opublikowano: 26-10-2010
Dlaczego w Polsce potrzebna jest ława przysięgłych? Bogdan Goczyński.
O tym że w Polsce wymiar
sprawiedliwości stoczył się, piszą otwarcie nawet znani publicyści
przyzwyczajeni do przestrzegania zasady politycznej poprawności. Opinię na ten
temat wyraził między innymi Bronisław Wildstein w związku z historią małej
Róży z Błot Wielkich, gdzie mafia urzędnicza uprowadziła
nowonarodzone dziecko prosto ze szpitala. Wiadomo, że takie dzieci porywa się
do adopcji a procedura sądowa i rodziny zastępcze są jedynie przykrywką dla
legalizacji owego przestępczego procederu. Adopcja to mafijny biznes, z którego
żyją nie tylko rodziny zastępcze. Korzyści czerpią też centra adopcyjne pośredniczące
w handlu dziećmi. Charakterystyczne jest, że tak zwana opieka społeczna i sądy
zadziałały tutaj z własnej inicjatywy i wbrew opinii lokalnej społeczności.
Dotychczas sądy były od rozstrzygania sytuacji konfliktowych lub wydawania
wyroków w sytuacjach naruszenia prawa. Historia ta pokazała, że mafia sądowa
zaczyna przejmować władzę administracyjną, uzurpując sobie prawo
ingerowania w życie prywatne obywateli, w tym w wychowywanie dzieci.
W Aferach Prawa przytaczaliśmy wiele innych przypadków przestępczej
działalności urzędników wymiaru sprawiedliwości, łącznie z fabrykowaniem
oskarżeń w celu zniszczenia finansowego ludzi czy firm.
Nawet według badań przeprowadzonych przez ministerstwo „sprawiedliwości”
,poziom zaufania społecznego do sędziów i prokuratorów jest bardzo niski.
44% respondentów ocenia go negatywnie, podczas gdy jedynie 37% pozytywnie.
Zaledwie 9% ma pełne zaufania do „organów”. Prawdopodobnie wyniki badań
niezależnych instytucji byłyby znacznie gorsze.
W stosunku do polskich sądów
pasowałoby określenie sądy kapturowe, gdyż olbrzymia ilość decyzji sądowych
jest podejmowana niejawnie bez udziału stron. Wyroki tych tak zwanych sądów,
niejednokrotnie nie mają oparcia w faktach a wydawane są na zamówienie. Nadużywana
jest psychiatria w stylu sowieckim a może nawet bardziej. Jak pokazałem w
artykule „Numer
na wariata w wykonaniu sądu w Pruszkowie”, zanim oskarżonemu
udowodni się winę i czy zarzucany czyn rzeczywiście miał miejsce, jest on
zamykany w szpitalu psychiatrycznym „dla sprawdzenia czy podczas popełnienia
przestępstwa” był poczytalny. Jak zauważyłem podczas mojej wielokrotnej
bytności w sądach, sędziowie wbrew pozorom, całkowitym idiotami nie są i
dobrze wiedzą co robią. W moim przypadku wraz z umieszeniem mnie w wariatkowie
wszczęto egzekucję komorniczą. Chodziło o to, żebym nie mógł się bronić.
Wielu ludzi nie zdaje sobie sprawy z perfidii systemu i myśli, że jeśli są
niewinni, to w sądzie to się okaże. Są naiwni.
Inny przykład swoistego
rozumienia domniemania niewinności przez osobników w togach opisałem w
artykule „Świry
w togach” gdzie badanie wariograficzne wypadło na korzyść oskarżonego,
podczas gdy akt oskarżenia był co najmniej podejrzany a świadkowie oskarżenia
(innych nie było) odmówili poddania się badaniu wariograficznemu. Sędziowie
nie byli tym zainteresowani i wydali wyrok skazujący, chociaż zgodnie z zasadą
domniemania niewinności to powinni udowodnić, że badanie wariograficzne było
niewiarygodne. Tego nie uczynili, poprzestając na stwierdzeniu, że sąd nie
miał obowiązku brać badania pod uwagę. W polskich sądach obowiązuje swoiście
rozumiana zasada niezawisłości i swobodnej oceny dowodów, zgodnie z którą sędzia
może orzec że 2+2=22.
