Imieniny:

AferyPrawa.com

Redaktor Zdzisław Raczkowski ujawnia niekompetencje funkcjonariuszy władzy...
http://Jooble.org
Najczęściej czytane:
Najczęściej komentowane:





Pogoda
Money.pl - Kliknij po więcej
10 marca 2023
Źródło: MeteoGroup
Polskie prawo czy polskie prawie! Barwy Bezprawia

opublikowano: 26-10-2010

AFERY PRAWA WŁODZIMIERZ CIMOSZEWICZ

WŁODZIMIERZ CIMOSZEWICZ?
[alians: Goldstein, alians Timoszko]

AKTUALNOŚCI
09 lipca 2005r komisja sejmowa zaplanowała przesłuchanie Włodzimierza Cimoszewicza.
I jak zwykle w takich sytuacjach SLD przygotowała spektakl teatralny. 
Niedoszły świadek przez około 20 minut przedstawiał wnioski formalne. Zaczął od żądania wyłączenia z prowadzenia przesłuchania posła Giertycha – ale to nie wywołało jeszcze zdziwienia. Następne wnioski dotyczyły Antoniego Macierewicza i Zbigniewa Wassermanna. Jednak gdy Cimoszewicz zaczął domagać się wyłączenia z przesłuchania wszystkich śledczych – łącznie z samym przewodniczącym Aumillerem, z wyjątkiem jedynie Zbigniewa Witaszka, posłowie byli wyraźnie rozbawieni.
To jednak nie koniec dziwnego teatralnego i nieodpowiedzialnego zachowania się kandydata SLD na prezydenta. 
Cytując przepisy, marszałek dowiódł, że w sytuacji, gdy do głosowania nad wyłączeniem posłów może głosować zaledwie jeden poseł – w tym wypadku jedyny, który uniknął wniosku o wykluczenie, a mianowicie poseł Witaszek, wówczas decyzję o dalszych działaniach musi podjąć prezydium Sejmu - a w jego skład wchodzi zaś sam marszałek Cimoszewicz, a także jego zastępcy. Stwierdził, że czeka na wniosek przewodniczącego komisji, poczym złożył śledczym życzenia udanego weekendowego wypoczynku i opuścił salę kolumnową udając się na swą posiadłość do Hajnówki... i dialog z zaprzyjaźnionym żubrem? - może on będzie w stanie go zrozumieć :-)
Eksperci komisji okazali się jednak sprytniejsi, niż przewidywał "żubrzy plan" Cimoszewicza  wymigania się od odpowiedzialności. 
Mianowicie orzekli, że posłowie mogą przegłosować kolejne wnioski, dotyczące wyłączenia posłów z przesłuchania świadka -  nie biorą jedynie udziału w głosowaniu wniosku, dotyczącego jego osoby - tak jak to robią sędziowie. Dodali też, że świadek nie może bez zezwolenia komisji opuścić jej posiedzenia. 
Śledczy podjęli więc głosowanie przedstawionych przez Cimoszewicza wniosków. Żadnego z nich nie przyjęli. Potem ponownie zdecydowali o wezwaniu Włodzimierza Cimoszewicza do stawienia się przed komisją na godz. 12 w południe. Nie wiadomo, czy ta informacja w ogóle do marszałka dotrze – Włodzimierz Cimoszewicz podobno już wyruszył do Hajnówki odreagować i porozmawiać ze zwierzętami - czy prezentuje ten sam poziom intelektualny? 
Co na takie ekstrawaganckie zachowanie Cimoszewicza posłowie:
Według Giertycha, Cimoszewicz uciekł przed komisją. Poseł LPR ocenił to postępowanie jako tchórzostwo. Zdaniem Giertycha, marszałek Sejmu nie chciał odpowiadać na pytania dotyczące zakupu i zbycia przez niego akcji PKN Orlen, co uwidocznione w jego oświadczeniu majątkowym (z 2001 r. - PAP). Cimoszeiwcz wyjaśnił, że od 2002 r. nie posiadał akcji PKN Orlen, co wynika z jego oświadczeń majątkowych.
 - Uciekł, bo się nas bał - mówią niektórzy śledczy. 
- Więcej było w tym buty i zuchwałości, niż strachu - uważają inni. 
Macierewicz zwrócił się do ekspertów o wydanie opinii, czy Cimoszewicz "samowolnie oddalając się z posiedzenia komisji" śledczej ds. PKN Orlen nie złamał prawa. 
Miodowicz chciał, aby eksperci powiedzieli, czy jest możliwość zawiadomienia prokuratury o popełnieniu przestępstwa oraz rozważenie kwestii ewentualnego przymusowego doprowadzenia świadka na przesłuchanie. Według ekspertów, Cimoszewicz bez zezwolenia komisji nie mógł opuścić posiedzenia komisji.
W wypowiedziach śledczych przewija się kwestia złamania prawa przez Cimoszewicza. 

