opublikowano: 14-07-2013
Przystoi monumentowi napis „Ofiarom czystki etnicznej o znamionach ludobójstwa”?
Jeśli Sejm uroczyście przyjął taki eufemizm, to należy owe napisy umieszczać na tablicach umieszczonych u stóp pomników stawianych ku czci ofiar zbrodni określanej tak infantylnie.
Niemądra moda na kuriozalne - a lekceważące godność ludzką -określenie „czystki etniczne” nie przemija. Dzisiaj Sejm RP przyjął uchwałę upamiętniającą rzeź wołyńską. Określił ją jako „czystkę etniczną o znamionach ludobójstwa”, a nie „ludobójstwo”.
Termin „czystki etniczne” jest językowym infantylizmem, który nie oddaje ogromu zbrodni. Jest eufemizmem przypominającym formy „sprzątnąć, zrobić porządek” zamiast „zabić” (spotykane w kryminałach). Jeśli dotyczy wyłącznie przemieszczenia dużych grup ludzi (wysiedlenia, przesiedlenia), to omawiany termin mógłby być akceptowany, ale nie w przypadku potwornych masowych zbrodni!
Największą „karierę” określenie „czystki etniczne” robiło podczas wojny na Bałkanach u schyłku poprzedniego tysiąclecia - etničko čišćenje (serbsko-chorwacki), etnická čistka (czeski), ethnic cleansing (angielski), ethnische Säuberung (niemiecki).
Paradoksalne jest uznanie wołyńskiej rzezi (w tym w kościołach śmierci) jedynie za czystki etniczne i podczas tego samego sejmowego posiedzenia uznanie wołowej rzezi (w fabrykach śmierci dla zwierząt) za nielegalne w ramach uboju rytualnego, który kompromituje ludzkość, zabijającą braci mniejszych na podstawie tradycji i zaleceń religijnych.
Jednego dnia zlekceważono pamięć stu tysięcy mieszkańców Wołynia zamordowanych przez Ukrainów*, ale dostrzeżono humanitarny pierwiastek podczas mordowania wołów. Gdyby do poległych na Kresach zastosowano określenie „ubój etniczny” (jako synonim rzezi) zamiast „czystka etniczna”, to byłoby to znacznie bliższe prawdy – naszych rodaków mordowano tam jak zwierzęta, a w wielu przypadkach jeszcze potworniej. I byłby wspólny mianownik obu głosowań – „ubój”.
Wikipedia podaje: „Czystka etniczna – zbrodnia, która według rezolucji Komisji Praw Człowieka obejmuje deportację i przymusowe, masowe usuwanie lub wypędzanie osób z ich domów, jawne naruszanie praw tych osób w celu przemieszczenia lub zniszczenia grup narodowych, etnicznych, rasowych lub religijnych. Stanowi formę ludobójstwa”.
Pomijając nieścisłość, że wyjaśnienie wybiega poza zakres etniczny (obejmuje szerszy zakres - także narodowy, rasowy i religijny), to najokrutniejszy i najpotworniejszy składnik owych czystek jest reprezentowany przez określenie „zniszczenie grupy etnicznej”, które nie oddaje grozy zbrodni. Takie delikatne a urzędowe podejście, aby nie urazić zabójców?
Osobną kompromitacją nowoczesnego świata jest tolerowanie czegoś takiego jak „ubój rytualny”. To jakiś koszmar dopuszczony przez naszą cywilizację! Kto to wymyślił i czemu to ma służyć. Żaden przeciętnie wrażliwy obywatel nie powinien zgadzać się na taki rytuał, w szczególności osoby zajmujące najwyższe stanowiska w państwie. Haniebne rytuały w nowoczesnym państwie powinny być rugowane!
