KARIERA BARONA SLD ANDRZEJA PĘCZAKA
- podsłuchane przez ABW rozmowy telefoniczne
W słynnych już taśmach Dochnala - zapisach podsłuchów, które wyciekły z komisji śledczej - kilka razy pojawia się wątek prezentu od Marka Dochnala (ten nazywa go nawet "bakszyszem"). Pierwszy raz - 2 kwietnia 2004 r. Rozmówcy mówią nie wprost, ale z kontekstu wynika, że prezent ma trafić do ministra Kaniewskiego. Dochnal i jego asystent Krzysztof Maciej Popenda ubolewają, że nie dali go ministrowi na spotkaniu, które aranżował poseł SLD Andrzej Pęczak. Szukają więc nowej sposobności. Chcą zorganizować spotkanie żon Kaniewskiego, Pęczaka i
Popendy.
Popenda: - Ja zasugerowałem, żeby się żony spotkały. Bo byśmy pomogli żonie [Kaniewskiego]... A on mówi [Pęczak]: bo tam miał być jakiś prezent. Ja mówię: To akurat Małgosia [żona Popendy] wtedy żonie [Kaniewskiego] poda. A [Pęczak] mówi: wiesz, lepiej to zrobić bezpośrednio, przeze mnie. To nie żony, to ja to załatwię.
Dochnal: - Nie, nie, nie, po prostu nie! Tak [czyli - w taki sposób] nie!
Dochnal waha się jednak, czy w ogóle warto dawać łapówkę Kaniewskiemu. Nie jest bowiem pewne, czy pozostanie on ministrem w nowym rządzie po spodziewanym w maju odejściu Leszka Millera. Dochnal chce też, by wpierw Kaniewski zobowiązał się do "załatwienia sprawy" - by rosyjskie koncerny Łukoil i RAO-JES (klienci Dochnala) mogły kupić polskie zakłady energetyczne i Rafinerię Gdańską.
Z kilku późniejszych podsłuchów wynika, że do spotkania żon nie dochodzi, a Dochnal postanawia w końcu przekazać prezent przez Pęczaka. Ten potrzebuje pretekstu, by dopchać się do ministra i spokojnie z nim porozmawiać.
23 kwietnia Pęczak melduje Popendzie, że przekazał prezent i - prawdopodobnie - pieniądze. Brzmi to tak:
- Pogadałem, zmieniłem warunki tak, jak żeśmy rozmawiali. Dostałem zapewnienie, że we wtorek będę miał pewną informację.
- Ok.
- I wygląda na to, że kolega z którym rozmawiałem [Kaniewski], ma ochotę o to powalczyć, po tej zmianie warunków wyraźnie (...). Wyraźna zmiana nastroju, jak zostawiłem rzecz. Na razie nie skorzystałem z całej puli. Po prostu podzieliłem na dwa to, co żeśmy, wiesz... I dołożyłem do tego tamtą połówkę. Powiedziałem mu, że jak coś innego, to proszę o oficjalne potwierdzenie - w lewo czy w prawo. I tak to zostało przyjęte. Stwierdził, że potrzebny mu jest poniedziałek i we wtorek on mi powie.
Informacja Pęczaka, że przekazał Kaniewskiemu "rzecz" i "połówkę puli", nie musi świadczyć o tym, że Pęczak naprawdę łapówkę ministrowi przekazał. Dowodzi jednak, że Pęczak tę "rzecz" i "pulę" właśnie w tym celu od Dochnala wziął.
Z przekazanych komisji śledczej przez łódzką prokuraturę rozmów Dochnala i jego ludzi z Pęczakiem wynika, że na zlecenie lobbysty poseł SLD, wówczas szef sejmowej komisji kontroli państwowej, naciskał tuż przed upadkiem rządu Millera na ministra Kaniewskiego na korzystne dla Rosjan decyzje prywatyzacyjne.
Rozmowa Pęczaka z Figurantem (Popenda) z dnia 13 maja 2004 r., godz. 11.16.
F: Andrzejku, halo, halo
P: Cześć, dzień dobry, cześć
F: Wiesz, bo mam uszkodzony telefon. Zaraz kartę przełożę
P: Dobra
F: Słuchaj, ale poczekaj. Podałem twojemu kierowcy na wizytówce mojej nazwę tego departamentu
P: Dobra. O to mi chodziło. Ja go nie widziałem jeszcze.
F: Nie widziałeś go? A to może...
P: Nie to ja to sobie zaraz ściągnę. Spokojnie, spokojnie
F: To jest departament Komunikacji i Struktury Transportu
P: Departament Komunikacji i Struktury Transportu. Powiedz mi kiedy to było robione?
F: Tego nie wiem. Wiesz co?
P: Mniej więcej. Rok temu, dwa temu?
F: Nie, rok temu
P: To było badanie?
F: To było skierowane potem do rzecznika dyscyplinarnego
P: Ale temat był po prostu - badanie Ministerstwa Infrastruktury, tak?
F: Tak, dokładnie.
P: Ale badanie całego Ministerstwa Infrastruktury czy tylko kawałka? Nie pamiętasz?
F: Wiesz co, nie wiem. Nie mam pojęcia
P: Ja sobie znajdę. Dobra, dobra. Bo ja mam za dwadzieścia minut wizytę Wesołowskiego (?)
F: Super
P: Nie wiesz? Bo co dzwonię do Marka to się ta dziewczyna odzywa. Dla niej to po prostu połączenie czy znalezienie Marka to nie wchodzi w rachubę. Nie wiesz? Czy kontaktował się z tobą czy nie?
F: Wiesz co? Wczoraj nie
P: No właśnie, bo jak właśnie wczoraj dzwoniłem, bez przerwy ta dziewczyna odbierała. Aż do późnego wieczora i ciągle mówiła, że jest po prostu absent i koniec, i że go po prostu nie ma.
F: To ja ci sprawdzę
P: Dobra
F: To się zdzwonimy potem
P: Dobra. Cześć.
Stenogram rozmowy Pęczaka z Popendą z 7 maja 2004 z 13:07, w której były baron obiecuje porozmawiać z ministrem Zbychem "pa
duszam"
F: - cześć Andrzeju, witaj.
P: - cześć, witam serdecznie. Słuchaj, jestem w Warszawie. Z tym, że po prostu mam taką sytuację, że się umówiłem ze Zbyszkiem, okazało się, że Zbychu wyjechał na cztery dni gdzieś odpocząć. I tak naprawdę nie mam tych informacji, które się umawialiśmy. On dopiero wróci w niedzielę i w związku z tym zawracam ci głowę. To nie ma najmniejszego sensu...
F: - to w przyszłym tygodniu zrobimy
P: - ja będę we wtorek. Ja będę od wtorku w Warszawie i w związku z tym, ja się z nim tak - umówiłem, żeby koniecznie się ze mną w poniedziałek spotkał, bo jak się spotkamy w Łodzi to wieczorem pogadamy "pa duszam". Umówmy się tak, że ja dojadę do Warszawy we wtorek, gdzieś tam na godzinę dwunastą, pierwszą to zadzwonię. Zajęcia mam we wtorek od godziny osiemnastej, w związku z tym cały środek dnia mam wolny. Pojadę i zobaczymy, w zależności co on pozabierał, co on wyniósł i co on ma - to byśmy pogadali.