W mediach mówi się o
korporacji prawniczej, która utrudnia wejście do zawodu. Według mnie jest to
mylne określenie. Bardziej adekwatne jest określenie -
mafia oparta na więziach rodzinnych. Jest to struktura o częstych,
bezpośrednich powiązaniach ze światem
przestępczym, przy czym trudno jednoznacznie stwierdzić, kto służy komu i które
działania można zaliczyć do zorganizowanej przestępczości. Wydaje się, że
kryterium odróżniającym brutalnych mafiosów od prokuratorów czy sędziów są
jedynie metody. Jak pokazała sprawa
„samobójstw” więziennych świadków w sprawie Olewnika,
grupy te ze sobą współpracują i uzupełniają się.
Sytuacja gdzie pewna grupa
społeczna posiada immunitet, jest bardzo niezdrowa i stwarza ryzyko infiltracji
tej grupy przez zorganizowaną przestępczość. W Polsce takie zjawisko ma już
miejsce. Jak zaznaczyłem wcześniej, trudno jednoznacznie powiedzieć czy środowisko
sędziowskie zostało infiltrowane przez zorganizowaną przestępczość, czy też
immunitet miał być środkiem do celu, jakim jest władza i bezkarność przestępczej
sitwy. Na pewno immunitet nie ma służyć oficjalnie deklarowanemu celowi,
czyli zapewnieniu niezawisłości sędziowskiej.
W krajach o spuściźnie brytyjskiej z ławą przysięgłych, sędziowie
nie mają immunitetu a rzetelność procesów i zaufanie społeczne do sądów są
nieporównywalnie wyższe niż w Polsce.
Utrzymaniu władzy przez
sitwę prawniczą ma służyć Konstytucja, której podstawy przygotowano w
1989r. przy Okrągłym Stole. Sędziowie
zagwarantowali sobie tam uprzywilejowany status poprzez nieusuwalność i
immunitet. Obecnie do władzy dochodzi kolejne pokolenie sitwy. Co więcej,
szczegółowe rozwiązania prawne są również z reguły przygotowywane przez
sitwę i z myślą o niej samej. Bo przecież projekty ustaw określających
zasady działania wymiaru sprawiedliwości są przygotowywane nie podczas
publicznych spotkań na ulicy, lecz w ministerstwie sprawiedliwości, przez
delegowanych tam sędziów i prokuratorów. W sposób oczywisty dbają oni o
interes własnej grupy. Poza tym, każda władza deprawuje, szczególnie jeśli
jest dziedziczona i nie związana z odpowiedzialnością. A taka jest w Polsce włada
sądownicza.
Jest jeszcze jeden aspekt
przeciwko obecnemu systemowi. Większość spraw w polskich sądach rozstrzygana
jest jednoosobowo. Ma to miejsce szczególnie w sądach grodzkich, gdzie często
orzekają młodzi sędziowie bez stosownego doświadczenia życiowego. Widać to
wyraźnie, gdy w obliczu trudności z werdyktem czy narzuconego przez mafijnych
bossów matactwa, otaczają się gąszczem przepisów, często bez związku ze
zdrowym rozsądkiem. Przykładem takiego zachowania był mój
niedawny proces w Pruszkowie, gdzie przy ewidentnie sfabrykowanych
oskarżeniach, sędzia Przemysław Dziwański lawirował jaki by wydać wyrok,
żeby oszustwa sitwy nie wyszły na jaw, a jednocześnie zachować pozory
poprawności. Po tym, jak uniemożliwiał wyjaśnienie kwestii fałszowania
dokumentów sądowych i nie reagował na otwarcie fałszywe zeznania, widać było,
że dostał polecenie prowadzenia sprawy w taki a nie inny sposób.
Doprowadzenie do skazania mnie, bez względu na okoliczności, wyraźnie postawił
sobie za punkt honoru. Są to swoiście pojęte honor i niezawisłość
polskiego sędziego.