Czy to tylko popis bezprawia i głupoty kandydata na prezydenta?
Czy może ten były agent SB, rosyjsko-żydowskiego pochodzenia  [alians Goldstein - Timoszko]chce być ponad prawem i wzorem Putina terrorem sprawować władzę w Polsce? 
Wypowiedzi Timoszki:
- W przyszłym tygodniu zapewne otrzymam rozmaite ekspertyzy, ale ludzi, którzy zasługują na miano ekspertów. Przekażę je przewodniczącemu (komisji ds. PKN Orlen-PAP) do przemyślenia. Następnie poinformuję go o bezskuteczności prawnej ich (członków komisji-PAP) działań i podtrzymam oczekiwanie, że prezydium (Sejmu-PAP) zostanie poproszone o odniesienie się do moich wniosków. Jeżeli komisja będzie się upierała przy swoim, ja będę upierał się przy swoim. Nic z tego nie będzie.
- gdyby tak się stało, sprawa zakończy się niczym. Komisja pewnie pokrzyczy, pokrzyczy, pohałasuje, w swoim sprawozdaniu jakieś groźne sformułowania zawrze pod adresem mojej osoby. Paru polityków pokrzyczy, że stawiam się ponad prawem i tyle.
- Najpierw przekażę przewodniczącemu komisji śledczej ds. PKN Orlen-PAP ekspertyzy prawdziwych ekspertów i zapytam, jak ma zamiar się do tego odnieść. Te dzisiejsze działania komisji są nieskuteczne, ponieważ są bezprawne. Ja, oczywiście, zawsze mogę spotkać się z komisją, ale moje stanowisko i moje wnioski będą identyczne, co najwyżej wzmocnione o dodatkowe argumenty, między innymi związane z dzisiejszymi i zapewne przyszłymi wypowiedziami członków komisji. - powiedział Cimoszewicz, zapytany, czy stawi się na przesłuchanie przed komisją w kolejnym terminie 26 lipca. Cimoszewicz powtórzył, że decyzję w sprawie odwołania członków komisji śledczej powinno podejmować prezydium Sejmu, a nie komisja.
- To, co komisja zrobiła pod namową tych tak zwanych ekspertów, to jest oczywiście ponury żart z prawa, ale nie zaskakujący. Ta komisja cały czas tak postępuje. 
Powtórzył, że nie interesuje go, co mówią członkowie komisji. "To są ludzie bezpośrednio zaangażowani. To są ludzie, którym postawiłem dzisiaj poważne zarzuty i nie spodziewam się po nich aż tak daleko idącej uczciwości, żeby się przyznali do tych zarzutów"
- Mamy do czynienia z grupą bardzo ambitnych polityków, którzy chcą robić kariery. Prawda jest na ostatnim miejscu listy ich priorytetów i oni po prostu szantażują. Szantażowali do tej pory wszystkich, których wzywali wedle swego widzimisię. To jest komisja, która przypisuje sobie uprawnienia, jakich nie ma i w momencie kiedy ktoś wreszcie odważył się powiedzieć im parę słów prawdy, no to jest wielki skandal, ale tak trzeba postępować z tymi, którzy łamią prawo (...) bo inaczej opanują Polskę
tak zwani eksperci komisji. To jest wielkie nieporozumienie. Bardzo przepraszam w imieniu Sejmu, że w Sejmie mogą występować ludzie, którzy noszą tytuły ekspertów, a którzy nie mają żadnych kwalifikacji do tego.
- Proszę się zainteresować ich dorobkiem zawodowym, prawnym i wszystko wyjdzie na jaw - dodał.

Tak więc po tych wywodach zajmiemy się dorobkiem Cimoszewiczem - kim jest i co sobą prezentuje, jego ambicjami i arogancją :-)

Sam Cimoszewicz jest bardzo dyskretny, w końcu naprawdę ma wiele do ukrycia z jego osobistej strony nic się nie dowiemy, (urodził się jako marszałek :-), ani o jego rosyjsko-żydowskim pochodzeniu, ani o powiązaniach z NKWD. W 1992 roku znalazł się na liście sporządzonej przez ówczesnego szefa MSW Antoniego Macierewicza, na której umieszczono osoby, figurujących w archiwach resortu spraw wewnętrznych jako agenci Urzędu Bezpieczeństwa i Służby Bezpieczeństwa. Na dzień dzisiejszy wywinął się (wyjaśnienia na dole strony), ale czy za chwilę jego kariera przypadkiem nie skończy się tak triumfalnie jak Oleksego? - dlatego parę faktów z jego życia i działalności, tak do dyskusji publicznej postanowiliśmy przedstawić. Mamy nadzieję, że więcej historycznych szczegółów dopiszą nasi czytelnicy... zapraszamy do współpracy.

 Aktualnie, gdy to piszę szef MSZ Włodzimierz Cimoszewicz jest potencjalnym kandydatem na prezydenta RP po wahaniach, rezygnacji i typowo "panieńskim" zachowaniu, co jest śmieszne dla 55-letniego kandydata. 
Czy ma szanse w tym castingu na najwyższy stołek i przywileje?

Na marszałka Sejmu został wybrany kilkoma głosami przewagi po uznaniu przez sąd Józefa Oleksego za kłamcę lustracyjnego. Prezydent Kwaśniewski w wywiadzie dla TVN powiedział, że wierzy, iż minister zgodzi się kandydować. Przyznał, że "trochę szkoda ministra", lecz jednocześnie moment jest bardzo odpowiedzialny. Potrzebny jest marszałek, który będzie akceptowany przez szerokie grono posłów, doświadczony, z dobrą pozycją krajową i międzynarodową... heee, no cóż, okazało się że Timoszkę poparł będący u władzy (już niedługo) zmobilizowany klub SLD, co dało mu niewielką przewagę głosów. W końcu chodzi o tak istotna wpadkę ministra Cimoszewicza jak sprawa reparacji majątkowych z Niemcami i wiele innych.

