opublikowano: 26-10-2010
Witold Gombrowicz cierpiał. Potrafił tylko zagrać uśmiech
komedianta, ale za jego czarną ścianą niepokoju rozwijała się przestrzeń
dla nikogo niedostępna. I tam był prawdziwy, z dawnej ziemi polskiej, gdzie
nie mógł w Argentynie znaleĽć coś podobnego w przyrodzie, w obrazach jego
dzieciństwa i młodości.
Jego najwierniejszy dotychczasowy przyjaciel, pisarz argentyński Ernest Sabato nie szczędził wyrozumiałości dla tak wielkiej osobowości, przymkniętej trochę dla umykającego powietrza, a też i marzeń dorosłego i dojrzałego mężczyzny. Gombrowicz umiał marzyć. To mu dawało przetrwać, słowiańskie nostalgie, bo przecież nie krył że był zakochany li tylko w tej ziemi, choć gremialnie krytykował Polaków, szczególnie intelektualistów, pisarzy i poetów żydów – szukając swojego wyjścia z tego płaszcza ciasnoty, jakby po młodszym bracie, nie na odwrót. Jego „globalizacja” polegała na tym, iż chciał się ukoronować na obcym terenie, że takowy z niego człowiek – pisarz, Europejczyk cywilizowany, i najlepszy na tym tronie. Po przeczytaniu jego części z twórczości literatury, mogę tylko złożyć przed nim ukłon. Jego książka "Bakakaj" zrobiła na mnie ogromne wrażenie. A przecież to był jego debiut, jego początki przed wielką póĽniej samotnością. "Dziennik", to jakby cała mapa Polski. Tak sobie myślę, gdyby Gombrowicz nie opuścił ojczyzny, i przeżył wojnę w Polsce, jak wówczas by patrzył na ten brud komunistyczny w kraju. Czy napisałby te książki, które napisał na emigracji? Czy chciałoby mu się grzebać w tym syfie analfabetów - komunistów, którzy zagarnęli to polskie terytorium i wprowadziło to zdziczałe hasło: "Ziemia - chłopom, fabryki - robotnikom, a nam...?" Kasa! Tylko kasa, bo co innego się w życiu liczy? - Czy byłby usłużny "sekretarzom", tej padliny z PZPR?! Myślę, że zwinąłby swój majątek do jednej walizki i by uciekł w którąś stronę z czterech stron świata. Setki literatów przeszło granicę moralności, i poddało się, jak dla przykładu bardzo dobry poeta z Warszawy, a jednak towarzyszem był i agentem był: Gąsiorowski Krzysztof. Czy Witoldzie spotkałeś się z nim kiedykolwiek w Warszawie, gdzieś w kawiarnianej żywej literaturze, bo mówili tam sami poeci, sami pisarze. Były takie miejsca w Warszawie. Spoglądali na siebie; jeden drugiego wodził taką niewinnością, a tu śmieć z NKWD, UB... A jeżeli ominął tę padlinę, to wpadł w sieci SB!
Jestem poetą, poetą narodowym, poetą tylko jednej opublikowanej książki, jednego dotychczas tomiku wierszy. Ta książka powstała na progu nowego Millennium, a tytuł, pewnie szokujący: "W krainie żebraków słyszę bluesa". Do tej pory ocenili pozytywnie (to moje życie) w wierszu, pisząc swoją opinię, krytykę: Jerzy Izdebski; Zbigniew Babiarz - Zych, recenzja ukazała się w misięczniku "Powiat Słupski"; Ludwik Filip Czech, recenzja ukazała się w "Akancie".
Przyglądając się nowemu czasowi w Polsce, przeze mnie, mógłbym ci
powiedzieć: Witoldzie, tylko czas się zmienia. Człowiek w Polsce, to taki
zatwardziały filantrop, coś z bolszewika i romantycznego łobuziaka. Wyobraż
sobie taką scenkę, dokładnie z dnia 25 maja 2006 roku. Stoi mężczyzna na
chodniku i rozmawia z kobietą. Po drugiej stronie ulicy idzie (dwóch współczesnych
alkoholików), takich z gęby dwóch chamów. Podchodzi przez ulicę jeden z
nich, ma ksywę „Siwy”, i od razu do konkretu. Nie ma słów grzecznościowych:
"dzień dobry" czy "przepraszam", tylko od razu: „Daj
50 groszy!” Mężczyzna obok kobiety, odpowiada: "A co
ja twój pradziadek?" Tamten już atakuje: „Ty,
komunisto! Chuj ci w dupę”! Widzisz, tylko za to że nie chciał
dać mu tych pięćdziesięciu groszy. A komunistą nigdy nie był, wręcz był
i jest, antykomunistą. Witoldzie,
to cię uratowało od chamstwa, że nie poznałeś tego śmierdzącego
czasu przez żydów w Polsce budowanego, jako ich z autorstwa, tego z piekła
nazwy: socjalizmus i komunizmus, i parę innych rzeczy na poczet zbrodni
ludzkości. Ten kawał czasu, od twojego wyjazdu – wypłynięcia okrętem
pasażerskim do Argentyny w 1939
roku - tylko tyle uratowało ciebie od brudnego systemu, do którego
o dziwo Polacy się przyzwyczaili. Tak się przyzwyczaili, że dziś wspominają
chętnie tamten ustrój polityczny za względny i do życia. Nie widziałeś
jak "sowieccy" mieszkańcy Rosji noszą ze sobą portrety Lenina i
Stalina. Dwóch największych zbrodniarzy ludzkości XX wieku. Gdzieś tam z
tyłu, za nimi (tli się) portrecik Adolfa Hitlera. Tylko na dowód postawić
ponownie pomniki Stalina, i będzie fajnie, a jakby się z tego ucieszyła
noblistka Wisława Szymborska – Rottermund, a jakby się ucieszył nieżyjący
już noblista Czesław Miłosz vel Chodakiewicz. Witoldzie, kilka listów
sobie wymieniliście, patrz, jak się schował ze swoją przeszłością. Do
tow. Czesława Chodakiewicza pasowałby ten chamski komentarz z ust
alkoholika, dosłowny i trafny.
