opublikowano: 26-10-2010
Świadek który nie dostał zwrotu kosztów
sądowych. Pismo do Wydziału Skarg i Wniosków Ministerstwo
Sprawiedliwości.
Dlaczego do tej pory nie otrzymałem
zwrotu kosztów dojazdu na rozprawę w Sądzie Rejonowym w Skarżysku Kamiennej,
która odbyła się 02.10.2008 r., a na którą wezwano mnie w charakterze świadka?
Aby dotrzeć na rozprawę, musiałem
dojechać z dużej odległości (prawie 270 km), konkretnie z rejonu Żywca,
gdzie w tym czasie wykonywałem pracę, zleconą mi przez wydawnictwo MUZA SA.
Oczywiście nie miałem żadnych szans, aby dotrzeć do sądu komunikacją
publiczną – dojazd zająłby mi około 8 godzin w jedną stronę, a z rozkładu
jazdy pociągów i autobusów wynikło, że aby zdążyć na wyznaczoną przez Sąd
godzinę, musiałbym przyjechać do Skarżyska Kamiennej dzień wcześniej i
przenocować NA WŁASNY KOSZT w hotelu. Wybrałem więc inną opcję – dojazd
własnym samochodem. Okazało się to błędem, ponieważ w Sądzie dowiedziałem
się, że nie dostanę zwrotu rzeczywiście poniesionych kosztów dojazdu, lecz
jedynie kwotę wynikającą z ceny biletu kolejowego na trasie od miejsca
zamieszkania do siedziby sądu i ani grosza więcej, na dodatek MUSZĘ
przedstawić ten bilet. Wcześniej nikt mnie o tym nie poinformował, bo gdybym
wiedział, ile do tego „interesu” muszę dołożyć, postarałbym się o
stosowne usprawiedliwienie i nie pojawiłbym się na rozprawie. Na samo paliwo
wydałem bowiem prawie 150 złotych, o koszach eksploatacji samochodu nie wspomnę.
Nie dostałem jednak ani grosza,
ponieważ nie przedstawiłem biletu kolejowego, a bez tego PODOBNO Sąd nie miał
podstawy, aby uznać że na rozprawę dojechałem, płacąc za dojazd, a nie np.
przyszedłem pieszo. Najpierw kazano mi zażądać zwrotu kosztów dojazdu od
jednej ze stron procesu, co wydało mi się nie tylko absurdalne, ale –
niezgodne z prawem!!! W końcu Sąd zażądał ode mnie złożenia pisemnej prośby
o zwrot kosztów dojazdu, która to prośba „zostanie rozpatrzona”. Prośbę
złożyłem (kopia w załączniku) mniej więcej godzinę po zakończeniu
rozprawy, a więc w przepisowym terminie. Do dziś nie dostałem ani odpowiedzi
na nią, ani tym bardziej – żadnych pieniędzy. Uważam to za kpinę z
praworządności, a przede wszystkim – za naciąganie świadka na koszty, których
to świadek w żadnym wypadku ponosić nie powinien, bo swoim udziałem w
procesie służy WYŁĄCZNIE wymiarowi sprawiedliwości, a nie np. sobie albo
interesom osób trzecich. Jak długo mam czekać na należne mi Z MOCY PRAWA
pieniądze i czy Sąd wypłaci je łącznie z odsetkami za zwłokę?
Przy okazji mam kilka istotnych
pytań, na które nigdzie nie znalazłem odpowiedzi:
- Dlaczego na wezwaniu, które otrzymałem, była wprowadzająca w błąd informacja, że OTRZYMAM zwrot kosztów dojazdu na rozprawę, bez objaśnienia, że NIE OTRZYMAM ZWROTU CAŁEJ ZAINWESTOWANEJ W DOJAZD KWOTY, lecz jedynie jakiś niewielki jej ułamek, a więc w rzeczywistości koszt udziału w nie swojej sprawie pokryję prawie w całości z własnej kieszeni???
- Dlaczego nie poinformowano mnie na tym wezwaniu, że MAM PRAWO DO ZWROTU KOSZTÓW DOJAZDU jedynie w przypadku, jeżeli dojadę na rozprawę z miejsca, gdzie jestem zameldowany na pobyt stały i tylko wtedy, gdy udowodnię to biletem kolejowym, mimo korzystania z innego środka komunikacji, np. z własnego samochodu. Mając taką wiedzę poszedłbym na dworzec kolejowy i poszukał w śmietnikach cudzego biletu, którym „udowodniłbym” że poniosłem koszty dojazdu.
- Dlaczego nie mam prawa do zwrotu kosztów dojazdu na rozprawę z miejsca, gdzie w rzeczywistości w tym czasie przebywam? Gdybym np. przebywał w tym czasie w Paryżu i mimo to chciałbym wypełnić rzetelnie nałożony przez Sąd obowiązek bycia świadkiem, musiałbym STRACIĆ na to grubo ponad 1000 złotych??? Czy obywatel ma narzucony jakimkolwiek przepisem prawa obowiązek finansowania z własnej kieszeni kosztów procesu sądowego, występując w nim jako świadek???
- Dlaczego Sąd musi miesiącami rozpatrywać mój wniosek o zwrot kosztów dojazdu, choć do tego zwrotu jest zobligowany ustawowo i nie może się od tego obowiązku uchylić??? Czy muszę pozwać Sąd przed oblicze innego sądu, aby otrzymać swoje pieniądze? Następnym razem zażądam od sądu zaliczki na koszty podróży – żadna ustawa nie obliguje mnie do posiadania własnych pieniędzy „na każde zawołanie” ani do tego, żebym zapożyczał się u osób trzecich lub w bankach tylko po to, żeby móc być świadkiem w cudzej sprawie.
Będę wdzięczny za rzetelną odpowiedź na każde z tych pytań.
Sprawa, w której brałem udział jako świadek i który to udział kosztował mnie ponad 200 złotych, prawdopodobnie bezpowrotnie straconych, nie licząc utraconych w tym czasie zarobków (wykonywałem pracę zleconą – fotografowanie, z wynagrodzeniem wyłącznie za każde wykonane zdjęcie), toczyła się przed Sądem Rejonowym w Skarżysku Kamiennej, w IV Wydziale Pracy, i nosiła sygn. akt: IV P 36/08
Pytania
kieruję do Wydziału Skarg i Wniosków
Ministerstwo Sprawiedliwości
Al. Ujazdowskie 11 00-950 Warszawa
R.J.
Polecam
sprawy poruszane w działach:
SĄDY
PROKURATURA
ADWOKATURA
POLITYKA
PRAWO
INTERWENCJE
- sprawy czytelników
Tematy w dziale dla
inteligentnych:
ARTYKUŁY - tematy do przemyślenia z cyklu: POLITYKA - PIENIĄDZ - WŁADZA
"AFERY
PRAWA" Niezależne Czasopismo Internetowe www.aferyprawa.com redagowane przez dziennikarzy AP i sympatyków z całego świata których celem jest PRAWO, PRAWDA SPRAWIEDLIWOŚĆ DOSTĘP DO INFORMACJI ORAZ DOBRO CZŁOWIEKA |
|
WSZYSTKICH INFORMUJĘ ŻE WOLNOŚĆ WYPOWIEDZI I SWOBODA WYRAŻANIA SWOICH POGLĄDÓW JEST ZAGWARANTOWANA ART 54 KONSTYTUCJI RZECZYPOSPOLITEJ POLSKIEJ.
zdzichu
Komentowanie nie jest już możliwe.