opublikowano: 30-03-2011
W Polsce Temida nie jest aż taka głupia - Mirosław Naleziński
Znana i lubiana aktorka, Anna Dymna, udzieliła (grudzień 2010) wywiadu tygodnikowi „Wprost”. Pewien fragment zdradza obleśny charakter naszych rodaków. Miejmy nadzieję, że jest to margines, który anonimowo chce jakoś sobie coś (ale co?) odreagować.
„Jezu, pani Dymna, ale się z pani porobiło, tylko głos z pani został” oraz „Boże, ale pani gruba. Jak pani może tyle żreć?!”. Aktorka do owego chama – „Dobrze, syneczku, to my się tutaj umówimy tak za 40 lat, zobaczymy, jak ty będziesz wyglądał, dziadu!”.
Czasami faktycznie nie można sobie odmówić niedyplomatycznego zwrotu po słownej napaści. I chyba nikt nie poda do sądu sympatycznej aktorki, której puściły nerwy. Zresztą temat dziadów poruszał nie tylko nasz wielki wieszcz.
Toteż przy całym szacunku dla inteligentnych a zwłaszcza habilitujących się osób... Otóż pewne babsko od paru lat rozpowszechnia (zeznania, pozwy, oskarżenia, emajle do adminów) kłamliwe informacje, że pewien facet miał dodatkowe konta na znanym portalu, z których je (jak obstaje babsko) obrażał. Wydało (wszak to „to babsko”) sporo kasy, jeszcze więcej wyda, zatrudniło swojego prawnika, pozawracało głowy kilkunastu temidowym urzędnikom, samo zmarnowało sporo własnego czasu i w ramach riposty, ów pozywany a oskarżany facet, stracił setki godzin na korespondencję sądową oraz na artykuły omawiające tę kuriozalną sprawę. Do tego urzędnicy z paru stołecznych ważnych instytucji stracili czas na odpowiedzi (a te przypominają reakcje strony rosyjskiej na nasze monity w sprawie wyjaśniania lotniczej katastrofy, bowiem taki jest uniwersalny język urzędasów udających, że są najważniejsi i że to oni mają rację oraz że nikt ich przecież nie przekona do innych racji).
Owo babsko jest nie do zdarcia – jest przekonane, że facet miał dodatkowe konta, zatem żadna siła nie jest w stanie go przekonać, że nie miał tych kont. Sobie znanym sposobem uskładało „dowód redukcyjny” (tak ten dokument nazwało) i podsyła go każdemu, kto chciałby się czegoś dowiedzieć w tej sprawie. Jeśli jakikolwiek sąd zapyta je o te konta, to z niewielkimi różnicami, niemal śpiewająco i zanudzająco, potwierdza tę wersję.
Generalnie babsko uczestniczyło w obleśnym wątku dotyczącym żartów, które to dowcipy były obrzydliwe i łamały regulamin portalu, jednak admini jakoś ich nie kasowali. Dlaczego? To już jest raczej pytanie z dziedziny marketingowej naiwności i pseudoprzestrzegania regulaminów, które – gdyby były przestrzegane – wypłoszyłyby menelską część użytkowników, a jaka firma zrezygnuje z tak licznego grona swoich wyznawców a konsumentów?
Kiedy gościu opisał na innym portalu wulgarne żarty lubieżnych użytkowników oraz pikantne owego habilitującego się babska, to dopiero się zaczęło! Wezwanie admina do usunięcia artykułu, wmawianie i przekonywanie, że inni może i owszem, ale ono nigdy nie napisało żadnego pikantnego dowcipu. Że ktoś je obraża, dybie na jego cześć, że ono ma prawo do zachowania dobrego imienia (nagle sobie przypomniało o swoim dobrym imieniu!). Zamiast przemilczeć sprawę, to poleciało do milicjantów z doniesieniem oraz do togowców. Że też nie zostało powstrzymane przez zaprzyjaźnionego adwokata? Miał bodaj wszystkie dowody jego nieetycznej działalności i zdecydował się firmować swoim nazwiskiem takie okropne zachowania? To zresztą całkiem osobna sprawa.
