opublikowano: 26-10-2010
Tylko z województwa małopolskiego od stycznia do marca odeszło ponad 200
funkcjonariuszy, podczas gdy w całym zeszłym roku było ich 350. Na Dolnym
Śląsku z komend uciekło już ok. 400 policjantów.
Dlaczego odchodzą?
Jak sami mówią - ze strachu przed sprawdzeniem politycznej przeszłości.
Oficjalne powody: emerytura, lepsza praca, kłopoty ze zdrowiem.
- Nie chcę żyć w ciągłym strachu, że coś na mnie znajdą i zwolnią mnie
dyscyplinarnie. Wtedy straciłbym przywileje emerytalne, a po co mi to. Wolę
zrezygnować sam, żeby zachować twarz i pieniądze - przyznaje policjant z
dwudziestoletnim stażem, który odszedł parę tygodni temu.
Co robią policjanci
zakwalifikowani do zwolnienia?
WSZYSTKICH SĘDZIÓW INFORMUJĘ ŻE
PROWADZENIE STRON PUBLICYSTYCZNYCH
Łapią się na różne fuchy - sprzedają się i informacje za marne grosze,
straszą obywateli, uczą strzelać wszystkich chętnych, zajmują się windykacją wierzytelności, wywiadem
gospodarczym, śledzeniem niewiernych żon
- tak nie tylko warszawscy
policjanci dorabiają sobie na emeryturze, czy po godzinach pracy. Ich
stawka
to od
30 zł za godzinę do kilku tysięcy miesięcznie - za tyle można już wynająć
policjanta jako osobistego ochroniarza.
Za stanie na dyskotekowej bramce
mundurowy weźmie 150 zł za noc.
CBŚ kontra antyterroryści
Październik 2005 r. Policjanci z Centralnego Biura Śledczego obserwują
willę w Wesołej. Czekają na przyjazd właściciela domu. Prokuratura wydała
nakaz zatrzymania mężczyzny. Jest podejrzany o finansowe malwersacje i wyłudzenia
bankowych kredytów. Stróże prawa wiedzą, że ich cel nie opuszcza
posesji bez kilku wynajętych ochroniarzy. Jeździ z nimi od czasu
niedawnego konfliktu ze wspólnikami. Boi się, że ci dybią na jego życie.
Ochroniarze eskortują jego samochód aż do momentu, gdy nie zamknie się
za nim brama wjazdowa posesji. Potem zwykle wykręcają w wąskiej uliczce i
odjeżdżają. Policja nie chce ryzykować konfrontacji z rosłymi
ochroniarzami i zamierza po cichu zaskoczyć podejrzanego - już na
podwórku przed domem.
- Poczekaliśmy, aż samochód ochrony odjedzie, i ruszyliśmy przez wysoki
mur w stronę domu - opowiada jeden z biorących udział w akcji
funkcjonariuszy. - Obyło się bez problemów. Mężczyzna nie stawiał
oporu, ale był przerażony. Byliśmy po cywilnemu, więc myślał, ze jesteśmy
porywaczami i działamy na zlecenie jego dawnych wspólników.
Dopiero później funkcjonariusze CBŚ dowiedzieli się nieoficjalnie, że
cudem uniknęli konfrontacji z... kolegami po fachu! Przezorny biznesmen
wynajął do ochrony czterech warszawskich antyterrorystów. Gdyby do
zatrzymania biznesmena doszło przed jego bramą na oczach
"ochroniarzy", ci nie zawahaliby się użyć broni.
- Aż strach pomyśleć, jak tragicznie w skutkach skończyłaby się ta
akcja, o skandalu nie wspomnę - komentuje jeden z policjantów.
Okazuje się, że w Warszawie można wynająć do ochrony czynnego
policjanta już za 30 zł za godzinę. Taki funkcjonariusz gwarantuje całodobową,
nawet dwuzmianową (np. z drugim kolegą policjantem) ochronę. Dopasowuje
sobie do takiego zlecenia grafik pracy lub bierze urlop, a czasem zwolnienie
lekarskie. Dzięki temu te dodatkowe zajęcia nie kolidują z jego służbowymi
sprawami. Oczywiście im więcej obowiązków w trakcie zlecenia, tym wyższa
cena.
Krystyna K. z Raszyna, właścicielka dużej firmy odzieżowej, jest właśnie
w trakcie rozwodu. Do niedawna nachodził ją agresywny mąż. Była
straszona, a jej dzieci dostawały spazmów za każdym razem, gdy widziały
rozjuszonego ojca. Sprawę zgłosiła policji, która uznała, że nie
kwalifikuje się, by objąć ją i jej dzieci ochroną.
- Musiałam się zatroszczyć sama o siebie - tłumaczy kobieta. - Pomogli
mi znajomi. Załatwili policjanta do ochrony, oczywiście po cichu. Od kilku
tygodni przyjeżdża do mnie na 8 rano. Odwozi i odbiera dzieci ze szkoły,
cały dzień spędza ze mną. Gdyby coś złego działo się w nocy, zawsze
jest pod telefonem. Może też zostać na noc. Zawsze ma przy sobie broń i
odznakę.
