Imieniny:

AferyPrawa.com

Redaktor Zdzisław Raczkowski ujawnia niekompetencje funkcjonariuszy władzy...
http://Jooble.org
Najczęściej czytane:
Najczęściej komentowane:





Pogoda
Money.pl - Kliknij po więcej
10 marca 2023
Źródło: MeteoGroup
Polskie prawo czy polskie prawie! Barwy Bezprawia

opublikowano: 26-10-2010

AFERY PRAWA PIJAŃSTWO OSZUSTWA POLICJANTÓW

Policyjne afery 2008 - handel tajnymi informacjami ze śledztw, narkotykami, wymuszenia policyjne, pijani policjanci, policjanci terroryzujący własną rodzinę i świadków... - słowem "psie przękręty".

Przechodzimy do stałego cyklu medialnego dokumentowania faktów i przekrętów z udziałem policjantów, przypominając
wiadomości archiwalne z 2007r oraz archiwum 2006r - popularne wpadki
policjantów i ich komediantów .

Niestety w naszym kraju wszystko jest możliwe, nawet to że policjanci okradają, handlują narkotykami, bronią i chronią grupy przestępcze i oczywiście polityków.

Kolejny stały cykl informacyjny wpadek policyjnych w 2008r
2008-03-14, Policjant wśród zatrzymanych za handel narkotykami
Czterech mężczyzn, w tym policjanta, podejrzewanych o posiadanie i handel znaczną ilością narkotyków, zatrzymano w Ostrowcu Świętokrzyskim - poinformował rzecznik świętokrzyskiej policji kom. Krzysztof Skorek.
W jednym z mieszkań policjanci zabezpieczyli 13,5 kg marihuany oraz 50 tys. zł pochodzących prawdopodobnie z handlu narkotykami. Policjanci podejrzewają, że narkotyki miały trafić na rynek kielecki. Zatrzymanym przedstawiono już ponad 30 zarzutów. Na poczet przyszłych kar zabezpieczono trzy samochody osobowe.
Zatrzymani mają od 24-35 lat. 27-letni funkcjonariusz ma czteroletni staż w policji, pracował w pionie prewencji ostrowieckiej komendy powiatowej. Grozi im do 10 lat pozbawienia wolności.
2008-03-11, Śmierć w policyjnym areszcie
30-letni mężczyzna zmarł w areszcie Komendy Miejskiej Policji w Krośnie. Wcześniej został zatrzymany bo awanturował się w sklepie.
Pijany 30-latek awanturował się w jednym ze sklepów w Jedliczu. Sprzedawczyni zgłaszająca interwencję poinformowała policję, że ubliża ludziom, przestawia towar na półkach. - Gdy policjanci z Jedlicza przyjechali na miejsce mężczyzna był już na zewnątrz sklepu. Ten człowiek był już znany policji bo od kilku lat miał kłopoty z alkoholem. Został zatrzymany - mówi Marek Cecuła, rzecznik Komendy Miejskiej Policji w Krośnie.
Zanim jednak trafił do aresztu został zawieziony do krośnieńskiego pogotowia. - To normalna procedura. Lekarz musi wyrazić opinię o stanie zdrowia zatrzymanego i zgodzić się na zatrzymanie. Spokojnie położył się spać, nie protestował i nie awanturował się podczas zatrzymania i później kiedy trafił do aresztu - tłumaczy Marek Cecuła.
Mężczyzna trafił do celi w KM Policji w Krośnie około 14.30. Był tak pijany, że nie udało się przeprowadzić badania alkomatem. O godzinie 17.45 już nie żył. Według policji aresztant - zgodnie z procedurami - był kontrolowany co pół godziny. Wszystko było w porządku. Mężczyzna spał. Do 17.45 kiedy policjant po raz kolejny wszedł do celi bo coś go zaniepokoiło. 30-latek nie dawał oznak życia. - Policjant natychmiast rozpoczął reanimację. Wezwaliśmy pogotowie. Niestety nie udało się go uratować - opowiada Marek Cecuła.
Dlaczego młody mężczyzna zmarł wyjaśnia prokuratura Rejonowa w Krośnie. - Wstępne oględziny wykluczają np. pobicie, ale pewność będziemy mieli dopiero po sekcji - mówi prokurator Cezary Pelczarski.