Sędzia w sprawie cywilnej popełnił parę błędów, przyjął zeznania (o dodatkowych kontach) za wiarygodne. Do tego uznał, że wyraz „pikantny” jest synonimem „wulgarny” i wydał wyrok skazujący (niekaranego do tej pory) faceta – wymóg zadośćuczynienia finansowego, przeprosin oraz skasowania artykułów omawiających działanie babska. A przecież to babsko publicznie zniesławiało faceta, że ma dwa dodatkowe konta! To babsko sfałszowało podpis na portalu, zamieniając jedno nazwisko (wpisywane automatycznie w opcji „cytuj”) na inne (z klawiatury)! Zwolennicy babska w internecie pod rozmaitymi ksywkami wypisują obelgi w stosunku do faceta, opierając swoje komentarze na podstawowym a fałszywym założeniu babska, że to przecież facet miał dodatkowe konto, że to on kłamie i że to on powinien przeprosić ich znajome babsko za doznane krzywdy. Co ciekawe, sędzia zignorował oświadczenie faceta, w którym zarzekał się on, że miał i ma jedynie jedno konto. I jak to jest – dwóch równoprawnych obywateli jest u Temidy i przypuszczenia jednego z nich są uznane za wiarygodne, zaś fakty podawane przez drugiego są olewane? Bo sędzia ma niezawisłe prawo do oceny i wyrokowania? A gdzie mniej lub bardziej specjalistyczne badania obu prawd? To na badania DNA ofiary zamordowanej przez podejrzanego, państwo jest w stanie wydać tysiące dolarów, zaś nie może zapłacić za wyjaśnienie ważnej sprawy dla niekaranego obywatela, który przez całe życie płacił podatki na utrzymanie władzy sądowniczej i kiedy przyszło mu się zmagać z nawiedzonym babskiem, to państwo pozostawia tego obywatela samego? To dopiero jest skandal! I kto ma teraz płacić za apelacje, za błędy sędziego? Kto mu zwróci kasę pobraną przez komornika? Kto przeprosi za wyzwiska i zniesławienia wpisywane pod jego adresem w internecie przez anonimowych (zwykle menelowatych) zwolenników babska? Gdyby sędzia uwierzył w oświadczenie faceta i staranniej zapoznał się z dowodami, to babsko zostałoby pogonione i miałoby sprawę sądową o zniesławienia, kłamstwa i o fałszerstwo już na samym początku procesu! I tak – jedno poważne potknięcie sędziego, a teraz latami babsko będzie zmagać się z facetem po salach sądowych. Pół biedy, że koszta ponosi babsko, skoro samo zawiniło, ale dlaczego ma tracić kasę facet oraz niezamożne państwo (bowiem wiele wydatków na tę sprawę jest po prostu fundowanych, czyli pokrywanych przez skarb tego państwa)?
Niech faceta zbadają wariografem, niech zbadają sprawę pomówienia o dodatkowe konta i rachunek za to niech przedstawią babsku – jak raz zapłaci za aferę prawa, to następnym razem będzie ostrożniejsze, nim rzuci oskarżenia pod adresem innego obywatela. Podczas okupacji i za komuny niejednokrotnie ktoś niesłusznie podejrzewał innego obywatela i jak to się kończyło, to aż nadto dobrze wiemy z historii. Osobnicy, którzy konfabulują i rozpętują procesy sądowe, powinni być umieszczani na listach, podobnie jak pedofile, aby inni wiedzieli z kim mają do czynienia.
Władze uczelni, na której habilituje się (czy coś w tym rodzaju, może nawet się kiedyś zrehabilituje) się owo babsko, uznały, że sprawa nie zahacza o ich kodeks etyki, bowiem ich uczona reprezentantka poczynała sobie poza uczelnią.
Dlaczego w niektórych państwach o niezbyt demokratycznym ustroju, baby i dziady wszelakie, wskazują palcami na niewinnych obywateli, łażą po sądach, nasyłają komorników i trwają w swoim błędnym przekonaniu, że ich zwidy są prawdą? I dlaczego nie ma na nich prawa? Czy nowe przepisy o stalkowaniu można byłoby do nich zastosować? Ale za ile lat w tych państwach owe przepisy wejdą w życie? Jasne, że w Polsce opisana sytuacja nie jest do wyobrażenia, ale – jak wszyscy wiedzą - jest jeszcze wiele państw, w których takie wydarzenia jednak mają miejsce.
Polecam sprawy poruszane w działach:
SĄDY
PROKURATURA
ADWOKATURA
POLITYKA
PRAWO
INTERWENCJE
- sprawy czytelników
Komentowanie nie jest już możliwe.