Wynajęty policjant kosztuje Krystynę K. 35 zł za godzinę. Gdy eksmałżonek
zorientował się, że jego żona ma ochroniarza, przestał ją nachodzić.
Kobieta ma nadzieję, że nim sprawa się skończy, mężczyzna dostanie sądowy
zakaz zbliżania się do niej i dzieci.
- Póki mam święty spokój i nie martwię się o dzieci, jesteśmy
bezpieczni - tłumaczy.
Nielegalna windykacja wierzytelności i ściganie kochanków
Dzięki dostępowi do policyjnych baz danych policjanci sprawdzają też
wspólników w interesach, rzetelność i przeszłość biznesowych
partnerów, czasem pochodzenie kupowanego właśnie samochodu, np. to, czy
nie figuruje on jako skradziony lub poszukiwany. Do funkcjonariuszy z prośbą
o płatną pomoc zgłaszają się też zatroskani rodzice, którzy chcą
dowiedzieć się czegoś więcej na temat nowego chłopaka swej córki.
- Interesuje ich, czy był karany, czy ma przeszłość kryminalną, z
jakiego wywodzi się środowiska, czy ma coś na sumieniu - mówi oficer dyżurny
jednej z warszawskich komend. Wszystko oczywiście kosztuje. Takie
sprawdzenie ok. 50 zł - dodaje.
Bardzo często policjanci śledzą na zlecenie podejrzewane o zdradę żony.
Tu podobno spisują się najlepiej stróże prawa, którzy na co dzień
pracują po cywilnemu.
- Obserwację tajniaki mają we krwi - mówi osoba pośrednicząca w załatwianiu
zleceń dla policjantów. - I są bardziej wiarygodni od detektywów, do
których ludzie nie mają raczej zaufania.
W ubiegłym roku głośno zrobiło się o fali porwań dla okupu, która miała
miejsce w Warszawie. Rodzina jednego z uprowadzonych biznesmenów współpracowała
w tej sprawie z wydziałem terroru kryminalnego Komendy Stołecznej Policji
zajmującym się takimi sprawami. Równolegle ich bliskiego szukali wynajęci
do tego celu stróże prawa.
- Liczyli, że dzięki dodatkowym siłom zwiększą się szanse na odbicie
ich krewnego. Kosztowało ich to mnóstwo pieniędzy - opowiada jeden z
wynajętych policjantów. - Doszło nawet do tego, że niemal w tym samym
czasie policja i my odkryliśmy miejsce, gdzie mógł być przetrzymywany
porwany mężczyzna. Nasi koledzy nie wiedzieli, że obserwujemy ten sam
dom. Porwany odzyskał wolność. Zapłacono wysoki okup. Obeszło się bez
interwencji stróżów prawa, zarówno tych prawdziwych, jak i wynajętych.
- Kilka razy szukaliśmy dzieci, które uciekły z domów, zwykle bogatych -
tłumaczy policjant. - Innym razem zlecono nam odszukanie i wyciągnięcie z
hipisowskiego squotu córki narkomanki bogatego biznesmena. Jechaliśmy po
nią aż na Śląsk. Zleceniodawca płacił za wszystko: paliwo, noclegi, wyżywienie.
Naszym zadaniem było tylko przywieźć dziewczynę. Dziś jest w Hiszpanii
na odwyku. Prawdopodobnie uratowaliśmy jej życie.
Policjanci nie widzą w takim dorabianiu nic niestosownego. Tłumaczą, że
biorą zlecenia z powodu niskich zarobków.
Kluby i dyskoteki
Sylwester. Funkcjonariusze Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego obserwują
jedną z warszawskich dyskotek, gdzie bawi się grupa osób podejrzewanych
o przekręty gospodarcze oraz udział w mafii paliwowej. Okazuje się, że
nad bezpieczeństwem towarzystwa czuwa kilku ochroniarzy, wśród nich
policjanci z Centralnego Biura Śledczego. Widząc policjantów,
funkcjonariusze ABW są niemal pewni, że na balu swoją operację
prowadzi jeszcze CBŚ. Jakież jest ich zdziwienie, gdy po sprawdzeniu w
policji wychodzi na jaw, że tego dnia w tym lokalu policja nie
przeprowadzała żadnej tajnej akcji, a stróże prawa byli tam...
komercyjnie.
- Noc takiego ochroniarza z legitymacją i bronią kosztuje 150 zł. Do
tego dostaje jeszcze obiad i napoje, oczywiście bezalkoholowe - opowiada
jeden ze stołecznych restauratorów. - Gdy zachodzi taka potrzeba,
wypraszają pijanych lub agresywnych gości. Nigdy nie są widoczni.
Niczym nie różnią się od zwykłych klientów. Tyle tylko, że gdy coś
się dzieje, reagują szybko i bez rozgłosu. Dzięki temu my możemy
pracować bez obawy, że sytuacja w lokalu, gdzie przecież zbierają się
różni ludzie, wymknie się w pewnej chwili spod naszej kontroli.
