opublikowano: 26-10-2010
Prawdziwa twarz sądów rodzinnych - sprawa Zawadzkich.
W
moich artykułach staram się pokazać prawdziwą twarz sądów rodzinnych i
szerzej, całego aparatu władzy tego kraju. Wysuwam
tezę, że dramaty rodzin nie są dziełem przypadku, że jest to zorganizowane
działanie sitwy, która przejęła władzę w Polsce. Jest po prostu tych
przypadków zbyt dużo a instytucje mające sprawować kontrolę na działalnością
urzędniczą, wykazują zaskakującą wyrozumiałość dla nadużyć. Z moich
obserwacji widzę wyraźnie, że poluje się na rodziny przechodzące kryzys,
lub nietypowe, które można łatwo zaatakować. Podstawową zasadą jest
zniszczenie rodzin, poprzez ich rozbijanie i powierzanie dzieci jednemu z rodziców,
na ogół matce przy jednoczesnej izolacji dzieci od ojca. Poprzez manipulacje sędziowie
świadomie doprowadzają do antagonizowania stron, niekończących się procesów
sądowych i do kompletnej destrukcji życia rodziny. Najbardziej cierpią na tym
dzieci i prawdopodobnie o to chodzi, żeby wyrosły z nich osoby
nieprzystosowane do życia, niezaradnie i znerwicowane. Jeśli metoda ta jest
niemożliwa, porywa się dzieci od adopcji lub zamyka w „domach dziecka”.
Na
początku grudnia Małgorzata Madziar pisała o dramacie
rodziny Zawadzkich, którym siłą odebrano dzieci, przy czym los młodszego
dziecka Cezarego, jest nieznany. Starszy, 9-letni Julek został umieszczony w
domu dziecka i izolowany od rodziców. Od ponad dwóch lat nie mają oni z synem
normalnego kontaktu. Uniemożliwia im się zabranie dziecka na weekend, a
rzadkie spotkania są krótkie i zawsze w obecności zakonnic prowadzących ów
dom. Trudno mówić w takiej sytuacji o atmosferze spontaniczności i rozwijaniu
związku emocjonalnego dziecka z rodzicami, tak niezbędnego do prawidłowego
rozwoju. Ma to miejsce za pełną wiedzą sędzi prowadzącej sprawę a jest nią
Małgorzata Kamykowska z sądu Rejonowego dla Warszawy Pragi-Północ.
Co
do tego, że sędziowie i ich pomagierzy działają w złej wierze, nie mam
najmniejszych wątpliwości. Przykłady tego podawałem między innymi w artykułach
„Sztuka
rozbijania rodzin” czy „Dzieci
w roli zakładników, metody działania mafii wymiaru sprawiedliwości”,
a także w poprzednim
artykule o Zawadzkich. Teraz
chciałbym przedstawić kolejny przykład. Ze względu na
utrudnianie im kontaktu z synem przez siostry zakonne, Zawadzcy złożyli
w sądzie wniosek o odgórne uregulowanie tej sprawy. Było to typowe, krótkie
ale wyczerpujące pismo, do którego zgodnie z prawem sąd powinien ustosunkować
się w ciągu tygodnia. Jak już niejednokrotnie pisaliśmy, głównym zajęciem
osobników w togach są manipulacje i przekręty. Tak też było w tym
przypadku. Sędzia dopatrzyła się w piśmie „błędów formalnych" i znalazła
odpowiedni paragraf żeby wniosek utrącić. Przyczepiła się do faktu, że we
wniosku nie było napisane w jakie dni rodzice chcieli się spotykać z dziećmi.
