opublikowano: 26-10-2010
BŁĘDY LEKARSKIE
Odpowiedzialność lekarska...? - czym to się je?, jak ukrywa?...
Błędy popełniane "w sztuce"
przez lekarzy zawsze były i będą. Taka jest natura człowieka - ten tylko nie
popełnia błędów, kto nic nie robi. Oczywiście dotyczy to, i uważających
się za nieomylnych, czyli "bosskich"
sędziów.
Prawdopodobieństwo według amerykańskich badań, zgonu źle leczonego
pacjenta, jest jak 1:200. Czyli lekarze uśmiercają więcej pacjentów, niż
ginie ich w wypadkach samochodowych. Wspomnę tylko, że prawdopodobieństwo
wypadku śmiertelnego w samolocie wynosi 1:3000000. Te dane są skrzętnie
ukrywane przez samych lekarze, Izby Lekarskie
i ich rzeczników, jak też przez naszych, wymagających leczenia, pełnych
impotencji sędziów. [Nie ma sensu zwalać na coś takiego, jak bezosobowy Sąd
]
Zastanówmy się jakie elementy wpływają na błędy lekarskie. Zaczynając od
początku:
1/ diagnoza choroby - jest wiele chorób rzadko występujących, mających nietypowy przebieg, lub te typowe mogą u każdego osobnika mogą mieć odmienny przebieg. Efektem złego zdiagnozowania jest leczenie nie tego schorzenia, nie tymi medykamentami. Lekarz ma szczęście jeżeli pacjent przeżyje taki eksperyment. Często pozostaje trwałe uszkodzenie organów. A mylą się nawet doświadczeni lekarze...
2/ złe dawkowanie leków - to nie te czasy, kiedy była setka leków. Dzisiaj jest ich tysiące, mają często podobne nazwy, a działają na co innego. Bardzo łatwo "pomylić się" zmęczonemu, lub niedouczonemu lekarzowi. Opakowania mają też różne dawki czynnika aktywnego. O " wpadkę" wcale nie tak trudno. A konsekwencje ponosi pacjent...
3/ zabiegi chirurgiczne - do tego trzeba
oprócz wiedzy mieć jeszcze praktykę. Młodzi lekarze często nie mają takiej
możliwości. Nie ma na to funduszy. W efekcie zmuszeni są uczyć się i
eksperymentować na "żywych organizmach" . Ile pacjentów z tego
powodu zostaje kalekami, a ile "padnie" podczas takich eksperymentów,
w Polsce dla ukrycia tych faktów nie prowadzi się statystyk. Winę zwala się
na pacjenta, albo na Boga. Po cholerę zachciało mu się zachorować...
4/ oprzyrządowanie sal operacyjnych, gabinetów, karetek itp. - w większości
szpitali z poprzedniego wieku. Jeden Owsiak to
za mało. A ZUS zabiera nam 50% wynagrodzenia, ale woli, podobnie jak Rząd,
zadbać o swoje gaże i wyposażać pałace. Wiele osób ginie z powodu nie
dofinansowania [w szerokim znaczeniu] Społecznej Opieki Zdrowotnej. I tu nie
chodzi tylko o narzędzia, czy aparaturę. Brak substratów krwi, tkanek,
organów...
5/ 50% zgonów to typowe błędy lekarskie wynikające z lekceważenia pacjenta, niedyspozycji lekarzy - zmęczenie, pijaństwa, bałaganu, niechlujstwa, np. zarażenia poszpitalne, itd.
Z uwagi na tematykę witryny tutaj zajmę się problemami pacjenta, któremu udało się przeżyć jakoś wykonywane eksperymenty na swoim ciele, ale doznał z tego tytułu "trwałego uszczerbku na zdrowiu" - czyli został kaleką. I sprawa trafia do sądu. Ma mierną szansę odszkodowania, jeżeli szpital ubezpieczył się w PZU. PZU wypłaca odszkodowanie tylko na podstawie prawomocnego wyroku sądowego. Jednocześnie ubezpieczy ciel zawarł z sądem układ, żeby sądy nie wydawały takich wyroków. I takim to sposobem mamy "zamknięte koło". Znowu wszystkiemu winien jest pacjent.