2008-02-23, Szefowie policji od lat wyłudzają mieszkania od resortu
- Bezdomny - w rubryce "miejsce zamieszkania" wpisują w całym kraju komendanci policji. Dostają mieszkanie z przydziału, przepisują je na kogoś z rodziny i biorą kolejne w ten sam sposób. Miał tak robić nawet Antoni Kowalczyk, były szef polskiej policji - alarmuje "Newsweek" po ujawnieniu wyników swojego śledztwa.
Tygodnik pisze, że zrobił tak obecny zastępca komendanta głównego policji, Henryk Tusiński. Tusiński zrobił na tym świetny interes - najpierw w 1999 roku przejął mieszkanie w Wałbrzychu, gdzie był wiceszefem policji. Jak donosi "Newsweek" wykupił je za 20 proc. wartości. Później przepisał lokal na córkę i przeniósł się do Wrocławia, gdzie dostał awans. Tam dostał do dyspozycji piękne, wyremontowane, 72-metrowe mieszkanie.
"Newsweek" przypomina, że ustawa o policji zabrania, by funkcjonariusz zajmował jednocześnie dwa mieszkania otrzymane z resortu. To dlatego, komendant Tusiński przepisał mieszkanie na córkę.
Według tygodnika nie tylko on miał tak robić - w artykule napisano, że podobnie zrobił również były szef polskiej policji, generał Antoni Kowalczyk. Po przeniesieniu się do Warszawy, podarował córce swoje krakowskie mieszkanie uzyskane z zasobów policji, a za chwilę przyznano mu kolejny 54-metrowy lokal na Mokotowie. Kowalczyk mieszkanie to wykupił za 15 proc. wartości, a po zakończeniu służby wrócił do Krakowa. Warszawski lokal wynajmuje innym do dziś - pisze "Newsweek".
Inny przykład to sprawa byłego komendanta wojewódzkiego policji w Krakowie, nadinspektora Andrzeja Woźniaka. Tuż przed swoim odwołaniem na przełomie 2005/2006 otrzymał przydział mieszkania od ówczesnego szefa KGP, Marka Bieńkowskiego. Wystarczyło, że podarował swój dom w Andrychowie córce - pisze "Newsweek".
2008-02-22, Policjant sadysta pobił a potem oskarżył o napaść - mamy wiele takich doniesień.
Policjant sadysta bił pałką czwórkę młodych ludzi, choć to oni byli ofiarami napaści i wezwali funkcjonariuszy. Teraz mają sprawę o naruszenie nietykalności funkcjonariuszy, a policjant nadal pracuje na śródmiejskiej komendzie.
4 października ubiegłego roku o godz. 5.05 w klubie Cinnamon w budynku Metropolitanu przy pl. Piłsudskiego 1 dochodzi do sprzeczki między Michałem Królem a nieznajomym Hiszpanem bawiącym się w klubie. Obcokrajowiec łamie Michałowi nos. Kamila, narzeczona młodego mężczyzny, widząc go zakrwawionego, dzwoni po policję. Tymczasem Hiszpanie wychodzą i szarpią się ze sobą na zewnątrz klubu. Widać to wyraźnie na nagraniu z monitoringu budynku, do którego dotarliśmy.
Wtedy nadchodzi łysy mężczyzna w białej kamizelce. W ręku trzyma pałkę teleskopową. Nie przedstawia się, od razu zachodzi od tyłu niewidzących go Hiszpanów i bije ich pałką gdzie popadnie. Jest sprawny i skoncentrowany na zadawaniu uderzeń. W tym momencie z klubu wychodzi Michał i jego kolega Przemek Kaźmierczak. Rzucają się w stronę bijatyki, bo widzą tych, którzy ich przed chwilą zaatakowali. Chcą pomóc ich obezwładnić, ale niespodziewanie łysy mężczyzna rzuca się na nich. Uderza jeszcze kilka razy i dopiero jego partner mówi, że obaj są policjantami. Ten, który bił, to starszy posterunkowy Mikołaj Fałkowski. Sytuacja uspokaja się na chwilę. Czwórka Polaków (do grupy dołączają jeszcze Kamila i jej siostra Diana) próbuje agresywnemu policjantowi wytłumaczyć, że to oni wezwali patrol i że to oni są pokrzywdzeni. Drugi policjant, posterunkowy Adam Mirosz, próbuje dogadać się z cudzoziemcami, ale bez powodzenia. Fałkowski wybucha bez powodu i atakuje stojących spokojnie Polaków. Najpierw na ziemię rzuca Michała, potem odwróconego plecami do niego Przemka. Uderza go kilkakrotnie pałką.
- Zachowywał się jak dzikie zwierzę albo jakby chciał zrobić pokazówkę przed kumplami, którzy stali na bramce w klubie. Byłam w totalnym szoku, nie wiedziałam, co zrobić - opowiada Kamila.
Padają ostre słowa pod adresem policjanta. Fałkowski rzuca się na Kamilę, która ucieka. Michał i Przemek usiłują odciągnąć rozwścieczonego funkcjonariusza od dziewczyny. Policjanci wpychają obu mężczyzn na ścianę. Przyjeżdżają kolejne patrole. Przemek i Michał zostają przewróceni na ziemię, kopani i bici pięściami. Dziewczyny krzyczą na policjantów, są w histerii. Fałkowski powala je na ziemię. Cała czwórka zostaje zakuta w kajdanki. Na tym nagranie się urywa.
- Na komendzie zabrano nas do ubikacji - nas do damskiej, chłopaków do męskiej. Wszystkim kazano rozebrać się do naga, niby do przeszukania. Chłopców wzięli jeszcze do pokoju i bili po całym ciele - wspomina Kamila.
Potem czwórka znajomych dowiedziała się, że postawione im zostały zarzuty napaści na funkcjonariuszy. I wypuszczono.
Michał od razu pojechał do szpitala na Banacha. Zrobiono mu obdukcję. Lekarze stwierdzili siniaki i ślady pałki na całym ciele. Obdukcja razem ze skargą trafiła na komendę. Pobici podważyli zasadność zatrzymania i oskarżyli policjantów o brutalność.
Skarga Michała wysłana do śródmiejskiej komendy przy ul. Wilczej została odrzucona. Poszkodowani nie poddali się i wysyłali pisma wszędzie, gdzie się da. Szukali też świadków zdarzenia. W przeciwieństwie do policji. Sprawa o zasadność zatrzymania trafiła na wokandę. 10 marca ma zostać ogłoszony wyrok.
- Jest słowo przeciw słowu. Wszystko wyjaśni postępowanie - mówi starszy aspirant Tomasz Oleszczuk, oficer prasowy komendy na Śródmieściu.
Gówno prawda - znany niejedną taką sprawę - choćby Szeszeniów, gdzie policjanci napadli, pobili i jeszcze oskarżyli - "rączka rączkę myje", normalny obywatel nie jest w stanie wyegzekwować swoje prawa w schorowanym i skorumpowanym układzie (nie)sprawiedliwoći.

