Imieniny:

AferyPrawa.com

Redaktor Zdzisław Raczkowski ujawnia niekompetencje funkcjonariuszy władzy...
http://Jooble.org
Najczęściej czytane:
Najczęściej komentowane:





Pogoda
Money.pl - Kliknij po więcej
10 marca 2023
Źródło: MeteoGroup
Polskie prawo czy polskie prawie! Barwy Bezprawia

opublikowano: 12-08-2013

Polska procedura - synonim bylejakości Mirosław Naleziński

Czy w służbie zdrowia jest bardziej beznamiętne określenie niż „procedura”? Polska procedura?

Wiele lat temu mieliśmy aferę z mordowaniem pacjentów pavulonem*. Nie czynili tego gangsterzy ani potomkowie rodu Borgiów, ale nasi polscy medycy z pogotowia (sic!) ratunkowego.

Od wielu lat nie ma miesiąca, aby nie wychodziła na jaw jakaś przygnębiająca afera w wykonaniu służby zdrowia, a to poprzez kuriozalne działanie ekipy karetki, a to szokujące wydarzenie na styku ratowników z karetki i z lekarzami szpitala, nie licząc błędów lekarskich już w samych szpitalach.

Mamy (podobno) świetne polskie procedury i... kolejne skandale. Słowo „procedura” ostatnio brzmi fatalnie, wręcz koszmarnie, a nawet złowieszczo. Jeśli dowiadujemy się, że jakiś pacjent zmarł w zaskakująco dziwny sposób, to zaraz dowiemy się, że „w zasadzie wszystko było zgodne z polskimi procedurami”. W służbie zdrowia słowo „procedura” brzmi niemal jak Holocaust. Szacuje się, że w polskich szpitalach corocznie umiera parę tysięcy rodaków z winy... opiekunów medycznych. Jeśli ktoś zabijał Żydów podczas drugiej wojny światowej, to było to przyjmowane ze zrozumieniem przez społeczeństwo niemieckie, bowiem takie były ówczesne nazistowskie procedury ustalane przez ich upiorne państwo.

Oczywiście skala i zakres nikczemności były znacznie szersze, jednak obecne nasze procedury istnieją dłużej niż Rzesza i – co gorsza – końca koszmarnych wydarzeń opartych (na aktualnych polskich procedurach) nie widać. Ofiary Holocaustu miały poważne obrażenia oraz wielu świadków je widziało, bo zwykle władzom okupacyjnym nie zależało na dyskrecji; istnieje także bogata dokumentacja archiwalna, w tym fotograficzna, podczas gdy ofiary polskich procedur medycznych są niewidoczne, występuje brak dokumentacji i zdjęć, wszelkie drastyczne przypadki są skrzętnie ukrywane, zatem nasze społeczeństwo dowiaduje się jedynie o niewielu takich przypadkach, czyli o samym czubku koszmarnej góry lodowej.

Czy jest jeszcze coś, co my, Polacy, możemy wymyślić w branży niedopracowanych polskich procedur? Myśleliśmy, że już wszystko było? Okazuje się, że nie!

Oto koszmar sprzed miesiąca. Do wypadku doszło 13 lipca 2013, ale szczegóły interwencji pogotowia wypłynęły dopiero na początku sierpnia. Kierowca osobówki zawrócił w niedozwolonym miejscu i wpadł pod nadjeżdżającego tira. Odniósł ciężkie obrażenia i rannego wzięła karetka, w której ratownicy dzielnie walczyli o jego życie podczas jazdy do szpitala.

Jednak w podczas jazdy okazało się, że ciężko ranny kierowca nie żyje. I co w takim przypadku czyni dobrze wyszkolona i wysoce etyczna załoga karetki w państwie położonym w centralnej Europie, w państwie należącym do Unii Europejskiej?

Otóż tu, w centrum Europy, nasi pracujący z wielkim poświęceniem i wielce odpowiedzialni ratownicy, powracają po niemal pół godzinie na miejsce wypadku i z właściwym a oczywistym w Polsce szacunkiem dla zwłok, wystawiają denata przyobleczonego w specjalny (także proceduralny) plastykowy worek przy rozbitych samochodach, co sugeruje, że właśnie tam zginął. Przeciętny polski obywatel w 2013 może być bardziej zszokowany informacją o odwiezieniu zwłok na miejsce wypadku, niż mieszkaniec getta warszawskiego w 1943, kiedy potknął się o zwłoki leżące na ulicy.