Typowy przykład. Tomasz G. zdrowy młody
mężczyzna, miał pecha - zapalenie wyrostka robaczkowego. Niby drobnostka, ale
nie w szpitalu nr 1 w Rzeszowie. Chirurg podczas operacji niechcąco naciął mu
śledzionę. Krwawienie było tak duże, ze dla ratowania jego życia musiano mu
ją usunąć. Ewidentnie nastąpiło szereg błędów lekarskich - na dzień
dzisiejszy taki zabieg to codzienność, łatwizna. Trwałe uszkodzenie
zdrowia wyceniono na 15%. Na podstawie tego, pacjent wnosi do Sądu Okręgowego
w Rzeszowie pozew o odszkodowanie w wysokości 200tyś. zł. Sprawę rozpatruje
kolejny genialny, czyli "bosski" sędzia Wiesława Kosik. Sędzina
autorytatywnie stwierdza: Powód nie zdołał jednak
wykazać popełnienia "błędu lekarskiego". Tym samym bezprzedmiotowe
pozostawało ustaleń na okoliczność istnienia związku przyczynowego pomiędzy
prawidłowo wykazaną szkodą, a tą ostatnią okolicznością....
cóż, mamy tu przykład typowej pomroczności intelektualnej sędzi. W końcu
pacjent był uśpiony, tak więc z żaden sposób nie będzie w stanie zaświadczyć
czegokolwiek, proste... Opisuję tą sytuację, ponieważ ma typowy
korupcyjny charakter, a takie wyroki sądowe są pozwoleniem na lekarską
bezkarność i ukrywaniem faktów i przestępstw lekarskich. I tak dla
informacji sędzi W. Kosika: Ryzyko operacyjne, jakie
bierze na siebie pacjent, obejmuje zwykłe powikłania pooperacyjne, nie zaś
komplikacje i szkody wynikłe wskutek pomyłki lekarza. Jeżeli więc lekarz
pomyłkowo uszkodził w czasie operacji inny organ, to chociażby pomyłka była
niezawiniona, nie może ona obciążać pacjenta.
- orzeczenie Sądu Najwyższego.
Ja w tym błędnym wyroku widzę jeszcze jedną rzecz. Sędziowie często
orzekają w sprawach, o rzeczach, o których nie mają "zielonego pojęcia".
Tak jest w tym przypadku, kiedy sędzia nie jest rzeczoznawca w sprawach
leczenia chirurgicznego, tak jest często, kiedy sędzia ma rozpatrywać sprawy
związane z księgowością, czy błędów w sztuce budowlanej. Takich przykładów
jest setki. Osoba niekompetentna ma decydować o czymś, co jest dla niej tylko
abstrakcją. Dlatego mamy tyle błędów w decyzjach sędziowskich, przypuszczam
że nawet więcej niż lekarskich. W końcu oni nie ponoszą odpowiedzialności
swej ułomności...
A na koniec tego artykułu uwaga dla
pacjentów. Jest przyjęte, ze w "dowód wdzięczności" lekarzowi
daje się koniak. Zwyczaj ten zakorzenił się jeszcze w czasach PRL. Osobiście znam lekarza, który ma cała piwnicę zawaloną
takimi "prezentami". Co najmniej 50% lekarzy nie jest w stanie
powstrzymać się od regularnego "spożycia" takich prezentów. Do tej
specjalistycznej "grupy ryzyka" [wg statystyk Państwowej Agencji
Rozwiązywania Problemów Alkoholowych] należą też prawnicy, służby
mundurowi i ... dziennikarze. Stres,
zaczyna się od jednego, a potem jest konieczność wypicia "setki"
przed każdym zabiegiem, stresującą sytuacją - inaczej "drżą ręce". Jest to typowo
polska specjalność. A efektem tego musi być prędzej czy później tzw. błąd
w sztuce.... Co ciekawe, środowisko lekarskie ma bardzo małą świadomość
choroby alkoholowej. "Koledzy" lekarze co najwyżej ograniczają się
do "wymigania" uzależnionym od konsekwencji i ukrycia ich wpadek.
Tych, którzy już w żaden sposób nie mogą pracować, ponieważ piją całymi
miesiącami, "odtruwa się" na internie, oddziale zakaźnym itp.
Zazwyczaj nie wpisuje się faktycznej choroby w kartę. Przyjęło się w społeczeństwie,
że ten jest alkoholikiem, kto się leczy, a nie ten co pije...
Tak więc
drodzy pacjenci, dbając o własne zdrowie i życie, przestańcie rozpijać
lekarzy... może wystarczyłby kwiatek, a dla "ambitnych" coś ze
sztuki...?
Jan Kasprzak, terapeuta - Jak działa
pijany lekarz.
