opublikowano: 26-10-2010
Prusiński - Byliśmy spokojni i bezpieczni, bo nas wszyscy pilnowali... ubeccy dziennikarze, ubeccy profesorowie, ubeccy urzędnicy, ubeccy milicjanci, ubeccy wojskowi, ubeccy partyjniacy...
URODZIĆ
SIĘ W POLSCE, TO JEST POKUTA
Polska, a przy niej granicząca
Litwa, małe państewko. Agenci, ulubieńcy dla NKWD i innych moskiewskich
„granulek”, choćby KGB i GRU. I nagle czytam takie zdanie: „Oficjalnie,
przyznali się do współpracy 200 tysięcy agentów”! Cie choroba.
Aż tylu! A ilu nie przyznało się...
Myślę,
iż pięciokrotna liczba byłaby tę rzeczywistością trafną.
A u nas, w Polsce? Myślę też, że
było jednak inaczej. Same niewinne twarze, takie dziewicze twarze, cnotliwe
twarze – prawie niemowlęce buzie. Całe życie chodzili oni ze smoczkami w
buzi. Porządny to naród. U nas w Polsce nie było żadnych agentów ubeckich.
Kraj się rozwijał w dobrym kierunku. Kraj „mlekiem i miodem płynący”.
Tak tego było dużo, że zainteresowała się nami Rosja radziecka. Powiedzieli
oni sobie, że trzeba mieć specyficzny osobny plan na Polskę, żeby z tego
narodu zrobić miał rozsypujący się na każdy ruch wiatru i dżwięku. –
Jako naród tańcowaliśmy od rana do rana, istny wieczny karnawał, lepszy od
tego w Rio, ba, w całej Brazylii. Byliśmy spokojni i bezpieczni, bo nas
wszyscy pilnowali. Ubeccy poeci, ubeccy pisarze, ubeccy aktorzy, ubeccy
dziennikarze, ubeccy nauczyciele, ubeccy profesorowie, ubeccy lekarze, ubeccy
urzędnicy, ubeccy milicjanci, ubeccy wojskowi, ubeccy partyjniacy. Mając taką
ochronę, światła na drodze były zbyteczne, bo i po co żarówki kupować –
UBEK był żarówką... Polska, to raj! Dlatego tacy jesteśmy ciemni, bo tych
lamp nie było, zabrakło. Jednak zabrakło., by wiedzy mieć więcej.
O sobie mogę powiedzieć tyle, dla
mnie uniwersytetem była książka. Przeczytałem około 3 tysiące książek,
może trochę lepiej. Pamiętam taki obrazek z młodości, jak mieszkałem w
Otwocku, na pograniczu ze Śródborowem, w końcowej fazie ulicy Reymonta,
naprzeciwko sanatorium „Feliksa Dzierżyńskiego” i „Hanki Sawickiej”.
O,
takie to były piękne nazwy nad bramami sanatorialnymi. Ludzie na łóżkach, a
agent z NKWD i UB nad głowami „świecił” jak anioł... Mowa tu o Sawickiej,
bo z Dzierżyńskim, to osobny rozdział. Był dobry Dzierżyński Feliks –
Polak, i był zły „Dzierżyński Feliks” – żyd. No dobrze, powiem i
zobrazuję teraz. Ród Dzierżyńskich, to była polska szlachta. Mieli na
wschodnich stronach Polski – dzisiaj nie ma tam Polski, bo odebrała nam Rosja
sowiecka te tereny. Po prostu okradła nas z tych polskich terenów. To był
patriotyczny ród, oddany Polsce po wsze czasy. Ale, ten ów żydek zazdrościł
im majątku. Dokonał on mordu na Feliksie Dzierżyńskim i jego najbliższych.
Dalszą część rodziny wywiózł na Syberię i po obozach śmierci.
Okradł ich z tego majątku, zawładnął też ich nazwiskiem. Od tej
pory zwał się „FELIKSEM DZIERŻYŃSKIM”! Służył Leninowi wpierw, potem
Stalinowi. A Polacy na dźwięk tego nazwiska mają złe skojarzenia. Wracając
do tych stron Otwock – Śródborów, to na ulicy Reymonta 112 miałem
garsonierę z balkonikiem na pierwszym piętrze. Po jabłka chodziłem pod
Karczew. Były to dzikie ogrody, gdzie na ziemi leżało ich w bród. Taki
woreczek starczał mi na kilka dni, mogłem w PRL-u przeżyć... Rozsypywałem
te jabłka na drewnianą podłogę, i miałem (swój Raj), a jaki unosił się z
jabłek zapach. Tylko potrzebowałem wtedy Ewę, bo Adamem to ja byłem...