Oczywiście dobrze wiedziała, że są oni skłonni robić to nawet codziennie a
konkretny dzień nie ma dla nich większego znaczenia. W razie wątpliwości można
było tę sprawę wyjaśnić. Ostatecznie jest to kwestia bardzo ludzka i nie
powinno tam być miejsca na bezduszność urzędniczą. Dla sędziów celem
nadrzędnym nie jest jednak dobro dziecka a wprost przeciwnie, chodzi o
wychowanie nowego pokolenia przez dewiantów w warunkach prowadzących do
wynaturzenia i deprawacji. Zachowanie się sędzi wskazuje wyraźnie, że
kwestia pozbawienia Zawadzkich władzy rodzicielskiej jest przesądzona a prawo
ma tutaj znaczenie jedynie instrumentalne.
Oczywiście
sędzia Kamykowska zachęciła państwa Zawadzkich do zaskarżenia swojego
tendencyjnego postanowienia, żeby przedłużać sprawę i dać zajęcie sitwie
z wyższej instancji.
Zawadzcy
jednak się tak łatwo nie poddają. Wbrew intencji sędzi Kamykowskiej wniosek
swój uzupełnili i złożyli ponownie. Zobaczymy co tym razem „wysoki sąd”
wymyśli.
Dla
potwierdzenia załączam korespondencję, o której mowa w artykule.
Bogdan
Goczyński
Sygn. akt V
Nsm 1110/06
dnia 2 lutego 2009r. Waldemar Zawadzki Sąd Rejonowy dla Warszawy Pragi-Północ Wniosek
o zabezpieczenie kontaktów. Niniejszym składamy wniosek o zabezpieczenie
regularnych cotygodniowych i bezwarunkowych kontaktów z naszym synem
Julianem Zawadzkim w trybie artykułu 737 k.p.c., czyli w ciągu tygodnia.
Prosimy też o takie sformułowanie postanowienia,
żeby nasze spotkania z synem były możliwe w warunkach pełnej prywatności,
bez obecności osób trzecich. UZASADNIENIE Syn nasz od 19 września 2006r. przebywa w Domu
Dziecka Sióstr Franciszkanek w Warszawie przy ul. Paprociowej 2. Od wielu tygodni siostry zakonne uniemożliwiają
nam jakikolwiek kontakt z synem. Regularne kontakty rodziców z dzieckiem
są nieodzowne dla utrzymania związku emocjonalnego i właściwego
rozwoju dziecka. Wcześniejsze spotkania były utrudniane przez
siostry zakonne a jeżeli miały miejsce to zawsze w ich obecności.
Sytuacja taka uniemożliwiała swobodny i naturalny kontakt z naszym
synem. Waldemar
Zawadzki Joanna
Afanasjew Do
wiadomości: |
Linki
do artykułów na pokrewne tematy.
Sędziowie oddajcie nam nasze dzieci - Dramat rodziny Zawadzkich.
Tandem Psychopatów sąd rodzinny i zakonnice.
Psychopaci i kryminaliści u władzy – jak sądy niszczą polskie rodziny.
Dzieci w roli zakładników, metody działania mafii wymiaru sprawiedliwości
Sztuka rozbijania rodzin
Tematy w dziale dla
inteligentnych:
ARTYKUŁY - do przemyślenia z cyklu: POLITYKA - PIENIĄDZ - WŁADZA
Polecam
sprawy poruszane w działach:
SĄDY
PROKURATURA
ADWOKATURA
POLITYKA
PRAWO
INTERWENCJE
- sprawy czytelników
"AFERY
PRAWA" Niezależne Czasopismo Internetowe www.aferyprawa.com redagowane przez dziennikarzy AP i sympatyków z całego świata których celem jest PRAWO, PRAWDA SPRAWIEDLIWOŚĆ DOSTĘP DO INFORMACJI ORAZ DOBRO CZŁOWIEKA |
|
WSZYSTKICH INFORMUJĘ ŻE WOLNOŚĆ WYPOWIEDZI I SWOBODA WYRAŻANIA SWOICH POGLĄDÓW JEST ZAGWARANTOWANA ART 54 KONSTYTUCJI RZECZYPOSPOLITEJ POLSKIEJ.
zdzichu
Komentowanie nie jest już możliwe.