Renata BŁUSZKOWSKA - referent skarg 
NACZELNEJ RADY ADWOKACKIEJ W WARSZAWIE
- podobno jest adwokatem, [tradycyjne już pytanie, czy może blondynka?] 

Do Rzecznika Dyscyplinarnego Naczelnej Rady Adwokackiej w Warszawie zostały skierowane skargi  na nieetyczne postępowanie adwokatów: strzyżowskiego Jana Bańdura i  rzeszowskich  Grzegorza Barana i Jerzego Kowalca.  Mieli oni za zadanie udawać, że reprezentują mnie przed sądem z uwagi na prowadzaną przeciwko mnie kampanią prokuratorską za prowadzenie publikacji Internetowych na stronach www.afery.prx.pl . Żaden z tych adwokatów??? nie poniżył się do zapoznania się z aktami sprawy, spotkania ze mną, czy jakiejkolwiek porady. Żaden nie miał też mojej zgody na reprezentowanie mnie przed sądem, ponieważ po prostu mam swojego adwokata, któremu ufam. Każdy z nich sprzedał się prokuraturze, czyli sprzedał swoją stronę którą miał reprezentować za parę groszy. Czy tak mało jest warta wyidealizowana "godność adwokacka"?
Oczywiście, nawet po nocach nie śniłem, że matactwa adwokatów mogą być osądzone. Śmieszne jest oczekiwanie, żeby jeden adwokat ocenił drugiego - w tej klice, podobnie jak sędziowskiej, obowiązuje mafijna zasada "jeden za wszystkich, wszyscy za jednego". I fajnie popatrzyć, jak kolejni toną w tym bagnie matactw, utworzonym przez jednego niedouczonego półgłupka. 
I tu mamy przykład, jak "dla dobra ogółu" poświęca się i tonie w tym bagnie przekrętów kolejny adwokat? naiwna Renatka Bluszkowska z Naczelnej Rady Adwokackie. Jak by chciało jej się poczytać strony w mojej witrynie, to wiedziałaby, że nie toleruje głupoty, nawet u blondynek.  Dawno przestałem być naiwny i wierzyć w nasze schorowane organy sprawiedliwości. Podobnie jak traktować poważnie otrzymywane z sądu i podobnych instytucji wszystko tego typy na "odpierdol się" pisma. Służą mi do ukazania metod działania tego typu instytucji, bawi mnie wykazywana w nich wiara urzędników, że takie nieprofesjonalne, po znajomości z łamaniem obowiązującego prawa "załatwianie sprawy" będzie trwało wiecznie.  Oczywiście wiem, że w adwokaturze, tak jak w sądownictwie obowiązuje "wzajemna adoracja i asekuracja". Instytucja samej Rady ma na celu ukrywanie matactwa adwokatów, tak żeby im "włosek z głowy nie spadł", a "funkcyjni" tego typu instytucji muszą spełniać odpowiednio niski poziom intelektualny, tak żeby nie przyszło im do głowy wyrażać jakichkolwiek własnych myśli. 

