opublikowano: 26-10-2010
Kursa - skazany za niewinność na dożywocie - za publikacje swoich dokumentów funkcjonariusze zabrali mu już komp. Co jeszcze musi znieść za publikowanie prawdy?
Kolejny
dokumenty Andrzeja Kursy - Wady
„uzasadnienia” „wyroku” Maczugi
z dnia 27.09.2004
Trudno jest polemizować z
absurdalną demagogią i dowolną „argumentacją”
– praktycznie nie popartą dowodami. Dlatego też nie zamierzałem
analizować „dzieła” Maczugi. Jednak
z uwagi na treść : ?
2001.06.07 wyrok SN
V KKN 602/99 LEX nr 51659 : „Sąd odwoławczy rozpoznając apelację mógł
dokonać odmiennej oceny dowodów, ale jedynie wtedy, gdyby wykazał, że ich
ocena dokonana przez sąd pierwszej instancji jest dowolna, pomija zasady
prawidłowego, logicznego rozumowania lub nie uwzględnia zasad wiedzy
i doświadczenia życiowego.” – postanowiłem dostarczyć S.A. w
Krakowie kolejnych argumentów na zmianę „wyroku” Maczugi i zastosowanie
art. 25 § 1 lub § 3 k.k. –
podając kilka przykładów „dowolnego”
i nielogicznego uzasadnienia. (Argumentum
ad absurdum --------------------------------------------------------------------------------------------------------
str.1
„połowa
domu, należała do ciotki oskarżonego...”-cytat z „uzasadnienia”
Maczugi
stan faktyczny – moje wyjaśnienia :
„Ciotka” – miała parter ( 136 m2 ) –
„my” – mieliśmy I piętro ( 136 m2)
+ mansardę nr.5 ( 20 m2) – na II piętrze
136 m2 + 136 m2 + 20 m2 = 292 m2
-
w rzeczywistości to pilotowałem wycieczki zagraniczne –
równolegle podczas moich studiów i tym finansowałem swoje studia.
-
1979 – matura w I
L.O. w Krakowie ( Nowodworski ).
-
Luty 1986 – ukończenie studiów na Politechnice
Krakowskiej
-
1989 – 1991 – studia informatyki + nostryfikacja studiów
w Niemczech.
-
1991 – „działalność gospodarcza” – czyli własna
firma jako niemiecki inżynier z niemieckimi uprawnieniami budowlanymi.
Jako
student pilotowałem wycieczki zagraniczne w Almaturze ( + w Orbisie )
w latach 1980 – 1987.
Str. 2
„oskarżony
... posiadał w RFN mieszkanie.”
nigdy nie posiadałem mieszkania w
RFN. Dla Maczugi „posiadanie”, a „wynajmowanie” to chyba jest to samo.
„groźby
karalne w 1993”
w rzeczywistości zostałem
uniewinniony, bo okazało się, że gdy ja rzekomo telefonowałem z Niemiec ( do
Beaty Głębowicz – przyp. A.K. ) – to ta osoba JESZCZE NIE MIAŁA
ZAINSTALOWANEGO TELEFONU !!!
Nawet uniewinniający mnie
wyrok sądowy – jest dla Maczugi „argumentem” uzasadniającym moje dożywocie
!!! Nieprawdopodobne. To jest
taki ewidentny przykład szkalowania mnie przez
Maczugę.
„...
już w 1990 roku, A.K., po uzyskaniu zgody pozostałych współwłaścicieli
domu, rozpoczął nadbudowę II piętra”.
Maczuga nie napisał :... po
ODKUPIENIU praw własności i uzyskaniu zgody. –
A to, że ja KUPIŁEM prawa to chyba jest istotne.
„(
córka się urodziła )... w maju 2001 r. druga.”
Str. 3.
„oskarżony
... bywał często w sądzie, gdzie czuł się pewnie...”
„na
znajomość z takimi osobami, na możliwość „załatwienia” sobie tam
wszystkiego oskarżony powoływał się w późniejszym czasie”
(???)
żadne !!!
- bo nigdy nic takiego nie miało miejsca.
To są dowolne ustalenia, a nie swobodne.
To, co poniżej pisze Maczuga jako
„dowody”, to 13 kolejnych wierszy dziesiątków jakiś dokumentów.
Jest to niedopuszczalne. Na
każdą tezę trzeba podać dowód do niej.
Zbiorcze powoływanie się na liczne dowody jest nie do przyjęcia.
Por. ??
2001.06.27 wyrok
SN
V KKN 48/99 LEX
nr 51666
Niedopuszczalne jest
"zbiorcze" wymienianie w uzasadnieniu wyroku wszystkich ujawnionych w
sprawie dowodów, jako podstawy ustaleń faktycznych, skoro pozostaje poza
sporem, iż treść części z tych dowodów nie mogła służyć za podstawę
ustaleń faktycznych.
A na marginesie : w
momencie, gdy moja żona rozpoczynała pracę asesora w sądzie
– to wtedy już nie utrzymywałem żadnych kontaktów z R.
Nawet z nimi nie rozmawiałem.
To są dzisiaj tylko chore wymysły Mariana S. – milicyjnego „prawnika” po „szkole wyższej” przy KC PZPR –
specjalisty od bolszewickiej propagandy.
„na przestrzeni szeregu lat, dał się poznać jako osoba
konfliktowa, nie miał on dobrych stosunków z częścią sąsiadów”
Ilu miałem sąsiadów
na małej ulicy Garczyńskiego – gdzie mieszkałem od urodzenia?
Na marginesie – karta 706 –
decyzja o wydaniu pozwolenia na broń – 9.07.1998 (
czyli gdy już ponad 38 lat mieszkam na Garczyńskiego ) ...”potwierdziły
aktualnie nienaganną opinię wnioskodawcy”
+ karta sąsiednia ... opinia dzielnicowego z 1998 r. –
nienaganna !!!
Str. 4
„...tendencję
do „słownego wybuchania”, zachowywał się tak, w stosunku do RÓŻNYCH
OSÓB, także .. do siostry...”
przez 41 lat życia – tylko 1 raz zostałem pomówiony o
groźby karalne przez telefon, które miały mieć rzekomo miejsce telefonicznie
z południa Niemiec do Krakowa – finał : UNIEWINNIENIE
( to jest to samo, co na str. 2 i Maczuga
powtórzy to szkalowanie mnie jeszcze wiele razy )
A Kiełbasa ukarał MNIE !!! Z
jego „wyroku” : ( popełniłem czyn „karygodny”
– stojąc przed przystankiem tramwajowym).
„...
A. Kursa potrafił też w scysji ... celowo najechać na inny samochód”.
... a także zrzucał stonkę z amerykańskich samolotów na
polskie kartofle...
A jaki jest na te
brednie DOWÓD? - może
chociaż jeden naoczny świadek ? -
Ja jeździłem samochodem do dnia tragedii 24 lata.
Rocznie jeździłem ponad 60.000 km.
I ile miałem w tym czasie wypadków przez całe moje życie ?
ZERO. Ile miałem
mandatów przez te 24 lata ? - może
wszystkiego 10 ( słownie – dziesięć ).
Z czego ponad połowę za złe parkowanie.
Ile kolizji miałem w całym swoim życiu ?
- DWIE A ich skutki ? - 1 raz – lekko wgnieciony zderzak, bez naruszenia lakieru
i 1 raz rysa 10 cm od
tramwaju !!! na przejechanych autem
wszystkiego ponad 1.ooo.ooo km ( 1 milion kilometrów- 1 rysa na lakierze 10 cm
i 1 lekko wgnieciony zderzak
! ).
To znowu jest paskudne i absurdalne oczernianie mnie przez
Maczugę !
„Andrzej
Kursa wypominał więc to Krystynie
Lenko...” ( jej „brak funduszy na remonty domu”
- paskudne kłamstwo.
Do 1989 roku całość spraw domu prowadził mój ojciec – Jerzy Kursa
oraz mąż Krystyny Lenko – Marek Lenko.
W 1989 roku zmarł mój ojciec, a
Marek Lenko odszedł od żony i wyemigrował do USA.
Ja wyjechałem w 1989 r. do
Niemiec i tam kontynuowałem studia + miałem stypendium.
A w 1990 roku – latem –
nadbudowałem II piętro, po czym powróciłem do Niemiec, bo tam była moje własna
firma. Więc niby kiedy miały miejsce te
„scysje i kłótnie” ?
I znowu Maczuga jako „dowody”
– przytacza Maczuga zbiorczo dziesiątki pozycji.
Str. 5
Str. 6
- opinia o R –
same superlatywy.
Prof. psychiatrii z Harvardu J. L. Herman „Przemoc”
- str. 86 ( jest w aktach w
oryginale ) „...kat – pozornie normalny.
... Tyrani się świetnie kamuflują.
Niewiele osób wierzy w ich tyranię”.
Z zeznań Woleńskiego wynika, że R nie tylko „był
skoncentrowany na życiu zawodowym i rodzinnym”. Był jeszcze „skoncentrowany”
na czymś innym. „Zależało mu na dużym mieszkaniu”.
A skoro Agnieszka Rojszczak – kaleka na wózku inwalidzkim zeznała w sądzie
w 2003 roku, że „oni mieli prawa do mojego mieszkania” – to chyba
wszystko jest jasne.
str. 7
str.7 / 8
Maczuga „sądzi” akta z
decyzji o wydaniu mi pozwolenia na broń. Po co ? - meritum to tylko jest fakt otrzymania legalnego
pozwolenia na broń. I tyle.
str.9
Str. 10.
Na marginesie. W polskim prawie
wpis do księgi wieczystej ma charakter deklaratywny, a nie konstytutywny. To
znaczy, że nie tworzy stanu prawnego. Innymi słowy – gdy R kupował
w dniu 27.09.1994 jedno mieszkanie na parterze, a nadbudowane II piętro już
od 4 lat fizycznie istniało – to STAN PRAWNY był taki, że parter miał łącznie
1/3 metrażu domu i taki sam udział we współwłasności NARZUCAŁA ustawa
lokalowa – obowiązująca w Polsce.
„postępowanie
...I Ns 211/98/S ... A.K. zatajał, mając świadomość...”
Str. 11
„dopiero
po powrocie R ... w marcu 1999 ... ZGŁOSILI
ONI swój udział w procesie...”
„...
Wówczas A.K. zażądał od pokrzywdzonych zwrotu połowy kosztów remontu
dachu...”
Nieprawda. Rok wcześniej latem
1998 zwróciłem się do pełnomocnika Rw – Lubowieckiego o
rozliczenie remontu dachu. Wtedy też
dawałem wszystkie rachunki Lubowieckiemu.
Niemniej R – podobno - ZABRONIŁ Lubowieckiemu, aby ten
cokolwiek odbierał. A zakres
remontu był w DETALACH ustalony z R. na piśmie z 19 lutego 1998.
całe „uzasadnienie” Maczugi
to chory – skrajnie tendencyjny paszkwil i same kłamstwa.
... kwestionowali udział w ...”
str. 12.
„domagali
się dopłat”
prawda. „domagali się”. Te
chore z pazerności osoby zapłaciły za mieszkanie nr 2 i
nr 1 ( czyli cały parter )
łącznie – 87.000 zł. Kupując
te mieszkania w sytuacji, gdy
od wielu lat była wybudowana moja nadbudowa.
Po czym domagali się ode mnie dopłaty
98.202,60 ( karta
346-349 ) – za to, że ja wybudowałem swoje mieszkanie kilka lat wcześniej,
zanim te chore z pazerności osoby przyjechały do Krakowa.
Chory z pazerności filozof – chciał mieć za darmo ( moim kosztem ) swoje dwa mieszkania +
jeszcze dodatkowo 11.202,60 zł.
za nic !!!
Hitler też „miał prawa” do Gdańska w 1939 roku.
-
sprzeciwiali się
obciążaniu ich kosztami ... remontem dachu”
Oni od pierwszego dnia zawsze
„sprzeciwiali się” płaceniu czegokolwiek na wspólny dom. Tylko ja miałem
za wszystko płacić. Mieli 100 % praw
i 0 % obowiązków. To była taka filozofia R, aby z „konfliktowym sąsiadem”
zachować dobre stosunki .
I wszędzie „dowody”
Maczugi – sami pokrzywdzeni + ich klienci.
Rwnosili setki wymyślonych „problemów”. Np. „domagali się wykonania włazu na dach”. Przecież od nadbudowy w 1990 był wykonany właz na dach !!! I nagle – po 9 latach – zaczęli się „domagać”. Piec co. był przy nadbudowie zlokalizowany od samego początku tam, gdzie miał on być umieszczony w planach z 1990 roku. A gdy w 2000 r. wykonałem dla nich 2 – identyczny właz, to o to też było piekło. Wszystko R przeszkadzało.
„domagali
się rozbiórki dachu”
Proszę porównać pismo R( k – 325 –327 ) – najpierw domaga się abym wyremontował
dach. Obiecuje partycypację w
kosztach. A gdy remont dachu już wykonałem – zgodnie z pisemnymi ustaleniami
latem 1998 roku – to odmówili zapłaty, a nawet „domagali się rozbiórki dachu”.
Dach kosztował mnie ponad 80.ooo zł. A ponowna jego „rozbiórka”
kosztowała by dalsze kilkadziesiąt tysięcy.
I wtedy nie byłoby dachu !!! Paranoja
!!!
Proszę to wszystko rozważać
- pod kątem „wzburzenia usprawiedliwionego okolicznościami zamachu”
– jak mnie te filozoficzne nikczemniki wykańczały.
Maczuga pisze o R : str. 5 „Artur R... wiedział, że
A.K. miał opinię osoby konfliktowej, liczył jednak, że mu uda się zachować
dobre z nim stosunki”.
– to chyba jakaś kpina.
Str. 13
„19
lutego 2001 ... postanowienie SR o wpisaniu nadbudowanego mieszkania na moją
rzecz”
To było meritum sprawy cywilnej.
Teraz mogłem się wreszcie wyrwać
z piekła, które mi stworzyły R w moim rodzinnym domu.
„oddalony
wniosek pokrzywdzonych o...”
Wtedy R nie byli
„pokrzywdzonymi” tylko bezwzględnymi agresorami na moje dobra chronione prawem, jakimi są: własność
mojego mieszkania, poczucie bezpieczeństwa i spokoju w swoim własnym
mieszkaniu.
Prof. Daszkiewicz wyjaśnia, że
prowokator - to osoba „wyzywająca, drażniąca, podstępnie podburzająca”
( Daszkiewicz 1982 – str. 74 / t.99 )
„niekorzystne dla siebie postanowienie zaskarżyli ...
Oczywiście, że wpisanie na moją
rzecz mojego własnego mieszkania, wybudowanego w 1990 roku było dla nich
„niekorzystne”. Bo wtedy bym się
mógł wyprowadzić
i skończyła by się tym ludziom możliwość rujnowania mi życia. Jak
widać „korzystne” było dla tego „spokojnego naukowca” życie w piekle,
które mi on zrobił. Niestety
czasem piekło pochłonie i tego, kto otwarł do niego wrota.
str. 14.
„strony
zaczęły sobie robić wzajemne złośliwości...”
KŁAMSTWO !!!
ja nie robiłem żadnych złośliwości R !!! To
R mi zatruwały życie
i do tego perfidnie opowiadali swoim znajomym, że to „ja” im utrudniam życie.
Ja na wszystko się godziłem i tylko od nich uciekałem.
Nawet w sądzie.
„A.K. zaczął ubliżać Arturowi R
Kłamstwo !!! –por . pierwsze
zeznania Agnieszki R – nigdy nic takiego nie miało miejsca.
W dalszych zeznaniach Agnieszka R zeznawała nieprawdę.
Na pytanie w sądzie, dlaczego teraz zeznaje inaczej – odpowiedziała :
cyt. „Bo tamte zeznania BYŁY ZA ŚWIEŻE !!!”
„Przykładowo ... Andrzej Kursa
zamykając na kłódkę bramę wyjazdową do nieruchomości, utrudniał...”
To nie była brama wjazdowa do
„nieruchomości”, tylko do MOJEGO GARAŻU,
gdzie miałem warte 200.000 zł nowe Audi A6.
Ta „brama” była zawsze zamykana, od czasu, gdy mój ojciec wybudował
sobie garaż – to jest od roku 1959 – przez 42 lata !!!
( Wizja lokalna !!! )
„Artur
R zrywał kłódkę i zakładał własną, co stało się przyczyną
awantury”
Proszę sobie wyobrazić, że
wracam do swojego domu z Ulm – jadąc 1.100 km – non stop do żony i
dziecka. Przyjeżdżam do domu o godz. 2 w nocy i nie mogę wjechać do swojego
garażu, bo R mi zerwał kłódkę i założył swoją.
Pozostawienie nowego Audi A 6 w nocy na ulicy nie jest w Polsce
bezpieczne. Zresztą garaż wybudowany przez mojego ojca był mój, a nie R ! Oni kupili mieszkanie !
„miała
też miejsce kłótnia przy okazji wykonywania włazu na dach”
nieprawda !!!
słowo „kłótnia” sugeruje obopólny udział.
Ja wykonywałem właz, a R przyszli na moje piętro i ONI zrobili piekielną awanturę
– wyzywając mnie - tak, że nawet 2 starszych moich robotników ( którzy
kilkanaście lat pracowali na kontraktach w RFN ) uciekło w popłochu !!!
„była
sytuacja zatrzaśnięcia drzwi samochodu
A. Kursy – o co miał on pretensje”.
Oczywiście każdy tak normalny człowiek – jak np.
Maczuga tylko się potrafi cieszyć, gdy kupi sobie nowe auto za 200.000 zł, a ktoś inny mu podejdzie i zatrzaśnie drzwi
do tego auta z całej siły.
Na marginesie: proszę zrobić
wizję lokalną i zobaczyć – gdzie stał mój samochód
– przed moim garażem ( są betonowe pasy jezdne ),
jak jest wykonana brama wjazdowa do garażu i jakie są 2 włazy na dach.
Str. 15
„żona
oskarżonego... wszystko zmierzało do rozwodu...”
A jaki ma na te rewelacje „dowód”
Maczuga ? Zeznania Jadwigi
Rojszczak ? Albo mojej żony, która
odmówiła w sądzie zeznań ?
Na marginesie – gdy ktoś jest
całe lata w stresie to faktycznie nic dziwnego, że wszystko zaczyna się źle
układać. Tylko co to ma do
meritum sprawy ?
- Co najwyżej jest to okoliczność potwierdzająca natężenie i
perfidię Rojszczaka
w atakowaniu mnie.
„postępowanie
Andrzeja Kursy zaczęła cechować coraz wyższa agresja, ... był prowodyrem
kłótni”
Te same puste frazesy Maczugi.
Gdzie są jakieś konkretne DOWODY.
Maczuga nic konkretnego nie podaje !!!
„dowody” – to np. zeznania
dzielnicowego Adama Rajtara ( k- 256-257 ) – np. „uderzyłem Rojszczaka z
otwartej dłoni w twarz” - takie
wredne kłamstwa.
Nawet Agnieszka Rojszczak zeznała w sądzie, że nigdy taki fakt
nie miał miejsca !
„szedł
jak taran”
To podał bolszewicki oficer
milicji obywatelskiej à
Szczygieł. W rzeczywistości ja tylko od nich uciekałem.
Nawet w sądzie.
Słowo „taran” – to pewnie
zna Szczygieł z czasów, gdy w stanie wojennym był on „samodzielnym
komendantem różnych samodzielnych jednostek Milicji Obywatelskiej”. ps.
„Taran” – to technika rozbijania demonstracji przez ZOMO.