Zdaniem szefa SLD [jeszcze Oleksego?], Cimoszewicz jest osobą niesłychanie kompetentną, która wiele wniosła do polskiej polityki zagranicznej i w działalność państwa. "To kandydatura SLD, którą trudno będzie komukolwiek odrzucić, bowiem to jest postać, którą opozycja może tylko poprzeć" - jasne, tyle lat razem mataczą, razem zaczynali w końcu od przekrętów w PZPR...
Opozycja jednak zapowiada, że nie poprą żadnego kandydata na marszałka pochodzącego ze skompromitowanego SLD. W ocenie Bronisława Komorowskiego (PO), "SLD to ugrupowanie, które straciło resztki poparcia społecznego i budzi już tylko niesmak". Ludwik Dorn (PiS) określił SLD jako formację polityczną "mającą wszelkie cechy szajki". Marek Kotlinowski (LPR) powiedział PAP: "Czas SLD mija. Kierowanie Sejmem w ostatnich miesiącach przed wyborami nie powinno pozostać w rękach Sojuszu". 
Do wyboru marszałka przez Sejm potrzebna jest bezwzględna większość głosów, przy obecności przynajmniej połowy posłów. Kluby SLD, UP i SdPl liczą w sumie 199 posłów, trochę mało, ale przypadkiem może to wystarczyć przy "załatwionej" absencji posłów innych klubów. Wiadomo, u polityków wszystko jest możliwe...

Trochę szczegółów z niezależnej encyklopedii Wikipedia:
Włodzimierz Cimoszewicz urodził się  13 września 1950 roku w Warszawie - premier RP w latach (1996-1997), minister sprawiedliwości w rządzie Waldemara Pawlaka, minister spraw zagranicznych w rządzie Leszka Millera (2001-2004) i Marka Belki (od 2004). Zobacz skład rządu Włodzimierza Cimoszewicza
Ukończył Wydział Prawa Uniwersytetu Warszawskiego. Od 1978 jest doktorem międzynarodowego prawa publicznego. W latach 1972-1985 pracował jako adiunkt Zakładu Organizacji Międzynarodowych Instytutu Prawa Międzynarodowego UW
Od 1985 roku jest rolnikiem indywidualnym: prowadzi 20-hektarowe gospodarstwo rolne w Kalinówce Kościelnej w obecnym województwie podlaskim.- (ciekawe jak wyposażone i jakie tam są imprezy?)
Karierę polityczną rozpoczął jako działacz ZMS (1968-1973) i ZSP/SZSP(1968-1975). Był też członkiem PZPR w latach 1971-1990). W 1989 roku został wybrany posłem do Sejmu z ramienia PZPR.
W pierwszych powszechnych wyborach prezydenckich bezskutecznie kandydował na prezydenta (uzyskał 9,21 procent głosów). Był posłem wszystkich dotychczasowych kadencji Sejmu. Po rozwiązaniu PZPR był przewodniczącym Parlamentarnego Klubu Lewicy Demokratycznej. Nie wstąpił do SdRP. W 1991 odmówił objęcia funkcji szefa klubu parlamentarnego SLD protestując w ten sposób przeciwko objęciu mandatu poselskiego przez Leszka Millera, zamieszanego w sprawę tzw. pożyczki moskiewskiej. Ciekawe, ponieważ w 1992 roku znalazł się na liście sporządzonej przez ówczesnego szefa MSW Antoniego Macierewicza, na której umieszczono osoby, figurujących w archiwach resortu spraw wewnętrznych jako agenci Urzędu Bezpieczeństwa i Służby Bezpieczeństwa. Członkiem SLD został dopiero w 1999, kiedy już wiadomo było, że ta partia wygra wybory. Piastował ważne funkcje rządowe. 
W rządzie Waldemara Pawlaka był wicepremierem i ministrem sprawiedliwości. Zasłynął z tzw. akcji czyste ręce ujawniając w październiku 1994 nazwiska osób, które łamały ustawę antykorupcyjną. Gdy premierem został Józef Oleksy Cimoszewicz znalazł się poza rządem obejmując funkcję wicemarszałka Sejmu. Po wybuchu afery Olina powierzono mu utworzenie nowego gabinetu. Kierowany przez niego rząd (od lutego 1996) przetrwał do końca kadencji Sejmu (listopad 1997), choć pod koniec popularność jego rządu była bardzo niska, co przełożyło się na przegranie przez SLD wyborów parlamentarnych w 1997. Spadek popularności rządu był w części spowodowany jego nieudolnością w trakcie powodzi w lipcu 1997, oraz niefortunnymi wypowiedziami Cimoszewicza na temat jego ofiar. Cimoszewicz osobiście krytykował kilkakrotnie zalanych powodzią rolników za to, że nie ubezpieczyli się od powodzi i długo odmawiał uruchomienia funduszy rezerwowych na walkę z powodzią i pomoc dla poszkodowanych, nie zdając sobie początkowo sprawy z jej rozmiarów.
Po dojściu do władzy koalicji SLD-UP-PSL został 19 października 2001 ministrem spraw zagranicznych w rządzie Leszka Millera. W 2004 był jednym z sygnatariuszy projektu uchwały "Dość złudzeń", zgłoszonej przez Marka Borowskiego w trakcie krajowej konwencji SLD. Ostatecznie nie przyłączył się do Socjaldemokracji Polskiej pozostając na stanowisku ministra spraw zagranicznych. Po dymisji gabinetu Millera, tą samą tekę zaproponował mu premier Marek Belka.  
Żona Barbara, córka Małgorzata mieszka w USA, w Południowej Karolinie. Uwielbia konie.