Tak więc przeanalizujmy pisma SKN 265/03 - dot. adwokata Jana Bandura, SKN 266/03 - adwokata Grzegorza Barana, SKN 267/03 - Jerzego Kowalca  podpisane przez Renatę B. i pośmiejmy się z jej niekompetencji i kobiecej naiwności. 
Zacznijmy od Jana Bańdura ze Strzyżowa, ponad osiemdziesięcioletniego staruszka pamiętającego jeszcze I Wojnę Światową, którego prokuratura wpuściła w "maliny" karząc mu mnie reprezentować i być adwokatem w "przestępstwach internetowych". Mamy tu typowy prokuratorski debilizm. Adwokat J. Bańdura nie ma "zielone pojęcia" czym się je, lub popija ten jakiś Internet, nie mówiąc o dodatkach, czy przyprawach.   Z nagranej rozmowy staruszek wyjaśnia, że prokurator J. Złotko obiecał mu że nie będzie musiał ruszać się z domu, [ma kłopoty zdrowotne], jak i obiecywał mu, ze nie poniesie żadnych konsekwencji z faktu nie zapoznania się z dokumentacją sprawy, stroną którą teoretycznie ma bronić, itp. Tak więc, przygłuchy i schorowany staruszek czas posiedzenia sądowego i moich wezwań w związku z zatrzymaniami przez policję po prostu spędził grzejąc swoje stare kości  przy piecu.  Oczywiście, sąd strzyżowski wykorzystał staruszka nie tylko do "załatwienia sobie" jak insynuuje to Renata B. jednej sprawy. W tym dniu [10.01.03r], korzystając że nie dojechałem ze swoich adwokatem z powodu nieprzejezdnych dróg, [ sąd został prawidłowo uprzedzony] załatwiono sobie wszystkie trzy sprawy. To kilkaset stron dokumentacji. I co, staruszek w jeden dzień miał niby to wszystko przeczytać, zanalizować i wysnuć jakieś poronione wnioski? Z tego co wiem, nawet "bosski" sędzia nie jest tego w stanie uczynić, a co mówić o ponad 80-cio letnim staruszku. Zresztą sam  stwierdził, ze żadnych akt nawet nie potrzymał. Tak więc adwokat Renata Błuszkowska z Naczelnej Rady Adwokackiej pisząc w swoim piśmie cyt." Adw. Jan Bandur został ustanowiony Pańskim obrońcą z urzędu przed Sądem Rejonowym w Strzyżowie w sprawie skierowania na obserwacje w Szpitalu Psychiatrycznym. Adw. Jan Bandur przed posiedzeniem zapoznał się z aktami sprawy, w związku z tym brak było podstaw do składania wniosku o odroczeniu rozprawy. Na posiedzeniu zostały przedstawione przez adw. Jana Bańdura argumenty przeciwko umieszczeniu Pana na obserwacji. Przedstawione przez Pana zarzuty wobec adw. Jana Bandura są nieuzasadnione. Brak jest podstaw do stwierdzenia uchybienia przez adw. Jana Bandurę zasadom wykonywania zawodu bądź etyki adwokackie.
-
po prostu potwierdza nieprawdę. No chyba, ze głowa mecenas Błuszkowskiej jest gdzieś między nogami... Jestem w dowolny sposób to udowodnić, dlatego mogę pośmiać się z jej głupoty.  Typowy błąd lenistwa pani Renaty - wystarczyło poczytać dokumenty zamieszczone w witrynie. Zresztą w protokole prowadzonej sprawy nawet sędzia Stój stwierdził, że adwokat Jan Bandur spadł z nieba...? Czy swoją długowieczność zawdzięcza jakimś niesamowitym cechom bosskim? Tylko co z tą jego głową z zaświatów...? Przebadany? 

Zajmijmy się teraz opinią mecenas Błuszkowskiej w sprawie mataczenia drugiego adwokata, niejakiego Grzegorza Barana z Rzeszowa. To już szycha, i tak dać się wpuścić w kanał za parę groszy? Niewątpliwie, to dzięki jego plecom sprawa tak naiwnie jest przez adwokaturę załatwiana. Zresztą, już samo stwierdzenie pani mecenas cyt: Adw. Grzegorz Baran wyjaśnił, że został ustanowiony Pańskim obrońcą z urzędu w postępowaniu zażaleniowym w sprawie przymusowego doprowadzenia Pana na badania. Grzegorz Baran, przed terminem posiedzenia w dniu 14.lipca 2003r, zapoznał się z aktami sprawy. To wystarczy. Jest to przyznanie się do winy. Jakoś tak głupio się składa, że w tej sprawie już nie miał po co mnie reprezentować, została definitywnie zakończona posiedzenie sądu rzeszowskiego 26.02.03r - słynną aferą nycz-gate.  Przeszedłem już nawet "numer na doktora".  Niby jak i po co miałby mnie reprezentować, czy przeglądać akta 14.07.03r? Zresztą, został ściągnięty na telefon przez prokuratora J. Złotka już podczas oczekiwania "posiedzenia na sąd". W rozmowie przyznał się, ze ma zielonego pojęcia o co chodzi... Mamy tu typowe wciskanie kitu, lenistwo, niekompetencje blondynki? I po co tak naiwnie kłamać? I co z tą śmieszną etyką adwokacką?  I jeszcze jedno. Oczywiście ze adwokat odpowiada za popełnione błędy i wynik sprawy. Tak jak każdy usługodawca.  W końcu wziął za to niezasłużoną kasę, zresztą podatników. I odpowie, albo naprawi swoim kosztem fuszerkę, zapewniam...   Gra trwa, a Pani mecenas też stała się graczem w tej grze o swoją karierę, dlatego została wywyższona w galerii...