„zatrzasnąłem
furtkę przed małoletnią...”
Czy może Pan wnieść o wizję
lokalną, szanowny Panie Mecenasie ?
To jest jeden wielki stek kłamstw
– bezkrytycznie przyjęty przez Maczugę.
NIEPRAWDOPODOBNE !
Str. 16
29.01.2001
– „... przed ich drzwiami ( Rojszczaków ) stoi karton ze śmieciami”
– Nieprawda !!!
Diabeł tkwi w szczegółach. Trzeba
zrobić wizję lokalną. Zeznania Jana Rojszczaka : k-885 :
„wymieniony ( A.K.) odszedł do swojego mieszkania WYSZEDŁEM ZE
SWOJEGO MIESZKANIA I PUDŁO ZE ŚMIECIAMI WYNIOSŁEM PIĘTRO WYŻEJ”.
- czyli – po pierwsze – pudło
( jedno małe pudełko po 6 butelkach dobrego wina + 6 kartek z gazet
w którym te 6 butelek było owiniętych do transportu z Ulm ) stało na
korytarzu – nie rozrzuconych i nie pod drzwiami Rojszczaków, tylko pod bramą
wyjściową, bo miałem je zabrać do sądu i je tam wyrzucić, bo o wyrzucanie
śmieci w domu Rojszczaki także robili awantury.
( Rojszczak musiałby gazety w przeciwnym wypadku najpierw pozbierać do
kartonu – zanim by je mi złośliwie wyniósł PIĘTRO WYŻEJ ) – a ponadto
– piętro wyżej – to znaczy, że stało to małe pudełko nie pod jego
drzwiami, tylko przy bramie !!!
Jan Rojszczak kłamie – jak
tylko potrafi: k-885 : „wówczas rzucił się na mnie
z wyzwiskami i pięściami” k-887:
„odniosłem wrażenie, że rzuca się na mnie
z pięściami. Nie
uderzył mnie jednak” - to takie
„drobne” rozbieżności.
Tak, jak „uderzyłem Artura
Rojszczaka w twarz z otwartej ręki przy pani z nadzoru budowlanego”.
Chorzy – patologiczni kłamcy !!!
k-884 – notatka policyjna – 50 minut po zdarzeniu. –
Rojszczak nic nie zgłasza
o rzekomych groźbach karalnych.
Pewnie to było „za świeżo” i
jeszcze nie naradził się z filozofem + milicyjnym teściem – Szczygłem.
„potem jednak mówił swojej żonie,
że obawiał się gróźb” -
paskudne kłamstwa.
„...
A.K. ... jeszcze w styczniu 2001 roku zgłosił ... „
To było zgłoszenie ZARAZ PO
TYM ZDARZENIU. Przyjechałem z Ulm do domu w nocy z 28/29.1.01 i rano już
jest awantura !!! Ja już miałem
dość i od razu pojechałem autem z domu na komisariat !!!
str. 17
15 lutego 2001 – zawiadomienie
składa Jan Rojszczak. O rzekomych groźbach.
-
po 17 dniach – miał czas na uknucie intrygi. (Policjant
do niego przyszedł po moim zawiadomieniu w dniu 29.01.2001 – zaraz po
zdarzeniu ).
Ja w końcu machnąłem ręką na
te groźby – ale dla Rojszczaków to był kolejny pretekst do nękania mnie.
Oczywiście, że oni się zażalili na postanowienie
o umorzeniu. A Maczuga
za to, że mi Rojszczak groził – dodatkowo daje mi 1 rok więzienia!
To przecież jakaś farsa.
Str. 18
„oznaczała
tylko opóźnienie...”
- to znaczy „tylko”, że przez kolejne lata nie uda mi się
uciec od mojego filozoficznego kata i jego przeklętej rodziny.
„czekałem
piętro wyżej”. „demonstrowane
zachowanie”
- chore słownictwo Maczugi.
Ja od tych ludzi tylko po prostu uciekałem, a niczego nie „demonstrowałem”.
Uciekałem od stałych konfliktów i awantur.
Str. 19
„Przejechałem z sądu kilkaset
metrów ruchliwymi ulicami miasta”
czyli ulicą Kielecką.
A to jest wyjątkowo spokojna
ulica..
„Grażyna Kursa opuściła
mieszkanie i udała się autem do Sądu”
(
i następnie ) : „Oskarżony
z zamkniętego sejfu ściennego wyjął ... broń...”
KŁAMSTWO !!!
Skoro żona wyszła z mieszkania i ja szedłem z nią, a żona sama zamknęła
drzwi, to ja prawdopodobnie nie miałem kluczy i NIE MOGŁEM
PO ODJEZDZIE ŻONY OTWORZYĆ SEJFU,
który
był przecież zlokalizowany w mieszkaniu,
!!!
Tą bajkę podała lek. Birecka
– która zresztą podała następnie w sądzie: „jest
to tylko takie nasze rozważanie, bo my nie wiemy, czy tak było” .
A Maczuga wszystko
pisze bezkrytycznie.
Str. 20
Najważniejszy telefon – mojej siostry przed tragedią.
Maczuga ( i nikt ) nie ustalił
– z jakiego numeru i jak długo trwało to połączenie.
I dokładnie KIEDY miało ono miejsce.
Wtedy już byłem całkowicie niepoczytalnym – nic do mnie już nie
docierało – działałem wyłącznie automatyzmami.
To kluczowo ważny moment
i akurat tego nie ustalono !!!
A przecież wszystkie telefony miałem
komórkowe lub ISDN – nie ma takiej fizycznej możliwości, aby „nie dało
się” ustalić tak kluczowo ważnego połączenia.
„...
zobaczyli schodzącego z pierwszego piętra ... Andrzeja
Kursę”
skoro schodziłem, to wcześniej
musiałem wyjść na górę.
„schodziłem” do wyjścia.
Nie „czaiłem się”, nie „czekałem na nich”
tylko po prostu „schodziłem po
schodach”. ( wg zeznań Agnieszki Rojszczak )
Str. 21.
„...
głowy A. Rojszczaka – padł już później, z bliskiej odległości...”
to „ustalił” Maczuga.
Tylko, że biegli – z KG Policji i
z Medycyny Sądowej niczego takiego
nie stwierdzili. Wprost przeciwnie – stwierdzono, że nie było żadnego
strzału z bliskiej odległości.
Maczuga, który nie rozumie nawet 1 art. z k.k.w.
- „sędzia” dający nawet 30 dni celi izolacyjnej tymczasowo
aresztowanemu – jest już „biegłym” nawet od balistyki. ( a sam nie rozróżnia
pojęcia „załadowany”
i „przeładowany” przy pistolecie – o czym dalej )
Tak w praktyce wygląda zasada, że im kto jest głupszy, tym więcej
rzeczy potrafi „wytłumaczyć”.
Na marginesie: to czy strzelałem
z bliska, czy z daleka, celnie, czy niecelnie, to nie ma żadnego znaczenia w
mojej sprawie !!!
Str. 24
„...
oskarżony wykonał następujące czynności już po jej upadku”
to jest właśnie podręcznikowy
przykład dowolnych „ustaleń” – wziętych
z powietrza.
„...co
odpowiada sportowemu stylowi strzelania...”
a „wojskowy” styl strzelania
– to pewnie jest inny. Maczuga
jest ekspertem od wszystkiego. Tylko
nie zna się na k.k., k.p.k. i
k.k.w.
i znowu „dowody” –
wymieniona cała masa „dowodów”, z których tylko niestety nie wynikają
jakiekolwiek „ustalenia” Maczugi.
Str. 25
„precyzyjnie
umiejscowił przy samej framudze”
mówi ekspert balistyczny Maczuga.
Ciekawe, tylko czy ( a jeżeli tak, to kiedy ) „ekspert” Maczuga oglądał
to miejsce? Zresztą Maczuga nie ma żadnych wiadomości specjalnych o
balistyce.
Na marginesie – precyzja strzałów
lub jej brak nie mają kompletnie żadnego znaczenia w sprawie.
Można być przecież całkowicie poczytalnym i strzelać nieprecyzyjnie
i na odwrót – można całkowicie stracić poczytalność i strzelać
automatycznie, a zarazem bardzo precyzyjnie ( jak się jest od 11 lat w klubie
strzeleckim ). Tak samo, jak można
być całkowicie chwilowo niepoczytalnym i
prowadzić samochód ( por. wyjaśnienia psychiatry Antoniego Ferenca, który
jako Antoni F. był „bohaterem” reportażu telewizyjnego z TVN o pijanym
biegłym sądowym Antonim F. – jeżdżącym po Jarosławiu samochodem w stanie
alkoholowej niepoczytalności )
Str. 26
„w tym momencie oskarżony miał
w swoim pistolecie, około połowy...”
„tymczasem... wyszedł na klatkę
schodową ... Jan Rojszczak...”
„Widząc
go oskarżony znajdujący się nieco wyżej, na schodach...”
- to są właśnie przykłady „dowolnych”
„ustaleń” - a raczej
chorych wymysłów Maczugi. Maczuga
nie nadaje się do pracy w sądownictwie. Albo
on ma urojenia, albo pije. Bo
inaczej tego nie można wyjaśnić. Biegli
nie mogą ustalić przebiegu zdarzeń,
a Maczuga „potrafi”. Bez
dowodów !!!
„oskarżony
musiał już w tym czasie zejść...”
ibidem - to tylko hipotezy i
przypuszczenia wzięte z powietrza.
str. 27
„...
następnie oskarżony ponownie przeładował broń, tym razem wkładając
pusty już magazynek do kieszeni spodni...następnie poszedł on do
drzwi...”
jaki ma na te czcze wymysły
DOWÓD ? Kto taki
przebieg wydarzeń opisał ???
Jan Rojszczak mu opowiedział ?
Bo zarówno Agnieszka Rojszczak ( od momentu jej postrzału ), jak i ja
– nie pamiętamy tego przebiegu zdarzeń.
Maczuga opisuje jako to co „sąd
ustalił” – „następujący stan faktyczny” – swoje niczym nie poparte wymysły.
To wszystko tak mogło być. Ale
też przebieg zdarzeń mógł być zupełnie inny !!!
Str. 28
To samo – chore wymysły Maczugi
:
„po
spenetrowaniu tego mieszkania oskarżony udał się na dół i otworzył drzwi
...”
skąd to wynika ?
Czy są jakiekolwiek DOWODY na jakieś „penetrowanie”
mieszkań ? Lub, czy na
okoliczność, że ja gdziekolwiek w
ogóle byłem ? Przecież ja nie pamiętam przebiegu krytycznych wydarzeń ?
Odciski palców ? ślady moich butów ? -
to są właśnie DOWOLNE „ustalenia” – czyli żadne.
zresztą i tak to wszystko nie ma
żadnego znaczenia dla ustalenia faktu głównego – in
concreto – czy byłem poczytalny tempore criminis i czy działałem w stanie
opisanym w literze art. 25 § 1 i § 3 k.k. ( kontratyp obrony )
„po
stwierdzeniu, że ... A.K. wyszedł na zewnątrz budynku i skręcił w
prawo....”
To samo. Hipotezy – niczym nie
poparte.
„...
wołał też, że to wszystko było ponad jego siły i że popełni samobójstwo.”
to jest chyba jednoznaczny dowód
na okoliczność, kto kogo wykończył psychicznie.
Str. 29
ja zawiadomiłem policję na numer
tel. 997. Tutaj jest opis relacji policjanta.
A przecież takie wszystkie rozmowy są nagrywane i na wiele lat
archiwizowane. Ciekawe, czemu
Maczuga zajmuje się jakąś dawną sprawą, gdzie zostałem UNIEWINNIONY, a nie
dopuści dowodu z oryginalnego nagrania rozmowy telefonicznej
z numerem alarmowym 997 ?
str. 37
„w
związku ze stwierdzoną ostrą reakcją na stres, związaną z
dokonanymi czynami...”
A jak to – „lekarz” Maczuga
stwierdził ??? Kiedy nastąpił ten moment, kiedy powstała ta ostra reakcja na
stres ??? I jak wyjaśni
Maczuga fakt, że gdy jeszcze byłem w domu ( prawdopodobnie jeszcze z żoną )
i telefonowała do mnie moja siostra na domowy nr telefonu, to już nic do mojej
świadomości nie docierało ?
str. 37 / 38
tutaj przepisuje Maczuga ten plagiat z podręcznika ICD-10
ze strony 117 – czyli to, co napisała oszustka Birecka.
Str. 38
Maczuga „nauczył się”
psychiatrii od Bireckiej.
Str. 39
„zachowania
manipulacyjne ... Andrzeja Kursy”
to prawda. Manipulacja, a
kontradyktoryjność, to jest to samo. Tak
samo domaganie się, aby Maczuga i Rzeszut procedowali zgodnie z prawem, powoływanie
się na kodeksy i orzecznictwo – to też manipulacja. Nawet „ewidentna” manipulacja.
A wymyślił ten absurd o
manipulacji Marian Szczygieł – bolszewicki oficer MO z lat totalitarnych (
1966-1985 ).
Str. 50
„oskarżył...
psychiatrę Adamczyka o usunięcie części materiałów ... które miały się tam rzekomo znajdować”
wystarczy porównać opinię z
04.04.2002 z opinią z obserwacji.
– Brakuje całego wcześniejszego materiału o badaniach głównego
psychologa szpitala ( S. Wolanina ) i
najważniejszych fragmentów zeznań świadków – cytowanych w opinii z
04.04.2002.
Str. 59
Marian Szczygieł podał, że
rzekomo miałem prowadzone postępowanie o odebranie mi broni. – to powiedział dzielnicowemu .
Tylko, że to jakieś kolejne kłamstwa. Czemu Maczuga nie sprawdził tej
rzekomej „okoliczności” ??? To przecież jest tak łatwo sprawdzić.
Str. 66
„...opisywał
nawet przebieg narady, której przysłuchiwał się zza drzwi”
To chodzi
o poprzednią rozprawę cywilną – odwoławczą Błasiakowej przed
27.09.2001 – gdzie Błasiakowa poszła z Makowskim i Jamrogiem do sali narad i
było słychać bardzo głośne wypowiedzi Błasiakowej.
Pewnie zwracała się do
J. Makowskiego. W tym
czasie siedziałem na sali i czekałem na decyzję sądu, a krzyki Błasiakowej
było słychać na sali z za drzwi.
Str. 67
„...
gdzie tkwiły korzenie wydarzeń.”
- słownictwo Maczugi
„Drastyczna
zbrodnia” „zabójstwa
odbiły się szerokim echem ... w całej przerażonej zbrodniami społeczności.”
To słownictwo „niezawisłego”
„sędziego” Maczugi.
Str. 68
„...ogromną
wagę przyłożono do wyjaśnienia motywacji sprawcy”
Pewnie dlatego, gdy Maczuga spytał
dr Pawlika – „jaki motyw miał sprawca” i
usłyszał w odpowiedzi – „nie
wiem, ale przecież możemy o to spytać samego oskarżonego”, to Maczuga
niczego mnie się nie spytał.
A gdy chciałem zeznawać to
Maczuga odpowiedział, że cyt.: „mogłem
zeznawać na pierwszej rozprawie, a skoro nie zeznawałem, to już zeznawał nie
będę !!!”
I tak faktycznie było ! Maczuga
się „ogromnie przyłożył” aby mi uniemożliwić jakąkolwiek obronę, a
szczególnie nie dopuścić do złożenia zeznań przeze mnie.
„oskarżony
zasłaniał się niepamięcią”
czyli Maczuga nie rozumie, że do
ISTOTY zaburzenia nazywanego „Ostra reakcja na stres” ( ASD )
należy właśnie niepamięć. à
por. „Zespół ostrego stresu” Bryant / Harvey
- str. 45 / teza 63 i wiele
innych.
Str.69/70
„Mając
możliwość zaobserwowania jego zachowania tu i teraz, można sobie wrobić
zdanie...”
a ja widziałem z drugiej strony
kompletne zero w todze – które nie rozumie elementarnych podstaw procesu
karnego. I miałem siedzieć
spokojnie. Brak reakcji
emocjonalnych jest właściwy szczególnie dla prawdziwych psychopatów.
Str. 70
„...ale
z drugiej strony to zachowanie wskazywało na stopień demoralizacji
sprawcy...”
co Maczuga wypisuje ?
„A.K....
prezentuje wersję odosobnioną”
to prawda.
Maczuga nie dopuścił żadnego świadka, których zamierzałem powołać
na poparcie tezy obrony, więc faktycznie moja wersja była bardzo
„odosobniona”.
Dla bolszewickiego propagandzisty
– Szczygła – było realne nawet „udowodnienie”, że mord w Katyniu to
była najgorsza zbrodnia hitlerowców.
Deja vu.
moja siostra - Anna Milewska
zeznawała pod moją nieobecność, bo Maczuga
z Rzeszutową mnie wyrzucili z sali przed jej zeznaniami.
„A potwierdza to Agnieszka
Rojszczak oraz Jadwiga Rojszczak i zmarły Jan Rojszczak”
- czyli ten sam garnitur „wiarygodnych
świadków” Maczugi.
Zresztą właśnie Agnieszka
Rojszczak – w pierwszych swoich zeznaniach ( tych, które były „za świeże”
) zeznała, że nie było żadnych konfliktów z mojej strony !!!
„Nawet się o tym u nich w domu
nie rozmawiało” ( A. Rojszczak – 16.01.2002 )
str. 71
„dalszych
świadków ze słyszenia”
którzy powtarzali tylko to, co im
Rojszczaki TVN i Super-Ekspres
opowiadały.
„co
potwierdza Adam Rajtar i A. Piątek”
dzielnicowy Rajtar to ten, do którego
przychodził Rojszczak i opowiadał mu o tym jak go uderzyłem w twarz z
otwartej ręki. Przychodził i
opowiadał te paskudne
i perfidne kłamstwa - tylko
„informacyjnie”.
A Adam Piątek – pijak z mojej ulicy, z którym może 5 razy
w życiu rozmawiałem –
nawet nie wiedział, do jakiego liceum chodziłem, jakie studia skończyłem, co
robię zawodowo, że mieszkam w Niemczech i że mieszkam z dzieckiem w
mieszkaniu. Ale on „zna mnie od
urodzenia”. To jakaś chora
kpina, a nie sąd !!!
„przekonuje
lektura innych akt spraw karnych i wykroczeniowych... podobne agresywne
zachowania...”
tutaj chodzi znowu o jedne i te
same rzekome groźby karalne przez telefon z Niemiec – gdzie zostałem
UNIEWINNIONY i o to
„wykroczenie” z takim samym” sędzią”, jak Maczuga – oszołomem
Grzegorzem Kiełbasą – gdy moje stojące Audi przerysował na długości 10
cm nadjeżdżający od tyłu tramwaj. Paskudne szkalowanie mnie przez
Maczugę.
„wyznaczone
sprawy cywilne w sądzie”
to zapewne mi nie kolidowało z
prowadzeniem firmy 1.100 km od Krakowa.
Takie ma
Maczuga wyobrażenie o prowadzeniu własnej firmy.
Jak i o wszystkim.
- konflikt był od początku.
Rojszczak rozpoczął pobyt w Krakowie od wrzucenia mi swojego gruzu.
A to, że ja przez 7 lat przymykałem oczy, przywoziłem mu prezenty,
etc. – aby te chore stosunki poprawić, to tego Maczuga nie rozumie.
7 lat – konflikt się nasilał.
Tak działa kumulujący się i chroniczny stres, gdy jeden bezwzględny i
zły człowiek zatruwa komuś życie i nie da się od tego konfliktu uciec.