Nawet nie wiadomo, jakie miejsce zgonu wpisze lekarz, skoro w rzeczywistości ofiara zmarła w innej miejscowości, niż wydarzył się wypadek. W tego typu przypadkach (a zapewne ich było więcej) mamy sfałszowane miejsca zgonu.

A skoro już system medyczny mógł powiększyć się o dane kolejnej ofiary, to czy karetka nie powinna natychmiast udać się do szpitala, aby umożliwić przekazanie organów oczekującym pacjentom na ten szlachetny dar (po sprawdzeniu, czy ta opcja jest akceptowana przez rodzinę ofiary)?

Co powinna uczynić załoga karetki w przypadku zgonu ofiary podczas jazdy do szpitala? Takie podstawowe pytanie można by zadać podczas zajęć z etyki na akademii medycznej albo na wydziale prawa lub filozofii albo po prostu w szkole na zajęciach z wychowania obywatelskiego. Odpowiedź chyba nasuwa się w oczywisty sposób. Postępowanie naszych ratowników mogłoby zaszokować wielkich humanistów, którzy kładli podwaliny pod współczesne pojęcie etyki – gdyby się dowiedzieli o naszych procedurach lub ich chorych interpretacjach, to poprzewracaliby się w grobach.

Przedstawiciel pogotowia zapewne jako student był wrażliwym obywatelem i świetnym etykiem, ale lata pracy w zawodzie i w systemie rynkowym całkowicie go zdeprawowały - uznał, że „nie ma jasnych reguł postępowania w takich sytuacjach” i że „na pewno nie złamano żadnych przepisów, bo takich przepisów nie ma - postępuje się intuicyjnie”. A intuicję to Słowianie mają oryginalną, więc nie powinno dziwić, że to, co jest dla młodego idealisty oczywiste, dla praktycznego ratownika czy biznesowo nastawionego dyrektora pogotowia już nie jest. Wiadomo nawet dlaczego – młodzi zwykle są idealistami, bo takimi się zwykle rodzimy, ale już weteran a biurokrata ruchu medycznego ma do uwzględnienia wskaźniki rentowności, zatem wrażliwość ludzka znakomicie jest przytłumiona mamoną - ekonomia brutalnie wygrywa z etyką. Intuicyjnie więc postąpiono i wyniesiono denata, układając go przy wraku jego auta, niejako do kompletu.

Ponadto reprezentant służby (prawda, że to dumnie brzmi?) zdrowia twierdzi, że „lekarze z izb przyjęć, wezwani do stwierdzenia zgonu nie chcą tego robić, bo uważają, że to nie należy do ich obowiązków” oraz że „mają trochę racji, bo przepisy nie określają tego jasno”.

Czy istotnie w ćwierć wieku po obaleniu komuny, niemal czterdziestomilionowy naród nie napisał poprawnie paru zdań, które jednoznacznie zdefiniowałyby właściwą procedurę postępowania z człowiekiem, który podczas jazdy do szpitala przeistoczył się w zwłoki?

Ale może tu niepotrzebnie się irytujemy? Może tak jest w całej Unii Europejskiej? Jeśli tak jest w Niemczech i w Holandii, to krzywdzimy naszych prawodawców i medyków, bowiem nasze przepisy i zachowania są wzorowe. Może należałoby zapytać obecnego i paru poprzednich ministrów zdrowia – co sądzą o takich procedurach i czy rzeczywiście są jakieś niejasności, a jeśli tak, to kto je i w jakim kierunku powinien zmienić albo choć wyjaśnić? Może wystarczyłoby pewne procedury po prostu przetłumaczyć z wybranego cywilizowanego języka, np. z maltańskiego? A może przejrzeć procedury kanadyjskie pisane po angielsku i francusku? Są narody, które poświęciły więcej czasu takim zagadnieniom i już dawno dopracowano się bardziej ludzkich procedur. Nie trzeba nic wymyślać, bo to już dawno tam wymyślono - wystarczy przekład na język ojczysty!