W polskich sądach bywają
ławnicy, na przykład w sądach rodzinnych, ale jest to fikcja nie mająca nic
wspólnego pojęciem sędziów przysięgłych w krajach anglosaskich. Polscy ławnicy
bowiem są de facto zawodowymi sędziami, gdyż biorą za to pieniądze. Do
konkretnych spraw powoływani są przez prezesa sądu. Tak więc są uzależnieni
finansowo od sitwy i nie ma tam mowy o jakiejkolwiek niezależności. Widziałem
kilka rozpraw z ławnikami. Są to zazwyczaj marionetki nie mające większego
pojęcia o sprawie. Rzadko zdarzało się żeby zadali jakiekolwiek pytanie.
Anglosaska ława przysięgłych jest natomiast powoływana losowo z ogółu
populacji a ławnicy wykonują swoją pracę honorowo. Jednocześnie formuła
procesu wymusza na sędziach przysięgłych zaangażowanie się w sprawę.
Procesy są dobrze przygotowane, trwają krótko i przysięgli są w stanie objąć
ich całość bez potrzeby czytania akt. W polskich sądach procesy są
nagminnie odraczane pod byle pozorem, nieraz na kilka miesięcy. Trudno zatem
wymagać od ławnika dobrej znajomości sprawy, tym bardziej, że nie ma on dostępu
do akt na tej samej zasadzie co sędzia.
W Polsce procesy karne z
ławą przysięgłych, wymagałyby zatem zmiany formuły procesu i nieporównywalnie
lepszej jego organizacji. Przede wszystkim jednak sędzia prowadzący proces nie
miałby prawa głosu w werdykcie winny-niewinny. W ten sposób przysięgli
mieliby nie tylko możność ale nawet byli zmuszeni do śledzenia procesu.
Całość sprawy byłaby wyjaśniana w sądzie bez konieczności czytania
tomów akt. Co ciekawe, polskie prawo przewiduje takie rozwiązanie. Praktyka sądownicza
w Polsce z prawem i zdrowym rozsądkiem nie ma jednak wiele wspólnego. Wbrew
propagandzie medialnej, w sprawach karnych ławnicy nie uczestniczą. Sprawy te
rozpatrywane są na ogół przez sądy rejonowe i prowadzone jednoosobowo przez
sędziego.
W demokratycznych państwach
zasadą jest, że każda władza ma legitymację społeczną. W Polsce władza sądownicza
takiej legitymacji nie ma. Sędziowie wywodzą się z kręgów rodzinnych a
Krajowa Rada Sądownictwa czuwa aby osoby niepowołane (czyli spoza sitwy) nie
dostał się do uprzywilejowanej kasty. Charakterystyczne jest, że jako swój główny
cel, KRS podaje niezależność sądów i niezawisłość sędziowską. Nie mówi
natomiast o gwarancjach rzetelności, bezstronności i sprawności procesu. Te
aspekty dla sitwy nie są istotne.
O arogancji tych ludzi świadczy
opisywana niedawno w mediach historia
pijanego sędziego-kibica po meczu piłkarskim. Sędzia ten ubliżał i
groził policjantom. Oczywiście pozostał bezkarny ze względu na immunitet.
Jego nazwisko nie zostało podane do publicznej wiadomości a prezes sądu następnego
dnia odmówił komentarzy. Sprawa została wyciszona, podczas gdy ów pan
powinien zostać natychmiast zawieszony i pożegnać się ze stanowiskiem.
Powinien też odpowiadać za swojej wyczyny jak każdy obywatel a może nawet
bardziej, ze względu na swoje stanińsko.