Str. 72
„gdzie
indziej przyznawał, że tej rodziny praktycznie już nie było”
„gdzie” ?
„praktycznie” to mi się właśnie urodziła 2 córeczka, za 2
tygodnie miał być jej chrzest i dla mnie rodzina to nie była tylko żona,
lecz – przede wszystkim - dzieci.
„z
jednym członkiem składu, wiązać go miały rzekomo wręcz przyjacielskie
stosunki”.
Tutaj Maczuga nie napisał wprost
o kogo chodzi. A chodziło mu
pewnie o Maczugę. A ja wnosiłem,
że 2 dni przed tragedią byłem u niego w gabinecie na kawie
i chciałem go wyłączyć ze składu.
A „przyjacielskie stosunki” z takim członkiem
– to by nigdy nie wchodziły w rachubę.
Maczuga był w SR w Nowej Hucie znany jako dziwak i głupek.
Maczuga – posiłkuje się
„logiką i doświadczeniem życiowym”.
Ktoś, kto nie rozumie elementarnych zasad prawa karnego i procedury mówi
o logice !!!
„brak
jest podstaw medycznych, by oskarżony nie pamiętał.”
Ale ta ostra reakcja na stres to
jest stwierdzony fakt !!!
„za tezą, że oskarżony tutaj
kłamie...”
„...
siostrze i policji dokładnie wskazał kogo zabił i ile osób... był pewien
że on to zrobił”
a może na to jakiś konkretny dowód
?
ponadto amnezja i amnezja wsteczna
dotyczy zdarzeń po zaburzeniu. Co
nie wyklucza prawdopodobnie tego, że w trakcie samego szoku – „na gorąco”
cokolwiek można było „pamiętać”.
Agnieszka Rojszczak ( wg
zeznań lek. Zawady – Kijak
z pogotowia ) – też zachowywała się przytomnie i z lekarką cały
czas rozmawiała, a po zdarzeniu niczego nie pamiętała.
Ona też „kłamie”, że nic nie pamięta ?
Str. 73
„w
wypowiedzi do Anny Milewskiej był precyzyjny.”
A jaki jest tutaj ten cytat
„precyzji” tej wypowiedzi
(- konkrety ? dowód
?)
„był
bowiem pewien, że jego sąsiedzi nie żyją”
a może jakiś dowód na to ?
Np. to, czy Agnieszka Rojszczak przeżyła ?
„swoista
logika i ogromna konsekwencja” .. „długi
czas zachowań – łącznie pół godziny”
( czyli właśnie tyle ile trwa
afekt patologiczny – bardzo silny – por. Daszkiewicz 1982 str. 26 /teza 36 )
„skomplikowanych
zachowań”
np. dojazd do domu – 5 przecznic
ul. Kielecką, odesłanie żony, wyjęcie broni. To faktycznie
są bardzo skomplikowane czynności. Dla Maczugi.
Dla mnie to były automatyzmy. Tak
samo „skomplikowane” jak zawiązanie sznurówek do butów.
„strzelał
do poruszających się ludzi”
???
„...Artura
Rojszczaka, którego Andrzej Kursa „dobił”
już później” (???)
To znowu te chore wymysły Maczugi
nie poparte żadnymi dowodami. Przecież
biegli od balistyki i medycyny sądowej podali, że nie są w stanie podać
kolejności oddawanych strzałów i dokładnego przebiegu zdarzeń. ( co najwyżej
mogą coś nie wykluczyć), natomiast wszyscy biegli wykluczyli
„dobijanie” – czyli oddanie strzału z bliskiej odległości ( np. z przyłożenia
).
A na marginesie, to fakt – ile
strzałów oddałem, jaka była ich „celność”, z jakiej były one oddane
odległości czy też ich kolejność to kompletnie nic nie wnosi do meritum
zagadnienia !!!
„łącznie
23 strzały”
taki przebieg ma działanie w
szoku. Umyślny zabójca strzela 1
raz do człowieka
w głowę ( ewentualnie 1
raz dodatkowo – właśnie „z
bliskiej odległości” ).
Duża ilość oddanych strzałów ewidentnie świadczy o działaniu w
szoku
/ w „zapamiętaniu się”.
„wyraża
się również w przeszukiwaniu wszystkich pomieszczeń w domu...”
a może tutaj jakiś DOWÓD – na
taki przebieg zdarzeń ??? (
Hipotezy i chore wymysły Maczugi to są „ustalenia” „sądu” ).
Str. 74
„szukał
on dalszych osób, by je zabić”.
A na jakiej podstawie
to „stwierdził”? To są dowody czy chore wymysły oszołoma?
A przy okazji, gdy rzekomo
„dobijałem” ludzi, to dlaczego Agnieszka Rojszczak żyje ???
Bo ja rzekomo działałem świadomie i z premedytacją, z
zamiarem zabicia 3 osób ?
I będąc 11 lat w klubie strzeleckim, mając 4 pełne magazynki ( z
ponad 50 sztukami amunicji ) nie byłbym w stanie zastrzelić skutecznie 3 osób
??? Maczuga nie ma dla odmiany akurat w tym konkretnym przypadku wyobraźni.
Afekt ciężki ( patologiczny )
trwa od kilku minut do kilku godzin ( Daszkiewicz 1982 str. 26 /teza 36 ).
Wtedy człowiek jest całkowicie niepoczytalnym.
I wtedy człowiek może wykonywać liczne czynności wyuczone (
automatyczne ). Niemniej dla laika
– typu Maczugi – takie automatyzmy mogą sprawiać wrażenie działań
umyślnych. Tak samo Maczuga nie ma pojęcia o niepamięci przy afekcie i
o tzw. „wyspach pamięciowych”. Amnesia retrogarda – to jest amnezja
wsteczna. To znaczy, że człowiek traci pamięć zdarzeń
PO fakcie. Co
nie wyklucza tego, że w trakcie ostrej reakcji na stres – cokolwiek się
jeszcze wtedy pamięta. Sama pamięć też zależy od stanu umysłu ( tzw.
„modalności” – por. K. Kaniasty 2003 ). Maczuga to kompletny ignorant i
laik.
„takie
natomiast jego tłumaczenie się, wymyślone naprędce... jest najprostszą
i nasuwającą się linią obrony”
To prawda.
„Najprostsze”. Ale tylko dla kogoś
o inteligencji Maczugi. Każdy inny
człowiek przy umyślnym zabójstwie starałby się pozostać niewykrytym,
zacierać ślady przestępstwa lub ewentualnie w ostateczności uciekać z
miejsca przestępstwa, a nie zawiadamiać policji !!!
Na marginesie, to chyba
„najprostszą” linią obrony przed problemami – jest chyba to, aby do żadnego
człowieka nie strzelać z pistoletu ?
„kłamie
więc oskarżony w tym zakresie ( wiedząc, że jest to dla niego
korzystne)”
Wszystko jest dla mnie
„korzystne”. Jak cholera
„korzystne”.
„więcej
tutaj jednak egoistycznej rozpaczy nad własnym losem i losem własnej
rodziny...”
ale przecież rzekomo to było zabójstwo
umyślne ( czyli wcześniej przemyślane i
zaplanowane ). To nie ma podstaw do
żadnej „rozpaczy”. Przecież
to rzekomo „zaplanowałem”.
„co
do Agnieszki Rojszczak, ten „żal” to w sumie konstatacja iż szkoda że
musiał to zrobić, bo w końcu miał do niej najmniejsze pretensje” ???
Co ten Maczuga opowiada za absurdy
?
Str. 75
„agresja
... pod adresem ... Jadwigi Rojszczak...”
a wg jej zeznań ( k-576 ) ja
jej wtedy nawet nie poznałem !!!
„satysfakcja
... „już nie będą się śmiać” ”
Maczuga nie ma pojęcia o tzw.
flashbacku
„żałuje
ze względu na własną osobę, a nie na zmarłych pokrzywdzonych” ...
„skurwysynami” , „chorymi z pazerności” .
à
bo taka jest prawda
„przesłuchań
sąsiadów i znajomych”
Maczuga dopuścił tylko świadków
wybranych przez oskarżenie.
„oceniali
go jako osobę konfliktową”
kto konkretnie i
jakie są DOWODY na to ?
„a
nawet zeznań policjanta przeprowadzającego wywiad”
kogo ? dlaczego wszystko ( zeznania ) się odbywało pod moją
nieobecność ???
a zresztą PO tragedii – PO
audycjach z TVN i brukowcach –
ludzie przestają pamiętać obiektywnie fakty !!! ( por. H. Eysenck
„Podpatrywanie umysłu” ( 2003
) – str. 204 – 208
rozdział: Wiarygodność zeznań naocznych świadków
à zniekształcenia pamięci pod wpływem relacji z
mediów i upływem czasu.)
„nasuwały
nawet sądowi skojarzenia z wykorzystanymi ... technikami socjomanipulacyjnymi,
wywierania wpływu na ludzkie zachowanie”
co ten oszołom z
kompleksem niższości opowiada ?
Str. 76
„nieprawidłowa
osobowość”
czyli ta lipna „opinia”
Bireckiej ( plagiat ze str. 117 - z
ICD – 10 )
„techniki
manipulacjne ... wyraźnie na taki mechanizm wskazała to opinia
psychologiczna”
to znaczy te testy z roku 1921 i
1943, które rozwiązywałem w celi rzucając kostką do gry. ( czerwona
w białe kropki – jest w aktach ).
Uwaga – na kostkę do gry !!! Psychopatyczna
!!!
„cel
A.K. był przy tym od początku jasny...”
Niestety Maczuga nawet mnie nie
spytał o cel. A jaki miałem
„cel” ? Zrujnować sobie i swojej rodzinie całe życie + spędzić jego
resztę w więzieniu jako morderca?
Str. 77
„nieuchronność
mechanizmów i reakcji biochemicznych...”
tego oczywiście Maczuga nie
uznaje.
Ale sam Maczuga dwa dni przed i
dwa dni po rozprawach ze mną cały dzień nie wychodził z toalety ( proszę go
samemu o to spytać ). (à
por. perystaltyka jelit )
Str.78
„nie
odróżniał też A.K. podstaw wiedzy od głoszonych hipotez naukowych...”
tylko, że moja aktualna wiedza
bazuje nie na opisach jakichś hipotez, tylko na najnowszych podręcznikach
akademickich ( często dotowanych
przez Ministerstwo Edukacji ) – proszę to sprawdzić na początku tych książek.
Są w aktach.
Test Rorschacha – dawniej
popularny – dzisiaj uznany za szmelc bez żadnej wartości.
A to, że do dzisiaj mamy
„specjalistów” – wyedukowanych 30 lat temu na tych starociach – to inna
sprawa.
Str. 80
Rzeszut ubzdurała sobie, że ja
„tylko będę mógł NAPISAĆ
PYTANIA DO BIEGŁYCH NA PIŚMIE” – co jest zupełnym wynaturzeniem zasad
procedury
( por. à
np. art. 365 k.p.k. ) Na takie
absurdy się oczywiście nie mogłem zgodzić.
„oskarżony...
tutaj możliwość ( zadawania pytań ) otrzymał”
łże ten Maczuga, jak pies.
Tak samo jak „otrzymałem możliwość” wygłoszenia mojej mowy końcowej.
Str.81
„te
kwestie ( sprawności postępowania ) nie są zależne ani od sądów ani tym
bardziej od składu sądu”.
A od kogo ( czego ) są zależne,
jak nie od sędziego referenta ? Od
Marsjan ?
„istotną
kwestią ... było ustalenia jakim człowiekiem był przed popełnieniem
przestępstwa Andrzej Kursa”
No i jakim byłem człowiekiem ?
Nigdy nie karanym, po studiach, z własną rodziną,
z własną firmą działającą w zawodzie, który uzyskałem na 2 wyższych
uczelniach technicznych, który nigdy nikogo w życiu nie uderzył, nie pijacy
alkoholu, nie palący nigdy papierosów.
W wieku 38 lat
– moja opinia ( przy uzyskiwaniu pozwolenia na broń ) była idealna
–„nienaganna”. Te
„wcześniejsze” sprawy – to prowadzona przez przyjaciółkę Błasiakowej
- Beatę Maciejewicz Gawron jedyna
sprawa o wredne pomówienia
– zakończona UNIEWINNIENIEM. I
to uniewinnienie jest „argumentem” dla Maczugi przeciwko mojej osobie !!!
Kto tego człowieka dopuścił do sądownictwa ???
Str. 82
„konfliktowość
oskarżonego”
- „dowody” à
A. Piątek – zupełnie dla mnie nieznajomy pijak z mojej ulicy,
J. Satora – który powiedział, że byłem zawsze bardzo grzeczny, czy
też B. Grochmal-Bach, której
wydawało się, że byłem leczony na padaczkę
( nigdy na padaczkę lub inną chorobę psychiczną nie chorowałem, bo
wtedy nie otrzymałbym pozwolenia na broń ),
K. Lenko zawsze była zawistna w stosunku do MOICH RODZICÓW – od 24
lat, czyli od rozpoczęcia studiów praktycznie nie miałem kontaktu z K. Lenko,
bo byłem zajęty swoimi sprawami jak : pobytami za granicą czy też trudnymi
studiami inżynierskimi.
„ponadprzeciętna
liczba złych i konfliktowych ludzi”
to oczywiście nie jest prawda.
W Polsce zawistne kanalie, pieniacze, chore
z pazerności na cudze rojszczaki, którym zawsze coś cudzego „się
należy”
i niedouczeni ignoranci – to się nie zdarzają. Łapówkarzy też nie
ma. Nie ma
w sądownictwie w Polsce takich
sprzedajnych sędziów jak Błasiakowa, a w ogóle to polski wymiar sprawiedliwości
to jest jednym z najlepszych w Europie, o ile nie na świecie. A Maczuga to
cremme de la cremme polskiego sądownictwa.
Lekarze biegli sądowi – w
Polsce nigdy nie biorą łapówek ( Argumentum ad crumenam -
to powiedzenie znane jest na Marsie, a nie w Polsce ).
Bardzo wysokie kompetencje mają w Polsce biegli sądowi psychiatrzy, a
szczególnie lek. Adamczyk z
Jarosławia, który „jak ma motywację, to może stwierdzić niepoczytalność
nawet u nieboszczyka”, czy też lek. Birecka z więzienia we Wrocławiu,
która już kompletnie nic nie wie ze współczesnej psychiatrii. Ale za to jest
znawcą wyrafinowanych technik seksualnych.
Nieprawdą jest, że moja prokurator – Marta Pętkowska prowadzi
razem ze swoim bratem Bogdanem Pętkowskim ( ksywa
„Łysy” )
w Przemyślu na ul. Kazimierza Wielkiego
„Night-Club”, a faktycznie nielegalny burdel, gdzie zmuszane są do
prostytucji młode Ukrainki. Nieprawdą
jest też, że bolszewicki oficer MO był aparatczykiem zbrodniczego i wyjątkowo
perfidnego systemu, zwanego dla chyba dla surrealistycznych żartów systemem
„sprawiedliwości społecznej”.
Jest tylko jedna prawda. Dla
Maczugi. Że ja jestem umyślnym mordercą, który mając bardzo wysoką
inteligencję, 2 małych dzieci i ustawione życie, na dwa tygodnie przed
chrztem córeczki i operacją oczu starszej – umyślnie zabił 2 osoby, a po
tym samemu się zgłosił na policję, aby umyślnie spędzić resztę życia w
więzieniu.
No i oczywiście prawdą jest, że Rojszczaki, to była rodzina
spokojnego naukowca, którzy tylko patrzyli jak dotrzymywać swoich zobowiązań
i żyć w zgodzie z bliźnimi i Dekalogiem.
Moi obrońcy – Patela i Kubicki
– poza pobraniem z góry zaraz po tragedii wszystkich pieniędzy, jakie miała
moja żona – nie zrobili kompletnie nic, tylko powtarzali, że „przy
Maczudze, to nic się nie da zrobić, ale, jak dostaniemy jakiś wyrok, to będziemy
się odwoływać”.
Niestety zrezygnowałem z tych 2
oszustów – Pateli i Kubickiego - 2 lata za późno.
Tylko jakoś dziwnym trafem
ostatnie 10 lat na wolności żyłem też i prowadziłem własną firmę na południu
Niemiec i tam jakoś nic takiego mi się nie przytrafiło, jak od tych kilku osób
w Polsce. Jakoś tam wszyscy
dotrzymywali zobowiązań, nikt mi nie zakładał swoich kłódek na moim garażu,
nikt mi nie trzaskał drzwiami, nikt nie pisał żadnych donosów. Tak jakoś nienormalnie żyją ludzie na południu
Niemiec.
Str. 83.
Te „opinie” specjalistów –
psychiatrów w moim procesie – to chora kpina zupełnych dyletantów, a nie żadnych
„specjalistów”
„przesłuchano
szereg osób”
czyli - tylko i wyłącznie świadków oskarżenia !!!
„...
dowodów ... wnioskowanych przez oskarżonego ... nie przeprowadzano, uznając,
że byłyby one nieprzydatne”.
To prawda.
W ogóle ten cały „proces” Maczugi to była jakaś chora farsa –
rodem ze średniowiecznej inkwizycji. Cały
proces był „nieprzydatny”. Bo
„wszystko już zostało wyjaśnione w śledztwie” (à
Maczuga na drugiej rozprawie:
Karta 1302 „... w sposób dostateczny
ustalone materiałem zebranym w aktach sprawy i nie jest zasadne zbieranie
dodatkowej dokumentacji...” )
„ponad
wszelkie rozsądne terminy”.
Tylko, że Maczuga robił
wielomiesięczne przerwy lub wyznaczał rozprawy
raz na miesiąc. W
sumie to przez „czas” rozpraw Maczuga „zdołał” tylko i wyłącznie
dopuścić świadków oskarżenia i to uniemożliwiając mi ich przesłuchanie
lub wręcz prowadząc sprawę pod moją nieobecność.
„przesłuchanie
świadków ( moich ) nie mogło prowadzić do udowodnienia tezy, że...”
– czyli wszystko jest jasne.
Maczuga nawet wiedział, co zeznają świadkowie, których nie
dopuszczono. Z góry.
Okoliczność
posiadania osób, którzy mnie lubili – jest „bez znaczenia”.
Ale okoliczność dopuszczenia do
zeznań tylko i wyłącznie ludzi, którzy mnie „nie lubili” oczywiście
ma znaczenie ( po zdarzeniach z 27.09.2001 – Jadwiga, Agnieszka
Rojszczak + znajomi Rojszczaków zapewne mnie bardzo polubili i stali się wyjątkowo
obiektywni. A najbardziej
obiektywny to był Marian Szczygieł – chory
z pazerności na cudze mienie emerytowany oficer milicji, który na drugi
dzień po tragedii, gdy mu umierała córka w szpitalu pobiegł po pieniądze do
prokuratury
( à
k.- 145 ... „ bo żona (
Kursy ) wynosi meble !!!” ).
Str.84
„świadkowie” – rzekomo „słyszeli”
o mojej konfliktowości – tylko, że NIKT z tych osób sam nie miał ze mną
konfliktu !!!
no to z kim imiennie miałem te
„liczne” konflikty ???
„podczas
konfliktu potrafił najechać na innego kierowcę...”
deja vu.
Przecież ten człowiek ( Finowski ) nie był nawet obecny przy tej
drobnej stłuczce, gdzie w konsekwencji został lekko wgnieciony zderzak auta
!!!
„globalny
pogląd”
- a co to jest ???
można mieć konkretne konflikty z konkretnymi osobami, a nie jakiś
„globalny pogląd” Maczugi.
