opublikowano: 21-01-2011
Policję należy
informować Mirosław Naleziński,
Gdynia
"Tygodnik Ostrołęcki" opisuje niesympatyczną przygodę, która
spotkała mieszkankę Ostrołęki. Sąsiad,
który uważa, że na jego osiedlowym parkingu mają prawo parkować tylko
jego współmieszkańcy, zgłosił policjantom, że paru "obcych"
mieszkańców notorycznie łamie przepisy drogowe, korzystając z
"cudzego" parkingu. Pani kierowca* otrzymała mandat i 5 punktów
karnych. Jednak po przyjęciu kary zaczęła zastanawiać się nad tym
problemem, bowiem nie została złapana na gorącym uczynku.
Redaktor tygodnika postanowił wyjaśnić
wątpliwości i porozmawiał z rzecznikiem Policji - "Dzielnicowy przyjął
zawiadomienie o złamaniu przepisów, przesłuchał świadka, który widział,
że mieszkańcy popełniają wykroczenie i ustalił, kto prowadził pojazdy i
ukarał te osoby mandatami. Wszystko odbyło się zgodnie z przepisami. Każdy
obywatel ma oprawo złożyć doniesienie o popełnionym przez kogoś
wykroczeniu".
Jeśli tego nie wiedzieliście,
to teraz wiecie i powinniście częściej współpracować z organami władzy,
bowiem znane są przypadki, kiedy niezawiadomienie władzy może zakończyć
się kłopotami...
Znana trójmiejska pisarka
postanowiła wykazać się podobnym społecznym zaangażowaniem - stwierdziła,
że ktoś ją obraża w internecie. Uznała (wespół z paroma innym użytkownikami
portalu NaszaKlasa), że to pewien pan, udzielający się już wcześniej i
narażający się "sympatycznej" grupce, wpisującej żarciki (i
wesołe, i przaśne, i całkiem wulgarne oraz rasistowskie, antygejowskie, a
nawet obrażające uczucia religijne). Konfabulantka parokrotnie oświadczała,
że ten pan jest jednocześnie drugim panem, zaś ten drugi poważnie uchybiał
jej godności, zatem należało zrobić z tym jakiś porządek. Na początek złożyła
doniesienie u admina, aby zablokować konta owych dwóch osób (a właściwie
- wg niej - jednej) i nawet uczyniono to na krótki okres, jednak admin
odblokował konto pierwszemu i nawet obiecał wyjaśnienie pomówienia o dwa
konta (do dzisiaj tego nie uczynił - jakież to polskie).
Ponieważ pierwszemu panu nie było w
smak, że ktoś publicznie pisze, iż ma dwa (a nawet trzy!) konta, że fałszuje
podpis i że umieszcza przaśnie żarty na NK, przeto opisał on wybrane
teksty (bez nazwisk) na innym znanym portalu, na Salon24. Przedstawił wyczyny
owej pisarki i paru jej żartobliwych towarzyszy, cytując parę dowcipów.
Uczynił to w ramach riposty, zwłaszcza że pisarka dopuściła się całkowicie
niegodnego czynu - sfałszowała (jak widać ma bogaty warsztat pisarskich
metod) podpis w komentarzu na NK.
Oczywiście, mógłby pójść na
policję złożyć zawiadomienie o popełnieniu fałszerstwa i o
rozpowszechnianie kłamstw, że on rzekomo jest jednocześnie innym użytkownikiem
NK. Nie złożył, bowiem nie każdy obywatel ma takie inklinacje (ilu z nas
było na komisariacie, aby przekazać negatywne informacje na temat innego
krajana?).