A co łączy Cimoszewicza z Michnikiem? -  mieli w rodzinie "hańbę rodzinną", której przypominanie bardzo ich rozsierdziło, ale też i łączyło w ataku na wszystkich skłonnych do "rozgrzebywania przeszłości". Adam Michnik miał hańbę brata - kapitana Stefana Michnika, stalinowskiego mordercy sądowego, odpowiedzialnego za wydanie szeregu wyroków śmierci na polskich patriotów (niektórych zrehabilitowano pośmiertnie). Włodzimierz Cimoszewicz miał pamięć o hańbie ojca - pułkownika Cimoszewicza - szefa Informacji Wojskowej Akademii Technicznej. Ojciec Cimoszewicza został pozbawiony uprawnień kombatanckich 7 października 1994 r. ze względu na służbę w Informacji Wojskowej w latach 1945-1947 oraz za uczestniczenie w likwidacji podziemia w okresie 1945-1946, co stwierdzono na podstawie wypisu z zeszytu ewidencyjnego Centralnego Archiwum Wojskowego i zaświadczenia nr 15/76, wydanego przez JW nr 2375 (według artykułu Ryszarda Tola: Czas odwetu, publikowanego w ukazującej się na warszawskim Bemowie Gazecie Lokalnej nr 2/104 z lutego 1996 roku).
Do publicznego ujawnienia sprawy przeszłości ojca Cimoszewicza doszło w październiku 1991 roku.  Poseł OKP Jan Beszta-Borowski stwierdził wręcz, że ojciec Włodzimierza Cimoszewicza był członkiem "organizacji przestępczej" - Informacji Wojskowej. Według Beszty-Borowskiego: Szef Informacji Wojskowej w Wojskowej Akademii Technicznej o nazwisku Cimoszewicz miał zwyczaj rozmawiania z ludźmi, trzymając w ręku pistolet i obracając nim na palcu cynglowym. Znany jest fakt śmierci jednego z podwładnych w wyniku takich rozmów (cyt. za Gazetą Wyborczą z 11 października 1991 r.). Oświadczenie posła Beszty-Borowskiego wywołało gwałtowną publiczną ripostę ze strony Włodzimierza Cimoszewicza. Nazwał Besztę-Borowskiego załganym łobuzem, a w innym tekście (w Gazecie Współczesnej) stwierdził m.in.: Rozumiem, że dla Borowskiego, jego szefów i was, nierozumnych dziennikarzy, babrzących się w takich prowokacjach, wybawcami byli naziści, skoro ci, którzy z nimi walczyli, zasługują na miano oprawców. Po wojnie mój ojciec przez 30 lat służył w Wojsku Polskim, w tym także w kontrwywiadzie, instytucji, jaka jest zawsze i w każdej armii. Wy którzy opluwacie Go dzisiaj, możecie powołać się tylko na fakt służby w tej formacji. Nie przytaczacie, bo nie możecie przytoczyć, żadnych prawdziwych zarzutów, dotyczących Jego postępowania. "Dowody" Borowskiego są łgarstwem (cyt. za: Piotr Jakucki: Pułkownik Cimoszewicz, Gazeta Polska, 4 listopada 1993) 
Oburzony stwierdzeniami W. Cimoszewicza, poseł Beszta Borowski skierował przeciwko niemu skargę do sądu, przedstawiając dowody prawdziwości swych zarzutów pod adresem ojca Cimoszewicza. W osobnym liście do Gazety Lokalnej (por. nr 14-15 z 1992 roku) poseł Jan Beszta-Borowski przytoczył uzupełniające dane na temat życiorysu ojca Cimoszewicza jeszcze przed objęciem funkcji szefa Informacji Wojskowej na WAT. Pisał: (...) Oto przyszły pułkownik Cimoszewicz w czasie wybuchu wojny w 1939 roku, mając lat 22, nie uczestniczy w obronie Polski, nie jest żołnierzem Armii Polskiej, broniącej ojczyzny przed dwoma najeźdźcami. Przeciwnie - już w październiku 1939 r. jest "poborcą dostaw obowiązkowych w wołkowyskim Rejnopolnamzakie. Czyli jest na służbie jednego z zaborców - bolszewików. Rekwirował płody rolne od polskich rolników na rzecz najeźdźcy. Jakucki w cytowanym wcześniej artykule powoływał się na zeznania świadka Romualda U., który zapamiętał M. Cimoszewicza jako "seksota" (tajnego agenta) komisarza kadr, ówczesnego naczelnika kadr w dziale technicznym parowozowni w Białymstoku. W 1943 roku Cimoszewicz skończył szkolę pracowników politycznych i do końca wojny był w aparacie politycznym. Od kwietnia 1945 robi błyskawiczną karierę w Informacji Wojskowej - w ciągu trzech lat zostaje komendantem w Głównym Zarządzie Informacji, kontrolowanym wówczas przez dwóch sowieckich zbrodniarzy, pułkowników NKWD w Polsce: Wozniesieńskiego i Skulbaszewskiego, a także szefem Informacji Wojskowej na WAT. Robert Mazurek, autor interesująco naszkicowanej sylwetki Włodzimierza Cimoszewicza (Metamorfozy pana C., Życie Warszawy z 31 marca 1997) pisał, że ojciec Cimoszewicza w 1951 r. trafia do Wojskowej Akademii Technicznej. Tam aresztuje komendanta uczelni gen. Floriana Grabczyńskiego. Z jego rozkazu, aresztowano też kilkunastu oficerów WAT, którzy wcześniej byli w AK. Dokonujący tej bezwzględnej czystki na wyższej uczelni major Marian Cimoszewicz był w tym czasie oficerem bez żadnego wykształcenia. Dopiero kilka lat później - w 1957 roku skończył liceum i zdał maturę (!).