W krajach o spuściźnie
brytyjskiej takich jak Wielka Brytania, Australia czy Kanada, system sądownictwa
oparty na ławie przysięgłych jest tak pomyślany, żeby wymiar sprawiedliwości
nie został zdominowany przez grupę ludzi będącą już u władzy. W ten sposób
uniemożliwia się wykorzystywanie sądów w celach politycznych. Tak więc ława
przysięgłych jest powoływana w sposób losowy z ogółu społeczeństwa z wyjątkiem
osób związanych z systemem władzy, czyli sędziów, członków parlamentu,
policjantów, wojskowych etc. Werdykt w kwestii winy lub niewinności, wydają
przysięgli, podczas gdy rola sędziego polega na prowadzeniu procesu i
orzekaniu ewentualnej kary. Istotnym aspektem systemu ławy przysięgłych jest
też to, że wyroki sądów powinny odzwierciedlać system wartości funkcjonujący
w społeczeństwie. Dlatego ów system tak dobrze współgra z prawem
zwyczajowym (common law). Jednak, jak pokazał niedawny przypadek
Japonii, gdzie po latach przywrócono ławę przysięgłych, może
ona funkcjonować również w systemach prawa stanowionego.
Tak więc sytuacja
dominacji wymiaru sprawiedliwości przez kastę rodzinną, po prostu nie może
mieć miejsca.
W Australii czy Irlandii,
sędziów przysięgłych jest dwunastu a wyroki w sprawach karnych zapadają
albo jednogłośnie albo zdecydowaną większością głosów np. 10 do 2.
Chodzi o to żeby wina nie ulegała wątpliwości. Aby zatem przekonać przysięgłych,
dowody i argumenty muszą być mocne. Jest tam pole do popisu zarówno dla
obrony jaki i dla oskarżenia. Żadna ze stron nie może sobie pozwolić na
niedbalstwo, szczególnie w przypadku poszlakowego procesu. Winę trzeba
rzeczywiście udowodnić i nie wystarczą spreparowane dowody. Jednocześnie
kwestia fałszywych zeznań a tym bardziej fałszywych oskarżeń, jest
traktowana bardzo poważnie.
W polskich procesach
karnych jakie widziałem, prokuratura pozostaje całkowicie bierna, przysyłając
na każdą rozprawę kogo innego lub nawet ignorując je zupełnie. Świadczy to
jedynie o tym, że sprawy karne (i nie tylko) są w Polsce z góry ustawione a
sam proces to cyrk. W sprawach, w których uczestniczyłem, sędziowie nie byli
nawet w stanie wyobrazić sobie wyroku innego niż skazujący, nawet w obliczu
sprzecznych dowodów i otwarcie fałszywych zeznań świadków oskarżenia. To
takie swoiste polskie rozumienie domniemania niewinności.
Gdy kilka lat temu
przeczytałem, że w polski sądach znaczny procent ludzi skazywanych jest
niewinny, traktowałem to sceptycznie. Teraz z nowymi doświadczeniami jestem
tego pewien. Swoje pojęcie o sądach wyniosłem z Australii i byłem
zaszokowany, widząc brak jakiejkolwiek reakcji sędziów na otwarcie fałszywe
zeznania. Było nawet gorzej, zeznania świadków, którym udowodnione zostały
fałszywe zeznania, traktowano jako wiarygodne i podstawę wyroków skazujących!
Z moich obserwacji wiele
spraw sądowych jest sztucznie tworzonych przez wymiar sprawiedliwości. Czasem
jest to głupota lub chęć zadośćuczynienia oczekiwaniom statystycznym przez
prokuraturę. Mamy jednak również do czynienia ze świadomym fabrykowaniem
oskarżeń w celach przestępczych. Tak jest w moim przypadku. Z wywiadu jakiego
w zeszłym roku udzielił Gazecie
Polskiej były minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro, widać, że takich
historii jest a więcej. Kto jak kto, ale minister sprawiedliwości raczej wie
co mówi.
Jednym z argumentów
przeciwko ławie przysięgłych w Polsce jest rzekoma przewaga sędziów
zawodowych nad „ludźmi z ulicy”. Przyjrzyjmy się jednak faktom. Typowy
proces karny w Polsce trwa od kilku miesięcy do kilku lat. Moja sprawa o
rzekome pobicie trwa już czwarty rok i zanosi się na co najmniej kolejne kilka
miesięcy. W ciągu tego czasu profesjonalni sędziowie nie potrafili lub nie
chcieli poradzić sobie z prymitywnym oszustem upozorowanego pobicia i fałszywej
obdukcji. Ława przysięgłych miałaby na to kilka dni, praktycznie bez możliwości
apelacji. Jestem przy tym przekonany, że przeciętny człowiek z ulicy nie miałby
problemu z wydaniem prawidłowego werdyktu.
