opublikowano: 26-10-2010
Poczet patologii wymiaru sprawiedliwości - Waldemar Korczyński
Szanowni Państwo, artykuł Pana Górzyńskiego zainspirował
mnie do zaproponowania sporządzenia listy patologii naszego wymiaru
sprawiedliwości. Myślę, że każdy z nas z jakąś nieprawidłowością się
spotkał. Opiszmy nasze doświadczenia.
Proponuję następujący schemat.
Nazwa patologii: - wybrana przez opisującego patologię nazwa opisywanej patologii. Byłoby dobrze gdyby była komunikatywna.
Opis: Krótki opis na czym patologia polega z uwzględnieniem możliwych szkód.
Częstość występowania: odczucia opisującego co do częstotliwości występowania patologii. Można liczyć np. ilość spraw gdzie patologia wystąpiła do ilości spraw znanych opisującemu lub podać odczucia opisującego.
Stopień szkodliwości indywidualnej (dla stron postępowania): tu tylko subiektywne odczucia opisującego
Stopień szkodliwości społecznej: tu tylko subiektywne odczucia opisującego
Możliwość legalnego przeciwdziałania: opis tego co można legalnie uczynić, aby się bronić. Jeśli coś jest nawet ewidentna patologią, ale jest przez prawo sankcjonowane, to nie kombinujmy, jak obecne prawo obalić, ale napiszmy, że możliwości przeciwdziałania nie ma. (W takiej sytuacji warto jednak taką patologię jakoś nagłośnić)
Jeśli mają Państwo inny pomysł na taki opis, to podajcie. Ja nie uważam by ten był najlepszy. Myślę, że wartość tych opisów patologii polegać by mogła na tym, że można by np. sugerować sposoby obrony przed ich stosowaniem w konkretnych sytuacjach. Byłyby to więc swoiste „porady prawne” osób, które zostały patologiami tymi dotknięte. To taka praca dla innych. Ja zaczynam od patologii, które opisywałem w kilku ostatnich tekstach. Były one za długie i mogło się zdarzyć, że z tego powodu kiepsko czytelne. Może te opisy będą lepsze.
Nr 1.
Nazwa patologii: Immunitet sędziego.
Opis: Praktycznie wyklucza jakąkolwiek odpowiedzialność sędziego za naruszajace prawo stanowione, stereotypy kulturowe (prawo wspólnotowe, tzw. common law) lub dobre obyczaje orzeczenia. Sąd może właściwie wszystko. Szkoda dla wymiaru sprawiedliwości i obywatela może powstać zarówno poprzez złą ocenę stanu faktycznego (np. z powodu dowolności, tzw. swobody, oceny dowodów), naruszenia procedury (np. utajnienia niewygodnej rozprawy) jak i błędnie skonstruowane orzeczenie (np. błędy logiczne). Jest jeszcze, niestety, wiele innych możliwości, których wymienianie zajęłoby sporo miejsca.
Częstość występowania: 100% przypadków.
Stopień szkodliwości indywidualnej (dla stron postępowania): duży
Stopień szkodliwości społecznej: ekstremalnie duży, demoralizacja całego społeczeństwa, które musi akceptować nieuzasadnioną ochronę prawną wybranych nie wiadomo jak osób.
Możliwość legalnego przeciwdziałania: żadna. Ostatnio uzyskałem rewelacyjne i szokujące mnie informacje, że immunitet ma jednak „dziury”, ale do chwili potwierdzenia nie mam odwagi budzić (płonnych na dziś) nadziei.
Nr 2.
Nazwa patologii: Pamięć protokolanta
Opis: Bywa, że treść protokołu rozprawy istotnie różni się od tego co na rozprawie było, np. w zeznaniach świadka lub strony pojawiają się wypowiedzi, do których ów świadek lub strona się nie przyznaje. Sąd zarządza wówczas przesłuchanie protokolanta, który, z reguły, stwierdza, że protokół jest „zgodny z prawdą”, tj. wiernie oddaje to co na rozprawie lub w wypowiedzi świadka (strony) było. Te zeznania są rozstrzygające i sąd odmawia sprostowania protokołu.
Częstość występowania: nieznana, nie sprawdzałem, ale na podstawie moich osobistych doświadczeń średnia (ok. 10% przypadków)
Stopień szkodliwości indywidualnej (dla stron postępowania): duży
Stopień szkodliwości społecznej: średni, demoralizacja nie tylko sędziów, ale i protokolantów.