Dodajmy do tego informacje o wcześniejszej roli Mariana Cimoszewicza w likwidowaniu oddziałów AK- sam się chwalił podczas spotkania z oficerami akademii, że w 194r1 r zlikwidował oddział AK. Według innych źródeł w 1946 r jako oficer IW kierował grupą likwidującą "bandę" Bohuna (P Jakucki, op. cit.). Cimoszewiczowie zamieszkali w domu na Boemerowie (Bemowo), odebranym prawowitym właścicielom, których przymusowo wysiedlono z Boemerowa na początku lat 50. jako "element politycznie niepewny" (Gazeta Lokalna, nr 2/104, luty 1996 r.). Żona majora M. Cimoszewicza zaczęła pracę w bibliotece WAT na miejsce poprzedniej pracowniczki tej biblioteki, Ewy Cecetki-Cymerman, zwolnionej nagle bez uzasadnienia w sposób bardzo ordynarny przez M. Cimoszewicza (Gazeta Lokalna, 27 czerwca 1992 r. , nr 12-13/42-3). Porównajmy opisane wyżej fakty z gwałtownym zarzucaniem Beszcie-Borowskiemu łgarstwa przez W Cimoszewicza i pokrzykiwaniem o tym, że dla takich, jak on "wybawcami byli naziści".
Włodzimierz Cimoszewicz, jako motto do swej książki wybrał stwierdzenie Anny Uchlig: Kto przekreśla PRL, ten przekreśla cały mój życiorys. Trzeba przyznać, że swoją publiczną identyfikację z PRL-em zaczął bardzo wcześnie. Już jako maturzysta w 1968r uzyskał wydrukowanie pro reżimowego tekstu swego wypracowania maturalnego na łamach Życia Warszawy (por W Cimoszewicz: Czas odwetu, Białystok 1993 r, s. 40). Już wtedy w pełni utożsamiał się z totalitarną dyktatura. Jakżeby mógł inaczej, wychowany pod "opiekuńczymi skrzydłami" pułkownika Cimoszewicza! Od jesieni 1968 studiuje na "czerwonej uczelni", czyli Uniwersytecie Warszawskim - Wydziale Prawa i staje się działaczem uczelnianej organizacji ZMS. W 1971 roku wstępuje do PZPR, a w 1972 r zostaje przewodniczącym ZMS na Uniwersytecie Warszawskim. Wchodzi do władz Komitetu Uczelnianego PZPR. Nawet swą błyskawiczną karierę w ZMS tłumaczył później jako swoisty przykład niezależności, twierdząc, że: Przynależność do ZMS mogła nawet przeszkadzać (!!!) (W Cimoszewicz: Czas odwetu, s. 43) (był bowiem dużo częściej odpytywany na zajęciach). Kiedy doszło do połączenia - pomimo protestu wielu studentów - trzech organizacji studenckich w jeden Socjalistyczny Związek Studentów Polskich (SZSP), należał do zdecydowanych zwolenników tego połączenia, narzuconego studentom przez partyjną biurokrację. I został... komisarycznym szefem SZSP na UW Józef Oleksy wspominał Cimoszewicza z owych czasów jako wręcz zwracającego uwagę swoją pryncypialnością. Pisał, że wionęło pryncypialnością, gdy tylko Cimoszewicz wchodził na trybunę. Miał zaledwie dwadzieścia parę lat, gdy uzyskał kolejny błyskawiczny awans - został sekretarzem Komitetu Uczelnianego PZPR akurat w czasie pogłębiającego się kryzysu politycznego późnego Gierka, w okresie aktywizacji opozycji z KOR-u i ROPCiO. Na temat dokonanej przez Gierka zmiany konstytucji, serwilistycznie uzależniającej Polskę od ZSRR, wspominał: Wszyscy mieliśmy skłonność do usprawiedliwiania miękkiej postawy wobec Związku Radzieckiego, byliśmy przekonani, że inne zachowania mogłyby być groźne dla Polski. W sprawie innego posunięcia ówczesnych władz PZPR - zapisania w konstytucji kierowniczej roli PZPR - szczerze przyznawał: Nas jako członków PZPR ani to ziębiło, ani grzało. Nie popadaliśmy przez to w jakiś konflikt sami ze sobą (W Cimoszewicz, op. cit., s. 53). Poczucie bycia członkiem kierowniczej siły jak widać, wzmacniało dobre samopoczucie szybko awansującego działacza partyjnego... 