F: - bo jakby tutaj, dalsze ruchy z naszej strony, zresztą uwarunkowane ...
P: - wiem, no właśnie. Ja doskonale to wiem. On się tak ze mną umówił i zadzwonił do mnie pół godziny temu. Mówi, zdecydowali się z żoną. Są nad morzem w Ustce i dopiero wrócą w niedzielę. No co mu zrobię? Pojechał, uciekł od rzeczywistości na pięć dni. W związku z tym jak się ze mną umawiał przedwczoraj, to nic na ten temat nie mówił. Mówi, że wczoraj podjęli decyzję. To tak się umówimy, że ja się we wtorek odezwę.
F: - to na przyszły tydzień
P: - dobra. Marek już wrócił? Można do niego zadzwonić? Nie wiesz?
F: - wiesz co, jest już w Europie, ale w Monako go nie ma.
P: - ale jest tam u siebie w Londynie? Też nie wiesz?
F: - tak, tak.
P: - muszę się jego coś zapytać. Jak mu wyślę SMS-a to chyba odpowie, nie?
F: - nie, no jak najbardziej, jak najbardziej, na pewno. Słuchaj, a Bełchatów jak masz tam opanowany?
P: - Bełchatów? Można powiedzieć, że w kopalni jesteśmy my, czyli prezesem kopalni został człowiek, który jest mój
F: - a w elektrowni?
P: - w elektrowni jest stary układ, czyli też możemy robić wszystko
F: - bo tam był na ten Bełchatów 2 i nie wiem jak to się dalej potoczyło
P: - w tej sprawie możemy rozmawiać. Układ się w czołówce nie zmienił,
F: - czyli ja rozumiem, że z prezesem mogę spokojnie rozmawiać czyli jak się spotkamy we wtorek...
P: - to mi powiesz o co chodzi. Dobra. Tak jest.
F: - dobra
P: - trzymaj się. Na razie. Cześć
Pęczak ma istotne informacje po spotkaniu ze "Zbyszkiem" Poseł chce je przekazać Popendzie (Figurant) podczas spaceru. Telefonicznie umawiają się na spotkanie. Jest 12 maja 2004 r., godz. 9.43.
P: Halo
F: Cześć, to ja
P: No cześć
F: Nie zdążyłem odebrać
P: Jestem po rozmowie ze Zbyszkiem. Myślę, że mam dosyć takie istotne informacje. Natomiast mam pytanie. O pierwszej mam komisję. Do pierwszej mam wolne. Mogę na przykład zabrać się i podejść teraz, czy na spacer się przejść, jak masz czas wolny, czy też ewentualnie potem. O której godzinie możesz?
F: Kurcze. Ja mam teraz dwóch gości
P: Dobrze
F: Czekaj. Potem drugiego, a o dwunastej do pierwszej mam spotkanie na zewnątrz
P: No świetnie
F: Nie świetnie
P: No powiedzmy piętnasta, szesnasta?
F: O szesnastej w Międzylesiu. Poczekaj, poczekaj. O której ty byś mógł. Na przykład?
P: Ja mam prawdopodobnie zajęte między pierwszą a trzecią, bo mam komisję i tam jest wniosek o spowodowanie kontroli Krajowej Radiofonii i Telewizji
F: A jak ja bym był na przykład gdzieś pod pomnikiem o w pół do dwunastej?
P: Bomba
F: Tak. To ja bym sobie... Bo ja o dwunastej mam spotkanie na zewnątrz, to w pół do cyrknę, dobra?
P: Dobra. To czekam
F: Super
P: Na razie, cześć
Pęczak: musimy pogadać o strategii w nowej sytuacji. Rozmowa posła z Figurantem (Popenda) z 5 maja 2004 r., godz. 17.48.
P: Tak.
F: Cześć Andrzej. Maciek. Przepraszam cię
P: Dobrze Maciuś. Powiedz mi tak, bo ja będę w piątek w Warszawie, będziesz w ogóle w biurze?
F: Tak, będę, będę. W piątek nic się nie dzieje. Jestem na 100%
P: Jesteś cały dzień, czy coś tam...
F: Nie, cały dzień jestem, bo nie było mnie tydzień to mam trochę zaległości
P: Dobrze Maciek, bo jak ja będę wyjeżdżał to zadzwonię, bo chciałbym, żebyśmy usiedli w tej nowej sytuacji, pogadali o pewnej strategii, bo musimy się umówić, nie?
F: Wiesz, ja nawet dzisiaj rozmawiałem z Markiem i mówię mu, że będę do ciebie dzwonił, bo myślałem, że jesteś w Warszawie, bo Zdzisława widziałem
P: Ja ląduję 22.40
F: Bo wiesz o czym sobie pomyślałem Andrzej?
P: No, no
F: Bo wiesz, bo jest coś takiego jak ten co to ludzie od Wagnera tam napisali, czy nasz kolega nie mógłby...
P: Miał wziąć
F: No właśnie, bo to jest istotne, albo przynajmniej powiedzieć. Jeśli nie dać, to również opowiedzieć o tym raporcie specjalnym, co to był.
P: Miał tak zrobić
F: Bo to by nam pomogło
P: Ja go o to prosiłem. Wiesz, mam nadzieję, że on to zrobił. Bo ja go prosiłem, żeby tak zrobił. Ja będę próbował go dorwać i spotkać się z nim jutro, tak, że bym w piątek na ten temat więcej wiedział. Marek wrócił z Argentyny czy nie?
F: Wiesz co? Tak, tak. Wiesz co, że chyba tak. Chyba tak, bo dzisiaj do mnie dzwonił. Wiesz co, ale chyba tak. Powiem ci, miał wrócić. Zadzwonił, nie zastanawiałem się jakąś godzinę temu do mnie dzwonił i nie zastanawiałem się czy on z Londynu, czy z Argentyny. Ale miał jakoś wracać na dniach. Jeśli nie dzisiaj no to jutro wróci.
P: W takim razie ja jutro do ciebie zadzwonię. To się konkretnie umówimy. Ląduję 22.40, trochę za późno.
F: Do mnie możesz dzwonić o każdej porze. Ale spotkać się możemy spokojnie jutro, pojutrze, Andrzej. Ja jestem. Nie ma sprawy
P: To świetnie. O to mi chodziło. Dobrze. To ja się odezwę w takim razie
F: OK., dzięki. Cześć
Pęczak robi ksero i rozmawia z Maciejem Popendą 17 maja 2004 o 11:53
P: Andrzej Pęczak.
F: Cześć. Witaj.
P: Nie przeszkadzam?
F: Nie, nie.
P: Jadę do Warszawy. Zrobiłem ksero z tego co chciałeś i drugie gadałem z nim na temat co się w tej opinii znajdowało. Teraz tak, jesteś uchwytny cały czas w biurze, czy...
F: Wiesz co o 16-tej... Jestem teraz poza biurem, a o 16.30 mam krótkie spotkanie do 17.