I na koniec sprawa adwokata Jerzego Kawalca. Oczywiście, ze mecenas Renata Bluszkowska nie badała żadnych akt, ponieważ wiedziałaby wtedy, ze adwokat J. Kawalec został "ściągnięty z korytarza" już w trakcie posiedzenia sądu, tak że nawet nie miał szans na chwilowe potrzymanie akt. Tylko przez to zaskakujące działanie sędziego taki doświadczony adwokat dał się wpuścić w to bagno. Zresztą przez swoją niewiedzę i nieznajomość Internetu, jak też i przekonanie, że adwokatura i tak wszystkie adwokackie przekręty zamataczy. Adwokat, dziadziuś Bandur nie mógł ruszyć się z domu, musiał wygrzewać kości przy piecu...  a Raczkowskiego trzeba było załatwić. W końcu co ma zrobić adwokat, jak taki sędzia okręgowy Nycz każe mu chwilę posiedzieć na ławce? Chodzi o wyższy cel - ukrycie przekrętów sędziowskich. Żaden adwokat nie może się temu sprzeciwić. Inaczej jest przegrany, nic nigdzie już nie wygra. Tak działa "wataha wilków". Nie dziwię się, że adwokat Kawalec w tej sytuacji musiał uciec się do potwierdzenia nieprawdy. Na tej samej zresztą zasadzie mamy nieproceduralną odpowiedz adw. Ranaty Błuszkowskiej z Naczelnej Rady Adwokackie. Cóż, nie jest członkiem bosskiej elity, kogoś należało poświęcić... trafiło na naiwną mecenas Renatkę...   

