opublikowano: 26-10-2010
W Waszyngtonie i owszem, ale nie w Gdańsku... Mirosław Naleziński
Pod koniec maja 2010 media podały sądową
ciekawostkę rodem ze Stanów Zjednoczonych. Oto adwokat sfałszował śmierć
kryminalisty.
38-letni wielokrotny kryminalista* spod
Waszyngtonu, przez pół roku uchodził za zmarłego, ponieważ jego adwokat
przedstawił w sądzie jego akt zgonu, który okazał się... fałszywy! Niejaki
Rodney Newsome w 2007 roku przyznał się przed sądem do kolejnego przestępstwa
- próby oszustwa, ale nie stawił się na ogłoszenie wyroku. Jego adwokat
przedstawił dokumenty, według których oszust zapadł w śpiączkę po
operacji i zmarł, pozostawiając żonę i dwójkę dzieci.
Sprawę umorzono, ale w rzeczywistości
"nieboszczyk" nieźle sobie pożył... popełniając kolejne przestępstwa.
Pod koniec 2009 roku został aresztowany, kiedy próbował otworzyć konto w
banku na podstawie skradzionych dokumentów. Prokurator napisał do sądu, że...
"Newsome zmartwychwstał".
Opisujący tę historię poczytny
dziennik "Washington Post" nadmienia, że Newsome nic nie wiedział o
swoim akcie zgonu. Natomiast jego nowa adwokatka, Lavonda Williams, sugeruje, że
śmierć sfingował jego poprzedni adwokat, George Freeman**, bez wiedzy jej
klienta.
Dość krótka, momentami nawet
komiczna historyjka. Jeśli w Polsce napisano o tym przypadku, to znaczy, że już
cały świat o tym wie. Podano nazwiska kryminalisty, przestępczego adwokata
oraz nowej adwokatki. Gdyby to działo się w Polsce, dwóch pierwszych nazwisk
na pewno by nie podano, bowiem znakomite a szlachetne polskie przepisy chroniące
przestępców, zabraniają podawania takich danych w mediach, a już w szczególności
polscy prawnicy mają ochronę nieznaną ani zwykłym Polakom, ani prawnikom na
świecie.
My, Polacy, jesteśmy informowani dokładnie,
w tym o nazwiskach, obywateli całego świata i to w parę dni, natomiast musimy
domyślać się, o kim to nasze media piszą, stosując inicjały lub sztuczki słowne
(typu "syn prezydenta" albo "mąż posłanki"). Mało tego -
na portalach możemy te zagraniczne nazwiska podawać, ale już nie możemy
(przykładowo) podać, że trójmiejska pisarka przyznała się do sfałszowania
podpisu na portalu NK (i to bez nazwiska), bo admin zgodzi się na edycję, ale
pod warunkiem rezygnacji ze zbytniej terytorialnej dokładności (trzeba skasować
np. słowo "trójmiejska"). Więcej - wpisanie tylko inicjałów owej
pani powoduje natychmiastowe zeskanowanie tekstu i wysłanie go do sądu przez
jej mecenasa.
Innym sposobem jest dosłanie adminowi
skanu wyroku*** i cały artykuł może być zdjęty (z komentarzami), choć
gdyby ktoś w USA przysłał żądanie zdjęcia omawianej sprawy (albo
przynajmniej życzenie zamiany pełnych danych osobowych na inicjały), to
przypuszczalnie**** admin nie spełniłby tej prośby (zapewne takiej prośby
jeszcze tam nie było).
Dlaczego zatem można pisać o
zagranicznym kryminaliście i jego cwanym adwokacie (i to po nazwiskach!), zaś
nie można delikatnie napomknąć, że "trójmiejska pisarka sfałszowała
podpis i wielokrotnie pomówiła obywatela RP, że on posiadał parę kont na
portalu NK, z których rzekomo ją obrażał"? A czy można napisać o
grotesce, że "sąd, przed którym przyznała się do fałszerstwa, uznał
to za jej omyłkę i postanowił nie brać tego czynu w ogóle pod uwagę"???
Dlaczego mamy takie różne podejścia
do doniesień o naruszeniu prawa? Nieocenzurowane światowe wieści, które -
gdyby wydarzyły się w Polsce - trzeba byłoby ocenzurować niemal całkowicie?
Waszyngton i Gdańsk to dwa miasta
symbolizujące dwa demokratyczne państwa, z których jedno nie ma zbyt długich
tradycji w dziedzinie dbania o prawa obywatela.
* - wielokrotny kryminalista; czy można być wielokrotnym
inżynierem?; w Googlach ta fraza jest użyta wyłącznie w artykule na opisany
temat, czyli wiele mediów bezkrytycznie skopiowało informację z pierwszego źródła...
** - świetne nazwisko dla adwokata (Freeman - WolnyCzłowiek);
już tylko z tego powodu mógłby brać podwójne stawki i sugerować sędziom właściwe
wyroki ogłaszane wobec jego klientów (oczywiście w USA)
*** - skazujący wyrok wydano bez uczestnictwa oskarżonego,
bez jego powiadomienia i bez uwzględnienia jego oświadczenia; po prostu - ani
razu nie był on w sądzie w swojej sprawie (proces odbywał się podczas półrocznego
zwolnienia lekarskiego oskarżonego), zatem wydano go z naruszeniem prawa;
ponadto zbagatelizowano jego oświadczenie, że ma i miał na NK jedno jedyne
konto - wyrok oparto na konfabulacjach pisarki! (natomiast kopię wyroku przesłano
redakcji jeszcze przed jej otrzymaniem przez... oskarżonego)
**** - jeśli ktoś zna podobny przypadek poza Polską,
to zapewne napomknie
Mirosław Naleziński,
Gdynia
www.mirnal.neostrada.pl
Ile wart jest wyrok sądu oparty na fałszywym domniemaniu?
Media w Polsce i na świecie - kwietniowy cykl krytyczno-informacyjny Mirosława Nalezińskiego - Polska to istotnie dzikie państwo!
Tematy w dziale dla
inteligentnych:
ARTYKUŁY - do przemyślenia z cyklu: POLITYKA - PIENIĄDZ - WŁADZA
Polecam
sprawy poruszane w działach:
SĄDY
PROKURATURA
ADWOKATURA
POLITYKA
PRAWO
INTERWENCJE
- sprawy czytelników
"AFERY
PRAWA" Niezależne Czasopismo Internetowe www.aferyprawa.com redagowane przez dziennikarzy AP i sympatyków z całego świata których celem jest PRAWO, PRAWDA SPRAWIEDLIWOŚĆ DOSTĘP DO INFORMACJI ORAZ DOBRO CZŁOWIEKA |
|
WSZYSTKICH INFORMUJĘ ŻE WOLNOŚĆ WYPOWIEDZI I SWOBODA WYRAŻANIA SWOICH POGLĄDÓW JEST ZAGWARANTOWANA ART 54 KONSTYTUCJI RZECZYPOSPOLITEJ POLSKIEJ.
zdzichu
Komentowanie nie jest już możliwe.