Str. 85
„oskarżony
chciał za wszelką cenę wygrać w 100 % sprawę cywilną z rodziną
Rojszczaków”
Oczywiście że tak !!!
chodziło mi o wpisanie mojego nadbudowanego mieszkania na moją rzecz.
Bo to było MOJE MIESZKANIE
!!!
Chciałem za wszelką cenę uciec
od tej chorej rodziny Rojszczaków i żyć normalnie, spokojnie bez awantur.
To wszystko było dla mnie ważne w 200 %. W 1.000 % !!!
Zresztą jak widać w finale z
27.09.2001 – w jakim stanie były moje nerwy po 7 latach wykańczania mnie
przez Rojszczaków. Dostałem w końcu
ciężkiego szoku.
„praktycznie
do czasu napotkania ... Rojszczaka – oskarżony uzyskiwał w życiu wszystko
to, co chciał”
znowu jakieś absurdy – powtórzone
przez Maczugę za Marianem Szczygłem.
Co to znaczy ?
„Wszystko” ??? Miałem swój samolot, jacht, willę, harem ???
Miałem 1 nadbudowane mieszkanie,
samochód, 2 dzieci, żonę i małą firmę
w Niemczech. To było
„wszystko” ??? Skąd taki
oszołom, jak Maczuga się
wziął ???
Miałem TO SAMO co miał ROJSZCZAK
– identyczne co do metrażu mieszkanie, samochód zagraniczny ( on miał Toyotę
), 1 żonę, dziecko ( Agnieszka Rojszczak nosiła spiralę domaciczną – co
wynika z dokumentacji lekarskiej z akt – więc Rojszczak miał tylko „o
1 dziecko mniej” niż ja – bo tak sobie tego życzył ).
Kuzynka wyprowadziła się, bo
odszedł od niej mąż i nie stać ją było – jako nauczycielkę wychowującą
samotnie dziecko na 95 m2 mieszkania, ponadto od wielu lat zawsze mówiła,
że w tym domu ją trzyma tylko jej matka, ale po jej śmierci i tak się
przeprowadzi do mniejszego mieszkania – co też i miało miejsce.
Zresztą Maczuga po raz kolejny
opisuje to samo !!!
„przeszkadzały
mi psy”
prosiłem dzielnicowego o
interwencję, aby agresywny rotweiler nie biegał po ulicy bez smyczy i kagańca,
bo moja mała córeczka się go bała.
Broń – w klubie strzeleckim każdy
ma broń. Jeszcze więcej osób
jest w kołach myśliwskich i też mają broń.
Str. 86
„dwóch
instruktorów strzeleckich”
- kogo imiennie i co to ma do
rzeczy ?
„... a także co najmniej
jednego funkcjonariusza, o którym
wspominał dzielnicowy Rajtar”
- kogo ???
i czy są to jacyś źli ludzie ? Bandyci?
Co ten Maczuga „ustala”
?
„...chwalenie
się, że „policję ma w kieszeni”
– co za absurdy ???
To wszystko rozpowszechnił Szczygieł
– bolszewicki oficer MO z lat totalitarnych. Specjalista od propagandy
i – właśnie – manipulacji.
Po co mi były jakieś „znajomości”
na policji ? Byłem złodziejem
? Może handlowałem
narkotykami ? Przecież mi do życia
żadna policja nie była potrzebna !!!
„Dowody” – zeznania Jadwigi
Rojszczak – z którą nigdy nie rozmawiałem
– pomijając jej wyzwiska, i tych 2 policjantów – Rajtara
i Finowskiego.
To proszę mi podać – komu, gdzie i w jakiej sytuacji chwaliłem się,
że „policję mam
w kieszeni” ? Mówiłem L.
Finowskiemu, że mam „policję w kieszeni” – czyli właśnie jego ? Znałem
faktycznie tylko jednego policjanta - właśnie Leszka Finowskiego – zwykłego
sierżanta z policji sądowej i gdy on się rozwiódł
– udostępniłem mu nieodpłatnie
moje 1 pokojowe mieszkanie. I
to tyle !!!
„o
posiadaniu w policji „układów”,
było uzasadnione. Ważne jest,
że oskarżony miał takie poczucie.”
Co ten Maczuga
opowiada !!!!!!!!!
- to jakiś chory oszołom !!!!!
„przerzucam
się nazwiskami sędziów”
- słownictwo Maczugi !!!
Takie „niezwykłe” miałem
„układy” w sądzie, że 11 lat po wybudowaniu swojego mieszkania i po wielu
latach jakiegoś chorego procesu nie „udało” mi się wpisać tego mojego
mieszkania na moją rzecz, chociaż taka oczywista sprawa
wymagała przecież 1 posiedzenia sądu.
Jakoś dzisiaj mam wrażenie, że jak ktoś miał ( i chyba nadal ma )
„układy” w sądzie w Krakowie – to właśnie Rojszczaki ( – przez Woleńskiego
? ).
Str. 87
„w
pismach A.K. pojawia się wyraźny podtekst... oczekiwał on „lojalności”
od sędziów
krakowskich...”
- a może na to jakiś chociaż 1
konkretny dowód ? Albo
cytat ? Kogo ? jakie są DOWODY ???
„skradziono
potem z akt sprawy... co zostało ujawnione wkrótce po przeglądaniu
w Areszcie przez Andrzeja Kursę”.
W więzieniu przegląda się akta
przy stoliku, przy którym cały czas siedzi
strażnik
i patrzy aresztowanemu na ręce. Nie
ma żadnych możliwości zabrania czegokolwiek z akt.
Dodatkowo przed i po przeglądaniu akt w więzieniu aresztowany jest dokładnie
kontrolowany przez oddziałowego ( rewizja osobista – gdzie trzeba się całkowicie
rozebrać ) – proszą to samemu sprawdzić.
Natomiast to zapewne
„dziwi” Maczugę, że zgłosiłem brak listów w aktach zaraz po tym, jak to
stwierdziłem. Pewnie miałem to zgłosić przed otrzymaniem akt i przed
dowiedzeniem się o tym.
Str. 88
„Andrzej
Kursa czuł się pewnie w sądzie”
A co to znaczy ? Jako
uczciwy człowiek nie miałem się przecież czego obawiać
w sądzie. Dzisiaj wiem, że nie zdawałem sobie sprawy, jakie osoby
potrafią orzekać w sądzie i że polski zdegenerowany sąd potrafi człowiekowi
zupełnie zrujnować życie w nawet najprostszej sprawie cywilnej o 1 banalny
wpis własnej własności. Że tylko głupek może się czuć pewnie w polskim sądzie.
Ale to wiem dopiero dzisiaj.
„było
dla niego ciosem... ale w jego prestiż, pewność siebie, poczucie ważności,
posiadane rzekomo układy w sądzie”
-znowu widać zupełnie zaburzoną
– chorą wyobraźnię Maczugi.
„sprawa
nadbudowy stała się ... kwestią ambicjonalną”
-
jak wyżej. Ten
sam refren
„A.K. poczuł się ośmieszony
publicznie ... na oczach rodziny Rojszczaków ... którymi
pogardzał”
( logika poraża : !!! )
...
„zdradę sądu... wszystko jest w stanie załatwić”
co Maczuga bredzi ???
/ ja przepraszam Pana Mecenasa za
słowa – ale jak czytam ten stek idiotyzmów – to
po prostu nie mogę uwierzyć w to, co widzę !!! /
„nie
są wiarygodne odmienne oświadczenia A.K.”
- tylko po co w takim razie wnosiłem
sprawę do sądu o wpis mojego mieszkania ??? z powodów
ambicjonalnych ??? - zresztą wtedy moja żona nie pracowała jeszcze
w sądzie, a jedynym powodem tego był fakt, że po wybudowaniu
mieszkania
– chciałem go wpisać do ksiąg wieczystych. PO PROSTU
!!!
A te idiotyzmy Maczugi to chyba
wynikają z jego paranoi i kompleksów (Homo novus ).
Bo ja sam na taki „motyw” -
„ambicjonalny” – to bym w życiu
nie wpadł.
Str. 89
To pewnie czysty zbieg okoliczności,
że po pierwszym „niekorzystnym” dla Rojszczaków wyroku SR – na 1 dzień
przed 27.09.2001 – Agnieszka Rojszczak telefonowała do swojego ojca, mówiąc
jemu, że „wszystko będzie po ich myśli”. No i oczywiście reakcja Jadwigi
Rojszczak w czasie tego nieprawdopodobnego wyroku – gdy pobiegła
do domu na sygnał karetki „pocieszona” myślą o moim zawale
– to zapewne coś zupełnie normalnego.
Jak wszystko w mojej sprawie. Wiadomym
jest, że każdy normalny człowiek, na sygnał karetki pogotowia ( lub policji
) biegnie „pocieszony”
do domu, bo „sąsiad dostał zawału”.
„to
dlatego wrócił do domu po broń... zmazać dyshonor...”ukarać”
Jaki „zmazać dyshonor” ???
– brednie.
„cechy
charakterologiczne – występujące u niego do chwili obecnej”
- to znaczy ten
przepisany plagiat o „osobowości dyssocjalnej”.
„pod
wpływem emocji ... potrafi działać planowo... przekonuje... składane
wnioski o wyłączenie
sędziów w tej sprawie”
Ja chciałem, aby mnie nie
sądził Maczuga – tylko prawdziwy sąd i to nic nie ma do emocji.
A faktycznie trudno chyba być spokojnym, gdy człowieka zaczyna sądzić
ktoś tak rażąco łamiący prawo
i procedurę, jak Maczuga + Rzeszutowa.
Str. 90
„na
mocy decyzji SN – sprawa przed krakowskim sądem, chociaż ze strony
pokrzywdzonych - nie było z tego tytułu żadnych zastrzeżeń”
Rojszczaki nie mogły lepiej trafić,
niż na zakompleksionego i nielogicznego oszołoma Maczugę ( + Rzeszutową ).
Podstawa – plagiat z ICD – 10
– Bireckiej i Juskowiak, która to jest „jasna, pełna i
logiczna”. Dla
Maczugi oczywiście.
Str. 91
„nie
zadziałały już mechanizmy kontroli jego zachowania”.
– czyli innymi słowami à
byłem NIEPOCZYTALNYM !!!
„daleko
wkraczające w kompetencje psychiatrów są ustne wywody ... biegłego
psychologa... o zniesionej poczytalności”
tylko, że właśnie zniesiona
poczytalność z kryterium psychologicznego – to jest domena
psychologa, a nie psychiatry !!!!
„zbieżne
opinie obu zespołów psychiatrów”
– są zbieżne.
Obie to pseudonaukowy bełkot.
Str. 92
„orzeczenie
sądu cywilnego było jedynie porażką prestiżową, ambicjonalną”
- znowu te chore wymysły
zakompleksionego Maczugi. W koło
to samo.
„oskarżony
nie obawiał się w żadnym momencie pokrzywdzonych”
-przez cały okres konfliktu byłem
atakowanym i nie potrafiłem sobie poradzić
z zagrożeniem ze strony Rojszczaków.
„nienawidził
Artura Rojszczaka i jego rodziców...nawet po śmierci”
- tutaj ich śmierć niczego nie
zmienia, bo ci ludzie z chorej pazerności na moje mienie mi i mojej rodzinie -
zrujnowali całe życie. Może
warto zapytać kogoś, komu
II wojna światowa zrujnowała całe życie, co dzisiaj sądzi o Hitlerze
– szczególnie w kontekście,
„po jego śmierci” ?
„broń
– podniósł dopiero gdy zobaczył zdjęcie w aktach”
- to prawda, gdy zobaczyłem broń
opartą o ścianę w pokoju 8
letniej córki Rojszczaków – to zdębiałem.
Ja nigdy bym nie zostawił broni nie zabezpieczonej i to jeszcze
w pokoju dziecka ( à
„płytka wyobraźnia to kalectwo” ).
Str. 93
„pokrzywdzonych
metodycznie dobijał, zmieniając magazynki... trafienia bardzo
precyzyjne...”
Tylko, że biegli od balistyki
tego jakoś nie stwierdzili. No i
chyba Agnieszka Rojszczak nadal żyje, a nawet udziela stale wywiady dla
telewizji TVN i innych populistycznych stacji. ( ostatnio mówiła: „ludzie,
opamiętajcie się, póki nie jest za późno” - tylko, że do dnia tragedii
to właśnie ona sama ze swoim mężem
– filozofem – chodziła po urzędach i wnosiła niezliczoną ilość
donosów i oszczerstw.
„wszak
oskarżony nie musiał schodzi na widok pokrzywdzonych....”
otóż z pierwszych zeznań
Agnieszki Rojszczak wynika, że gdy schodziłem z I piętra do wyjścia to wtedy
oni mnie zobaczyli ( i vice versa ). I wtedy zacząłem dopiero strzelać.
Czyli, że najpierw schodziłem po schodach i dopiero wtedy ich zobaczyłem !
- kolejność faktów jest tutaj chyba bardzo istotna, a akurat to można
odtworzyć
z zeznań Agnieszki Rojszczak, bo tyle ona pamięta.
Oczywiście osoba, która nie
straciłaby poczytalności – tak by nie postąpiła ( chodzi mi oczywiście o
strzelaniu do ludzi ).
„Klucze
zaś mógł już potem zgubić, wyrzucić lub przekazać szwagrowi”
tutaj mówimy o hipotezach i
gdybaniu, czy też o „pewnych” ustaleniach sądu bo
to wszystko wygląda na jakieś chore hipotezy Maczugi bez jakiegokolwiek
pokrycia w materiale dowodowym. ( „lub” , „mógł”, etc. )
Str. 94
„rekonstrukcja
zdarzenia” - „penetrowania
mieszkań i piwnicy...”
znowu po raz kolejny ten sam
temat. A skąd to Maczuga wymyślił ?
to penetrowanie. Jaki
jest na to dowód, że tak było lub nie było ?
„psychiatrzy – jako jedyni są
uprawnieni do wypowiadania się w kwestii poczytalności”
to jest nieprawda.
Art. 202 § 4 kpk nakazuje psychiatrom wypowiedzieć
się w tej kwestii. Ale to
nie jest jednoznaczne z tym, że tylko psychiatra może się w tej kwestii
wypowiadać !!!
Skoro silne wzburzenie (
kompetencje psychologa ) może spowodować chwilową całkowitą utratę
poczytalności – to oczywistym jest, że też i psycholog powinien,
a wręcz MUSI się w tej kwestii wypowiedzieć.
Str. 95
„Obie
opinie są zgodne”
To prawda. Już to Maczuga pisał
na str.91 Są ze sobą zgodne. Pierwsza jest „niejasna, niepełna, nielogiczna
i niczego nie tłumacząca” (à
S.O. 28.04.2003 )
więc są one faktycznie
„zgodne” i „wzajemnie się
wspierają”
„ 0 ” wspiera „ 0 ”
i te dwa „zera” wspierają
kolejne „zera” – in concreto - Maczugę i Rzeszutową.
„trudno
zaakceptować taką „normę”, nawet przy uwzględnieniu, że dyssocjalnie
cechy ...pogłębieniu podczas pobytu w areszcie”
-tutaj „biegły” Maczuga
zajmuje się ustalaniem „norm”
zachowania i „analizuje” „rozliczne
pisma”. Natomiast – jak widać
już „do zaakceptowania” jest przepisanie przez Birecką dosłownego
plagiatu z książki, jako „swojej” opinii.
-Przy specjalistycznej wiedzy
psychologa Maczugi – nawet prof. P. Zimbardo z
Uniwersytetu Stanforda wydaje się być mocno niedouczonym (Zimbardo,
PWN 2004 – jest książka dołączona do akt. Por. à str. 603 /teza 210 )
„z
zemsty” do której wcześniej nie miał on powodu”
– jakieś zupełnie
nieprawdopodobne „motywy”. Skąd
takie myśli pojawiły się
u Maczugi ? Bo każdy
człowiek widzi świat swoimi własnymi oczyma.
Widocznie zakompleksiony Maczuga tak
sam się zachowuje na co dzień. Najbardziej
boli właśnie głupka – ujawnianie jego niewiedzy.
Ta osobowość zakompleksionego Maczugi tłumaczyła by ten mój
„wyrok” - 3 x dożywocie ( + „tylko wyeliminowanie...”).
„zastrzelenie
dwojga ludzi...reakcji na ambicjonalną i publiczną porażkę...”
to znowu ten sam bełkot Maczugi -
ujawniający jego kompleksy i chorą ambicję miernoty, której ktoś dał władzę
do ręki.
Str. 96
„sypał „jak z rękawa”
przykładami...”
- słownictwo Maczugi
„Co więcej - zdrowa osobowość
radzi sobie z wieloma, nawet silnymi
i długotrwałymi stresami”
- jak widać Birecka
„nauczyła” Maczugę „psychiatrii” w „sądzie” na mojej rozprawie”
w dniu 18.05.2004 : Birecka: „... są osoby tak silne, dla których nawet tak traumatologiczne
przeżycia nie powodują
tego zespołu stresu pourazowego” ( nie „traumatologiczne” tylko
„traumatyczne” Pani Birecka ! )
.
prof.
Herman – psychiatra z Harvardu: s.68/t.25
- „nie ma osoby odpornej na wstrząs, gdy zdarzenia przekroczą
granicę” .
„... objawów PTSD czy ASD, ... nie rozpoznana czy zdiagnozowana
przez obiektywnie opisujących stan...lekarzy”
innymi słowy wpis do
książki zdrowia dr Teleśnickiego z dnia 30.10.2001 jest fatamorganą. ( dr.
Teleśnicki wpisał do książki zdrowia więźnia swoje rozpoznanie
w dniu 30.10.2001: „ ostra reakcja na stres”.
a to jest właśnie ASD.
„nie można też zapominać, że żadna z cytowanych przez oskarżonego
książek – nie odnosiła się wprost do jego osoby, ale...”
Wszystkie wpisy do książki
zdrowia więźnia o nazwisku Andrzej Kursa dotyczą przecież ewidentnie mojej
osoby.
Str. 97
„książki te nie są nakierowane głównie na rozpatrywanie
czyjejś odpowiedzialności karnej, ale...”
Np.
Rozdział 11 „problemy prawne” z książki „Zespół ostrego stresu”
Bryant
/ Harvey ( PWN 2003 ) – też
jest w aktach –– podrozdział 11.2 „Prawo karne” (
str. 156 - 167 ) ewidentnie jest
nakierowany na rozpatrywanie odpowiedzialności karnej !!!
( i nie tylko w tej książce, lecz prawie w każdej ).
„dr hab. Janusz
Heizman...sprawcy z PTSD nie tracą kontaktu z rzeczywistością,
a zdolność rozpoznania... jest ZASADNICZO zachowana”
- to jest oczywiście
prawda !!! Tylko, że Maczuga
nie jest w stanie chyba zrozumieć z dołączonej do akt książki ( ibidem )
– tej podstawowej różnicy
pomiędzy PTSD i ASD
!!! Otóż są to zasadniczo podobne zaburzenia, tylko w ASD
dodatkowo pojawia się grupa
objawów dysocjacyjnych – takich jak REDUKCJA ŚWIADOMOŚCI, AMNEZJA,
DYSOCJACYJNA, DEREALIZACJA
i DEPERSONALIZACJA
( Bryant 2003 – str. 13 /
teza 16, tabela str. 12, str. 45/
teza 61-63 - kryterium B ) – a użyte w cytacie dr Heizmana słowo
„zasadniczo” oznacza, że zdarzają się też i wyjątki.