Skandal na budowie Muzeum Policji dotowanej przez Unię Europejską. Zamiast wystawy na tyłach Pałacu Mostowskich jest dziura jak lej po bombie. Sprawą zajęła się prokuratura. Byłym szefom policji grożą poważne zarzuty. Policjanci w dniu swojego święta oglądają eksponaty przyszłego Muzeum Policji Przy ul. Nowolipki na Muranowie od kilku miesięcy straszy wielki dół. Okoliczni mieszkańcy rozpętali na forum w portalu Gazeta.pl dyskusję na temat rozgrzebanej inwestycji. Remont piwnic na tyłach Pałacu Mostowskich miał być najważniejszym etapem prac przy Muzeum Policji, ale wykonawca, firma Bomadol, został wyrzucony z budowy. Inspektorzy nadzoru prac prawdopodobnie dostaną zarzuty prokuratorskie. Sprawa, którą zajmuje się Prokuratura Okręgowa Warszawa- Praga dotyka też niegospodarności i zaniedbań na najwyższych szczeblach w stołecznej policji.
Inwestycja to wspólne przedsięwzięcie warszawskiej komendy i Muzeum Narodowego. Zaczęła się w 2005 r. Większość z 14 mln zł miała pochodzić z Europejskiego Funduszu Rozwoju Regionalnego i rezerwy budżetowej na rozwój polskiej kultury. Policja dostała te pieniądze kosztem innych projektów, np. remontu budynku przy Zamku Ujazdowskim. Na konferencjach prasowych ówczesny stołeczny komendant Ryszard Siewierski zachwalał projekt.
Prokuratura przyznaje, że sprawdzanie budowy Muzeum Policji jest dużą częścią jej postępowania. - Ogólnie sprawa dotyczy niegospodarności w Komendzie Stołecznej. Na razie nie przedstawiliśmy żadnych zarzutów - zastrzega Renata Mazur, rzeczniczka prokuratury. Do przekrętów i zaniedbań miało dochodzić za rządów dwóch komendantów stołecznych: oprócz Ryszarda Siewierskiego również Jacka Kędziory, który go zastąpił, a w kwietniu 2007 r. wyleciał z hukiem za brak nadzoru nad podwładnymi. Doniesienie do prokuratury złożył obecny komendant stołeczny, inspektor Jacek Olkowicz, gdy sprawy nie można było już ukryć.