P: Ale do biura o której wrócisz?
F: A ty już jesteś w Warszawie?
P: Nie jadę do Warszawy.
F: Nie to wiesz co, bo ja jestem tu, chcę do Międzylesia pojechać, czyli jestem w stanie być w ciągu godziny, półtorej z powrotem.
P: Nie, nie. Na przykład przed 16-tą będziesz w biurze?
F: Tak. Tak.
P: Aha.
F: O 16.30 mam spotkanie. No to wiesz piętnaście minut mogę dojechać.
P: To ja bym zadzwonił tam gdzieś nie wiem o w pół do czwartej, jakbyś był w biurze to byśmy się umówili gdzieś na herbatkę, albo ja bym podjechał. Dobra?
F: Dobra. OK.
P: Po drugie z tym Markiem, do niego można się dodzwonić, czy nie?
F: Wiesz co nie miałem cały weekend kontaktu z Markiem.
P: No właśnie.
F: Powiem ci szczerze, że nawet miałem wyłączony telefon, nawet nie próbowałem. Wiesz wyjechałem.
P: No bo ja parę razy próbowałem. Telefon jest wolny, a nie podnosi, więc nie wiem. SMS-a mu wysłałem. Może on odczyta tego SMS-a
F: Wiem tylko, że tam wiesz wygrał mecz na jakimś turnieju.
P: No dzisiaj w pół do czwartej.
Pęczak bierze samochód, ma dokumenty w ręku Poseł dzwoni do współpracownika prezesa. Krótka rozmowa z 13 maja 2004 o 12:41
P: Andrzej Pęczak
F: witaj
P: będziesz w biurze w ciągu godziny, pół godziny?
F: wiesz co? Piętnaście po wyjeżdżam, bo mam wpół do spotkanie
P: dobrze, a kiedy wracasz?
F: wiesz co? Mam spotkanie z półtorej godziny
P: ja już biorę samochód. Tylko on przyprowadzi i już jadę. W tej sprawie cośmy rozmawiali. Mam już wszystkie dokumenty na ręku
F: dobra. OK.
P: na razie, cześć
F: czekam
Pęczak mówi co zrobić, żeby zostali w grze Poseł dzwoni do prezesa 5 marca 2004 o północy.
P: Andrzej Pęczak. Dzień dobry
D: Witaj Andrzejku.
P: Już w domu, w Polsce?
D: Tak
P: Marek, więc tak - jestem po rozmowie. Powiem, że tak: o godz.13:30 będzie. Bo to jest chyba o godz. 13:30 podpisanie umowy, prawda ?
D: Mamy zapowiedź, że nawet o 12, ale to się wszystko poprzesuwa.
P: Natomiast po tych informacjach, które dostałem przed momentem pewne rzeczy są tak niesamowicie pilne, że czas kończy się o 10 w tych sprawach co cię najbardziej interesują - dziesiątego. -W związku z tym jeżeli......
D: Będzie list.....list jest podpisany.
P: Ale to teraz... ja już mam tyle szczegółów, że tak..... czy jutro jak się skończą głosowania o 10-tej, czy mogę tak się umówić ,że przysłałbyś po mnie samochód, bo uważam, że powinniśmy się błyskawicznie spotkać.
D: Dobrze, dobrze.
P: Dobrze? Czyli jak się okaże, że głosowania się kończą o 1O-tej.... zresztą tu jest jeszcze parę przemyśleń, parę dostałem takich informacji, w ogóle na temat pewnych innych ludzi, którzy się interesują tobą więc myślę, że przed tą 13:30 powinniśmy ....a jak nie ,to oczywiście po 13:30, ale myślę, że głosowania się skończą o 10-tej więc jak będę wiedział dokładnie , to albo do Popendy zadzwonię i powiem , żeby mi przysłał samochód albo do ciebie, bo potrzebuję rozmowę z tobą w cztery oczy przez pół godziny. Dobrze ?
D: Ok, ok. To może o 11-tej się umówimy, dlatego, że ja...
P: dobrze, dobrze
D: Bo ja potem tam....to jest dla mnie dobry termin -11-ta
P: To świetnie, to na 11-tą. To mam prośbę -wyślij po mnie auto. Niech oni do mnie zadzwonią, że już są, parę minut przed 11-tą, to ja wyjdę. To jest dobry termin, dla mnie bardzo dobry termin. I akurat w ciągu pół godziny powiem o wszystkich rzeczach. Uważam, że mam takie informacje, że cię powinno także ucieszyć. A z drugiej strony do tego listu intencyjnego mam informacje. Już wszystko wiem, bo już są dwie oferty.
D: O! Inne jeszcze, tak?
P: Tak
D: O! O!
P: Dlatego dziesiątego......
D: Ale to dobrze dla nas czy niedobrze ?
P: Dobrze, tylko teraz muszę ci powiedzieć co zrobić, żebyśmy zostali w grze.
D: Rozumiem.
P: Bo 10 we wtorek... znaczy 10 .....10 w tej sprawie.... no nie będę dalej mówił dobrze ? Bo na pewno mnie słuchają więc po co pan major ma wiedzieć, że jesteśmy w Polsce, nie ?
D: Dokładnie.
P: Ja rozumiem, że jak przed 11-tą kierowca podjedzie, to niech tylko zadzwoni na moją komórkę, to ja wyjdę pod pomnik i dalej to już potem jest ok.
D: Dobra, super.
P: Trzymaj się Marku. Cześć.
D: A Andrzej, Andrzej! Słuchaj a czy rozmawiałeś o tej 17-tej, o tej imprezie?
P: O 17-tej nie będzie. I teraz ja ci wszystko powiem dlaczego, to...to....
D: Aha, nie, to jak się spotkamy.
P: Właśnie o to chodzi, bo mam....myślę... że mam...myślę ,że działa bardzo rozsądnie i muszę mu przyznać rację. Nie potrafię zanegować jego podejścia do sprawy, w związku z tym.....
D: Super! Super!
P: Wszystko ci powiem. Też co zrobi na podpisaniu umowy ci powiem i ty też zrozumiesz jak to wygląda, dobra ?
D . - Ok., very good. Dzięki
P . - To czekam na samochód na 1l-tą. Dziękuję, cześć.
D . - Cześć.
Poseł prosi o prywatną rozmowę z biznesmenem Dzwoni prezes Dochnal do posła Pęczaka. Rozmowa z 5 marca 2004.
P: Tak Marku?
D: Cześć Andrzejku. Sorry, jakieś mamy zamieszanie straszne dzisiaj.
P: No dobrze a powiedz mi tak....
D: W taki dzień to niestety tak musi być.
P: A pomiędzy podpisaniem umowy a tym lunchem o 17-tej jakieś pół godziny dla mnie, żebyśmy mogli....
D: Jak najbardziej jak najbardziej
P: O której godzinie się możemy spotkać?
D: Wiesz co ? Ja mam w telewizji o trzeciej, to jest jedyne moje obligo. Na żaden lunch się nie wybieram, tak, że....
P: No dobrze... w takim razie, nie wiem... to o której się możemy umówić? o pół do trzeciej ?