* - godniejsza nazwa mieszkańców Ukrainy: jeden Ukrain, dwaj Ukraini (zamiast Ukrainiec i Ukraińcy)
Oto postulat skierowany do Rady Języka Polskiego w 1999 -
W
ostatnich latach robi karierę określenie czystki etniczne
(obecnie zjawisko to nasila się w związku z konfliktem w Kosowie). Dawniej
czystka kojarzyła się raczej z czyszczeniem, a w najgorszym
przypadku
z przewrotem wojskowym lub partyjnym. Niestety, pod pojęciem czystki
etniczne kryje się makabryczna prawda - pacyfikacja, eksterminacja,
martyrologia, męczeństwo, ludobójstwo, zagłada, zbrodnia wojenna. Trzeba być
cynikiem, by wymyślić nowy synonim aż tak spłycający działanie homo
sapiens oraz ukazujący Go od Jego podlejszej strony.
Termin został ukuty przez cywilizowany i zszokowany świat, który nie mógł sobie poradzić (w sferze wojskowej i psychologicznej) z odnowionym problemem bałkańskim. Przez świat, który wobec braku zrozumienia dla bezmiaru krzywdy czynionej niemal w sercu Europy oraz w swej bezradności, postanowił zbagatelizować zbrodnie i nazwał je czystkami etnicznymi.
Czy zagłada Polaków, Żydów i Cyganów, to także czystki etniczne? (przystoi monumentowi napis Ofiarom czystek etnicznych? Po stokroć – nie!). Czy mordowanie Rosjan przez nazistów to czystki ideologiczne? Może wyniszczenie niezliczonych wrogów ludu w Kraju Rad to po prostu czystki klasowe, a w ludowych Chinach to tylko czystki kulturalne... Eutanazja to zapewne czystka genetyczna, zaś aborcja to czystka ginekologiczna. Odwieczne szerzenie wiary po trupach innowierców to czystki religijne. Jeśli grupa młodocianych zwyrodnialców zatłucze kijami przypadkowego przechodnia, to można zastosować aż dwa eleganckie pojęcia - czystka młodzieżowa (z racji wieku) lubo czystka irytacyjna (z racji motywów)... Wybicie milionów bizonów w Ameryce to już tylko czystka gatunkowa. Ostatnią czystką na Ziemi będzie czystka atomowa, ale o niej nikt już nie przeczyta.
Kojarząc dalej - kaci, oprawcy i zbrodniarze to chyba (etniczni) czyściciele, jak od butów lub ulic...
Wobec powyższego
Proponuję
używanie określenia
czystki etniczne
uznać za skandaliczne
a w ślad za tym proszę zalecić redakcjom (także wydawcom encyklopedii i słowników) niestosowanie owego pojęcia, wskazując na fakt istnienia wystarczającej liczby synonimów w tej materii.
Z
poważaniem
Mirosław
Naleziński
PS
Wprawdzie pacyfikacja to uspokajanie (Pacyfik
to Ocean Spokojny), ale z racji swego obcego
pochodzenia zwykle owe słowa (pierwsze kojarzy się z okupacją, drugie tylko z
awanturą) nie są uznawane za bliskoznaczne. To, co dla okupanta było rutynową
pacyfikacją, dla cywilów często bywało uspokojeniem,
tyle że ostatecznym. Należałoby zatem zapytać się ocalałych ofiar, co sądzą
o określeniu czystki etniczne. Jeśli ktokolwiek stracił
rodzinę w komorze gazowej obozu zagłady, to nigdy nie użyje owego terminu uważając
go za profanację pamięci swych bliskich. Pocieszeniem jest, że to nie polscy
dziennikarze wymyślili takiego (po)tworka językowego, i tym łatwiej będzie
im zrezygnować z jego stosowania.
******************************
Zbrodnia popłaca - zapomniany Wołyń...
Załączony tekst napisałem 10 lat temu... Ranga omawianych zbrodni nadal jest ignorowana, bowiem może to zaszkodzić polsko-ukraińskim kontaktom.
Obchody 60. rocznicy mordów na Wołyniu odbyły się w ukraińskiej Pawliwce (dawnym Porycku). W trakcie rozpoczętej w roku 1943 na Wołyniu czystki etnicznej, prowadzonej przez oddziały Ukraińskiej Powstańczej Armii i miejscowych chłopów, zginęło od 30 do 60 tys. Polaków. To wielki skandal, tak przespany przez polityków, jak i dziennikarzy! Przecież 10 lat temu była równa 50. rocznica owego ludobójstwa i nie przypominam sobie, aby ktokolwiek o tym mówił. A przecież wówczas żyło znacznie więcej świadków owych haniebnych czynów.