Nie wiadomo, czy Rosjanie - to także Słowianie - mają procedury podobne do naszych, ale nie powinniśmy mieć do nich pretensji, jeśli po katastrofie samolotu okazałoby się, że ranni w krytycznym stanie, transportowani karetką do szpitala, byliby zawracani po stwierdzeniu zgonu i składani w eleganckich opakowaniach przy rozbitym samolocie. Gdybyśmy krytykowali Rosjan, to bylibyśmy hipokrytami, bowiem u nas są właśnie takie procedury, jeśli wierzyć niektórym fachowcom... Ale gdyby tak postąpili po katastrofie pod Smoleńskiem, to ilu z nas uznałoby to jednak za skandal i ilu z nas uznałoby Rosję za dziki kraj? Gdyby zebrać wszystkie skandaliczne przypadki zaistniałe w omawianej dziedzinie, to może Polskę należałoby uznać za dzikie państwo?

Prawdopodobnie ktoś w końcu wpadnie na pomysł zastosowania specjalnych młynków, które obecnie stosuje się pod zlewami – co tam wpadnie lub spłynie, to jest poszatkowane. Takie urządzenie zainstalowane w karetce pozwalałoby na niezwłoczne przetarcie jeszcze ciepłego denata i wtłoczenie (po odwirowaniu i odparowaniu) go do małej poręcznej estetycznej urny, która byłby praktyczną niespodzianką dla rodziny wręczaną razem z informacją o zgonie. Zamiast skremowanego obywatela do formy prochu – koncentrat w szczelnym pojemniku, oczywiście z wymaganym certyfikatem. I co najważniejsze - taka karetka jest natychmiast do dyspozycji jeszcze żywych obywateli, którzy nie mogą doczekać się na przyjazd nowoczesnej karetki i nie obchodzi ich los denata, ale ich własny.

Kłopot jedynie z tym, że mogliby poszatkować jeszcze żywego człowieka, bo kto ma ocenić, czy żyje? Kierowca czy ratownik, którzy premiowani są za zaradność? Ale to drobiazgi, które zostaną z pewnością doprecyzowane.

Okazuje się, że w przypadku zgonu w karetce i dłuższego przebywania denata, konieczna jest (zgodnie z procedurą) długotrwała dezynfekcja, co oczywiście wyłącza pojazd z eksploatacji, podraża koszty a kolejni pacjenci przecież oczekują na ratunek. Jeśli ciała są odwożone na miejsce wypadku, aby uniknąć tej kłopotliwej procedury, to przecież jest to pewnego rodzaju zafałszowanie rzeczywistości w celu ominięcia kosztów procedury, która jest przecież czymś podyktowana, zatem taki proceder powinien zostać zbadany przez prokuraturę.

Powyższe istniejące procedury oraz zaproponowane rozwiązania należy przedstawić w Brukseli jako wzorcowe i godne naśladowania w całej Unii. W końcu mamy III tysiąclecie i nie można sobie pozwolić na to, aby były przestoje drogich karetek i prowadzone kosztowne dezynfekcję. Zapewne Bruksela przyzna dyplom i natychmiast odnowi ISO dla Ministerstwa Zdrowia. A przy okazji – co o opisanym przypadku sądzi paru ostatnich ministrów zdrowia? I w jaki sposób traktować zwłoki posła, senatora, ministra? Podobnie, czy jednak nie przesadzać z konstytucyjną równością?

Piękne słowo „procedury”. A prawda jest taka, że interpretatorzy tych procedur to bezmózdzy Polacy. Hańba dla Polski i wielka skaza na naszych ideałach! Nie można się oprzeć wrażeniu, że gdyby Polska była zaanektowana przez Francję lub Austrię, to mielibyśmy procedury cywilizowane i nie byłoby takich skandali. Być może aneksja od strony wschodniej dałaby nam jeszcze gorsze procedury.

Może amerykański ambasador wyjaśniłby tę kwestię – gdyby w 1963 postrzelony prez. J. F. Kennedy zmarł w karetce w drodze do szpitala, to czy ich procedury dopuszczały odwiezienie prezydenta na miejsce zamachu?

Po wpisaniu do wyszukiwarki pytania „czy to skandaliczne zachowanie ratowników?”, mamy odpowiedź - 70% rodaków uważa, że tak, 30% - nie. I to nas umieszcza w europejskiej tabeli wrażliwości na pewnym pułapie – czy nas satysfakcjonującym?

