opublikowano: 15-02-2011
Temida nie jest
zainteresowana sprawiedliwością, lecz... formułami -
Prawo jest przede wszystkim dla prawników.
Rosja może zrehabilitować polskich
oficerów rozstrzelanych przez NKWD wiosną 1940 roku - oświadczył ambasador
Federacji Rosyjskiej! A dlaczego dopiero teraz i dlaczego może, a nie powinna
lub musiała? Otóż okazuje się, że "Trwa poszukiwanie możliwości
rehabilitacji rozstrzelanych polskich oficerów. Rosjanie są przekonani, że
zostanie znaleziona formuła, która usatysfakcjonuje rodziny ofiar, a jednocześnie
nie będzie sprzeczna z rosyjskim prawem".
Niektórzy poszukują skarbów, nowych
rozwiązań technicznych, innych sposobów na życie, także metody - w jaki
sposób ominąć wysokie podatki, zaś nasi wschodni słowiańscy bracia
poszukują formuły. Oni by nam serce na talerzu podali, ale muszą znaleźć
gustowny przepis w swym kodeksie, aby nikt im nie zarzucił, że działają
sprzecznie z prawem. Gdyby za tę haniebną katyńską zbrodnię, nasi subtelni
rosyjscy przyjaciele honorowo (sic!) przeprosili wiele lat temu (co jest ich
powinnością wobec historii i Polski), to mogliby narazić się (jak mniemają
teraz) na zarzuty swoich obywateli i prawników, że działali sprzecznie z jakże
szlachetnym swoim (postradzieckim) prawem. Przestrzeganie zwykłego ludzkiego
prawa już dawno spowodowałoby ludzkie odruchy przeproszenia za winy, jednak
nie po to przez wieki rozwija się i rozrasta prawo, nie po to państwa kształcą
prawników, budują gmachy sądowe, drukują kodeksy, aby sprawę załatwić
szybko, godnie i po ludzku. Trzeba zatrudnić kosztownych fachowców (a teraz
tacy w Rosji nie pracują dla leninowskiej idei za jakieś kopiejki, jak za czasów
ZSRR).
Jakub Tomczyk prawdopodobnie nie jest
winny zarzucanych mu odrażających czynów. Ciekawe, jak prawo brytyjskie (i
polskie!) wybrną z tego kłopotu? Zwykle tego typu kompromitacje dotyczą
jednego państwa, ale cóż, mamy UE, więc teraz wiele najtęższych głów -
po obu brzegach Kanału Angielskiego - będzie dumać nad problemem. Blamaż i
setki tysięcy europów wyrzucone na działania zgodne z procedurami.
Przeprowadzający badania DNA lekarz pomylił lub "pomylił" procedury
obowiązujące podczas testów. Może miał swoje powody, może po prostu
spartaczył. Pewnie jest pomówieniem, że jako przedstawiciel - jednak niezupełnie
oryginalnych z pochodzenia - Brytyjczyków, poddany presji niechęci do
cudzoziemców, zabierających pracę tubylcom, nie dochował szczególnej
staranności podczas badań, bo czuł podświadomy nakaz wmieszania w przestępstwo
obywatela nowo przyjętego do Unii państwa?
Co ciekawe, dzięki technice mamy większą
wykrywalność przestępstw, jednak ta sprawa pokazuje, że nie można
bezgranicznie ufać ludziom, którzy są interpretatorami analizowanego obrazu z
kamer i testu DNA. Teraz na Wyspach jest afera, zaś polski wymiar sprawiedliwości
zastygł w oczekiwaniu na wieści z tego cywilizowanego i wielce zasłużonego,
dla prawa, rejonu.
Gdański sąd również nie okazał się
zbyt błyskotliwy. Kiedy wydano wyrok na dziennikarza, nie informując go o
terminie wydania wyroku, ani o jego wydaniu, uniemożliwiając mu wniesienie
apelacji, na monity, że popełniono błąd w procedurach, sąd (w końcu
instytucja budząca powszechny szacunek), parokrotnie wyjaśniał, że apelacji
nie można wnieść, bowiem przewidziany prawem termin został przekroczony. A
jak, zdaniem inteligentnych sędziów z zacnego nadmotławskiego grodu, miał być
termin dotrzymany, skoro pozwany nie miał informacji w tej materii? Czasami
logika niektórych urzędników, wpatrzonych w księgi prawne, jest całkowicie
powalająca. Jeśli w takich prostych sprawach widoczny jest brak rozsądku, to
jaka jest gwarancja, że w bardziej skomplikowanych przypadkach, prawo istotnie
jest zgodne z logiką? A obywatelka, która uznała, że dziennikarz pisał z
innego konta (rzekomo ją obrażając), bez wysłuchania zeznań drugiej strony,
przekonała prostodusznego sędziego, że jednak miał dwa konta na portalu i że
to on jest winny. A sędzia, w swojej wrodzonej dociekliwości, przeoczył, że
parokrotnie kłamała, zaś jej fałszerstwo uznał za omyłkę. Gdzie teraz
takich (rosyjskich, brytyjskich i polskich) prawników robią? Nie daj Bóg
dostać się w ich ręce - nie ma pewności, że nie zrobią zbrodniarza z
niewinnego człowieka!
Mawia się, że internetowe przestępstwa
należą do łatwiej wykrywalnych, jeśli chodzi o sprawców, jednak ten przykład
całkowicie zadaje kłam temu przekonaniu i kompromituje naszą pomorską Temidę.