„... lekarze psychiatrzy z wieloletnim doświadczeniem
zawodowym”
kryterium przyjęcia
opinii biegłego nie jest jego „wieloletnie doświadczenie”, tylko
posiadanie specjalistycznej i aktualnej wiedzy
( por à art. 193 § 1 kpk )
2000.11.06
wyrok SN
IV KKN 477/99 LEX nr
51136
Całkowita
dyskwalifikacja dowodów z opinii biegłych wymaga uprzedniego wykazania, że były
one oparte na błędnych przesłankach, nie odpowiadają aktualnemu stanowi
wiedzy w danej dziedzinie
( chyba jest różnica
pomiędzy „aktualnym” poziomem wiedzy, a „wieloletnim doświadczeniem”).
„kuriozalnym wręcz przykładem, jest kwestionowanie....na
podstawie ... bliżej nieustalonych pracowników...”
A co robi
Kali Maczuga w tym właśnie swoim „uzasadnieniu” wyroku ???
Cały czas powołuje
się na jakieś ogólniki, brak konkretnych nazwisk osób ( czyli
właśnie „bliżej nie ustalonych” )
np. : „... znał
wiele osób z tego środowiska”, „taka ocena jego osoby panowała wśród sąsiadów
i rodziny”, „zabójstwa odbiły
się szerokim echem, nie tylko wśród najbliższych sąsiadów, ale w całej
przerażonej zbrodniami społeczności”, „przekonuje lektura... innych spraw
karnych i wykroczeniowych... w przeszłości podobne agresywne zachowania..”,
„... opinię... dzielnicowy na podstawie rozmów
z innymi osobami”, „nie
tylko w tej, ale i w innych sprawach sądowych...” , „przesłuchano szereg
osób...którzy mieli też dodatkowe informacje w sprawie...”, „wiedział
natomiast o innych jego konfliktach” , „oskarżony uzyskiwał w życiu
wszystko to, co chciał”, „a
także jeszcze innego funkcjonariusza, o którym wspomniał dzielnicowy” ,
„chwalenia się, że „policję ma w kieszeni”, „znajomość
z wieloma osobami z sądu” , „sądu...gdzie wydawało mu się, że
wszystkich zna i wszystko jest w stanie „załatwić”, „znajomości z
wieloma krakowskimi sędziami”, -
właściwie, to tutaj należało by jako przykład - „bliżej nieustalonego
tekstu” - podać całe „uzasadnienie” Kalego Maczugi.
Str. 98
„...urażonej ambicji oskarżonego”
– absurdalny wymysł
zakompleksionego Maczugi
„...złych emocji które nim owładnęły w tym dniu”
– słownictwo
Maczugi ( pewnie z filmu
„Egzorcysta” )
„już wcześniej skłonności do konfliktów... stwierdzoną ważną
cechę jego nieprawidłową (dyssocjalną) osobowość”
Maczuga jest w
ewidentnym stresie – pisząc w kółko stale to samo. To jest taki właśnie przykład „powtarzania mantry”
( i braku merytorycznego argumentowania ).
„Ta
właśnie opinia, wskazująca też na wyraźnie dyssocjalną osobowość oskarżonego...”
to jest wręcz nieprawdopodobne,
aby na jednym i tym samym – wyssanym z palca „rozpoznaniu” – a
faktycznie bezczelnie przepisanym plagiacie
„wyprodukować” całe „uzasadnienie”
„wyroku” – liczącym 138 stron bełkotu Maczugi.
„...ASD
wystąpiło dopiero po dokonaniu zabójstwa...”
a może na to jakiś dowód, że ASD wystąpiło „po”, a
nie „przed”.
„Tłumaczy
ona również, dlaczego oskarżony nie uciekał, nie ukrywał się, nie
zrealizował być może do końca swojego planu, który przecież znał tylko
on”
no to trzeba poprosić Maczugę,
aby wyjaśnił właśnie to, „dlaczego oskarżony nie uciekał”, „nie
ukrywał się”. – Skoro
coś dla Maczugi „tłumaczy” – to Maczuga powinien to „tłumaczenie”
ujawnić . Sam jestem tego
bardzo ciekawym.
( tak to jest, jak się powtarza
bezmyślnie różne głupoty za „specjalistką” Birecką )
str. 99
„plan ten ( „który przecież
znał tylko on” ) zrodził się dopiero w dniu zabójstwa, bezpośrednio po
usłyszeniu...”
Jaki „plan” ?
Logika Maczugi jest po prostu porażająca.
Jakie na to są dowody ???
„Oba
zespoły biegłych wykazały, że nie są wiarygodne tezy oskarżonego
o niepamięci zdarzenia”
- bo „oba zespoły” nie mają
bladego pojęcia o reakcjach dysocjacyjnych – jakie powstają przy ostrej
reakcji na stres.
Oczywiście, że te dwa zespoły
– „z wieloletnim doświadczeniem zawodowym” znają się na innych – istotnych kwestiach.
(np. na Argumentum ad
crumenam ).
„Biegli
z Wrocławia wskazali, że przyczyny reakcji oskarżonego należy upatrywać
w jego nieprawidłowej osobowości, a nie w stresie”
stale ten sam refren piosenki .
Maczuga tylko potrafi to
w kółko przepisywać +
dodać własne kompleksy. Tak
działają np. testy projekcyjne ( Rorschacha ).
Pokazuje się badanemu nic
nie znaczący obrazek i on ma opowiadać z czym mu się to kojarzy.
Maczudze wszystko się kojarzy z
naruszoną ambicją.
„
„wysuwanie pozornie możliwych do uznania racjonalizacji zachowań, które
są źródłem konfliktu z otoczeniem” (por. opinia k.1987)” – cytat
z „uzasadnienia” Maczugi
podręcznik ICD-10 ( „Vesalius”
1998 ) str. 117 poz. F
60.2 – dział B.
pkt. ( 6 )
cyt: „... wysuwanie pozornie zasadnych racjonalizacji
zachowań, które są źródłem konfliktów z otoczeniem.”
podręcznik ICD-10 ( „Vesalius” 2000 )
str. 172 poz. F 60.2
f/ :
cyt: „...wysuwania pozornie możliwych do uznania
racjonalizacji zachowań, które są źródłem konfliktu z otoczeniem.”
Zagadka : z której z tych 2 książek
został przepisany ten dosłowny cytat ?
„jeżeli
chodzi o kwestię nieprawidłowej osobowości...”
--> i znowu ten sam
„argument” <--
Str.100
„...kwestia
nieprawidłowej osobowości Andrzeja Kursy, była niezbędnym elementem...”
--> i znowu ten sam
„argument” <--
„każdy
człowiek ma prawo do swoich przekonań i poglądów...równie ważne prawa
innych ludzi”
Maczuga pisze same puste i nic nie
znaczące w mojej sprawie frazesy.
Str.101
„...oskarżony
zajął jednoznaczne stanowisko: to on miał rację w sprawie
cywilnej...widocznym potwierdzeniem tezy biegłych psychiatrów o
egoistycznych
i aspołecznych cechach osobowości Andrzeja Kursy, nieumiejętności
zrozumienia innych osób, poza sobą samym.”
A obrońcy Gdańska, czy też
Warszawy we wrześniu 1939 roku zajęli jednoznaczne stanowisko: to oni mieli
rację ... co jest widocznym potwierdzeniem tezy
o egoistycznych i aspołecznych cechach mieszkańców przedwojennej
Warszawy
i Gdańska, a także nieumiejętności zrozumienia Hitlera, tylko siebie.
Czyli według Maczugi miałem oddać
MOJE NADBUDOWANE MIESZKANIE
ROJSZCZAKOM ??? A na
marginesie to właśnie ten fakt, że ja dochodziłem swoich racji na drodze sądowej
jest przytaczany jako moje „aspołeczne cechy”.
Absurd !!!
„...w
cywilizowanym społeczeństwie...droga sądowa”
no i więc właśnie ja wyłącznie
dochodziłem swoich racji na drodze sądowej.
„...
wyjątkowe barbarzyństwo ... jednostka ... nie jest przystosowana do życia
w społeczeństwie”
- słownictwo Maczugi ( manipulacja słowna )
à por. ??2002.07.03 wyrok s.apel.
II AKa 28/02 KZS 2002/7-8/55 w Krakowie : Nie
jest stosowne używanie w uzasadnieniu wyroku skrajnych ocen w rodzaju
"niesłychanie wysoki"
str. 102
„rodzina
Rojszczaków nie ukradła niczego Andrzejowi Kursie...”
te wieloletnie szykany miały na celu „wykończenie mnie,
a po tym odebranie mi mojego nadbudowanego mieszkania” ( Artur Rojszczak ).
Por. à
??? 1935.06.19
wyrok SN
III K 585/35 OSN(K) 1936/2/61
...
zamach był już w toku, okoliczność zaś, iż pokrzywdzony zamachu
swego nie zdołał jeszcze urzeczywistnić, wbrew poglądowi Sądu, nie czyni
obrony przedwczesną. Pogląd taki prowadziłby do wniosku, że przedwczesną
jest obrona przed złodziejem, który już włożył ręce do cudzej kieszeni,
lecz nie zdołał jeszcze nic z niej wyciągnąć.
„nie
dokonywali np. wyburzenia nadbudowanego piętra”
to jest oczywiste, bo przecież to
była ich „współwłasność” à
por. zeznania Agnieszki Rojszczak w sądzie w 2003 roku : „Mieliśmy prawa do
nadbudowy”. Trudno przypuszczać,
aby Rojszczaki „np. wyburzyli
swoją „współwłasność” ”.
„po prostu prowadzili z nim spór
cywilny...”
a ktoś inny „po prostu” znęca
się nad swoją żoną, a jeszcze inny „po prostu” wykańcza swojego kolegę
w pracy ( tzw. mobbing ). „Po prostu”.
„...demonstrując
agresję słowną i swoją przewagę fizyczną w poza procesowych
kontaktach”
stek kłamstw !!!
To pewnie było wynikiem tego, że nawet w budynku sądu uciekałem od
Rojszczaków na inne piętro ( „demonstracyjnie” )
„Mało
tego – posunął się do gróźb karalnych”
to znaczy, że gdy ja –
natychmiast po zajściu o godz. 9.oo w
dniu 29.01.2001 od razu pojechałem na policję i zgłosiłem fakt gróźb
karalnych, kierowanych pod moim adresem przez Jana Rojszczaka ( cyt.: „moje
miejsce jest na Cmentarzu Rakowickim”)
- moje zgłoszenie przyjęto o godz.
9.50.
Jan Rojszczak nie podawał w dniu
29.01.2001 – interweniującym policjantom żadnych gróźb ( por. k - 884 ).
A gdy Rojszczaki dowiedziały się, że ja wniosłem takie zawiadomienie
– to wówczas – wiele dni później oni „przypomnieli sobie”,
że to rzekomo właśnie ja
im groziłem, a nie oni mnie !!! Nieprawdopodobne.
„wysadzenie budynku”
kolejne kłamstwa Rojszczaków. Karta - 576 – Jadwiga
Rojszczak : „ od mojego syna tylko usłyszałam, że Kursa zagroził mu podłożeniem
bomby i wysadzeniem domu
( to chodzi o tego samego „syna”, który przychodził do
dzielnicowego Rajtara
i opowiadał mu o tym, jak to rzekomo ja „uderzyłem go z otwartej ręki
w twarz przy pani z nadzoru budowlanego” ).
Syn jak wspominałam wyżej nie chcąc mnie denerwować ... nawet...nie
informował o jego ( procesu cywilnego ) przebiegu”.
A kiedy „podłożenie bomby i
wysadzenie domu” jest „mniej
denerwujące” od informacji o przebiegu procesu cywilnego – w którym tylko
chodzi o wpisanie mojego nadbudowanego mieszkania w 1990 roku na moją rzecz ?
No kiedy ???
Chyba tylko wtedy, gdy ta rzekoma
„bomba” to wredne – paskudne kłamstwo.
Zresztą proszę porównać
pierwsze zeznania Agnieszki Rojszczak z dnia 16.01.2002 ( te „za świeże” )
k-569 : „Mnie osobiście
Andrzej Kursa nigdy tak nie zaczepiał, nie przypominam sobie, aby Andrzej Kursa
groził mojemu mężowi, podobnie aby groził mojemu teściowi. Ja nigdy nie byłam świadkiem takich gróźb
i nie pamiętam aby się o tym rozmawiało.” !!!
„oskarżony
jako pierwszy próbował oszukańczymi wręcz metodami uzyskać korzystny
wynik sprawy. Przede wszystkim chodzi tu o usiłowanie przeprowadzenia całego
postępowania za plecami pokrzywdzonych...”
Nieprawdopodobne, co Maczuga
podaje za nonsensy. Ja
normalnie wniosłem do sądu pozew !!! A nie „poza plecami”. „Poza
plecami” to Rojszczaki wiedziały dzień wcześniej, co ogłosi sprzedajna Błasiakowa.
„...dokonanie
przebudowy dachu bez uzgodnienia zakresu i wysokości kosztów...”
Koszt wynika z zakresu.
A zakres był w detalach ustalony z obojgiem Rojszczaków
– pisemny DOWÓD : podpisane
przez oboje Rojszczaków pismo do wydziału architektury z dnia 19.02.1998 roku,
w którym W DETALACH jest
sprecyzowany zakres remontu dachu.
Wnoszę o wizję lokalną – aby z tym pismem w ręku
stwierdzić, czy zakres remontu dachu w jakimkolwiek stopniu wykracza poza
pisemne ustalenia z tymi patologicznymi filozoficznymi kłamcami.
A stan przed remontem dachu jest
doskonale widoczny na zdjęciach załączonych do mojej pierwszej pracy
Zdjęcia z dnia
21.11.1990 roku ( jeszcze nie było okien,
wstawionych w maju 1991roku )
( zresztą dom nr.10 ma bliźniaczy
dach do tego, który był przed remontem dachu – czyli przed latem 1998 roku
).
„...to
raczej postępowanie Andrzeja
Kursy, obiektywnie powinno być traktowane jako bardziej stresujące...”
Nieprawdopodobne, jak całkowicie można w polskich sądach
odwrócić całą sytuację do góry nogami.
Str.105
„...Andrzej
Kursa nie był ... niewykształconym człowiekiem, nie rozumiejącym prawa ani
procedur sądowych”
I to było fatalne, bo to
wszystko, co się działo, nie mieściło się w moim pojęciu praworządności.
Dręczenie mnie przez Rojszczaków, jakieś perfidne szykany
i donosy, że to akurat ja ich tak dręczę,
niemożność wpisania w tym beznadziejnym dysfunkcjonalnym krakowskim sądzie
swojego własnego mieszkania na swoją rzecz i tym samym ucieczka od prześladowców, to wszystko było
dla mnie nie do pojęcia. Dopiero dzisiaj – po 4 latach pobytu w więzieniach
– otwarły mi się oczy na polskie „sądownictwo” i
poziom takich Maczug.
„...był
nie do zaakceptowania, dla nie znoszącej sprzeciwu osobowości oskarżonego.”
Znowu te same idiotyzmy à
w kółko „nieprawidłowa osobowość”.
O czym tutaj mówimy ???
Że człowiek nie potrafi zaakceptować, że druga osoba
– chory z pazerności i bezwzględny filozof chce mi ukraść jego cały
majątek życia –
nadbudowane mieszkanie i do tego systematycznie mi rujnuje życie ???
To miałem zaakceptować ???
Szukałem pomocy na policji – ale usłyszałem,
że „jeszcze się nic nie stało, więc nie możemy interweniować”, żeby „czekać
na koniec sprawy cywilnej” Więc
czekałem, czekałem, czekałem – Rojszczaki mnożyły jakieś
abstrakcyjne problemy, a beznadziejni sędziowie w SR w Śródmieściu nie
potrafili całymi latami wydać tak oczywistego postanowienia, że moje legalnie
zbudowane 11 lat wcześniej mieszkanie jest po prostu moje i wtedy mógłbym je
sprzedać i uciec od tych chorych z pazerności Rojszczaków
!!!
Tego wszystkiego Maczuga NIE
ROZUMIE !!!
Dlaczego?
- Może dlatego, że to taki sam zakompleksiony prymityw ze wsi, jak
Rojszczaki ?
Szanowny Panie Mecenasie
- ja już tego wszystkiego
nie mogę czytać !
To wszystko jest jak jakiś Matrix – który toczy się nie w kinie,
tylko na jawie.
„...i
liczył na swoiście pojmowaną „lojalność” ”
( niby w sądzie – przyp. A.K. )
skąd takie chore „ustalenia” wymyśla Maczuga ???
„...egoistyczne
cechy osobowości, nie potrafiącej się liczyć z odczuciami innych ludzi,
niezdolnej do przyjmowania porażek, o nastawieniu „życzeniowym” do świata
i innych”
znowu te same brednie o mojej
„nieprawidłowej osobowości”. A
poza tym, to przecież każdy normalny człowiek ma jakiś cel i plan w swoim życiu.
„...w
urażonej dumie, obawie przed ośmieszeniem, nieumiejętności przegrywania,
połączonych z nienawiścią do sąsiadów, z chęcią zemsty...”
to pisze Maczuga, ale
chyba o samym sobie !!!
Tak działa „projekcja” gdy człowiek
z wieloznacznego – a faktycznie nic nie znaczącego materiału „wyciąga”
wnioski zgodne z jego własnym widzeniem świata ! Maczuga – to zakompleksiony głupek, który
nienawidzi świata, boi się ośmieszenia
a do tego pewnie sobie zdaje sprawę z własnej słabości
intelektualnej. To świetnie tłumaczy chore wyroki Maczugi ( nie tylko
w mojej sprawie ) – Maczuga nienawidzi ludzi i z zemsty za swoje kompleksy wyżywa
się na oskarżonych – bezradnych przy nim !!!
Str. 106
„...on
po prostu z powodu swoich defektów osobowości – nie chciał zrezygnować
z zemsty.”
znowu Maczuga obnaża tutaj swój poziom. I znowu ten refren
Maczugi
o „defektach osobowości”.
„...później,
w korzystnej dla siebie sytuacji,... zaplanowanego skutku – zabójstwa”
Maczuga powtarza te hipotezy
Bireckiej.
Tylko warto by było wyjaśnić,
na czym miała by polegać „korzystna sytuacja” i jaki był ten „plan”
( skoro coś jest „zaplanowane” – to Maczuga powinien ten
„plan” zabójstwa przedstawić – np. „plan” zatarcia śladów,
„plan” ucieczki, ect.
O jakim „planie” mówi Birecka,
a za nią bezmyślnie powtarza Maczuga ???
Str. 107
„jasna
i pełna opinia z Wrocławia”
dla Maczugi i Rzeszutowej nawet
stara kopalnia jest „jasna i pełna”
„...biegli
odpowiedzieli na dziesiątki dodatkowych pytań”
... o które nikt ich się nie
pytał. – np. o tym, czy „moja żona jest miła w d....”,
z kim byłem na nartach w Alpach
7 miesięcy przed zdarzeniem, o
moim spotkaniu z
Mojżeszem , co robił Hitler pod
Stalinogrodem itp. To bezcenne
informacje Bireckiej. Faktycznie
ta „opinia” z Wrocławia jest „bardzo obszerna”.
W końcu „wszystko było
badaniem”.
„...
nasila się z czasem ... objawów osobowości dyssocjalnej”
--> i znowu ten sam
„argument” <--
„na
rozwój nieprawidłowych cech osobowości wskazał też biegły psycholog dr
Marek Pawlik”
no i nie zapominajmy też o tej
kostce do gry. Czerwonej w białe
kropki.
Bardzo psychopatycznej !