Głównym efektem działań Cimoszewicza, podobnie jak Kwaśniewskiego, z przyczyn wiadomych i oczywistych, jest apelowanie o zakończenie wszelkich rozliczeń PRL-owskiej przeszłości. Cimoszewicz, podobnie jak Kwaśniewski i liczni inni politycy SLD stanowi typ człowieka gruntownie uodpornionego na takie pojęcia, jak polskość, polski patriotyzm, poczucie polskiego interesu narodowego... cdn.

AKTUALNOŚCI  PRASOWE

Wybory parlamentarne w czerwcu 2005r - ustaliło SLD z Kwaśniewskim 
SLD pod rękę z prezydentem. Liderzy SLD wyszli wczoraj ze spotkania z prezydentem z pięciopunktowym planem politycznym. Józef Oleksy realizuje scenariusz swego partyjnego rywala - Krzysztofa Janika
Oto pięciopunktowy plan: Oleksy złoży rezygnację ze stanowiska marszałka Sejmu 5 stycznia. Na swego następcę wskaże obecnego szefa MSZ Włodzimierza Cimoszewicza. Referendum konstytucyjne połączone zostanie z pierwszą turą wyborów prezydenckich. Sam Aleksander Kwaśniewski zaangażuje się w tworzenie bloku wyborczego lewicy i szukanie wspólnego kandydata na prezydenta. 

I stało się, Sejm wybrał 05.01.05r Włodzimierza Cimoszewicza z SLD na stanowisko Marszałka Izby. Za jego kandydaturą głosowało 223 posłów, czyli wymagana bezwzględna większość. Józefa Zycha z PSL poparło 219 posłów. 
Włodzimierz Cimoszewicz, występując po głosowaniu, podkreślił, że społeczeństwo oczekuje od Sejmu wytężonej pracy. Przypomniał, że podstawową funkcją Sejmu jest stanowienie prawa? Ponaglił posłów do energicznego działania ustawodawczego i wysiłku na rzecz odbudowania zaufania społecznego.
hee, przy taaakim marszałku?... zresztą, to typowo komunistyczne slogany...

Społeczeństwo już raz ciężko zapłaciło za "efekty" rządu Cimoszewicza. Edukacja wyraźnie dogorywała pod nadzorem najbardziej upolitycznionego, tendencyjnego i niekompetentnego ministra edukacji J. Wiatra, polskie budownictwo przeżywało najgorszy okres w swej historii, i stanowiło swoistą ilustrację słów pięknej piosenki STS-u z początku lat 60.: Ja już widziałem takie dno, przy którym wszystkie gwiazdy bledną. Komentarze z Gazety Wyborczej (6 XII 1996 r ), a więc gazety tak hołubiącej niegdyś "reformatora" Cimoszewicza, dowodziły, że to, co robi się w Sejmie na wniosek rządu Cimoszewicza, stanowi prostą drogę do zapaści mieszkaniowej, nieporównanie większej niż dzisiejsza. Jak wygląda łatwy i równy dostęp do opieki zdrowotnej pod rządami Cimoszewicza łatwo było poznać po niebywałym wzroście cen leków. Ostateczne zdemaskowanie mitu Cimoszewicza przyniosło zachowanie jego i jego rządu w czasie klęski powodzi w 1997 roku. Premier Cimoszewicz najpierw całkowicie zbagatelizował zagrożenie powodzią, ale prawdziwą kompromitacją stało się jego wystąpienie na forum rządu w dniu 8 lipca 1997. Powódź w tym czasie obejmowała znaczną część terenów 9 województw polskich, przynosząc ogromne straty materialne w ponad 200 miejscowościach. Tymczasem Cimoszewicz "popisał się" wypowiedzią stwierdzającą, że sytuacja jest wprawdzie poważna, ale dotyczy niedużych obszarów, a rząd nie będzie się zajmował odszkodowaniami, gdyż trzeba być przezornym i ubezpieczonym (Cyt. za A. Lenkiewicz: Typy i typki postkomunizmu, Wrocław 1997, s. 28). Później Cimoszewicz musiał się rakiem wycofywać z tej tak obraźliwej dla przeżywających straszną katastrofę ludzi.

W. Cimoszewicz, jako minister spraw zagranicznych jest od początku najpoważniejszym kandydatem. 
W rezerwie są szef MON Jerzy Szmajdziński, szef MSWiA Ryszard Kalisz i była minister edukacji Krystyna Łybacka.
W samym SLD nie brak takich, którzy w "przejście Cimoszewicza do Sejmu" nie wierzą. - W najbliższych dwóch miesiącach będą tylko trzy posiedzenia, a potem do wyborów zostaną tylko trzy miesiące. Czy w tej sytuacji Cimoszewiczowi opłaca się zostawić MSZ? Nie jest przecież praktykantem, który potrzebuje sobie wpisać do CV "byłem marszałkiem". Nie wiadomo poza tym, jak zachowa się klub Sojuszu, bo Cimoszewicz ma tu opinię aroganta - mówi jeden z posłów SLD.