Czy to pierwszy lepszy złośliwy dziad, czy to jakiekolwiek nawiedzone babsko,
może wskazać któregokolwiek z nas, iść na policję oraz do sądu i zapada
wyrok bez wnikliwego, starannego zbadania sprawy i bez prawa do apelacji. Żeby
jeszcze sąd miał resztki honoru i niezwłocznie zgodził się na apelację,
wszak jeśli jest przekonany, że zapadł sprawiedliwy wyrok, to czymże
ryzykuje naprawiając swoje błędy poprzez wznowienie procedur? I to jest
jeszcze większy skandal, bowiem aby uniknąć mniejszej kompromitacji, nasz sąd
brnie w szarpaninę pomiędzy powódką a pozwanym w asyście Temidy, której
dostojność zmierza ku śmieszności, ponieważ to, co założył niezawisły
jednoosobowy (sic!) sąd, okaże się - prędzej czy później - wielką lipą,
zaś nazwisko tego sędziego będzie wątpliwą ozdobą anegdot dotyczących
wymiaru niesprawiedliwości... No cóż, facet miał pecha - mógł być na jego
miejscu inny szlachetny prawnik, lecz los wskazał na niego. Pech pechem, ale mógł
być jednak bardziej przyjazny dla pozwanego, który nie mógł być na
rozprawach, bowiem był po zawale i bajpasach, no i mógł jednak dać mu wiarę,
kiedy złożył oświadczenie, że ma jedno konto i że to pisarka sąd
wprowadza w błąd i że sfałszowała dane na portalu. Takie przyjęcie wersji
jednej, zaś zignorowanie drugiej strony, świadczy o braku profesjonalizmu i
przynosi ujmę polskiej Temidzie. Oczywiście, za błędy sędzia nie ma zamiaru
ponieść żadnych konsekwencji; nawet jest na tyle "honorowy", że
nie odpisuje na żadne pisma. Podobno urzędnicy państwowi mają ponosić
finansową odpowiedzialność za swoje knoty, jednak prawo nie obowiązuje
wstecz, zatem gdański rycerz Temidy może spać spokojnie.
PS Co ciekawe, w Polsce są
portale (Salon24, EIOBA), które kasują każdy artykuł nawiązujący do owej
historii z sądem w Gdańsku! Po prostu - pisarka a doktorantka UG (lub jej
zwolennik) wysyła adminom skan wyroku, który wydano na podstawie jej
konfabulacji, bez obecności dziennikarza i bez informacji umożliwiającej złożenie
apelacji. Taka cenzura po polsku! Wystarczy, aby był tylko jeden akapit (pośród
wielu) o gdańskiej sprawie i tekst przepada. Cały, nawet jeśli jest tylko ogólnikowe
i lapidarne nawiązanie do tematu. Ale krytykować prawo rosyjskie i brytyjskie
wolno i to jest... "częściowa wolność słowa" w Polsce.
Patriotyczni admini nie mają nic przeciwko krytyce rosyjskiego prawa, już
wytknięcia wobec brytyjskiego zapewne traktują mniej radośnie, ale polskiego?
- tego to już za wiele! Gdyby ktoś z czytelników miał wyrok za zabójstwo
Kennedy'ego, to na obu portalach jego artykuły dowodzące, że tego nie uczynił,
byłyby kasowane, bo admin od "życzliwego" dostałby skan wyroku
wydanego na tego czytelnika. Natomiast zwolennicy owej pisarki bez przeszkód
wypisują opinie* na temat dziennikarza i nikt ich nie kasuje. Niech sąd w końcu
pójdzie po rozum do głowy i postanowi coś mądrego, i miejmy nadzieję, że
wyrazem tej mądrości nie będzie pozwanie dziennikarza o zniesławienie czy to
sędziego, czy to całego systemu polskiej sprawiedliwości (darujmy sobie to
"nie" przed tym dumnym określeniem; zresztą byłoby to jednak
krzywdzące, bowiem Temida składa się nie tylko z nieudaczników).
Kto pamięta idiotyzm z serialu
"Daleko od szosy"? Potrzebują kierowcy, ale powinien być zameldowany
w Łodzi. Jednak nie zameldują go, bowiem tam nie pracuje. A tu - wyrok jest
prawomocny, bowiem w terminie nie wniesiono apelacji. Apelacji nie wniesiono,
bowiem sąd nie powiadomił o terminie wyroku i o jego wydaniu, zatem w jaki
sposób miała być wniesiona? Aż szkoda pieniędzy na tak mądrych prawników
III RP - zbierają się, analizują, dumają i są autorami tego typu
"logicznych" złotych myśli, a przecież wszyscy z nich pokończyli
studia na dobrych uczelniach.
* - jeden z wielu podobnych do siebie
komentarzy, wpisany przez jednego ze znajomych powódki (o niku Chrisy; 18 września
2010): "Informuję Pana, że mam dość Pana obrzydliwych kłamstw. Właśnie
w tej chwili wysyłam mailem do administracji Eioba niepodważalne dowody na to,
że korzystał Pan z co najmniej dwóch kont na portalu Nasza Klasa. Sąd wydał
wyrok na podstawie dowodów, a nie konfabulacji. Pańska bezczelność
przechodzi wszelkie granice przyzwoitości! Doskonale Pan wie, że miał Pan co
najmniej dwa konta. Obrażał Pan ludzi z tego drugiego konta, a gdy to ktoś
zauważył to wyzywa Pan go od fałszerzy, konfabulantów, oskarża o pomówienia!
Nie stać Pan na ksztę odwagi i przyznanie się???? Po prostu brak słów
komentarza na takie zachowanie"; nasze właściwe organa nie zajęły
się tego typu pomówieniami, natomiast dopadły dziennikarza, opisującego
takich nawiedzonych inteligentów
Mirosław Naleziński,
Gdynia
www.mirnal.neostrada.pl
Komentowanie nie jest już możliwe.