Było to także tuż po przyznaniu się Rosjan do zbrodni katyńskiej, która pochłonęła kilkakrotnie mniej ofiar. Zresztą o Katyniu mówiło się przez kilkadziesiąt lat, najpierw cicho, potem jawnie, także w świecie. Ileż to było dyskusji i czytanych bibuł... Za takie rozmowy można było mieć wielkie nieprzyjemności. A za Wołyń? Rodziny pomordowanych Polaków z trzech obozów przynajmniej miały przez wiele lat jakąś satysfakcję - zbrodniarze pokazywali innych palcami, ale w końcu przyznali, że to Kraj Rad jest odpowiedzialny za rozstrzelenie naszych oficerów.
A tu szok - otwarcie mówi się o kilkudziesięciu tysiącach wymordowanych siekierami, widłami, prętami do uboju zwierząt. Dzieci powieszone na sznurach. Nie wypada licytować okropności wojny, jednak zaryzykuję - Wołyń jest większą makabrą niż Katyń, tak pod względem liczbowym, jak i faktograficznym, a przecież tylko jedna z tych nazw, niejako już genetycznie, budzi w nas grozę. To nawet nagłośnione Jedwabne sprzed roku skalowo nijak się ma do Wołynia, choć mord na Żydach z naszym udziałem, to również hańba.
Ileż Katyń zmienił w naszej historii? Alianci schowali głowy w piasek, rozmowy polsko-radzieckie zostały zerwane, niewygodny Sikorski stracił życie. Polscy oficerowie zginęli niezupełnie po żołniersku, ale choć cień takiej ewentualności bierze każdy jeniec pod uwagę, również jego najbliżsi. Niemcy i Japończycy także mordowali żołnierzy. A tu w zeszłym tygodniu dowiadujemy się, że zgładzono aż tylu Polaków i to cywilów.
Owszem, w poprzednich latach przedostawały się jakieś informacje, ale raczej nieoficjalne, jakby niesprawdzone, jakbyśmy nie chcieli o tym mówić i słuchać (wystarczy przejrzeć podręczniki szkolne i encyklopedie, hasła - Katyń, Jedwabne, Wołyń). Wychodzi na jaw, że była to zaplanowana i masowa akcja prowadzona jednocześnie w wielu miejscowościach.
Pewien Polak stracił całą rodzinę, a sam przeżył, bo akurat wjechali... Niemcy do wsi. Przecież to rujnuje pewną misterną nić solidarności obu narodów podbijanych przez innych, wspólnych wrogów. Cytowane są dokumenty (również przysięga) o zamierzonej eksterminacji. To nie były przejawy bandytyzmu, ale ludobójstwa!
Czy zbrodnia popłaca? Mówią, że nie. Jednak przykłady Katynia i Wołynia pokazują, że jest inaczej - następstwa zbrodni zostały geograficznie zaakceptowane. Można dyplomatycznie wykazywać, że to ani naród rosyjski ani ukraiński nie są winne, ale owe okrutne zbrodnie opłaciły się tym narodom. I nikt tego już nie naprawi. Na świecie jest pełno takich przykładów...
A do tego pismaki stosują dziwoląg czystka etniczna (w telewizji ktoś powiedział o etnicznym czyszczeniu terenów polskich). Cóż to za koszmarny język! Czystka!? Redaktorzy i politycy są jak psy. Taka sfora - od afery do afery. Pojechali, złożyli wieńce, wzięli za delegację, pogościli się, popyskowali co można było dopisać na pomnikach, a co napisano wbrew ustaleniom. To ludzie, którzy zarabiają na nieszczęściach. I będą zarabiać, bo zawsze coś się niedobrego dzieje, a od czasu do czasu, pomiędzy świeżymi śmieciami można wygrzebać stare kości i wziąć za to szmal. A za tydzień będzie nowy skandal i po Wołyniu zostaną zbędne gazety. Może przydadzą się do wypchania butów albo uchronią podłogę podczas malowania...
Mirosław Naleziński
Więcej:
Komentowanie nie jest już możliwe.