D: Nie wiem ile to potrwa. No myślę, że druga, myślę, że to bezpieczniej jest, bez problemu.
P: Druga. Chyba tak, to w takim razie umówmy się.... ja poproszę....albo się umówimy u ciebie w biurze albo w dowolnym miejscu. Gdzie się umówimy?
D: To tam gdzie tobie wygodniej. Może u mnie.
P: U ciebie ? Dobrze.
D: Nie rzuca się w oczy przynajmniej.
P: Dobrze. To ja poproszę jeszcze raz Maćka i przyśle po mnie samochód i będę u ciebie, tutaj o drugiej.
D: Czy coś powinienem wiedzieć przed tym podpisaniem ?
P: Nie. Wszystko to co jest, jest jakby na przyszłość. Mam dokładne informacje we wszystkich tych punktach, które żeście wypisali. Dlatego potrzebuję też prywatnej rozmowy, bo tu nawet Maćkowi zacząłem mówić...o pewnych...
D: Koniecznie. Nie, nie my musimy, my musimy.
P: Dobrze? To świetnie. W takim razie ja jestem o drugiej u ciebie w biurze.
D: Przepraszam cię za zamieszanie.
P: Nie, me. Ja rozumiem. Strzeliłeś jedenasta, ja przyjąłem temat, robiłem wszystko, żeby to było. Rozumiem
też, że we dwójkę biegamy. W związku z tym nie ma problemu, jest taki temat, że druga więc ja o drugiej będę, bo o 12-tej masz przecież podpisanie, prawda?
D: Tak. Muszę być, bo to wiesz, będzie głupio jak się spóźnię.
P: Oczywiście. Więc jest obiecane, że Zbyszek Kaniewski... ponieważ skończyły się wszystkie te głosowania....tylko on miał wczoraj niedobrą informację, bo jemu mówili, że 13:30.
D: 13:30, no właśnie a jest 12:30.
P: Zastanawiam się kto znowu zrobił numer. Ja z mm rozmawiałem o dwunastej w nocy i mówił do mnie: 13:30.
D: No to fajnie!
P: Tak, że nie wiem...ale obiecał mi, że na podpisaniu umowy będzie. W związku z tym mam nadzieję, że go wyprostowali z godziną. I w takim razie ja jestem u ciebie o drugiej i rozmawiamy. Dobrze?
D: Super, super.
Pęczak obiecuje załatwić uchwałę komisji sejmowej: więc jeżeli sobie życzycie w taki sposób to bardzo proszę
Stenogram rozmowy Popendy z Pęczakiem z 27 kwietnia z 12:01.
P: - Halo
F: - cześć, Maciek
P: - no cześć
F: - możesz chwilkę? Wiesz co? Bo ja tak za godzinkę wylatuję i z lotniska dzwonię
P: - ja tak czułem. Ja już zacząłem, tak, że ...
F: - Wiesz co? Powiem ci tylko na ten telefon co związki planują na hucie
P: - no
F: - oni chcą zgłosić wniosek do NIK-u o kontrolę całego procesu ze względu na to, że Donbas doszedł do przetargu, który już trwał, czyli jeśli ...
P: - no to ja mogę to dzisiaj zgłosić. Ja, jako Andrzej Pęczak - szef Komisji do spraw Kontroli Państwowej - jutro na komisji mogę to uchwalić, mają siedem dni na wejście.
Jeżeli zdecydujesz z Markiem, że tak ma być, to dzisiaj w nocy telefon...
F: - to ja ci...
P: - To dzisiaj w nocy telefon...
F: - To ja ci dane datami wszystko dam
P: - w porządku. To ty mi ... Potrzebuję na jedna stronę do uzasadnienia. Ktoś do mnie napisze ze związków zawodowych pismo, do mnie, na Andrzeja Pęczaka proszę ciebie i pismo jutro przychodzi do mnie faksem. Jutro jest komisja, ja uchwalam, mają siedem dni na wejście. Więc jeżeli sobie życzycie w taki sposób to bardzo proszę. To mogę załatwić od ręki
F: - no bo wiesz, chłopcy wymyślili, ale jest w tym logika dlatego, że ten przetarg był dwa razy przerywany i dwukrotnie zmieniano reguły w tym raz doproszono do już trwającego
P: - ja wiem. Maciek, rób dwutorowo. Niech składają wniosek do NIK-u i niech napiszą do mnie, że złożyli do NIK-u, ale ponieważ nie wierzą w skuteczność NIK-u, to proszą jeszcze komisję ds. Kontroli Państwowej, żeby wesprzeć działania kontrolne. No i już. Jeżeli jest taka decyzja Marka to bardzo proszę
F: - jaz nim to jeszcze przekonsultuję
P: - dobra, oczywiście, rozumiem cię. No bardzo proszę, nie ma problemu
P: każde takie działanie jest ten...
P: - dobra
F: - no to dobra. No to co? Mówisz, że jeszcze walczymy dzisiaj?
P: - no jeszcze walczę. Teraz przyjechałem do Warszawy i jeszcze walczę. Zobaczymy jak to będzie, chociaż dzisiaj z kimś rozmawiać przed tym jutrzejszym szczytem to jest po prostu już głupota, no ale wieczorem idę na kolacje do premiera, no więc jeszcze tam na tej kolacji ewentualnie pogadam, zobaczę Krzyśka Janika, bo wczoraj się do niego nie dobiłem po raz drugi, więc jak zadzwonisz do mnie na ten drugi telefon późno, późno w nocy koło dziesiątej to będę wiedział
F: - OK
P: - dobra?
F: - dobrze. Pozdrawiam. Cześć.
O hutniczych kontraktach, wywiadach dla prasy i wyższości domu w Londynie nad domem w Warszawie
Dochnal rozmawia ze swoim asystentem Maciejem Popendą (występuje jako Figurant). Rozmowa ma miejsce 14 kwietnia 2004 r. o godz. godz. 22.14
F: Halo Marku, Maciek. Witam.
D: Nie mogę do ciebie zadzwonić, bo mam stary numer, a tamten był wyłączony.
F: No tak, tak. Bo myśmy wycofali te Plusy, a ja tu na tych nowych, dwie komórki przed sobą, kartka , ołówek czekam, aż Marek zadzwoni. A też nie wiedziałem, że ta stara twoja komórka jest aktualna, ale na wszelki wypadek nie wykasowałem.
D: Która stara?
F: Proszę?
D: Jaka stara komórka?
F: No ta komórka, na którą dzwonię do Argentyny. To była ta komórka, którą miałeś przy poprzednim tam wyjeździe.
D: Tą mam na stale, to nie jest stara.
F: Ja myślałem, że tylko tymczasowa była, ale to już OK. Nie wykasowałem jej na wszelki wypadek.
D: Co ciekawego dalej. Nie rozmawiałem z Aditią, wysłałem tylko krótkiego e-maila o tym, że Donbas ma informatora u niego.