Możliwość legalnego przeciwdziałania: (a) zapewnienie możliwie dużej ilości osób na sali, które mogą poświadczyć jak rzeczywiście było, (b) audialna, a jeśli to możliwe również wizualna, rejestracja rozpraw. Jeśli sąd nie godzi się na taka rejestrację to ten punkt jest nielegalny. Ale nawet takie nielegalne nagranie może być potem dobrym dowodem w sprawie. (c) oskarżanie zeznającego protokolanta o fałszywe zeznania. Nie jest on chroniony immunitetem, wiec jest to sensowne. Niekoniecznie skuteczne. (d) wszystko co można formułować jako pisma procesowe i składać za pokwitowaniem na kopii w biurze podawczym sądu.
Nr 3.
Nazwa patologii: Hermetyczność języka rozprawy
Opis: Występujący w rozprawie prawnicy używają języka niezrozumiałego dla świadków lub jednej albo obu stron. Umożliwia to np. takie przesłuchiwanie świadka lub strony postępowania, że w niektórych momentach przesłuchiwany nie wie na jakie odpowiada pytanie. Umiejętne stosowanie tej techniki może spowodować wypaczenia, które trudno jest potem wyprostować (trzeba np. wnosić o sprostowanie protokołu, a sąd nie musi dać wiary stwierdzeniu, iż świadek pytania nie rozumiał).
Częstość występowania: duża.
Stopień szkodliwości indywidualnej (dla stron postępowania): niski. Dobry adwokat (i uczciwy!) może tu dużo pomóc.
Stopień szkodliwości społecznej: bardzo duży, wytwarza niczym nieuzasadnione wrażenie jakiegoś szczególnego doboru prawników jako ludzi o wiele mądrzejszych od tzw. szarego człowieka. Jest to jeden z najbardziej fałszywych filarów równie fałszywego autorytetu prawników jako elity tzw. państwa prawa.
Możliwość legalnego przeciwdziałania: bardzo duża. Można domagać się mówienia językiem zrozumiałym nie tylko dla stron, ale i dla publiczności. Odmowę łatwo jest ośmieszyć. Można też przywołać postanowienia Europejskiej Karty Praw Człowieka, które dotyczą wprawdzie tylko oskarżonego, ale, które interpretowane są często szerzej.
Nr 4.
Nazwa patologii: Arogancja sądu.
Opis: Sąd w praktyce sam określa swoje powinności wobec obywatela. Może np. odmówić odpowiedzi na pytanie czy wytworzone przez niego (sąd, nie obywatela) dokumenty są jawne czy nie, może uznać, że nie musi pokrzywdzonego błędną decyzją sądu obywatela przepraszać. Może też decydować o wielu innych swoich obowiązkach lub ich braku. I to sąd decyduje o tym czy jakaś wypowiedź na sali sądowej jest dopuszczalna czy nie. W praktyce sąd może np. zastraszać obywatela, który przyszedł jako publiczność odpytywaniem go o dane personalne lub nakazać mu bez istotnego powodu opuszczenie sali. Typowym przejawem arogancji jest odsyłanie obywatela do adwokata po interpretację wydanych przez sąd postanowień lub przepisów dotyczących rozważanej przez sąd sprawy.
Częstość występowania: średnia, coraz więcej sędziów zaczyna liczyć się np. z mediami.
Stopień szkodliwości indywidualnej (dla stron postępowania): niewielki.
Stopień szkodliwości społecznej: bardzo duży, demoralizacja całego społeczeństwa, które musi akceptować nieuzasadnioną ochronę prawną wybranych nie wiadomo jak osób.
Możliwość legalnego przeciwdziałania: spore. Można składać zażalenia na zachowanie sędziów. Można też takie przypadki nagłaśniać i arogantów ośmieszać. Ostatnio uzyskałem rewelacyjne i szokujące mnie informacje, że prawo do chamstwa ma jednak „dziury”, ale do chwili potwierdzenia nie mam odwagi budzić (płonnych na dziś) nadziei (por. patologia nr 2).
Nr 5.
Nazwa patologii: Tzw. twardość prawa.
Właśnie prawa,
a nie jego stosowania. Dosłowne rozumienie zasady dura lex sed lex
(twarde prawo, ale prawo), którą rozumieć by chyba należało raczej jako równość
wobec prawa.
