opublikowano: 26-10-2010
Zbigniew Ziobro - najpopularniejszy minister w oczach społeczeństwa, największa zmora polskiej palestry prawniczej i środowiska sędziowskiego. Czy w polskim sądownictwie prawo będzie znaczyło PRAWO?
Minister Sprawiedliwości i Prokurator Generalny Zbigniew
Ziobro od dawno zapowiadał że weźmie się ostro za skorumpowane organy (nie)sprawiedliwości
- i zabrał się.
Uważa że nie może być dłużej tolerowane łapówkarstwo sędziów i
prokuratorów, jazdy po pijanemu tych uprzywilejowanych urzędników państwowych,
że musi być jawność i ich oświadczeń majątkowych jak też postępowań
dyscyplinarnych wszystkich korporacji prawniczych.
Adwokaci będą karani pieniężnie za mataczenie w sprawach, naciąganie klientów
i sądy za wielokrotne siedzenie na rozprawach i przedłużanie terminów
wydania wyroku.
Minister czuje się mocny, bo ma za sobą premiera, który uważa, że przeciw Ziobrze najgłośniej protestują ci, co boją się zmian w wymiarze sprawiedliwości.
- Nie poddamy się, bo zmiany te są potrzebne jak czyste powietrze - zapewnia Kazimierz
Marcinkiewicz.
Zwolennik stalinowskich metod", "kłamca", "prawny dyletant". To tylko kilka epitetów, którymi jest obrzucany Zbigniew
Ziobro za wypowiedzenie walki organom (nie)sprawiedliwości. Przed nim żaden minister sprawiedliwości III RP nie był tak zaciekle atakowany przez polityków, prawników (szczególnie profesurę), przedstawicieli "trzeciej władzy", byłych funkcjonariuszy tajnych służb, a także przez dużą część mediów. Zbigniew Ziobro po prostu naruszył - jak kilka lat temu Lech Kaczyński, gdy został szefem resortu sprawiedliwości w rządzie Jerzego Buzka - ponadpartyjne układy i mafijno-przestępcze interesy. To te interesy i układy spowodowały, że Polska wciąż jest w czołówce europejskich statystyk dotyczących najgorszych praktyk wymiaru sprawiedliwości.
Sitwa wszelkich korporacji prawniczych uznała takie działanie za zamach na ich
wolność - wręcz stalinowskie rozwiązanie. 375 przedstawicieli tych środowisk
prawniczych w specjalnym apelu wyraziło "głębokie niezadowolenie
:-)" proponowanymi zmianami przez ministra. W końcu co się dziwić; sędzia,
prokurator, adwokat ma zacząć odpowiadać za łamanie PRAWA - a to codzienność
w polskich sądach.
A jak na razie w sądach mamy prywatę, często opisywaną w czasopiśmie
"AFERY PRAWA".
Dzisiaj sędzia, którego chroni immunitet przed głupotą może wydać dowolny wyrok,
"że siła grawitacji nie działa, że dwa plus dwa to sześć, ale to nie znaczy, że sąd ma rację"
- twierdzi Ziobro.
- Bo niezawisłość sądu nie jest niezawisłością od rozumu, doświadczenia życiowego i obowiązującego prawa -
przekonuje Ziobro.
Sam redaktor Z. Raczkowski spotkał się wieloma idiotycznymi zachowaniami i
stwierdzeniami sędziów - np. rzeszowski SSO Andrzej Borucki wymyślił, że faktura, to
tylko spis
kontrolny towarów i nie trzeba za te towary zapłacić. Ciekawy czy
na ten pomysł wpadł tak gratisowo?
Istotne w tym zawodzie jest, że na studiach prawniczych nie uczy się przyszłych
sędziów budowy
ciała ludzkiego, księgowości, informatyki, funkcjonowania firmy,
prawnik nie rozumie podstawowych zjawisk fizycznych, czy chemicznych - a często w takich
sprawach ma wydać postanowienie. np. głupota gliwickiego sędziego, który
zwolnił właścicieli hali Międzynarodowych Targów Katowickich z obowiązku odśnieżania jej
dachu, tym samym przyczynił się do śmierci 65 niewinnych ofiar wypadku.
Reszta kliki sędziowskiej uważa że nie popełnił błędu - niech się ci
protestujący prawnicy spytają rodzin poszkodowanych o opinię. Na pewno
wszyscy zmieszają ich z gnojem.
Jak długo taki stan niekompetencji urzędniczej ma trwać?!?!