Str.108
„sąd
dał wiarę... Rojszczakom i Szczygłowi”
oczywiście.
„wiodącą i agresywną rolę w
konflikcie miał tu oskarżony.”
To prawda.
Gdybym nie wybudował sobie w 1990 roku mieszkania we własnym rodzinnym
domu, gdybym przed 27.09.2001 zmarł na serce od tych szykan Rojszczaków, to
bym nie był winny. A tak to
wszystko moja wina.
„nie
można też faktów w istocie drobnych – wyolbrzymiać”
To też prawda.
Mieszkańcy Warszawy we wrześniu 1939 roku też przesadzili
i wyolbrzymiali problem.
A na marginesie – to co w tym
„uzasadnieniu” robi Kali
Maczuga ? Powtarza w
jakiś skrajnie tendencyjny sposób i wielokrotnie to samo – nie tylko
„wyolbrzymiając”, ale wręcz nawet całkowicie przekręcając fakty.
„akcentowanie
niewygód jakie ponosili pokrzywdzeni w związku z tymi pracami...”
Jakimi pracami ? Jakich
„niewygód” ?
W 1990 nadbudowałem sobie
mieszkanie
W 1994 roku – 4 lata później
pojawiły się Rojszczaki w moim rodzinnym domu
Latem 1998
- gdy Rojszczaki były w USA - wyremontowałem
dach – dokładnie zgodnie z ustaleniami z nimi.
Więc kiedy i jakie „prace” i
związane z nimi „niewygody” ponosili pokrzywdzeni ???
Str. 109
„...
zeznania Agnieszki Rojszczak... zeznaje prawdziwie...dochodziło do obopólnych
utarczek słownych pomiędzy...”
przypomnę raz jeszcze : pierwsze
zeznania Agnieszki Rojszczak z dnia 16.01.2002 (
te „za świeże” ) k-569 : „Mnie osobiście Andrzej Kursa nigdy tak nie zaczepiał,
nie przypominam sobie, aby Andrzej Kursa groził mojemu mężowi, podobnie aby
groził mojemu teściowi. Ja nigdy
nie byłam świadkiem takich gróźb i nie pamiętam aby się o tym
rozmawiało.”
„...mając
na uwadze ustalone cechy charakteru poszczególnych stron ( czyli kogo ? ),
podziela pogląd pokrzywdzonych o prowokowaniu awantur przez oskarżonego”
paskudne – tendencyjne kłamstwo.
Czy jest chociaż jedna rzecz, której Maczuga by nie „podzielił”
za „pokrzywdzonymi” ? -
On wszystko – kompletnie wszystko powtarza za pokrzywdzonymi i tymi „biegłymi”
a la Birecka.
Str. 109/110
„Oczywiście
nie musiałby w normalnej sytuacji, trzaskać drzwiami samochodu oskarżonego,
Artur Rojszczak – ale zrobił to, bo oskarżony po raz kolejny zademonstrował,
nie liczenie się z nikim w tym domu, zastawiając im przejście.
Wiadomo było, że normalna prośba o przymknięcie drzwi, spotkałaby
się z agresją i wyzwiskami ze strony A. Kursy,
pouczaniem, że nic tu nie mają do decydowania.”
Panie Mecenasie – Maczuga to
kompletnie chory człowiek. Chory
psychicznie
i kompletnie ogłupiały !!!
Nawet tak ewidentny przykład
niczym nie sprowokowanej agresji Rojszczaka Maczuga potrafi „wytłumaczyć”.
Rojszczak mi wali z całej siły
drzwiami nowego Audi A 6, a ja jestem temu winny !!!
Co to za kompletny idiotyzm !!!
Trzeba koniecznie zrobić wizję
lokalną ! Ja w tym dniu wyjechałem
przed swój garaż nowym Audi A 6 i odkurzałem odkurzaczem
z piasku dywaniki w samochodzie po wakacjach we Włoszech.
Wyjazd z garażu następuje po betonowych pasach jezdnych.
Można zobaczyć – w jakiej odległości od ściany domu stoi wtedy
samochód. Zawsze cały
chodnik jest WOLNY !!! Dodatkowo
– aby móc podłączyć odkurzacz do prądu w garażu – ja wyjechałem
przed garaż może 2 – 4 metry. Więcej nie sięga przewód odkurzacza.
To, co demonstruje Maczuga – to po prostu nieprawdopodobne
!!!
„Musiał mi z całej siły
trzasnąć drzwiami, bo gdyby mi zwrócił uwagę, to bym zareagował agresją
!!!” Po prostu
nieprawdopodobne. Nawet jak ja
kompletnie nic nie robiłem i zostałem zaatakowany, to według Maczugi – też
byłem już winny !!!
„...eskalacja
konfliktu. – trudno ich za to winić.
... Pokrzywdzeni,
nie przypuszczali jednak, do czego w ostatecznym rozrachunku, jest zdolny
Andrzej Kursa”
I to jest meritum.
Ponieważ tylko od nich uciekałem i stale im ustępowałem, to „nie
przypuszczali do czego jest zdolny Andrzej Kursa”.
I każdy inny całkowicie zaszczuty człowiek – jest „do tego samego
zdolny”. - „Płytka wyobraźnia to kalectwo”.
Tak samo Hitler „nie przypuszczał
jednak” do czego w ostatecznym rozrachunku doprowadzi rozpoczęta przez niego
wojna. Bo w przeciwnym wypadku by
tej wojny nigdy nie rozpoczął !!!
„...nieprawdziwa,
relacja oskarżonego o reakcji na to zajście, gdzie miał on rzekomo ogromnie
się przestraszyć. Nie jest on w
tym swoim opisie wiarygodny.”
A wtedy – gdy Rojszczak mi
zatrzasnął z całej siły całkowicie otwarte drzwi do Audi – gdy wszystkie
okna były w aucie otwarte – to wtedy klęczałem za tylnymi siedzeniami i w
ciszy układałem odkurzone dywaniki. Cicho
grało radio
w samochodzie – był piękny słoneczny sobotni ranek. Gdy nastąpił nagle
i niespodziewanie potężny huk i całe auto się zatrzęsło –
wyskoczyłem z niego przerażony. Przed moim autem stał Rojszczak i jego matka.
Oboje się wrednie śmiali! Wtedy
pierwszy raz w życiu zaczęło mi brakować powietrza, cały zacząłem drżeć
i uciekłem do swojego mieszkania trzymając się za szyję przy tym
ponurym i złym śmiechu Rojszczaków.
„...podnoszenie
gróźb. ... koreluje ustalony
charakter oskarżonego...”
--> i znowu ten sam
„argument” <--
„nie
przybierały one wprost formy „zabiję cię”... zgłaszając policjantom
wypowiadał się RACZEJ na temat agresji i... ubliżania oraz zniszczenia drzewek.
Na karcie – 884 jest to zgłoszenie.
Jest tam tylko mowa o NAUBLIŻANIU.
Nie ma nawet 1 słowa o
jakichkolwiek moich groźbach pod
adresem Rojszczaka.
Na karcie 884 jest dokładnie
zapisane przez przybyłych policjantów – w detalach to, co zgłaszał
Rojszczak. „Naubliżał” – a
te rzekome groźby pojawiły się później.
Pierwsze zawiadomienie Jana
Rojszczaka było też pewnie „za świeże”.
Str. 111
„Jan Woleński – „świadek” – który wszystko „słyszał”
od kłamcy Rojszczaka zawsze już po rzekomych „faktach.
„...nie
przypuszczał do końca, że oskarżony może się posunąć do...”
(to samo na s.110–Maczuga nawet
nie widzi tego, co sam pisze na poprzedniej stronie) por. ?- A 2000.12.01
wyrok s.apel.
II AKa 295/00 Wokanda
2002/3/41 w Katowicach :... nadto wiedząc, iż oskarżony posiada broń,
zachowywali się w stosunku do
niego prowokująco i
lekceważąco. (...)
„nie odróżnia on ( Szczygieł) nawet do końca kwestii
nadbudowy i remontu dachu”
Szczygieł wielu
rzeczy „nie odróżnia” np.
tego, że wyjeżdżając na wakacje „jak zwykle” latem 2001 roku do Niemiec
„nie odróżnił” urlopu od zwolnienia chorobowego (a był już od kilku
miesięcy „chory” )
Tak samo Szczygieł
„nie zauważył” wykonanej całej nadbudowy II piętra, gdy jesienią 1994
roku remontował mieszkanie Rojszczaków.
Co prawda „zauważył”, że ja przeprowadzam „jakieś prace” ( na
tej nadbudowie, której „nie zauważył” ), ale mnie też „nie zauważył”.
Pewnie Szczygieł osłabił
sobie wzrok, gdy jako milicjant „studiował” zasady „sprawiedliwości społecznej”
na wyższej szkole przy KC PZPR.
Praca Szczygła –
oficera Milicji Obywatelskiej w latach 1966 – 1985 też mogła niedobrze wpłynąć
na jego oczy. Może to wina gazu łzawiącego,
którego używał Szczygieł w stanie wojennym, przeciwko bandyckim elementom
dyssocjalnym ?
„zdaniem sądu nie ma tam również przypadku złożenia świadomie
fałszywych zeznań.... omyłek świadka, który czegoś nie był pewien albo
zasłaniał się niepamięcią”
Otóż Szczygieł
nigdy nie „zasłaniał się niepamięcią”
lub, że czegoś „nie był pewien”
W dniu 20.03.2003
Szczygieł zeznał: „mnie do pełnego okresu emerytalnego brakowało 72 miesiące,
czyli 6 lat” ( to jako „uzasadnienie” kilkusettysięcznego pozwu
adhezyjnego )
Rozprawa
w dniu 16.10.2003 - Szczygieł
( po moich dociekliwych pytaniach ) : „mam teraz pełną emeryturę
( od 3 lat )” !!!
Str. 112
„Elżbieta Czarnecka – jako prawnik – jest wiarygodna”
ta kobieta pomogła
Rojszczakowi w zrobieniu z mojego domu piekła. Ona była obecna przy tych nic
nie dających 2 letnich „negocjacjach” z Rojszczakiem, po których Rojszczak
powiedział mi wprost, że :„ mnie zrobił w h... , a ta radca prawna
Czarnecka była tylko po to, abym wierzył w jego dobre intencje”.
I reszta
„wiarygodnych” świadków: Lubowiecki,
który praktycznie wszystko słyszał od Rojszczaka, to samo
K. Lenko, A. Piątek
– pijak z mojej ulicy, którego praktycznie kompletnie nie znam i który nie
wie o mnie nawet elementarnych faktów, A. Rajtar – dzielnicowy, któremu
Rojszczak opowiadał „tylko informacyjnie”, jak go uderzyłem w twarz z
otwartej ręki, prof. B. Grochmal-Bach „pamiętała”,
że leczyłem się na padaczkę u jej ojca ( a chodziło o jakąś moją daleką
krewną o tym samym nazwisku co ja - Annę Kursa, którą faktycznie leczył na padaczkę prof. Grochmal
– ojciec ww. ).
J. Satora
i Anna Milewska ( którą
przesłuchiwano pod moją nieobecność )
nie zeznali niczego, co insynuuje Maczuga.
„podczas spotkania pożegnalnego w lutym 1998 oskarżony
był obecny i jego zachowanie nie wskazywało na żaden konflikt...”
ja zawsze się
zachowywałem dobrze – aż do dnia 27.09.2001 – kiedy straciłem całkowicie
poczytalność na skutek ostrego stresu i szoku psychicznego.
Na marginesie – to
było chyba było właśnie niedobre – bo gdybym był faktycznie jakimś
agresywnym pijakiem – to Rojszczaki by mnie nie zaczepiały i nie prowokowali
tyle lat. Niestety ja zawsze byłem
„dobrze wychowany”. I to był błąd. Dzisiaj
– po 4 latach więzienia zostałem zresocjalizowany i w tak dziwnym miejscu,
jakim jest więzienie, gdzie jest duże zagęszczenie „trudnych i agresywnych
osób”, nikomu nawet do głowy nie przyjdzie, aby mnie zaczepiać lub
prowokować.
„... ale pokrzywdzeni działali w granicach prawa...”
polecam koniecznie moją
własną opinię z dnia 09.09.2003 – napisaną na bazie książki prof.
Daszkiewicz ( 1982 ) – np. – znęcanie się i prowokacja też zachodzi, gdy
późniejsza ofiara działa nawet zgodnie z prawem. / str. 86 /teza
125 – dysfunkcjonalność instytucji ( in concreto – sądu cywilnego
w Krakowie ) /
str. 92 /t.138 – obrona konieczna à gdy uporczywość w atakowaniu późniejszego sprawcy Na
marginesie – każdy mobbing to też jest działanie „w granicach prawa” i
też skutecznie potrafi wykończyć psychicznie człowieka.
str. 113
„trudno się dziwić, że pokrzywdzeni domagali się rozbiórki
dachu, uznania go za samowolę, jeżeli chcieli się skutecznie uchylić od
ponoszenia wysokich kosztów...”
Nieprawdopodobne, aby
ktoś myślący w tak spatrzony sposób, jak Maczuga widzi świat -
zajmował się „sądzeniem” innych ludzi !!! W ten chory sposób można
„wytłumaczyć” wszystko.
Każde draństwo, każde oszustwo, każde nie wywiązywanie się ze
swoich zobowiązań i każde znęcanie się !!!
„...pismo z 19 lutego 1998 nie można traktować jako zgodę
pokrzywdzonych na wszystkie decyzje Andrzeja Kursy – w szczególności odnośnie
wysokości kosztów remontu.”
A co wynika z tego
pisma ??? Dokładny zakres i termin
prac. (à wizja lokalna !!! )
Inaczej mówiąc
jakikolwiek pisemny dokument – jest wg Maczugi nic nie warty.
A z zakresu wykonanych prac wynika też ich koszt.
Tylko, że Rojszczaki kompletnie niczego nie chcieli zapłacić.
Tylko zawsze wcześniej się do płatności zobowiązywali.
Tacy patologiczni kłamcy
i oszuści. Przez 7 lat
NIGDY NIC NIE ZAPŁACILI
za wspólny koszt funkcjonowania domu.
Dla filozofa
Rojszczaka jego „współwłasność” to było 100 % praw i 0 % kosztów.
Wszelkie prawa – to
były dla niego. Wszystkie obowiązki
i koszty – były dla mnie.
„skoro zwracał się do sądu o zarządzenie tymczasowe” ( A.K.
o remont dachu )
tak mi poradził
adwokat, gdy mu powiedziałem, że jak na razie to Rojszczaki nigdy nie
dotrzymali swoich wcześniejszych zobowiązań.
NIGDY.
Już dmuchałem na
zimne i bez takiej decyzji sądu
bym nie zrobił remontu dachu. Ale
jak widać w nieprawej Polsce – nie ma żadnej szansy wyegzekwować zobowiązania.
Chory kraj – ta Polska.
„on kazał jej opuścić mieszkanie – co też uczyniła” (
Grażyna Kursa )
po pierwsze – na
jakiej podstawie to „ustalono jednak”, skoro Grażyna Kursa
i Grzegorz Milewski odmówili zeznań (
jaki na to jest DOWÓD ??? )
a po drugie to właśnie
gdyby taki fakt miał miejsce, to potwierdza to moje działanie
w obronie koniecznej i w stanie totalnego – panicznego strachu.
Wołanie „uciekaj” jest
chyba jasne dla każdego.
Ktoś, kto właśnie
się panicznie boi czegoś, co jest właśnie w jego domu – ucieka
z niego. Dlatego – być może – przerażony mówiłem żonie aby
ona uciekała z domu z
dzieckiem.
A na marginesie – to
jaki wpływ na przebieg tragedii miała okoliczność, czy moja żona była, czy
też jej nie było w domu ? Kompletnie
żaden !!! Tak samo, to co mówiłem
( lub nie mówiłem ) – będąc już w stanie chwilowej całkowitej
niepoczytalności. Jaki związek
mają słowa wypowiedziane przez osobę, do której już nic nie dociera ???
Str. 114
Tutaj mamy „dowód”
– zeznania Jadwigi Rojszczak, której Grzegorz Milewski przekazał informację...
a kto przekazał informację Grzegorzowi Milewskiemu ?
I czy zasłyszana
„informacja” od osoby, która z kolei też „zasłyszała” informację
jest wiarygodna ? - Tak samo, jak Jadwiga Rojszczak „zasłyszała” od
swojego syna „informację” o wysadzeniu domu bombą.
– Jakaś paranoja.
Str.115
„...
pozwolenie na broń. Nie należy jednak przypisywać tu nadmiernej wagi
ani do badań lekarskich, jakie tam przeprowadzono, ani do wywiadu policyjnego”
To prawda.
Wiarygodny dla Maczugi jest tylko „Super – Ekspres” i ten stek kłamstw,
które rozpowszechniają Rojszczakowie i Szczygieł w TVN-ie oraz w Gazecie
Krakowskiej.
A na marginesie -
to były specjalistyczne – wszechstronne badania, które trwały cały
tydzień (badał mnie psycholog,
psychiatra, neurolog, internista, laryngolog i okulista)
„przewożenie
pieniędzy, które podawał jako kolejny pretekst – wkrótce nie było też
już prawdą, bo...”
Po prostu dla Maczugi
WSZYSTKO, CO JA PODAŁEM – PO NIE JEST PRAWDA.
A WSZYSTKO, CO PODAJĄ CI PATOLOGICZNI KŁAMCY – JEST DLA ODMIANY PRAWDĄ.
Szkoda nawet polemizować z tak
ograniczoną osobą. Lepiej
dyskutować z koniem.
„prawidłowe
obchodzenie się z bronią potwierdza świadek Piątek”
jakiś bezrobotny i niewykształcony
pijak z mojej ulicy, którego praktycznie nie znam jest „ekspertem” od broni
!!! Nieprawdopodobne.
Str. 116
„po
powrocie do domu... otworzył sejf, do którego był w stanie pamiętać
kod...”
Po pierwsze – „otwarcie
sejfu” – to naciśnięcie 3 skrajnych przycisków.
Czynność całkowicie automatyczna, po kilku latach codziennego
otwierania sejfu.
Po drugie – w jaki sposób
wykluczono inne możliwości, np. że ja mogłem zabrać pistolet, gdy np. żona
otwarła sejf – gdzie miała też zawsze swój portfel z pieniędzmi i
kluczami do auta ?
„...przygotował
broń do strzelania ( przepisowo broni nie przechowuje się załadowanej )”
???
Ekspert od broni Maczuga nie ma
pojęcia o różnicy pomiędzy bronią „załadowaną”, a „przeładowaną”.
Pistolet zawsze przechowuje się z załadowanym magazynkiem.
A „przeładowuje” się
pistolet – jednym - automatycznym szybkim ruchem zamka.
„jednocześnie
wiadomo, że nie dzwoniła ona ze swojej komórki, bo...”
czemu nie ustalono tego najważniejszego
połączenia telefonicznego ???
siostra ze szwagrem posiadali przy
sobie zawsze 2 komórki. – obydwa
numery tych telefonów są znane i zostały podane. W domu miałem zainstalowany telefon ISDN
– więc bez problemów można to ustalić... A nic nie ustalono !!!
„...
w ocenie sądu nie ma ona praktycznie znaczenia...” ( to o tym najważniejszym
połączeniu telefonicznym )
to znaczy nie ma znaczenia, w
jakim momencie już do mnie nic nie docierało i kiedy byłem już całkowicie
niepoczytalny ???
- a co ma w takim wypadku
„znaczenie” ?
„przyczyny
mogły być różne ( np. przeżywanie podjętej decyzjo o zabójstwie)” ???
