkowość, że radykalnie przez to
obniżył się poziom nauczania... za to bez obawy wpadki można robić fuchy.
Nie trzeba się kryć, drzwi zamykać - zostali "sami swoi" - jedna
czarna owca mniej. Został
też spełniony warunek do zwolnienia - sędzia SSR S. Kalita z czystym
sumieniem odrzuca pozew o przywrócenie
powoda do pracy. Oczywiście, sędzia "niechcąco" pomylił skutki
z przyczynami. To skutkiem [koniecznością] zwolnienia nauczyciela, który
wyłamał się, stała się nieprzewidziana redukcja etatu. A dowodem tego są
fakty, że np. zostawiono nauczyciela ślusarza, leśnika, do nauki stolarstwa i
to bez dyplomu nauczyciela... nie mógł wrócić, pomimo że w ty samym czasie
drugi nauczyciel poszedł na emeryturę... pomimo ze do emerytury zostało mu
tylko dziewięć miesięcy, a więc obejmowała go ochrona prawna... itd. A już
abstrakcją jest sfabrykowany dowód zaproponowania powoda na opiekuna uczniów
w czasie praktyki w firmie i potrzeba zgody dyrektora tej firmy. Miałem uczni i
praktyki, ale z takim idiotyzmem jeszcze
się nie spotkałem. Po piśmie poznać, że załatwiano to najprawdopodobniej
przy wódce. Ale "swój" sędzia uzna "nasz" dowód - nawet
najbardziej bzdurny i śmierdzący, a "obcy" odrzuci. Takie ma prawo i
potrafi "to wykorzystać". Pan Cebeńko dalej wierzy w sprawiedliwość
- piszę apelację. Dalej wierzy że jest w stanie wygrać, uzasadnić swoje
racje. Bardzo
się myli - nie zdarza się żeby sędzia apelacyjny podważył wyrok kolegi
po fachu. Te same bzdury przepisuje SSO Adam Gaca, pomimo dostarczenia przez
pozwanego szeregu dowodów i oddala apelację.
Powiela to, szeroko rozwijając, argumentując i usprawiedliwiając bezprawie
- przewodniczący Sądu Najwyższego SSN Józef Iwulski. - wiadomo,
wszystko zostało odpowiednio spreparowane - i
oddala kasację.
Dla wszystkich nie obeznanych z prawem - na tym właśnie
polega "łańcuszek wzajemnej adoracji"
A to, ze wersja wydarzeń zależy od punktu siedzenia, chyba nie muszę wyjaśniać.
Jeżeli coś jest niejasne, to wiadomo, że chodzi o pieniądze...
Pan Mieczysław Cebeńko wysłał akta do Strasburga, no cóż, życzę mu powodzenia w walce z wiatrakami...
Zapraszamy sędziów i adwokatów zamieszanych w przekręty do "czarnej listy" Raczkowskiego... miłego towarzystwa wzajemnej adoracji ...
www.aferyprawa.com
- Niezależne Wydawnictwo Internetowe "AFERY - KORUPCJA - BEZPRAWIE" Ogólnopolskiego Ruchu Praw Obywatelskich i Walki z Korupcją. prowadzi: (-) ZDZISŁAW RACZKOWSKI. Dziękuję za przysłane teksty opinie i informacje. |
![]() |
WSZYSTKICH SĘDZIÓW INFORMUJĘ ŻE
PROWADZENIE STRON PUBLICYSTYCZNYCH
JEST W ZGODZIE z Art. 54 KONSTYTUCJI RZECZYPOSPOLITEJ POLSKIEJ
1 - Każdemu zapewnia się wolność wyrażania swoich poglądów oraz
pozyskiwania i rozpowszechniania informacji.
2 - Cenzura prewencyjna środków społecznego przekazu oraz koncesjonowanie
prasy są zakazane.
ponadto
Art. 31.3
Ograniczenia w zakresie korzystania z konstytucyjnych wolności i praw mogą być ustanawiane tylko w ustawie i tylko wtedy, gdy są konieczne w demokratycznym państwie dla jego bezpieczeństwa lub porządku publicznego, bądź dla ochrony środowiska, zdrowia i moralności publicznej, albo wolności i praw innych osób. Ograniczenia te nie mogą naruszać istoty wolności i
praw.
zdzichu
Komentowanie nie jest już możliwe.