Zamykałem się na cztery spusty, i czytałem, czytałem książkę za książką.
Wówczas nie interesowało mnie nic; uciekałem od ludzi i w literaturze pięknej
zanurzałem swoje oczy i tak płynąłem z nimi i myślą danego autora.
A teraz biorę do ręki arcyważny
artykuł Aleksandra Szumańskiego pt. „Upadek Nagrody Nobla z hańbą domową
i ubekami w tle”, opublikowany najpierw w „Kurierze Codziennym” w Chicago,
a też i u nas w kraju w tygodniku – bo teraz będzie tygodnik a nie
dwutygodnik – „Tylko Polska” w Warszawie, / nr 15-16, 5.04 – 18.04.2006.
/ a w nim „perełki”, te (granulki do wynajęcia)... Bo to proszę
czytelnicy nie jest Litwa, a Polska! Tam, chociaż przyznało się 200 tysięcy
takich ubeckich „Litwinków”, a u nas...? Wszyscy są porządni. Tacy koło
kościoła biegający od rana do rana. Ksiądz proboszcz wręcz prosi, idżcie
ludzie wreszcie spać, a oni nie, gonią wkoło kościoła niczym po narkotyku.
Zostawmy na chwilę poetów i pisarzy. Oto inni „z krakowskiego piekła agentów”:
„...niektóre
osoby ujawnione jako agenci SB nie przejmują się tym zupełnie, jak np.
dziennikarze Włodzimierz Zapart – szef działu informacji w „Gazecie
Krakowskiej”, czy Robert Żak z TVP. (...) Wśród nazwisk znalezionych przeze
mnie znajdują się również bandyci, jak np. Jan Kuduk, nr ew. 00612/4608, były
dyrektor Wydziału Kultury, który polecił zamordować na krakowskich Plantach
Ryszarda Krzyżanowskiego, wielkiego polskiego aktora, znanego opozycjonistę, i
Piotra Skrzyneckiego, o takich samych poglądach. Pan Skrzynecki zdołał uciec,
natomiast bandyci odbili Ryszardowi Krzyżanowskiemu nerki. Odnalazła go żona
w kałuży krwi. Przewieziony do szpitala, został operowany przez wezwanego
prof. Jana Krakowskiego, urologa, dziwnym trafem też agenta SB. Operacja została
żle wykonana i życie Krzyżanowskiego uratowali dopiero lekarze w Chicago.
Ładne
„środowisko” jest w krakowskiej „Gazecie Wyborczej”. Same aniołki; a
nie mówiłem! W Polsce „agent” to aniołek. Tylko jeszcze pocukrzyć,
podobnie jak na Wielkanoc cukrzy się baranki. Bo agenci w Polsce z UB i z SB to
takie właśnie „baranki – niewinne – z cukru”. A. Szumański podaję te
śliczne buzie – do tej pory mają smoczki... w buzi!: „Siedlecka
Ewa, Kołakowska Anna, Pawlicki Jacek, Lewandowska Irena, Jagielski Wojciech,
Mikołajewski Jerzy, Malinowski Dariusz, Czerwiński Adam, Zawadzki Mariusz,
Stec Andrzej, Nowakowski Maciej, Muszyński Zbigniew, Gadomski Witold,
Nowakowska Agata, Kubicki Grzegorz”. I dalej: „Dziennikarze
„Dziennika Polskiego”, Kraków: Kowalski Antoni – wiceprezes, Osiecki Jan,
Cybulski Władysław”. – I tylko tylu, tak mało, gdzie jest
reszta? A tu: „Jasiński
Krzysztof – dyrektor Teatru Stu w Krakowie, Kaczor Kazimierz – aktor, były
prezes ZASP, Krzemiński Władysław – dyrektor Teatru Starego w Krakowie, Wójcicki
Jacek – aktor, Kozłowski Krzysztof – red. „Tygodnika Powszechnego”, były
minister. (To chyba ten, który wraz z Michnikiem biegał po IPN w
Warszawie przez kilka miesięcy i oczyszczali „swoje” papiery i swoich
kolesiów. Potem gdzieś wymskło się Adasiowi, cytuję: „Kurwa,
nie wiedziałem że w Unii Wolności było tylu agentów”! – Ja
myślę, że on miał jakieś urojenia po tej wódce. Gdzie w Polsce agenci?