Były wiceminister zdrowia, Bolesław Piecha, należy do większości - uważa, że „z takim bezdusznym postępowaniem mamy w polskiej służbie zdrowia coraz częściej do czynienia”. Twierdzi, że „ratownicy powinni wykazać się zdrowym rozsądkiem i odwieźć zmarłą ofiarę wypadku do szpitala”.

Zasady postępowania ze zwłokami określa rozporządzenie Ministra Zdrowia z 7 grudnia 2001 w sprawie postępowania ze zwłokami i szczątkami ludzkimi (Dz.U.01.153.1783), wydane na podstawie art. 20, ust.3 ustawy z dnia 31 stycznia 1959 r. o cmentarzach i chowaniu zmarłych (Dz.U.00.23.295 z późn. zm.). Z tego dokumentu wynikają następujące zasady postępowania:

- zwłoki niezwłocznie po zgonie umieszcza się w miejscu możliwie chłodnym i zabezpiecza przed możliwością uszkodzenia,

- w celu wstrzymania rozkładu zwłok dozwolone jest stosowanie zabiegów utrwalających,

- razie zgonu na choroby zakaźne, o których mowa w art. 9 ust. 3a ustawy, stosuje się dodatkowe środki ostrożności,

- przewożenie zwłok jest dozwolone specjalnie do tego celu przeznaczonymi środkami przewozowymi.

Pomijając niefortunną frazę „zwłoki niezwłocznie po zgonie” można dostrzec konflikt pierwszego i czwartego tiretu (tak - wg mnie - to słowo, które obecnie nie jest deklinowane, powinniśmy odmieniać). Z jednej strony zwłoki powinny być przewiezione natychmiast, z drugiej jednak powinny być przewiezione specjalnym pojazdem, a to oznacza, że karetka zawiezie zwłoki znanego polityka lub słynnego aktora na podstawie pierwszego tiretu, ale nie zawiezie zwykłego obywatela na podstawie czwartego. I za ten skandal odpowiada nasze Państwo, i to od wielu lat! Może studenci w ramach ćwiczeń z logiki oraz na podstawie swej wrażliwości zaproponują rządowi zmianę tego przepisu?

Może zamiast frazy „polska gospodarka” (o ujemnej konotacji) należy mówić teraz o „polskich procedurach”? Oto były oficer Wojska Polskiego (po skomplikowanej operacji) musiał opuścić ośrodek dla bezdomnych, bo zabrakło mu pieniędzy na opłaty, więc od kilku dni mieszka w lesie. Prezes schroniska podaje się do dymisji, bowiem nie zgadza się z jego eksmisją, ale nowy zarząd ośrodka podkreśla, że wszystko dzieje się w zgodzie z procedurami. Bezdomny zaś uważa, że takie prawo może jest sprawiedliwe, ale na pewno nie jest ludzkie.

Czekamy teraz na opinie dotyczące naszych (podobno humanitarnych) procedur – co na to władza państwowa i kościelna? Czy wyrażą swoje opinie lub oburzenie? A może zaproponują jakieś zmiany?

Po zawieszeniu na poznańskim stadionie transparentu z tekstem „Litewski chamie, klęknij przed polskim panem” skandalem tym zajmie się UEFA, zatem czekamy na stanowisko UE w sprawie polskich procedur postępowania ze zwłokami osób zmarłych w karetkach pogotowia ratunkowego. Może MSZ lub Ministerstwo Zdrowia sporządzi raport z wydarzenia i prześle do stolicy Unii?

* – Wikipedia (Afera „łowców skór”) podaje nazwiska czterech medyków skazanych na pobyt w więzieniu

Więcej tekstów Mirka:

Przystoi monumentowi napis „Ofiarom czystki etnicznej o znamionach ludobójstwa”? Mirosław Naleziński
Nie każda edukatorka jest wzorem Mirosław Naleziński
Piotr Matuszewski Prezes Sądu Rejonowego w Gdyni - Trójmiejski pingpong Mirosław Naleziński
Gdybym był Latkowskim Mirosław Naleziński
Internetowe pomówienie to wieloletnie kłopoty Mirosław Naleziński 
Gdyński nietrafiony system opłat śmieciowych Mirosław Naleziński
Za pomówienie nawet minister Gowin może trafić przed oblicze Temidy Mirosław Naleziński 
Nie miej pretensji, skoro ściemniasz Mirosław Naleziński 
Granice żartowania z godności  Mirosław Naleziński
Upadek inteligencji polskiej? Mirosław Naleziński 
Porada przeciw poradzie - art.212kk i subiektywne odczucia togowca... Mirosław Naleziński
Jakie dochody ma przeciętny Amerykanin? Mirosław Naleziński
Czyżby Temida zdurniała do szczętu? Mirosław Naleziński
Rozprawmy się w końcu z pijakami i narkomanami za kierownicami Mirosław Naleziński
Prawo autorskie i ulgi ubezpieczeniowe a kamerki - Mirosław Naleziński
Magdalence Lance wskazuje drogę Mirosław Naleziński
Jak szybko przedawnia się zniesławienie z art.212kk w internecie?  Mirosław naleziński
Załoga mogła przeżyć Mirosław Naleziński 
Heretyk Naleziński  czy tylko średniowieczna miernota sędziów gdańskich ? ! ?
Pisarka Chomuszko nadal kłamie... Mirosław Naleziński
Naruszanie godności – ciągle nierozpoznany temat? Mirosław Naleziński
Ujawnianie danych osobowych - Mirosław Naleziński
Molestowanie stale na topie, czyli wysyp kłamstw i pomówień. MIROSŁAW NALEZIŃSKI
Polska najweselszym barakiem postkomunistycznym - Mirosław Naleziński
Czy nie za wielu jest lawirantów kręcących się po sądach?  Mirosław Naleziński
Stadion Narodowy zatonął jak Titanic Mirosław Naleziński
Pomyłki sądowe i co dalej? Mirosław Naleziński
Europejski Trybunał Praw Człowieka - Polska nie wie, co w Europie jest zniesławieniem. Mirosław Naleziński 
Polska kłamstwami stoi - przykład Prezesa Sądu Okręgowego w Gdańsku Ryszarda Milewskiego Mirosław Naleziński 
Jak zwalczać patologię w italskich i polskich szkołach? Mirosław Naleziński
Czy księżnej Kate wypada toplesować? Mirosław Naleziński
Polska to kraj cudownych ludzi i coraz przejrzystszych przepisów... telefoniczna przygoda z komorniczką Mirosław Naleziński 
Pisarka Chomuszko kłamie jak z nut... Mirosław Naleziński 
Nagi Harry a naruszanie dóbr osobistych - Kto im obroni dobre imię? Mirosław Naleziński
Niezbędna komisja ds. Amber Gold Mirosław Naleziński
Wolność słowa na Ziemi i kara ponad naszą planetą  Mirosław Naleziński
Media Markt i sądy – nie dla idiotów! Czy idioci tworzą procedury? Mirosław Naleziński
Hipokryzja prawna a nowy znak drogowy Mirosław Naleziński
Państwa i obywatele pomawiają się na całego... Mirosław Naleziński
Antypody Temidy niskokomfortowego państwa. Mirosław Naleziński
Łebskich obywateli nam trzeba! Mirosław Naleziński
Czy sędzia współodpowiada za przestępstwo? Mirosław Naleziński
Czy fałszywy dowód pogrzebie ekspertkę Chomuszko ? Mirosław Naleziński, Gdynia 
Polscy sędziowie mylą się na potęgę Mirosław Naleziński, Gdynia
Piłkarscy i togowi sędziowie ciągle popełniają błędy bez odpowiedzialności i konsekwencji. Mirosław Naleziński
Londyn walczy z internetowymi łobuzami, to może i Warszawa powalczy? Mirosław Naleziński
Nie tylko antypodzi są durniami - Mirosław Naleziński
Jak zarobić w internecie 200 tysięcy rubli? Mirosław Naleziński, Gdynia

Komentarze internautów:

Komentowanie nie jest już możliwe.