F: Myśmy z Konradem ustalili, że przez noc przemyślimy w jaki sposób i od jutra będziemy szukać kreta, czyli będziemy rzucać takie informacje, które istnieje prawdopodobieństwo, że albo Donbas powtórzy działania, albo gdzieś plotka wróci do nas i będziemy tak dozować. Zaczniemy od mojego ulubieńca Ondry, żeby sprawdzić, czy to jest zwrotne czy nie.
D: Może być Ondra, może być HSBC, bo w HSBC ten Thomas sam się zadaje z Garwolińską, więc to może być też, wiesz?
F: Tak, tym bardziej, że my rozmawiamy z Ondrą, to Ondra mówi, że tą sprawą się zajmuje Wiłła, My dzwonimy do Wiłły i Wiłła mówi, że tą sprawą zajmuje się Ciborowski. Dzwonimy do Ciborowskiego to on mówi, że zaraz to sprawdzi, bo to Trzonkowski /?/ to robi, a z Trzonkowskim nie rozmawialiśmy, to nie wiem, czy to cięć nie pisze tych pism. Ale Marku nie ma możliwości, myśmy to stwierdzili, bo ten komunikat Donbasu jest praktycznie dwuzdaniowy czy jednozdaniowy.
D: Tego co my planujemy. To nie jest przypadek.
F: W każdym bądź razie to nie jest przypadek. W końcu oni to podpisali, myśmy przygotowali, żeby poza tym faksem tam poszło to jutro do ministerstw, bezpośrednio do sekretariatów. Związkowcy już dostali, więc jutro pewnie będzie tam zadyma na naradzie i na pewno ta sprawa tego listu zostanie podniesiona.
D: To się odbywa w Częstochowie, czy w Warszawie?
F: To się odbywa u Hausnera w Warszawie
D: Nie wiadomo czy on będzie, może wyśle jakiegoś zastępcę?
F: Ma być Hausner osobiście, a ze Skarbu Państwa ma być A. Sz. Zresztą zawsze Hausner bywa, bo to jest jakoś tak bezpośrednio z nim związane.
D: No zobaczymy. No jak widzę, jak słyszę nie jesteś optymistą specjalnym?
F: Ja nie jestem optymistą, bo jeżeli rzecznik prasowy Mittala sam popada w pesymizm, to myślę, że on ma na tyle dobre informacje, że być może to jest tak, że jakaś decyzja już zapadła w tej chwili, a A. Sz. próbuje przygotować sobie grunt pod miękkie lądowanie.
D: Wykluczyć tego nie możemy
F: Bo on miał takie mocne argumenty i potem nagle się okazało, że w ciągu 24 godzin całkowicie zmienił kierunek.
D: On taki jest. On jest taki chwiejny.
F: To sprawdzimy.
D: Dlatego ja kazałem nie utrzymywać z nim zbyt dużych kontaktów.
F: To tak jest. Jeżeli w resorcie tak jest jak ci to dzisiaj cytowałem, co od naszego Andrzeja usłyszałem to ręce opadają Tam chyba nikt nie jest w stanie podjąć decyzji dlatego kluczową osobą może być faktycznie A. Sz.
D: Tak jest. Może jakoś inaczej, a ty nie będziesz próbował spotkać się z tamtym?
F: No właśnie dlatego bym chciał, żeby ... ja się powołam jakby na ciebie w rozmowie z naszym człowiekiem, że o 20-tej na to spotkanie, żebym ja poszedł, żebym wysłuchał co ma do powiedzenia i ewentualnie tę sprawę drugą załatwił - imieninową.
D: Jak najbardziej.
F: Bo to jest jedyna okazja na weryfikację tego, jak również może na takie...
D: Musisz do tego doprowadzić: Nie daj się Maciek zbyć temu naszemu oszołomowi.
F: Jeśli on dzisiaj kłamał w większości przypadków, to pewnie za wszelką cenę nie dopuści do takiego spotkania, bo to spotkanie wtedy udowodni, że on kłamał mówiąc o braku pisma i przepraszał, jak również kłamał mówiąc o tym, że w sprawie Częstochowy do pierwszego będzie decyzja Unii. To on nawet prasy nie czyta.
D: Nie czyta, on taki jest.
F: Wiem, że Konrad dzisiaj powiedział , że dobre informacje od Jarka ma w sprawie Kazachów. W sprawie tego konsorcjum. To pewnie wiesz o co chodzi, że bardzo dobrze na odcinku idzie. Ja też za wszelką cenę będę chciał, żeby w piątek jednak bezpośrednio sam Zbyszek przyjął tych Kazachów, bo każdy z wice to będzie wiesz jak mówił. Zbyszek jaki jest taki jest, ale powiedzieć coś może, tym bardziej, że do obiecywania to zdaje się jest dobry.
D: I mówi wprost, tak, że to jest very good. Przynajmniej tyle. Tyle przynajmniej może. Kiedy on ma być?
F: On ma przyjechać w piątek. W piątek przyjedzie Marku, ale uzależnia to od tego, czy ma spotkanie, czy nie. Bo albo przyjedzie wieczorem w piątek i wtedy mamy w sobotę spotkanie i on zostaje do niedzieli, albo przyleci z Londynu w piątek rano, jeżeli dostanie jutro wieczorem wiadomość, że ma po co przylatywać. Tak, że to jest już ustalone z nim.
D: Dobrze by było, żeby się nim zająć, dać samochód i itd. bo to jest prawa ręka takiego mojego wiesz, najważniejszego...
F: No tak, tym bardziej, że planujemy jakieś spotkanie wspólne z nim, z Konradem, żeby...
D: Żeby nie sam Konrad, bo disaster. Żeby dać mu wszystkie wycinki moje - sportowe itd.
F: Dobrze jak najbardziej .
D: Cały komplet, to co prosiłem, żeby te kretynki to zrobiły. Dlatego, że on to da swojemu szefowi później, bo on się bardzo interesuje polo.
F: Dzisiaj też jakąś gazeta z zagranicy przyszła. Chyba sportowa, niemiecki, tam parę stron jest o drużynie. Bite cztery strony o turnieju. Nie pamiętam jaki tytuł. Gosia jaki tytuł? Nie pamiętamy. Jakaś niemiecka gazeta. Dzisiaj wysłali do nas numer, jakaś sportowa, ona mniej więcej wychodzi w formie, takiej jak te gazety polo, które przychodzą do nas.
D: A co z tymi polskimi gazetami, w których udzielaliśmy wywiadu podczas pobytu chłopaków, tutaj była impreza. Coś się w ogóle ukazało, czy nic?
F: Wiesz nic się nie ukazało po tej imprezie. Małgosiu nic się nie ukazało po naszej imprezie tutaj w Hayacie. Nie, nic.
D: Te baby miały robić raport medialny, te baby cośmy im zapłacili.
F: No tak, nic się nie ukazało poza tymi właśnie kolorowymi gazetami, które bardziej pisały ze względu na nasze kontakty, czy twoje osobiste. Rzeczpospolita już jest ustalone w ten sposób, bo tam chcieli dać politycznego, ale myśmy poprosili, żeby to był jakiś ekonomiczny dziennikarz. Tylko teraz jest pytanie, kiedy będziesz w kraju, żeby wywiad przeprowadzić?