Jacy agenci? Agenci to są, na Litwie!
Szumański dalej niepokoi tych zasłużonych
dla kraju. Bo to są wielebne zasługi bycia takim agentem „filmowym”. Bo
taki agent występuje jak w filmie sensacyjnym. Oto gwiazdy i gwiazdki: „Kulczyk
Jan – biznesmen, Węgrzyn Konstanty – antykwariusz, były działacz
partyjny, aferzysta, Paluch Jan – dyrektor Ośrodka Kultury, Dziedzic Stanisław
– dyrektor Wydziału Kultury Kraków, Kwiatkowska Halina – aktorka, Łomnicki
Tadeusz – aktor, Michałowska Danuta – aktorka, Kowalczyk August – aktor,
Aleksandrowicz Jerzy – prof. Medycyny., syn Juliana, Kałużyński Zygmunt –
krytyk”. Jeszcze
do tego „smoczka” przepiszę w tym tytule dwóch rektorów z Uniwersytetu
Jagielońskiego: „Gierowski
Józef i Ziejka Franciszek”.
Kraków, jakaś tam na mapie Europy
stolica cywilizacji, onegdaj za królów, a dzisiaj co przedstawia ten Kraków?
To miasto ubeków. Miasto skancerowane nimi, są dziś taką „hubą”, na
pewno nie chlubą tego miasta. Ale to wszystko co się w tych odcinkach dzieje,
winą obarczam naród. To naród ma władzę w swoich rękach, i to naród
powinien dawno posprzątać, uporządkować to państwo polskie dla następnych
pokoleń, dla następnych generacji, a nie tak ma być, że człowiek rodzi się
w Polsce i od razu od urodzenia ma w prezencie
p o k u t ę. Pokutę, że akurat tu a nie gdzie indziej przyszedł na świat.
23.04.2006.
Ustka
WIERSZEM
DO JANA PAWŁA II - Zygmunt Jan Prusiński
OJCIEC KSIĘŻYCA I GWIAZD - Jan Paweł II WIELKI - Zygmunt Jan Prusiński
Zygmunt Jan Prusiński... tak trochę z jego twórczości żyjącej niespokojną
codziennością...
Zygmunt Jan Prusiński... jest taki patriotyczny, nieustraszony, walczący
poeta...
...i odszedł do lepszego świata Karol Wojtyła - Jan Paweł II WIELKI
ARTYKUŁY
- tematy do przemyślenia
i wiele innych w kolejnych działach wydawnictwa:
SĄDY
PROKURATURA
ADWOKATURA
POLITYKA
PRAWO
INTERWENCJE
- sprawy czytelników
"AFERY PRAWA" - Niezależne Czasopismo
Internetowe www.aferyprawa.com Redaktor Naczelny: mgr inż. ZDZISŁAW RACZKOWSKI |
|
WSZYSTKICH SĘDZIÓW INFORMUJĘ ŻE
PROWADZENIE STRON PUBLICYSTYCZNYCH
JEST W ZGODZIE z Art. 54 KONSTYTUCJI RZECZYPOSPOLITEJ POLSKIEJ
1 - Każdemu zapewnia się wolność wyrażania swoich poglądów oraz
pozyskiwania i rozpowszechniania informacji.
2 - Cenzura prewencyjna środków społecznego przekazu oraz koncesjonowanie
prasy są zakazane.
ponadto
Art. 31.3
Ograniczenia w zakresie korzystania z konstytucyjnych wolności i praw mogą być ustanawiane tylko w ustawie i tylko wtedy, gdy są konieczne w demokratycznym państwie dla jego bezpieczeństwa lub porządku publicznego, bądź dla ochrony środowiska, zdrowia i moralności publicznej, albo wolności i praw innych osób. Ograniczenia te nie mogą naruszać istoty wolności i
praw.
zdzichu
Komentowanie nie jest już możliwe.