Tak więc jeszcze raz wyjaśniam, ze żaden z adwokatów nie zapoznał się przed posiedzeniem sądu z aktami spraw, nie skontaktował się wcześniej ze mną, nie uzgodnił linii obrony, nie miał mojej zgody na reprezentowanie mnie przed sądem.  Tak więc naruszył etykę adwokacką, sprzedał mnie i przepił stan adwokacki... Ci adwokaci, podobnie jak broniąca ich "blondynka" Renata Błuszkowska wpadli w to bagno przekrętów sędziowskich przez swoją głupotę, zachłanność  i nieznajomość praw internetu i demokracji. Co ciekawe, czwórka innych wykazała się refleksem, stwierdzając, ze ponieważ nie posługują się Internetem, to nie mogą brać udziału w reprezentowaniu strony w tego typu sprawie. Po prostu wnieśli o zwolnienie ich z funkcji. Czyli takie zachowanie jest możliwe, a nawet konieczne. Czy niewiedza i głupota może chronić adwokatów od odpowiedzialnością? W końcu straty, które mi narobili wskutek swej niekompetencji sięgają dziesiątki tyś. złotych. To pytanie zadaje czytelnikom. A naiwnej Pani mecenas proponuję zajęcie się domem i rodziną, a nie męskimi sprawami... chyba że chodzi o organy między nogami...  a tak na przyszłość proponuję po prostu douczyć się i zapoznać się z Kodeksem Etyki Adwokackiej i innymi stronami, np. o prawie adwokackim, ze stron Adwokatury Polskiej. Podaje adres: http://www.adwokatura.pl/ . Jeżeli Pani będzie w stanie to zrozumieć i swoją rolę, to gwarantuję, że moje skargi okażą się jak najbardziej zasadne...
Jeżeli w ogóle przeprowadzono jakiekolwiek postępowanie, to w dowód proszę o przysłanie w ciągu 7 dni protokołów z tych przesłuchań, czy postępowań. Wchodzą obowiązkowo w skład dokumentacji moich skarg, tak więc mam prawo wzglądu. Jeżeli ich nie otrzymam, niestety będzie to dla mnie dowodem "potwierdzenia nieprawdy", ukrywanie faktów, czyli mataczeniem przez Pani mecenas, a to tak dla uświadomienia Pani  jest już przestępstwem karnym. A zamiast kitu typu: Wszyscy adwokaci wykonali swe obowiązki obrońców z urzędu w sposób prawidłowy i zgodny z procedurą karną. - Proponuję to przeczytać w jasnej formie: Wszyscy ci adwokaci poświęcili się dla wspólnej sprawy obrony abstrakcyjnej godności sędziów, i udupienia Raczkowskiego. W końcu od prawników nie można wymagać kultury i etycznych zachowań....  Każdy potwierdził, że nie raczył wcześniej zapoznać się z dokumentacją spraw i miał to daleko w d.... To Pani mecenas jest naiwna, ma nadzieję i odczucie że przekręty adwokackie będą ciągle im uchodziły. Cóż akurat adwokaci jako pierwsi mają odpowiadać za swoje błędy w sztuce. Tak naprawdę, to w otrzymanych odpowiedziach nie ma tu żadnych wyjaśnień na poruszone w skargach zarzuty. Takie coś nazywa się w szkole "laniem wody", czy "wciskaniem kitu". Oczywiście przewidywałem taką nieproceduralną odpowiedz, a chodziło o to, żeby na prowadzonych stronach udokumentować czytelnikom prawdę o śmiesznej instytucji pt. "Naczelna Rada Adwokacka w Warszawce". Nie zawiodła Pani mojego oczekiwania i niczym nie zaskoczyła. 
O pazerności i niekompetencji "stanu adwokackiego" świadczy chociażby artykuł Andrzeja Goszczyńskiego z Polityki nr 50 z 13 grudnia 2003r pod tytułem "Jak rozejść się z adwokatem"... polecam czytelnikom. 

 Mieliśmy teoretyczną idee komunizmu, mamy idealną teorię abstrakcyjnego Kodeksu Etyki Adwokackiej. Jak się to ma do rzeczywistości i faktów wyjaśniłem powyżej. Dla zainteresowanych fantazją, bajkowa preambuła Zbioru zasad i etyki adwokackiej i godności zawodu" uchwalony przez Naczelną Radę Adwokacką.... 
Nawiązując do długoletniej tradycji,
zwłaszcza zaś doświadczeń w wykonywaniu
wolnego zawodu, zgromadzonych w okresie
osiemdziesięciolecia Odrodzonej Adwokatury Polskiej
opierając się na wzorcach pierwszego
Zbioru zasad etyki adwokackiej i godności zawodu
uchwalonego przez Naczelną Radę Adwokacką
6 i 7 maja 1961 roku
dostrzegając potrzebę udoskonalenia i dostosowania
reguł wykonywania zawodu i życia korporacyjnego
do zmieniającej się rzeczywistości
Naczelna Rada Adwokacka postanowiła
10 października 1998 r. uchwalić
Zbiór zasad etyki adwokackiej i godności zawodu
(Kodeks etyki adwokackiej)
(uchwała nr 2/XVIII/98)
   

Skarga na składanie fałszywych oświadczeń przez adwokatów została złożona do Prokuratury Apelacyjnej w Rzeszowie. Jasne że prokuratura rzeszowska nie chciała rozpatrywać skargi na mataczenie adwokatów. Niby rozpatrywał [coś, albo nic] sprawę sędzia Popek, ale po znajomości umorzył. Jest to o tyle śmieszne [i dowodzi korupcji w tym sądzie], że ten sam sędzia przekładał posiedzenie sądowe na czas na zapoznanie się innym adwokatom z dokumentacją i ze stroną.
Ale zgodnie z powiedzeniem, że jak nie wiadomo o co chodzi, to chodzi o...? hmm, coś co każde drzwi otwiera... i już mamy jasność...