2008-02-14, Czy policja odpowie za swój bład i pobicie?
Helsińska Fundacja Praw Człowieka pomoże Piotrowi, któremu podczas pomyłkowego zatrzymania policjanci złamali kręgosłup, dochodzić swoich praw. Prawnicy Fundacji twierdzą - takich przypadków jest coraz więcej Przedstawiciele Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka zadzwonili do naszej redakcji po przeczytaniu wczorajszego artykułu opowiadającego historię Piotra D., informatyka, i jego narzeczonej, których policjanci pobili, wkraczając przez pomyłkę do ich mieszkania, poszukując zabójców związanych z gangiem Rafała Skatulskiego ps. "Szkatuła". Złamali mężczyźnie kręgosłup, jego anrzeczoną uderzyli kolba pistoletu.
Prawnicy Fundacji są zaniepokojeni narastającą falą podobnych przypadków. - Prowadzimy wiele spraw brutalnych i nieuzasadnionych zatrzymań. Na ogół ich ofiary boją się sprawy nagłaśniać. Może ta sprawa pozwoli zatrzymać tego typu przypadki - zastanawia się Kładoczy.
2008-01-28, Strażnik zatrzymany za łapówki 50 lub 100 zł w zamian za niewypisywanie mandatu Informację o korupcji w straży od jakiegoś czasu sprawdzali policjanci z wydziału przestępczości gospodarczej Komendy Miejskiej Policji w Krakowie. W zamian za kilkadziesiąt złotych jeden z municypalnych miał odstępować od wypisania mandatu za złe parkowanie. 32-letni Łukasz Dz. został wzięty pod lupę. Okazało się, że mężczyzna, który zazwyczaj pełnił służbę w rejonie Dworca Głównego, szczególną uwagę zwracał na źle zaparkowane samochody. Od ich właścicieli miał pobierać 50 lub 100 zł w zamian za niewypisywanie mandatu. W ubiegłym tygodniu Łukasz Dz. został zatrzymany na gorącym uczynku - gdy przyjął 100 zł łapówki od jednego z kierowców. Po zatrzymaniu okazało się, że chwilę wcześniej za podobne wykroczenie wziął 50 zł od innej osoby. W tej chwili policjanci mają udokumentowane dwa kolejne przypadki korupcji.
Prokuratura przedstawiła mu zarzut przyjmowania korzyści majątkowych, za co grozi kara do 10 lat więzienia. Strażnik przyznał się do stawianych zarzutów. Twierdził, że nie żądał łapówek, a jedynie przyjmował pieniądze, gdy proponowali to sami kierowcy. Miał również stwierdzić, że to bardzo częsty proceder w straży miejskiej.
2008-01-21, 42-letni policjant stanie przed sądem za umyślne spowodowanie wypadku, w którym zginęło dwoje trzyletnich dzieci.
Do Sądu Rejonowego w Brzozowie trafił akt oskarżenia przeciwko 42-letniemu Krzysztofowi K. 14 sierpnia ubiegłego roku we miejscowości Blizne koło Brzozowa policjant jechał samochodem renault. Gdy zaczął wyprzedzać inny samochód, na drogę wybiegł mu pies. Mężczyzna chcąc ominąć psa wjechał na chodnik i potrącił idącą nim kobietę i troje trzyletnich dzieci. Dwóch chłopców - braci bliźniaków zginęło na miejscu. - Biegły stwierdził, że policjant jechał z prędkością 107 km, przy ograniczeniu do 50 km. Dlatego ma zarzut umyślnego działania - wyjaśnia prokurator Janusz Ohar, rzecznik prasowy krośnieńskiej Prokuratury Okręgowej. Policjant , który od 17 lat służył w policji był trzeźwy. W śledztwie nie przyznał się do zarzucanych mu czynów. Grozi mu kara od 6 miesięcy do 8 lat pozbawienia wolności, sąd może mu również zabrać prawo jazdy.