Minister Spraw Zagranicznych Włodzimierz Cimoszewicz  i afera “Carexa”
Włodzimierz Cimoszewicz już w czasie studiów na wydziale prawa Uniwersytetu Warszawskiego wstąpił do PZPR i aktywnie działał w Komitecie Uczelnianym. W 1977 r. wyjechał do Genewy na praktykę w ONZ. Latem 1980 r. był na praktyce w konsulacie PRL w szwedzkim Malmoe. Według opublikowanych zapisów archiwalnych MSW zachowała się informacja, że Cimoszewicz został zarejestrowany 25 września 1980 r przez Wydział II Departamentu I MSW jako tajny współpracownik o pseudonimie “Carex”. Od 1980 do 1982 r. przebywał w Stanach Zjednoczonych (wchodził wówczas w skład POP PZPR przy konsulacie w Nowym Jorku). Później sam przyznawał, że w 1980 r. przedstawiciel MSZ zwracał się do niego z prośbą “o udzielenie pomocy polskiej służbie dyplomatycznej”. Sprawa ta powróciła kilkanaście lat później podczas procesu lustracyjnego. Te informacje sprawiły, że Cimoszewicz znalazł się na tzw. “liście Macierewicza”.
Sąd Apelacyjny, który rozpatrywał sprawę Cimoszewicza w 2001 r. uznał, że był on zarejestrowany i utrzymywał kontakt operacyjny z wywiadem PRL.
Sąd częściowo uznał racje Rzecznika Interesu Publicznego Bogusława Nizieńskiego stwierdzając, iż “jest bardzo prawdopodobne, że w 1980 roku Cimoszewicz zgodził się ustnie na współpracę z wywiadem PRL”.
Jednak pomimo to sąd uwolnił go jednak od zarzutu kłamstwa lustracyjnego, gdyż o uznaniu kogoś za współpracownika tajnych służb nie decydują same zapisy rejestracyjne. Konieczne jest bowiem – jak to określono “zmaterializowanie się woli współpracy w jakichś rzeczywiście podjętych działaniach”. Tymczasem nie było dowodów na podjęcie działań w ramach tej współpracy.
Sąd przedstawił fakty, z którymi - jak stwierdził - strony nie polemizowały. Stwierdził, że 1980 r. w związku z wyjazdem do Stanów Zjednoczonych Cimoszewicz stał się obiektem zainteresowania Departamentu I MSW i zostały w tej sprawie sporządzone dwa raporty - obydwa z września 1980 r.: raport o zezwoleniu na pozyskanie i raport o pozyskaniu. Wcześniej, w styczniu 1980 roku dokonano zabezpieczenia osoby Cimoszewicza. Z dziennika rejestracyjnego będącego w dyspozycji biura C MSW wynika, że zabezpieczenie to ustało 30 sierpnia 1984 roku. W ostatniej dekadzie września 1980 r. wydano polecenie założenia teczki operacyjnej i dokonano rejestracji.
Sąd stwierdził, iż nikt nie kwestionował autentyczności zapisów dotyczących rejestracji. Stwierdzono również, że nie ma niezgodności dotyczących okoliczności, jeśli chodzi o dokumenty operacyjne sporządzone w siedzibie Departamentu I MWS jak również za granicą w rezydenturze nowojorskiej, dlatego: Nie można jednoznacznie stwierdzić, że pozyskania Włodzimierza Cimoszewicza nie było. Zdaniem sądu do takiego wniosku prowadzą również zeznania świadków. W raporcie z pozyskania odnotowano fakt, iż z przeprowadzonej rozmowy nie ma pisemnego zobowiązania, a jest tylko ustne.
Sąd stwierdził także, że niewątpliwie dochodziło do kontaktów z przedstawicielami wywiadu zarówno za granicą jak i w kraju. Natomiast problemem pozostaje tylko kwestia świadomości Cimoszewicza, ale i w tej kwestii sąd przychylił się do stanowiska, że Cimoszewicz “był już wtedy osobą wykształconą o bardzo wysokim stopniu inteligencji” a zatem musiał zdawać sobie sprawę z charakteru spotkań.
W postanowieniu o zakończeniu współpracy z 1985 r. stwierdzono wyraźnie, że utrzymywano kontakt operacyjny. Współpraca nie przyniosła żadnych korzyści informacyjno-operacyjnych. Ostatecznie Sąd stwierdził, iż istnieje bardzo wysoki stopień prawdopodobieństwa zobowiązania się Cimoszewicza do współpracy. Jednak mimo tych wszystkich przesłanek uniewinnił Cimoszewicza. “Współpraca” w rozumieniu ustawy lustracyjnej jest rozumiana inaczej - musi to być coś, co znalazło swoje urzeczywistnienie.
Cimoszewicz niezadowolony z takich ocen nazwał ustne uzasadnienie wyroku “mętnym”, a zapisy świadczące o jego współpracy uznał, że zostały sfałszowane.
Z artykułu:  PIOTR BĄCZEK - Tygodnik "Głos".