W związku z opublikowaniem dokumentu zawiadamiającego prokuraturę o przestępstwie syndyka i adwokata Sylwestra Gardockiego - redakcja otrzymała pismo od adwokata z żądaniem usunięcia materiałów na jego temat. Jest to o tyle śmieszne żądanie, że adwokat S. Gardocki nie wyjaśnia co w zawiadomieniu do prokuratury było nieprawdą. Żeby coś się nauczył od Z. Raczkowskiego, to polecam mu zapoznanie się  z aktami prawnymi - na czym polega pomówienie.
Potwierdza to fakty publikowane w wydawnictwie, że znaczna większość adwokatów postępuje nieetycznie, nie ma odpowiedniej wiedzy, unika odpowiedzialności za popełnione błędy i swoje lenistwo, które z reguły stara się zwalić potem na ich usługobiorców. Ich przekręty kryje korporacja adwokacka i sądy, ( to jedna mafia) zawyżają wynagrodzenie za swoje usługi korzystając z nieświadomości społeczeństwa. W wydawnictwie udokumentowano dziesiątki razy, że w tym zawodzie występuje znaczne skorumpowanie - nawet sprzedawanie się stronie przeciwnej, zdradzanie istotnych informacji w sprawie (redakcja posiada szereg donosów osób poszkodowanych) - że etyka adwokacka to świstek papieru nie nadający się nawet do podtarcia dupy. 
Kiedy zacznie się leczenie impotencji tej kliki? 
Zgadzam się na każdą dyskusję, ale uprzedzam, że będzie to w formie, jak w
odpowiedzi Redaktora Niezależnego Internetowego Wydawnictwa "AFERY PRAWA" (-) Zdzisława Raczkowskiego na artykuł Piotra Kruszyńskiego, prof. dr hab., dyrektora Instytutu Prawa Karnego Wydziału Prawa i Administracji Uniwersytetu Warszawskiego PT. "Pachnie totalitaryzmem" z dnia 17.05.05r.
Niestety, w Polsce wszelkie "
autorytety władzy" okazały się niedouczone, a dodatku skorumpowane... 

tym samym dochodzimy do setna sprawy, czyli  "Raportu o stanie sądownictwa polskiego", ale to tylko dla osób myślących, a więc nie dla prawników... jasne, że terror rodzi terror, tak więc z uwagi na typowo stalinowskie prześladowanie  mojej osoby i prowadzonej działalności publicystycznej, moim celem jest obnażenie impotencji organów władzy... 
Zmiany przepisów KPC obowiązujące od 2005r.

POLECANE WITRYNY PATRIOTÓW POLSKICH http://www.polonica.net I http://www.ojczyzna.pl 
RAPORT NOWAKA - wydawnictwo niezależnego posła Zbigniewa Nowaka.

WWW.AFERY.PRX.PL - NIEZALEŻNE WYDAWNICTWO PROWADZONE PRZEZ ZDZISŁAWA RACZKOWSKIEGO.
Dziękuję za przysłane opinie i informacje. 
    uwagi i wnioski proszę wysyłać na adres: afery@prx.pl

WSZYSTKICH SĘDZIÓW INFORMUJĘ ŻE PROWADZENIE STRON PUBLICYSTYCZNYCH
JEST W ZGODZIE z  Art. 54 KONSTYTUCJI RZECZYPOSPOLITEJ POLSKIEJ 
1 - Każdemu zapewnia się wolność wyrażania swoich poglądów oraz pozyskiwania i rozpowszechniania informacji. 
2 - Cenzura prewencyjna środków społecznego przekazu oraz koncesjonowanie prasy są zakazane.
ponadto Art. 31.3
Ograniczenia w zakresie korzystania z konstytucyjnych wolności i praw mogą być ustanawiane tylko w ustawie i tylko wtedy, gdy są konieczne w demokratycznym państwie dla jego bezpieczeństwa lub porządku publicznego, bądź dla ochrony środowiska, zdrowia i moralności publicznej, albo wolności i praw innych osób. Ograniczenia te nie mogą naruszać istoty wolności i praw.