opublikowano: 01-12-2010
Sąd – miejsce sprawiedliwości czy propagandy?
Jakiś czas temu kolejna prowokacja SS (Służb Sądowych) spowodowała, że
musiałem wybrać się do sądu. Chodziło im tym razem o absurdalnie wysokie
alimenty (7 tys. miesięcznie od bezrobotnego), których nie płaciłem.
Ciekawe jest przy tym logika owej kasty oszustów. Najpierw robią prowokację,
fałszywie oskarżają człowieka i zabierają mu dzieci i większość majątku
stanowiącego podstawę egzystencji. Potem ciągają go przez kilka lat po sądach
i stosują kolejne prowokacje włącznie
z psychiatrykiem. Gdy ostatecznie doprowadzą delikwenta do ruiny
psychicznie i zdrowotnie, wytaczają mu sprawę, że przecież nie płacił!
Nie jestem wyjątkiem. Są to normalne metody działań SS. Mechanizm tego opisałem w niedawno publikowanym tekście o kaście szwindlerów. Wszystko dzieje się pod hasłem „walki o dobro rodziny”. Jak tym ludziom chodzi o dobro rodziny, widać po dręczeniu przez nich dzieci w sądach, oddzielaniu ich od rodziców i zachęcaniu do fałszywych oskarżeń. Jest to ich chleb powszedni.
Chciałem jednak pisać nie o moich osobistych sprawach, ale o okolicznościach tego procederu. Otóż w owym sądzie na dalekiej warszawskiej Woli, rzuciły mi się w oczy charakterystyczne plakaty propagandowe. Można było z nich odnieść wrażenie, że w polskich rodzinach ma miejsce ciągłe mordobicie, że mężowie tłuką żony a większość dzieci przychodzi do szkoły posiniaczone przez własnych rodziców. Pamiętam dobrze własne czasy szkolne. Przemoc miała wówczas miejsce, ale nie w domach, lecz właśnie w szkole, wśród uczniów i w stosunku do nauczycieli. W dzisiejszych zaś czasach, sądząc po modnym bezstresowym wychowaniu, może być tylko gorzej. Ja sam w ostatnich kilku latach przemocy doznałem wielokrotnie i jedynie od organów SS, wszystkie będące wynikiem ich prowokacji.
Wydawałoby się, że sąd to instytucja, która powinna wyróżnić się rzetelnością, że nie powinno być tam miejsca na naginanie prawdy czy wprost fałszywe zeznania, nie mówią już o fałszywych oskarżeniach. I rzeczy takie jak prawdomówność i uczciwość, powinny być przede wszystkim eksponowane. W miejsce tego na ścianach sądu spotkałem propagandę jak za czasów walki z imperialistami zrzucającymi z samolotów stonkę ziemniaczaną.
Jak widać, sprawy, które są oczywiste dla każdego normalnego człowieka, specjalistom w togach nie przechodzą nawet przez myśl. Zamiast tego wolą judzić, fabrykować oskarżenia i okradać. Taka już ich natura. Być może odziedziczyli ją po inspiratorach propagandy antystonkowej z lat powojennych.
Ukryte cele kasty szwindlerów.
O co chodzi w kampanie przeciwdziałania przemocy w rodzinie?
Polska prokuratura i sądy. Specjaliści od prowokacji, fałszywych oskarżeń i rozbijania rodzin.
Numer na wariata w wykonaniu sądu w Pruszkowie.
Komentowanie nie jest już możliwe.