Opis: Prawo jako zbiór przepisów i orzeczeń (które w praktyce też stanowią prawo, np. orzeczenia SN) zawiera wiele zbyt szczegółowych i często sprzecznych przepisów. Umożliwia to dobremu prawnikowi żonglerkę polegającą na tym, że wyciąga on przepis, powiedzmy P, dla niego wygodny ignorując świadomie inny przepis będący zaprzeczeniem przepisu P. Można to zrobić, bo nikt nie sprawdzał czy prawo nie jest sprzeczne, a ciężar badania zgodności przywoływanego przepisu spoczywa nie na tym, kto go przywołał, ale na stronie przeciwnej. Sprzeczności w prawie mogą być bardzo skomplikowane, bo mogą dotyczyć nie tylko istnienia dwóch wykluczających się przepisów w kodeksach, ale również np. kodeksu cywilnego i kodeksu postępowania cywilnego czy nawet karnego. Stwarza to ogromne możliwości nadużywania prawa, bo to sąd dowolnie wybiera, który przepis zastosować w konkretnej sytuacji. Obywatel może wprawdzie skarżyć do SN sprzeczność w prawie, ale stawiany jest w sytuacji, gdzie z jednej strony prawa znać nie może (bo trafił na sprzeczność, której sam nie rozstrzygnie), a z drugiej mówią mu, że (nikt) nie może się tłumaczyć nieznajomością prawa (ignorantia iuris nocet). Obywatel musi więc podejmować decyzje w mało komfortowej sytuacji informacji niepełnej i niepewnej. Ponadto w przypadku skarżenia sprzeczności do SN skazany jest na pośrednictwo adwokata, któremu nie zawsze może do końca zaufać (por. też patologia nr 6).
Częstość występowania: chyba spora, ale informacje o ilości kasacji niewiele tu mówią, bo wielu adwokatów zwyczajnie boi się wnosić kasację, a w SN zachowują się jak uczniacy przed szczególnie surową komisją egzaminacyjną.
Stopień szkodliwości indywidualnej (dla stron postępowania): duży.
Stopień szkodliwości społecznej: ekstremalnie duży, demoralizacja środowiska prawniczego, które w naturalny sposób zmuszane jest do kombinowania zamiast dochodzenia prawdy i społeczeństwa, któremu funduje się hipokryzję polegającą na opowieściach jakie to dobre mamy prawo.
Możliwość legalnego przeciwdziałania: Niewielkie. Wskazywane indywidualnie przypadki ewidentnych nawet sprzeczności nie przekładają się ani na znaczącą poprawę „stopnia niesprzeczności” (rozumianego np. jako ilość istniejących par przepisów sprzecznych) ani na sposób podejścia prawników do prawa. To może poprawić tylko powołanie (np. przez SN) odpowiedniego zespołu, który na bieżąco monitorowałby tworzenie prawa. A wpierw, oczywiście, zweryfikował prawo istniejące dziś.
Nr 6.
Nazwa patologii: Przymus adwokacko – radcowski
Opis: Przed Sądem Najwyższym i Trybunałem Konstytucyjnym obywatel nieposiadający wykształcenia prawniczego (co najmniej doktor nauk prawnych), rejestracji jako adwokat lub radca prawny ani nie wykonujący zawodu sędziego lub prokuratora musi korzystać z pośrednictwa ustanowionego pełnomocnika będącego radcą prawnym, adwokatem lub posiadaczem stopnia doktora prawa. Uzasadnia się toto tym, że brak wiedzy prawniczej powodowałby zbyt wiele trudności w porozumieniu się takiego obywatela z mającym tę wysoka wiedzę sądem (por. patologia nr 3). Miałoby to powodować np. nieuzasadnione wydłużanie postępowania.
Częstość występowania: 100% spraw w SN i TK
Stopień szkodliwości indywidualnej duży. Ogranicza istotnie dostęp do sprawiedliwości skazując obywatela na łaskę adwokata, który może być niekompetentny lub nieuczciwy.
Stopień szkodliwości społecznej: duży, niebezpieczeństwo demoralizacji sędziów SN i TK, którzy mogą nabawić się (to jest choroba) nieuzasadnionego przekonania o swej wyjątkowości i nawyku przedkładania formy (język prawa, por. też patologia nr 3) nad treść. Przymus adwokacko radcowski miałby jednak jakiś sens, gdyby zadbano o niesprzeczność prawa i ostro karano wszelkie próby jej naruszania w SN czy TK.
Możliwość legalnego przeciwdziałania: żadne.
czekamy na dalsze propozycje patologii sądowniczych
Tematy w dziale dla
inteligentnych:
ARTYKUŁY - do przemyślenia z cyklu: POLITYKA - PIENIĄDZ - WŁADZA
Polecam
sprawy poruszane w działach:
SĄDY
PROKURATURA
ADWOKATURA
POLITYKA
PRAWO
INTERWENCJE
- sprawy czytelników
"AFERY PRAWA" Niezależne Czasopismo Internetowe www.aferyprawa.com redagowane przez dziennikarzy AP i sympatyków z całego świata których celem jest PRAWO, PRAWDA SPRAWIEDLIWOŚĆ DOSTĘP DO INFORMACJI ORAZ DOBRO CZŁOWIEKA |
|
WSZYSTKICH INFORMUJĘ ŻE WOLNOŚĆ WYPOWIEDZI I SWOBODA WYRAŻANIA SWOICH POGLĄDÓW JEST ZAGWARANTOWANA ART 54 KONSTYTUCJI RZECZYPOSPOLITEJ POLSKIEJ.
zdzichu
Komentowanie nie jest już możliwe.