Najśmieszniejsze jest fakt, że inicjatorem apelu prawników okazała się prof. Ewa Łętowska, były rzecznik praw obywatelskich, a obecnie sędzia Trybunału Konstytucyjnego.
Jak to możliwe, że sędzia buntuje kolegów przeciwko własnemu ministrowi?
Innym istotnym członkiem apelu jest też były rzecznik prof. Andrzej Zoll, który
wsławił uznaniem, że można naruszać prawa obywatelskie. np. uznał
że redaktor Z. Raczkowski może być w sądzie reprezentowany przez adwokatów
z urzędu którzy nigdy nie spotkali się ze stroną, nie zapoznali z
dokumentacją spraw strony, nie mieli upoważnienia strony do reprezentowania
jego interesów - czysta schizofrenia profesora Zolla?
Kolejnym awanturnikiem jest odwołany przez Ziobrę prof. Stanisław Waltoś
- przewodniczącego Komisji Kodyfikacyjnej, twórcę fatalnego Kodeksu Karnego,
na okrągło przez kolejne rządy poprawianego.
I tak czytając Kodeks Karny od początku każdemu można udowodnić jakąś winę
(słynny
przekręt prokuratorów z pomówienie), za to czytając od końca - każdego
aferzystę uniewinnić. Zrobiono tak specjalnie tyle "furtek" żeby
"swoich - czytaj: milionowych złodziei" ratować przez odpowiedzialnością
i więzieniem?
Takiego bałagany prawnego nie ma nigdzie na świecie.
Logiczne, że środowisku sędziowskiemu nie podobają się zmiany
ograniczenia ich bezkarności, rozliczenia z efektów pracy, lewych majątków i
dochodów. Sędziowie, jak sami twierdzą - obawiają się "ręcznego sterowania" przez ministerstwo.
A przecież to minister odpowiada za stan sądownictwa i wiarygodność państwa,
podobnie jak właściciel firmy usługowej za jakość wykonanych usług przez
zatrudnionych pracowników. Tylko że żadnemu pracownikowi nie przyjdzie
nawet do głowy strajkować, gdy zapieprzy robotę. Tak więc w tym proteście
prawników mamy czystą kpinę.
PRAWO jest dla obywateli, nie dla prawników - ci powinni stać na jego ochronie
a nie łamaniu jak to się dzisiaj dzieje. Śmieszny jest, że sprzeciw składają
sędziowie i profesorowie - w teorii nieraz autorytety, elita środowiska
prawniczego. Czy to zachowanie jest dowodem ich miernoty umysłowej, czy dowodem
skorumpowania sięgającego szczytu władzy?
Oczywiście minister ma w środowisku adwokackim i sędziowskim także zwolenników.
- Jako sędzia jestem za tym, by sąd miał jak największe możliwości, w tym dyscyplinowania adwokatów. W USA adwokaci nie mają żadnej ochrony. Ale trzeba zrobić to ostrożnie, żeby nie wylać dziecka z kąpielą - mówi Piotr Górecki, rzecznik Krajowej Rady Sądownictwa.
Szkopuł jednak w tym, że Ziobro swoimi decyzjami łamie niepisany układ, powstały po 1989 roku, który Dominik Zdort z "Newsweeka" określa jako "układ czyniący ze środowiska sędziowskiego świętą krowę. Nietykalną, niepodlegająca ocenie".
Sędziowie tworzą środowisko, które sądzi samo siebie, w sensie dosłownym. O ile światopogląd nie wpływa na jakość pracy konstruktora lodówek, o tyle ma istotny wpływ na stosunek sędziego do podsądnych i ofiar, na wysokość orzekanych kar czy kwalifikację czynów. Widoczna jest tu moda na tolerancję wobec przestępców i rezerwa wobec zwykłych obywateli. A nade wszystko grupowa solidarność.
Jest wśród sędziów wielu ludzi z klasą. Ale jest też wielu, którzy minęli się z powołaniem. Chroni ich immunitet i niepisane prawo, że wyroków sądowych się nie ocenia. Zakazy w tym względzie to tylko zwyczaj lansowany przez środowisko samych zainteresowanych.
Ten
system został ośmieszony przez redakcję w "dziesięciu przykazaniach sędziego".