D: Jakieś terminy są tam mniej więcej, jakie oni by chcieli, czy nie?
F: Oni są gotowi od już, bo jakby od tego zależą wiesz jakie rzeczy - sponsorskie. Ale myśmy powiedzieli im, że to jest możliwe w maju dopiero, czyli gdzieś koło połowy maja.
D: Chyba, że do Argentyny przyjedzie.
F: Właśnie się obawiamy, że oni z Rzeczpospolitej nawet do Londynu nie będą mogli jechać, bo to jest skierowanie dziennikarza i to może być problem u nich.
D: Sure. Nie problem, ja tam przyjadę. W maju lecę na Grand Prix do Monako. Już przyjadę na chwilę.
F: To byśmy wszystkie te sprawy związane z wywiadami mniej więcej wtedy ustalili, bo tam są takie, które byłoby dobrze, żebyś osobiście był w tych gazetach.
D: Pisze mi Agata takie głupoty o jakiejś Sigmie, taki raport niby mi napisała, co ona ma sklerozę, nie pamięta o tym, że rozmawialiśmy. Jakieś głupoty o jakiejś Sigmie mi pisze, że oni to niechlujnie robią, takie jakieś
smuty.
F: Z tą Sigmą, to ja faktycznie przeglądam ich prasówkę, oni wyłapują, bo prawdopodobnie studenci to robią i potrafią cały artykuł w trzech zdaniach skrócić. To powoduje, że niektóry artykuł jest totalnie spłycony i skrócony. Myśmy rozmawiali z tą Nicole, że możemy jej tłumaczyć. Powiedzieliśmy jej, że jeśli oni nie będą chcieli jej tłumaczyć obszerniejszych fragmentów, to my to zrobimy, bo czasami nie wystarczy w trzech zdaniach główny wątek, a tam są poboczne rzeczy.
D: Oni mówili jak to robili dla LNM w trzech zdaniach. Chciałbym, żeby ktoś był, żeby nie ona sama to robiła. [....]
F: Jeszcze raz.
D: Agata miała sobie kogoś zatrudnić. Nie zatrudniła na razie?
F: Na razie jeszcze nie. Jest jeszcze takie pytanie, że ważą się nasze losy z LNM-em i tak wyczekujemy, czy podziękują nam czy nie? Myśleliśmy, że to dzisiaj nastąpi, ale na razie nie.
D: Ja napisałem złośliwie może, że firma, którą [...]
F: Tak okazuje się, że ta dziewczyna, ta Nicole ona właśnie mówi, ona się obawia, że to wszystko jest pod wpływem impulsów Aditi, jej się bardzo dobrze z nami współpracuje i ona by bardzo chciała, tym bardziej jest rozczarowana, że tam dwie osoby w tej firmie pracują.
D: Kto jest pod wpływem impulsu Aditi. Aditia was nie chce?
F: Wiesz bo to wynika z tych informacji, które takie nieoficjalnie mamy. Przyleciał Aditia, narzekał Szarawarski to Aditia chciał coś zrobić. Ściągnął wszystkich do Katowic - tych swoich. Chcieli przed świętami robić konferencję, której w sumie nie zrobili, a potem przyszedł Franciszek do Antka i mówi: Antek słuchaj, Aditia chce, żeby kupić kilku dziennikarzy, żeby dobrze pisali. To mu powiedział Antek, to sobie szukaj.
D: To sobie kup.
F: Mówię ci to jest sprawa A. Sz...... Ale to normalne Marek to taki klient, więc się nie ma co przejmować, oni ulegają właśnie emocjom, podszeptom.
D: Ja też tak uważam. Przejmować się nie ma absolutnie czym. Głupoty są.
F: Słuchaj jeśli chodzi o pracę biura, chciałem to z tobą jeszcze przekonsultować. Może powinniśmy dać od 27-ego urlopy, bo jest ten szczyt europejski w Warszawie. W związku z tym te strefy będą takie, że nic nie będzie funkcjonować. Wszystkie te urzędy są nieczynne i to jest trzy dni. Potem jest 1-szy maj i tak jest nieczynne, 3 maj i tak jest nieczynne. Mogę ewentualnie dyżury w biurze wprowadzić, ale i tak ulice, wszystko jest zabarykadowane.
D: Pier...lę możesz dać im urlopy na cały miesiąc. Ta ich tak zwana praca o kant tyłka potłuc. Ta kretynka, wysłałem ci e-maila, cała nowa spowiedź, nie chciała z nią żadnych [...] Nie wiem skąd się te historie biorą Ona mi pisze, czy ona sobie może za moje mile polecieć do Londynu, bo coś ma z Sarą, w ogóle jaja.
F: Ja już załatwiłem, że nigdzie nie leci absolutnie.
D: Jakieś głupoty. Jak napisałem jej, żeby przysłała mi, czy rachunek jest do zapłacenia, z tego co wysłałem kartę z Monte Carlo, dosyć dużo 9 tyś. euro. To mówię, żeby przysłała mi go do sprawdzenia. To ona mi przysłała rachunek plus wszystkie załączniki, wysłała 30 stron faksu.
F: O kurcze.
D: K...wa nie ma co robić, takie głupoty wyrabiać. Tak, że Maciek zadajesz sobie pytanie, czy długo? Daj wolne kiedy chcesz. Ja w ogóle nie wiem po co biuro funkcjonuje, jak funkcjonuje. Nic ciekawego z tego nie wynika.
F: Wiem. Tylko, że wiesz w tym momencie ty chyba na przełomie miesiąca czy pod koniec jakbyś wracał to chodzi o to, żebyś ewentualnie....
D: Nie, ja będę w maju. Na początku maja dopiero.
F: Ja już to sprawdziłem 5 pięter jest nieczynne, bo to jest ta strefa. Tu premier, tu urząd, a antyglobaliści się rozkładają na Polach Mokotowskich. Więc cały ten sektor od pól Mokotowskich do Kancelarii Premiera jest zablokowany i podłączony do strefy pierwszej.
D: Nie mamy co bić piany. Ja mam to wszystko wiesz, gdzie. Możesz zrobić wolne.
F: Nie wolne tylko urlop, bo tych urlopów jest za dużo.
D: K...wa daj im urlopy jeszcze dłuższe, bo oni ciągle mają jakieś urlopy zaległe. Te pi...dy żadnej pracy nie wykonują, tylko urlopy. Zaległy urlop - może za urlop dostaną jakieś tego.
F: Niestety ustawodawca wymyślił, że prawie miesiąc urlopu jest i to bez względu na to czy ktoś jest zatrudniony na pól etatu, czy na cały etat.
D: / mówi do kogoś/ Daj mi to. Znalazłem [.....] u legendarnego Schumachera.
F: Ja jakoś to zorganizuję. Wszyscy będziemy pod komórkami, a na pewno w samym biurze też nie da się nic zrobić, bo mówię ci, że wszystko jest zablokowane. Natomiast jeśli chodzi o ten remont. Jest to jeszcze do wstrzymania, tyle tylko, że odzyskanie tych pieniędzy potrwa z tydzień do dwóch, niektóre rzeczy, bo tam płytki zamówione, to trzeba je sprzedać. Sroka mówi, że nie problem.