Sam E. Sabato był świadkiem tej osobowości, (z pękniętą rysą na twarzy) W. Gombrowicza. Inteligent spoglądał na inteligenta, to jak lustro patrzące w drugie lustro, a pomiędzy nimi nikogo nie ma. Tylko duch dobry, kochający ludzi z dobrych korzeni. Mówisz Ernesto, że: "...nigdy nie wymagałem od przyjaciół, żeby mnie czytali". Podziękuj Panu Bogu, że onegdaj książka była tym lustrem do wglądu. Dzisiaj, nawet przyjaciele nie czytają, najwyżej swoje treści. A zresztą, gdzie są dzisiaj "przyjaciele"? XXI wiek zakreśla na niebie pierścień nienawiści i biedy. I u nas jest ten dowód przejścia z komunizmu na kapitalizm, i muszę ci Ernesto, przyjacielu Witolda powiedzieć tę ciekawostkę, że najszybszą transformację polityczną i ekonomiczną przyswoili komuniści. Czy uwierzysz, że dzisiaj w Polsce budują w ograbianiu (wolnego rynku) właśnie komuniści?! Ale, jeżeli dokładnie się im przyjrzysz, to w większości cała ta drużyna to żydzi. Patrz, oni jeszcze czekają na Białoruś. Ten teren jeszcze do końca nie jest przez nich opanowany. Ale na Białoruś przyjdzie czas i, oskubią ten piękny kraj, jak wcześniej oskubali Polskę. Teraz zostały wióry i ogromna nędza bez przyszłości. Ludzie w Polsce najczęściej umierają na raka. "Rak" wybrał sobie Polskę i zżera ludzkie marzenia i pragnienia - które nigdy oszukany biedak nie dostąpi. Dlatego u nas jest tak silna wiara chrześcijańska z religii katolickiej, rzymsko-katolickiej.
BądĽmy prawdziwi. Czy jesteśmy prawdziwi? Nie. To dobrze, że słuchamy Pana Boga. Komercja i technologia zawładnęła nami. To jest system, który niszczy. Cywilizacja, nie jest tam, gdzie stoją mury i samochody. Cywilizacja jest tam, gdzie ludzie są w środku, w przyrodzie, znają język zwierząt, drzew i liści. Tam, nie ma głodu.
EPILOG, dla ciebie Witoldzie Gombrowiczu i dla ciebie Ernesto Sabato:
ŚMIERĆ MAŁYCH JASKÓŁEK
Rodzice, matka i ojciec ulepiły gniazdo
na klatce, w starej rybackiej chacie -
to jest taki zniszczony dom.
Mieszkają w nim ludzie, czy rozumni?
Jeden z nich, mieszkaniec egoista
zamurował klatkę, by podzielić,
chyba rozdzielić przestrzeń...
Jaskółki o tym nie wiedziały, instynkt
tak do tej pory macierzyński został
zniweczony codzienną pracą.
Tam po drugiej stronie klatki małe
jaskółeczki z głodu zdechły,
przez człowieka, zawsze przez człowieka
przyroda jest niszczona, bezwiednie
księga życia się zamyka.
Tylko z okna widzę dramat jaskółek,
ojca i matki, które chcą się dostać
przez ludzki mur. -
W czym one zawiniły?
28.05.2006.
Ustka
WIERSZEM
DO JANA PAWŁA II Zygmunt Jan Prusiński
OJCIEC
KSIĘŻYCA I GWIAZD - Jan Paweł II WIELKI - Zygmunt Jan Prusiński
Zygmunt
Jan Prusiński... tak trochę z jego twórczości żyjącej niespokojną
codziennością...
Zygmunt
Jan Prusiński... jest taki patriotyczny, nieustraszony, walczący poeta...
"AFERY PRAWA" - Niezależne Czasopismo
Internetowe www.aferyprawa.com Redaktor Naczelny: mgr inż. ZDZISŁAW RACZKOWSKI |
|
WSZYSTKICH SĘDZIÓW INFORMUJĘ ŻE
PROWADZENIE STRON PUBLICYSTYCZNYCH
JEST W ZGODZIE z Art. 54 KONSTYTUCJI RZECZYPOSPOLITEJ POLSKIEJ
1 - Każdemu zapewnia się wolność wyrażania swoich poglądów oraz
pozyskiwania i rozpowszechniania informacji.
2 - Cenzura prewencyjna środków społecznego przekazu oraz koncesjonowanie
prasy są zakazane.
ponadto
Art. 31.3
Ograniczenia w zakresie korzystania z konstytucyjnych wolności i praw mogą być ustanawiane tylko w ustawie i tylko wtedy, gdy są konieczne w demokratycznym państwie dla jego bezpieczeństwa lub porządku publicznego, bądĽ dla ochrony środowiska, zdrowia i moralności publicznej, albo wolności i praw innych osób. Ograniczenia te nie mogą naruszać istoty wolności i
praw.
zdzichu
Komentowanie nie jest już możliwe.