20.12.07.Pracownik BOR-u spowodował kolizję po wypiciu alkoholu i próbował uciekać. Już jest zawieszony. Al. Krakowska, Łazy pod Warszawą. Skrzyżowanie z ulicą Przyszłości. Północ ze środy na czwartek. W kierunku Radomia jedzie mercedes vito prowadzony przez Andrzeja P. Nagle zakręca, zajeżdżając drogę innemu samochodowi ciężarowemu, który ratuje się gwałtownym hamowaniem. Vito wyjeżdża na pas ruchu w przeciwnym kierunku, którym jedzie mercedes osobowy. Auta zderzają się.
Gdy pojawiają się policjanci, kierowca z osobowego mercedesa Mirosław Z. mówi im, że sprawca kolizji Andrzej P. zaproponował mu łapówkę za "dogadanie się". Przedstawił się jako funkcjonariusz BOR-u, a gdy jego koneksje nie zrobiły wrażenia, próbował odjechać swoim autem.
- Mężczyzna był ewidentnie pijany. Stał w skarpetkach - opowiada nam świadek zdarzenia. Policjanci wsadzili go do radiowozu i zawiadomili przełożonych, że sprawcą kolizji jest prawdopodobnie pracownik BOR-u. - Wtedy ten mężczyzna wypadł z radiowozu i zaczął uciekać. Pobiegł za nim Mirosław Z., obaj się przewrócili - mówi dalej świadek.
Andrzej P. szamotał się z policjantami, dopóki nie założyli mu kajdanek. Na miejscu pojawił się prokurator, wyższy rangą policjant z komendy w Piasecznie i przełożeni pracownika BOR-u. Okazało się się, że sprawca wypadku ma ok. 2 promili alkoholu we krwi, nie ma przy sobie dowodu rejestracyjnego ani prawa jazdy, a w bagażniku przewozi alkohol bez akcyzy. Został przewieziony do izby wytrzeźwień. - W BOR-ze nie tolerujemy takiego zachowania. Ten pan został zawieszony w obowiązkach i ma postępowanie dyscyplinarne - mówi kapitan Dariusz Aleksandrowicz, rzecznik biura. 1

03.12.07 Na karę roku i 2 miesięcy więzienia skazał w poniedziałek Sąd Rejonowy w Kielcach byłego komendanta głównego policji generała Antoniego Kowalczyka.
Był on oskarżony o niedopełnienie obowiązku służbowego oraz składanie fałszywych zeznań i zatajanie prawdy w związku z tzw. aferą starachowiską.
- Stopień winy i społecznej szkodliwości czynu popełnionego przez byłego komendanta głównego policji gen. Antoniego Kowalczyka jest wysoki - powiedziała w jawnej części uzasadnienia wyroku kieleckiego sądu sędzia Dorota Baran.
Sąd Rejonowy w Kielcach uznał w poniedziałek Kowalczyka winnym obu zarzucanych mu czynów i wymierzył mu karę łączną roku i dwóch miesięcy pozbawienia wolności. Orzekł wobec niego także trzyletni zakaz zajmowania stanowisk w administracji publicznej.
Prokuratura Okręgowa w Rzeszowie zarzuciła generałowi niedopełnienie obowiązku służbowego oraz składanie fałszywych zeznań podczas śledztwa dotyczącego tzw. przecieku starachowickiego. Według prokuratury, Kowalczyk, jako komendant główny policji, nie poinformował prokuratury o popełnieniu przestępstwa ściganego z urzędu. Chodzi o wyciek tajnych informacji z Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji o planowanej akcji policji przeciw grupie przestępczej w Starachowicach.
Drugi z zarzutów dotyczy wielokrotnego składania fałszywych zeznań przez generała i zatajania prawdy w Prokuraturze Okręgowej w Kielcach.
Sprawa dotyczy wydarzeń z marca 2003 roku. Według ustaleń sądów w Kielcach i Krakowie, ówczesny szef MSWiA Zbigniew Sobotka uzyskał od gen. Kowalczyka informacje o tajnej akcji CBŚ przeciwko starachowickim przestępcom. Przekazał je następnie posłowi SLD Henrykowi Długoszowi, a ten posłowi Andrzejowi Jagielle. Informacja o zamiarach policji dotarła do dwóch samorządowców starachowickich, a następnie do osoby podejrzewanej o kierowanie rozpracowywaną grupą przestępczą - Leszka S.

2007-11-30, Policja ma czas, pobity może poczekać
Matka 12-letniego Karola, pobitego i okradzionego przez grupę nastolatków, przez dwie godziny czekała, aż policjanci przyjmą od niej zawiadomienie o przestępstwie. Młodocianych sprawców do dziś nie zatrzymano, choć kobieta podała pełne dane jednego z nich.
Karol i jego kolega w środę po południu wracali do domu ze zbiórki harcerskiej. Po drodze zaczepiła ich grupka nastolatków. Chłopcy usłyszeli, że "dostaną nożem w brzuch", napastnicy zaczęli ich szarpać. Gdy Karol stanął w obronie kolegi, został pobity. Sprawcy zabrali mu z kieszeni 20 zł i kilkakrotnie uderzyli butelką w głowę. - Straciłem świadomość - opowiada Karol. Jego kolega zdołał się wyrwać napastnikom i prosił przechodniów o pomoc, ale nikt nie zareagował. Młodocianych chuliganów spłoszył dopiero policyjny patrol.
Rodzice Karola postanowili złożyć zawiadomienie o rozboju na policji, czekała prawie dwie godziny. - Dopiero po mojej interwencji przesłuchał mnie jeden z dzielnicowych - opowiada.
Karola policjanci mieli przesłuchać w szpitalu. - Od pielęgniarki dowiedziałam się, że policjant ma przyjść w czwartek o godz. 19. Przed godz. 20 dostałam telefon z komisariatu, że jest już późno i czy nie mogłabym sama przyjść z Karolem, jak wyjdzie ze szpitala - opowiada matka. Jej syna przesłuchano w końcu w piątek po południu, gdy opuścił szpital i sam z matką stawił się w komisariacie.
Jedną z tych informacji, które od początku mieli policjanci, były dane jednego ze sprawców. Matka Karola mówi, że podała je już podczas składania zawiadomienia. - Syn go zna, dlatego podaliśmy imię, nazwisko tego chłopca, a nawet szkołę, do której chodzi - wylicza. Chłopak do dziś jednak jest bezkarny. - Sęk w tym, że ten chłopiec nie ma skończonych 13 lat i według prawa pomimo tego, że popełnił przestępstwo, nie odpowiada za nie. Wystąpimy jednak do sądu dla nieletnich o niedopełnienie władzy rodzicielskiej - tłumaczy Cisło. Zapewnia, że zaraz po napadzie policjantom z sekcji kryminalnej i dzielnicowym polecono ustalić personalia dwóch pozostałych napastników.

