opublikowano: 26-10-2010
Brzozów - przekręty biegłych geodetów, oszustwo sędzi Barbara Bargieł.
Przedstawiam jedną z tysięcy
spraw sądowych w temacie "walkę o miedzę", gdzie chodzi o niewielki
pasek graniczny pomiędzy sąsiadami. Ktoś komuś kilka centymetrów za dużo
zaorał, poszerzył drogę, wybudował się w granicy itp. Publikuje te fakty,
żeby uświadomić spornym stronom jakie przekręty robią sędziowie i biegli sądowi
w tego typu sprawach, jak "doją strony" adwokaci wykorzystując
wzajemną złość, jak mataczą i zarabiają biegli geodeci w zależności
od tego która strona więcej zapłaci, ma lepsze dojścia i znajomości.
I
niech nikt nie wierzy, że uzyska "sprawiedliwość" w sądach.
Jak zwykle wygrywa ten "z układów", a wieloznaczne prawo może być
tylko formą uzyskania dowolnego wyroku. Wszak papier przyjmie każdy kit i
zwisa mu kto i jakie pierdoły wypisuje.
Istotą do rozstrzygnięcia jest SPORNA GRANICA.
Sprawy mają charakter typu "o ochronę stanu posiadania" lub własności,
o zasiedzenie, naruszenia posiadania, itd.
We wszystkich tego typu sprawach prędzej czy później dochodzi do głosu
opinia biegłego sądowego geodety.
Już na wstępie informuję wszystkich procesujących się, że tylko opinia
biegłych kosztuje 2-3tys. zł. Dochodzą do tego koszty adwokackie
2-4tys.zł i sądowe w zależności od wartości sporu. W sumie na tą
"zabawę w sprawiedliwość" należy średnio przeznaczyć co najmniej
10tys. zł, a zysk metra terenu też wcale nie jest pewny - wszak nasze sądy są
nieobliczalne. No chyba że mamy swojego sędziego w rodzinie, albo odpowiednie
układy...
A że wszystko jest możliwe, to
dowodem jest to konkretna sprawa dot. szerokości drogi dojazdowej - ale redakcja
naprawdę prowadzi sporo tego typu spraw.
Nie powinno nikogo zdziwić, że kontrowersyjny wyrok wydano przez podatnych na
korupcje sędziów podkarpackich wniesiona do Sądu Rejonowego w Brzozowie.
Udowadniamy tu nielogikę i nieetykę kolejnego sędziego brzozowskiego - sędzi
Barbary Bargiel. Czy faktycznie jest blondynką?
Powodowie w pozwie "o ochronę
własności" w 2003r wnoszą pozwanym o zakaz naruszenia własności działki,
dla której jest urządzona aktualna księga wieczysta.
Na
razie wierzą, że te sądowe księgi hipoteczne to nie tylko stos makulatury,
na którym można wypisywać dowolne bajki przez dowolnych zdziecinniałych
prawników.
W uzasadnieniu piszą, że pozwani od lat naruszają ich własność poprzez
przechodzenie i przejeżdżanie przez ich działkę przez co naruszają ich
prawa do własności.
Dowodem ich własności oczywiście jest nie tylko ostatni wpis hipoteczny i
mapka ustalenia faktycznego z 1981r, ale tak naprawdę to sporny pas od pokoleń
należał do powodów.
Na
potwierdzenie tego faktu dokonano w obecności stron pomiarów i sporządzono
dwie opinię biegłego sądowego Zdzisława Pitułaja, w dniu 18.07.2003r i powtórnie
w dniu 24.04.2004r. Biegły w swej opinii wyjaśnia: Granica przedmiotowa
została wznowiona i zestabilizowana w punkcie A - rura żeliwna, C i D kamień
betonowy, E - bolec żeliwny wbity w jesion przez geodetę inż. Z. Marszałka
przy rozgraniczeniu, a operat złożony w Ośrodku Dokumentacji
Geodezyjno-kartograficznych Starostwa Powiatowego w Brzozowie. Punkty graniczne
wskazali świadkowie, a pozwani uwzględnili wyniki pomiarów.
Czyli biegły potwierdził fakt własności terenu spornego przez powodów.
Logiczne, że pozwani starają się
uniknąć tej niekorzystnej dla siebie decyzji. Los im niestety sprzyja - umiera
biegły Pitułaj... W tej sytuacji pozwani wnoszą o wyznaczenie innego biegłego
sądowego. Z dalszego postępowania sądowego wyraźnie wynika, że "zadbali" o to, żeby nowy biegły wyznaczył nową granice - w
końcu w tej skorumpowanej korporacji nie jest o to tak trudno co dowodzi wiele
publikacji o nieetyce biegłych.
Jak zrobić taki przekręt z granicą, żeby był wiarygodny?
Z pewnością pewną inspiracją był pręt wbity w graniczne drzewo opisany
przy pierwszych pomiarach ustalających granicę przez biegłego Z. Pitułaja. W
końcu nie ma możliwości wbicia w drzewo kamienia granicznego i w takiej
sytuacji ewentualnie jest to dozwolone. Ponieważ trudno przesunąć betonowy
granicznik niezauważalnie dla sąsiada, pozwani wpadli na inny pomysł -
mianowicie wbili pręt metalowy, żeby przesunąć granicę o sporną odległość
2,7 metra. Teraz wystarczyło się odpowiednio postarać, żeby ten
"numer na granicę" zatwierdził nowy biegły i sędzia brzozowski.