~Amber
19-12-2014 / 23:16
Infimratoon is power and now I'm a !@#$ing dictator.
~Mirnal
07-05-2014 / 23:28
Otrzymałem prawomocne i niezaskarżalne postanowienie SO w Gdańsku Wydział V Karny Odwoławczy z 23 kwietnia 2014, z którego wynika, że subiektywne odczucie przykrości pisarki M. Chomuszko nie może być przesłanką do prowadzenia procesu o czyn z art. 212 par. 2 Kk - sąd nie dopatrzył się znamion czynu zabronionego z mojej strony. Sąd stwierdził, że "oświadczenia oskarżonego prywatnego wyrażały prawo do krytyki wobec określonych twierdzeń oskarżycielki prywatnej". To po kiego ta ogólnie szanowana i podziwiana dama dała sprawę do Temidy? Nie miała co robić w wolnym czasie? Mogłaby więcej książek napisać i być przydatniejsza naszej Ojczyźnie. Nadmieniam o tym, bowiem pisarka życzyła sobie w sądzie (na piśmie), aby publikować wyroki dotyczące jej sprawy.
~Mirnal
10-01-2014 / 09:45
Sąd Okręgowy w Gdańsku (a to w wyroku, a to w postanowieniu, czyli dwukrotnie) uznał, że p. Chomuszko i jej adwokat mec. Kolankiewicz nie mieli racji dając do sądu 4 moje artykuły w celu napietnowania mnie przez Temidę. Temida uznała bowiem, że ci ogólnie szanowani obywatele nie mieli racji - moje teksty nie naruszają art. 212 Kk. Niestety, sądy nie kwapią się do sprawy sfałszowania podpisu przez p. Chomuszko oraz jej pomówienia, że pisałem na NaszaKlasa jako Kawalec (a ten pisał obrzydliwe kawałki na temat p. Chomuszko i od tego pisania coś się niedobrego porobiło z tą panią...). Sędzia Midziak chyba długo będzie wspominał proces IC692/09, do którego się nie przygotował jak należy. Zresztą jego wyrok został niejako podważony przez późniejsze wspomniane oceny (i to przez... jego SO w Gdańsku).
~marek777
22-08-2013 / 09:29
*** www.marek777pl.tl >>>POLSKA fikcja trwania. POLSKA filozofia społeczna. "Konia NIE zrobić w konia ?! ( w prokuraturze, sądzie, na policji, w urzędzie ... a nawet w SEJMIE !!! i przez RZĄD !!!) to KAŻDY dzień stracony !! malarz - alpinista kominów elektrociepłowni Donald TUSK - a rzucił Obywatelom Rzeczpospolitej Polski groźbę i wyzwanie : cit. " ... NIE oddam Polski bez walki !! ..." patrz : www.youtube.com/watch?v=T7rrKNRuCas; www.youtube.com/watch?v=KO9jApqttXI ; >> TUSK-a realizuje Doktrynę APELU BERMANA z kwietnia 1945 roku > APEL do ŻYDÓW ... likwidacja biologiczna Polaków ...
~marek777
22-08-2013 / 09:01
*** Bartoszewski był moim "klientem" w Jaworzu ... BEŁKOTAŁ on i bełkotali jego kolesie ... KOMOROWSKI, Niesiołowski, Geremek i INNI ... Po 1989 roku dorwali sie do władzy .... *>> TAK ... dopóki "BOLEK" miał "winogrona" (suflerów, klakierów i kibiców) wokół siebie. To "kuśtykał jako TAKO" po SALONACH. Osobnik z klasą posiadający Godność, Honor i Człowieczeństwo NIE pozwoliłby sobie na KPINĘ (To NIE był docelowy temat kombinacji operacyjnej) zrobienie BALONA z 40 milionowego Narodu ... rzecz w tym, że POLACY już DAWNO stracili SWOJĄ "klasę" ... a utwierdzają TYLKO swoje ponad 1000 LETNIE NIEchlujstwo i patriotyczną HIPOKRYZJĘ ... Wałęsa vel "BOLEK" jest tego najlepszym przykładem ... dla celów operacyjnych (epoka szukania "wroga ludu" - > oparta na doktrynie z kwietniowego w 1945 roku APELU BERMANA) na miarę swojego intelektu (mniej niż "0") bełkotał i bełkoce ... trafił na podatny grunt ... BRACIA Polacy bowiem w ramach przekory do władzy "gomułkowską drogę" do SOCJALIZMU - określają mianem KOMUNIZMU ... w