23.11. Trzech kolejnych policjantów z krakowskiej drogówki zatrzymanych w aferze "łowców blach". Jeden z nich trafił do aresztu. Prokuratura w Tarnowie podejrzewa, że mężczyzna po pracy brał udział w ustawionym wypadku. W sumie w ciągu ostatnich dwóch dni zatrzymano i postawiono zarzuty kolejnym pięciu osobom w aferze "łowców blach". Tym samym w śledztwie dotyczącym wyłudzeń odszkodowania z firm ubezpieczeniowych liczba podejrzanych wzrosła do 40 osób.
Trzech zatrzymanych w czwartek to policjanci z wydziału ruchu drogowego krakowskiej policji. Jeden z nich został aresztowany. Prokuratura w Tarnowie podejrzewa, że po służbie funkcjonariusz brał udział w sfingowanym wypadku. Jego dwóch kolegów miało w czasie służby fałszować dokumentację dotyczącą stłuczek, dzięki czemu wypłacano nienależne odszkodowania. W piątek zatrzymano też trzech kierowców, którzy w ten sam sposób wyłudzali pieniądze od ubezpieczycieli.
Śledztwo w Tarnowie toczy się od kilkunastu miesięcy. Jednym z podejrzanych jest m.in. młodszy aspirant Grzegorz M., tegoroczny wicemistrz Polski w konkursie na policjanta ruchu drogowego, najlepszy funkcjonariusz krakowskiej drogówki 2003 roku. Śledczy zarzucają mu, że brał łapówki za organizowanie ustawianych stłuczek. Grzegorz M. i zatrzymany w czwartek policjant są w tej chwili jedynymi osobami przebywającymi w areszcie w związku z tarnowskim śledztwem.

17.11. Biuro Spraw Wewnętrznych Komendy Głównej Policji i prokuratura sprawdzają okoliczności wypadku, podczas którego w rowie wylądował samochód Jana K., zastępcy komendanta łańcuckiej policji. Dwa dni później Jan K. poprosił o zgodę na przejście na emeryturę. Wieczorem 13 listopada w rowie w Albigowej wylądował samochód zastępcy komendanta łańcuckiej policji. Wcześniej kierowca omal nie potrącił pieszego. Policję o zdarzeniu poinformował mężczyzna mieszkający w pobliżu drogi. - Gdy dyżurny otrzymał informację od patrolu, który przyjechał na miejsce, że to samochód komendanta, powiadomił prokuratora i Biuro Spraw Wewnętrznych - mówi Mariusz Skiba, oficer prasowy KWP w Rzeszowie.
W piątek do redakcji z różnych źródeł docierały informacje, że wiceszef łańcuckiej policji prowadził samochód po pijanemu, potrącił pieszego, po czym wjechał do rowu. Po wszystkim miał zadzwonić po swojego brata, a gdy na miejscu zjawiła się policja, zeznał, że samochód prowadził brat.
Prokurator Kantorowski potwierdza, że początkowo pojawiły się informacje, że w zdarzeniu w Albigowej był potrącony pieszy. - Po przesłuchaniu okazało się jednak, że potrącenia nie było. Osoba, która miała być potrącona, twierdzi, że odskoczyła, a wtedy samochód wpadł do rowu - mówi prokurator. Zeznania tej osoby i człowieka, który powiadomił policję, znacznie różnią się od zeznań Jana K. Świadkowie twierdzą, że w samochodzie była jedna osoba. Tymczasem sam zainteresowany mówi, że nie prowadził samochodu, bo był po imprezie i poprosił o podwiezienie swojego brata. Wpadli do rowu z powodu gołoledzi. - Człowiek, który zawiadomił policję, mówi, że w samochodzie była jedna osoba. Komendant twierdzi jednak, że jeden z nich poszedł po pomoc, a drugi został na miejscu zdarzenia - tłumaczy Kantorowski.
Z zastępcą komendanta łańcuckiej policji nie udało nam się porozmawiać, bo nie ma go w pracy. - W piątek dostarczył zwolnienie lekarskie - mówi Andrzej Reizer, komendant policji w Łańcucie. Potwierdza nasze informacje, że dzień wcześniej jego zastępca złożył wniosek o przejście na emeryturę. - Raport z prośbą o zwolnienie ze służby wpłynął do komendy wojewódzkiej - potwierdza Skiba.
Prokuratura Okręgowa w Rzeszowie już otrzymała akta sprawy. - Wraz z nimi dotarł do nas wniosek o przekazanie materiałów poza prokuraturę rejonową z Łańcuta. Decyzja o tym, kto będzie ją prowadził, zapadnie w poniedziałek - mówi Elżbieta Kosior, rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Rzeszowie.