A jednak to był błąd, bowiem to
pisarka udała się do swojego prawnika (także tego większość rodaków nie
czyni, bowiem nie każdy ma takiego podręcznego mecenasa), na komisariat i do
dwóch sądów, a ponieważ organa władzy są bardzo ufne wobec eleganckich
dam i w oczywisty sposób przyjmują, że jeśli przybywa do nich nobliwa
osoba i składa doniesienie, to na pewno jest to niepodważalna wersja jej
prawdy, bo niby dlaczegóż miałaby kłamać? W końcu to nie byle jaki
obywatel, lecz sama doktorantka najsławniejszego uniwersytetu na Pomorzu,
zatem było oczywiste, że ta sympatyczna pani kieruje się wrodzoną uczciwością
i poczuciem sprawiedliwości, wobec czego nie było żadnych przesłanek, aby
jej nie wierzyć. Musimy zrozumieć i funkcjonariuszy, i sędziów - mają
nawał roboty, a tu ktoś zgłasza wykroczenie albo przestępstwo zniesławienia,
to dlaczego mają sympatycznemu a wykształconemu obywatelowi nie wierzyć, zwłaszcza
że wszystkie kolejne rządy zachęcają funkcjonariuszy i urzędników do
przyjaźniejszego traktowania wyborców?
Sędzia gdańskiego niezawisłego sądu
wprawdzie otrzymał oświadczenie od obywatela, że ten miał i ma tylko jedno
konto na NK, ale uwierzył pisarce, zatem zamiast wyrzucić ją w sposób mało
godny z jakże godnego budynku Temidy (za kłamstwa i za fałszerstwo, które
nazwał... omyłką!), wydał wyrok przeciwko facetowi, który powinien
przeprosić pisarkę za cykl artykułów, w których omawiał jej wyczyny
(przaśne żarciki, szydzenie z przysięgi studenckiej, kłamstwa, fałszerstwo,
niereagowanie na menelowate groźby oraz na cudze wulgaryzmy, co jest przecież
niezgodne z kodeksem etyki nauczyciela) oraz za uczynki (np. pijaństwo), których
nie opisał, a których jednak sędzia - w swojej życiowej mądrości - tam
się jakoś w dopatrzył (w ostatnich latach nie takie ważne osobistości były
publicznie pytane o skłonności do małpek).
Pisarka zjawiła się u Temidy w
ramach walki o swoją utraconą godność, co jej mecenas szczególnie
uwypuklał, bowiem - wg niego - każdy obywatel ma prawo do godności. W
ferworze walki o sprawiedliwość i o cześć swej klientki, jednak zapomniał,
że takie prawo ma także pozywany przez nich obywatel!
Co ciekawe, zbiór artykułów nie
został oceniony przez żadnego biegłego, ani nawet przez jakiegokolwiek
dziennikarza, który choćby wstępnie mógłby zaopiniować, czy były one
nierzetelne albo że łamały standardy współczesnego dziennikarstwa. Działanie
niezawisłego sądu sprowadziło się do zapoznania z materiałami obu stron
wyłącznie przez jednego jedynego człowieka, który jest omylny, jak każdy
z nas. Ale sądowy błąd (ozdobiony jego podpisem i Orłem w koronie) będzie
czkawką odbijać się latami wielu prawnikom, którzy nie mają pomysłu, w
jaki sposób błąd ten naprawić, zwłaszcza że o wyroku nikomu nie przyszło
do mądrej głowy poinformować zainteresowanego, zatem ani Gdańsk, ani
Warszawa, nie mają pomysłu, w jaki sposób doprowadzić do apelacji, bowiem
już przeminęły wszystkie terminy jej sprzyjające.
Jaki jest zatem wniosek? Jeśli ktoś
cię obraża (także w internecie), kłamie, fałszuje podpisy, to bez
zastanowienia pędź na komisariat (jak owa pisarka), bowiem to ciebie ktoś
może zaraz zadenuncjować i to ty będziesz miał(a) kłopoty. Pół biedy
mandat, ale może być kilka spraw sądowych, komornik i - kto wie - może
nawet odsiadka?
* - albo krótko: (ten/ta)
"kierowca", podobnie jak (ten/ta) "sędzia" (jednakowo dla
obu płci)
Mirosław Naleziński,
Gdynia
www.mirnal.neostrada.pl
Polska cenzura ponad oszustwami Mirosław Naleziński
Komentowanie nie jest już możliwe.