Nieprawdopodobne
wymysły Maczugi. Gdybania zupełnie z niczego nie wynikające.
„czas
połączenia, także jest w przybliżeniu ustalony” ???
przecież to kluczowo ważny
moment ! I jest on „w
przybliżeniu ustalony”.
„w przybliżeniu”
- to właśnie znaczy tyle, co „nie ustalony”.
str. 118
„zapomniał
kluczy, o czym zaczął dopiero mówić po prawie 3 latach postępowania”
po 3 latach to dostałem
„wyrok” dokładnie w dniu
27.09.2004 (3 lata co do godziny)
a fakt braku kluczy wynika z akt
– z zeznań mojej żony + protokołów z mojego zatrzymania na policji.
Akta dopiero dostałem na początku 2003 roku !!!
Ja sam kompletnie nie pamiętam,
że po sądzie w ogóle byłem w swoim mieszkaniu.
Niemniej kluczy nie miałem przy sobie w momencie zatrzymania, a zawsze
je normalnie zabierałem, gdy wychodziłem
z mieszkania.
„Artur
Rojszczak – strzał z bliska... oskarżony musiał „dobić” ”
przecież ekspertyzy specjalistów
WYKLUCZYŁY jakikolwiek strzał z bliskiej odległości. Również
u Artura Rojszczaka.
To nieprawdopodobne, że Maczuga w
swoim obłędzie wymyśla „fakty” – którym dokładnie zaprzeczają
eksperci !!!
„...
„dobić” Artura Rojszczaka. Nie ma dostatecznych dowodów, czy tak postąpił
z Agnieszką Rojszczak” ???
przecież Agnieszka Rojszczak żyje
!!! - to nie jest „dowód” ???
Czyli, że według Maczugi nie ma
dostatecznych dowodów, że ja ją „dobiłem” ???
Str. 119
„nie
można wykluczyć sytuacji...”
skoro czegoś nie można wykluczyć
– to po co Maczuga opowiada te swoje chore przypuszczenia ( jako to, co „sąd
ustalił” )
„logika
wskazuje natomiast jednoznacznie, że piwnica przeszukiwana była przez niego
na końcu.”
A jaki ma dowód Maczuga, że w ogóle
piwnica była „przeszukiwana” ???
Zresztą powoływanie się przez
Maczugę na jego „logikę” –
to chyba jakiś żart.
„oskarżony
nie korzystał z kluczy, bo ... spieszył się...”
Gdzie się „spieszyłem” ?
Do kina ? Na obiad ?
Skąd to Maczuga wymyślił ???
„nie
miał czasu na dopasowanie kluczy”
a z czego takie „ustalenia”
Maczugi wynikają ??? Dowody
???
„łatwiej
było korzystać dalej z tego samego narzędzia - broni”
Dla „logicznie”
„myślącej” Maczugi – po pierwsze – broń to „narzędzia do
otwierania drzwi”, a po drugie – „łatwiej” otwiera się drzwi z broni
niż kluczami. Maczuga szuka „logiki” u osoby działającej w stanie całkowitej
niepoczytalności !!! Tutaj nie ma jakiejkolwiek logiki – poczynając od
samego faktu strzelania z broni do ludzi !!!
„wyrzucona
z zaciętego pistoletu ( łuska – przyp. A.K.
) lub strącona z jego ubrania, gdzie po wystrzale pozostała, zamiast
spaść na ziemię”
a jakie na to ma dowody Maczuga ?
Trzeba przyznać, że Maczuga mądry
nie jest, ale ma za to bujną wyobraźnię.
A na marginesie – mój pistolet
CZ – 75 kompakt – nigdy się „nie zacinał”,
a ciężkie metalowe łuski po strzale odlatują prostopadle do pistoletu ( w prawą stronę
) i to z
dość znaczną siłą, na znaczną odległość – więc jest wręcz mało
prawdopodobnym, aby łuska
„pozostała na ubraniu strzelającego”.
Tym bardziej, że metalowe łuski są dość ciężkie.
Str. 120.
„...
oskarżony nie miał już czasu na opisywany przez siebie „sen terminalny”
i ocknięcie się obok wejścia do domu”
ja nigdy nie podawałem, że byłem
w jakimś „śnie terminalnym” !!! tylko
– o ile dzisiaj pamiętam, to
podawałem, że kolejną rzeczą
jaką pamiętam po wybiegnięciu z
sali sądowej jest to, że siedziałem na zewnątrz domu.
Maczuga kompletnie nie podaje dowodów na swoje „ustalenia”.
A w wyroku musi się podać dokładnie
sprecyzowany dowód na każdy „ustalony”
fakt. Chora wyobraźnia Maczugi to
nie jest żaden dowód w sprawie.
„...oskarżony...
był pewien śmierci trzech osób”
a dowód na to ???
str. 121
„Niestety
policja ... nie ustaliła tej kwestii”
( czyli nie da się ustalić z
jakiego telefonu komórkowego ja powiadomiłem policję na nr. 997 ) – to
chyba jest jakiś żart ?
Ostatnio w TVN odtwarzano nagraną
rozmowę na nr 997, gdzie jakiś chłopczyk powiadamia policję o pożarze.
Skoro TVN tyle czasu poświęcił mojej sprawie
– a policja „nie ustaliła” – to poprośmy
może TVN, aby oni odtworzyli to nagranie
z numerem alarmowym 997.
Szczególnie, że:
„praktycznie każda z czterech
relacji policjantów ...jest relacją odmienną
i to w istotnych szczegółach.”
„wiarygodni lekarze, udzielający
pomocy lekarskiej... w przypadku oskarżonego – wcale nie
poparli oni głoszonych przez niego tez.”
Tutaj
Maczuga bezczelnie kłamie !!!
Lek. Michalak – Sojka w dniu 25.05.2004 zeznała w sądzie
:
-„ten pan był bardzo
zdenerwowany i rozdygotany, pamiętam to... po podaniu relanium,
ten pan przestał szlochać, przestał się trząść... ten pan
jest taki jak „galareta”
... był blady... cały się trząsł...to objawy nerwicowe po jakimś ciężkim
stresie... BYŁA TO TAKA REAKCJA PO CIĘŻKIM STRESIE.
Po podaniu Relanium ten pan zaczął
mówić normalnie ( czyli wcześniej nie byłem w stanie mówić normalnie )...u
osoby, która jest pobudzona, w ciężkim stresie ...
powoduje wytłumienie tych reakcji stresowych.
...natomiast był
rozdygotany i roztrzęsiony, powtarzał na okrągło te same słowa.
Nie jestem psychiatrą by decydować, czy może to być objaw szoku.
Objawy
te sugerowały reakcję na jakieś ciężkie przeżycia”
A Maczuga ewidentnie KŁAMIE, że
lekarz udzielający mi pomocy nie poparł głoszonych „przez niego” tez !!!
Panie Mecenasie – wniosłem do
rzecznika dyscyplinarnego S.A. w Krakowie
o ściganie Maczugi, ale SSA Andrzej Seremet odmówił, bo „nie widzi
nieprawidłowości” !!!
Ten apelacyjny Steve Wonder napisał mi, że „kompletnie
nic nie widzi” !!! Nieprawdopodobne !
Str.123
„jego
zamiar miał charakter bezpośredni, a postępowanie wiązało się z
planem...”
z jakim planem panie Maczuga ??? proszę nam ten „plan” podać !
„...
zemścić... ambicjonalną porażkę...”
znowu to samo.
Maczuga podaje to, jak on sam widzi świat !!! – Oczami małego,
zakompleksionego i mściwego głupka.
„decyzja
świadoma i dobrowolna - zgodna z nieprawidłowymi cechami osobowości
sprawcy”
--> i znowu ten sam
„argument” <--
Maczuga niczego innego nie potrafi
już wymyślić – powtarza w kółko to samo. Na 138 stronach.
„...był
w pełni poczytalny...bo nie pozwalała mu na to jego dyssocjalna osobowość.”
Znowu Maczuga powtarza w koło te
brednie o mojej „nieprawidłowej” osobowości.
To aż staje się nudne i żenujące.
Str. 124
„w
odniesieniu do Agnieszki Rojszczak, sprawca nie zdołał zrealizować swojego
zamiaru”
a jaki był ten „ zamiar ?”
czy też „plan ?” – a la Maczuga ?
i dla czego „nie zdołał” ?
A co mu mogło przeszkodzić ?
„...
wskutek przeżytej ostrej reakcji na stres związany z zabójstwem...”
nie rozumiem !!! skoro według
Maczugi zabójstwo było „świadome i dobrowolne”, „umyślne i przemyślane”
– to taki czyn – świadomy i przemyślany nie powinien wywołać
jakiegokolwiek stresu. Szczególnie,
że niby ja mam „osobowość dyssocjalną” – czyli zgodnie z „diagnozą”
Bireckiej : ( ICD-10 –str. 117) : „bezwzględnie nie liczę się z uczuciami
innych” + „niezdolność przeżywania poczucia winy” – co przecież w
konsekwencji właśnie powoduje, że
takiej osobie „zło wyrządzane innym jest w zasadzie obojętne”
Więc skąd ten stres ?
I to ciężki stres ( por.
lek. Michalak – Sojka )
Jakoś tutaj niezwykła logika
Maczugi nam tej kluczowej sprzeczności też nie wyjaśnia !
„Chęć
zmniejszenia swojej winy... przy rysującej się już wtedy jasno,
perspektywie odpowiedzialności karnej”
po raz kolejny widzimy, jak działa w praktyce zasada, że
„prawda broni się sama” .
Skoro „już wtedy zarysowała się
perspektywa odpowiedzialności karnej” – to znaczy że wcześniej ( czyli
„przed” „już wtedy” )
„nie rysowała się perspektywa odpowiedzialności karnej”
- czyli, że nie zdawałem sobie sprawy ze swoich czynów .
str. 125
„treść
normy „nie zabijaj” ma charakter podstawowy i znany każdemu człowiekowi”
Wiedza moralizatorska Maczugi jest
porażająca.
„Andrzej
Kursa... o wysokiej inteligencji. Nie budzi wątpliwości jego pełna
poczytalność.”
I to jest logiczne.
Ale chyba tylko dla Maczugi.
Wysoka inteligencja – to wysoka
umiejętność kojarzenia faktów i przewidywania zdarzeń przyszłych.
Inaczej mówiąc – posiadam „wysoką umiejętność przewidywania i
kojarzenia”. Jestem w pełni poczytalnym – zabijam świadomie człowieka
i co jest całkowicie jednoznaczne w konkretnych okolicznościach zdarzeń
z dnia 27.09.2001, że wyląduję w więzieniu z najcięższymi zarzutami ze
wszystkich możliwych. Jestem osobą wierzącą i poczytalną tempore criminis. Logiczne.
A wszystko „tłumaczy” –
powtórzony przez Maczugę setki razy plagiat z książki ICD-10 Bireckiej o
mojej „nieprawidłowej osobowości”, która to „diagnoza” jest całkowitym
zaprzeczeniem mojego dotychczasowego życia. ( por. Carson „Psychologia
zaburzeń” – pełne kryteria diagnostyczne tej „osobowości dyssocjalnej”
(„antyspołecznej” )).
A na dodatek
co chwilę Maczuga „uzasadnia” swój wyrok – jakimś tak skrajnie
absurdalnym „powodem” – „ambicjonalnej porażki”, „by się z niego
nie śmiali”
- zupełnie pozbawionym jakiegokolwiek oparcia w „dowodach” – że
jedyną możliwością wytłumaczenia tego całego surrealistycznego absurdu
jest tylko takie wytłumaczenie, że Maczuga wymyślając jakąś – dla niego
– wiarygodną bajeczkę
à opisał
swoją własną osobę . Bo
jak to można inaczej wytłumaczyć ?
Zresztą na te wszystkie swoje
„wywody” Maczuga praktycznie nie przytacza żadnych dowodów ( lub –
sporadycznie – wypisuje ich naraz całą masę
). Takie „uzasadnienie”
jest nie do przyjęcia, gdyż wymagany jest zawsze konkretny dowód na konkretną
okoliczność – tak, aby można było wyrok i rozumowanie Maczugi sprawdzić.
Proszę samemu spróbować
cokolwiek „sprawdzić” – wg podanych „dowodów”
Powinno być
:---------------------------------teza
------------------------------------------------
+ Dowód
: ------------podany konkretny dowód na daną okoliczność---------------
Maczuga doskonale wie o tym wymogu
formalnym – pisania „uzasadnień” swoich wyroków.
Ja też znam ten wymóg. Gdy
moja żona pracowała jako sędzia i czasami starałem się jej pomóc – tak
samo przygotowywałem jej konspekt uzasadnienia wyroku – podając tezę i
zawsze dowód na nią.
Maczuga na początku swojego
„uzasadnienia” - na ok. 40
pierwszych stronach stara się zachować pozory i podaje
teza + à
dowód na tą tezę ( z reguły zbiorczo przytaczając
ich całą masę, co skutecznie uniemożliwia ich weryfikację )
Na kolejnych stronach swojego
„uzasadnienia ( od ok. 40 strony ) – przez kolejnych ok. 30 stron – Maczuga
sporadycznie podaje jako swoje „dowody” – jednostkowe przykłady z
wybranych kart à
pomijając całkowicie wymaganą
formę pisania uzasadnień --------------------teza ------- à
i na daną tezę -----------dowód: --------------
Od mniej więcej połowy swojego
„uzasadnienia” ( czyli od ok. strony 70 ) – już do końca
Maczuga się całkowicie zacietrzewia.
Zupełnie przestał pisać w
sposób wymagany formalnie i cały
już czas – do końca tylko obsesyjnie pisze o tej rzekomo stwierdzonej
„nieprawidłowej osobowości” ( „dyssocjalnej” ) – co niby ma wszystko
tłumaczyć, ale też i – co
ciekawsze – Maczuga zaczyna obnażać
swój paskudny charakter : małego, zakompleksionego i mściwego kundla.
Wyjaśniam raz jeszcze – zasada
testów projekcyjnych ( np. Rorschacha ) polega na tym, że pokazuje się
badanej osobie materiał wieloznaczny i osoba badana ma podawać to, z czym jej
ten dany obraz się kojarzy ( dokonuje „projekcji” własnych myśli ).
Takie testy są mało wiarygodne w
przypadku osób niezaburzonych ( jak np. w mojej sytuacji ).
Inaczej jednak ma się sprawa, gdy takimi testami bada się dewiantów.
Wtedy taki test faktycznie potrafi pokazać zaburzoną strukturę myśli
takiego dewianta. I taki właśnie
przypadek mamy w tym wypadku u Maczugi.
Gdy Maczuga się „rozkręcił” i „zacietrzewił”
- to nie tylko zapomniał o formalnych wymogach, jakie powinno takie
uzasadnienie spełniać, ale też – co najważniejsze zaczyna ujawniać na
zupełnie wieloznacznym materiale swoje zaburzone myślenie
i widzenie świata. ( por. np. pytanie Maczugi do psychologa – dr
Pawlika –„jaki
miał oskarżony motyw ?” – odpowiedz – „nie wiem, ale przecież
możemy o to spytać samego oskarżonego.” )
Ale Maczuga nie musi o nic pytać.
On sam w tej wieloznacznej sytuacji zaczyna własną „projekcję” à „motywu” „urażonej ambicji”, „ośmieszenia
publicznego”, „prestiżu”, etc.
Wszystko Maczuga interpretuje
w sposób skrajnie tendencyjny. Nawet
taki ewidentny przykład niczym nie sprowokowanej agresji, jak zatrzaśnięcie z
całej siły drzwi do nowego Audi A 6 – gdy w ciszy układałem dywaniki za
tylnymi siedzeniami. Według
Maczugi – Rojszczak „musiał” zatrzasnąć mi drzwi, bo
w innym wypadku, w sytuacji
np. zwrócenia mi uwagi – „ja bym zareagował agresywnie”. Przecież to jest rozumowanie osoby ciężko
zaburzonej psychicznie !!!
A tak na marginesie – to gdyby
przeprowadzić wizję lokalną ( 5 przecznic od budynku sądu ) i zobaczyć –
gdzie stał mój samochód ( na betonowych pasach jezdnych 2 – 4 metry
przed moim garażem ) to przecież by wyszło, że to była tylko skrajna
agresja, ze strony Rojszczaków – kompletnie bez powodu. Jedynym powodem mogła
tutaj u Rojszczaków być tylko zawiść,
że właśnie znienawidzony sąsiad ( czyli ja ) kupił sobie luksusowe nowe
auto za 200.000 zł.
Uważam, że powinno się
koniecznie dać do oceny jakiemuś mądremu psychologowi lub psychiatrze –
uzasadnienia Maczugi z kilku spraw w których on zaczynał działać
emocjonalnie i pokazał swoje prawdziwe oblicze -
mściwego psychopaty o chorej ambicji. A następnie należy wystąpić o
odebranie Maczudze uprawnień do wykonywania zawodu sędziego.
Zupełnie Maczuga nie rozumie elementarnych podstaw prawa
karnego. On niczego tak na prawdę nie rozumie.
Np. z jednego czynu ( o ile
zdarzenia z 27.9.2001 to jest w ogóle „czyn” wg k.k. à
por. ??1999.06.23 wyrok s.apel.
II AKa 154/99 OSA 2000/7-8/50
w Warszawie )
Maczuga robi wręcz „ciąg przestępstw”
- cytując art. 91 § 1 k.k. !!! ( por.à 1995.06.27 wyrok
s.apel. II AKr 123/95 Prok.i
Pr. 1995/11-12/25 w Poznaniu : z treści
art. 10 § 1 k.k. wynika, że zachowanie się będące zewnętrznym przejawem jednego
impulsu woli stanowi tylko jeden czyn, niezależnie od liczby skutków tego
zachowania się oraz liczby naruszonych przez nie norm. )
Te judykaty, które
cytuje Maczuga zupełnie nie mają zastosowania w moim konkretnym przypadku.
Prawo karne nie jest z gumy.
Str. 126
„...bez cienia wątpliwości...”
jak wszystko dla
Maczugi
w swojej analizie „ASD
+ §” ( str. 107 ) –
opisałem, jak ludzie chorzy w szpitalu psychiatrycznym
w Jarosławiu – im bardziej są chorzy psychicznie, tym mają mniej wątpliwości.
Najbardziej chorzy nie mają
„cienia wątpliwości”.
„człowiek dojrzały, poczytalny, który nie raz w swoim życiu
działał w afekcie...”
a co to ma ze mną wspólnego,
co Maczuga cytuje ???
o ile pamiętam to
tylko jeden jedyny raz zdarzył mi się w życiu
afekt. I to bardzo ciężki.
Właśnie w dniu 27.09.2001.
Dzisiaj już rozumiem,
co do takiego afektu prowadzi - in concreto – narastający
i kumulujący się stres. Dlatego
dzisiaj już nigdy i przed nikim nie uciekam – jak to dawniej robiłem przed
Rojszczakami.
A skoro Maczuga stara
się cytować prof. Daszkiewicz ( 1982 ) – to polecam mu inny fragment : str.
26 / teza 39 :” afekt ... w praktyce „nie ma skłonności do powtarzania się”
”.
Str. 127
Maczuga cytuje prof.
Daszkiewicz ze str.151. tylko, że
„przeoczył” uwagę, że ten fragment dotyczy tylko i wyłącznie afektu fizjologicznego.
Maczuga to skrajny przykład nieobiektywizmu. Na str. 151 prof. Daszkiewicz pisze, że afekt „z
reguły” można kontrolować.