15.11. Policja zatrzymała wczoraj aktywistów Greenpeace'u.
Młodzi ludzie zwiesili się z dachu krakowskiego hotelu z transparentem: "Brudne i przełowione - witamy nad Morzem Bałtyckim". W tym czasie w hotelu ministrowie środowiska dziewięciu krajów nadbałtyckich i przedstawiciel Komisji Europejskiej przyjmowali program ochronny morza.
Cała akcja trwała nie dłużej niż godzinę. Działacze - pięcioro Polaków, dwie osoby ze Szwecji i Danii - na wezwanie policji zwinęli transparent, ale wcześniej nie reagowali na wezwania ochrony budynku. Prokuratura Rejonowa Kraków-Podgórze zdecydowała, że aktywiści odpowiadać mają za "wdarcie się do cudzego domu, lokalu, pomieszczenia" i że zrobili to z pobudek chuligańskich. Na noc zostali w policyjnym areszcie, a jutro staną przed sądem 24-godzinnym, które to sądy wprowadził minister Zbigniew Ziobro. - To zdarza się po raz pierwszy w historii naszych działań. Uważamy zastosowanie tego trybu za nieuzasadnione, a przyrównanie nas do chuliganów czy pijaków - za zniewagę - komentuje dyrektor Greenpeace Polska Maciej Muskat. - To ideowcy, nie ma mowy o chuligańskim charakterze tej sprawy - protestuje adwokat ekologów Mikołaj Pietrzak.

2007-11-13, Sąd: Obywatel miał rację a nie policja
Rzeszowski sąd uniewinnił we wtorek Zdzisława Barłoga, którego policja oskarżyła o nieuzasadnione wezwanie patrolu. Mieszkaniec rzeszowskiej Starówki - zdaniem sądu - nie miał obowiązku ustalać, z którego lokalu dochodzi muzyka, która budzi go po nocach Wtorkowy werdykt Sądu Grodzkiego Wydziału XIII w Rzeszowie był dla Zdzisława Barłoga przełomowy. Sąd uznał, że jest niewinny. - Mam satysfakcję z faktu, że zostałem uniewinniony, ale nikt mi nie zwróci straconych nerwów i czasu - powiedział nam tuż po rozprawie pan Zdzisław.
Dodatkowo Skarb Państwa ma pokryć koszty adwokata Barłoga i koszty sądowe.
Policja jednak nadal nie uznaje, że popełniła jakikolwiek błąd: - Policjanci podjęli decyzję o oskarżeniu pana Barłoga na podstawie obserwacji. Kierowali się tym, co zastali na miejscu. Nie było głośnej muzyki z innych lokali, a ten, który wskazał pan Barłog, był zamknięty - mówi Mirosław Wośko, szef prewencji w Komendzie Miejskiej Policji.

09.11 Policjanci z Biura Spraw Wewnętrznych Komendy Głównej Policji zatrzymali funkcjonariusza z komisariatu na Bemowie.
Policjanci z Biura Spraw Wewnętrznych Komendy Głównej Policji zatrzymali funkcjonariusza z komisariatu na Bemowie. 34-letniemu sierż. szt. Sebastianowi S. (13 lat służby) zarzuca się kradzież z włamaniem do pokoju hotelowego w Hrubieszowie w sierpniu 2006 r. Policjant miał stać na czatach. Razem z nim we włamaniu brały udział jeszcze dwie osoby. Prokurator rejonowy z Hrubieszowie zastosował wobec niego środek zapobiegawczy w postaci zawieszenia w czynnościach służbowych.