D: Co zamówione?
F: Proszę?
D: Co zamówione, mówisz?
F: Płytki na te łazienkę, tego dużo nie ma, ale generalnie to jest wszystko takie, że to by się wszystko ewentualnie odsprzedało. Tylko pytanie, czy chcesz rezygnować na 100% z tej siłowni.
D: No, ale co łazienka może zostać?
F: Ta łazienka niestety Marku...... bo ona jest w tej najszerszej części garażu, czyli po prostu ciężko byłoby samochodem tam wjechać, a to była ta szeroka brama.
D: Rozumiem. Wiesz co, kurczę no nie wiem. Poczekaj chwilę. /rozmowa po hiszpańsku w oddali/ Halo, Maciek jesteś?
F: Tak jestem, słucham. Może zaczekam jeszcze, jak Andrzej wróci jeszcze to przemyślimy. Ja jeszcze tak myślałem....
D: Tam już zrobione: podprowadzenia, woda, wszystko.
F: Wszystko jest podprowadzone.
D: To już i tak jakieś koszty były.
F: No były, były
D: Macie ziemię znowu tam...., budować jakiś garaż nielegalnie z tyłu
F: No, ale jeszcze myślałem tak, żeby zrobić, ja oglądałem ten garaż, który istnieje, gdyby w nim zmienić górę - dach, bo przecieka i poza tym tam drewniane słupki są, gdyby to zmienić, a ewentualnie nie budować garażu, tylko tam postawić taki gospodarczy, drewniany, coś takiego co tam jest, tylko przybliżyć to, zrobić to estetycznie. Wtedy miałbyś trzy garaże i tak tam gdzie są teraz z tyłu, tyle tylko, że zrobić je tak, żeby samochodami można było wjeżdżać, bo brama jest szeroka, tylko tam potem słupki zawadzają.
D: Słupki w tej wiacie tak?
F: W tej wiacie tak.
D: Nie lepiej tę wiatę rozpierdykać i zrobić coś nowego, to też koszty są.
F: No wiesz, ale już nie takie, bo można zostawiając niektóre rzeczy, zmienić boki czy zrobić je wsparte na metalowych albo ceglanych słupkach. Wtedy można to wyższe zrobić, troszeńkę wyższe, ale takie żeby swobodnie można było... Bo tam jest Marku taki problem, że tam już został poziom trochę podniesiony do góry w tej siłowni, w związku z tym trzeba by się zastanowić, jak tam wjeżdżać, bo zostało nadlane betonu.
D: Poziom podniesiony, Jakieś izolacje też coś tam.
F: Nie, izolacje to są zdecydowanie niżej, ale to jest dodatkowy koszt Tym bardziej, że założenie drzwi, te prowadnice może trzeba nowe zrobić to jakiś koszt będzie.
D: Może lepiej zostawić tam z tyłu
F: Ja też tak myślę, może tam zrobić garaż, żeby ci do domu nie wjeżdżać, żeby nie śmierdziało, z tyłu się postawi dwa czy trzy samochody, miejsce będzie i tyle.
D: A to i tak już jest zrobione. Nie wiem tę siłownię, co zrobić z tym?
F: Gdzieś te urządzenia musimy postawić, okna są. Marek to jest po prostu wystrój wnętrza w tej chwili.
D: Te urządzenia może do Londynu wziąć?
F: Jeżeli Marek masz to wziąć do Londynu to jak dwa razy dwa to zrobić tam z powrotem garaż. To wtedy w ogóle nie ma co się zastanawiać. Chyba, że w ogóle zrobić pomieszczenie, które się zostawi i tyle, jeśli nie masz zamiaru korzystać. Cały ten remont, to wyposażenie, to wszystko- - to też ile tam 150 tys. Czyli poza tym co zostało zrobione to 150 tys. plus doprowadzenie klimatyzacji itd. to kolejne 30 i jeżeli urządzenia chcesz zabrać to nie robić tego absolutnie.
D: Nie robić, tak myślę wiesz.
F: Marek cały czas jest to pytanie, czy... Jeżeli przyjedziesz do Polski i będziesz tydzień no to pytanie, gdzie ci te urządzenia będą bardziej potrzebne tu czy w Londynie?
D: Na razie nie mam miejsca w Londynie. Myślę jakby miejsce tu zrobić. Raczej w Londynie, Maciek ja już tam nie chcę przyjeżdżać.
F: No teraz, bo widzisz, słuchaj. Teraz prosiłem, żeby Korzonkowski sprawdził, bo wyobraź sobie, że tam masz nowych dwóch sąsiadów. Na razie jeden jest na poziomie fundamentów, a drugi na poziomie grodzenia. Czyli vis a vis twojego wjazdu powstają dwie rezydencje.
D: Czyli podzielili tę działkę na dwie?
F: Tak. Korzonkowski mi powiedział, że jest dwóch ludzi, bo już tam wstępnie wywiad robili. Mają mi nazwiska ściągnąć, bo oczywiście tablic informacyjnych nie ma. Jakieś korty tenisowe próbują robić itd., ale dosłownie słuchaj vis a vis ciebie powstanie spora rezydencja, bo po fundamentach widać, że to jest spore. Nie mniejsze niż twoje.
D: To dobrze, ze względów ważnych.
F: To sobie wyobraź, że będziesz miał wąską drogę, bo ta droga widzę jest wąziutka i tam stanie budynek. On na pewno będzie piętrowy, to będziesz miał vis a vis swojego muru.
D: Zamiast tej siłowni zrobimy jakieś patio, jakąś rekreację. Jeszcze z Olą porozmawiam. A ten garaż rzeczywiście z tyłu. Tę wiatę jakoś przerobić, trochę poprawić [...] tych urządzeń tyle też nie będę tam trzymał. Ja tam będę rzadko przyjeżdżał. Ten dom w ogóle chcę sprzedać, pod tym względem trzeba patrzeć, pod kierunkiem sprzedaży.
F: No poza tym w takim układzie, bo tam...
D: Po cholerę mi to potrzebne.
F: To słuchaj to może wstrzymać się, bo Korzonkowski mówił o nowym systemie kamer itd.
D: Nie, żadnego nowego systemu kamer. Tam były trzy razy przekładane kable, a on mi mówi, żeby po raz kolejny nowe kable kłaść. Ja mówię: panie ten pajac, który to już kładł poprzednio...dałem mu pieniądze znowu za kable, te maszty zmienili na oksydowane, to przecież ten pajac robił.
F: Ja wiem.
D: On mówi faktycznie teraz musi nowe kable kłaść po raz kolejny.
F: Tylko mnie Marku powiedział tak, prezes powiedział, żeby nie ten sam kładł kable tylko inny.
D: No tak. Tamten już zrobił dwa razy i teraz będzie... Bardzo dobry pomysł - trzy razy to samo robić w tym samym miejscu, ten sam klient, a on ciągle [...]
F: No wiesz nowe kamery, bo gdyby to problem kabli był Marek to niewielkie pieniądze. Ale nowe kamery to znowu się robi kilkadziesiąt tysięcy złotych.