Prywatę sędziów w sądach
widać wyraźnie, gdy pomówienie odnosi się nie do polityków, lecz do samych sędziów. Dziennikarz „Gazety Wyborczej” Marian Maciejewski opisał skandaliczną sytuację w Sądzie Rejonowym Wrocław Krzyki: kradzieże, bezprawne licytacje, fałszowanie dokumentów (zarzuty potwierdzone sądownie). Jeden z jego tekstów nosił tytuł „Złodzieje w wymiarze sprawiedliwości”. Sędziowie poczuli się dotknięci do żywego. Reportera oskarżono o pomówienie. Po pięcioletnich korowodach został skazany na 1,8 tys. zł grzywny. „W tej sprawie przesadzili nie dziennikarz, ale sędziowie i prokuratura. Co chcą osiągnąć tym oskarżeniem? Żeby dziennikarze odczepili się od wymiaru sprawiedliwości?” – pisał na łamach „Gazety Wyborczej” prof. Andrzej Rzepliński z Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka. 6 września 2005 roku Maciejewski, wspierany m.in. przez Światowy Komitet Wolności Prasy w Waszyngtonie, skierował skargę na wyrok do Strasburga. Szykuje się gruba kompromitacja polskiego sądownictwa.
Eliza Michalik w artykule „Psychuszka w demokracji” („Ozon” 28/2005) opisała praktykę przypominającą czasy stalinowskie – kierowanie podsądnych przez sądy do szpitali psychiatrycznych (do sześciu tygodni, z możliwością przedłużenia). Tylko w latach 1995–1997 na przymusową obserwację skierowano 11,5 tys. osób.
– Niestety, wielu sędziów i prokuratorów nadużywa swojej władzy do załatwiania prywatnych porachunków – mówi cytowany w naszym tekście prof. Zbigniew Hołda, karnista z UJ.
Biegli sądowi, których funkcjonowanie (14 tys. osób) jest odrębnym problemem, często stwierdzają u podsądnych kwestionujących obiektywizm sędziego czy sędzi „paranoję pieniaczą”.
Tak kwalifikują każdego, kto ma siłę walczyć o sprawiedliwość w
skorumpowanym sądach.
Zdzisław Raczkowski
Artykuły interwencyjne:
Pozew o odszkodowanie za przewlekłość postępowania sądowego - z cyklu "patologie systemy sądownictwa"
BYSTRZANOWASKI
JANUSZ - oszustwo adwokata z Tarnowa - spacjalista w okradaniu staruszków?
Pozew
o odszkodowanie za przewlekłość postępowania sądowego
TARNÓW
- Jak ukryć fałszerstwa w księgach wieczystych? - tylko NIEKOMPETENCJA SĘDZIÓW?
Z
cyklu "patologia systemu sądownictwa" - KOLEJNY DOWÓD NIEETYKI SĘDZIÓW
KROŚNIEŃSKICH: niby etycznego należącego do śmiesznej kliki wzajemnej
adoracji IUSTITIA? przewodniczącego wydz. karnego ARKADIUSZA TROJANOWSKIEGO
Na
przejściu dla pieszych pierwszeństwo ma samochód!!! - takie rewelacje prawa w
ruchu drogowym "ustanowili" sędziowie z Sanoka ...
KIM
JEST RZECZNIK PRAW OBYWATELSKICH PROF. ANDRZEJ ZOLL? CZY INSTYTUCJA RZECZNIKA MA
KORUPCYJNY CHARAKTER?
i wiele innych w kolejnych działach wydawnictwa: SĄDY
PROKURATURA
ADWOKATURA
POLITYKA
PRAWO
INTERWENCJE
- sprawy czytelników
Niezależne Czasopismo Internetowe "AFERY PRAWA" Ruch Ochrony Praw Obywatelskich i Walki z Korupcją. prowadzi: (-) ZDZISŁAW RACZKOWSKI Dziękuję za przysłane teksty opinie i informacje. |
www.aferyprawa.com
|
WSZYSTKICH SĘDZIÓW INFORMUJĘ ŻE
PROWADZENIE STRON PUBLICYSTYCZNYCH
JEST W ZGODZIE z Art. 54 KONSTYTUCJI RZECZYPOSPOLITEJ POLSKIEJ
1 - Każdemu zapewnia się wolność wyrażania swoich poglądów oraz
pozyskiwania i rozpowszechniania informacji.
2 - Cenzura prewencyjna środków społecznego przekazu oraz koncesjonowanie
prasy są zakazane.
ponadto
Art. 31.3
Ograniczenia w zakresie korzystania z konstytucyjnych wolności i praw mogą być ustanawiane tylko w ustawie i tylko wtedy, gdy są konieczne w demokratycznym państwie dla jego bezpieczeństwa lub porządku publicznego, bądź dla ochrony środowiska, zdrowia i moralności publicznej, albo wolności i praw innych osób. Ograniczenia te nie mogą naruszać istoty wolności i
praw.
zdzichu
Komentowanie nie jest już możliwe.