Jaki to prosty ekonomiczny i skuteczny sposób na przesunięcie granicy :-)
Nowy biegły
Stanisław Rozpara z Krosna 27.09.2004r już nie znajduje kamiennego
granicznika, tylko wskazany przez pozwanych pręt wbity w drogę (o którym przy
poprzednich pomiarach sobie zapomnieli?) i uznaje nową granice między
stronami. Bardzo spodobało mi się jego uzasadnienie. Biegły Rozpara na wstępie
swojej opinii informuje, że cyt.: w oparciu o tzw. "trójmiedze" -
szczegóły terenowe, brak jest możliwości jednoznacznego odtworzenia jej
przebiegu... - czytaj: można dowolnie zamataczyć. I kolejny bajer cyt.:
.... wynika, że po dokonaniu rozgraniczenia w 1981r przebieg ustalonej
ugodowo granicy nie został wprowadzony na mapę ewidencji gruntów. Nie
dokonano również sprawdzenia granicy działek od których wykonano pomiar.
Zatem materiał dowodowy w postaci szkicu z rozgraniczenia w 1981r jest mało
wiarygodny zwłaszcza , że niektóre pomiary obarczone są "grubym" błędem.
- dobre, biegły Rozpara w ten sposób stwierdza że księgi wieczyste to
makulatura, "o dupę rozbić", ponieważ zawarte tam granice działek mają
"grube" błędy. Tak więc po znajomościach można zawsze o parę metrów
przesunąć dowolną granicę, choćby za pomocą wbitego pręta metalowego. To
taka informacja dla wszystkich kombinatorów. I należy się śpieszyć, ponieważ
metal w ziemi szybko koroduje zamieniając się po kilku latach w bagno.
Zostaje powołany nowy biegły
Tadeusz Garaś. Ponieważ zmarły Z. Pitułaj nie ma głosu, zgodnie z
prawniczym korporacyjnym hasłem "jeden za wszystkich, wszyscy za
jednego" Garaś popiera kolegę po fachu. hee, geodeta Garaś już nie
kombinuje z błędami pomiarowymi tylko wyznaje: Porównanie danych
geodezyjnych z roku 1981 z danymi otrzymanymi z nowych pomiarów i obliczeń
pozwoliło mi na stwierdzenie iż ustalona w roku 1981 granica przebiega od
punktu granicznego B (bezspornego) do punktu granicznego C (pręt metalowy).
hee, nikt nie sprawdził czy geodeta nie był pijany podczas badań i jak je
przeprowadzał :-) Widzimy dowolność interpretacji biegłych typu 2+2=22
- w zalezności od zapotrzebowania, podobnie jak jak przy wyrokach sądowych...
Sędzi brzozowska Barbara Bargiel potwierdza bzdety biegłych - czyli że to co
mamy zapisane w naszych księgach hipotecznych "jest gówno warte", a całe sądownictwo
to jedno wielkie mataczenie. Jednocześnie doświadczamy faktu, że nie tylko
wszelkie wyroki sądowe nic nie mają wspólnego z logiką, ale wiele ekspertyz
biegłych nie mają nic wspólnego z fachowością.
le bzdety płacą oczywiście pozwani - jako przegrani.
Powodowie odwołują się od tej
nietycznej decyzji, sugerując sądowi, że jak to możliwe, że pozwany został
nagle olśniony i z dokładności co do centymetra przypomniał sobie po fakcie
(z dzieciństwa) gdzie jest granicznik?
Dla udowodnienie racji stron wystarczyłoby przesłuchanie świadków i nakazać
zbadanie
pręta metalowego - dlaczego po ponad dwudziestu latach nie zmienił się w np.
gówno? W
końcu byłoby wreszcie wiadome, co w tym sądzie od dawna śmierdzi...
Ale na to nie ma zgody sędzi brzozowskiej Barbary Bargiel... i po ptokach...
Polecam
sprawy poruszane w działach:
SĄDY
PROKURATURA
ADWOKATURA
POLITYKA
PRAWO
INTERWENCJE
- sprawy czytelników
Tematy w dziale dla inteligentnych:
ARTYKUŁY
- tematy do przemyślenia z cyklu: POLITYKA - PIENIĄDZ - WŁADZA
"AFERY PRAWA" - Niezależne Czasopismo
Internetowe www.aferyprawa.eu Redaktor Naczelny: mgr inż. ZDZISŁAW RACZKOWSKI |
|
WSZYSTKICH INFORMUJĘ ŻE WOLNOŚĆ WYPOWIEDZI I SWOBODA WYRAŻANIA SWOICH POGLĄDÓW JEST ZAGWARANTOWANA ART 54 KONSTYTUCJI RZECZYPOSPOLITEJ POLSKIEJ.
zdzichu
Komentowanie nie jest już możliwe.