D: Ale Maciek absolutnie nic, żadnych takich rzeczy nie będziemy robić. Po co mi to. Ja nikomu tego nie mówię tylko tobie. Ja chcę to sprzedać. Czy się da tak łatwo sprzedać, może tym ruskim przyjaciołom.
F: No wiesz, teren jest atrakcyjny, a po maju to Ruscy czy nie Ruscy - trochę będzie, ja myślę o przedstawicielach Brukseli.
D: Na przykład. Wiesz, kiedyś chciał ode mnie z Citibanku wynająć, ten palant z banku. Wynajmował nie będę, bo mi zniszczą wszystko, bydło. Natomiast myślę poważnie później sprzedać. Nie ma sensu tu przyjeżdżać. Nie mam ochoty. Podobno piękne zdjęcia były w gazecie, w Gali.
F: Proszę?
D: Piękne zdjęcia w Gali ponoć były?
F: No piękne. Powiem trochę inaczej, pięknie twoja żona wyglądała, naprawdę. Super artystyczne zdjęcia. Robią wrażenie. Zresztą to powinno jutro dojść, bo to było wysłane od razu. Ola na każdym zdjęciu, bo wiesz myśmy oglądali jako zdjęcia, to nie to samo co w gazecie. Prawda? One mają taki swój urok. Tak, że naprawdę super.
D: No to cieszę się.
F: Tak, że jutro pewnie dojdzie, bo to było zaraz we wtorek wysłane.
D: No dobra. Tak, że z tym Maciek ja jeszcze z Olą porozmawiam. Raczej nie ma sensu rzeczywiście tak rozpierniczać tych okien, wywalać z powrotem znowu tego wszystkiego. Chyba nie ma sensu., tak mi się wydaje na dzisiaj. To co trzeba w środku zrobić nie jest takie wielkie, ale to porozmawiam z nim.
F: Przerabiać to na garaż, to byłoby trochę zachodu z tym.
D: Z powrotem.
F: Natomiast wiesz, w takim stanie w jakim jest, to zawsze nowy właściciel ewentualnie może sobie przywrócić garaż. Otwory okienne są, wyrzucać okna, te urządzenia, które tam są, zawsze można pokazać, że do założenia i tyle.
D: Tak długo trwało, że mnie się plany zmieniły. Był ten granit na ściany, fajnie wszystko.
F: No właśnie, no właśnie. No Marek ostatecznie możemy jeszcze zrobić tak, z tego, kamienia , który tam pozostał, zobaczyć może go wyszlifować, w razie czego zrobić przygotowanie pod garaż. Ściany. Zresztą jak to będziesz sprzedawał, jakie to ma znaczenie, czy tam jest garaż, czy nie. Ważne, że jest miejsce na garaż.
D: To prawda żadnego znaczenia nie ma. Mam w ogóle jeszcze zielony granit, o ile go jeszcze nie ukradli.
F: W tych dużych płytach?
D: No, no.
F: Jest, jest.
D: Jest jeszcze. Popierdolili wszystko.
F: No to przemyśl. Ja to wstrzymałem, te zamówienia. I kazałem Sroce odzyskać to co ten, on powiedział nie ma problemu, on to bierze na siebie, a czego nie odzyska, a co kupił to i tak jest do sprzedania. Najważniejsze to takie rzeczy - to stolarz, wstrzymanie.
D: Tak.
F: Ostatnia rzecz Marek to kwestia tego basenu. To jak Andrzej przyjedzie to my to dopniemy. Tylko w takim razie to może bez sensu są te wszystkie przelewane kaskady, które tam były między filarami, ta kurtyna wodna. Ty masz ten projekt?
D: Mam, ale Ola tego w ogóle nie chce. Ola tego nie chce absolutnie.
F: Mnie się tak.. jak sobie dobrze przypominam, to nawet na tych spotkaniach mówiliście, że to jest niepotrzebne.
D: Ona to samo mówi, a na planie jest dalej znowu. To jest żadne, jak pływasz. Tu mamy basen dwa razy większy, dwa razy szerszy. Tylko, że zbudowali w dwa tygodnie. Ludzi miałem z Ameryki i woda 33 stopnie ma. Przyciśniesz guzik i ci reguluje. Podświetlona halogenami, światła się zmieniają, chcesz mieć na niebiesko, chcesz mieć na zielono. Dwa tygodnie, Maciek kurwa mać dwa tygodnie zrobione i nie za jakieś miliardy dolarów, jak tam w jebanym
badziejolandzie.
F: No tak, powiedz mi, czy tam w tym Londynie to docelowo zdecydowałeś się na to
D: Na ten dom, to jeszcze nie wiem, ale na Londyn to raczej tak.
F: To znaczy bez znaczenia ten czy inny, ale w każdym bądź razie Londyn.
D: Może nawet ten. Oli się w miarę podoba, a facet chce sprzedać.
F: No to dobra, to wstrzymujemy to.
D: Ja się z nią zastanowię, co tam zrobimy.
F: No to dobrze szefie. Z życzeniami do małżonki będziemy jutro uderzać, z Małgosią.
D: OK.
F: I miłego wieczoru życzę.
D: Dzięki, na razie.
F Na razie, dzięki
rozmowy
kontrolowane - kolejne...
artykuł z tego cyklu: ORLENGATE
Jak odzyskać ukradziony Państwu majątek?
CZARNA
LISTA POLITYKÓW
NASZ
"DROGI" SEJM - czyli koszty utrzymania parlamentu
tajne-jawne
tajemnice państwowe
tym samym dochodzimy do setna sprawy, czyli
"Raportu
o stanie sądownictwa polskiego", ale to tylko dla osób myślących, a
więc nie dla prawników...
...jasne, że terror rodzi terror, tak więc
z uwagi na typowo stalinowskie prześladowanie
mojej osoby i prowadzonej działalności publicystycznej, moim celem jest obnażenie
impotencji organów władzy...
WWW.AFERY.PRX.PL
- WITRYNA PRYWATNA PROWADZONA PRZEZ ZDZISŁAWA RACZKOWSKIEGO. Dziękuję za przysłane opinie i informacje. |
![]() |
WSZYSTKICH SĘDZIÓW INFORMUJĘ ŻE
PROWADZENIE STRON PUBLICYSTYCZNYCH
JEST W ZGODZIE z Art. 54 KONSTYTUCJI RZECZYPOSPOLITEJ POLSKIEJ
1 - Każdemu zapewnia się wolność wyrażania swoich poglądów oraz
pozyskiwania i rozpowszechniania informacji.
2 - Cenzura prewencyjna środków społecznego przekazu oraz koncesjonowanie
prasy są zakazane.
ponadto
Art. 31.3
Ograniczenia w zakresie korzystania z konstytucyjnych wolności i praw mogą być ustanawiane tylko w ustawie i tylko wtedy, gdy są konieczne w demokratycznym państwie dla jego bezpieczeństwa lub porządku publicznego, bądź dla ochrony środowiska, zdrowia i moralności publicznej, albo wolności i praw innych osób. Ograniczenia te nie mogą naruszać istoty wolności i
praw.