Niepijący lekarz po wypiciu kilku kieliszków nie powinien iść na salę
operacyjną, bo jest po prostu pijany. Widzi nieostro, ma spowolnione ruchy, nie
potrafi się skupić, ale jednocześnie zdaję sobie sprawę, że coś jest nie
tak. Alkoholik musi wypić dużo więcej, by się poczuć pijanym. Po
niewielkiej dawce jest skoncentrowany, pewny siebie, ale to tylko subiektywne
odczucie. Badania wykazały, że jego organizm funkcjonuje, jak u osoby
nietrzeźwej. Chirurg, który pił przez trzy dni, pójdzie na operację, pod
warunkiem ze strzeli sobie klina. Wtedy ręce przestają mu się trząść,
ustaje szum w głowie, czuje w sobie moc. Jednak jego organizm nie funkcjonuje
poprawnie. Chirurdzy alkoholicy często operują pod wpływem alkoholu, bo
działają automatycznie. Pewne czynności wykonują po raz tysięczny rutynowo.
Gdy jednak nagle dzieje się coś nieprzewidzialnego ,ich reakcje są opóźnione.
Często najlepsi specjaliści są alkoholikami. Inni nawet na trzeźwo nie
potrafią tak szybko przeprowadzić cesarskiego cięcia. Kiedy jednak
utalentowany lekarz alkoholik przestaje pić, jego umiejętności się wyostrzają.
Jest jeszcze lepszy.
za Przekrojem, nr 3 (18.01) - Po pierwsze - nie pić!
Wszystkim życzę, żeby nie było tak jak w tym
dowcipie:
Czyś ty zwariował? Uciekać z sali operacyjnej! Czego przestraszyłeś
się?
- Bo pielęgniarka mówiła: "Nie ma się czego bać, to
prosta, rutynowa operacja".
- No właśnie, A ty i tak uciekłeś.
- Bo ona to mówiła to do chirurga...
.........no i może coś tak z "czarnego humoru"?
Mąż z żoną ulegli bardzo poważnemu wypadkowi. Po kilkunastogodzinnej
operacji żony, do męża wychodzi lekarz i mówi:
- Proszę Pana, na początek dobra wiadomość, żona operację
przeżyła. Mąż wyraża radość.
No tak,- mówi lekarz - ale, wie Pan, muszę Pana poinformować o
paru sprawach. Otóż po pierwsze ta operacja nie jest jedyna, żona musi
przejść jeszcze bardzo poważny zabieg w specjalistycznej klinice, tego
nie refunduje Narodowy Fundusz Zdrowia, koszt operacji to około 70-80 tysięcy
złotych.
To nie wszystko, żona wymagać będzie długotrwałej, w
zasadzie dożywotniej rehabilitacji w bardzo specyficznych warunkach, nie
muszę dodawać, że nie refunduje tego NFZ, koszt miesięczny to jakieś 2
000 zł. No i ponadto żona jako inwalida wymagać będzie
specjalistycznego sprzętu i środków higienicznych, to kosztuje
jakieś 1500-2000 zł miesięcznie, oczywiście NFZ w żaden sposób w
kosztach nie partycypuje.
Zapada cisza.
Wtem lekarz klepie męża w ramie i mówi:
Eee, żartowałem, nie żyje...
Artykuł w opracowaniu.
Zapraszamy sędziów i adwokatów zamieszanych w przekręty do "czarnej listy" Raczkowskiego... miłego towarzystwa wzajemnej adoracji ...
www.aferyprawa.com
- Niezależne Wydawnictwo Internetowe "AFERY KORUPCJA
BEZPRAWIE" Ogólnopolskiego Ruchu Praw Obywatelskich i Walki z
Korupcją. prowadzi: (-) ZDZISŁAW RACZKOWSKI. Dziękuję za przysłane opinie i informacje. |
![]() |
WSZYSTKICH SĘDZIÓW INFORMUJĘ ŻE
PROWADZENIE STRON PUBLICYSTYCZNYCH
JEST W ZGODZIE z Art. 54 KONSTYTUCJI RZECZYPOSPOLITEJ POLSKIEJ
1 - Każdemu zapewnia się wolność wyrażania swoich poglądów oraz
pozyskiwania i rozpowszechniania informacji.
2 - Cenzura prewencyjna środków społecznego przekazu oraz koncesjonowanie
prasy są zakazane.
ponadto
Art. 31.3
Ograniczenia w zakresie korzystania z konstytucyjnych wolności i praw mogą być ustanawiane tylko w ustawie i tylko wtedy, gdy są konieczne w demokratycznym państwie dla jego bezpieczeństwa lub porządku publicznego, bądź dla ochrony środowiska, zdrowia i moralności publicznej, albo wolności i praw innych osób. Ograniczenia te nie mogą naruszać istoty wolności i
praw.
zdzichu
Komentowanie nie jest już możliwe.