TEN wyświechtany FRAZES dał się "ZŁAPAĆ" Edward GIEREK .... który przejął stery po dramatycznych wydarzeniach grudnia 1970 roku ... ogłosił bowiem ZAKOŃCZENIE "BUDOWY Podstaw Komunizmu" ... tak jak wcześniej Władysław GOMUŁKA "zagalopował się" z "zakończeniem budowy podstaw demokracji" ... Polskie STAROPOLSKIE NIECHLUJSTWO spowodowało, że do dnia dzisiejszego Żadne KONFABULACJE i insynuacje urojeń własnych polskich włodarzy NIE mają pokrycia materialnego ... a prymitywy takie jak KOMOROWSKI, TUSK, ROSTOWSKI .... i INNI ŻERUJĄ na naiwności tych którzy jeszcze posiadają resztki wiary ... chyba w CYD ... bo nawet ... CUD nad Wisłą którym tak się upajają patriotyczni HIPOKRYCI Nie był cudem ... bitwa pod Wiedniem ... też NIE była cudem (tam święcił się historyczny tryumf "pracy operacyjnej" POLSKEGO *** KONTRWYWIADU*** POLACY przemycili do obozu tureckiego ... WÓDĘ !! i ... spili ... janczarów ... SKUTEK >> "pracy operacyjnej" >> wszyscy ZNAMY ... a J. Sobieski uganiał się ... za .... i przegwizdał na kilka pokoleń EFEKT ZWYCIĘSTWA ... miał GEST ... tego GESTU NIE miał i NIE ma "BOLEK" vel Wałęsa ... z chama zrobiono pana . ... i stało sie ... jak NIE było .... TAK i NIE ma ... II JAPONII ... NIE ma zielonej wyspy ... PROSTE jak ŚWIŃSKI ogon ... prędzej na wierzbie ulęgnął się gruszki ... Jeszcze POLSKA NIE zginęła ...
~Obywatel prawa
13-08-2013 / 15:45
Takiej sytuacji nie miałem, ale jak pacjent jest już w karetce to powinien zostać dowieziony do szpitala bez względu na jego stan- pozatym większość karetek jest obsadzana ratownikami medycznymi- a oni nie mogą stwierdzić zgonu a więc skoro nie mogą, to każdy pacjent potencjalnie żyje!
~observe
12-08-2013 / 21:03
czy była sytuacja, że pacjent zmarł w karetce podczas jazdy do szpitala? I co wówczas?
~Obywatel prawa
12-08-2013 / 10:26
Sprawa jest bardziej skomplikowana, gdyż w obsadzie karetki jak nie ma lekarza a są ratownicy nie można stwierdzić zgonu formalnie. Moim zdaniem pacjenta przewozi się do szpitala i tak podejmuje ostateczne próby ratujące życie- byłem kiedyś ratownikiem i zdarzało się, że w sytuacji beznadziejnej udawało się człowieka uratować- chociaż tak zwane "procedury" raczej sugerowały, że pacjent nie przeżyje... Czasami człowiek potrafi zaskoczyć samą medycynę...
~Gąska Maria
12-08-2013 / 10:09
E-SĄD W LUBLINIE I PRESCO INVESTMENTS – CZYLI JAK OKRADAĆ OBYWATELI W MAJESTACIE PRAWA Minister Kwiatkowski w imieniu PO , jego kolesie z banków, którzy pozakładali prywatne firmy w Luksemburgu by przerzucić na nie śmieciowe wierzytelności i bezpiecznie dochodzić ich w Polsce, działali na szkodę Skarbu Państwa, nas podatników, na niewyobrażalną skalę, przerzucając wszelkie koszty sprawdzenia szans wygrania procesu,którego przedmiotem jest przedawniona wierzytelność, na nas podatników. Tak się zawłaszcza państwo dla celów prywatnych. To nie ma nic wspólnego z kapitalizmem , bo kapitalistyczne prawo ma chronić wszystkich uczestników obrotu jednakowo. To jest bandytyzm najgorszy z możliwych , złodziejstwo w świetle jupiterów. To jest ta bezczelna twarz PO. Przerzucanie wierzytelności do Luksemburga przez zarządy polskich banków ma jeszcze jeden cel. Jeśli przegrywają sprawy to nikt nie ściągnie zasadzonych kosztów z Luksemburga. Bo tam stoi telefon z biurkiem należący do właściciela lokalu. Nadto koszty takiej operacji przekraczają 10 -krotnie zasądzone koszty.