A cztery strony dalej
– (str. 157 / teza 250 ) prof. Daszkiewicz wyjaśnia Maczudze : „... podkreśla
się, że zgodnie z poglądami psychologów afekty mogą powodować także u
ludzi zdrowych nie tylko ograniczenia zdolności rozpoznawania znaczenia czynu
lub kierowania postępowaniem, lecz nawet wyłączenie tej zdolności”
( tak samo np.à
??
Paprzycki Lech K.
palestra 1998/11-12/59 artykuł
numer publikacji : 15615 -
udział biegłego psychologa w polskim procesie karnym.
tezy publikacji : 5.
... silne wzburzenie prowadzić może nie tylko do ograniczenia
poczytalności (art. 31 § 2 k.k.), ale nawet do jej zniesienia (art. 31 § 1
k.k.... )
„tutaj podłożem ... były nieprawidłowe cechy jego osobowości...
( por. Daszkiewicz – s. 172 )
tylko, że „tutaj” - to jest
cały rozdział o alkoholikach.
A akurat ja w ogóle nie piłem alkoholu.
„groźby wyartykułował tak,
by sens dotarł do pokrzywdzonego...”
„dotarł”
do pokrzywdzonego. Po kilkunastu dniach. A wcześniej „dotarł” do
Rojszczaka policjant – po moim zawiadomieniu o groźbach karalnych –
kierowanych przez Jana Rojszczaka pod moim adresem w dniu 29.01.2001 – czyli
zaraz po zdarzeniu.
„... groźba...może być wyrażona nie tylko słownie, lecz przez
każde zachowanie sprawcy...”
to jest logiczne. Taką
moją „groźbą” był fakt, że w dniu 29.01.2001 uciekłem od grożącego
mi Jana Rojszczaka bezpośrednio na komisariat policji przy ul. Lubicz.
Tak samo jak dla „biegłej” Bireckiej „wszystko jest
badaniem” – tak samo dla „sędziego” Maczugi „wszystko jest groźbą”.
Str. 128
„także i do tego
czynu wina oskarżonego nie budzi wątpliwości...”
„nieprawidłowe cechy osobowości...”
--> i znowu ten sam
„argument” <--
Str. 129
„w odbiorze społecznym...gniew a także ogromny niepokój i
obawy...uderza
w fundamenty”
por.à ??2002.07.03
wyrok s.apel.
II AKa 28/02 KZS 2002/7-8/55 w Krakowie
„... wynikające z jego ułomności charakterologicznej...”
--> i znowu ten sam
„argument” <--
„... najwyższy z możliwych...”
str. 130
„... godzi w prawo pokrzywdzonego do poszanowania wolności od
obaw oraz spokoju jego zamieszkiwania.”
( to chodzi niby o to,
że ja (!!!) nie szanowałem spokoju Rojszczaków i ich prawa do spokojnego
zamieszkiwania ) à NIEPRAWDOPODOBNA
HIPOKRYZJA !!!
ß
„... odroczyć w czasie... działać już następnie
konsekwentnie i planowo.”
nadal jednak nie
ujawnił nam Maczuga tego „planu”.
A jest to dosłowne
przepisanie absurdalnych rozważań Bireckiej, która dalej stwierdziła, że
cyt: „jest to tylko takie nasze rozważanie, bo my nie wiemy, czy tak było”.
„... której jego nieprawidłowa osobowość...”
--> i znowu ten sam
„argument” <--
Str. 131
„Także dyssocjalna osobowość
oskarżonego...”
„... wynika z jej osobowości...”
„...dyssocjalna osobowość
...jak najdłuższej ochrony społeczeństwa, przed takim osobnikiem.”
„...wynikająca także
z jego osobowości, jest kompletny brak żalu i skruchy.”
„Niespotykanym jest wręcz, by nawet po trzech latach od zbrodni
(!!!), zabójca pałał do ofiar podobną nienawiścią.”
Rozumiem, że po 3
latach od śmierci Hitlera – wszyscy go zaczęli kochać. Wszyscy Alianci.
Wszyscy Polacy. I wszyscy Żydzi.
A w ogóle, to ja nie
pałałem i nie pałam nienawiścią, tylko mam ogromny żal do tych ludzi,
że z powodu ich bezwzględności w dążeniu do ukradzenia mi mojego własnego
mieszkania – stała się tak wielka tragedia. Że całe życie moje i mojej
rodziny uległo zniszczeniu. I
dlaczego ? Bo Rojszczakom
„się należało”? Moje mieszkanie ? Z jakiej racji ? „sprawiedliwości
społecznej” ? A że
Rojszczakowie „nie przewidzieli” i w pewnym momencie stali się nie tylko
agresorami, ale też i w efekcie finalnym – ofiarami, to w historii stale to
się powtarza. Oni są ofiarami – ale swojej własnej pazerności i agresji.
Str. 132
„Przewodnią jego myślą
jest zemsta.”
znowu Maczuga ujawnia
swój własny charakter. – A może
jakiś dowód na poparcie ?
„...taka jego osobowość...
mógłby ponownie dokonać...”
„sposób zadawania przez niego pytań...przede wszystkim
biegłym lekarzom
- psychiatrom, nasuwał jednoznaczne skojarzenia ze znęcaniem.”
Czy Pan to też widzi,
szanowny Panie Mecenasie, czy mam już halucynacje ?
Inaczej mówiąc moje
podstawowe prawo do zadawania pytań i do mojej obrony,
to jest dla Maczugi „znęcanie”. Faktycznie pytanie się o cokolwiek
głupka
– to sadyzm.
„... dlatego zdaniem oskarżonego, jest on „pazerny”...”
por.à karta 145
i karta 381 – 383
„wyzywać go ... od komunistycznych milicjantów...”
a mnie mógł
„wyzywać” Szczygieł od „inżynierów budowlanych”.
str. 133
Błasiakowa – to
jest jeden z głównych sprawców nieszczęścia.
Gdyby Błasiakowa była
uczciwym sędzią, a nie tym bezkarnym przeklętym mordercą w todze – to do
nieszczęścia by nie doszło.
( por. zeznania Szczygła
à Rojszczaki wiedziały
dzień wcześniej, że „wyrok będzie po ich myśli” )
„... listy...
ciekawy rys osobowości oskarżonego...”
„... o tym jak niebezpieczną jest
on osobą świadczy tu
przeszukiwanie mieszkań pokrzywdzonych – w oczywistym dla każdej rozsądnie
rozumującej osoby ( czyli Maczugi – przyp. A.K. )”...
po raz kolejny pytam
się NA
JAKIEJ PODSTAWIE ( na jakim
dowodzie ) Maczuga w ogóle
twierdzi, że ja „przeszukiwałem
mieszkania pokrzywdzonych” ?!
„Nasuwa się pytanie - czy oskarżony zrezygnowałby wtedy z
zabicia jeszcze...”
jeszcze może tutaj
sam Maczuga na to inteligentne pytanie odpowie ? ( por. art. 171
§ 4 kpk „nie wolno zadawać
pytań sugerujących ... odpowiedzi” )
Chora wyobraźnia
Maczugi przekracza wszystko.
Proszę w takim wypadku mnie skazać za usiłowanie
zabójstwa jeszcze kolejnych osób
!!! A mnie „nasuwa się
pytanie”, co jeszcze umysł chorego Maczugi jest w stanie wymyślić ?
„... na podstawie powyższych wywodów ( czyli
chorych wymysłów Maczugi – przyp. A.K. )... pozostałe przy życiu
osoby...nie mogą czuć się bezpiecznie, gdyby Andrzej Kursa wyszedł na
wolność.”
Może Maczuga zacytuje
chociaż jedną moją wypowiedz, na potwierdzenie tego absurdu !!!
Przypomnę – Artur
Rojszczak – robił doktorat i habilitację z „psychologii umysłu”
i „intencjonalnych aktów psychicznych”
i doskonale znał to, do czego ekstremalne emocje i długotrwały stres
prowadzą. Tak, że tragedia
z 27.9.2001 nie była czymś niewytłumaczalnym, tylko była konsekwencją świadomych
i umyślnych działań Rojszczaków. Tylko
że oni „nie przewidzieli” finału, bo ja zawsze tylko od nich uciekałem.(à Zimbardo 2004 – str.615 / teza 215 , czy też str. 585 / teza
206 )
Po pierwsze : prof.
Daszkiewicz ( 1982 ) : str. 26 / teza 39 : „afekt ... w praktyce „nie ma skłonności
do powtarzania się” ”.
Po drugie – mnie nie
wychowano w pojęciu jakiejś „zemsty rodowej”
Może takie zachowanie jest normalne dla rolniczej rodziny Rojszczaków,
Szczygła, czy też Maczugi. Mnie
wychowano w normalnej inteligenckiej rodzinie w Krakowie.
Po trzecie - dzisiaj
wiem, jakie zachowanie może prowadzić do przekroczenia wytrzymałości
psychicznej człowieka i kumulacji silnego
stresu. I znając te potencjalne
zagrożenia – mogę ich skutecznie unikać.
A przede wszystkim –
przed 27.09.2001 – moją jedyną motywacją do działania
– było wpisanie mojego mieszkania na moją rzecz i spokojne –
bezpieczne życie we własnym domu z własnymi dziećmi.
A nie jakaś „zemsta”
!!!
Przecież ja wniosłem
do sądu pozew o wpisanie swojego własnego mieszkania na swoją rzecz – a nie
z powodu jakiejś „zemsty”, czy też „ambicji”.
Przecież nie „ z
zemsty” – wyremontowałem cały dach w 1998 roku, tylko dlatego,
że wymagał on gruntownego remontu !!!
A ten chory motyw
„zemsty” – to jest wyssany z palca i chorego umysłu prokurator Pętkowskiej
+ „powód” dla Maczugi .
„... bardzo trudno zmienić ukształtowaną osobowość dorosłego
człowieka...”
to prawda.
Dlatego też w 1998 roku w
wieku 38 lat miałem NIENAGANNĄ opinię – ( por. postępowanie o
wydanie pozwolenia na broń )
str. 134
„... dotychczasowa niekaralność... nie może być tutaj
przeceniana...sposób życia przed ich popełnieniem, zasadniczo różnie
oceniany. Nie brak tam elementów
i pozytywnych i negatywnych.”
Jakich negatywnych ???
„tak wstrząsające
zbrodnie...niepoprawność, agresja...”
str. 135
cd... demoralizacja sprawcy – budzą ogromny społeczny
sprzeciw”
jaka „demoralizacja” !!!!!!!! i
to jest „niezawisły sąd” -
kpina !!!
„...nawoływanie do przywrócenia i SZEROKIEGO STOSOWANIA
KARY ŚMIERCI.”
Przecież to
nie pisze sędzia, tylko zakompleksiony,
chory z nienawiści, mściwy
i opętany manią karania psychopata
Maczuga. Oszołom, oszołom,
oszołom !
„i ten wyrok choć dla niektórych, być może nadal zbyt łagodny...”
Maczuga to żądny
krwi psychopata !!!
Ja przecież dostałem
jeden z najwyższych możliwych do otrzymania wyroków w
Polsce od
wielu lat !!! Za działanie
w obronie koniecznej !!!
Str. 136
„Zwłaszcza że wykazał, iż w życiu swoim kierował się tym,
co nie powinno cechować świadomego swych praw członka społeczeństwa...”
niedobrze się robi
– czytając te idiotyzmy !!! to
tekst jak ze stalinowskich „sądów”
Nigdy nie byłem
karany. Wyższe studia,
własna rodzina, własna firma, dzieci,
wybudowane własne mieszkanie ze swojej własnej pracy, nie pije, nie
pali, nigdy przez całe życie nikogo nawet nie uderzył, w wieku 38 lat opinia
„NIENAGANNA”
„...praw swoich nadużywał z pobudek czysto egoistycznych”
???
co za brednie pisze
Maczuga ??? Czy on sam wie, o
czym on pisze ?
„sprawiedliwym jest, by obok kary... również w formie
finansowej... zrekompensować... niemal symboliczne-społeczeństwu.”
Taki „symboliczny”
wyrok odszkodowawczy dał mi inny „sąd” w Krakowie – Izabeli Dyki.
Na bazie „wyroku” Maczugi. W
rozprawie przebiegającej całkowicie pod moją nieobecność
zasądzono rentę comiesięczną ( „symboliczne” ) 12.335,-
zł
( słownie dwanaście tysięcy trzysta trzydzieści pięć zł ) – licząc
od 3 lat wstecz +
odsetki. ( a w innej sprawie
policja za przypadkowe zastrzelenie młodego chłopaka płaci odszkodowanie –
jednorazowo ok. 30.000 zł )
To jest „kara” za
okoliczność, że zamiast paść na serce i dostać zawału w dniu 27.09.2001
ja straciłem poczytalność i Rojszczaki mnie wykończyły na nerwy.
„... oskarżonego, posiadającego duży majątek.”
Przecież na drugi
dzień roboczy po tragedii – Szczygieł i Jadwiga Rojszczak pobiegli do
prokuratury o zajęcie mi całego majątku, bo „żona wynosi meble”
Karta –145 Prokuratura zajęła wtedy
wszystkie moje oszczędności, a mieszkanie nadbudowane w 1990 roku – dzięki „operatywności” R
– do dzisiaj nie jest wpisane w księgi wieczyste. Poza
mieszkaniem i tymi zajętymi oszczędnościami nie miałem
i nie mam kompletnie nic !!!
„od
15.05.2003 do 25.05.2003 ... kara przez inny sąd...”
„sąd” to jest 10 dni kolegium
od Grzegorza Kiełbasy ( za to, że latem 2001 roku tramwaj jadący za mną
przerysował moje auto na długości 10 cm i który to fakt ja sam zgłosiłem
policji ) à
„sędziego” Kiełbasy - takiego samego opętanego manią karania
i zupełnie niezrównoważonego psychicznie człowieka – jak Maczuga.
Str. 137
„przepadek
pistoletu... by nie mógł już więcej ten pistolet, być użyty
w przestępczych celach”
Czyli już nie ma żadnego
„zagrożenia” i powodu, abym musiał przebywać w więzieniu.
„bez
rozpoznania powództwo cywilne...”
dlaczego „bez rozpoznania”,
skoro Maczuga dalej stwierdza, że „... jedynie pośredni związek...” -
zamiast je po prostu oddalić i obciążyć Szczygła wpisem za to powództwo
– Maczuga je „pozostawia bez rozpoznania” – aby
Szczygieł niczego nie zapłacił.
A powinien zapłacić kilkanaście tysięcy złotych – zgodnie z art.
644 k.p.k.
Przy okazji – Szanowny Panie
Mecenasie – bardzo bym prosił, aby Pan uzupełnił apelację o wniosek – o
rozstrzygnięcie powództwa cywilnego Mariana Szczygła. Bo jest ono ewidentne
do odrzucenia. Gdyż nie ma żadnego
„bezpośredniego” związku.
Str. 138
„oskarżonego obciążono
kosztami...ale i z należności za obronę z urzędu” ???
--------------------------------------------------------------------------------------------------
Konkludując :
Całe to „uzasadnienie” Maczugi opiera się na
fałszywej „opinii” i podanym
tam plagiacie, o mojej rzekomej „osobowości nieprawidłowej” ( „dyssocjalnej”)
Jest to główny „argument”
Maczugi –powtórzony setki razy i wszystko „tłumaczący”.
Drugim powodem jest ( jak większość
materiału z „uzasadnienia” ) podawanie niczym nie popartych „ustaleń sądu”.
Jest to wręcz podręcznikowy przykład dowolnych ustaleń ( nie mylić
ze „swobodnymi” ) .
Stale podawany „motyw”
urażonych ambicji, zemsty, poniżenia,
nie wynika
z jakichkolwiek dowodów w sprawie.
Prawdopodobnie sam Maczuga –
prezentuje takie myślenia, jakim on sam widzi świat. Oczami zakompleksionego, zawistnego i mściwego psychopaty,
który dostał do ręki władzę i już nie wie, jak by tu jeszcze można było
karać ludzi.
Chore. I
zupełnie nieprawdopodobne. Ale prawdziwe.
Kolejne strony dokumentujące nieodpowiedzialne zachowania funkcjonariuszy władzy:
Sędziowie
- oszuści. W tym dziale przedstawiamy medialne dowody łamania prawa przez sędziów
- czyli oszustwa "boskich sędziów". Udowodnione naruszania procedury
sądowej, zastraszania świadków, stosowania pozaproceduralnych nacisków na
poszkodowanych i inne ich nieetyczne zachowania. Czas spuścić ich "z
nieba na ziemię" :-)
Prokuratorzy do zwolnienia od razu - dowody debilizmu prawnego i
prokuratorskiego funkcjonariuszy którzy jakimś cudem podobno ukończyli
prawo...
SKORUMPOWANI
SĘDZIOWIE I PROKURATORZY - czyli nie tylko pijackie wpadki
"boskiej władzy" , którzy w końcu spadli na ziemię...:-)
Skurwiona Temida -
PRZEKRĘTY W SĄDACH GDAŃSKICH
BEZ
ZNIECZULENIA - ZASTRASZANIE I PRZEŚLADOWANIE REDAKTORA I DZIENNIKARZA
CZASOPISMA.
Pomówienia
- stan prawny. Prześladowanie dziennikarza i redaktora Zdzisława Raczkowskiego
przez skorumpowanych sędziów i prokuratorów podkarpackich.
Przestępcy
sądzeni przez Sąd Okręgowy w Ostrołęce wychodzili na wolność za pieniądze.
W areszcie siedzi już 20 osób, śledztwo wykazało, że zamieszani w sprawę są
m.in. sędziowie, kierowniczka sekcji penitencjarnej sądu, lekarze psychiatrzy
wystawijący lewe opinie...
Krytyka
wyroków sądowych nie jest godzeniem w niezawisłość sędziowską. Nadmiar
prawa prowadzi do patologii w zarządzaniu państwem - Profesor Bronisław
Ziemianin
NYCZ-GATE -
taka sobie afera w rzeszowskim sądzie, jedna z setek jakie tam robią, a potem
dziwią się, że 90% społeczeństwa nie wierzy w sprawiedliwość...
Biegli
dawno już "odbiegli" od prawdy... AFERY
Strona prawdy o polskim sądownictwie.
Polecam
sprawy poruszane w działach:
SĄDY
PROKURATURA
ADWOKATURA
POLITYKA
PRAWO
INTERWENCJE
- sprawy czytelników
Tematy w dziale dla inteligentnych:
ARTYKUŁY
- tematy do przemyślenia z cyklu: POLITYKA - PIENIĄDZ - WŁADZA
A dla odreagowania
sympatyczne linki dla poszkodowanych przez schorowane organy sprawiedliwości :-))
10
przykazań dla młodych adeptów prawa, czyli jak działa głupota prawników +
modlitwa...
"walczący
z wilkami, szeryf z Bieszczad czyli z impotentnymi organami (nie)sprawiedliwości?"
takie sobie dywagacje Z. Raczkowskiego
Wilk
Zygfryd - CZARNA BIESZCZADZKA RZECZYWISTOŚĆ...
"AFERY PRAWA" - Niezależne Czasopismo
Internetowe www.aferyprawa.com Redaktor Naczelny: mgr inż. ZDZISŁAW RACZKOWSKI |
|
WSZYSTKICH INFORMUJĘ ŻE WOLNOŚĆ WYPOWIEDZI I SWOBODA WYRAŻANIA SWOICH POGLĄDÓW JEST ZAGWARANTOWANA ART 54 KONSTYTUCJI RZECZYPOSPOLITEJ POLSKIEJ.
zdzichu
Komentowanie nie jest już możliwe.