OD CZYTELNIKÓW

Przygotował akt oskarżenia o szpiegostwo. "Sąd czerwonych bandytów" wydał na Komendanta wyrok śmierci. Komendant przesiedział 8 lat i ułaskawiono go. 
Tatuś Cimoszki, bandyta z NKWD, stracił uprawnienia do renty kombatanckiej. Ale Cimoszka korzystał z rekomendacji i koneksji tatusia przez całe życie.
Obecnie jest to jeden z najbardziej zaufanych rezydentów KGB w Polsce. 
Cimoszka rozpoczął karierę w ZSP, gdzie został "wsadzony" do Rady Naczelnej jako konfident bezpieki. W czasie studiów i pracy "naukowo-dydaktycznej" pisał regularnie donosy na kolegów w Uniwersytetu Warszawskiego.
Charakterek ma tatusia UB-ola. Jest to wyjątkowo podstępna wesz i swołocz. 
Najlepiej byłoby s... syna zlikwidować. Kandydował jako czerwona świnia na Prezydenta RP. 
Teraz Czerwona Świnia Kwach będzie forował go ponownie jako kandydata na Prezydenta RP.???

I od autora:
Jest logiczne i jasne, że każdy pełniące w tamtym okresie poważne stanowisko  partyjne - a takie miał Cimoszewicz, musiał na to sam "zasłużyć", czyli "kapować" kolegów, donosić komunistycznym władzom - słowem działać aktywnie przeciw polskości.  A to, że sąd lustracyjny go uniewinnił, wcale nie jest dowodem, że Cimoszewicz nie był agentem, bo to akurat jest pewne, ale kolejnym dowodem dzisiejszej miernoty urzędniczej i całego organu (nie)sprawieliwości, który po prostu ulega wszelkim naciskom i jest łatwy do skorumpowania. W końcu sędzia to tylko człowiek, też ma rodzinę i którego stosunkowo łatwo można  przekonać do wydania dowolnych, często bezprawnych opinii, co dokumentuje się w tej witrynie opisującej afery władzy. 

AKTUALNOŚCI:
Sejm 19 styczeń 2005 roku 
Marszałek Włodzimierz Cimoszewicz, 
Poseł Zbigniew Nowak: zgłasza wniosek formalny. 
Przepraszam, nie udzieliłem panu głosu. 
Poseł Zbigniew Nowak: Panie marszałku, według KRS jest pan przewodniczącym rady nadzorczej!
Marszałek nie udziela odpowiedzi na oskarżenie. 
.....ten sam dzień, kilka minut później 
Poseł Zbigniew Nowak: 
Wysoka Izbo! Chciałbym zapytać pana marszałka w sprawie porządku obrad: kiedy w końcu projekt uchwały - po 1,5 roku leżenia, przechowywania tego projektu, pochodzącego z komisji kontroli państwowej - w sprawie korupcji zostanie wniesiony? 
Argumentuję: Pan marszałek Sejmu po naszych wystąpieniach poinformował, że nie jest akcjonariuszem spółki Business Management Consulting, natomiast według KRS-u pan marszałek jest przewodniczącym rady nadzorczej. Wynika to z tego, że pan marszałek i jego spółka odmówili podania do KRS dokumentu, z którego by wynikało, jaki jest skład rady nadzorczej. Ponieważ KRS jest rejestrem jawnym... 
Cimoszewicz nie odpowiada na zarzuty.


POLECANE WITRYNY PATRIOTÓW POLSKICH http://www.polonica.net I http://www.ojczyzna.pl 
RAPORT NOWAKA - wydawnictwo niezależnego posła Zbigniewa Nowaka.

www.aferyprawa.com - Niezależne Wydawnictwo Internetowe "AFERY KORUPCJA BEZPRAWIE" Ogólnopolskiego Ruchu Praw Obywatelskich i Walki z Korupcją.
prowadzi: (-)  ZDZISŁAW RACZKOWSKI.
Dziękuję za przysłane opinie i informacje. 
    uwagi i wnioski proszę wysyłać na adres: Z.Raczkowski@aferyprawa.com 

WSZYSTKICH SĘDZIÓW INFORMUJĘ ŻE PROWADZENIE STRON PUBLICYSTYCZNYCH
JEST W ZGODZIE z  Art. 54 KONSTYTUCJI RZECZYPOSPOLITEJ POLSKIEJ 
1 - Każdemu zapewnia się wolność wyrażania swoich poglądów oraz pozyskiwania i rozpowszechniania informacji. 
2 - Cenzura prewencyjna środków społecznego przekazu oraz koncesjonowanie prasy są zakazane.
ponadto Art. 31.3
Ograniczenia w zakresie korzystania z konstytucyjnych wolności i praw mogą być ustanawiane tylko w ustawie i tylko wtedy, gdy są konieczne w demokratycznym państwie dla jego bezpieczeństwa lub porządku publicznego, bądź dla ochrony środowiska, zdrowia i moralności publicznej, albo wolności i praw innych osób. Ograniczenia te nie mogą naruszać istoty wolności i praw.

zdzichu

Komentarze internautów:

Komentowanie nie jest już możliwe.