Kolejne strony dokumentują stale uzupełniane cykle nieodpowiedzialnego zachowania się funkcjonariuszy władzy i urzędników państwowych.
Sędziowie - oszuści. W tym dziale przedstawiamy medialne dowody łamania prawa przez sędziów - czyli oszustwa "boskich sędziów". Udowodnione naruszania procedury sądowej, zastraszania świadków, stosowania pozaproceduralnych nacisków na poszkodowanych i inne ich nieetyczne zachowania. Czas spuścić ich "z nieba na ziemię" :-)
Prokuratorzy - czyli tzw. "odpady prawnicze", śmiecie, najczęściej nieetyczni i nie dokształceni funkcjonariusze władzy. Aktualizacja na rok 2008.
Adwokaci - czyli mecenasi chałtury prawniczej, a tak naprawdę to jedyni usługodawcy którzy nie ponoszą odpowiedzialności za odstawiane fuszerki typowi pasożyci społeczeństwa
Oszustwa polityków - przekręty i wpadki znanych "mniej lub więcej" polityków, czyli urzędników państwowych oszukujących i pasożytujących na narodzie - stale uzupełniany cykl: POLITYKA WłADZA PIENIąDZ
Policyjne afery 2008 - handel tajnymi informacjami ze śledztw, narkotykami, wymuszenia policyjne, pijani policjanci, policjanci terroryzujący własną rodzinę i świadków... - słowem "psie przękręty".
oszustwa komornicze - pasożytów społeczeństwa, często typowych chamów i nieuków, którzy oszukują właścicieli firm, poszkodowanych i wierzycieli oraz w dupie mają obowiązujące PRAWO
Urzędnicy państwowi i ich matactwa 2007 - dokumentujemy tu oszustwa urzędników państwowych takich jak: polityk, wójt, starosta, burmistrz, prezydent, rzecznik - wszelkich kombinatorów na których utrzymanie pracujące całe społeczeństwo, a którzy swoje publiczne stanowisko wykorzystują dla swojej prywaty i zysku.
UDOKUMENTOWANE FAKTY POMYŁEK LEKARSKICH
Psychiatryczne przekręty pseudo-biegłych udających lekarzy - aktualny stale uzupełniany cykl przedstawiający typowych schizofreników, decydujących o zdrowiu i majątkach ludzi, którzy bez wiedzy za to za kasę wydają opinie niezgodne z prawdą i nie mające nic z fachowością...
Aferzyści - czyli wszelkiej maści kombinatorzy grający rolę biznesmenów, politycy mający dojście do tajnych informacji i wiedzy
Media manipulują, osądzają i są sądzone - wpadki sądowe, wyroki skazujące na dziennikarzy za nierzetelność, pomówienie, wprowadzenie w błąd społeczeństwa.
Poseł to ma klawe życie :-)
Dziennikarz - to zawód podwyższonego ryzyka.

Krytyka wyroków sądowych nie jest godzeniem w niezawisłość sędziowską. Nadmiar prawa prowadzi do patologii w zarządzaniu państwem - Profesor Bronisław Ziemianin
Strasburg - wyroki Trybunału - ukarana Polska i polskie sądy za wydane wyroki naruszające prawo - efekty skorumpowania polskich sędziów.

Polecam sprawy poruszane w działach:
SĄDY PROKURATURA ADWOKATURA
POLITYKA PRAWO INTERWENCJE - sprawy czytelników

Tematy w dziale dla inteligentnych:
ARTYKUŁY - tematy do przemyślenia z cyklu: POLITYKA - PIENIĄDZ - WŁADZA

"AFERY PRAWA" - Niezależne Czasopismo Internetowe www.aferyprawa.com
Stowarzyszenia Ochrony Praw Obywatelskich
Zespół redakcyjny: Zdzisław Raczkowski, Witold Ligezowski, Małgorzata Madziar, Emilia Cenacewicz, Zygfryd Wilk, Bogdan Goczyński, Zygmunt Jan Prusiński oraz wielu niejawnych sympatyków AP

uwagi i wnioski proszę wysyłać na adres: afery@poczta.fm
redakcja@aferyprawa.com
Dziękujemy za przysłane teksty opinie i informacje.

WSZYSTKICH INFORMUJĘ ŻE WOLNOŚĆ WYPOWIEDZI I SWOBODA WYRAŻANIA SWOICH POGLĄDÓW JEST ZAGWARANTOWANA ART 54 KONSTYTUCJI RZECZYPOSPOLITEJ POLSKIEJ.

zdzichu

Komentarze internautów:

Komentowanie nie jest już możliwe.