Funkcjonariusz nawet po służbie ma obowiązek zareagować na zakłócanie
porządku lub łamanie prawa, więc teoretycznie nie ma tu nic niezgodnego
prawem - puszcza oko.
Nie wiadomo dokładnie, ilu warszawskich policjantów dorabia do pensji w
ten sposób. Jak twierdzą sami mundurowi, takie praktyki są raczej na
porządku dziennym. W ubiegłym roku latem na jaw wyszło, że stróże
prawa, w tym oficer CBŚ z Komendy Głównej Policji, "doglądają"
ogródków piwnych na Polu Mokotowskim. Wkrótce potem okazało się, że
knajpy te są kontrolowane przez pruszkowskiego gangstera o pseudonimie
"Chińczyk".
- Cztery weekendy w miesiącu to prawie cała druga pensja bez podatku.
Dla początkującego gliny zarabiającego trochę ponad tysiąc złotych
to poważny argument, by zarwać kilka nocy w miesiącu - przyznaje jeden
z oficerów komendy stołecznej.
W styczniu, po tym jak sąd uwzględnił apelację pruszkowskiego
gangstera Zbigniewa W. ps. "Zbynek", dopatrując się uchybień
proceduralnych, mężczyzna wyszedł na wolność. Kilka dni potem "Zbynek"
urządził dla kolegów imprezę w jednym z warszawskich klubów. Okazało
się, że wśród ochroniarzy pilnujących bezpieczeństwa uczestników
zabawy, głównie warszawskich gangsterów, byli policyjni antyterroryści.
Taka obstawa, jak ustaliliśmy, też nie była zorganizowaną przez policję
akcją. Stróże prawa znów byli tam po godzinach.
Nauczą cię strzelać i obchodzić się z bronią
Tajemnicą poliszynela wśród policjantów jest to, że dorabiają także,
udzielając lekcji obchodzenia się z bronią, a nawet strzelania. Są
tacy, których wynajmują całe grupy osób posiadające legalnie broń
palną, a chcące się podszkolić w posługiwaniu się tą niebezpieczną
zabawką. Z cennych uwag kolegów z policji korzystają też specjalizujący
się w ochronie osobistej zawodowi bodyguardzi. Szkolenie takie kosztuje
nawet kilkaset złotych za popołudnie. Chętnych ponoć nie brakuje.
Gdy o nielegalne praktyki zapytaliśmy Komendę Główną Policji, okazało
się, że policyjne statystyki nie wyodrębniają kategorii łamania
regulaminu służbowego w postaci dorabiania bez zgody przełożonych
(policyjne przepisy mówią, że policjant może dorabiać, ale tylko za
zgodą przełożonych, najczęściej taką zgodę udziela się na wykładanie
na uczelniach). Jak nas poinformowano, w ciągu ostatnich kilku lat
odnotowano i udowodniono w Polsce kilkanaście takich przypadków.
Policjantów łapano głównie na dyskotekowych bramkach.
- Mamy informacje na temat tego, gdzie i jak policjanci mogą dorabiać, i
sprawdzamy je - tłumaczy nadkomisarz Mariusz Sokołowski rzecznik KSP. -
Od pewnego czasu w Warszawie działa specjalna grupa policjantów z
inspektoratu (policja w policji), która prowadzi operacyjne działania w
tym zakresie. Nie mamy jednak żadnych udowodnionych takich spraw -
przyznaje.
Piotr Sieńko
ARTYKUŁY
- tematy do przemyślenia
i wiele innych w kolejnych działach wydawnictwa:
SĄDY
PROKURATURA
ADWOKATURA
POLITYKA
PRAWO
INTERWENCJE
- sprawy czytelników
"AFERY PRAWA" - Niezależne Czasopismo
Internetowe
www.aferyprawa.com
Redaktor Naczelny:
mgr inż. ZDZISŁAW
RACZKOWSKI
uwagi i wnioski proszę wysyłać na adres: Z.Raczkowski@aferyprawa.com
Dziękuję za przysłane teksty opinie i informacje.
JEST W ZGODZIE z Art. 54 KONSTYTUCJI RZECZYPOSPOLITEJ POLSKIEJ
1 - Każdemu zapewnia się wolność wyrażania swoich poglądów oraz
pozyskiwania i rozpowszechniania informacji.
2 - Cenzura prewencyjna środków społecznego przekazu oraz koncesjonowanie
prasy są zakazane.
ponadto
Art. 31.3
Ograniczenia w zakresie korzystania z konstytucyjnych wolności i praw mogą być ustanawiane tylko w ustawie i tylko wtedy, gdy są konieczne w demokratycznym państwie dla jego bezpieczeństwa lub porządku publicznego, bądź dla ochrony środowiska, zdrowia i moralności publicznej, albo wolności i praw innych osób. Ograniczenia te nie mogą naruszać istoty wolności i
praw.
zdzichu
Komentowanie nie jest już możliwe.