Twierdzenia, że w Polsce
nie ma tradycji ławy przysięgłych również są chybione. Jak się okazuje,
Polacy oglądają amerykańskie filmy a sam system znają do tego stopnia, że
wyobrażenie o rzetelnym procesie biorą właśnie z owych filmów i przykładają
je do polskich realiów. Dopiero gdy znajdą się sami w sądzie, przezywają
szok wobec arogancji a często i tępoty polskiego sędziego. W ławie przysięgłych
możliwość błędnego werdyktu jest nieporównywalnie mniejsza ze względu na
liczbę sędziów i wymóg zdecydowanej większości głosów. Poza tym, ławy
nie można ustawić. Przysięgłych jest zbyt wielu i nie są oni wcześniej
stronom znani. W czasie procesu ani oskarżenie ani obrona nie mają do nich
dostępu.
Przeciwko ławie przysięgłych
podnosi się argument rzekomych kosztów. Jest to również argument całkowicie
chybiony. Przysięgli anglosascy nie pobierają wynagrodzenia, a koszt
kilkudniowego procesu jest nieporównywalnie niższy od spraw ciągnących się
miesiącami czy nawet latami, jak moja. Niejednokrotnie dochodzą do tego
odszkodowania dla niewinnie skazanych i uwięzionych. Śmiem przypuszczać, że
olbrzymie oszczędności w sensie społecznym, dałoby natychmiastowe zwolnienie
większości sędziów nawet przy zachowaniu przez nich płacy. Szkody jaki wyrządzają
swoją destrukcyjną pracą wielokrotnie przewyższają ich płace. Na pewno dotyczy
to sądów rodzinnych.
Znanych działacz
stowarzyszenia przeciwko bezprawiu, na moją wzmiankę o ławie przysięgłych,
odpowiedział, że wymagałoby to zmiany Konstytucji. Ignorancja ludzka jest
szokująca. To, że ławnicy w ogóle bywają w polskich sądach, to właśnie
efekt artykułu 182 Konstytucji, który stanowi dogodną furtkę dla
wprowadzenia demokracji do polskiego sądownictwa i odsunięcia szajki od władzy.
Bogdan Goczyński
7
kręgów piekła Włodzimierza Olewnika - z cyklu mafia i władza
Jak
zostaje się sędzią w Kanadzie.
Ława
przysięgłych z powrotem w Japonii.
System
ławy przysięgłych w Irlandii.
Czy
sitwa sama zrezygnuje z koryta i nahajki?
Zbigniew
Ziobro - Polską rządzi szajka.
Numer
na wariata w wykonaniu sądu w Pruszkowie.
Psychopaci
orzekają w sądach rodzinnych.
Kontynuatorzy
ubeckich praktyk. Jak prokuratura i sąd w Pruszkowie fabrykują oskarżenia.
Czy
sąd zadrwił sobie z biedy?
Tematy w dziale dla inteligentnych:
ARTYKUŁY - do przemyślenia z cyklu: POLITYKA - PIENIĄDZ - WŁADZA
Polecam
sprawy poruszane w działach:
SĄDY
PROKURATURA
ADWOKATURA
POLITYKA
PRAWO
INTERWENCJE
- sprawy czytelników
"AFERY PRAWA" Niezależne Czasopismo Internetowe www.aferyprawa.com redagowane przez dziennikarzy AP i sympatyków z całego świata których celem jest PRAWO, PRAWDA SPRAWIEDLIWOŚĆ DOSTĘP DO INFORMACJI ORAZ DOBRO CZŁOWIEKA |
|
WSZYSTKICH INFORMUJĘ ŻE WOLNOŚĆ WYPOWIEDZI I SWOBODA WYRAŻANIA SWOICH POGLĄDÓW JEST ZAGWARANTOWANA ART 54 KONSTYTUCJI RZECZYPOSPOLITEJ POLSKIEJ.
zdzichu
Komentowanie nie jest już możliwe.